Loading...

Blog Janusz

Wspaniały cud, o którym zamierzamy wam opowiedzieć, zdarzył się pół wieku temu na komunistycznych Węgrzech, w oktawie Bożego Narodzenia 1956 roku. Dowiedzieliśmy się o nim dzięki ojcu Norbertowi, który pełnił swą posługę pasterską w jednej z parafii w Budapeszcie, a wskutek prześladowania katolików przez komunistów ów kapłan musiał uciekać na Zachód. Opowiedział on tę niesamowitą historię.

Pani Gertruda, wojująca ateistka, była nauczycielką w szkole, w parafii, w której pracował ojciec Norbert. We wszystkim, czego nauczała, podkreślała, że Boga nie ma, a pobożność jest pozbawiona sensu. Jej cel był oczywisty: zamierzała za wszelką cenę wykorzenić wiarę z dziecięcych dusz.
Podczas swoich zajęć starała się na każdym kroku poniżać i wyśmiewać Kościół katolicki. Dzieci, pomimo iż się jej bały, wcale nie były przekonane, co do tego, że to ona właśnie ma rację. Nie dawały się zwieść szyderstwom.
W dodatku do jej okropnych metod należało to, iż kiedy odkryła, że któreś dziecko przyjmuje Komunię świętą, a o dziwo przychodziło jej to z łatwością, to zaraz taki uczeń lub uczennica stawali się szczególnym celem złego traktowania.
Pewnego razu dziesięcioletnia Andżelika szukała ojca Norberta, którego zamierzała poprosić o pozwolenie na przyjmowanie każdego dnia Komunii świętej. Była to bardzo inteligentna i zdolna dziewczynka. Najlepsza uczennica w całej szkole.
Ksiądz ostrzegł ją przed atakami ze strony nauczycieli. Jednak Andżelika nalegała, mówiąc: "Czcigodny Ojcze, zapewniam cię, że nikt nie będzie mógł wytknąć mi złego przygotowania do lekcji, gdyż będę jeszcze więcej pracować. Nie odmawiaj mi tego, o co cię proszę. Czuję się silniejsza wtedy, kiedy przyjmuję Komunię. Kiedyś mi powiedziałeś, czcigodny Ojcze, że powinnam dawać dobry przykład. Aby tak się mogło stać, muszę czuć się silna".
No cóż, księdzu nie pozostało nic innego, jak tylko przystać na prośbę dziewczynki.
Od tego dnia sala lekcyjna okazała się dla Andżeliki prawdziwą "salą tortur". Pomimo że dziewczynka zawsze była dobrze przygotowana, nauczycielka ciągle ją niepokoiła. Choć dziecko się wahało, to jednak było widać, że czuje siłę.
Lekcje przemieniły się w pojedynki pomiędzy nauczycielką-ateistką a małą naśladowczynią Chrystusa. A ponieważ do nauczycielki należało ostatnie zdanie, wydawało się, że to właśnie pani Gertruda odnosiła zwycięstwa. Mimo to jej irytacja narastała wywoływana spokojem Andżeliki.
Pewnego razu przerażone dziewczynki z tej samej klasy udały się do ojca Norberta po pomoc. Jednak on niczego nie mógł uczynić. Kiedy dziewczynki ponownie go odwiedziły, odpowiedział im, że: "jedyne co mogą zrobić, to wytrwale modlić się, całkowicie zawierzając Bożemu Miłosierdziu. Dzięki Niemu Andżelika nie ustanie w swojej wierze".

