Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
A. Powell Davies
Zasmucenie może stać się naszym sposobem życia. Smutek, podobnie jak pociąg przewożący nas z jednego miejsca w drugie, powinien być środkiem pomagającym przystosować się do życia bez kogoś lub czegoś, co straciliśmy. Czasem jednak jazda pociągiem wciąga tak dalece, że zapominamy o celu podróży. Tak samo możemy ugrzęznąć w smutku i mieć trudności ze znalezieniem sposobu na to, ażeby z niego wyjść. Istnieje niebezpieczeństwo przekształcenia się smutku w styl życia, kultywowany aż do śmierci. Dobrze jest zdać sobie sprawę z decyzji, jakie w naszym zasmuceniu podejmujemy, decyzji, które mogą ten smutek przedłużać.
Niektórzy obawiają się zakończenia żałoby. Pytani o przyczynę, często odpowiadają, że jeśli przestaną się smucić, to będzie to jakby "zapomnienie" o ukochanym zmarłym, albo oznaka tego, że go nie kochają lub nie kochali. Smutek staje się formą hołdu dla ukochanej zmarłej osoby. Gdyby te racje były prawdziwe, to miłość wymagałaby, żeby się smucić bez końca. Trwanie w smutku może stać się synonimem wierności dla kogoś, kogo się utraciło.
Inną decyzją, trzymającą nasz żal w ryzach, jest niepozwalanie by dokonywał on w nas swego dzieła. Niektórzy ludzie będący w żałobie sądzą, że muszą opanować swoje uczucia, inaczej one ich pochłoną. Jeszcze inni uważają, że uczucia mają ujemny wpływ na nich i na innych ludzi. Czasami to ktoś z rodziny zniechęca do zasmucenia się. Lucia zwierzyła się, że nie potrafi się już smucić, ponieważ usłyszała od kogoś z rodziny, że jej zasmucenie jest ,,nie na miejscu". Jak na ironię, im bardziej Lucia opierała się przebywaniu drogi smutku, tym dłużej musiała ją przebywać.
Unikanie smutku, uciekanie od rzeczywistości i związanego z nią bólu, to najczęstsze sposoby w jakie próbujemy sobie radzić bez dopuszczenia, by smutek nas dotknął. Możemy próbować uciec od tego uczucia, nieustannie zajmując się milionem spraw lub szybko angażując się w inne związki. Możemy też uciekać do wewnątrz, zakopując głęboko nasze uczucia i zabraniając sobie myśleć o poniesionej stracie lub zaprzeczając rzeczywistości.
Szczególne problemy stwarza opłakiwanie trudnego lub bolesnego związku. Ambiwalencje związane z naszą relacją z ludźmi, z pracą lub innymi sytuacjami, wyzwalają szereg uczuć, tak jak wtedy, gdy dana osoba jeszcze żyła, albo mieliśmy jeszcze tamtą pracę. Zmagamy się z plątaniną smutku i winy, ulgi i wyrzutów sumienia. Czasami traktujemy smutek jak ,,zapłatę" za to, czym zawiniliśmy w utraconym związku bądź w innych utraconych sprawach. Trzymamy się smutku jako sposobu wynagradzania za naszą niezdolność lub niechęć do naprawienia trudnych relacji wtedy, gdy ta druga osoba jeszcze z nami była. Myślimy: "Jeżeli będę miał złe samopoczucie, jeżeli nie przestanę się smucić, sprawa się załatwi".
Smutek może się przeciągać także wtedy, gdy byliśmy zamknięci na inne znajomości, poza tą jedną, którą właśnie utraciliśmy. Harry i Sara przez piętnaście lat swego małżeństwa stanowili nierozłączną parę. Byli dla siebie wszystkim i rzadko spotykali się z dawnymi przyjaciółmi. Kiedy Harry nagle zmarł na zawał serca, Sara nie miała przy sobie ludzi, do których mogłaby się zwrócić. Z nikim nie utrzymywała przedtem bliskich kontaktów i teraz była samotna w swoim wielkim bólu.
Ostatnia poniesiona strata może zwiększać naszą wrażliwość na inne straty. Znany film ,,Pieśń Briana" przedstawia piłkarza, Briana Piccholo, u którego stwierdzono raka. W trakcie leczenia doznaje on nawrotu choroby i mówi: ,,Nawet na meczu, pozwalają człowiekowi stanąć z powrotem na nogi, zanim go znowu powalą". Życie czasem nie pozwala nam "stanąć z powrotem na nogi". Kiedy spada na nas seria kolejnych nieszczęść, możemy pogrążyć się w żalu i nasz smutek może się przedłużać.
Śmierć dziecka jest dla rodziców i najbliższej rodziny szczególnie przejmującym cierpieniem. Dwadzieścia lat po urodzeniu martwego dziecka Ann ciągle pamięta o dniu jego urodzin i opłakuje jego stratę. Podobny ból emocjonalny mogą wywoływać poronienia. U niektórych rodziców, którzy je przeżyli, występuje chroniczny, trwający całe życie smutek.
Do trzymania się naszego smutku, bycia uwiązanym do niego, może nas skłaniać niezliczony szereg okoliczności, konkretnych strat, osobistych wyborów i sytuacji. Czasem czujemy, że nasze straty są za wielkie, żebyśmy byli w stanie do nich się dostosować, że życie stawia nam wymagania przekraczające nasze możliwości. Jest zrozumiałe, że chcielibyśmy uniknąć tak bolesnych przeżyć. Ważne jest też, by rozumieć, że niektóre straty, na przykład takie jak śmierć dziecka, mogą z natury powodować długotrwały smutek. W innych sytuacjach możemy stwierdzić, że kurczowe trzymanie się smutku spowalnia lub utrudnia zdrowe zanikanie naszego żalu.
Konieczność przedzierania się przez ból smutku jest wbudowana w porządek naszego życia. Kiedy przedwcześnie przerywamy żałobę, w rzeczywistości staramy się zatrzymać przepływ życia. Z drugiej strony, przywieranie do smutku, ustawiczne krążenie wokół niego, także hamuje życie. Oddanie się smutkowi i uczuciom pomaga nam zbliżyć się do nowego życia. Może to być proces długotrwały i możemy się czuć, jakbyśmy tonęli w bólu, ale gdy smucimy się we właściwy sposób, mówimy: ,,tak" zachodzącemu procesowi, który przynosi nową relacje pokoju z utraconą osobą.
Co pomaga przeciąć więzy spowalniające żałobę?
Przerażające jest to, co sami sobie czynimy, aby uniknąć straty. Wiemy, że nie da się żyć bez ponoszenia strat, ale ta wiedza nie przeszkadza nam w staraniach chronienia siebie. Tak więc zamykamy nasze dusze. Coraz szczelniej się osłaniamy. Nie będąc już otwartymi na świat wraz z jego wszystkimi bólami, czujemy się bezpiecznie.
Rabin David Wolpe
Strata domaga się nie tego, żeby ją utrwalić albo wyjaśnić, ale tego, żeby o niej rozmawiać i żeby w końcu czegoś nas nauczyła.
Rabin David Wolpe
Więcej w książce: Jak sobie poradzić z życiową tragedią - Jennifer Guntzelman