Byłam kiedyś uzależniona od kogoś. Zapomniałam przy tym wszystkim być sobą. Kiedy to wszystko zrozumiałam było już za późno. Modliłam się o zgodę, przebaczenie o danie drugiej szansy. Lecz jej nie otrzymałam. Myślę sobie czemu, a później zrozumiałam to wszystko. Już nie mam pretensji o Boga o to. Dziękuję mu za to.
Niedawno później pojawił się pewien chłopak l, lecz ja nie byłam gotowa na zwiazek, bo nadal kochałam kogoś innego. Nie potrafiłam ułożyć sobie życia myśląc o kimś innym. Bo wiem że ranilabym tamtą osobę. Długo myślałam czy dać szanse i tak dalej. Czy znowu zaangażuje się i nic nie uda się. Gdy przyjdą problemy on odejdzie. Kiedy chciałam dać nam szansę. Okazało się, że układa sobie życie z kimś innym. Załamała mnie to trochę. Bo nie rozumiałam jak można kogoś kochać a być z kimś innym. Tak miało być...
Boże, czemu ludzie którzy mówią słowa Kocham Cię, mimo wszystko na dobre i na złe będę z Toba, robią co innego, rania. Czemu
Czy nie zasługuje na prawdziwą miłość? Czemu tyle wartościowych ludzi musi być samotnych?
Ostatnio dużo zmienia się w moim życiu na źle. Nie wiem czy dam radę to wszystko udźwigniąć. Przed wszystkimi udaje, że jest wszystko ok. A tak naprawdę nie jest.
Jest teraz czas radości i chce naprawdę miec radość w sobie. Chcę każdego rozweselać i mówić Bóg jest wielki. Bo jest. Ale nie daje rady.
Wczoraj po raz drugi wyruszylam na ekstremalna drogę krzyżowa. Motywacja była bliższa relacja z Panem Bogiem oraz pokonanie moich leków i słabości.
Chwała Panu że udało mi się przejść całą drogę krzyżowa oraz mieć bliższa relacje z Panem Bogiem. Mimo trudności nie podawałam się. Były okazje aby nie raz skrócić trasę ale jednak tego nie zrobiłam.
"Człowiek który nigdy nie popełnił bledu, nigdy nie próbował czegoś nowego" Albert Einstein
"Pan mój i Bóg mój"