Loading...

Nowenna za sama siebie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różaniec » Mam pytanie o...
Besia
Besia Mar 8 '14, 12:23

Asieńko Basia jest prześliczna ,oj jak cudownie mieć takie maleństwo ;))))

Asiu pęknie ,że ofiarowałaś swoje cierpienie za innych cierpiących ;))))

To na pewno wielki dar ,który przyniesie wiele dobrych owoców ;)))

Ściskam serdecznie i ucałuj Basieńkę ;)

Dorota
Dorota Mar 8 '14, 12:47
No to mamy dzieciątko! :))))
Raduje się moje serce nim, ale i Tobą , bo mądrości - tej Bożej oczywiście - już jest wiele w Tobie:))))
Niech Dobry Bóg Wam błogosławi, a Maryja ma w swojej opiece! 
Besia
Besia Mar 8 '14, 13:00

Anioł Stróż dla Basi


Dorota
Dorota Mar 8 '14, 13:11
Beti, no jak tu się nie uśmiechnąć :))))))
Monika
Monika Mar 8 '14, 23:20
Basia jest przepiękna! Niech rośnie zdrowo na Chwałę Panu a Jej święte patronki czuwają nad Nią :)

Pamiętam o Tobie w modlitwie Asiu. Jesteś bardzo dzielna!

Jerzy
Jerzy Mar 9 '14, 00:21
Śliczne dzieciątko, dziś na mszy przed Komunią modliłem się również w Waszej intencji i przyznam że dziś Komunikant rozpłynął mi się w ustach jak najwspanialszy owoc. 
asia
asia Mar 31 '14, 11:15
Drodzy moi
dziś lub jutro chcę rozpocząć Nowenne. Znów w intencji moich oczu. Boje się ze niemyślę że rady, myślę że to jest zbyt egoistyczne drugi raz za siebie i w tej samej intencji ale może to diabeł chce mnie zniechęcić, nie mam pewności ale spróbuję Matka Boża jest dobra pragne by umi pomogla uprosic Boga o uzdrowienie.
Monika
Monika Mar 31 '14, 11:30
Asiu nie ma nic złego w modlitwie za siebie :) Jeżeli czujesz się na siłach to jak najbardziej módl się. Ja pamiętam o Tobie w codziennej modlitwie.

Pozdrowienia i ucałowania dla Basi :)

asia
asia Kwi 14 '14, 12:37
Zaczęłam Nowennę Pompejańską spontanicznie, w dniu kiedy przyszła mi do głowy ta myśl, bo bałam się że jak zacznę odwlekać to nie zacznę. Było to 31 marca. Dopiero po kilku dniach, dokładnie 2 kwietnia kiedy postanowiłam poprosić też Bł. Jana Pawła II o wstawiennictwo, uświadomiłam sobie że rozpoczęcie dziękczynnej części przypada dokładnie na dzień kanonizacji, 27 kwietnia. To coś musi znaczyć. Pierwsze dni były trudne bo ta Nowenna jest zupełnie inna niż poprzednia. Mama sie tym razem ze mną nie modli, a ja odmawiam Różaniec albo nad ranem, albo gdy karmię Basię albo z płaczącą Basią na rękach. Rok temu miałam komfort, byłam sama, jeździłam do Mamy, wtedy żył Tato... teraz wszystko wygląda inaczej. Odczuwam też wzmożone zwątpienie i niepewność co do tego co ze mna dalej będzie. Może nie jest tak źle jak rok temu, kiedy miałam samobójcze myśli podczas odmawiania, ale najogólniej ujmując rzecz, "boję się dalej żyć". Boję sie wszystkiego co dotyczy przyszłości.... trwam na modlitwie i czekam aż minie moja droga przez ciemną dolinę. Przykro mi jest ze ten trudny czas przypadł na chwilę kiedy mam małą Basię i powinnam sie cieszyć życiem i zdrowymi dziećmi, ale mam nadzieję że jakoś sie to wszystko poukłada....... Jezu ufam Tobie
Monika
Monika Kwi 14 '14, 13:51
Asiu wszystko będzie dobrze bo zawierzyłaś swoje sprawy Maryi :)

