Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny; Część IV,
1 Ponieważ cała nasza doskonałość polega na tym, by upodobnić się Panu Jezusowi, zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić, przeto najdoskonalszym nabożeństwem jest bezsprzecznie to, które czyni nas najwięcej podobnymi Jezusowi, najściślej z Nim jednoczy i poświęca nas Jemu wyłącznie.
A że Najświętsza Maryja Panna ze wszystkich stworzeń najwięcej podobna jest Panu Jezusowi, stąd wynika, że nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny spośród wszystkich nabożeństw duszę naszą najwięcej jednoczy z Panem Jezusem i sprawia, że staje się Jemu najbardziej podobna. Im więcej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu Jezusowi. I dlatego doskonałe poświęcenie się
Panu Jezusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętsza
Dziewicy.
I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej jest tylko doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń Chrztu św.
Wspomniane nabożeństwo polega na zupełnym oddaniu się Najświętszej Dziewicy, by przez Nią należeć całkowicie do Pana Jezusa. (św. Jan Damasc).Trzeba Jej oddać:
1) nasze ciało ze wszystkimi jego zmysłami i członkami;
2) naszą duszę ze wszystkimi jej władzami;
3) nasze dobra zewnętrzne, tzn. majątek, który obecnie posiadamy, jak i ten, który w przyszłości posiądziemy;
4) nasze dobra wewnętrzne i duchowe, tzn. nasze zasługi, cnoty, dobre uczynki, zarówno dawne jak teraźniejsze i przyszłe; słowem, wszystko, co posiadamy w porządku na tury i łaski, oraz wszystko, co w przyszłości posiąść możemy w porządku natury, łaski i chwały.
A to wszystko oddajemy Maryi bez wszelkich zastrzeżeń, nie rezerwując dla siebie choćby jednego szeląga, jednego włosa lub najmniejszego uczynku. Tę naszą ofiarę czynimy na całą wieczność, nie żądając, ani spodziewając się w zamian żadnej innej nagrody, prócz zaszczytu należenia do Pana Jezusa przez Maryję i w Maryi, chociażby ta Miłościwa Pani nie była taka, jaka rzeczywiście jest,tzn. nie była najszczodrobliwsza i najwdzięczniejsza spośród istot stworzonych.
Chyba się myliłam...jednak nie Rebeka i Jakub na podstawie Traktatu ( to a pro pos wczorajszego dnia) , ale noc miałam z nimi właśnie i ...
Pokolenie Ezawa i pokolenie Jakuba...
Maryjo już wiem, co czynisz...przenosisz mnie cudownie z pierwszego w drugie, bo jak nic w nocy odnalazłam siebie w tym pokoleniu Ezawa, przynajmniej w większości jego postępowania. Czytając Traktat wcześniej , niby widziałam już to po części poniekąd, ale starałam się to ukryć chyba sama przed sobą, jednym słowem uciekałam przed prawdą....
A w tym nabożeństwie mam stawać w prawdzie, przed samą sobą i przede wszystkim przed Bogiem. Ten targ mój z mamą o jej miłość , taką fizyczną typu przytulenie, buziak, mój bunt bynajmniej wewnętrzny , choć często gęsto i na zewnątrz przeciwko jej słowom, decyzjom, pomysłom nie powinien mieć miejsca. Aby poczuć się prawdziwym dzieckiem muszę stanąć przed lustrem , poprosić o przebaczenie Boga, przebaczyć sobie i potem porozmawiać o tym z mamą i przeprosić ją za wszystko – to była bowiem niewłaściwa droga …
I to właśnie dziś zrobiłam...Fakt faktem, że moja mama od Nowenny Pompejańskiej to kobieta do rany przyłóż, nie musiałam prosić nawet o odwagę...
I dziękuję Ci, Maryjo za dzisiejszy dzień. Za to , ze choć zawsze biorę Jezusa za rękę, gdy wychodzę z domu, że choć w drugiej ręce trzymam dziesiątkę Różańca , to dziś Ciebie wzięłam za tę drugą rękę i z radością weszłam do kościoła. Za to, że po raz pierwszy najpierw zaprosiłam Ciebie na Mszę Św. byś ze mną na niej była, a dopiero potem wezwałam Ducha Świętego , by przyszedł. Za te wszystkie słowa wlane we mnie, gdy dziś służyłam modlitwą wstawienniczą nad potrzebującymi dziękuję Ci , Maryjo...
