Prawdziwa i fałszywa pokora
Pierwszy stopień pokory
Człowiek
pragnie żyć w więzi z Bogiem. Czuwaniu Boga odpowiada czuwanie
człowieka pokornego. „Pokora nie polega na zginaniu się w pół, obniżaniu
własnej wartości, kajaniu się, niszczeniu samego siebie. Nie jest
spojrzenie skierowanym ku sobie, lecz na zewnątrz, jest zachwytem,
ponieważ w taki sposób człowiek odkrywa pełnię światłości i Prawdy”.
Człowiek jest uważny na Boga (pokora oznacza – bycie uważnym). Uwaga
Boga pozostająca w łączności z uwagą człowieka, daje początek miłości
człowieka do Boga. Pokora jest postawą, zmierzająca do odrzucania masek
ze swojego życia. Jest dążeniem do obnażenia się, by zająć miejsce
na krzyżu. Pierwszym z elementów pokory jest czujność: „Czuwajcie
i módlcie się”. Dlaczego czuwać? Ponieważ każda chwila jest tą, w której
dokonujemy wyboru. Czuwanie prowadzi do ciągłej pamięci o Bogu,
a to chroni człowieka przed popełnianiem grzechów. Owo czuwanie prowadzi
do poświęcenia szczególnej uwagi temu, co było dotychczas przez nas
zaniedbywane.
Pokorą jest porządkowanie myśli, pragnień, woli,
czynów. Pragniemy stać się miłymi dla oczu Tego, o którym wiemy,
że darzy nas miłością. Czuwanie nad myślami, pragnieniami i wolą
przemienia się w rozpoznawanie, a uświadomienie sobie własnej marności
wnosi wiele światła do naszego życia. Pokora to odkrycie, uświadomienie
sobie, że nasze myśli błądzą z dala od prawdy, że nasze decyzje wynikają
z naszej własnej woli, a pragnienia są dziełem pożądliwości. Dzięki
temu światłu odkrywamy to, co w naszym życiu pochodzi od złego ducha lub
też od ducha naszego egoizmu.
Drugi stopień pokory
Pokora
jest pójściem za Chrystusem. Pokorą jest praktykowanie posłuszeństwa.
Główną cechą pokory jest akceptacja warunków ziemskiego życia.
Trzeci stopień pokory
Na
tym stopniu pokory, z miłości do Boga, podporządkowujemy się
człowiekowi (przełożonemu, przewodnikowi duchowemu). To następny krok
w akceptacji konkretnych warunków życia. Łatwiej jest podporządkować się
okolicznościom czasu, miejsca, rozkładowi zajęć oraz zasadom, które nam
w czymś pomagają, a nawet są niezbędne, niż być posłusznym człowiekowi,
którego woli nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dzięki miłości do Boga,
zachowamy naszą wolność w posłuszeństwie człowiekowi. Inaczej bowiem
posłuszeństwo przez nas praktykowane, byłoby posłuszeństwem niewolnika.
Pokora nie jest stanem człowieka pokonanego czy słabszego, którego
silniejszy uczynił swoim poddanym, zależnym, lecz stanem człowieka,
zgadzającego się dla Bożej miłości na wolne posłuszeństwo konkretnej
osobie. Jezus jest posłuszny z miłości dla tych, którzy Go sądzą.
Pozwala Judaszowi na wydanie Go.
Czwarty stopień pokory
Pokorny
i silny człowiek to taki, który nie poddaje się zamętowi zachowując
pokój i cierpliwość. Trwa i znosi wszystko nie męcząc się i nie cofając.
Uczy się „godzić”, to znaczy głęboko odczuwać, i pozostając słabym,
wszystko przyjmować. Oczekuje jedynie ratunku, pomocy od Boga. Pokorny
idzie drogą miłości, która jest dla niego od początku jego siłą
napędową. Odkrywa Bożą obecność nawet w chwilach próby i cieszy się
z tego, że Bóg jest Bogiem. Krzyż jest dla niego objawieniem chwały.
Będąc upokorzonym, potrafi znaleźć dobro w doświadczeniach i chorobach.
Odkrywa w tym Boże pragnienia do niego skierowane. W tej zgodzie,
na chwile próby, odkrywa również i doświadcza duchowej mocy, która
podtrzymywała Jezusa. „We wszystkim odnosimy pełne zwycięstwo dzięki
Temu, który nas umiłował”. Człowiek pokorny uczestniczy już w łasce
Chrystusowego zmartwychwstania: „Nic nas nie zdoła odłączyć od miłości
Chrystusa”.