Ja pamiętam o Tobie w modlitwie. Pozdrawiam serdecznie. Ucałuj Basieńkę :*

Natalia
Natalia Kwi 14 '14, 15:30
Asiu Twoja coreczka jest dla Ciebie sila. Wierze w to bardzo mocno. Wierze tez, ze wszystko co powierzamy Bogu znajdzie dobre zakonczenie, ze z kazdej ciemnej doliny jest wyjscie, ze przyjdzie dzien kiedy obudzisz sie z radoscia w sercu i ulga.
Pan Bog nas kocha i nie opusci.
Badz silna! Sciskam mocno!
asia
asia Kwi 22 '14, 08:11
pozwólcie mi się wam wyżalić bo już brakuje mi sił :-( bliscy nie wiedzą już jak mnie pocieszać, brat wisi godzinami na telefonie i tłumaczy, teściowa stawia do pionu, mąż się juz denerwuje a mama płacze ze mną a ja.... mój stan ducha jest straszny, mam ochotę wydłubać sobie oczy, nie umiem pogodzić sie z tym co mi się stało po operacji, na nowo operacji żałuję, czuję się jakby zabrano mi moje dotychczasowe życie i czuję się jak kaleka. Nie umiem normalnie funkcjonować, nie umiem spojrzeć poza to, ponad to. Nie pomagają tłumaczenia, ze inni mają gorzej, teściowa opowiadała o chłopcu z jakąś rzadką wadą genetyczna która wymagała amputacji obu oczek i dziecko jest takie dzielne, a ja przecież widzę i męty mojemu wzrokowi nie zagrażają i w ogóle moje reakcje są nieadekwatne do sytuacji (to słowa pani doktor) ale ja widze ze stan się pogorszył, i skoro to są zmiany zwyrodnieniowe to mała nadzieja że znikną chyba że zejdą z pola widzenia odpływając na obwód oka ale jestem teraz w takim stanie że mało w ty wierzę :-( skutkiem tego boję się dalej żyć, nie wiedząc jak to dalej będzie wyglądało. Chciałabym mieć już 80 lat żeby być blisko kresu życia, dalsze życie i powrót do pracy zawodowej napawa mnie lękiem... Basia która ma być błogosławieństwem jeszcze utrudnia wszystko bo jestem fizycznie przemęczona, czuję dodatkowe obciażenie odpowiedzialnością za tą małą istotkę, muszę ją nosić i tak będzie przez kolejny rok przynajmniej a z okulistycznego punktu widzenia nie powinnam nic dźwigać! To wszystko sprawia że nie czuję się wcale jej mamą, zastanawiam sie gdzie tu logika, gdzie sens, dlaczego to ja dostałam trzecie dziecko chociaż sporo mi brakowało jako mamie dwójki starszych, podczas gdy moja przyjaciółka od ośmiu lat stara się bezskutecznie o potomstwo, jaki jest w tym wszystkim cel, czy przyjdzie dzień ze będzie lepiej???? 

dzisiaj jest mój 23 dzień NP, potwornie cieżko mi ją odmawiać, biorę do ręki Różaniec i zawieszam się, otępiała leżę w bezruchu nie będąc w stanie przez kilkanaście minut rozpocząć modlitwy. Zawsze jakoś udaje mi się skonczyć modlitwy przed wstaniem ale dzisiaj jest straszny dzień, czuję wzmożone ataki złego, jestem potwornie podenerwowana, w syna jakby coś wstapiło,wstał już po 5, jest złośliwy dla siostry w rezultacie nawrzeszczałam na niego i wyszarpałam za uszy a naprawdę nie pamiętam kiedy byłam niemiła dla dzieci :-( 

