znam sposoby walki ze złym o których wspominacie, nie mogę tylko stosowac postu bo karmię... wezwania "Jezu ufam Tobie" i "Jezusie Synu Dawida ulituj się nade mną" są często na moich ustach, również akty uwielbienia. Wczoraj przeżegnałam się wodą święconą przed snem i ta noc była przespana do 4 nad ranem (z przerwami na karmienia ale od razu zasypiałyśmy z Basią więc nawek=t nie pamiętam o której to było godzinie) a od 4 leżałam dosć spokojnie bez ataków żołądkowych...
na adorację Najśw. Sakramentu jeździłam codziennie przez 3 tyg przed porodem ksiadz polecił siadac przed Jezusem i nic nie mówić więc tak siedziałam sobie codziennie po 20-30 minut.... teraz nie moge tak często, do kościoła z wystawionym Panem JEzusem muszę jechać autem więc teraz rzadko mi się to udaje ale wczoraj byłam.
milion razy oddawałam JEzusowi moje uczucia, lelki, stres, prosiłam o umocnienie i wiarę, o nadzieję że bedzie lepiej z oczami, ale chyba coś robię źle skoro moja modlitwa nie przynosi efektów. Często dziękuję Panu Jezusowi za ten stan jaki jest, staram sie tłumaczyć sobie że skoro kiedyś oddałam Mu swoje życie to to co mnie spotyka jest dla mnie najlepsze bo z ręki Miłosiernego i kochajacego Ojca ale niewiele to pomaga, jakby diabeł to od razu porywał. I tak moje podejście do sprawy przeszło ewolucję od zeszłego roku bo wtedy nie było we mnie zgody na mój stan, chciałam tylko pozbyć się problemu i oczekiwałam na cudowne uzdrowienie w jednej chwili, a dzisiaj prosze o poprawę, o to zeby schorzenie nie postępowało i zebym umiała z tym normalnie żyć, cieszyc się rodziną, mieć zapał i energię do codziennosci... chcę żeby moje dzieci patrzyły na uśmiechniętą mamę. Chcę wybić się ponad problem ale coś mnie trzyma przyduszoną do ziemi.
Renatko, marze o uspokojeniu serca. O wypoczynku tez marze ale wiem ze to nieprędko. Basia karmi się w nocy 3-4 razy a nad ranem walczy z kupką a jak już zaśnie to ja musze wstać do starszaków... wczoraj na adoracji poprosiłam Boga o radę jak mi napisałaś, i wieczorem odebrałam od Anny wiadomość o pewnych tabletkach.... brałam je kiedyś, wszyscy mówią że one nie działają ale byc może to jakiś sygnał.... Pan Bóg może przecież wykorzystać do poprawy mojego zdrowia lek który na innych nie podziałał a mnie może pomóc, czy to zbyt naiwne i odważne myślenie?