Człowiek pokorny ofiarował siebie jako paschalnego
baranka. Uderzony w jeden policzek, nadstawia drugi, zobowiązany
do przejścia kilometra, przechodzi dwa. Jest w nim zawierzenie i ofiara.
To otwiera go na zbawienie. Ma w ten sposób udział w duchowej mocy,
która podtrzymywała Chrystusa na krzyżu. Człowiek pokorny wydaje się
na śmierć oraz na działanie wyzwalającej mocy Boga. Dlatego, pokora nie
jest wyrzekającą się walki fatalistyczną rezygnacją, ani też nie opiera
się na przekonaniu, że zmiana struktur wystarczy do wyeliminowania
źródeł zła buntem. Pokorny, nie szuka ucieczki przed bolesną próbą, nie
chowa się pod niedopuszczającą cierpienie skorupą. Pokorny nie buntuje
się. Jest realistą, orientuje się w rzeczywistości, walczy z przejawami
za, zniewoleniem. Przeciwstawia się temu, co niesprawiedliwe. Bronią
pokory nie jest przemoc, lecz wytrwałość. Sercem pokory jest wyrażająca
się w łagodności i braku przemocy, zgoda na śmierć będącą całkowitym
oddaniem się w ofierze z samego siebie.
Piąty stopień pokory
Na
tym stopniu pokorny odczuwa miłość Bożą, który daje odczuwanie światła
i rozsądku. Miłość Boga pokazuje nam to wszystko, co sprzeciwia się
Jego miłości. Działanie tego światła jakby nas pogrążało w ciemnościach
i rozpaczy żalu za grzechy. Odkrywamy obecne w nas zło oraz naszą
podatność na różne pokusy. Na tym stopniu pokory, w chwilach próby,
odkrywamy pierwotne korzenie naszego grzechu. Gdy mamy trudności
z siostrami, czy przełożonymi, poznajemy, że zło nie zawiera się
włącznie w innych, lecz jest również w moim sercu. Dzięki miłości
do Boga tracimy dotyczące nas złudzenia, a otwierają się nam oczy
na grzech. Ta sytuacja powoduje smutek i ból żalu, przeżywany teraz
głębiej, niż wtedy, gdy wyruszaliśmy za Chrystusem.
Pokora jest
drogą zbawienia, pozwalająca nam otworzyć serce w wyznaniu, przed Bożym
miłosierdziem. Nie ma miejsca usprawiedliwianie się, czy uleganie
przygnębieniu. Otwarcie serca jest pokorne. To znaczy, poddające
działaniu Bożego wiata zło, jakie jest we mnie. Pojawia się wówczas
uspokojenie, uzdrowienie, uelastycznienie, oczyszczenie, pocieszenie.
Należy unikać mówienia usprawiedliwiającego siebie, pobożnego gadania,
skrupułów i obaw, które są owocem pychy, a także lęku przed własną
niedoskonałością. Ktoś, kto nas prowadzi (ojciec duchowny), ma nam pomóc
zobaczyć odkupieńczą wartość naszych wewnętrznych cierpień i pomóc
przejść, przez doświadczenia i przeżywanie ich z Chrystusem. Gdy
dostrzeżemy w sobie łaskę zmartwychwstania, pomoże nam ona
w usamodzielnieniu się, w chwaleniu Boga, lecz także, który daje wolność
serca, stwarzając okazję do pogodzenia się ze wszystkimi, którym
powinniśmy przebaczyć. Gwarancją przejścia przez piąty stopień, jest
nasza wiara.
Szósty stopień pokory
Człowieka
pokornego nie zniechęca podłość czy też niewolniczy charakter zleconych
mu prac. Nie zaskakuje go także wymagane od niego posłuszeństwo.
Angażując się w pracę zleconą, nie obiecuje sobie nadzwyczajnych skutków
z niej wynikających. Cieszy się Bogiem. Widzi Jego wolę nawet
w najcięższych poniżeniach, jakie niosą ze sobą różne sytuacje, potrzeby
codziennego życia, czy też porażki, jakich doznaje podczas wykonywania
zleconych mu zadań. Nie szuka radości w życiu i odnoszeniu sukcesów.