I przepraszam za to , że odwlekałam poznanie Ciebie, za te moje nieudolne zdrowaśki , za ten mój brak wiedzy , że podobnie jak Twemu Synowi, Tobie mam wszystko również oddać, przecież jesteście moją Niebiańską Rodziną, a ja czytając Traktat parę m-cy temu zastanawiałam się , dlaczego mam Ci wszystko oddać, jak już oddałam i oddaje nieustannie Jezusowi...
Dziś wreszcie poczułam się dzieckiem...dzieckiem mojej mamy i Ciebie, mojej Mamy w Niebie.
Dziś doszłam też do przemyśleń, że nie byłam tak prawdziwie i dzieckiem Jezusa, bo nie wzięłam Ciebie , Maryjo tak poważnie i z miłością do serca właśnie.
Chyba dziś na koniec dnia odmówię Litanię do św. Ludwika Maria Grignion de Montfort, którą znalazłam na stronie polskiego Zgromadzenia Montfortanów , aby i on mi pomógł w tej dalszej drodze do Aktu ofiarowania się Jezusowi przez Twoje ręce , Maryjo...
Juz chyba doslowniej Bog nie mogl mi tego powiedziec. Szlam wczoraj na konferencje z o. Antonello i adoracje. Bilam sie z myslami, za kogo i o co sie modlic... bo te glosy w glowie, chcialam za wszystkich, zostawic u stop Jezusa problemy wszystkich i jeden moj... "ty egoistko ile mozesz tak dla siebie, przeciez mialas sie zaprzec siebie" "tak pewnie modl sie za wszystkich, i Bog ich wyslucha a Ty zostaniesz z niczym". I tak patrzylam na mojego Jezusa i zostawialam mu was, przyjaciol rodzine, ale nic dla siebie nie chcialam. I nagle slysze "proscie o duzo bo Jezus chce wam dac duzo" Czyli mi tez, tez tez! Wiec zostawilam i siebie i swoj problem i swoje watpliwosci i swoj lek i swoj strach... i rozpacz i znowu tesknote.
I dzis sobie mysle co ja mam zrobic z te moja intencja i pytam Boga, czy prosic, czy lepiej zapomniec i zdac sie na Jego wole i wtem jak bumerang "proscie o duzo bo Jezus chce dac wam duzo!", wiec Bog dal mi odpowiedz po raz kolejny powiedzial "dlaczego o to nie prosisz" i zaczal sie kolowrotek w mej glowie i ataki zlosci, przewracalam sie o wlasne nogi, nie umialam sklecic zdania, NP zaczynalam chyba z 10 razy, bo albo sie gubilam, albo dzieci ktore milczaly od 2 godzin nagle chcialy pic, jesc, deserek, nozka bolala, opowiadaly o szkole, no jakis koszmar... ale tak rozwial Bog moje watpliwosci:) Powiesze sobie ten cytat na scianie, jakbym watpila:) Chwala Panu
Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny; Część III, 2
Przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, które powinno być: 1 - wewnętrzne, 2–czułe, 3–święte, 4–stałe, 5–bezinteresowne.
Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest wewnętrzne, tzn. płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku do Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości, i z miłości ku Niej.
Jest ono czułe, tzn. pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny, zaufania dziecka do najlepszej matki. Nabożeństwo to sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszystkich potrzebach ciała i duszy z wielką prostotą, z zaufaniem i czułością, że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach o światło, na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi, w pokusach o pomoc, w słabościach o siłę, w upadkach o podźwignięcie, w zniechęceniu o
otuchę, w skrupułach o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pociechę. Słowem we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy jest Maryja ich zwykłą ucieczką i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub się Jezusowi nie narażać.
Prawdziwe nabożeństwo jest święte, tzn. prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa , nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy, i iście boskiej mądrości.
Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.
Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności, oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najśw. Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy
nie upadła lub nie zmieniała czasem swych praktyk religijnych; lecz kiedy upadnie, wnet się podnosi, wyciągając ręce do swej dobrej Matki; a jeśli ją nawet nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje z wiary (Żyd 10, 38) w Jezusa i Maryję, a nie z uczuć cielesnych.
Prawdziwe nabożeństwo jest bezinteresowne, tzn. sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najświętszej. Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego lub wiecznego, cielesnego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć, a przez Nią Bogu, nie kocha Maryi dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. I dlatego kocha Ją i Jej służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa; kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach jakie Jej oddaje! Niestety jak rzadko duszę taką spotykamy! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro by spisać to, czego przez długie lata nauczałem publicznie i prywatnie.
Dziś chyba nawet potrzebowałam na nowo rozważać ten tekst...
„ zaufania dziecka do najlepszej matki.”
