Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Wczoraj miałam straszny kryzys, a dziś czuję jakbym narodziła się na nowo :) W nocy kolega, którego poznałam na stronie nowenny pompejańskiej, przesłał mi zaproszenie do modlitwy o łaski za wstawiennictwem św. Ojca Pio. W swojej wiadomości napisał, że sam przed chwilą ją odmówił, poczuł niesamowity spokój i zapach kwiatów i kadzideł (podobno świadczący o obecności tego świętego). Zainteresował mnie. Postanowiłam i ja spróbować- tym razem modląc się nie wprost o powrót ukochanego, nie o odbudowanie relacji, nawiązanie kontaktu a o pomoc w tej ciężkiej dla mnie sytuacji, o wskazówkę, rozeznanie. Odmówiłam pierwszy dzień nowenny oraz modlitwę. W przeciwieństwie do kolegi nie poczułam żadnego zapachu...trochę się rozczarowałam bo liczyłam na to, że i mnie spotka coś niesamowitego podczas modlitwy. Stwierdziłam jednak, że mimo to będę odmawiać tę modlitwę i nowennę. Dziś miałam umówioną wizytę u lekarza z domu wyszłam wcześniej z zamiarem wstąpienia do kościoła. Na przystanku, pod ławką znalazłam tzw. Cudowny Medalik. Nie wiem jakie jest tego przesłanie, podobno nie znajduje się go bez powodu...ja jednak mam swój własny i noszę go już od dłuższego czasu. W drodze do lekarza mijałam kilka kościołów, dwa minęłam decydując się w końcu na wstąpienie do Kościoła Braci Kapucynów. Modląc się pomyślałam, że chciałabym skorzystać z sakramentu spowiedzi. Myśli o spowiedzi pojawiały się wcześniej, ale odkładałam to na końcówkę tygodnia, dziś w kościele poczułam jednak, że to ten moment. Spędziłam kilka minut na modlitwie, a następnie podeszłam do konfesjonału. Trafiłam na rewelacyjnego spowiednika....Nigdy nie byłam u lepszego! :) Poczułam w sercu ogromną radość i nadzieję. Znów głęboko uwierzyłam, że wszystko się ułoży. A gdy o moich odczuciach powiedziałam koledze przypomniał mi coś o czym kompletnie zapomniałam...że św. Ojciec Pio to Kapucyn. :) U lekarza też dobre wieści- torbiel wchłonęła się, wszystko w porządku. Dziś niesamowity dzień pełen cudów! DZIĘKUJĘ!
A jeśli macie jakieś pomysły odnośnie tego co powinnam zrobić z medalikiem, proszę o pomoc :) Myślalam o próbie znalezienia właściciela (choć nie będzie to łatwe), a jeśli się nie uda chciałabym podarować go choremu dziadkowi, żeby Mateńka pomogła mu wrócić jak najszybciej do zdrowia. ;)
Do zakończenia nowenny pozostało dokładnie 10 dni. W odróżnieniu od wcześniejszej nowenny, gdzie na tym etapie rozpoczynałam drugą, teraz pojawiły się trudności- zwątpienie w jej sens, niechęć do życia, ogólna niemoc. Wracają do mnie uczucia związane ze stratą ukochanego, żal, złość. Wystarczy chwila a w oczach pojawiają się łzy. Wiem, że ukończę nowennę bo bardzo zależy mi na osobie, której dotyczy intencja i wiem, że moja modlitwa może przyczynić się do zmiany jego życia. Bardziej martwię się o to jak będą wyglądały kolejne dni jeśli chodzi o moje samopoczucie, bo obecnie naprawdę jest ciężko...Cały czas powtarzam "Jezu, Ty się tym zajmij", oddaje się w ręce Maryi, ale niestety wciąż towarzyszy mi (nieuzasadnione przecież) poczucie bezsensu. Proszę Was o modlitwę w intencji spokoju serca i cierpliwości dla mnie.
Chciałabym Wam moim kochani przekazać radosną nowinę. O to dziś, w 100 rocznicę objawień Fatimskich nadszedł dzień przyjęcia przeze mnie szkaplerza karmelitańskiego. Część z Was może uzna, że nie potrzebnie to piszę tutaj na blogu, ale ja czuję się z tego powodu taka szczęśliwa i odczuwam w sobie taki wewnętrzny spokój, że chciałabym podzielić się nim z całym światem.