Okrutna taktyka
Siedemnastego grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem, nauczycielka wymyśliła perfidną sztuczkę. Zamierzała przypuścić zdecydowany atak. Zadać ostateczny cios, jak sama się wyraziła "starodawnym przesądom szerzącym się w szkole". Przygotowała scenę z diabolicznym entuzjazmem. I oczywiście celem tego uderzenia miał być nie kto inny, jak Andżelika.
Pani Gertruda zamierzała jej i reszcie klasy dowieść, że ludzie żyjący, z krwi i kości, przychodzą, kiedy ich się woła, a umarli (bądź też wyobrażone postaci, które istnieją tylko w bajkach) nie przychodzą, kiedy się ich wzywa.
Tak więc słodkim głosem nauczycielka zaczęła zadawać pytania dzieciom. A następnie nakazała Andżelice wyjść z klasy i zaczekać na korytarzu tuż za drzwiami. Z kolei dziewczynkom, które zostały w klasie, nakazała donośnym głosem zawołać: "Andżelika wejdź!"
Andżelika weszła, bardzo zaintrygowana, przeczuwając pułapkę.
Nauczycielka oświadczyła: "Wszyscy się zgadzamy z tym, że kiedy wzywamy kogoś spośród żywych, kogoś kto istnieje, to ten ktoś przychodzi. Ale kiedy wezwiemy kogoś, kto nie istnieje, to okaże się, że on nie przyjdzie. Andżelika, która jest żywa, z krwi i kości, usłyszała, kiedy ją wezwaliśmy, i przyszła do nas. Ale przypuśćmy, że chcielibyśmy wezwać Dzieciątko Jezus. Wydaje się, że wśród was są ci, którzy wierzą w Jego istnienie...". Na sali zapanowała głęboka cisza - być może cisza wywołana strachem - ale po chwili dały się słyszeć nieśmiałe głosy, które odpowiadały: "Tak, wierzymy w Niego". Pani Gertruda kontynuowała i zwróciła się do Andżelki z zapytaniem: "A ty Andżeliko, czy wierzysz w to, że kiedy wzywasz Dzieciątko Jezus, to Ono cię słyszy?"
Dziewczynka już wiedziała, co za podstęp uknuła nauczycielka. Spodziewała się, że będzie to coś okropnego, ale nie myślała, że aż tak perfidnego. Zdecydowanie i z głęboką wiarą odpowiedziała: "Tak, wierzę, że Ono mnie słyszy!"
"Bardzo dobrze" odpowiedziała nauczycielka. "Zróbmy eksperyment. Wy dzieci zauważyłyście, że Andżelika weszła do klasy natychmiast po tym, jak ją zawołaliśmy. Jeśli Dzieciątko Jezus istnieje naprawdę, to usłyszy cię, kiedy je zawołasz. W tym samym czasie wszyscy tu obecni głośno krzykniecie: Dzieciątko Jezus, przyjdź! Uwaga, wszyscy razem jeden, dwa, trzy! Wołajcie!"
Przerażone dziewczynki nie wydały głosu.
Argumenty nauczycielki podziałały na nie. Pani Gertruda śmiała się głośno, długo i diabolicznie.

Cud
Nagle Andżelika zbliżyła się do tablicy z oczami pełnymi zaufania i nadziei. Spojrzała na dzieci i krzyknęła: "Słuchajcie, wezwiemy Je! Zawołajmy wszyscy razem: Dzieciątko Jezus, przyjdź!"
Wszystkie dzieci natychmiast wspięły się na palcach i wykrzyknęły zgodnie: "Dzieciątko Jezus, przyjdź!"
Pani Gertruda przeraziła się, gdyż nie spodziewała się takiej spontanicznej reakcji.
Nadprzyrodzona aureola pojawiła się wokół Andżeliki, która zawierzyła Jezusowi i była pewna, że wydarzy się cud. Impuls, który poruszył dziewczynkę, był odczuwany przez całą klasę. Po chwili drzwi otworzyły się bezszelestnie i ukazała się im jasność, ciągle i coraz bardziej promieniująca, jak by to był ogień ogromny, a zarazem delikatny. W środku tej cudowności znalazła się kula wypełniona jeszcze jaśniejszym światłem. Kula otwarła się odsłaniając Dzieciątko otoczone jeszcze większym światłem. Dzieciątko nic nie mówiło. Ono po prostu uśmiechało się, podobnie jak wszystkie małe dziewczynki. Spokojnie i radośnie. Następnie kula zamknęła się delikatnie i powoli zaczęła znikać. Podobnie samoistnie zamknęły się drzwi.
Jeszcze przez jakiś czas zdumione dzieci wpatrywały się w miejsce, w którym przed chwilą był Jezus. Następnie odwróciły się i ujrzały przerażoną nauczycielkę z wytrzeszczonymi oczami, z wyciągniętymi do przodu ramionami i robiącą dziwne ruchy, właściwe szaleńcom.
"On przyszedł! Pojawił się!", krzyczała, kiedy wybiegała z klasy.
Ojciec Norbert opowiedział, że dokładnie przesłuchał każdą dziewczynkę z osobna i każda z nich potwierdziła pod przysięgą, to, co zobaczyła. Nie stwierdził on żadnej sprzeczności w ich zeznaniach.
A jeśli chodzi o panią Gertrudę, to została ona umieszczona w odosobnieniu. Ogromny szok, którego doznała, tak wpłynął na jej bezbożny umysł, że ciągle tylko powtarzała: "On przyszedł! On przyszedł!"
Agnieszka Stelmach
Na podstawie "Crusade Magazine