Jego radość ma swoje źródło gdzie indziej. Trwa nadal w okolicznościach,
w których dawno już jego radość i chęć do życia powinna być zniszczona
i pokonana. Człowiek pokorny jest głęboko szczęśliwy nie mając jednak
poczucia własnej doskonałości nabytej drogą posłuszeństwa: przez doznane
krzyże, codzienne obowiązki czy też wewnętrzne natchnienia Ducha. Jest,
pomimo sytuacji wręcz beznadziejnych, zainteresowany Bogiem. „W Twojej
obecności czuję się jak głupiec, ale trwam w Twojej obecności”. Pokorny
powtarza te słowa za prorokiem. Szuka Boga i wydaje mu się, że znajduje
Go wszędzie. Jezus zszedł na dno ludzkich doświadczeń i człowiek pokorny
z radością tam właśnie Go odnajduje.
Stopień siódmy pokory
Radość
sięga głębiej, niż poczucie grzechu. Na tym stopniu pokory, człowiek
odczuwa przyciąganie serca do Jezusa ukrzyżowanego. Świadomość grzechu
i własnej nicości jest tu owocem objawienia. „Jak wielu osłupiało
na Jego widok – tak nieludzko został oszpecony. Jego wygląd i postać
Jego była niepodobna do ludzi. On wyrósł przed nami jako młode drzewo
i jakby korzeń na wyschniętej ziemi. Nie miał On wdzięku, ani też
blasku, aby na niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony
z cierpieniem jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa tak, iż mieliśmy
Go za nic”. Czegoś takiego nie można zaproponować nikomu, jako ideał
do naśladowania. Może do tego doprowadzić jedynie podążanie z miłości
za Jezusem. Kto tak żył? Jezus i Maryja. Dziewictwo Maryi mogło być
jedynie upokorzeniem w społeczeństwie gardzącym bezpłodnością
i celibatem. Maryja nie obawia się mówić o swoim uniżeniu. Za swego
życia Jezus nie obdarzył Ją taką czcią, jaką otacza Ją dziś Kościół.
Maryja
w prostocie swojej cały czas żyła na siódmym stopniu pokory. To,
że jest się matką skazańca, nie przynosi chwały. Zapewne wytykano
Ją palcem w Jerozolimie, jako pośmiewisko dla innych kobiet i wzgardzoną
u ludzi. Ona sama uważała się za najuboższą, ze wszystkich napotkanych
kobiet. Życie Jezusa było takie, iż święci uważali, że nikt nigdy nie
odbierze Mu ostatniego miejsca, w jaki On znalazł sobie upodobanie. „ja
jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.
Zostałem wywyższony na Krzyżu, a potem zrzucony na ziemię i złożony
w grobie”.
Ósmy stopień pokory
Pogłębienie
doświadczenia posłuszeństwa, miłości i pokory nie dokonuje się bez
zmiany zewnętrznego zachowania. Pokorny mnich stosuje się do reguły
i bierze przykład ze starszych. Pokorny pragnie pozostać niezauważonym.
Stosując się do wspólnej reguły, zachowuje wolność, ponieważ nie pozwala
się jej zniewolić, ani też nie poddaje jej w wątpliwość. Zachowuje
wewnętrzny pokój i takie jest jego nastawienie do innych. Jego
posłuszeństwo wynika z miłości, ponieważ wszystko, co dotyczy wspólnego
dobra, posiada wielką wartość dla jego braci. Pokorny jest posłuszny,
ponieważ postawa przeciwna nie przynosi wiele pożytku temu, kto
na poprzednich stopniach doświadczył serca Boga i zszedł na dno swego
własnego serca. Przyjmuje to, co uważa za przynoszące największą korzyść
braciom.
Będąc bratem wszystkich stanowi przeciwieństwo
buntownika. Wszystko to, co stanowi o indywidualności i osobowości,
zostało w nim zniszczone, lecz jego osoba ciągle się odradza
w wewnętrznej wolności i umiejętności okazywania posłuszeństwa Duchowi.
Będąc wolnym, nie wykorzystuje swej wolności do krytykowania zasad,
które uważa za wyłącznie formalne i zbyt drobiazgowe, lecz potrafi
podporządkować się tym zwyczajom nadając im nowego Ducha. Istnieje
zasadnicza różnica pomiędzy postawą człowieka, którego przytłacza
wierność szczegółom, a wynikającym z miłości posłuszeństwem normom
nakazującym pomijanie własnych gustów. Człowiek pokorny nie
podporządkowuje się nakazom, kierowany skrupułami czy pragnieniem
doskonałości. Jego jedyną motywacją jest miłość Tego, któremu służy.
Ponieważ życie jego jest uporządkowane regułą, posiada on więcej
wolności dla oddawania się modlitwie w zapomnieniu o sobie i umiłowaniu
woli innych.
