Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Znam takie przypadki, że ktoś modląc się za kogoś bliskiego zdołał sprowokować u tej osoby wewnętrzną przemianę, nawet jeśli osoba, której życie było intencją modlitwy nie wiedziała zupełnie nic o tym, że koś się za nią modli.
piekne slowa kasiu :)
Moje ulubione cytaty:
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7, 7)
Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21, 22)
Pozdrowienia od innej grzesznicy ;) Będzie dobrze.
Zgadzam się w 100% z Kasią.
Ale jesli chodzi o sprawę Izabeli, to uważam, że trudno jest wyrokować, że obecność ojca dziecka Izy jest czy też nie jest zgodna z wolą Bożą. Osobiście uważam, że Pan Bóg za priorytet uważa nasze zbawienie. Ale jako nasz Kochający Ojciec nie zapomina On również o naszym szczęściu doczesnym. I szczęścia również dla nas pragnie.
Pod warunkiem jednak, abyśmy nie zapomnieli o naszym zbawieniu...
Dlatego myślę, że jeśli Iza modliłaby się o swojego ukochanego, o to aby byli ze sobą razem i z dzieckiem, nie ma w tym niczego złego. Wszak dopiero wtedy byliby razem ze sobą szczęśliwi i ich związek podobałby się Bogu, gdyby wzięli ze sobą ślub kościelny, przystępowali do Sakramentów, a więc gdyby ukochany Izy nawrócił się w pełni. Jako człowiek, jako katolik, jako Twój chłopak, jako ojciec Twojego, Izo, dziecka.
Zapewne nie znam się, o teologii wiem tyle, co pan z ławeczki pod wiejskim sklepem o balecie, ale jeśli mogę się wypowiedzieć, to szczerze przyznam, że trochę odrzucające dla mnie jest wyrokowanie, czego Pan Bóg chce, jaka jest jego wola, że na pewno to jego sprawka, że partner Izy zbłądził, bo żyli w grzechu. Jestem dosyć mocno przekonana, że Boża "percepcja" jest baaardzo różna od ludzkiej i osobiście dyskusji o tym, czego Bóg chce, bym się nie podjęła. Z prostej przyczyny: nie wiem, czego On chce i co myśli. I zaryzykowałabym stwierdzenie, że ludzie z zasady tego nie wiedzą ;)
Tak samo oferuję wsparcie i modlitwę wszystkim, którzy się w intencji miłości i związków modlą, bo uwaga uwaga, takie jest założenie tego wątku ;) Wsparcie! Pomoc! Podniesienie na duchu i takie tam nieboskie i wstętne frazesy ;)
Ku pokrzepieniu serc.
Odmawiam bodaj 5 czy 6 N.Pompejańską w życiu.
Pierwsza moja NP została wysłuchana po 11 dniach od jej zakończenia i zauważyłam na tutejszym forum nawet pewien temat, który zawierał prawie cały obszerny cytat z zamieszczonego przeze mnie na rosemaria.pl świadectwa. Bardzo się cieszę, że do Was również przemawia łaska, którą wówczas otrzymałam.
Wtedy po 13 miesiącach rozłąki z mężem i braku naszych spotkań, po odkryciu przeze mnie (osobę wówczas od kilkunastu lat zajmującą się okultyzmem szeroko rozumianym, tarotem, magią, metodą Silvy itp., przez 10 lat nie będącą u Spowiedzi i rzadko modlącą się. Dodam, że miałam wówczas tak spaprany umysł, że byłam o mały krok od zastosowania zaklęcia magicznego na mojego męża, aby do mnie przyjechał...). I gdy już zakupiłam wszystkie potrzebne elementy do wykonania zaklęcia, w tym różową świecę, odkryłam NP. Nagle i niespodziewanie. Postanowiłam wówczas, że tego samego dnia zacznę ją odmawiać i na 54 dni NP odłożę tarota... Ostatecznie odłożyłam go póki co na dobre. Oddałam tarota w ręce ks. egzorcysty i regularnie co miesiąc przez ponad półtora roku przystępuję do Spowiedzi i Komunii św.
A mąż przyjechał do mnie nie na skutek żadnego zaklęcia (gdyż go nie wykonałam), lecz po odmówionej przeze mnie NP, podczas której ową różową świecę paliłam na cześć Królowej Różańca św. z Pompejów.
