Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Dziś byłam na nabożeństwie Drogi Krzyżowej i chciałabym podzielić się z Wami refleksją, odpowiedzią na pytanie - myślą, która pojawiła się w trakcie rozważania przy stacji XI. Rozważanie: Pan Jezus powiedział kto chce zachować swoje życie - straci je... wiele osób mówi że najważniejsze jest zdrowie, inni że najważniejsze jest życie, niech każdy z nas pomyśli co dla niego jest najważniejsze? MIŁOŚĆ, a z niej WIARA w Boga i NADZIEJA na Zbawienie....
Ta sprawa ciągnie się już wiele lat i nie wiem jak się zachować.Tak szczerze,to liczę na na waszą radę.Są to nieustanne problemy z kierowniczką MOPS,Zaczęło się od choroby syna,trzy kolejne udaru mózgu rok po roku.Długa ,kosztowna rehabilitacja,skutki praktycznie do dziś.Żona brała z MOPS zasiłek,ale na kolejnej komisji w 2011 roku organ nie regenerujący się,mózg,w przypadku syna ozdrowiał.Dokładnie w tym roku zachorowałem na raka.Żonie odmówiono zasiłku,ponieważ zdaniem pani kierownik,żona marnotrawi środki przeznaczając je na zakup alkoholu.Szok,żona,zadeklarowany wróg alkoholu,oskarżony publicznie o przepijanie pieniędzy.W domu,gdzie alkohol pojawia się raz w roku,na Sylwestra,w postaci lampki szampana.Była telewizja i założyłem jej sprawę o zniesławienie.Sprawa odbyła się w Wielki czwartek 2012 roku.Kierowniczka przeprosiła żonę i obiecała przed sądem,że będzie miała wypłacany zasiłek na mnie.Z uwagi na wielki tydzień,żona przyjęła przeprosiny,żeby nie szkodzić jej utratą pracy.Napisała o wypłatę zaległego zasiłku,i co,odmowa.Odwołanie do kolegium,też odmowa.Sprawa do sądu.Na dwa dni przed rozprawą,kolegium przyznaje się do winy i obiecuje wypłatę zaległego zasiłku za 2013 rok,ale tylko za trzy miesiące.A mamy końcówkę roku 2014.Żona pobrana pieniążki,oczywiście bez odsetek.Napisałem kolejne pismo do MOPS o wypłatę zaległych kwot.MOPS odmówił,chociaż już znał prawidłową interpretację prawną z poprzedniej sprawy.Znowu do kolegium,czas płynie,pieniędzy niema.Jest odpowiedź kolegium po 2 miesiącach,że należy wypłacić,ale też tylko za 3 miesiące.To było w październiku 2014.Ale wypłatę obiecano dopiero w lutym tego roku.A jeść się chce i opłaty musowo robić.Wczoraj żonka poszła do MOPS po zasiłek.I co? Nie ma pieniędzy.Żona w płacz,bo światło nie zapłacone i ja nie mam leków.Poszła do burmistrza,kazał jej przyjść za 2 godziny,ale wypłacono.Ale gdzie pieniążki za zaległe 9 miesięcy.Długów po uszy.Mam zamiar pisać jeszcze raz,z tym,że chce zgłosić do prokuratury popełnienie przestępstwa przez panią kierownik,narażenia mnie na utratę zdrowia lub życia,przez niezgodne z prawem postępowania kierowniczki,pozbawiając mnie środków na zakup leków.Co o tym myślicie?Z pewnością straci pracę po wyroku i pensje6500 zł.Zrobić to,czy nastawić drugi policzek,pomóżcie.
Jutro 21.02 o godz. 10,00 na Jasnej Górze środowiska katolickie i patriotyczne spotykają się na Mszy Św. a potem będzie Konferencja: http://www.stopfalszowaniuwyborow.pl/
Jednym z organizatorów jest "Krucjata Różańcowa za Ojczyznę" do której zapisałem się na samym początku jej istnienia.
Jeśli ktoś nie chce pewnego dnia obudzić się i dowiedzieć że Polska przestała istnieć nawet teoretycznie (jak sam przyznał to minister Sienkiewicz na taśmach prawdy) to niech przynajmniej podpisze petycję o ujawnienie protokołów z komisji wyborczych któe według obowiązującego jeszcze prawa powinny być jawne : http://citizengo.org/pl/signit/19115/view
Łk 9, 22-25 Kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»
Ponieść szkodę...