KIM JEST ZŁY DUCH? Odpowiadając na to pytanie egzorcysta zaczął od początku. - "Diabły wzięły się z buntu aniołów, kiedy Bóg przedstawił im wizję przyszłości. Powiedział, że człowiek zdradzi Boga, a Bóg dla jego ratowania stanie się człowiekiem. Aniołowie nie chcieli służyd takiemu Bogu. To tłumaczy ich wściekłą nienawiśd do ludzi" - wyjaśniał kapłan. Odpowiadając dalej tłumaczył, że upadłym aniołom nie jest lżej dlatego, że ściągną do piekła częśd ludzkości. - "Diabelska radośd polega na tym, że tym ludziom będzie gorzej i to jest dla nich pociecha. Złe duchy to doskonała nienawiśd, nie ma w nich kszty litości, miłosierdzia czy współczucia. Dla nich radością jest dopaśd słabego człowieka i go dobid. A człowiek ma prawo prosid o modlitwę do Boga o uwolnienie od złych duchów" - przypominał ks. Rajchel. Egzorcysta niedawno przekonał się, że złe duchy nie tylko nienawidzą ludzi, ale i siebie wzajemnie. - "Jakieś dwa tygodnie temu podczas modlitwy jak już duchy solidnie dostały usłyszałem od jednego z nich: TEN GŁUPEK LUCYFER UCIEKŁ, A NAS TU ZOSTAWIŁ SAMYCH I CO MY MAMY ROBID" - wspominał. –  "Także jeśli sataniści sądzą, że są przyjaciółmi szatana, to im ich komputery całkiem nawaliły, bo szatan nie ma przyjaciół ani miłości" - dodał.
RAZ ŚWIĘTY LUB ANIOŁ, RAZ SMOK BĄDŹ WĄŻ Ksiądz zaznaczył też, że diabeł to nie miłe, usmolone stworzonko z różkami jak zwykło się go przedstawiad w filmach, bajkach, jasełkach czy na obrazkach. - "Dzięki takiemu przedstawieniu złego ducha lekceważymy go, wyśmiewamy, ale to jego sukces. On się chętnie w tym ukrywa i o wiele bardziej szkodzi" - zauważył ks. Rajchel, zwracając się do dzieci, aby nigdy w jasełkach nie grały roli diabła. Zatem jak wygląda zły duch? Oprócz kudłatego stworzonka przedstawia się go również w innych postaciach. Nawiedzani przez złe duchy mówią o wężach, smokach i zakapturzonych postaciach bez twarzy ze świecącymi oczami. Egzorcysta ostrzegał, że może pojawid się też w inny sposób np.   jako anioł, Matka Boża,   święty,   zakonnik   czy człowiek o sympatycznym wyglądzie budzącym zaufanie. "Dlatego ważna jest umiejętnośd rozróżniania duchów. Jeśli ktoś słyszy jakiś głos, ma natchnienia, nie wolno za tym iśd na ślepo, trzeba to rozeznawad we wspólnocie, najlepiej z księdzem. Nawet proroctwa trzeba sprawdzad, bo nie wszystkie pochodzą od Boga" - mówił kapłan.  
19  
WIĘZY KRWI GORSZE NIŻ PAKT Teoretycznie, aby zabezpieczyd się przed opętaniem wystarczy modlid się, chodzid do kościoła, przyjmowad komunię świętą, nie zajmowad się okultyzmem czy astrologią itp. Ale opętanie nie zawsze jest wynikiem zawarcia paktu.  
"Najlepszą zapłatą dla diabła jest dusza człowieka. Diabeł nie może opętad nas bez naszej zgody, bo broni nas Bóg, ale na otwarcie na złego ducha może wpłynąd nie tylko nasz grzech, ale i naszego przodka i wtedy jesteśmy niemal bezbronni" - poinformował ksiądz. - "Inteligencja złych duchów jest o wiele większa niż człowieka. One nie mają sklerozy i pamiętają wszystko co działo się nie tylko w życiu danego człowieka, ale i jego przodków. Kiedyś podczas egzorcyzmu usłyszałem, że węzły krwi są mocniejsze od paktu. Niestety przy dużych zbrodniach lub uprawianiu magii jest możliwośd przekazania przekleostwa opętania nawet w dalekie pokolenia" - dodał. Jako przykład egzorcysta, podał potomków Jakuba Szeli i rzezimieszków z Rzezi Galicyjskiej w 1846 roku, podczas której wymordowano setki ludzi, w tym również księży. Dochodziło także do profanacji krzyża i eucharystii. Jak podkreślił ks. Rajchel, obecnie na świat przychodzi już siódme pokolenie i wciąż jest obciążone skutkami grzechów swoich przodków.