Świadectwo Werki, zaczerpnięte stąd :
Chwała Panu :) +
Pragnę podziękować Matce Bożej Pompejańskiej oraz dać świadectwo wysłuchania odmawianej przeze mnie Nowenny Pompejańskiej! Nowennę tę zaczęłam odmawiać 26. października w takiej intencji, aby mój mąż – z którym od 13 miesięcy jesteśmy w rozłące i nie widzieliśmy się przez cały ten okres czasu, a mąż podczas jednej z rozmów telefonicznych ze mną wyraził nawet wątpliwości dotyczące kontynuowania naszego małżeństwa – aby mąż przyjechał do mnie.
Dwa dni później zaczęłam odmawiać również drugą NP (tę w intencji wierności męża) i każdego dnia odmawiałam dwie NP dziennie. Modlitwy skończyłam 20. grudnia posiadając już ogromną ilość łask, o które nawet nie prosiłam (w tym moje przebaczenie kuzynce, co uczyniłam po 7 latach z płynącym z serca przekonaniem w niezmiernie ciężkiej dla mnie sprawie, a niestety wcześniej do szczerego wybaczenia nie byłam przez 7 lat gotowa, a także moje odrzucenie po 15 latach okultyzmu i tarota, moja Spowiedź Generalna, Odnowienie Chrztu i modlitwa uwalniająca, o czym wcześniej nawet nie chciałam słyszeć, co ośmielam się nazwać moim nawróceniem…).
Każdego dnia teraz się modlę i czuję całą sobą, że jestem Dzieckiem Bożym. A tego niestety dawniej nie było, dlatego uważam to za ogromne bonusy NP! I co najważniejsze – daję niniejszym świadectwo wysłuchania mojej Nowenny Pompejańskiej: mąż przyjechał do mnie 500 km dn. 31 grudnia, czyli 11 dni po zakończeniu NP, a nasza rozmowa była bardzo ciepła, miła i taka, jak za dawnych dobrych czasów. Mąż nie dokonywał żadnych ocen, nie przedstawił mi żadnych wyrzutów, lecz na moje pytanie czy chce nadal być moim mężem odpowiedział: „Oczywiście, że tak, a dlaczego nie?”. Chwała za to Panu i Mateńce Najdroższej, Królowej Różańca Świętego z Pompejów! Dziś zaczęłam NP w innej intencji, a także dodatkowo odmawiam Nowenny Straszne (Litanie Dominikańskie do NPM) za swoje małżeństwo oraz w intencji innych, obcych sobie osób. Modlę się za inne osoby, gdyż czuję, że w sytuacji, gdy moje modlitwy zostały wysłuchane, powinnam pomóc również innym proszącym, aby i oni otrzymali łaski Boże oraz w podziękowaniu za to, że Bóg zechciał mnie za przyczyną Matki Bożej Pompejańskiej wysłuchać! Chwała Panu i Cześć Matce Bożej Pompejańskiej!
Ania:
podczas mojej pierwszej NP, tak naprwde druga bardzo trudna sprawa zaprzatala mi glowe. I juz podczas odmawiania pierwszej NP (choc intencja byla inna) przyszlo w pewnym sensie rozwiazanie. Spotkalam mojego bylego mezczyzne i bylo to pozytywne spotkanie. Chcialabym dodac, ze bylo to bardzo bolesne i trudne rozstanie w maju, bardzo go kochalam. A stracilismy zupelnie kontakt i od tamtego czasu sie nie kontaktowalismy a spotkalam go po prostu na przystanku autobusowym w bardzo duzym miescie. Az niewiarygodne. Poniewaz to rozstanie, ten mezczyzna bardzo zaprzatal mi glowe i nie byl to zakonczony rozdzial, postanowilam w jego intencji odmowic 2NP. I po dwoch tygodniach odmawiania doszlo do spotkania, juz nie takiego przypadkowego, ale umowionego. Po miesiacu odmawiania NP sytuacja i kontak z moim bylym sa tak diametralnie inne, ze az trudno w to uwierzyc. Na nowo mam jego numer telefonu, spotkania sa bardzo konstruktywne, pozytywne, bez urazy. I nie wiem co tak naprawde Bog zamierza (nie modlilam sie o jego powrot) ale odczuwam w sobie niewyobrazalny spokoj wewnetrzy. I to co najwazniejsze chyba juz sie dokonalo, pojednanie, zazegnanie sporu.
Warto zawierzac nasze sprawy Bogu, Matce. Po prostu ufac. Chcialabym na koniec dodac ze czuje sie bardzo silna dzieki tej modliwie, silna w Bogu dla ktorego nie ma rzeczy niemozliwych i ktory obdarza nas laskami, ktorych w danym czasie najbardziej potrzebujemy.