Dziewiąty stopień pokory
Pokorny
na tym etapie, to człowiek panujący nad sobą w stopniu doskonałym.
Panuje on nad swym milczeniem, śmiechem, słowami. Człowiek pokorny jest
przepełniony poprzedzającym go Słowem, dlatego jego milczenie nie jest
puste, jego słowa nie są wypowiadane bez potrzeby, jego śmiech nie jest
głupi. Pokorne panowanie nad sobą staje się jakby jego drugą naturą.
Na początku, praktykując pokorę, milczenie jest dużym wyrzeczeniem.
Jednak im bogatszy jest dialog z Bogiem, tym łatwiej powstrzymać się
od słów. Można ograniczyć się jedynie do stawianych nam pytań. Takie
milczenie sprzyja ustawicznej modlitwie. Milczenie nie może być
wyłącznie nakazem, wynikającym z konieczności zachowania Reguły.
Milczenie wyraża szacunek, z jakim traktuję osoby, które spotykam.
Słucha nie przerywając dlatego, że to, co mówią inni, jest ważniejsze
od tego, co on sam miałby do powiedzenia. Swoje słowa zachowuje dla
Boga.
Wspólnota zakonna, by mogła wychowywać do milczenia,
powinna być miejscem braterskiej komunii. Serce może bez obaw i smutku
zgłębiać swą ciszę tylko wtedy, gdy pewne jest przyjaźni swych braci.
Milczenie, kiedy przemieni się w komunię, pozwoli przezwyciężyć
nieporozumienia, jakich we wspólnocie nie można uniknąć. Aby móc docenić
ciszę, trzeba najpierw jej doświadczyć. Początkowy nakaz zmieni się
w pragnienie. Człowiek pokorny z radością przyjmuje wszelkie nakazy,
ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, że jego wewnętrzna cisza szybko
zniknęłaby w klimacie rozgadania. Cisza taka jest schronieniem dla
słowa, nadając mu pełnię i skuteczność. Człowiek pokorny posiada ducha
milczenia. Nie skupia się on na sobie, a milczenie kieruje jego uwagę
w stronę innych sprawiając, że jest otwarty zaspokoić ich oczekiwanie.
Jego milczenie jest czujnością i oczekiwaniem.
Dziesiąty stopień pokory
Jest
taka cecha, która pomaga w rozpoznaniu pokory. To sposób, w jaki
śmiejemy się i do jakich celów używamy śmiechu. Człowiek pokorny panuje
nad swoim śmiechem, podczas gdy głupi śmiechem wybucha. Jest to brak
panowania nad sobą. Swoją drogą, bardzo potrzebne jest we wspólnocie
znalezienie czasu na śmiech, oddramatyzowanie, uspokojenie. Śmiech
człowieka pokornego jest pełen znaczeń i przynosi odprężenie otoczeniu.
W pokorze najważniejsze jest poczucie humoru. Oznacza ono dystans, jaki
potrafimy wprowadzić pomiędzy sobą a rzeczywistością, o której mówimy
dzięki świadomości własnych ograniczeń, niewielkiej wiedzy i trudności
w urzeczywistnianiu spraw. Radość człowieka pokornego objawia się
poczuciem humoru. Modlitwa człowieka pokornego nie jest rozgadana. Nie
opiera się na wzniosłych ideałach, lecz w ciszy rozważa słowo Boże. Nie
przygląda się sobie, nie czyni się widzem podziwiającym tę łaskę.
Po prostu słucha.
Jedenasty stopień pokory
Człowiek
pokorny panuje nad swym milczeniem, śmiechem, a także nad słowami.
Potrafi i milczeć i mówić, żyć samotnie i w relacji z innymi. Zarówno
jego słowa, jak i milczenie zdradzają głębię jego istoty i jakość
relacji. Na czwartym stopniu wyzbył się on przemocy i został oczyszczony
w różnorodnych próbach. Teraz przepełnia go łagodność. Na piątym
stopniu zdobył prawdę, mającą swe źródło w znajomości siebie. To,
co teraz mówi, jest poważne i prawdziwe, a jego wypowiedź nie trwa
długo. Na szóstym stopniu, język człowieka dążącego do pokory, utracił
zgorzkniałość wyrażającą niezadowolenie i sprzeciw. Jego sposób
wyrażania się wskazuje na prostotę i radość. Człowiek pokorny nie zna
osądzania innych wywyższającego się ponad sądzonego. Nieznane
są mu również: ironia, oszczerstwo, obmowa, posądzenie, oskarżanie.