JAK UNIKAD ZŁYCH DUCHÓW? Dla tych, którzy obawiają się, że zły duch może zawładnąd ich życiem egzorcysta przygotował kilka rad:  PO PIERWSZE - porzucenie zawsze wszelkich niechrześcijaoskich symboli np. Niepozornej, pokojowej pacyfki. Ksiądz wyjaśnił, że pacyfka przejęta przez hipisów w latach 60. to tzw. "krzyż Nerona" symbolizujący zwycięstwo nad Chrześcijanami (nosi go Jerzy Owsiak). - "To krzyż ze złamanymi poziomymi ramionami" - podkreślił. Podobnie jest z symbolem anarchii, czyli dużą literą A wpisaną w koło. W okultyzmie oznacza ona chaos, czyli wymieszanie dobra ze złem. - "Jeśli ktoś nosi te symbole, powinien je zniszczyd. Znak jest zawsze znakiem i żadna intencja ludzi, którzy je noszą tego nie zmieni" - dodał kapłan.  PO DRUGIE - unikanie wszelkiej magii i bioenergoterapii. - "Był czas, że bioenergoterapeutów zapraszano do kościołów, bo myśleliśmy, że to leczenie dobrą energią daną od Boga. Zły duch wykorzystał naszą niewiedzę i przekonanie, że wszystko co przychodzi do nas z zachodu jest idealne" - przyznał ksiądz. - "Czasem może to byd dar od Boga, ale to jest bardzo rzadkie i
20  
trudne do rozpoznania dlatego absolutnie nie wolno z tego korzystad, bo nawet jeśli pomoże to z czasem odbije się to np. na psychice" - dodał. PO TRZECIE - nie słuchad muzyki zespołów satanistycznych, również tej bez słów. Według ks. Rajchela niebezpieczne może byd nawet trzymanie tego typu płyt w domu lub komputerze.  PO CZWARTE - nie przywiązywad się do grzechu i uzależnieo. "Nawet palenie papierosów, przekleostwa, nienawiśd, gry komputerowe czy regularne, nałogowe picie alkoholu mogą otworzyd furtkę diabłu. To fantastyczny sposób wchodzenia w opętanie, bo wydaje się to nam normalne" – ostrzega. ZAKOŃCZENIE
Wszędzie jest zły duch, jeśli go tylko dopuścimy. Pokonad go możemy tylko mocą Boża, a nie własną roztropnością i doświadczeniem – zaznacza ks. prałat Marian Rajchel, egzorcysta w archidiecezji przemyskiej.  Ks. Marian Rajchel przestrzega na zakooczenie, że człowiek, nawet działając, wydawałoby się w dobrej intencji, może byd pod wpływem złego ducha.  1) Cechą charakterystyczną jest wówczas pycha.  2) Drugą właściwością szatana jest nienawiśd.  – Ile razy tłumaczymy się: złoszczę się, bo jestem nerwowy. A w złości się coś powie albo zrobi, żeby zaszkodzid. To jest obecnośd złego ducha – zwracał uwagę egzorcysta. Dodał, że wulgaryzmy są wylącznie językiem złych duchów. - Wszędzie jest zły duch, jeśli go tylko dopuścimy. Nasze zadanie to rozpoznad taktykę naszego wroga i odpowiedzied na nią mocą Bożą, nie własną, nie tylko roztropnością, ani doświadczeniem. Ale umiejętnością sprowadzenia Boga na ziemię, w tym momencie i tej sprawie. Nigdy nie liczmy na siebie, pamiętajmy - to jest pycha – podkreślał kapłan. Ks. Rajchel przestrzega, że ze złym duchem nikt sobie sam nie poradzi. - Jesteśmy o wiele słabsi, mniej inteligentni od niego. On jest tak perfidny, złośliwy i zdecydowany, że nie przepuści żadnej okazji i żadnego błędu, że będzie wyciągał najdalej idące wnioski.  Będzie nam ciągle huczał w głowie swoją ewangelię o nienawiści, o pysze, o egoizmie i że dzisiaj takie czasy, że wszystko odwraca się do góry nogami – mówił. – W tym czasie, w tych okolicznościach mamy byd wierni zawsze Bogu; Jedynemu Bogu w Trójcy Przenajświętszej Trwającemu – zaznacza egzorcysta. Zawsze mów sobie: Jestem katolikiem i nie masz do mnie dostępu, oddałem się całkowicie Jedynemu Panu, Jedynemu Bogu - w Trójcy Przenajświętszej.