Do tej pory czułam się dzieckiem Boga, słabym, ale wiedzącym czego pragnie, a pragnęłam coraz więcej poznawać Boga, coraz bardziej Go kochać i naśladować. To pragnienie powstawało we mnie podczas poszczególnych Tygodni rekolekcji ignacjańskich, gdzie przed każdą medytacją te słowa pragnienia były wskazana do wypowiadania., dodatkowo też „ku większej chwale Jego Majestatu”. Niby więc dobra droga , zawiera ona bowiem wszystko to, co dziś mówi św. Ludwik Grignion , w związku z którym zresztą miałam wczoraj przemiłą niespodziankę, bo podczas , gdy szukałam „Sekretu Maryi” dowiedziałam się , że „Ludwik Maria uczył się w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693)”...
Ale....
Maryjo moja Najmilsza, mówiłam o Tobie „ukochana Matka”, mówiłam w swoim świadectwie z odmawianych przeze mnie Nowenn Pompejańskich, że wreszcie poczułam Ciebie jako Matkę , Mateńkę, że poczułam Twoje Przedziwne Serce...Dziś sobie zadaję pytanie, które zresztą pojawiało się we mnie od jakiegoś czasu - Czy ja , Dorota czuję się jako Twoje dziecko...? Poniekąd to pytanie było spowodowane tym zapewne, że ciągle mówi się o dzieciach Bożych, nawet św. Ludwik w swej modlitwie, którą od przyjęcia Szkaplerza modlę się codziennie, wypowiada słowa” zalicz nas do grona tych, których (…)” i nie używa pojęcia „Twoich dzieci”. Nie wiem , dlaczego nie widziałam wcześniej tych zacytowanych przeze mnie na początku słów - „zaufania dziecka do najlepszej matki”...może miałam mieć to zakryte aż do tej pory...Przecież logicznym jest , że jak jesteś Matką, to ja Twoim dzieckiem, a ja, kobieta po studiach, niby rozumna , do tej zależności dopiero teraz dochodzę...
Widzę już Maryjo , do czego mnie w tej chwili zapraszasz...
Wiem, że moje relacje z moją mamą ziemską rozkwitnęły pięknie, gdy mama też, po kryjomu przede mną, sięgnęła po Nowennę . Moja mama była oschła w stosunkach , nigdy nie potrafiła przytulić , tego mi brakowało w niej właśnie, byłyśmy nawet obie z zawodu księgowymi, ale też bardzo odmiennymi -mama dusigrosz , ja wręcz odwrotnie bardzo elastyczna pod tym względem . Wszystko to uległo zmianie , obie przeszłyśmy swoiste nawrócenie w tej relacji...
Teraz myślę sobie ...w tym nabożeństwie przejdę więc niezłą szkołę...w tych moich relacjach z mamą bowiem zawsze czułam bunt jakiś, już wcześniej zostało mi odkryte , że powód to oschłość mamy, nie wiedziałam tylko, co ja mogę w tej sprawie zrobić. Mówiąc mamie o podjęciu przeze mnie Nowenny, nawet mi do głowy nie przyszło, że i ona się podejmie.
Coś czuję , że teraz odbędę ćwiczenia z Tobą, Maryjo ...ćwiczenia , których zalążek już widziałam w Traktacie, przeszłam je , ale inaczej ...dziś nie wiem , choć czuję coś, czego nie potrafię nazwać nawet...poczekam więc, co będzie dalej...Rebeka i Jakub chodzi mi po głowie póki co...
Ale teraz to ja Ciebie gorąco proszę , Mateńko moja słowami modlitwy św. Ludwika przypisanymi na te dni , które szczególnie dziś zwróciły moją uwagę właśnie , nie wiedziałam, dlaczego, to już teraz wiem :
Ale jeszcze nie jestem zupełnie Twój. Teraz więc oddaję się Tobie całkowicie, nic nie zatrzymując dla siebie,ani dla innych. I jeśli stale jeszcze dostrzegasz we mnie coś, co nie należy do Ciebie, błagam Cię usuń to,i uczyń Siebie absolutną władczynią wszystkiego co jest moim.
Zniszcz we mnie wszystko to, co może sprawić przykrość Bogu, wypleń i zlikwiduj,
a zasadź we mnie i pielęgnuj wszystko to, co Tobie sprawi przyjemność.
