Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Słowo Boże na 23 czerwca.
Mt 6, 24-34
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie, czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy".
Kom.: Komu tak naprawdę służę?
Drodzy słuchacze słowa Bożego. Dzisiejsza Ewangelia jest kontynuacją i wyjaśnieniem dla wczorajszego przesłania.
1. Skupię się tylko na pierwszych słowach Jezusa:
„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.
Kiedyś już wspominałem, jaka jest różnica między szatanem , a diabłem.
Szatan jest oskarżycielem.
Diabeł ma natomiast inne zadanie. Greckie słowo diabeł w czasowniku brzmi: „diabelein” , co oznacza „oddzielać”.
Diabeł działa w ten sposób, aby nas oddzielić od Boga, Kościoła, rodziny i naszych bliskich, a czyni to tak, jakby kroiło się kiełbasę „salami”, kawałek po kawałku.
Tak, że nawet nie zorientujesz się, kiedy zostajesz nagle sam, bez Pana Boga oraz bez pomocy i wsparcia osób ci bliskich, a wówczas to on już wie, co z tobą ma robić.
Oto dramat młodej dziewczyny, która podjęła próbę samobójczą.
Rozpoczęło się niewinnie od słuchania „ostrej” muzyki, z tekstami demonicznymi,
- Później przyszła agresja w stosunku do samotnie ją wychowującej matki.
- Po niej przyszła już autoagresja z przecinaniem sobie na ręce ciała.
- Okłamywała matkę zawiązując sobie na ręce różne szmatki kolorowe chcąc zakryć swój problem.
- Powoli zaczął ją mierzić kościół i księża. Przestała chodzić do spowiedzi.
- Koledzy z ulicy i mętne towarzystwo „od wypicia” wciągało coraz bardziej.
- Bunt i nieposłuszeństwo wobec matki stało się już codziennym stylem
życia.
- Pozwalała sobie na długie nieobecności w szkole konfabulując przeróżne choroby.
I tak powoli oplątywana przez własne kłamstwo brnęła w ramiona demona samobójstwa.
To diabelskie „oddzielanie” od Boga i ludzi, czyli równia pochyła prowadząca w bezsens życia może dotyczyć również dorosłych osób:
- przez codzienne „piwkowanie,”
- oddalenie się od rodziny,
- zatracenie poczucia ojcostwa i bycia mężem,
- zrywanie powoli więzi małżeńskich i rodzinnych,
- wchodzenie w „wspaniałe” interesy kończące się często marnym zarobkiem lub całkowitym fiaskiem.
- powolne odchodzenie od Boga i brak stawania w prawdzie w konfesjonale etc.
2. „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.
Słowa te niech będą dla nas wszystkich przestrogą.
Tak wiele małżeństw rozchodzi się z przyczyn pracy zagranicą mężów, czy częstej ich nieobecności w domu, również i żon.
Potrafisz rozróżnić, kiedy służysz Bogu, a kiedy już tylko SOBIE i własnym zachciankom?
Jeśli tego nie rozróżniasz i zaczynasz w tym się gubić, szukaj szybko dobrego kierownika duchowego i wracaj do domu, aby być przy żonie, czy mężu wraz z dziećmi oraz:
- trwaj przy Bogu i częstej spowiedzi,
- bądź przy żonie, bo bez niej nie wzrastasz, jako mąż, tak samo bez męża żona nie wzrasta,
- wróć do dzieci, aby ich codziennie widzieć, z nimi przebywać i poczuć się ojcem, matką,
- zrób to, aby psychika ci nie siadła,
- bo, jak wrócisz już jako wrak człowieka, to ani ojcostwo, ani bycie mężem nie będzie cię cieszyć, tak samo macierzyństwo i bycie żoną.
Modlitwa: Panie Boże, daj mi jasność codziennego służenia Tobie i tylko Tobie, a nie miłości własnej, egoistycznej. Daj mi też trzeźwość umysłu, abym nie zagubił siebie stawiając siebie ponad Ciebie Boże. Amen!
Słowo Boże na 23 czerwca.
Mt 6, 24-34
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie, czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy".
Kom.: Komu tak naprawdę służę?
Drodzy słuchacze słowa Bożego. Dzisiejsza Ewangelia jest kontynuacją i wyjaśnieniem dla wczorajszego przesłania.
1. Skupię się tylko na pierwszych słowach Jezusa:
„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.
Kiedyś już wspominałem, jaka jest różnica między szatanem , a diabłem.
Szatan jest oskarżycielem.
Diabeł ma natomiast inne zadanie. Greckie słowo diabeł w czasowniku brzmi: „diabelein” , co oznacza „oddzielać”.
Diabeł działa w ten sposób, aby nas oddzielić od Boga, Kościoła, rodziny i naszych bliskich, a czyni to tak, jakby kroiło się kiełbasę „salami”, kawałek po kawałku.
Tak, że nawet nie zorientujesz się, kiedy zostajesz nagle sam, bez Pana Boga oraz bez pomocy i wsparcia osób ci bliskich, a wówczas to on już wie, co z tobą ma robić.
Oto dramat młodej dziewczyny, która podjęła próbę samobójczą.
Rozpoczęło się niewinnie od słuchania „ostrej” muzyki, z tekstami demonicznymi,
- Później przyszła agresja w stosunku do samotnie ją wychowującej matki.
- Po niej przyszła już autoagresja z przecinaniem sobie na ręce ciała.
- Okłamywała matkę zawiązując sobie na ręce różne szmatki kolorowe chcąc zakryć swój problem.
- Powoli zaczął ją mierzić kościół i księża. Przestała chodzić do spowiedzi.
- Koledzy z ulicy i mętne towarzystwo „od wypicia” wciągało coraz bardziej.
- Bunt i nieposłuszeństwo wobec matki stało się już codziennym stylem
życia.
