Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Odmawiam 4 nowenne, jutro koncze czesc blagalna. Kazda wczesniejsza byla trudna, przy kazdej pojawialy sie problemy, ale ostatni tydzien jest juz dla mnie koszmarem. Wiem, wiem po kazdym strapieniu przychodzi pocieszenie, wczoraj juz myslalam, ze wyczerpalam juz limit, ze chociaz troche "odpoczne" psychicznie, nic bardziej mylnego. Rano obudzilam sie i pomyslalam, ze moze wyolbrzymiam, ze przeciez kazdy ma problemy. Tak, kazdy, ale moje sa zwasze niezalezne ode mnie i wlasciwie abstrakcyjne, jestem stawiana w jakichs sytuacjach w gruncie rzeczy, jako obserwator mimo ze dotycza mnie i to ja poniose konsekwencje, kazdy dzien przepelniony jest lekiem. Wiem Jezus zabiera lek, ale mnie to juz przerasta. Pozostaje tylko modlitwa i znow wiara, ze Bog postawi ludzi, ktorzy wykarza dobra wole by cofnac decyzje, a jesli nie to czeka mnie powrot do Polski w najlepszym wypadku, w najgorszym wiezienie.