Kiedyś byłem starym kawalerem. Nie rozumiałem dlaczego tak było, bo nie
byłem aż taki szkaradny :) Było mi bardzo źle. Z zazdrością patrzyłem na
kolegów, którzy już mieli swoje dziewczyny. Czasem nawet zastanawiałem
się, czy nikt nie rzucił na mnie klątwy, przez którą nie byłem zdolny
znaleźć partnerki.
Miałem 26 lat.
Pewnego dnia postanowiłem się wybrać na pielgrzymkę do Częstochowy. Pomyślałem, że może to jest dobrą okazją do podrywu.
Maszerowałem
przez 18 dni z tą jedną tylko intencją. Na początku czułem się nieswojo
wśród modlących się ludzi i pytałem siebie: Co ja tu robię ?? Potem
doszło do mnie, że spędzam tam najlepszy czas swojego życia.
Były
tam piękne dziewczyny, ale żadnej nie poderwałem. W ostatni dzień
pielgrzymki prosiłem przed obrazem Jasnogórską Panią ...o dziewczynę.
Wróciłem
do domu. Po dwóch miesiącach poznałem Iwonę. Spędziłem z nią 5 lat.
Właśnie się rozstajemy. Nie wyszło nam. Ale niczego nie żałuję. Cieszę
się, że dzięki Maryi przez 5 lat nie byłem samotnym człowiekiem.
Moja Tablica
Ufam, ze dobrze tę sytuację rozeznałeś...
Dziękuję, że dzielisz się z nami tym.