Nigdy nikim nie gardzi, ani z nikogo się nie naśmiewa.
Kiedy
mówi się dużo, nie sposób uniknąć błędu, pogardy czy grzechu. Trzeba
całego życia, aby język osiągnął prawdę doskonałej zgodności z myślą
i całą osobą, wyrażając w sposób umiarkowany i jasny oczyszczoną już
świadomość. Język jest tym, co zostało w największym stopniu dotknięte
przez grzech. Dlatego też jest on źródłem podziałów. Nasze słowa są tym,
co najbardziej potrzebuje odkupienia, uzdrowienia, uwolnienia. Pokora
jest związana z objawianiem prawdy, wprowadzaniem jedności między osoby,
żyjące we wspólnocie. Mistrzem dla takiego słowa, jest słowo Boże.
Człowieka pokornego poznajemy po oszczędności, łagodności, prawdzie,
wadze jego słowa. Nie musi już on, jak wcześniej, uczyć się milczenia,
stosować się do obowiązujących reguł. W jego milczeniu mieszka Słowo.
W jego słowach zamieszkuje pochodząca nie od niego mądrość. Odnalazł
jedność, ponieważ korzenie jego słów tkwią w jego istocie. Kiedy nie
wie, nie zabiera głosu. Nie jest nadęty w słowach, nie wypowiada słów,
które byłyby wyrokami skazującymi. Mówi prawdę, ponieważ posiada swe
źródło w Bogu. Nie jest pusty.
Dwunasty stopień pokory
Pokornego
rozpoznamy po panowaniu nad milczeniem, umiarkowanym używaniu słowa,
cichej i prostej radości. Człowiek pokorny wie o tym, że jest
grzesznikiem. Kiedy jednak jego grzechy zostają mu odpuszczone, w pokoju
wraca do siebie. Nie zachowuje się jak człowiek obarczony kompleksami,
który pod pozorami pokory ukrywa bunt wewnętrzny, wyparcie się samego
siebie czy też bierną rezygnację. Człowiek pokorny nie jest człowiekiem,
którego przygniata ciężar własnych win, ograniczeń, wykrętów, grzechu.
To, że jest grzesznikiem, któremu przebaczono winy, przynosi mu pokorną
radość. Doświadczenie grzechu trwa w nim jednak nieprzerwanie, ponieważ
doszedł on do głębi własnego wyparcia się Boga.
W takim człowieku
nigdy nie przeważy zadowolenie z siebie. Jednak poprzez żal za grzechy,
odzyskuje radość Pocieszyciela, ponieważ skrucha nie odbiera ufności
w Boże miłosierdzie. Człowieka pokornego poznajemy po tym, jak dba o to,
by nikomu nie przeszkadzać, obawia się przyciągania uwagi, dziękuje
za oddaną mu przysługę, wszędzie uważa się za nie posiadającego własnego
miejsca pielgrzyma. Człowiek taki zna cenę łaski, cenę życia, wie
doskonale, komu zawdzięcza swoje zbawienie i jest świadomy tego, że nie
dla żartu został obdarowany miłością. Często patrzy na oblicze
Ukrzyżowanego. Charakteryzuje go realizm ludzi ubogich, wyrażający się
w zgodzie na warunki, w jakich przyszło mu żyć. Pozostaje pokorny w swym
zachowaniu, ponieważ jego serce jest pokorne, a to nie myli.
FAŁSZYWA POKORA
Jest
nią zaprzeczenie posiadanego dobra, niechęć do uznania wartości
i darów, jakie człowiek posiada. Należy bowiem uznać, określone dobra,
które posiadam, dzięki Bożej dobroci. Doskonałość nie wymaga fałszu,
ani ślepoty. Fałszywą pokorą jest również stawianie niżej tego dobra,
jakie mamy od Boga, w odniesieniu do drugiego człowieka, a konkretnie
do dobra, jakie on posiada. Fałszywą pokorą jest stawianie niżej tego,
co mamy z siebie (wszelkie nasze braki), od tego, co bliźni ma z siebie.
Uważanie siebie za grzesznika większego od innych, jest fałszywą
pokorą. Fałszywą pokorą jest manifestowanie swojej małej wartości.
Pokora nie jest jakimś szczególnym sposobem zachowania się zewnętrznego:
chodzenia ze spuszczoną głową, przechylaniu głowy na ramię, robienie
utrapionej miny, a zwłaszcza – fałszywą pokorą jest mówienie o sobie
źle.