- Pozwalała sobie na długie nieobecności w szkole konfabulując przeróżne choroby.
I tak powoli oplątywana przez własne kłamstwo brnęła w ramiona demona samobójstwa.
To diabelskie „oddzielanie” od Boga i ludzi, czyli równia pochyła prowadząca w bezsens życia może dotyczyć również dorosłych osób:
- przez codzienne „piwkowanie,”
- oddalenie się od rodziny,
- zatracenie poczucia ojcostwa i bycia mężem,
- zrywanie powoli więzi małżeńskich i rodzinnych,
- wchodzenie w „wspaniałe” interesy kończące się często marnym zarobkiem lub całkowitym fiaskiem.
- powolne odchodzenie od Boga i brak stawania w prawdzie w konfesjonale etc.
2. „Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”.
Słowa te niech będą dla nas wszystkich przestrogą.
Tak wiele małżeństw rozchodzi się z przyczyn pracy zagranicą mężów, czy częstej ich nieobecności w domu, również i żon.
Potrafisz rozróżnić, kiedy służysz Bogu, a kiedy już tylko SOBIE i własnym zachciankom?
Jeśli tego nie rozróżniasz i zaczynasz w tym się gubić, szukaj szybko dobrego kierownika duchowego i wracaj do domu, aby być przy żonie, czy mężu wraz z dziećmi oraz:
- trwaj przy Bogu i częstej spowiedzi,
- bądź przy żonie, bo bez niej nie wzrastasz, jako mąż, tak samo bez męża żona nie wzrasta,
- wróć do dzieci, aby ich codziennie widzieć, z nimi przebywać i poczuć się ojcem, matką,
- zrób to, aby psychika ci nie siadła,
- bo, jak wrócisz już jako wrak człowieka, to ani ojcostwo, ani bycie mężem nie będzie cię cieszyć, tak samo macierzyństwo i bycie żoną.
Modlitwa: Panie Boże, daj mi jasność codziennego służenia Tobie i tylko Tobie, a nie miłości własnej, egoistycznej. Daj mi też trzeźwość umysłu, abym nie zagubił siebie stawiając siebie ponad Ciebie Boże. Amen!
Słowo Boże na Uroczystość Narodzin Jana Chrzciciela
Łk 1, 57-66. 80
Słowa Ewangelii według św. Łukasza.
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: "Nie, lecz ma otrzymać imię Jan". Odrzekli jej: "Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię". Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: "Jan będzie mu na imię". I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił, wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: "Kimże będzie to dziecię?" Bo istotnie ręka Pańska była z nim. Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem; a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.
Kom.: Kim był Jan Chrzciciel?
Spróbujmy dzisiaj z charakteryzować osobowość św. Jana Chrzciciela.
Oprę się na trzech przesłaniach.
1. „Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi". Jan dał takie świadectwo: "Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: "Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym". Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym".(J 1,29.31-34).
Gdybym zapytał, czy znasz 10 przykazań Bożych, które Bóg dał Mojżeszowi zapewne odpowiedziałbyś pozytywnie.
A gdybym zapytał czy znasz Jezusa…?
Zauważmy, św. Jan Chrzciciel dwukrotnie w swoim świadectwie daje nam do zrozumienia, że on nie znał Jezusa!
Nie bój się wiec za Janem Chrzcicielem powiedzieć „nie znam Jezusa”.
To cię nie dyskwalifikuje z chrześcijaństwa. Warto nieraz stanąć w prawdzie i powiedzieć sobie:
Dotychczas w ogóle nie interesowała mnie czytana Ewangelia w kościele, ani czytania ze Starego i Nowego Testamentu.
W ogóle do Stołu słowa Bożego na niedzielną Eucharystię nie przygotowywałem się.
Wychodząc z kościoła zaraz zapominałem o czym była Ewangelia.
W ciągu dnia nigdy nie wracałem do usłyszanej Ewangelii.
Stąd „nie znam Jezusa”, bo nie interesowały mnie poglądy Jezusa: jak myśli, jak rozwiązuje ludzkie problemy, jak podchodzi do człowieka, o co chodzi Jezusowi w sporze z faryzeuszami, nigdy nie czytałem 23 rozdz. z Ewangelii wg św. Mateusza.
Wiem, że „Kazanie na Górze” (Mt 5-7) jest podobno ważne w chrześcijaństwie ale nie pamiętam o czym jest tam mowa.
I tak byśmy mogli mnożyć postawy ukazując naszą ignorancję względem Ewangelii i nie za bardzo zainteresowaniem się osoba Jezusa Chrystusa.
Stwierdzenie „nie znam Jezusa” jest najlepsze dla chrześcijanina na początku w poszukiwaniu głębszej relacji z Nim.
Nic gorszego jak dorosły chrześcijanin powie sobie: „znam Jezusa i tyle mi wystarczy”.
Nie muszę czytać komentarzy, jechać na rekolekcje np. „O słowie Bożym”.
Wiadomości z III kl. Szkoły Podstawowej mi wystarczą do zbawienia!
2. „Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: "Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. (Mt 11,7-9).”
To następne przesłanie o Janie Chrzcicielu dotyczy świadectwa Jezusa o nim.
Jezus mówi o Janie:
Nie będzie należał do żadnych elit.
Nie będzie politykiem ani faryzeuszem, ani salonowcem!
Nie jest konformistą.
Nie będzie szedł na żadne układy ze Złem i to w żadnej postaci.
Jest kimś więcej niż prorokiem, bo jest „głosem Boga” i wskaże bezpośrednio na Mnie jako Pana i Zbawiciela, który gładzi grzechy świata.
Jest największym człowiekiem zrodzonym z niewiasty.
Św. Jan Paweł II kiedy przyjechał w 1979 roku do Polski podarował polskim elitom do Belwederu duży obraz Jana Chrzciciela, aby je nawracał.
