Moi domownicy jadą jutro do Gietrzwałdu, w mojej intencji...Też bym chciała, ale czterogodzinnej podróży nie wytrzymam...
Hmmm...od dawna nie jem kolacji (nie lubię się napychać na noc), zdaniem mamy schudłam, a mi się zawsze wydawało, że ja tak po prostu wyglądam;) i na wszelki wypadek nie wchodzę na wagę, żeby się nie przestraszyć tym, co zobaczę.<p style="margin:0;"><br /><br />
Mama przestraszona, co mi może być (w końcu lekarz, to ma wyobraźnię), napisała co mam zbadac, tworząc całą listę: morfologia (bo może ma anemię!), jonogram (bo może czegoś ma za mało!), mocznik, kreatynina,(bo może coś z nerkami!), aspat, alat (bo może z wątrobą!) i wyszło, że -uwaga, bo mama nie z tych, co dobrowolnie mówią mi takie słowa;) - wyniki krwi mam ŚWIETNE.Mamę zatkało, jako żem długa i "wyścigowa";) zawsze miałam, albo ocierałam się o anemię i miałam niedobory wszystkiego.<br /><br />
Bóg ewidentnie mnie naprawia:-).<br /><br />
Dziękuję za modlitwę!
Ale jestem dumna. Po pół roku wreszcie się wyspowiadałam:))). Było nawiedzenie chorych. Nawet nie miałam z kim się tym podzielić, bo od 3 tygodni nie miałam laptopa, a dziś brat go wyleczył (lekarz w końcu:)). Dobrze mi, chociaż fizycznie źle, w duszy bardzo dobrze.