Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Ja też szturmuję Niebo. Jest Św. Juda Tadeusz, jest Św. Ojciec Pio, jest bł. Ks. Jerzy Popiełuszko (koleżanka mówiła mi że czytała o Jego zasługach w uzdrawianiu osób mających problemy z oczami), dołączyłam Nowennę do Św. Archanioła Rafała.... no i NP. Moja MAma odmawia NP razem ze mną w mojej intencji. Źle śpię co noc bo boję się obudzić rano. Nie wiem co jeszcze mam zrobić by odnaleźć radość życia mimo tego że dokuczają mi oczy i by uwierzyć że to się skończy i będę normalnie widzieć.
2. O, mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę mówię wam, o cokolwiek będziecie prosić Ojca w imię moje, da wam", wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w Twoje imię o łaskę..... Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu... Najświętsze Serce Jezusa, ufam Ci i w Tobie pokładam nadzieję.
3. O, mój Jezu, Ty powiedziałeś: "Zaprawdę mówię wam, niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą", wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę....... Ojcze nasz..., Zdrowaś Maryjo..., Chwała Ojcu... Najświętsze Serce Jezusa, ufam Ci i w Tobie pokładam nadzieję.
O, Najświętsze Serce Jezusa, dla którego jest niemożliwe tylko to, aby nie mieć litości dla strapionych, dlatego miej litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łask, o które Cię prosimy za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Św. Józefie, Przybrany Ojcze Jezusa Chrystusa, módl się za nami.
Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj ! Do Ciebie wołamy wygnańcy Ewy. Do Ciebie wzdychamy jęcząc i płacząc na tym łez padole. Przeto Orędowniczko nasz, Twoje miłosierne oczy na nas zwróć, a Jezusa, błogosławiony Owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż ! O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno, Maryjo !
Dzisiaj cały Różaniec odmówiłam z moją Mamą która przyjechała do mnie. Mamy sporo czasu, dzieci rozwiezione do szkoły i przedszkola, mąż w pracy, a nam tak dobrze teraz razem. Moja Mama mówi NP w tej samej intencji co ja, i dzisiaj jak się tak razem modliłyśmy to zapaliła się iskierka wiary że odzyskam czystość widzenia. Moja Mama mówi mi że jak modli się za mnie to ma takie przeświadczenie że ta cała sytuacja która mnie dotyka to tymczasowe i jakaś próba dla mnie, czy potrafię zaufać Bogu. Ale jak na razie nie wychodzę z niej zwycięsko.....
ach, gdybym tylko mogła zaobserwować małą chociaż ale zauważalną poprawę w moich oczach, to dodałoby mi cierpliwości w oczekiwaniu na wyzdrowienie, przynajmniej wiedziałabym że idzie ku dobremu.... a u mnie to wszystko jest bardzo subiektywne, nie do ustalenia, wystarczy światło dzienne inne, inny dzień, mam już nadzieję bo mniej widzę tych brudów, a wystarczy że słońce zajdzie, zrobi się inny kontrast światła i już wiem ze wcale nie jest lepiej :(
Zaobserwowałam wczoraj pogorszenie na prawym oku. Skończyłam Nowennę do bł. Ks. Jerzego Popiełuszki, dzisiaj zaczęłam modlitwę do Św. Rity, bo dziś Jej Święto i wysłałam swoją intencję na Mszę o Św. Ricie, ma się dzisiaj odbyć. NP odmawiam codziennie z Mamą, z wiarą i miłością, błagając pokornie. Ale im wiecej się modlę, tym gorzej się czuję. Ciało mam spięte stresem, piecze mnie kark, żoładek ściśnięty strachem. Nie umie, nie potrafię przyjąć tego krzyża który Bóg mi dał!! Nie mam sił, czuję się skrzywdzona i nieszczęśliwa, wciąż bym tylko płakała, jestem załamana. W poniedziałek miałam dobry dzień, ale to był tylko jeden taki. Wczoraj wszystko wróciło do normy :( czuję ze moje modlitwy nie są miłe Bogu i jestem spisana na straty. A z drugiej strony powtarzam wciąż w myślach: Bóg się zlituje, poprawi stan mych oczu, będzie dobrze. jestem rozdwojona i zamotana. Czuję że znów upadam. Mama się martwi o mnie, przed Mężem nie mogę się uwywnętrznić do konca bo raz mi powiedział że ta sytuacja tak go męczy że sam nie wie ile wytrzyma... więc trochę przed nim udaję.... to męczy mnie jeszcze badziej. chcę byc zdrowa! chcę czysto widzieć, pragnę dotknąć się frędzla płaszcza JEzusa, bo wtedy będę uzdrowiona, wierze że On może to dla mnie uczynić a zdrugiej strony słyszę głos: dlaczEgo miałby uzdrowić mnie? tyle osób straszliwie cierpi po wiele lat a ja nie mogę się przyzwyczaić do takiej niedogodności? cóż, ta niedogodność sprawia że nie mogę zająć sie codziennym życiem, nie mogę być sobą, wszystko co teraz wychodzi mi najlepiej to zanoszenie błagań do Boga by umiłował się nade mną, nie oddanie się Jego woli, tylko błagania o uzdrowienie.... gdy proszę ksiedza o modlitwę za mnie, mówi że będzie się modlił o wolę Bożą, o pogodzenie z nią. A ja krzyczę: nie!! prosze modlić się o moje uzdrowienie, PROSZĘ!!! chcę wrócić do pracy, chcę by było jak dawniej..... BOŻE DAJ MI ZNAK ŻE MOJE MODLITWY SĄ CI MIŁE MIMO ŻE TO TYLKO BŁAGANIA O TO BYŚ DOTKNĄŁ MYCH OCZU, BY STAŁY SIĘ CHOCIAŻ TROCHĘ CZYSTSZE.........