I my prośmy Jana Chrzciciela aby uczył nas jak odrzucić z własnego życia konformizm i nie być: „Trzciną kołyszącą się na wietrze”.
3. Ostatnie przesłanie o Janie Chrzcicielu dotyczy jego świadectwa:
„ Na to Jan odrzekł: "Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, że powiedziałem: Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał.(J 3,27-29.30).
Czego tu uczy nas Jan Chrzciciel?
Umniejszania się aby Chrystus w nas wzrastał!
Ile walki w nas o dominację, kto tu ma rację. Nie lubimy „drugiego garnituru”. Czujemy się wówczas niedocenieni, niedowartościowani, niezauważeni etc.
Jan Chrzciciel wie, że za chwile będzie musiał odejść i to śmiercią męczeńską, aby jego uczniowie całkowicie przeszli do Jezusa.
Czy jest to dla mnie ważne, aby nie przeszkadzać Jezusowi swoja osobą?
Czyż skromnością i pokorą o wiele więcej pomogę Jezusowi, niż chęcią postawienia na swoim?
Janie Chrzcicielu ucz mnie usuwania się i umniejszania dla Chrystusa, aby On, Syn Boży mógł przeze mnie i wraz ze mną zbawiać tych, których chce. Amen!
Słowo Boże na 25 czerwca.
Mt 7, 1-5
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata».
Kom.: Myśleć tak, aby nie osądzać.
Porozmawiajmy dzisiaj o takim powszechnym zjawisku, które nazywa się SĄDZENIEM lub OSĄDEM.
Postawmy sobie parę pytań.
Gdzie tkwi powód osądzenia innych?
Dlaczego to zjawisko jest tak powszechne wśród chrześcijan?
Co zrobić, aby uwolnić się od złych osądów ludzkich?
1.Osądzanie często wypływa na tle prymitywnego dowartościowania siebie.
Walczymy sami z naszymi kompleksami i słabościami i trudno nam się pogodzić z porażkami na tym tle. Stąd przychodzi pokusa pójścia na skróty i łatwiznę. Przecież inni też sobie nie dają rady z wieloma własnymi wadami.
I co robimy? Szukamy u innych złych cech.
Wytykamy ich błędy. Po co? Żeby na chwile lepiej się poczuć i siebie usprawiedliwić.
2. Porównywanie się z innymi, to następny powód osądzania innych.
Ponieważ nam trudno zaakceptować siebie w naszych słabościach, zaczynamy porównywać siebie z innymi. W trakcie porównywania się zawsze natrafimy na osoby lepsze od nas i wówczas czynimy ich konkurentami i przeciwnikami.
W stosunku do osób „gorszych” pod pewnymi względami w naszym mniemaniu, chcemy poczuć „wyższość” i zaczynamy nimi gardzić.
3. Trudność w stawaniu w prawdzie wobec samego siebie, również może stać się przyczyną osądzania innych.
Przypuśćmy, że zrobiliśmy z powodu braku roztropności zamieszanie wokół jakieś sprawy, i trudno nam się teraz do tego przyznać, a nie ma jak się z tego wycofać. Przeszkadza nam w tym: duma własna, wstyd, wejście na piedestał „doskonałości”, czasami własnej „świętości”, czy sprawiedliwości i trudno nam teraz z tego „piedestału” zejść z godnością.
Co robimy? Zaczynamy się tłumaczyć, że w tej sprawie to tak właściwie inni są winni i zaczynamy ich osądzać.
4. Klasyczną przyczyną osądzania jest zazdrość o coś lub o kogoś.
Osądzamy, gdy jesteśmy zazdrośni o osobę lub zaborczy w stosunku do niej.
Związku z tym osądza się to, co ona posiada, z kim jest zaprzyjaźniona lub w jakich kręgach się obraca. Celem osądzania wówczas jest upokorzenie danej osoby lub walka o własna pozycję przekreślając innych.
Poza tym zazdrość, a co za tym idzie osąd dotyczyć może: czyjegoś wyglądu, posiadanego majątku, pozycji itp.
Co zrobić, aby nie osądzać?
Św. Paweł uczy nas trzech „kroków” właściwego podejście do sprawy osądu.
1. „Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę.”(1 Kor 4,3).
Apostoł najpierw uczy nas, abyśmy sami uwolnili się od osądów ludzkich. Stanęli ponad to wszystko, co inni myślą i sądzą o nas.
Ile nieraz robimy rzeczy, czy przyjmujemy różne postawy, aby tylko ludziom się dobrze pokazać lub im się spodobać. I po co ta gra? Zapytam.
Najlepiej być sobą. To wszyscy wiemy. A zarazem najtrudniej być sobą, bo „grać” potrafimy wszyscy, do czasu, aż się tym sami zmęczymy.
Cóż, te osądy w nas maja swoje źródło. Ile osądów potrafiliśmy otrzymać od swoich rodziców będąc dziećmi?
Na szczęście coraz więcej z ust rodziców słyszymy słowa: „Jestem dumny z ciebie synu”, „cieszę się twoim osiągnięciem”, „bardzo dobre ciasto upiekłaś córko”.
2. „ Nawet sam siebie nie sądzę . Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią”– mówi św. Paweł.(1 Kor 4,4)
Te słowa św. Pawła brzmią wręcz awangardowo, ale tak nie jest.
Św. Paweł uczy nas właściwego osądzania siebie.
Najpierw Apostoł wskazuje na odniesienie się do własnego sumienia. Jakby chciał powiedzieć: idź do spowiedzi i skonfrontuj swoje myślenie z Bożymi przykazaniami i z Ewangelią.
Jeżeli przed Panem okaże się twoje sumienie „czyste”, to niech pokój wróci do ciebie!
A jeżeli spowiednik wykaże ci błąd w twoim postępowaniu, przyjmij to w pokorze i nawróć się.
Warto, więc znaleźć dobrego spowiednika dla kształtowania w sobie dobrego sumienia.
Tym dobrym „spowiednikiem” może być dla ciebie: przyjaciel, żona przyjaciel, czy mąż przyjaciel!
3.„Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.”(1 Kor 4,5).
W tym fragmencie św. Paweł przestrzega nas przed przedwczesnym osądzaniem innych.
Dlaczego to czyni? Ponieważ często nie znamy intencji działania człowieka. Wiemy to po własnym działaniu. Czasami sami robimy coś w dobrej wierze, a wychodzi nam nie tak, jak pragnęliśmy.
4. Zauważmy końcowe pozytywne podsumowania św. Pawła: „Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę”.
Jeżeli Bóg, który ma prawo osądzania naszych czynów, dopiero na końcu naszego życia udzieli nam pochwały lub nagany, to my kim jesteśmy, aby innym wytykać cały czas błędy i ich osadzać?
Dlatego św. Jakub mocno powstrzyma nasz język przed osądzaniem:
„ Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub sądzi go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś sądził bliźniego?(Jk 4,11-12).
Pomyśl, więc zanim kogoś osądzisz.
Ile Bóg mnie i tobie wybacza słabości i okazuje miłosierdzia, chociaż mógłby być Sędzią moich czynów. Wybacz, chciej zapomnieć, bo i ty byś nie chciał, aby ktoś pamiętał twoje złe czyny.
Ale nie pobłażaj, rozmawiaj i poucz z łagodnością.
A chcąc wytykać innym błędy, zacznij od siebie, zobaczysz, jakie to nie przyjemne. Amen!
Słowo Boże na 26 czerwca.
Mt 7, 6. 12-14
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, nie poszarpały was samych.
Wszystko, więc co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków.
Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!»
Kom.: Trzy przesłania ku mądrości życia!
„W Kazaniu na górze” u św. Mateusza czytamy:
„ Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały”. (Mt 7,6).
Tą perłą, za które Jezus oddał życie, jest nasze człowieczeństwo,.
Zapytajmy się więc, kiedy nasze człowieczeństwo - ową „perłę”, „rzucamy między świnie”?
1. Problem tkwi w nadużyciu wolnej woli.
Jasne, że każdy z nas ma wolną wolę i ze swoim człowieczeństwem może zrobić, co mu się tylko rzewnie podoba.
Jednak władzę, jaką otrzymaliśmy od Boga, aby panować nad sobą, a jako rodzice nad swoim dziećmi - otrzymaliśmy od Niego w darze!
Dlatego w sumieniu, które ma być odpowiedzialne przed Bogiem nie mamy prawa nadużywać naszej wolnej woli.
Niestety, kiedy zrównamy się z Bogiem władzą, przestajemy być stworzeniem, ale stwórcą i prawodawcą. Zaczynamy wówczas my decydować, co jest dobre, a co jest złe, oczywiście, co jest dobre dla mnie. I tak powoli przestajemy liczyć się z Bogiem i z drugim człowiekiem.
2. Druga pokusa zniszczenia naszego człowieczeństwa tkwi w haśle: „Ja mam prawo do szczęścia!”
To popularne stwierdzenie, które jest obecnie na ustach wielu ludzi doprowadza do takich sytuacji, że, ktoś zostawia np. żonę i dzieci, aby się doktoryzować, bo mam prawo realizowania siebie, albo zakochuje się o 20 lat młodszej od siebie kobiecie. Nie mówię już o świadomy rozbijaniu małżeństw w imię tego prawa .
Człowiek może uczłowieczać się przez Chrystusa i w Chrystusie. Tylko On – Jezus, wyprowadza nas ku wolności i przywraca nam godność dziecka Bożego.
Dalej, mamy pracować nad naszym człowieczeństwem przez: szlachetność, bezinteresowność oraz ascezę, rezygnując z wielu relacji i rzeczy, które nie przynoszą korzyści, a wręcz przeciwnie – zniewolenie. Mamy dążyć do świętości.
Pamiętajmy rezygnacja z dążenia do świętości w naszym człowieczeństwie może spowodować stoczenie się, aż do odczłowieczenia, do odruchów bestii przez różnego rodzaje zniewolenia.
3. Między człowieczeństwem , a bestią jest jeszcze trzeci rodzaj upodlenia – stawanie się „świnią”.
Świnia jest inteligentnym zwierzęciem, które wszystko zrobi, aby być przy korycie. Ta aluzja, trochę jak z orwellowskiego „Folwarku” odnosi się do ludzi, którzy stawiają zysk, materializm ponad własną i czyjąś godność.
Depczą wówczas własne i czyjeś człowieczeństwo.
Zapominają, bowiem że ponad własne człowieczeństwo, ową „perłę” daru Bożego, już nic większego nie mogą zyskać na ziemi. A zapominając o tym, wszystko mogą nagle stracić.
Czuwajmy, więc i módlmy się, abyśmy nie ulegli pokusie bycia szczęśliwym bez Boga, w poniżeniu własnego człowieczeństwa!!!
4. Ostatnie przesłanie dotyczy tzw.: „Złotej zasady” –
„Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, wy im czyńcie.”
Srebrną zasadę” można by ująć w ten sposób: „Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe”.
Wracając do „Złotej zasady” wymaga ona od nas wrażliwość i dzielenia się z drugim człowiekiem własnym człowieczeństwem.
Św. Jan Paweł II w Encyklice „Redemptoris missio” napisał: „ czyńcie życie ludzkim”.
A czymś ludzkim jest:
-współodczuwanie,
- wrażliwość oraz zauważenie i docenienia drugiego człowieka,
- podzielenie się dobrym słowem,
- przemilczenie zauważonego u kogoś błędu,
-kulturalnego z szacunkiem wzajemnego odnoszenia się,
- bardziej podkreślenia w drugim człowieku cnót niż wad.
