Miłosierdzie Boga jest niepojęte i nie zgłębione. Potrafi Pan Bóg w jednej chwili darować całą przeszłość i wszystkiej jej skutki duchowe oraz cielesne. Potrafi Pan Bóg w jednej chwili uwolnić człowieka od zniewolenia duchami. Potrzeba tylko z jego strony chęci nawrócenia, chęci zerwania i odrzucenia grzechu w każdej jego formie i postaci, chęci odrzucenia szatana jako głównego sprawcy każdego grzechu. Dlatego tak często w Kościele przy różnych okazjach powtarzamy uroczyste przyrzeczenia Chrztu Św. bo to nam pomaga stale odwracać się od zła i zwracać w stronę Jezusa by wreszcie gdy uwolnieni zostaniemy przez Jego Miłosierdzie móc rozpoznać Go jak uczniowie z Emaus. Bo my Go jeszcze nie poznaliśmy choć codziennie spotykamy się z Nim w Sakramentach. Dlatego także kapłani nie przepędzają z Kościoła nikogo. To nie zdrada jest najgorszym grzechem tylko trwanie w niej jak Judasz. Bo jeśli człowiek zgrzeszy ale żałuje tego co zrobił nie jest to nic gorszącego - jak zaparcie się Piotra, gorszycielem jest ten kto nie myśli nawet o poprawie, trwając w przekonaniu o swoim prawie do pełnienia złych czynów. Nie widzi wtedy w swoich czynach i myślach żadnego zła. Tymczasem złem jest wszystko co sprzeciwia się Sprawiedliwości Bożej. A Bóg patrzy na wszystkich jednakowo. Nie ten jest święty kto widzi niesprawiedliwość bo każdy i dobry i zły posiada miarę sprawiedliwości. Dla dobrego miarą sprawiedliwości jest miłość i miłosierdzie, dla złego osąd i potępienie. Bóg jest jednak Miłością i do Niego należy Sąd sprawiedliwy. Również sprawiedliwi będą z Bogiem sądzić narody dlatego że w życiu posiedli miłość i miłosierdzie jako jedyną miarę sprawiedliwości gdyż ona tylko jest zgodna z prawdą o Bogu i człowieku. Bo u Boga wszyscy jesteśmy równi w sensie konieczności Jego łaski do zbawienia. Jeśli ktoś z nas poszedł za Jezusem to dlatego że tak zdecydował i Bóg obdarzył go szczególnymi łaskami pośród których największą jest przemiana serca. Jeśli ktoś Boga odrzucił i nie poszedł za Jego głosem to nie poznał Go i nie wie kim gardzi, nie ma też w sobie łaski przemiany serca i nie rozpoznaje Najwyższego Piękna i Miłości. Decyzja jego jednak trwa i wiąże. Bóg nie może obdarzyć Miłosierdziem bo człowiek nie chce i nie usiłuje wycofać się z grzechów. Taki człowiek jest nieprawy lecz to jeszcze nie znaczy że jest zdrajcą judaszowym. Zdrajcą godnym potępienia będzie ten kto poznawszy miłość i miłosierdzie Boga odstąpi od Niego i nie będzie chciał aż do śmierci się nawrócić tak samo jak i ten kto będzie głuchy na wołania do skruchy. My jednak nie wiemy kto będzie takim człowiekiem. Możemy przez charyzmat Duch Świętego rozpoznawać serca ich zatwardziałość lub świętość ale wiedzę na temat ostatecznego przeznaczenia człowieka zna tylko Bóg i ten komu Bóg zechce objawić. Dlatego też to poznajemy by wiedzieć za kogo trzeba się modlić o uwolnienie i uzdrowienie. Dlatego staram się patrzeć na postawę Ks. Jerzego i na postawę Chrystusa, na ich miłość i miłosierdzie do stworzeń. Uciekam od osądu i potępiania bo nie wolno mi zapomnieć że ilekroć to zrobię będę kłamcą bo nie wyznam prawdy o swoim grzechu. Pan Bóg dopuścił jedyny osąd jaki człowiek może dokonać bez szkód dla siebie. Jest to osąd siebie i swoich czynów. Wszystko inne jest kłamstwem bo nie jest miłością i miłosierdziem które z natury swej nikogo nie sądzi i nikogo nie potępiają nie zgodnie ze sprawiedliwością. A sprawiedliwością jest wytrwanie w miłości i miłosierdziu aż do śmierci. Bo trzyma nas Bóg tak długo przy życiu aż nie wykorzystamy lub nie zmarnujemy wszystkich szans do jej osiągnięcia. Choć czasem Bóg trzyma przy życiu sprawiedliwego czyli świętego to jest człowieka żyjącego według miłości i miłosierdzia bo ma litość nad ludźmi i chce okazać przez niego Miłosierdzie innym. Dlatego i ja nie chcę patrzeć na całość nienawiści i zła jakie uczyniono Ks. Jerzemu Popiełuszce przez pryzmat potępienia tylko oprawców. Ponieważ Bóg i w tym okazał mi Miłosierdzie że zabrał go do siebie. On nie potrzebuje cudów gdyż jak wierzę i jestem pewien wpatruje się już w samego ich Twórcę. Cudu potrzebuję, ja by stać się tym kim pragnie Bóg mnie mieć. I wzorem jest dla mnie Ks. Jerzy tak jak wzorem dla wszystkich jest i powinien być Chrystus na Krzyżu. Więc Ks. Jerzy nieraz i dla mnie staje się wyrzutem sumienia choć i ogniem który rozpala do służby Bożej i nawróceniem gdy tylko zechce to sobie uświadomić i przyjąć. Każdego dnia staram się kierować myśli w jego stronę i pytam siebie czy zrobiłem wszystko by sprostać tej miłości i miłosierdziu jakiej granice postawił Ks. Jerzy podążając za Jezusem i nie wątpię że ma on je dla każdego z nas. I proszę go o cenne łaski jakie może wyprosić u Boga. Pozdrawiam w Panu.
Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !