Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Witaj Marto. Myślę,że nie powinnaś odpuszczać. Nawet jeżeli nie widzisz poprawy, a nawet dzieje się gorzej, to nie znaczy że Bóg tego nie widzi. On w tym jest, czasami dopuszcza do trudnych sytuacji, patrzy co my z tym zrobimy, czy zniechęcimy się, czy po prostu zaufamy Mu do końca. On widzi i słyszy Twoje wołanie, ale Bóg ma swój czas. Nigdy nie daje niczego, czego nie możemy udźwignąć, pragnie przemieniać nasze serca. Oddawaj myśli i te trudności Jemu, pozwól się poprowadzić, Bóg ma najlepszy plan na nasze życie, nawet jeżeli nam wydaje się,że wszystko stracone i zbyt trudne. Bóg jest przy Tobie. Nie poddawaj się, otulam Was modlitwą+++
Ilosc mszy i nawal modlitwy nie sprawi ze szybciej sie ulozy.. moze to pomoc edynie tobie w jakiejs przemianie, ale Bog i bez tego dziala tylko ze po swojemu. nie martw sie!! ulozy sie z pewnoscia zwlaszcza ze jestescie malzenstwem wiec Bog tym bardziej przychylnie na was patrzy bo w jego oczach zawsze bedziecie jednoscia! dla ciebie 5 miesiecy to dlugi okres czasu ale nie dla twojego meza, dla niego to minelo jak kilka dni wiec z pewnoscia potrzebuje duzo wiecej czasu na opamietanie sie. nie poddawaj sie nigdy!!!! kochasz go wiec walcz! Bog pragnie abysmy nieustawali w modlitwie i w tym czego pragniemy! patrzy czy walczysz, czy pragniesz czy sie zmieniasz. czytalam ze Jezus pragnie abysmy nieustannie go prosili, pokazali ze ufamy mimo ze sie pogarsza i mieli modlitwe cierpliwa. nie trac ducha :)
Dokładnie, nie poddawaj się. Bóg na pewno Cię słyszy i pomoże w odpowiednim czasie. Ostatnio szukając motywacji, czytając o wytrwałej modlitwie i cierpliwości, trafiłam na fragment z 2 Listu św. Piotra, który dobrze pokazuje w jaki sposób działa Pan Bóg :) Fragment choć nie dotyczy wprost wysłuchiwania naszych modlitw, można chyba uznać za uniwersalny. "Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia."
Witajcie,
Hm... Zwątpienie? Jak to powszechnie powiadają o NP to nie jest koncert życzeń.
No to do sedna. Na początku roku poznałem cudowną kobietę. Piękna, mądra, delikatna, ciepła, wrażliwa i wymieniać można długo. Taki chodzący Anioł. Na początku okazało się, że walczy z nowotworem od 5 lat. Nie było łatwo ale stwierdziłem, że walka z chorobą to nie wyrok. Przebrnęliśmy ten temat i wszystko układało się super. No i nagle ni z gruszki, ni z pietruszki KONIEC. Ogromny cios. We wrześniu trafiłem na NP. Skończyłem jedną, rozpocząłem drugą i nic. Był moment, że myślałem, że może coś się odmieni. A tu klops. Bieda z nędzą. Powrót do tego co było po rozstaniu. Ogólna niechęć z jej strony, słowa że mnie nie kocha i inne takie.
Tak, mam w sobie spokój. Nie mam do niej żalu, myślę, że dostrzegam problem i... kocham ją jak nigdy wcześniej, jakby jeszcze mocniej. Nie, nie jestem jakimś pokurczem emocjonalnym. Z racji wieku mam ogrom doświadczeń za sobą. Nie raz byłem zakochany i wiem, że coś się kończy, mija jakiś czas i znów człowiek otwiera się na nowe relacje. Nie chcę wchodzić w szczegóły naszej relacji, bo nie w tym problem. Są jednak momenty w życiu, kiedy JEDYNĄ formą dania sobie szansy jest modlitwa. Czy nasze intencje zostaną wysłuchane? Czy to jedno... a kiedy?
No i tutaj muszę Wam się przyznać, że ostatnie lata ja i kościół, czy może raczej BÓG to były dwa bieguny. Dlaczego to piszę? Bo tym bardziej mam prawo wątpić. Udałem się do Niego z prośbą i Maryi i nic. Coś na kształt... Jak mogłeś? I tu kolejne zdziwienie, bo nic takiego nie miało miejsca.