Lista tego „co nam jest miłe” mogłaby być bardzo długa. Warto sobie ją uświadomić, aby innym tak samo czynić!
Wybierajmy, więc „ciasną bramę” przykazań Bożych i Ewangelii .
„Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!»
Amen!
Słowo Boże na 27 czerwca.
(Mt 7,15-20)
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach”.
Kom.: Fałszywi prorocy.
Fałszywy prorok to ten, który:
- nie dba o zbawienie bliźniego,
- nie karmi prawdą zawartą w Ewangelii,
- nie dzieli się Jezusem,
- nie głosi nauki Kościoła Katolickiego, Powszechnego,
- nie pragnie dobra bliźniego.
Tak wielu ludzi obecnie zaufało mediom: telewizji, Internetowi czy innym publikatorom. Nie mówię już o politykach i średniej maści ekspertom w różnych dziedzinach .Często nie wgłębiając się w to, kto za czym stoi.
Nie zastanawiamy się również nad tym, co z tego może wynikać dla prawdziwości informacji , którą otrzymujemy przez te multiplikatory.
Im ładniej jest nam coś podane i bardziej profesjonalnie, to z miejsca, bezkrytycznie przyjmujemy za wiarygodne. Ta choroba bezkrytycznego odbioru mediów nazywa się lemingozą.
Manipulacja w środkach masowego przekazu polega na takim przekazie wiadomości, aby odbiorca za bardzo się nie zastanawiał i nie uważał to za ważne, co mu się podaje, a czego w ogóle się nie podaje i dlaczego pewne fakty są przemilczane.
Dziennikarze zamiast przedstawiać fakty, stają się sumieniem moralnym narodu i mówią odbiorcom, co jest moralnie dobre, a co złe. Oczywiście ich wypowiedzi są na usługach lobbystów finansujących tę właśnie stacje.
Pisałem już o tak zwanym „ograniczonym zaufaniu”, tak do ludzi jak i informacji przekazywanych przez stacje komercyjne.
My katolicy, obecnie oprócz stacji „Radio Maryja” i TV „Trwam”, tak naprawdę nie mamy już prawa usłyszeć informacji o tematyce religijnej w innych stacjach. Przy obecnej opcji politycznej powoli się to zmienia.
Trzeba nam też uważać na komercyjne stacje tworzące audycje religijne, czy one mają coś wspólnego z Magisterium Kościoła.
Uwaga rodzice!
Drodzy rodzice wszystko czyńcie, aby wasze dzieci jak najpóźniej stykały się z internetem przez telefony komórkowe, tablety i laptopy.
Ograniczajcie waszym dzieciom przebywanie ze światem wirtualnym w Internecie i kontrolujcie,
- co dziecko ogląda,
- z kim się spotyka online,
- jakie wiadomości chłonie,
- jakiej muzyki słucha,
- i z jakich gier komputerowych korzysta.
Nie zostawiajcie dziecko samo w pokoju z pełnym dostępem do internetu.
Dziecko nie ma wykształconej woli i nie jest w stanie powiedzieć sobie „NIE”, stykając się ze światem wirtualnym. Wygrywa niestety ciekawość, a nie każde informacje są na ich wiek.
Obecnie największa degradacja moralna dzieci idzie przez telefony komórkowe, gdzie jest pełen dostęp do internetu.
To, co obecnie szaleje wśród młodych ludzi w telefonach komórkowych nazywa się SEKSTING. Jest to „zabawa” w której chłopak wymusza na swojej dziewczynie rozbieranie się przed ekranem telefonu, po czym robi jej sesje zdjęciową. Często te zdjęcia zostają wrzucone w portale społecznościowe, i kończą się tragicznie dla młodych dziewcząt, które ze wstydu chcą popełnić samobójstwo.
To ojcowi powinni porozmawiać ze swoimi córkami na temat wstydliwości, skromności i czystości serca.
Głupotą jest więc telefon komórkowy w rękach nastolatków (często od wczesnych klas Szkoły Podstawowej) bez kontroli. Niestety, wy rodzice na to zezwalacie.
Dlaczego?
Bo macie więcej czasu dla siebie. Bo dzieci wówczas nie krzyczą. Bo spokojnie możesz sobie pooglądać telewizję... .
Jaki jest tego finał, że po pół roku tracicie kontakt z dzieckiem, ponieważ ktoś za szklanego ekrany "sprzedał" twojemu dziecku coś, czego byście nie chcieli.
Z tym "kimś" dziecko przebywa dwie godziny, z tobą rodzicem tylko parę minut!!!
Jezus w dzisiejszej Ewangelii bardzo jasno nas napomina: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach”.
I jeszcze jedna sprawa: „Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców” – mówi Jezus.
Bądźmy więc inteligentnymi owcami: słuchającymi Jezusa i rozróżniającymi głos „Dobrego pasterza” od najemnika.
Najemnikowi sporo płaci się za kłamstwo lub przemilczenie prawdy. Co więcej, najemnik inteligentnie ośmiesz dobrego pasterza: naukę Kościoła oraz sam Kościół, aby omamić owce,żeby nie szły za prawdą.
Natomiast dobry pasterz wiele czyni często bezinteresownie dla dobra człowieka, nie idzie za popularnością, ale z miłością przekazuje prawdę.
Modlitwa: Panie Jezu strzeż nas przed bezmyślnością i bezrefleksyjnością, ponieważ przez nie „głupie panny” nie weszły do królestwa Bożego. Amen!
Słowo Boże na 28 czerwca.
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Mt 7, 21-29
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: „Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?” Wtedy oświadczę im: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości”.
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».
Gdy Jezus dokończył tych mów, tłumy zdumiewały się Jego nauką. Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie tak jak ich uczeni w Piśmie.
Kom.: Chrześcijańskie dążenie ku zbawieniu!
