Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Czy Kościół Mariacki pęknie w szwach?
Pragnę zainteresować Państwa rekolekcjami wielkopostnymi, które odbędą się w Kościele Mariackim w marcu, od niedzieli do piątku (22-27.03.2015), codziennie o godz. 10.00 oraz 18.30. Nauki wygłosi o. Adam Szustak - znany w całej Polsce Dominikanin, który od lat na głoszone rekolekcje przyciąga tłumy ludzi, szczególnie młodych. Tytuł rekolekcji to "PLASTER MIODU - rekolekcje o słodyczy Boga." Rekolekcje są współorganizowane przez wspólnoty młodych, które powstały w Bazylice Mariackiej 2 lata temu i modlą się co tydzień na niedzielnych mszach św. o 18.30. O piękno liturgii zadbają nowo powstała Schola Mariacka oraz Służba Ołtarza.
Kościół Mariacki tętni życiem
Warto zauważyć, że pomysł na zaproszenie o. Szustaka to kolejna inicjatywa młodych ludzi, którzy ożywiają Kościół Mariacki. Obecnie w Bazylice działają prężnie trzy grupy: Chrystus w Starym Mieście (ewangelizacja na Rynku Głównym), Sala Na Górze (seria katechez dla dorosłych) oraz Schola Mariacka (piękno liturgii w Bazylice). Wspólnoty te gromadzą się co tydzień na niedzielnych mszach św. o godz. 18.30, w których celebrację mocno zaangażowało się wiele osób. Dwóch księży (związanychm.in. z Ruchem Światło-Życie i Światowymi Dniami Młodzieży) głosi specjalnie przygotowane homilie, śpiew prowadzi wielogłosowa schola związana z dominikańską odnową liturgiczną, a o piękno celebracji dba Służba Ołtarza.
Szczegółowy plan rekolekcji
niedziela, 22.03.2015 r.
Nauki na wszystkich Mszach św.
godz. 18.30 - Msza św. dla studentów i absolwentów
codziennie: poniedziałek 23.03.2015 r. - piątek 27.03.2015 r.
godz. 10.00 - Msza św. z kazaniem rekolekcyjnym
godz. 18.30 - Msza św. z kazaniem rekolekcyjnym, po niej nauka
Tyle się dzieje, że sama nie wiem już co mam o tym wszystkim mysleć. Zacznę od tego, że razem z moją mama 6 stycznia zaczęłyśmy odmawiać NP. Ja modlę się w intencji calej mojej rodziny o potrzebne łaski.. jakie? a to już niech Mateńka sama zdecyduje.... No i odkąd tylko zaczęłam nosić się z ta myslą zaczeły sie moje problemy ze zdrowiem. W tamtym tygodniu było naprawdę źle. Żadne tabletki nie pomagały a ja zwyczajnie zaczęłam się bać. Zadzwoniłam do mojego ginekologa ... to co powiedział spowodowało , że na moment wszystko się zachwiało . Bóle powoduje endometrioza, z którą to jak myślałam na jakiś czas mam spokój. O mój Boże, co jest grane????
W piątek dmówiłam Drogę Krzyżową ... pomogło.W mojej głowie się uspokoiło chociaż organizm nadal świruje :) . Wtedy to pojawiła się też myśl , że może to ma związek z NP. Gdy się tak lepiej temu przyjrzeć to przy poprzedniej też miałam jakieś dziwne dolegliwości. Nie wiem czy to ma jakiś związek??? Ale nawet jeśli ma to dziękuje Ci moja Kochana Mateńko :)
Jak slysze te slowa to mam przed oczami, mase ludzi, ktorym nie pomoglam, juz nie mowiac o tych, ktorych skrzywdzilam. Temu panu na przejsciu dla pieszych, tej pani z ciezka torba, temu dziecku, tej placzacej damie itd itd. Wczoraj zachecona licznymi pozytywnymi komentarzmi na temat rekolekcji "plaster miodu" postanowilam taki plaster sobie przylozyc. I tak chodzi mi dzis po glowie "czy jestem gotowa" "czy gdy On dzis przyjdzie ja bede gotowa?" Nie nie bede, mam tych wszystkich ludzi przed soba, czuje sie zazenowana gdy ktos mowi, ze jestem dobra. Jezus tak, jest dobry, a ja? Ja taka mala, poharatana, pokaleczona, przez grzechy...
