Wczoraj patrzyłam , Sebastianie na to , co napisałeś...Rzeźbiarz i malarz faktycznie kojarzy się z romantyzmem (i abstrahuję już od tego, że Ty sam masz duszę romantyka), ale i z tym , że z tego niewiele można zarobić, a z czegoś trzeba żyć. Jest to myślenie jednak ludzkie, bo gdy nad tym czuwa Bóg, to już On o to zadba. Twoja wiara, ufność jest tu więc bardzo ważna, myślę że te rekolekcje ignacjańskie pokazały Ci to. Nie znam stanu ducha Weroniki, nie znam jej wiary, ale może właśnie w tym kierunku możesz pójść, upewnić ją , że potrafisz zadbać o rodzinę, z Twojego pisania nie wynika , że jesteś lekkoduchem bowiem...
Ja zwróciłam uwagę na coś innego jeszcze...tytuł Twego wątku...utracona miłość. Wiem, że napisałeś miłość z wielkiej litery , a dla mnie Miłość to Jezus, myślę jednak, że nie o Niego chodzi tutaj, tylko że w słowie "utracona" ja nie widzę nadziei , widzę natomiast, że sam się jej (tzn.nadziei) tym tytułem pozbawiasz. Ufam, że tylko Ci tak wyszło , ale słowa których używamy lubią się nam przyczepiać. Jeśli Ci naprawdę zależy oddaj te słowa Panu i poproś go , by znów wlał w Ciebie nadzieję.