Niechaj światło wiary rozproszy ciemności mojego umysłu,
niechaj głęboka pokora zajmie miejsce mojej pychy,
niechaj wzniosłe rozmyślanie wkroczy w miejsce mojej błądzącej imaginacji, niechaj obraz Boga wypełnia stale Swoją obecnością moją pamięć, niechaj płomienna miłość Twojego serca rozpali oziębłość mojego,
niechaj Twoje cnoty zajmą miejsce moich grzechów, niechaj Twoje zasługi będą jedyną ozdobą w oczach Boga i przysposobią we mnie wszystko to, czego się ode mnie oczekuje.
i
„Sekret Maryi” Św. Ludwik Grignion de Montfort , Par. 23-29
23. Cała trudność polega na tym, aby rzeczywiście i prawdziwie znaleźć Najświętszą Dziewicę Maryję po to, aby móc znaleźć wszystkie najwspanialsze łaski. Bóg, będąc Mistrzem nad mistrze, może udzielić bezpośrednio przez Siebie Samego tego, co zazwyczaj udziela jedynie przez Maryję.
Pośpieszylibyśmy się wręcz, gdybyśmy zaprzeczyli, że czasami tak czyni. Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję. Dlatego też, jeśli chcemy się wznieść do Niego i być z Nim zjednoczeni, to musimy użyć tej samej drogi, jaką On zszedł na dół do nas, aby stać się człowiekiem i udzielać nam Swych łask. Tu kryje się znaczenie prawdziwego nabożeństwa do Naszej Błogosławionej Pani.
24. Znamy cały szereg prawdziwych nabożeństw do Naszej Pani, nie wspominam tu o fałszywych.
25. Na pierwsze prawdziwe nabożeństwo, jakie wymienimy, składa się spełnianie naszych chrześcijańskich obowiązków, jak: unikanie grzechu śmiertelnego, działanie bardziej z miłości niż ze strachu, modlenie się do Naszej Pani, i składanie Jej hołdu jako Matce Boga, ale bez specjalnego do Niej nabożeństwa.
26.Drugi rodzaj nabożeństwa polega na tym, że obdarzamy Naszą Panią wspanialszymi uczuciami uznania i miłości, zaufania i uwielbienia. Prowadzi nas to do Kółek Różańca św. oraz Szkaplerza, do recytacji pięciu lub piętnastu tajemnic Różańca św., do składania hołdu Maryji w Jej obrazach i ołtarzach, do głoszenia Jej chwały i przynależności do organizacji Jej imienia. To nabożeństwo jest dobre, święte i godne uznania, o ile umiemy pozostawać wolni od grzechu. I nie jest ono tak idealne jak to, o którym zaraz będę mówił, nie tak wystarczająco dobre w uniezależnieniu się naszej duszy od innych i od samych siebie, po to, aby móc być zjednoczonymi z Jezusem Chrystusem.
27. Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.
28 .Polega ono na oddaniu się całkowicie i jako niewolnik Maryi, i Jezusowi przez Maryję, a następnie czynieniu wszystkiego tego co robimy, przez Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi.
29. Powinniśmy wybrać jakieś specjalne święto w którym oddamy się, ofiarujemy się, i poświęcimy się Maryi całkowicie dobrowolnie, z miłością, i bez jakiegokolwiek przymusu: nasze ciało i duszę, wszystko to co posiadamy, dom, rodzinę i majątek; również całe nasze wnętrze i duch owe wartości: nasze zasługi, łaski, cnoty i radości. Zwróćmy uwagę na to, że w tego typu nabożeństwie dusza poświęca Jezusowi przez Maryję wszystko to, co jest dla niej najcenniejsze, rzeczy, których żaden zakon nie wymaga, aby złożyć w ofierze, a mianowicie, prawo do dysponowania samym sobą, wartością naszych modlitw i ofiar, naszych umartwień i radości. Dusza dobrowolnie stawia wszystko do dyspozycji Naszej Pani, tym sposobem może Ona dysponować nami zgodnie ze Swoją wolą dla większej chwały Boga, w czym Ona Sama ma najlepsze rozeznanie.
Nie wiem, dlaczego szukając w księgarniach „Przedziwnego sekretu Różańca Świętego” św. Ludwika Grignon nie spotkałam się z inną jego książką „Sekret Maryi”. Przeszukałam dziś więc internet i znalazłam ją. Tak sobie myślę jednak, że dobrze iż tej pozycji nie miałam w ręku wcześniej....
Dziś bowiem czytając fragment, na dzisiejszy dzień przypadający, ciut zwątpiłam, czy podołam temu , o czym św. Ludwik mówi w „Sekrecie Maryi” . Wchodząc nawet teraz na Forum miałam te wątpliwości jeszcze , nie odważyłam się nawet zajrzeć w dalsze treści „Sekretu Maryi” , a właściwie „Tajemnicy Maryi” św. Ludwika , które znalazłam w internecie.