1. "Nie każdy, który mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie".
Jezus, w tym fragmencie „Kazania na górze” przestrzega nas przed pobożnością dewocyjną, li tylko zewnętrzną.
Również przed postawą: wierzący – niepraktykujący,
Te powyższe postawy w wierze nie wystarczą, aby wejść do królestwa Bożego!
2. „ (...)lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie".
Wchodzimy więc do Nieba spełniać wolę Bożą! Co to znaczy?
Św. Paweł poucza nas, ze wolą Bożą jest czynienie tego:
„co jest dobre, Bogu przyjemne i doskonałe”.(Rz 12,3).
Czynimy dobro wówczas, kiedy to dobro prowadzi nas do zbawienia. I tak:
- kiedy wykonujemy to, co należy do naszego stanu: jako żona i matka, mąż i ojciec, kapłan itd.
- kiedy to dobro dokonujemy w stanie łaski uświęcającej,
- kiedy czynimy je, jak dla Pana, z serca.
Bogu przyjemne jest to, kiedy nasze trudy, cierpienia i modlitwy ofiarujemy w akcie wynagradzającym za grzechy własne i innych. Również, kiedy przyjmujemy niesprawiedliwie upokorzenia i oskarżenia i ofiarujemy je za zbawienie innych.
Doskonałe w oczach Bożych jest to kiedy:
- miłujemy naszych nieprzyjaciół
- dobrze czynimy tym, którzy nas nienawidzą;
- błogosławimy tym, którzy nas przeklinają,
- i modlimy się za tych, którzy nas oczerniają.
- dajemy każdemu, kto nas prosi, a nie dopominamy się zwrotu od tego, który bierze moje.
- Jak chcemy, żeby ludzie nam czynili, podobnie my im czynimy!
- Jesteśmy miłosierni, jak Ojciec nasz jest miłosierny względem nas. (Łk 6,27-31.36).
3. „Wielu powie Mi w owym dniu: «Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?»
Wtedy im oświadczę: «Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości».”
Zwrócę tu uwagę na jedną sprawę.
Jako katolicy wypowiadamy wzniosłe hasła np.: „ Aby, człowieka szanować i stawiać go w gospodarce, w biznesie ponad zyskiem”. Dalej walczymy o normowany dzień pracy i często cytujemy Ewangelię dla poparcia swoich skądinąd słusznych tez.
Ale wystarczy, że jako katolicy założymy jakiś swój własny biznes i będzie nam zależało na szybkim dorobieniu się. Wówczas przestaje być ważna Ewangelia, uczciwość wobec Urzędu Skarbowego, normowany dzień pracy, ludziom nakażemy harówkę, a niech pracują od 7.00 rana do 20.00, nie ważne dla nas będzie, jeszcze przed chwilą „wielkich katolików”, czy osoby u mnie zatrudnione mają rodziny, czy małe dzieci czekają na nich w domu, bo tu się zaczyna mój biznes.
To jest właśnie nieprawość!!!
Panie Jezu strzeż mnie przed chrześcijańskim oszustwem abym żył w prawdzie i na sądzie osobistym nie usłyszał od Ciebie: „Nigdy ciebie nie znałem”!
4. Czego jeszcze nas uczy dzisiaj Ewangelista Mateusz?
„Każdego, więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale”.
Dla Mateusz człowiekiem mądrym i roztropnym jest ten, kto swoje życie opiera na słowie Bożym!
Ale, czy tylko chodzi tu o znajomość słowa Bożego?
Otóż Jezus do nas mówi: „Każdy, kto tych słów słucha i wypełnia je…”.
Co więc zrobić, aby nie tylko wysłuchać słowa Bożego, ale i podjąć wysiłek jego wypełniania?
Praktyczny komentarz do powyższych słów Jezusa znajdujemy w Liście św. Jakuba.
Otóż, aby wypełniać słowo Boże trzeba:
„Odrzućcie przeto wszystko,
- co nieczyste,
- oraz cały bezmiar zła.”(Jk 1,21).
Tu św. Jakub zachęca nas do ascezy i radykalnych kroków, aby nie trwać ciągle w grzechu.
Dalej poucza nas:
„ A przyjmijcie w duchu łagodności :
- zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze.
- Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.
- Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był.
- Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo”.(Jk 1,22-25).
5. „Każdego, więc kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony”.
Na każdego z nas, za życia przyjdzie o niewiadomej godzinie i dniu taka chwila, która nazywa się: „sprawdzam cię”. Bóg podda nas próbie, czy budujemy swój „dom duchowy” na Nim, czy na „piasku” własnych zabezpieczeń i pewności siebie.
Słuchanie i wypełnianie słowa Bożego w swoim życiu daje pewność, że w chwilach trudnych, w cierpieniu i chorobie i innych doświadczeń zachowamy równowagę ducha i pokój wewnętrzny. A ponad to osiągniemy życie wieczne.
Modlitwa: Panie mój, udziel mi darów ducha otwierania się na słowo Boże oraz wzbudź we mnie odwagę do jego wypełniania. Abym nie tylko słowem, ale i stylem życia dawał świadectwo o pięknie chrześcijaństwa. A tak przygotował się w chwili śmierci na spotkanie się z Tobą Jezu, „twarzą w twarz”. Amen!
Słowo Boże na 29 czerwca.
ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA
Uroczystość
Mt 16, 13-19
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy, za kogo Mnie uważacie?"
Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.
Oto i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego: cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".
Kom.: Jest jeden tylko Kościół – Apostolski.
Na Piotrze i Pawle wznosi się Kościół Katolicki, którego Założycielem jest sam Jezus Chrystus.
Jezus zakładał Kościół etapami.
1. Sam Jezus rozpoczyna głoszenie Ewangelii:
„Bliskie jest Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. (Mk 1,15).