Jak można zyskać świat i ponieść szkodę...? Siebie zatracić wtedy , to akurat rozumiem i to by była wielka szkoda dla mnie, ale tu jest "lub"...Co mój Panie chcesz przez to powiedzieć dzisiaj...to pytanie mnie dziś nurtowało. I jedną odpowiedź mi dałeś tylko - "powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca". Dla człowieka tego świata rzeczywiście wielką szkodę to oznacza.
Ale tej szkody to ja się dziś dochodziłam, Ty natomiast , Panie Jezu dotknąłeś się mnie, a poniekąd i tego zatracania siebie.
Moje myśli...
Wielkie dzięki Ci więc za to dotknięcie, Panie bo zaczęłam się im dzisiaj z tego powodu przyglądać i nie wyglądało to wesoło, choćby dzisiejsze myśli poranne...No tak, wstaję do pracy , a mama mi "wymyśla" ( choć wczoraj już niby wszystko było przygotowane), że musimy coś przygotować jeszcze dla panów od remontu naszego mieszkania. Reakcja moja w myślach " przecież się spóźnię do pracy, nie mogłaś mnie obudzić wcześniej?" , myśli w niezbyt łagodnym tonie , bo w zdenerwowaniu, a niedawno się ćwiczyłam z tymi myślami...egzamin więc niezdany.Oczywiście , że zrobiłyśmy co należało, ale szybko i ...nerwowo i to przeze mnie. Ktoś by pomyślał, mama mogła mnie jednak obudzić, czemu przeze mnie? A no temu, że gdyby moja odpowiedź na prostą myśl mamy była równie prosta i brzmiała "tak, to robimy" to inaczej by ta nasza praca wyglądała...
Zaparcie się siebie...już widzę, że postanowiłeś Panie Jezu moje myśli oczyszczać, bo i inne myśli mi od razu pokazałeś, dotyczące innych zdarzeń, ludzi i przypomnienie również o innych sposobach uwalniania się od złych myśli...o "agere contra" św. Ignacego z Loyoli, o sposobie Neala Lozano, a już myślałam, że mi to dobrze idzie...nieustanne rekolekcje, chyba jednak do końca życia...
Jedna rzecz mi się udała dzisiaj pod kątem tego zaparcia się siebie...poszłam dziś na Mszę Św. i Adorację, mimo iż po przyjściu z pracy zobaczyłam ten mój remont, najpierw oklapłam , ale nagle się ocknęłam , przecież i tak nic nie mogę sprzątnąć , bo panowie znów jutro przychodzą i choć tak miło mi było po pracy przysiąść,to...Maryję za rękę wzięłam i poszłam na spotkanie z Panem...
Niby maleńkie rzeczy, ale one prowadzą mnie do Ciebie, mój Panie...
Dałeś mi poznać bowiem już wcześniej, że moim krzyżem nie jest choroba , ale właśnie rezygnacja z siebie, nieustanne moje umieranie dla Ciebie...
Dzisiaj oczyszczanie myśli moich, jutro nie wiem co, ale za ten dzisiejszy dzień niezmiernie Bogu dziękuję...
Kończę powoli moja drugą NP ... modlę się o potrzebne łaski dla całej mojej rodziny. Jako , że proszę o wiele postanowiłam odmawiać cztery części.Zresztą całkiem niedawno dowiedziałam się , że moja mama modli sie w bardzo podobnej intencji.
Matka Boża podarowała nam już teraz wielki prezent. Od lat w naszej rodzinie był pewien konflikt. Ciągnęło sie to bardzo długo i mimo , że ostatnio konflikt przygasł jakoś nie było okazji do oficjalnego zakopania toporu wojennego. Hmmm... no cóż nie ukrywam , że byłam współwinna tej sytuacji . I teraz... jak gdyby nigdy nic umówiliśmy się na kolację (osoby od których to się zaczęło). Od samego początku wszystko przebiegało idealnie , jakby nigdy nie było żadnej kłótni. Atmosfera spokojna i przyjazna , żadnych niezręcznych sytuacji... mówię Wam czuło się ,że ktoś nad tym czuwa. Moja mama jak się dowiedziała to popłakała sie ze szczęścia :). Z dnia na dzień problem niemal zniknął...
W całej mojej i męża rodzinie jest jakoś tak inaczej :) czuje się opiekę Mateńki i jej ingerencje . Bardzo mi pomaga i ciągle wskazuje mi drogę... Nigdy nie zdołam sie Jej odwdzięczyć ....