tracę nadzieję na polepszenie mojego stanu, tyle ludzi cierpi niesłychane męki, dźwiga choroby, żyje ze świadomością nieuchronnej utraty wzroku lub z wyrokiem na śmierć z powodu choroby, dlaczegóżby Bóg miał na mnie wejrzeć łaskawie i cofnąć zmiany w moich oczach lub dac jakąkolwiek ulgę......... chociaż chciałabym nauczyć się z tym żyć, mimo cierpienia być radosną, dać maksimum z siebie dzieciom, cieszyc sie każdym dniem, mieć zapał do wszystkiego i uśmiechać się.... czy to jest łaska którą mogę otrzymać czy ja muszę sama to wypracować w sobie? Boże jestem taka słaba co mam zrobić żebyś wejrzał na mnie łaskawie...... chciałabym znów napisać takiego radosnego posta jak w czerwcu w zeszłym roku, kiedy byłam przekonana że zaczęłam zdrowieć, że Bóg mnie wysłuchał a to wcale nie było tak, teraz cała nadzieja pogrzebana, bo być może wcale nie pozbyłam się mętów tylko przez jesień i zimę ich nie widziałam bo było inne światło, a ja nie zdrowieję tylko jest coraz gorzej :-(

Edytowany przez asia Kwi 22 '14, 08:23
zbynio518
zbynio518 Kwi 22 '14, 09:24
To minie,jak spojrzysz na Jezusa sercem.Weź obrazek Jezusa Miłosiernego i spójrz Mu głęboko w oczy.Każdy ma swój krzyż.Każdemu też wydaje się,że jego jest najcięższy,a to nieprawda.Jezus pokazał nam,jak mamy żyć i co na nas czeka.Wszystko ,co dzieje się tu i teraz,to pikuś.To ,co na nas czeka ,to dopiero ,,Coś,,
Jerzy
Jerzy Kwi 22 '14, 09:34
Asiu rozumiem Twój żal i zniechęcenie ale to wszystko jest przez brak wiary i oddanie pola złemu. Nawet nie wiesz jak łatwo wpuścić diabła do swojego serca i pozwolić mu tam buszować jak złodziejowi. Sam się szarpię jak koń w uprzęży który nie ma siły pociągnąć wozu do którego go zaprzężono. Stanął ten koń i się szarpie na boki nie mając wiary że da radę ruszyć z miejsca, może któreś koło stoi w dołku przez co jeszcze trudniej jest ruszyć w drogę? Ale jeśli już uda mi się zrobić kilka kroków to wraca chęć do modlitwy i wiara że jednak dam radę. 

Widziałem w TV tego chłopca który ma dziedziczną chorobę oczu po ojcu i jego przodkach. Praktycznie on nie powinien mieć dzieci bo przenosi to obciążenie dalej a jednak się zdecydował bo sam trochę widzi ale ma silne okulary. Dzięki pomocy ludzi dobudowano pokój i urządzono łazienkę dla tego niewidomego chłopca który by już dawno umarł gdyby nie usunięto mu gałek ocznych. Aż płakać mi się chciało widząc jego szczęście że ma swój wymarzony pokój i łazienkę w domu bo musiał wcześniej chodzić do wychodka na podwórku. Dla niewidomego chłopca ważne było żeby ściany były w kolorze niebieskim. On uzyskał swój Cud i jest szczęśliwy choć nigdy nie będzie widział. 

Ty też otrzymałaś swój cud i jest nim Twoja Basia, nie odrzucaj tego daru. Nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę Twojej sytuacji bo Ty możesz żyć i możesz być szczęśliwa tylko to swoje szczęście musisz odnaleźć w swoim sercu. Ja ciągle się czuję jak bym stał pod celą śmierci i wiedział że nie mamy żadnej odpowiedzi na petycję z prośbą o akt łaski ale cały czas wierzę że on do nas dotrze zanim ktoś wykona wyrok. 

W tej intencji jutro jadę do ojca Pio znów go prosić o wstawiennictwo. 