No to do brzegu... Jeśli wierzycie, to módlcie się. Bądź wola Twoja... No, to ogromnie trudne.
Czy wiem, co mówię? Nie wiem. Budzę się rano i w ciągu dnia w głowie setki pytań. Czy będzie dobrze, czy to się ułoży. Wiem, że to zabrzmi może dziwnie ale mam świadomość, że choć nie jestem ideałem, to o osoby które kocham dbam jak tylko się da. Pomimo modlitwy i ogromnego muru między nami odważyłem się i pojechałem do mojej ukochanej dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca. Kolejny problem, dzieli nas 300 km. Raz pojechałem z ogromnym bukietem róż, drugi raz z bukietem tulipanów. I co? I niby zgoda, a mur jak stał tak stoi. Tak, to osoba po przejściach i to bolesnych. Niezwykle doświadczona i poraniona. Strach, obawy, lęk? Po ludzku jest mi jej żal, bo ucieka. I jak pomóc? I wiecie co? I proszę Boga każdego dnia bym mógł o niej zapomnieć, jeśli ona nie dla mnie. Jeśli jesteśmy dla siebie to proszę o cierpliwość i wytrwałość. I zawsze kończę "Jezu, Bądź wola Twoja"
Jeśli czytacie to i macie wątpliwości to zadajcie sobie pytanie. Czy aby z pewnością kochacie, czy tylko boicie się samotności. Jeśli to tyczy innych intencji... dajcie sobie czas na działanie Boga.
Wierzę mocno, że Bóg ma swój plan i to co nas spotyka, trudne sytuacje, wybory, mają nas czegoś nauczyć.
Polecam Wam gorąco vlog o.Adama Szustaka. Oj ten gość mówi tak mądre rzeczy. Aż chce się słuchać. Na youtube jest tego od groma. Posłuchajice bo warto, a może i znajdziecie inspirację dla siebie.
Szczęść Wam Boże
Nie poddawajcie się. Rezygnują tchórze ;-)
Marto!
Piszesz, że wiele wycierpiałaś, że mąż nie jest ideałem. Posłuchaj sobie o.Adama Szustaka.
zrobisz jak uwazasz ale ja ci bym radzila tak.. odpuscic ale w sensie ze nie myslec o nim zyc jakby go nie bylo, jakbys naprawde dala sobie z nim spokoj ale nadal codziennie bym sie modlila aby wrocil i aby sie ulozylo, codziennie byl mu blogoslawila i waszemu malzenstwu i wierzyla ze Bog pomoze we wlasciwym czasie. bo skoro zamierzasz go odpuscic to bedzie ci latwiej sie modlic bo juz bez takiego ludzkiego rozczarowania ze sie nie poprawia. pamietaj ze to co sie teraz z nim dzieje i jak cie rani to zly. to nie twoj maz. wiec nie mozesz go za to winic. bo to nie on cie rani tulko zly poslugujac sie twoim mezem!!! zapamietaj to!!!
Marto, każdy z nas ma różne natchnienia. Jedne są od złego ducha inne od Ducha Świętego. Może to zły zaślepił Twojego męża. Ufaj Bogu i nie przestawaj się modlić za Męża. Posłuchaj sobie tego świadectwa o bardzo podobnej sytuacji: https://www.youtube.com/watch?v=LZRg68C7b6g Niech Bóg Wam błogosławi!
Marto, każdy z nas ma różne natchnienia. Jedne są od złego ducha inne od Ducha Świętego. Może to zły zaślepił Twojego męża. Ufaj Bogu i nie przestawaj się modlić za Męża. Posłuchaj sobie tego świadectwa o bardzo podobnej sytuacji: https://www.youtube.com/watch?v=LZRg68C7b6g Niech Bóg Wam błogosławi!
Oglądałam je tydzień temu i czytając wiadomość Marty od razu przyszło mi na myśl. Mnie osobiście bardzo podbudowało :) Warto ufać i wierzyć :)
ma sens nie poddawaj sie mimo ze sie pogarsza!!! JEzus wlasnie w takiej chwili kazal sie nie martwic a jeszcze bardziej mu zawierzyc !! :)