On, Syn Boży, Jego życie, głoszone słowo oraz Męka , Śmierć i Zmartwychwstanie stały się fundamentem pod powstający Kościół.
2. Drugi etap, to powoływania uczniów. Święty Mateusz w swojej Ewangelii przy wyborze uczniów podkreśla tworzącą się hierarchie Kościoła w słowach:
„pierwszy Szymon, zwany Piotrem” (Mt 10,2).
Pozostali wymienieni apostołowie utworzyli w ten sposób kolegium doradcze następcy Chrystusa na ziemi.
3. Momentem centralnym rodzącego się Kościoła jest Męka i Śmierć Chrystusa na krzyżu. Wypływające z boku Chrystusowego „Krew i Woda” dają początek sakramentom Kościoła - Eucharystii i Chrztu świętemu.
4. Oficjalną swoją działalność rozpoczyna Kościół po Wniebowstąpieniu Jezusa, kiedy „moc z wysoka” to znaczy Duch Święty zstępuje najpierw na „Dom”, czyli Kościół, a później na
Apostołów w postaci „ognistych języków.(por. Dz 2,2-4).
W wyznaniu wiary mówimy: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół” i tego trzeba nam się trzymać. Bo tylko ten Kościół, żaden inny otrzymał pewność, że bramy piekielne go nie przemogą!
Jest pokusa popatrzenia na Kościół tylko z punktu pierwiastka ludzkiego, czyli przez słabości kapłanów i wiernych. Św. Augustyn miał wyrazić się kiedyś o Kościele , że jest "kaleki". I taki jest naprawdę w swej ułomności. Bo takimi my jesteśmy.
Stąd potrzeba czerpania nam wszystkim łask ze źródła miłosierdzia Bożego. Zatem, wybaczajmy sobie nawzajem i wspierajmy się w dążeniu ku świętości.
Piotr i Paweł, jako apostołowie urzeczywistniają Kościół w jego misyjnym charakterze: tak w hierarchii jak i w charyzmacie. Obie te struktury misyjne dla Kościoła są ważne. Dzięki nim Kościół nabywa wewnętrznego krytycyzmu i dynamizmu misyjnego.
W historii Kościoła bywało tak, że hierarchowie napominali charyzmatyków, ale bywało i tak, że charyzmatycy na przykład św. Franciszek swoim ubóstwem przypominał hierarchom o innym stylu życiu Kościoła.
Wystarczy tu przypomnieć spotkanie św. Franciszka z papieżem Innocentym III, który widząc biedaczynę z Asyżu w podartym ubraniu, wstał z papieskiego tronu, aby oddać mu szacunek, a zarazem podziękować, że przypomniał hierarchom Kościoła o ubóstwie Jezusa Chrystusa.
Dziękujmy Bogu za św. Piotra i za jego słowa wypowiedziane do Jezusa: „Ty wiesz Panie, że cię kocham”. Niech przypominają wszystkim Hierarchom Kościoła, aby sprawowali swoją władzę z miłością, a nie dla niegodziwych zysków.
Dziękujmy za życie i świadectwo świętego Pawła, który nam przypomniał, że „moc w słabości może się doskonalić”. Abyśmy ewangelizując świat nie patrzyli na własne słabości, ale napełnieni mocą Ducha Świętego i trwając w łasce uświęcającej pełnili wolę Bożą.
Zakończmy nasze rozważania testamentem św. Pawła z Drugiego Listu do Tymoteusza:
"W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego.”(2 Tym 4, 7-8).
Pielęgnujmy, zatem depozyt wiary, jakim jest sam Jezus Chrystus oraz żywa z Nim relacja. Wytrwajmy do końca naszego życia w wierności Jezusowi i Kościołowi, abyśmy w Nim i przez Niego otrzymali wieniec zwycięstwa. Amen!
Słowo Boże na 30 czerwca.
Mt 8, 5-17
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: "Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi". Rzekł mu Jezus: "Przyjdę i uzdrowię go".
Lecz setnik odpowiedział: "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi".
Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: "Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Do setnika zaś Jezus rzekł: "Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś". I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu.
Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: "On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby".
Kom.: Tajemnica cierpienia i zbawienia.
"Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi". Rzekł mu Jezus: "Przyjdę i uzdrowię go".
Setnik, poganin zwrócił się do Jezusa z prośbą o uzdrowienie swojego sługi i otrzymał natychmiastową odpowiedź od Jezusa: „"Przyjdę i uzdrowię go".
Zastanawiam się nad zachowaniem się Jezusa. Tak wielu ludzi za czasów Jezusa cierpiało i nie zostało uzdrowionych. Tak wielu ludzi dzisiaj cierpi na różne choroby, nowotwory i nie zostaje uzdrowionych.
Co spowodowało taką reakcję u Jezusa, powiedziałbym natychmiastową: „Przyjdę i uzdrowię”?
Tyle nieraz ludzi wstawia się za osobą chorą, modlitwy płyną z różnych stron i wiele Mszy świętych odprawia się i „nic”, nie ma żadnej poprawy, wręcz odwrotnie, chory ma się coraz gorzej.
Dla wielu ludzi, którzy stracili swoich bliskich w ciężkich chorobach, ta dzisiejsza Ewangelia może być odebrana z wielkim trudem.
Pochylamy się, więc nad tajemnicą cierpienia oraz śmierci.
Jezus jest Panem życia i śmierci i nie nam o tym decydować, dlaczego pięcioletnie maleństwo schodzi z tego świata przez obrzydliwy nowotwór, a innym ludziom dane jest przeżyć 70 lub 80 lat.
Wszystkim bliskim, znajomym życzymy dużo zdrowia, ale czy życzymy zbawienia?
Czy tak nie jest, ze dopiero choroba osoby nam bliskiej zmusza nas do padnięcia na kolanach i modlenia się?