A z innej beczki to dzieja sie cuda, cudenka male. Bog stawia mnie w dziwnych sytuacjach, z ktorych nie wiem czesto jak wybrnac, ale czuje sie w nich dobrze, czuje sie w nich szczesliwa, a poza tym dostaje niespodzianki, mile niespodzianki:) Moi nowi klienci sa baaardzo ze mnie zadowoleni, wiec wrocilam dzis do domu z ciastami:) Przyznam sie szczerze, ze odkad zaczelam ta prace, a wiec ponad rok nie dostalam nic od tak, po prostu:)
Juz chyba doslowniej Bog nie mogl mi tego powiedziec. Szlam wczoraj na konferencje z o. Antonello i adoracje. Bilam sie z myslami, za kogo i o co sie modlic... bo te glosy w glowie, chcialam za wszystkich, zostawic u stop Jezusa problemy wszystkich i jeden moj... "ty egoistko ile mozesz tak dla siebie, przeciez mialas sie zaprzec siebie" "tak pewnie modl sie za wszystkich, i Bog ich wyslucha a Ty zostaniesz z niczym". I tak patrzylam na mojego Jezusa i zostawialam mu was, przyjaciol rodzine, ale nic dla siebie nie chcialam. I nagle slysze "proscie o duzo bo Jezus chce wam dac duzo" Czyli mi tez, tez tez! Wiec zostawilam i siebie i swoj problem i swoje watpliwosci i swoj lek i swoj strach... i rozpacz i znowu tesknote.
I dzis sobie mysle co ja mam zrobic z te moja intencja i pytam Boga, czy prosic, czy lepiej zapomniec i zdac sie na Jego wole i wtem jak bumerang "proscie o duzo bo Jezus chce dac wam duzo!", wiec Bog dal mi odpowiedz po raz kolejny powiedzial "dlaczego o to nie prosisz" i zaczal sie kolowrotek w mej glowie i ataki zlosci, przewracalam sie o wlasne nogi, nie umialam sklecic zdania, NP zaczynalam chyba z 10 razy, bo albo sie gubilam, albo dzieci ktore milczaly od 2 godzin nagle chcialy pic, jesc, deserek, nozka bolala, opowiadaly o szkole, no jakis koszmar... ale tak rozwial Bog moje watpliwosci:) Powiesze sobie ten cytat na scianie, jakbym watpila:) Chwala Panu
Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny; Część III, 2
Przechodzimy do krótkiego przedstawienia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, które powinno być: 1 - wewnętrzne, 2–czułe, 3–święte, 4–stałe, 5–bezinteresowne.
Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest wewnętrzne, tzn. płynie z umysłu i serca, pochodzi z głębokiego szacunku do Najświętszej Dziewicy, z wielkiego wyobrażenia o Jej wielkości, i z miłości ku Niej.
Jest ono czułe, tzn. pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny, zaufania dziecka do najlepszej matki. Nabożeństwo to sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszystkich potrzebach ciała i duszy z wielką prostotą, z zaufaniem i czułością, że błaga tę dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach o światło, na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi, w pokusach o pomoc, w słabościach o siłę, w upadkach o podźwignięcie, w zniechęceniu o
otuchę, w skrupułach o radę, w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pociechę. Słowem we wszystkich dolegliwościach ciała i duszy jest Maryja ich zwykłą ucieczką i to bez obawy, by się dobrej tej Matce zbytnio nie narzucać lub się Jezusowi nie narażać.
Prawdziwe nabożeństwo jest święte, tzn. prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa , nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej gorącego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy, i iście boskiej mądrości.
Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.
Prawdziwe nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrem i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu ciała i jego namiętności, oraz szatana i jego pokus. Stąd pochodzi, że człowiek, który Najśw. Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to, jakoby dusza taka niekiedy
nie upadła lub nie zmieniała czasem swych praktyk religijnych; lecz kiedy upadnie, wnet się podnosi, wyciągając ręce do swej dobrej Matki; a jeśli ją nawet nawiedzi oschłość, dla której nie znajduje pociechy w nabożeństwie, nie popada w rozterkę, gdyż żyje z wiary (Żyd 10, 38) w Jezusa i Maryję, a nie z uczuć cielesnych.
Prawdziwe nabożeństwo jest bezinteresowne, tzn. sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga w Matce Najświętszej. Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego lub wiecznego, cielesnego lub duchowego, lecz jedynie dlatego, że warto Jej służyć, a przez Nią Bogu, nie kocha Maryi dlatego, że Ona wyświadcza mu dobrodziejstwa lub się od Niej dóbr jakichś spodziewa, ale dlatego, że jest godna miłości. I dlatego kocha Ją i Jej służy tak samo w zmartwieniach i w oschłości, jak w czasie wesela duszy i żarliwego nabożeństwa; kocha Ją tak samo na Kalwarii, jak na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach jakie Jej oddaje! Niestety jak rzadko duszę taką spotykamy! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro by spisać to, czego przez długie lata nauczałem publicznie i prywatnie.
Dziś chyba nawet potrzebowałam na nowo rozważać ten tekst...
„ zaufania dziecka do najlepszej matki.”