Ówczesny świat poznał go jako ucznia Jana Chryzostoma – przyszłego świętego, biskupa Konstantynopola, ascety oraz mistyka. A kiedy ten zaczął cierpieć z powodu ucisku, został jego żarliwym obrońcą. Na pewnym etapie Nil postanowił całe swoje życie podporządkować rozwojowi duchowemu. Porzucił wówczas swoją rodzinę (żonę syna) i wraz ze swoim drugim synem zacząć wieść żywot pustelnika. Nil zaszył się w klasztorze na górze Synaj, gdzie poświęcił się szeroko pojętemu problemowi moralności. Wśród wielu pism, które stworzył Nil, większość dotyczy etyki, zasad postępowania oraz krytyki tych, którzy kroczą niewłaściwą drogą. Najwięcej emocji budzą jednak dziś jego proroctwa, w których nie brakuje odniesień do zjawisk oraz wydarzeń, z którym zostanie skonfrontowany świat w XX w. Większość z nich okazała się zaskakująco trafna.„Po roku 1900, zdążając ku połowie XX wieku, ludzie zmienią się nie do poznania. Kiedy nastanie czas przyjścia Antychrysta, umysły ludzi staną się zaciemnione przez namiętności cielesne, a hańba i bezprawie będą rosnąć w siłę. Wtedy świat stanie się nie do poznania” – pisał w swoich proroctwach.Nie ma też wątpliwości co do tego, że św. Nil – zwłaszcza w kontekście zmian, które mogliśmy obserwować na przestrzeni minionych dekad – przewidział też zmieniającą się obyczajowość ludzi. Zdaniem wielu komentatorów przepowiedni, to właśnie wiek XX stał się tym, w którym zaczęliśmy obserwować modę na zniewieściałość i wielki rozwój ruchów broniących praw homoseksualizmu. „Wkrótce potem zmieni się wygląd ludzi i z powodu ich bezwstydności w sposobie ubierania oraz włosów stanie się niemożliwe odróżnienie mężczyzn od kobiet. Ci ludzie będą okrutnikami i staną się jak dzikie zwierzęta z powodu pokus Antychrysta. Nie będzie szacunku dla rodziców i starszych, miłość zaniknie. W tym czasie będą się też zmieniać obyczaje i tradycje chrześcijan oraz Kościoła. Ludzie porzucą swoją skromność i będzie królować rozpusta. Fałsz i chciwość osiągną potężne rozmiary i biada tym, co gromadzą swoje skarby. Żądza, cudzołóstwo, homoseksualizm, sekretne uczynki i morderstwa będą rządzić w społeczeństwie” – czytamy w proroctwie św. Nila. Pustelnik przewidział też nadejście trendu, który teraz możemy obserwować w skomasowanej skali – porzucanie wiary i odchodzenie od Boga, porzucanie Kościoła oraz wzrastającą popularność apostazji. „W tym przyszłym czasie, z powodu zbrodni i rozwiązłości, ludzie zostaną pozbawieni łaski Ducha Świętego, którą otrzymali podczas chrztu świętego oraz wyrzutów sumienia” – grzmi święty.„Kościoły Boże będą pozbawione bogobojnych i pobożnych pasterzy w tym czasie i biada chrześcijanom, którzy będą wtedy na świecie. Oni kompletnie zatracą swoją wiarę, ponieważ nie będą wówczas mieli możliwości zobaczenia światła wiedzy od kogokolwiek. Będą próbowali oddzielić się od świata w świętej ostoi, poszukując sposobu na zmniejszenie swoich duchowych cierpień, ale wtedy napotkają na przeszkody i ograniczenia.”. Święty Nil nie ma wątpliwości, co będzie przyczyną tego, że ludzie zaczną błądzić po omacku, a także powodem ucisków, których doświadczać będą wierzący. Za tymi wszystkimi zdarzeniami stać będzie Szatan.„Wszystko będzie wynikać z faktu, że Antychryst chce być panem wszystkiego i stać się władcą całego wszechświata i będzie on odpowiedzialny za czynienie cudów i fantastycznych znaków” – tłumaczy święty.Czy wierzyć w zapowiedzi św. Nila? Czy rzeczywiście powinniśmy spodziewać się postępującej degrengolady (zdaniem wielu ten proces obserwować możemy już teraz)? Czy nadejście Antychrysta rzeczywiście jest bliskie? Oczywiście każdy w tej kwestii może mieć odrębne stanowisko. Trzeba jednak przyznać, że mnóstwo z wizji, których realizację żyjący w V wieku mnich zapowiedział w XX w. dokonała się w sposób niezaprzeczalny. Profeta przewidział już wtedy m.in. przełom technologiczny oraz rewolucję w sposobie przemieszczania się człowieka.„W tym czasie ludzie zaczną wzbijać się w powietrze niczym ptaki, a także posuwać się w stronę dna morskiego niczym ryby. A kiedy uda im się osiągnąć to wszystko, ci nieszczęśliwi ludzie spędzą życie w wygodzie, nie wiedząc – biedne dusze – że to wszystko jest podstępem Antychrysta” – napisał św. Nil. Mistyk przewidział też rozwój technologii, które umożliwią człowiekowi komunikację nawet wtedy, gdy będą ich dzielić tysiące kilometrów drogi. Dał jednak do zrozumienia, że i to będzie dziełem Antychrysta. Św. Nil napisał też, że czas, w którym Bóg zobaczy upadek człowieka, może być czasem końca świata. Dokona się on przez wzgląd na tych nielicznych, którzy zasługują na zbawienie. Przepowiednie św. Nila mocno upowszechniły się wraz ze wzrostem popularności Internetu. Dziś wokół nich pojawia się też wiele kontrowersji. Część krytyków uważa, że ich autorem niekoniecznie był żyjący w IV w. asceta, ale siedemnastowieczny Nil z góry Atos. W niektórych kręgach proroctwo św. Nila zyskało status miejskiej legendy.