Czy tego typu trudne sytuacje życiowe, nie zmuszają nas, abyśmy wreszcie na serio potraktowali naszą relację z Jezusem?
Kiedy szukamy tak naprawdę Jezusa?
Czyż nie w sytuacjach, w których czujemy się bezradni i pełni niemocy?
Co więc jest istotą i celem naszego życia, zdrowie czy zbawienie?
Dziękujmy, więc Bogu za dar cierpienia, które zsyła na jakiegoś członka naszej rodziny, bo może dzięki temu cała rodzina się nawróci.
Czyż nie byłoby nam przykro w niebie, kiedy cała rodzina tam by się zebrała, a nie byłoby kogoś z naszej rodziny, bliskich, których tu na ziemi kochaliśmy za życia?
My często o tym nie myślimy za życia, a warto by było!
Bliska śmierć kogoś dopiero nas reflektuje, otrzeźwia i wówczas na siłę szukamy księdza.
Dobrze, że Pan Bóg trochę wcześniej za nas myśli i przez dar cierpienia przygotowuje nas wszystkich na chwile śmierci i zbawienia.
"Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.”
Słowa powyższe odnajdziemy w trakcie sprawowania Eucharystii tuż przed przyjęciem Komunii św. Mówimy wówczas: „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”.
Setnik poganin uwierzył S Ł O W U !
I Pan od nas tego pragnie dzisiaj, abyśmy uwierzyli nie tylko w to, że On jest, ale uwierzyli także Jego słowu. Jak widzimy, wiara w słowa i naukę Jezusa wypowiedziane na kartach Ewangelii mogą czynić cuda w naszym życiu.
Uwierzyć słowu oznacza właśnie uwierzyć w zbawienie. Bo tu na ziemi nie żyjesz tylko dla siebie, ale dla Pana!
Czy wartość zbawienia jest dla ciebie o wiele ważniejsza od wartości zdrowia, czy cierpienia, przez które właśnie Pan chce cię zbawić?
"Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś".
Modlitwa: Panie przymnóż nam wiary w to, co najważniejsze jest w moim życiu, w moje zbawienie. Amen!
Słowo Boże na XIII Niedzielę w roku B.
Słowa Ewangelii według św. Marka.
Mk 5,21-43
Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: "Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła". Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd Go ściskali.
A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc zbliżyła się z tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa". Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości.
A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: "Kto dotknął się mojego płaszcza?" Odpowiedzieli Mu uczniowie: "Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: «Kto się Mnie dotknął?»" On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości".
Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: "Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: "Nie bój się, wierz tylko". I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.
Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia wszedł i rzekł do nich: "Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". I wyśmiewali Go.
Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: "Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań". Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Kom.: O wierze pełnej mocy w Chrystusa.
Co łączy te dwa wydarzenia: wskrzeszenie córki Jaira i uzdrowienie kobiety?
Kobieta chorowała na swoja dolegliwość dwanaście lat i tyle samo lat miała umierająca córka Jaira .
Liczba „dwanaście” w pojęciu hebrajskim symbolizuje pełnię.
U kobiety pełnią tą była całkowita utrata zdrowia oraz utrata nadziei na wyzdrowienie.
To samo doświadczenie beznadziei widzimy u Jaira, który po dwunastu latach traci wszystko, co miał najdroższego, jedyną córeczkę.
W życiu można stracić zdrowie, ale to jeszcze nie jest dramat. Bowiem nagła utrata zdrowia lub śmierć kogoś bliskiego często pozwala człowiekowi przewartościować swoje życie i nadać mu głębszy sens. Nie jest jednak tak zawsze. Czasami człowiek na skutek tych doświadczeń może wpaść w rozpacz.
Co ratuje naszych dzisiejszych bohaterów od załamania życiowego?
Odpowiemy: żywa wiara w moc Jezusa Chrystusa!
Co do żywej wiary, dwa pytania.
Czy wierzysz, dlatego, że przejąłeś wiarę po rodzicach i na tym etapie została twoja wiara?
Czy wierzysz, dlatego, że wypracowałeś w swoim życiu osobistą relację z Jezusem Chrystusem i całkowicie Jemu zaufałeś?
Ta pierwsza „wiara z tradycji” często nie ma mocy.
Ta druga wiara, która wymagała od ciebie wysiłku w odnalezieniu Jezusa i wejścia z Nim w relacje - tak.
Pewien kapłan umierał na raka krtani i związku z tym, że nie mógł już nic połykać przestał sprawować Eucharystię. Siostra zakonna Briege Mckena prowadząca rekolekcje dla kapłanów zadzwoniła do owego kapłana i zapytała, czy wierzy w moc uzdrawiającą Eucharystii?
Usłyszała odpowiedź, że tak.
Padło drugie pytanie: dlaczego więc ksiądz zaprzestał sprawowania tej Eucharystii, przecież może pić Krew Pańską!
Po kilku dniach nasz początkowo „nie wierzący” kapłan uwierzył w moc Jezusa Eucharystycznego i odzyskał zdrowie.
"Mówiła bowiem: "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa".
Tyle jest okazji w życiu, aby „dotknąć” się Jezusa:
- Komunia święta,
- Adoracja Najświętszego Sakramentu,
- rozważanie słowa Bożego,
- modlitwa na klęcząco przed tabernakulum,
- czy też wspólna, rodzinna modlitwa na różańcu.
Jezus dzisiaj mówi do ciebie: „Nie bój się, wierz tylko”!
Modlitwa: Panie Jezu Chryste, proszę Cie o dar pełnego zaufania Tobie szczególnie wówczas, kiedy drugi człowiek nie jest w stanie mi nic pomóc. Dziękuje Ci za chwile bezradności w moim życiu, kiedy podajesz mnie próbie wiary w moc i miłosierdzie Twoje. Maryjo, Niepokalana ucz mnie całkowitego zawierzenia Twojemu Synowi, bez zastrzeżeń. Amen!