Loading...

Blog Grzegorz777

Czwartek, godzina 17-ta. Msza Święta w małym parafialnym kościółku, chociaż w całkiem sporej wsi. Troje wiernych, ksiądz, zaawansowana wiekiem katechetka w roli ministranta. Koniec. Tak to dziś wygląda.

Szary dzień. Kropi deszcz. Czwartek godzina 16, adoracja, kościół parafialny w dosyć sporej wsi na Pomorzu.

W środku ksiądz, Jezus i ja. Przychodzi matka z dzieckiem. Okazuje się, że oboje do spowiedzi. Przychodzi jeszcze starszy pan i jedna pani. Oczekują na mszę. Matka z dzieckiem wychodzą przed jej rozpoczęciem. Ksiądz nie doczekał się na ministranta. Sam sprawdza, czy ma wszystko co potrzebne. Po dziesiątce różańca zaczyna się Eucharystia. "Wielbię Ciebie" było jedyną odśpiewaną pieśnią. W powietrzu unosi się smutek. Smutny ksiądz.

Smutny Jezus. Dał się dla nas zabić, a my jak upamiętniamy Jego ofiarę?

Przychodzą myśli. Mi też nie chciało się dzisiaj przyjechać tutaj. Chciałem raczej organizować sobie drewno na opał. Wtedy byłaby to msza dla dwóch osób. A co jeśli te dwie by nie przyszły? A ile osób jest w tej chwili w jednym z trzech sklepów w tej wsi? W tym, w którym zbiera się stała ekipa z okolicy. Wyobrażam sobie księdza odprawiającego mszę bez wiernych. To bardzo smutne.

Odnoszę wrażenie, że jest to jakiegoś rodzaju pustynia. Że gorzej już (tak bardzo) być nie może. Że Bóg z tego "nic" wzbudzi coś Jemu miłego. Oby tylko ten biedny ksiądz udźwignął ten krzyż.

Po tej ekstremalnej nocy nie mam za wiele siły , ale chciałbym się chociaż trochę podzielić wrażeniami. Ten wyjątkowy Wielki Post w Roku Miłosierdzia planowałem przeżyć nieco inaczej. Chciałem jeszcze głębiej odczuć Mękę Pańską. No i dzięki EDK udało się. Pierwsze odczucie - wyszydzanie przez ludzi. Kiedy szliśmy tak przez Ustkę, słychać było jakieś pogardliwe epitety od pijanej młodzieży. Śmiałem się wtedy, że brakowało tylko tego, żeby nas opluli. A drugie odczucie pojawiło się gdzieś około 35 kilometra. To uczucie totalnego wycieńczenia, rezygnacji. Były momenty, że miałem ochotę po prostu położyć się na ziemi nie martwiąc się o to co będzie potem. Jestem niemal pewien, że Jezus też miał taki moment w drodze na Golgotę, że chciał się po prostu położyć pod krzyżem i umrzeć tam wśród tłumu. Ale wiedział, że nie wypełniłby misji naszego zbawienia. I pomimo ekstremalnych męczarni, wstał i szedł dalej, aby "wykonało się". Od dzisiaj Krzyż nabiera dla mnie innego, większego znaczenia. Myślę, że wcześniej wydawał mi się zbyt banalny. Może dlatego, że wielu artystów przedstawiało Jezusa na Krzyżu jakby "odpoczywającego" na nim. Teraz wiem. Tam była agonia przepleciona wycieńczeniem i miłością do ludzi. Za co Bogu dzięki.

Jezus Malusieńki - tekst piosenki

Jezus malusieńki leży wśród stajenki
Płacze z zimna nie dała mu matula sukienki.
Płacze z zimna nie dała mu matula sukienki.

Bo uboga była, rąbek z głowy zdjęła,
w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła
w który Dziecię owinąwszy, siankiem Je okryła

Nie ma kolebeczki, ani poduszeczki,
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki.
We żłobie Mu położyła siana pod główeczki.

Dziecina się kwili, Matuleńka lili
w nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli
w nóżki zimno, żłobek twardy, stajenka się chyli

Panienka truchleje, a mówiąc łzy leje:
O mój synu! Wola Twoja, nie moja się dzieje
O mój synu! Wola Twoja, nie moja się dzieje

Tylko nie płacz, proszę, bo żalu nie zniosę,
Dosyć go mam z męki Twojej, którą w sercu noszę
Dosyć go mam z męki Twojej, którą w sercu noszę

Tekst tej kolędy... nie wiem jakich przymiotników użyć.
Staram się wyobrazić sobie Matkę mówiącą do niemowlęcia:
"O mój synu! Wola Twoja, nie moja niech się dzieje."
...niepojęte!
Nie wspominając już o żalu Matki, który nosi w sercu przeczuwając (a może wiedząc) nadchodzącą mękę Syna.

Poruszające.

Sierpień-czas pielgrzymek.
A mi trochę smutno, bo zamiast odliczać teraz ostatnie siedem dni pielgrzymki, idąc z grupą szóstą do Częstochowy-odliczam ostatnie pięć dni pracy w Wielkiej Brytanii.
Wracam z pracy samochodem. Jakaś kobieta zatrzymuje mnie "na stopa".
Zaraz, zaraz ! Przecież tu ludzie nie podróżują autostopem. Pewnie jakaś psychopatka-myślę sobie. Kobieta ładuje na tylne siedzenie ogromny plecak i dwie chorągiewki. Pachnie spoconym pielgrzymem-znaczy przeszła dzisiaj spory kawałek.
Po krótkiej rozmowie okazuje się, że chodzi już tak od marca, a ma zamiar skończyć ...w grudniu ! Przeszła już 1900 km śpiąc pod namiotem i po ludziach. Po co ?
Aby uzbierać pieniądze na badania naukowe nad rakiem jajników i uświadamiać kobiety o zagrożeniu tą chorobą.
Sama zachorowała na niego trzy lata temu. Przeszła poważną operację. (Chyba) już jest zdrowa, ale co sześć miesięcy musi się stawiać na badaniach.
Wiele kobiet nie udaje się uratować, bo rak jest zbyt późno diagnozowany. A te w Walii mają z powodu późnej diagnozy większą umieralność niż kobiety w Angli, czy Szkocji.
Więc w tym wszystkim jest sens ! Pobłogosław jej Panie w tym co robi !
Tęskniłem za pielgrzymami-dobry Bóg postawił mi na drodze (dosłownie !) pielgrzyma.
Kocham te Boże przypadki !

Podaję link do strony tej kobiety.
http://www.onewomanwalkswales.com/

Na samym dole jej strony jest pięć liczników.
Ostatni pokazuje ile razy podążały za nią krowy :)
Strony: 1 2 »