Środowiska związane z fałszywymi i destrukcyjnymi orędziami „Marii Bożego Miłosierdzia” rozpowszechniały wiadomości, że następca Benedykta XVI będzie antypapieżem, który będzie współpracował z antychrystem. „Ten, który odważy się zasiadać w Mojej Świątyni i który został wysłany przez złego ducha, nie może mówić prawdy, bo nie pochodzi ode Mnie. Został on wysłany do rozebrania Mojego Kościoła i rozdarcia go na małe kawałki, zanim wypluje go on ze swoich podłych ust.(8.03.2013).

W jaki sposób można odnieść te (plugawe) słowa do wypowiedzi Papieża Franciszka skierowane do Kardynałów:” Nie poddawajmy się pesymizmowi i goryczy, którymi diabeł karmi nas każdego dnia”. Z pewnością nie jest to populistyczne wezwanie. Twardogłowi wyznawcy Marii z Irlandii będą tłumaczyć, że Papież mydli oczy, że zachowuje się jak wilk w owczej skórze, by w odpowiednim momencie zaatakować. Kolejne mamienie, kolejna farsa i przebiegłość diabła. Wystarczy spojrzeć jakim był kardynał Bergoglio zanim został wybrany Następcą Piotra. Wystarczy poczytać o jego konfliktach z rządem argentyńskim, o jego zaangażowaniu na rzecz biednych a wreszcie przyjrzeć się jego trosce o zachowanie tradycyjnego Nauczania Kościoła Katolickiego w sprawie związków homoseksualnych, aborcji i eutanazji. Czy po objęciu Swojego urzędu na Stolicy Apostolskiej miałby zmienić swoje zdanie?Zupełnie nieprawdopodobne! Diabeł przez cały czas chce wmówić nam pesymizm, rozpacz, rozpad Kościoła, dlatego posłał swoich fałszywych proroków, aby głosili tę złą nowinę! Owszem, Kościół przeżywa swój kryzys – wszyscy jesteśmy tego świadomi, ale chrześcijańska wiara i nadzieja mówią nam, że Chrystus nigdy nie opuści swojego Kościoła pomimo burz i wichrów. Paradoksalnie dzięki takim „fałszywym orędziom” możemy odkryć plan szatana. Co zamierza i co planuje w stosunku do Kościoła. Oczywiście, że wybór Papieża Franciszka nie oznacza jeszcze zwycięstwa. Przed Nim i przed nami wszystkimi jest jeszcze wiele walk i bitew do stoczenia. To początek tej drogi, o której wspomniał Papież: wędrowanie (pójście za Chrystusem), budowanie (na Chrystusie), wyznawanie (Chrystusa ukrzyżowanego). Kiedy Jan Paweł II rozpoczynał swój pontyfikat, wezwał świat: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Benedykt XVI powtórzył te słowa i zasygnalizował, że wilki są obecne a w czasie swojego pontyfikatu ogłosił Rok Wiary.  Papież Franciszek już sygnalizuje, że ta wiara musi być oparta na Chrystusie. Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie! (por.Rz 12,21 ). „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć”(1P 5,8). I właśnie ten „ryczący lew” dał się poznać w ostatnich latach przez tubę propagandy zwolenników Marii z Irlandii, których zadaniem jest rozszerzać jej „orędzi” wszędzie, gdzie to możliwe; podporządkowywać swoje życie pod jej wskazówkami, modlitwami krucjatowymi itd). Diabeł nie chce słyszeć o Ewangelii, dlatego stworzył sobie swoją księgę prawdy, by „omamić narody”. Dlatego diabeł chce, aby księga jego „prawdy” była rozpowszechniana, co  gruncie rzeczy jest antyewangelizacją. Świat potrzebuje autentycznej ewangelizacji opartej na Słowie Bożym, na Tradycji i Magisterium. Papież Benedykt XVI 9 kwietnia 2007 roku podczas modlitwy Regina Coeli powiedział w Castel Gandolfo: „Nie ma się czego obawiać ten, kto spotyka zmartwychwstałego Jezusa i posłusznie Mu się zawierza. Oto przesłanie, jakie chrześcijanie mają szerzyć aż po krańce świata". „"Tak, jak nigdy, pilne jest to, by mężczyźni i kobiety naszej epoki poznali i spotkali Jezusa i także za naszym przykładem pozwolili Mu się zawojować" - dodał. Papież Franciszek nawiązał niejako do tego, gdy udzielał apostolskiego błogosławieństwa Urbi et Orbi podkreślając, że jest to błogosławieństwo dla mężczyzn i kobiet. Niestety Maria z Irlandii wydaje się być antyapostołem tego czasu, gdyż skutecznie rozszerza myślenie schizmatyczne. Już potrafiła w wielu umysłach i sercach stworzyć obraz papieża Franciszka jako antypapieża. Jej wyznawcy będą teraz zapewne krytykować każdy ruch, każdy gest papieski, by na siłę udowadniać, że „orędzia” z Irlandii mówiły prawdę. Nie ma się też co dziwić, gdyż wyjście z sekty czy antykościelnego myślenia jest trudne, ponieważ wymaga nawrócenia w taki sposób, by nie oglądać się wstecz. Jak widać Papież Franciszek mówił wyraźnie o wędrówce, a zatem o drodze, jaką mamy przebyć wraz z Nim i z Kościołem. Mamy patrzeć na krzyż Chrystusa, bo inaczej nie będziemy mogli się nazywać Uczniami Pana. Idziemy z krzyżem pod krzyż a nie do raju na ziemi. Wędrujemy dalej, by budować na skale, a nie na czczych obietnicach. Podążamy na Golgotę, by tam wyznać nasze grzechy a jednocześnie wyznać, że Chrystus jest Panem podobnie jak Setnik: „Rzeczywiście, On był Synem Bożym” (Mt 27, 54). Antyświadectwem Marii z Irlandii jest manipulacja, począwszy od samego źródła internetowego, w którym znikają zdania z „orędzi” aż po jej wyznawców, dla których każdy, kto się sprzeciwi jest wrogiem. A przecież Chrystus powiedział: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.” (Mk 9,40) Już samo dyskryminowanie innych, którzy wierzą w Chrystusa a odrzucają zdecydowanie orędzia wątpliwej treści nie jest dobrym świadectwem, lecz wskazuje na pewnego rodzaju zniewolenie i podporządkowanie umysłu. Ósme przykazanie mówi: „Nie mów [nie pisz] fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Antyświadectwem jest straszenie piekłem tych, którzy odrzucają jej „orędzia”.  Trzeba przyznać, tak jak Maryja z wielkim smutkiem ukazała wizję piekła Pastuszkom w Fatimie, że wiele dusz każdego dnia wpada do piekła, ale dlatego, że same obrały taką drogę, a nie dlatego, że odrzuciły księgę prawdy. Diabeł pokazuje swoją nienawiść, ujawnia swój plan. Papież Benedykt XVI dał porządnego kopniaka ogoniastemu i pokrzyżował jego plany a Papież Franciszek w swojej pokorze i jednoczesnym zdecydowaniu wydaje się okazać anty- antypapieżem, odwrotnie niż tego oczekiwali zwolennicy Marii z Irlandii. Niech się tak stanie.   Red.  