Poproszę również i o Ciebie.    

asia
asia Kwi 22 '14, 12:28
Jerzy gdzie jedziesz do O. Pio? dziękuję z góry za modlitwę.

w tym tygodniu wypadają "moje" trzy Msze Święte: dzisiaj u Św. Rity, jutro Msza którą Mama zamówiła w swojej parafii, a 25. w Pompejach. Im więcej modlitwy tym gorzej.... znów bezsenność albo krótkie drzemki i podczas nich koszmary.

czy ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć jak to jest ze ja wpuszczam sama diabła do serca skoro modlę się do Jezusa Miłosiernego by ukrył mnie w swoich Ranach przed złym? czy ja jestem sama sobie winna? jak się "ustawić" na odpowiedni tor? 

Jerzy nie mów że mi zazdrościsz, nie można zazdrościć nikomu jego krzyża bo nie wiesz jaki jest ciężki. A ja się staram bardzo nie przejmować i przyjąć to co mam ale z niewiadomych powodów nie mogę się ruszyć do przodu.

Iwona
Iwona Kwi 22 '14, 13:02
Asiu a jak naprawde brzmi diagnoza lekarska w sprawie Twojego wzroku?.Ja nosze okulary od 45 lat mety mam ze 40 lat , nauczylam sie ich nie widziec jezeli nie patrze na cos a chce zobaczyc te "mety "to dopiero  je widze.Asiu musisz rozpoczac walke ze zlem :modlitwa ,post ,jalmuzna,spowiedz ,adoracja ,lektura pisma Swietego znasz przeciez te sposoby.Ja przed pojsciem spac  zegnam sie woda swiecona.Jezeli zaczynam odczuwac niepokoj zaraz zegnam sie woda swiecona proszac Boga o pomoc.Modlitwa za zmarlych to wdzieczne dusze wypraszaja nam wiele lask.
zbynio518
zbynio518 Kwi 22 '14, 13:45
A może za dużo od siebie wymagasz?Nie akceptujesz samą siebie.A spróbuj.On Cię kocha ze wszystkimi Twoimi brakami.Podziękuj Mu za krzyż,który Ci dał,bo on poprowadzi cię do Niego.
asia
asia Kwi 22 '14, 13:52
Iwona, diagnoza lekarska: 'zwyrodnienie ciałka szklistego". Szalenie obawiam się pogorszeń. Wiem że nie prowadzi to do utraty wzroku ale okrutnie mi utrudnia wszystko co robię, w takim okresie roku jak teraz i wczesna jesień było/jest najgorzej. Przed operacją miałam minus 11 i minus 8. To sporo. 

Nie mogę pościć ani wzmocnić nerwów lekami bo karmię piersią. Mama namawia mnie żebym zrezygnowała z tego i wzięła się za siebie ale jakoś nie umiem...

spróbuję żegnać się wodą świeconą moze będę lepiej spała

Iwona
Iwona Kwi 22 '14, 14:24
Asiu a dlugo juz trwa ten Twoj niepokoj? Przechodzilam tez przez to mam zwyrodniale nerki z takimi sie urodzilam mniejsze gorzej funkcjonuja.Po rozpoznaniu wpedzilam sie w taki obled ,ze cieszylam sie jak mnie bolaly to wtedy myslalam ,ze dobrze ,ze bola to znaczy ze funkcjonuja.Trwalo to rok ta obawa o zycie .Powoli akceptowalam swoj stan zdrowia az nadszedl czas calkowitego uzdrowienia.Wiem ,ze sa patologiczne zachowuje diete I ciesze sie zyciem.Czego I Tobie zycze.Asiu adoruj Najswietszy Sakrament ,doznasz ukojenia i  pomocy.Wysluchalam kazania Nawrocic nawroconych ksiadz powiedzial powtarzaj Jezusie Synu Dawida zmiluj sie nade mna dotad dopoki nie uzyskasz ratunku .Asiu wysluchaj tych rekolekcji ,polecam.
zbynio518
zbynio518 Kwi 22 '14, 14:29
Załączniki:
  images (3).jpg (10.18Kb)
Strony: « 1 2 3 4 5 6 7 8 »