Do tej pory czułam się dzieckiem Boga, słabym, ale wiedzącym czego pragnie, a pragnęłam coraz więcej poznawać Boga, coraz bardziej Go kochać i naśladować. To pragnienie powstawało we mnie podczas poszczególnych Tygodni rekolekcji ignacjańskich, gdzie przed każdą medytacją te słowa pragnienia były wskazana do wypowiadania., dodatkowo też „ku większej chwale Jego Majestatu”. Niby więc dobra droga , zawiera ona bowiem wszystko to, co dziś mówi św. Ludwik Grignion , w związku z którym zresztą miałam wczoraj przemiłą niespodziankę, bo podczas , gdy szukałam „Sekretu Maryi” dowiedziałam się , że „Ludwik Maria uczył się w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693)”...
Ale....
Maryjo moja Najmilsza, mówiłam o Tobie „ukochana Matka”, mówiłam w swoim świadectwie z odmawianych przeze mnie Nowenn Pompejańskich, że wreszcie poczułam Ciebie jako Matkę , Mateńkę, że poczułam Twoje Przedziwne Serce...Dziś sobie zadaję pytanie, które zresztą pojawiało się we mnie od jakiegoś czasu - Czy ja , Dorota czuję się jako Twoje dziecko...? Poniekąd to pytanie było spowodowane tym zapewne, że ciągle mówi się o dzieciach Bożych, nawet św. Ludwik w swej modlitwie, którą od przyjęcia Szkaplerza modlę się codziennie, wypowiada słowa” zalicz nas do grona tych, których (…)” i nie używa pojęcia „Twoich dzieci”. Nie wiem , dlaczego nie widziałam wcześniej tych zacytowanych przeze mnie na początku słów - „zaufania dziecka do najlepszej matki”...może miałam mieć to zakryte aż do tej pory...Przecież logicznym jest , że jak jesteś Matką, to ja Twoim dzieckiem, a ja, kobieta po studiach, niby rozumna , do tej zależności dopiero teraz dochodzę...
Widzę już Maryjo , do czego mnie w tej chwili zapraszasz...
Wiem, że moje relacje z moją mamą ziemską rozkwitnęły pięknie, gdy mama też, po kryjomu przede mną, sięgnęła po Nowennę . Moja mama była oschła w stosunkach , nigdy nie potrafiła przytulić , tego mi brakowało w niej właśnie, byłyśmy nawet obie z zawodu księgowymi, ale też bardzo odmiennymi -mama dusigrosz , ja wręcz odwrotnie bardzo elastyczna pod tym względem . Wszystko to uległo zmianie , obie przeszłyśmy swoiste nawrócenie w tej relacji...
Teraz myślę sobie ...w tym nabożeństwie przejdę więc niezłą szkołę...w tych moich relacjach z mamą bowiem zawsze czułam bunt jakiś, już wcześniej zostało mi odkryte , że powód to oschłość mamy, nie wiedziałam tylko, co ja mogę w tej sprawie zrobić. Mówiąc mamie o podjęciu przeze mnie Nowenny, nawet mi do głowy nie przyszło, że i ona się podejmie.
Coś czuję , że teraz odbędę ćwiczenia z Tobą, Maryjo ...ćwiczenia , których zalążek już widziałam w Traktacie, przeszłam je , ale inaczej ...dziś nie wiem , choć czuję coś, czego nie potrafię nazwać nawet...poczekam więc, co będzie dalej...Rebeka i Jakub chodzi mi po głowie póki co...
Ale teraz to ja Ciebie gorąco proszę , Mateńko moja słowami modlitwy św. Ludwika przypisanymi na te dni , które szczególnie dziś zwróciły moją uwagę właśnie , nie wiedziałam, dlaczego, to już teraz wiem :
Ale jeszcze nie jestem zupełnie Twój. Teraz więc oddaję się Tobie całkowicie, nic nie zatrzymując dla siebie,ani dla innych. I jeśli stale jeszcze dostrzegasz we mnie coś, co nie należy do Ciebie, błagam Cię usuń to,i uczyń Siebie absolutną władczynią wszystkiego co jest moim.
Zniszcz we mnie wszystko to, co może sprawić przykrość Bogu, wypleń i zlikwiduj,
a zasadź we mnie i pielęgnuj wszystko to, co Tobie sprawi przyjemność.
Niechaj światło wiary rozproszy ciemności mojego umysłu,
niechaj głęboka pokora zajmie miejsce mojej pychy,
niechaj wzniosłe rozmyślanie wkroczy w miejsce mojej błądzącej imaginacji, niechaj obraz Boga wypełnia stale Swoją obecnością moją pamięć, niechaj płomienna miłość Twojego serca rozpali oziębłość mojego,
niechaj Twoje cnoty zajmą miejsce moich grzechów, niechaj Twoje zasługi będą jedyną ozdobą w oczach Boga i przysposobią we mnie wszystko to, czego się ode mnie oczekuje.
i