 

Ksiąg prawdy jest wiele, lecz jest tylko jedna Księga, która zawiera Prawdę objawioną przez Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.

Źródło : http://signum-dei.blogspot.com/2013/03/mozemy-spodziewac-sie-ze-papiez.html

- Patronki życia

Fakt niezwykłego zdarzenia, do jakiego doszło w meksykańskim Sanktuarium Maryjnym w Guadalupe opisuje na swojej stronie internetowej Francuskie Stowarzyszenie Katolickich Pielęgniarek i Lekarzy we Francji.

Podczas Mszy św. w intencji dzieci zabitych przed narodzeniem, z obrazu Matki Bożej z Guadalupe, w Sanktuarium w Meksyku, wydobyło się światło, które - na oczach tysięcy wiernych - utworzyło kształt ludzkiego embrionu, podobny do obrazu widzianego podczas badań echograficznych.

Zjawisko zostało sfotografowane przez obecnych w świątyni. Nagle z obrazu Matki Bożej wydobyło się światło, które przybrało kształt ludzkiego embrionu. Pielgrzymi nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wydawało im się, że widzą Jezusa w łonie Maryi. Zdjęcia wizerunku Matki Bożej ze świetlnym embrionem można zobaczyć na stronie internetowej Francuskiego Stowarzyszenia Katolickich Pielęgniarek i Lekarzy ( http://www.acimps.org/content/view/88/2/ ). Jego działacze przypuszczają, że Maryja pokazała w swym łonie obraz nienarodzonego Jezusa.

Komentując zamieszczone fotografie, ks. Luis Matos ze Wspólnoty Błogosławieństw podkreśla, że nie są one odblaskiem światła zewnętrznego, np. fleszy aparatów fotograficznych. Powiększenia fotografii, zrobionych przez wiernych obecnych w sanktuarium, wyraźnie pokazują, że światło pochodzi bezpośrednio z wnętrza obrazu. Białe, intensywne światło ma formę i rozmiary ludzkiego embrionu. Widać również na nich strefy cienia, charakterystyczne dla echograficznych wizerunków płodu w łonie matki.

Tymczasem ks. José Luis Guerrero Rosado, kanonik bazyliki w Guadalupe i dyrektor Wyższego Instytutu Studiów Guadalupiańskich przestrzega przed pochopnym nazywaniem zaobserwowanego zjawiska cudem. Na stronie internetowej sanktuarium ( www.virgendeguadalupe.org.mx ) określa krążące w internecie doniesienia na ten temat mianem sensacyjnych. Wskazuje, że jedyne, co na razie wiadomo, to fakt, że przed wizerunkiem Matki Bożej pojawiło się światło, niewytłumaczalne w sposób naturalny. Nie jest to jednak wystarczająca podstawa, by z całą pewnością stwierdzić, że Maryja ukazała nam Jezusa jako nienarodzone dziecko - zaznacza duchowny. Argumentuje, że brak naturalnego wyjaśnienia zjawiska nie oznacza jeszcze, że dokonał się cud. Zauważa zarazem, że w sprawie tej nie wypowiedziały się jeszcze ani władze sanktuarium, ani archidiecezja Miasta Meksyk, na której terenie się ono znajduje.

Wszystko to działo się 30 kwietnia 2007 r. podczas Mszy św. w intencji dzieci zabitych przed narodzeniem, odprawianej w meksykańskim Sanktuarium Maryjnym w Guadalupe. Matka Boża z Guadalupe jest dla chrześcijan na całym świecie symbolem obrony nienarodzonych dzieci.
25 kwietnia 2007 r. władze Miasta Meksyk zalegalizowały aborcję na życzenie kobiety w ciągu trzech pierwszych miesięcy ciąży. Decyzję tę poprzedziły manifestacje jej przeciwników.

Strony: 1 2 3 »