Stało się jednak tak, że gdy weszłam na Forum pierwsze co ujrzałam to słowa św. Charbela, które pewna piękna duszyczka o imieniu Asia puściła ( wielkie dzięki, Asiu !). A brzmią one tak :
"Jedynym celem diabła jest powstrzymać tych, którzy idą w kierunku Pana. Próbuje zatrzymać Cię na różne sposoby:
1. Spycha Cię z obranej ścieżki, wymyśla nowy cel, który Cię przyciągnie i do którego będziesz dążył, przez co zboczysz ze szlaku i zagubisz się.
2.Będzie chciał, żebyś się przewrócił i w ten sposób przerwał swoją wędrówkę. Zastawi na Ciebie sidła, w które wpadniesz.
3. Będzie Cię popychał, zmęczy Cię i zniechęci, żebyś tylko się zatrzymał i zaczął wracać. Najważniejsze dla niego jest to, żebyś nigdy nie dotarł do Twojego prawdziwego celu"
Św. Charbel- Orędzia z Nieba
No nie...nikt ani nic, chyba , że moja śmierć , nie zepchnie mnie już z pójścia dalej w to nabożeństwo...
Dziś bowiem nie tylko zobaczyłam to, co wczoraj tak nieudolnie starałam się przekazać, ale aż do tej chwili myślałam, czy podołam temu i w ogóle się zastanawiałam, czemu tak naprawdę mam podołać w związku ze słowami w punkcie 27 : „Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.”
Nigdy nie czułam się wybrana, nawet przez cudowne moje uzdrowienie przez naszego Pana tak się nie czułam, znam wiele takich cudów u innych, a tu św. Ludwik mówi o jakowymś wybraniu, czyli jest jakaś ciężkość , którą mam dać radę przezwyciężyć.
Bogu dziękuję za Asię, która słowami św. Charbela wyprostowała mi myśli...
Wyruszam dalej więc w to nabożeństwo do Ciebie , Maryjo...
Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci !
No właśnie , wczoraj na spowiedzi otrzymałam pokutę - Litanię do Wszystkich Świętych
Tu muszę się nad tą pokutą zastanowić chyba, bo raczej pomoc naszych Świętych się mi przyda.
A teraz początek przypisanego na dziś tekstu...
Przyznaję się, że miałam „ale” do kultu Maryi, nie do Maryi samej oczywiście. Patrząc na ludzi o pobożności maryjnej , zauważyłam , że u wielu Maryja zasłania Jezusa , a to mi się nie podobało. . Niestety takie moje myśli bywały, a dziś mogę powiedzieć...”Zajmij się sobą! Oni też kiedyś to zrozumieją.” . Bo ja, jak spojrzę na to , że moje poznawanie Boga zaczęło się od Ducha Świętego, potem dopiero Boga Ojca poznawałam , a na końcu Jezusa i myślałam , że to mi wystarczy, to z cała stanowczością teraz stwierdzam, że bez Maryi jest to poznanie niepełne.
Słów św. Ludwika Grignion w punkcie nie będę nawet komentować, trwam w nich bowiem przez cały dzień i na pewno one będą we mnie w następne dni. Są powiedziane tak mocno , że nic nie trzeba dodawać. Moją nieudolność w przekazie w porównaniu z tym widać było wczoraj.
Jedynie napiszę, co w związku z nimi mi się przypomniało, a konkretnie z cytowanymi słowami św. Tomasza :
„Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję.”.
Parę lat temu na jednej homilii o. Płusy usłyszałam,coś takiego, co zapewne znów nie przekażę dosłownie, musiałabym poszukać w zeszytach, ale sens był taki mniej więcej :
„Wyobraźcie sobie Sąd Ostateczny i Jezusa, który pyta : Matko moja, jak się sprawował oto ten człowiek?”
I na tym zakończę mój kolejny dzień rozważań...
Za NP zdążyłam już zatęsknić :) . Nawet za trudnościami i przeszkodami związanymi z jej odmawianiem. Ostatniego dnia zaczęłam się zastanawiać i co dalej??? Czy mam teraz spokojnie czekać na Twoją odpowiedź Mateńko ? A może to za mało, może powinnam zacząć od nowa? Przypomniałam sobie o Nowennie do Matki Boskiej Rozwiązującej Węzły i zapragnęłam ją odmówić... Kiedy skończyłam odmawiać NP i spojrzałam na mój różaniec był cały poplątany ... taki kłębek się z niego zrobił :) No i cóż ja miałam innego zrobić? Tyle węzłów jest w moim życiu i życiu mojej rodziny do odplątania....
Moja Królowa ... moja Pani i Pocieszycielka moja .... czy wysłucha kiedyś mojej prośby???
Chyba zostawię tą moją udrękę w Jej dłoniach....