Loading...

Blog user_13288

Dziś wybrałam się film twórców "BÓG NIE UMARŁ" pt. "Czy wierzysz naprawdę?". To historia dwunastu ludzi, dwunastu dusz i ich spotkaniu z Bogiem, które odmienia ich życie na zawsze. Nie znają się, ale ich historie splata Bóg i tworzy w jedną opowieść która obrazuje jak wielka jest miłość Boga do każdego grzesznika. Film poruszył mnie do głębi, dotknął mocno mego serducha i gorąco polecam każdemu, kto jeszcze nie miał okazji go zobaczyć.!!! 


DLA ZACHĘTY PODAJE ZWIASTUN w linku.


https://www.youtube.com/watch?v=HOtFCkjEgGo


Zadajmy sobie to pytanie i szczerze sobie w w sercu na nie odpowiedzmy...



Kochani!!!


Już teraz błogosławię wszystkim którzy to przeczytają. 

Poznałam dziś w kościele, na adoracji Krzysia.Został ze mna na rózancu i mszy swiętej. Potem powiedział mi swoją historię jak i o tym, że zamierza dziś popełnić samobójstwo...Spędziłam dziś z nim sporą część dnia. Rozmowy o moim życiu, o Bogu, czas świadectwa, otwartości serca. Niedawno się pożegnaliśmy (przyp.: u mnie nadzieja, ze tylko do poniedziałku). Błagam o modlitwę za niego , by Bóg go ocalił i nie pozwolił mu odebrać sobie życia!!!! To młody człowiek, ma dopiero 34 lata..


PS 23


Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. 

Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. 

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: 

orzeźwia moją duszę. 


Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach 

przez wzgląd na swoje imię.

Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, 

bo Ty jesteś ze mną. 


Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza. 

Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; 

namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.

Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia 

i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.


Ten psalm przewijał się przez całą naszą rozmowę, niczym refren. 

To jedyna jego modlitwa...


KRZYŚ już nie ma sił wołać..

Nie ma sił do walki i motywacji do życia...

BOŻE, RATUJ......+|



Dzisiejsze czytania w sposób szczególny traktuje o Miłości przez duże M., wykraczającą znacznie ponad to, co my możemy. Pan Jezus wysoko stawia nam poprzeczkę stwierdzając, że nie jest sztuką miłować naszych najbliższych, przyjaciół , czy ludzi, którzy wyświadczają nam dobro. Tak przecież i poganie czynią. Tymczasem jesteśmy stworzeni na obraz Boży, więc nasza miłość winna objąć także naszych nieprzyjaciół :  ludzi nam nieżyczliwych, często niesprawiedliwych, niewdzięcznych, interesownych, nierzadko też życiowo zagubionych, zranionych i oddalonych od Pana Boga. Czy jest rzeczą realną nieustannie mieć serce dla każdego otwarte, bez względu na to , jak ta osoba się wobec nas zachowa? Czy jest możliwe, by będąc zranionym słowem czy uczynkiem bliźniego, oskarżonym, skrytykowanym , poniżonym , oczernionym czy lekceważonym - zachować oblicze swoje jak głaz, a serce- niewzruszone na obelgi, cierpienia , by nastawić drugi policzek? Czy jest możliwe, byśmy okazali miłość i miłosierdzie ludziom z innych krajów,  innych kultur, o innym kolorze skóry, poglądach i przekonaniach, a także innej wiary?....I tak, i nie. Sami nie znajdziemy w sobie tak ogromnych pokładów miłości, by urazy chętnie darować, krzywdy cierpliwie znosić, nieustannie przebaczać. Jest to możliwe jedynie wówczas, gdy czerpiemy ze źródeł Miłości Bożej i bożego Miłosierdzia. Gdy żyjemy sakramentalnie, karmimy się bożym słowem, trwamy na modlitwie , nieustannie otwarci na działanie Ducha Świętego. Być może pewien Franciszkanin , głoszący dziś słowo Boże ma sto procent racji mówiąc, że czeka nas prawdziwa próba miłości. W naszej ojczyźnie jest rozłam, w kościele także różnie bywa, a zewsząd zalewa Europę (także i Polskę) fala uchodźców opuszczających swój kraj by uniknąć rozlewu krwi, kolejnych ataków terrorystycznych, strachu, kryzysu ekonomicznego. Kto z nas byłby w stanie przełamać siebie samego, swoje obawy czy uprzedzenia, by takim ludziom udzielić azylu, wesprzeć materialnie, pomóc znaleźć pracę, czy choćby służyć modlitwą, dobrym słowem?? .. Tak. Trudne to bardzo, ale jak najbardziej możliwe. Wystarczy przypomnieć sobie Św. Matkę Teresę z Kalkuty, Św. Jana Pawła II, który przebaczył zamachowcowi, czy św. Maksymiliana Kolbego, który poświęcił swe życie ginąc śmiercią męczennika, by ocalał więzień, który miał rodzinę za murami więzienia. Wszystko w życiu ma swoje źródło , swój początek i sens właśnie w Miłości. I to z niej właśnie będziemy zdawać sprawę przed Bogiem.. Więc uczmy się kochać, wydoskonalajmy się w miłości. ..

 

Boże Ojcze, Ty tak bardzo mnie umiłowałeś, że posłałeś na świat swego Jednorodzonego Umiłowanego Syna, a mojego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, aby poprzez swoją Mękę, Śmierć , Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie - wybawił mnie od śmierci wiecznej , dzięki czemu nie tylko przestałam być niewolnikiem grzechu, ale otrzymałam nowe życie w Duchu Świętym, stając się Twoim przybranym dzieckiem, które tak samo jak Jezus może wołać do Ciebie: "ABBA", Tatusiu..+

 

Jezu Chryste, Synu Boga Żywego, dziękuję Ci za to , że razem ze mną dźwigasz mój krzyż, że zawsze jesteś przy mnie, kochasz bezwarunkowo i na zawsze, a Krwią Swoich Ran obmywasz mnie z grzechów moich, uwalniasz, dźwigasz z moich upadków, umacniasz , utwierdzasz w dobrym, przemieniasz, uzdrawiasz  i uświęcasz moje życie, które bez Ciebie jest niczym. Dlatego właśnie pragnę , byś królował w mojej codzienności , w każdej relacji, w każdym doświadczeniu, w całej mojej istocie, życiu moich najbliższych. Niech zajaśnieje Twoja Chwała i objawi się Twoja Miłość, potęga i Moc...+

 

Duchu Święty...zabierz serce kamienne , a daj mi serce z Ciała. Przemieniaj moje serce, jakże letnie i obojętne na potrzeby innych, skupione na sobie , aby coraz bardziej stawało się podobne do Twego. Naucz mnie, proszę kochać wszystkich bez wyjątku, aż do bólu, aż po krzyż....Tak, jak TY....+

AMEN.