Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
-To teraz moja kolej, mamusiu. Jest dobry i daje nam wszystko czego chcemy.
- Ale zagadka. Pasuje mi to jedynie do złotej rybki, albo Dżina z butelki, ale one nie istnieją. Chyba się poddaję.
- Mamo... No Pan Jezusek przecież. On jest dobry i się nami opiekuje.
Myśleć jak dziecko...
Matuchno kochana !
Zcałego serca dziękuję Ci, że wysłuchałaś mojej intencji o którą prosiłam. Zacznę od początku. Czytałam od jakiegoś czasu świadectwa osób modlących się nowenną pompejańską. Przyznam, że podziwiałam te osoby, które pisały że już którąś z kolei nowennę odmawiają i czekają na łaski. Mój znajomy powiedział mi, że pomimo wielkich trudności czasowych odmówił nowennę i otrzymał pracę, o którą prosił i niedługo otrzymał dokładnie taką jaką mógł sobie wymarzyć. To jego świadectwo zmobilizowało mnie również. Pomyślałam sobie, że skoro w tak trudnych warunkach znajomy odmówił nowennę, to dlaczego mnie Bóg ma nie pomóc, abym też to zrobiła. Modliłam się za swojego zięcia, który czuł się niedowartościowany w swojej pracy, stale podwyższając swoje kwalifikacje zawodowe miał wrażenie, że to nic nie zmienia w jego sytuacji finansowej nawet na stanowisku kierowniczym. Od kilku lat zięć, myślał o innej prestiżowej firmie, w której pracowali jego koledzy, ale niestety dwukrotnie po rozmowach kwalifikacyjnych nie został przyjęty. Przestał wierzyć, że może kiedyś pracować w tej wymarzonej firmie. Rozpoczęłam moją pierwszą nowennę 13 września b.r. za zięcia o wymarzoną pracę i zakończyłam ją 5 listopada. Nie zaczynałam od razu następnej bo i tak nie mogłam uwierzyć, że Matka Boża tak mi w niej błogosławiła. Pomimo wielu trudności z czasem, miejscem, skupieniem się dotrwałam do końca i byłam szczęśliwa, że ją odmówiłam. Jakąż wielką radością było, gdy tuż przed świętami zadzwonił do mnie zięć, dziękując mi za modlitwę ( o której wiedział od córki), bo zadzwonili do niego z firmy i po krótkiej rozmowie zaproponowali pracę na którą czekał 5 lat, proponując zarobki o jakich nawet nie śmiał marzyć. Wszystko to zbiegło się w czasie z planami zmiany mieszkania na dużo większe i powiększeniem rodziny, gdyż na razie jest ojcem dwóch 4 letnich bliźniaczek.
Maryjo Matko Różańcowa z serca dziękuję za wysłuchanie mojej modlitwy i uszczęśliwienie mojego zięcia Piotra.
Ja od 3 dni odmawiam kolejną drugą nowennę za syna Tomasza i ufam, że jeśli moja intencją jest zgodna z wolą Bożą zostanę wysłuchana. Amen
Maria
Stalo sie! To sie stalo! Pare dni temu napisala do mnie nasza forumowiczka, ze myslala o mnie ogladajac plaster miodu, obejrzalam. W miedzy czasie dostalam kilka podobnych wiadomosci od znajomych. Postanowilam zastosowac sie do plastra i wyciagnac reke. Wiedzialam, co moze mnie spotkac, kolejna awantura albo milczenie, alr przeciez Bog jest Bogiem cudow. Odpowiedzialo mi milczenie. Przeplakalam, z wielkim trudem podjelam NP, watpiac juz totalnie w sens, w to ze Bog jeszcze cos moze zrobic, a moze nie w to ze moze... Uznalam, ze taka jest Jego wola, placzac w poduszke godzilam sie z tym....
Potem pojawila sie pewna mysl, totalnie nie zwiazana ze sprawa, ale powracala, powracala i powracala, wlasciwie chodzila za mna od dugiego czasu ta mysl, ale nie byla intensywna. Tydzien temu trafila w moje rece ksiazka "uzdrowienie wiezi rodzinnych", nie zagladalam do srodka, wielam z polki. Zaszlam do domu, patrze, zolta, rok 2007 druku. Zaczelam czytac... protestancka... nie widzi mi sie to ni wcale, przeczytalam kilkanascie stron i odlozylam na polke. Ale wczoraj przed snem powrocila mysl... mysl o moim zyciu, o moim porodzie, pierwszych latach zycia, o mojej rodzinie, o pewnych sprawach o ktorych nikt glosno nie mowi... rano znow te mysli...Odsunelam na bok mysl o plastrze miodu i godzeniem sie z rzeczywistoscia, zajelam sie ta mysla. Drugiej NP nie moge zaczac bo fizycznie nie pociagne. A czuje ze trzeba w tej intencji zaczac sie modlic juz teraz i natychmiast. Wiec zaczelam, przepraszac Boga, wybaczac, godziny w pracy mijaly... Po przerwie w koncu zorientowalam sie ze chyba pora sprawdzic telefon, bo jestem tuz przed urlopem, wiec ktos cos moze chciec na ostatnia chwile... Patrze i oczom nie wierze:) Zwykly prosty sms, jedno zdanie, ale ile radosci ile nadzieji, juz bez klotni bez awantur:) Dziekuje Ci Panie
Jutro rozmowa o pracę w bardzo dobrej firmie. Strach, że aż boli brzuch i odczucie gdzieś tam z tyłu głowy że nie jestem dość dobra żeby tam pracować i że pewnie nie wyjedzie jak zwykle nic z tego..