Witajcie, jestem tutaj nowa, niemniej od paru dni na raty czytałam Wasze wpisy. NP odmawiam od stycznia br. Byłam w wieloletnim związku z osobą która bardzo wiele dla mnie znaczyła i dalej wiele znaczy. Wiele z tych stanów które opisujecie osobiście doświadczyłam, rozpacz, gniew rozdarcie, często wyrzucałam Bogu że tak mnie potraktował. Wyjechaliśmy z Polski i po krótkim czasie doszło do rozstania, świat się zawalił, sama w obcym kraju! Kompletnie nie umiałam się odnaleźć, sporo się modliłam niemniej wtenczas moje modlitwy koncentrowały się na moim bólu i rozgoryczeniu na tym czego ja chcę, jak sobie to wyobrażałam itd, to pogłębiało tylko moją frustracje i poczucie niesprawiedliwości i odrzucenia, poza tym nic się nie zmieniało. Och straszny czas. Jednak Bóg nie zostawił mnie samej, trzymał mnie za rękę i w ciszy spokojnie kroczył ze mną. W styczniu tego roku Kochana Mateńka wskazała mi nowennę. Niezwłocznie przystąpiłam do jej odmawiania, pierwsza intencja dot. byłego i na 9 dzień po długim braku kontaktu, do niego doszło! Pobyliśmy razem na zasadach jak kiedyś, i skończyło się tak jak kiedyś, na rozstaniu jakoś w kwietniu br. Skupie się może na innych łaskach które otrzymałam a z których też do końca nie zdawałam sobie sprawy że ich potrzebuje np. zawsze bałam się samotności i tu jej doświadczyłam, ale wytrwałam i polubiłam! byłam narwańcem i raptusem nauczyłam się cierpliwości i spokoju, wydawało mi się że tylko z byłym moje życie miało sens, nauczyłam się kochać siebie i na sobie polegać. Uwielbiam Trójcę Świętą i obcowanie z Mateńką nie wyobrażam sobie dnia bez modlitwy! a kiedyś? Teraz dopiero na spokojnie rozeznaję jak bardzo Bóg kocha każdego z nas. W mojej codzienności może tak wiele się nie zmieniło jeszcze! ale zmieniłam się ja, w sercu czuję opiekę z nieba. Nigdy wcześniej nie robiłam wielu rzeczy bo poprostu wewnętrzne lęki mnie ograniczały, a teraz otwiera się i na to moje serce, kiedyś bym sama tego nie zrobiła a w tym roku przejechałam pół świata do Medjugorje podziękować za wszystko czego doświadczyłam. Teraz patrze na to tak, że to było największe błogosławieństwo, ten czas samotności i modlitwa a zwłaszcza NP. Nigdy tak wiele nie dowiedziałabym się o Bogu, o Jezusie, o Matce Bożej gdyby nie ten czas, dzięki NP poznaje też siebie. Kiedyś kultywowałam swój ból, analizowałam każde wypowiedziane słowo, czy to przez byłego czy ludzi wkoło doszukiwałam się głębszego sensu, wskazówek a jak mówili i to było sprzeczne z moimi pragnieniami to to odrzucałam, wszystko jest domysłem i gdybaniem a to wszystko zbędne, nie naprawi sytuacji. Trzeba po prostu zaufać Bogu, On jest tak wspaniałomyślny chociażby przez sam fakt że tyle tych modlitw powstało aby ułatwić człowiekowi kontakt z Nim. Tylko Bóg wie co dla nas najlepsze i nie ma co się boksować samemu ze sobą, rozpaczać trzeba dziękować za każde doświadczenie nawet to najgorsze i być otwartym, może pokochać siebie. Bardzo mnie NP i Tajemnice Szczęścia odmieniły, czas absolutnie bezcenny w moim życiu, czuję jakbym z głębokiego dna oceanu wypływała na powierzchnię. Pamiętajmy że każda modlitwa jest rozmową z Bogiem Ojcem naszym Stwórcą, to nie koncert życzeń. "Bądź wola Twoja" skoro tak to trzeba wierzyć, że dobry Ojciec wie co dla nas najlepsze. Gdy spotyka nas radość czy ból to On o tym wie, kwestia jest jak my się wtenczas zachowamy, gdzie pójdziemy co zrobimy, to jest przejaw naszej wolnej woli. Jak do Boga to on się ucieszy i nam pomoże bo będzie wiedział że dziecko mu ufa i wpierw w Jego ramiona gna. Ot jak ja to czuję. Każdemu tutaj życzę wysłuchanych intencji i spokoju. Módlcie się w stanie pokoju bo taka modlitwa jest przez Boga słyszalna, gdy panuje w niej żal i rozgoryczenie, jesteśmy chaotyczni, wzniecamy niepokój a to są przymioty szatana. Bóg nas do siebie przyciąga takimi doświadczeniami czasem przykrymi, łapiąc za podbródek mówi dziecko popatrz na mnie zaufaj mi a Ci pomogę ale popatrz! Gdy ja spojrzałam to się zakochałam i już oczu oderwać nie mogę :D Wszystko za wstawiennictwem Najświętrzej Maryji. Nie wiem co dalej będzie, nie wiem co szykuje życie i wiecie co pożyjemy zobaczymy, ufam Jezusowi, Jemu oddałam siebie i wszystko. Odkąd odmawiam NP nastąpiła moja przemiana ze smutasa jestem wesoła i szukam radości w innych i nagle jakby się też tłoczniej wkoło mnie zrobiło ;) dużo zależy od naszej postawy. Nie każdy dzień jest taki ale zdecydowanie jest ich więcej niż jakiś czas temu. Rozstania i powroty o których niektóre z Was pisały zobaczcie jakie przemiany się dokonały w tych ludziach jaka wdzięczność do Boga jaka radość po powrotach, czy doświadczylibyście tego tak mocno gdyby do rozstania nie doszło? Gdy pojawi się upragnione szczęście, miłość i spełnienie to inaczej spojrzymy na tego człowieka, w sercu powiemy Boże dziękuję! i to będzie bardzo mocne uczucie.10 lat żyłam obok Boga i On się o mnie upomniał, lata spędziłam w mrokach po omacku, dzięki nowennie od stycznia tego roku mój światopogląd, ja sama się zmieniam to ciągły proces. Mogę powiedzieć śmiało że Bóg dokonuje rewolucji we mnie i w życiu. Jezus wie co mam w sercu, ufam, cierpliwie czekam i się modlę bo to największa łaska. On kocha nas do szaleństwa On umarł za każdego z nas, każde cierpienie którego doświadczamy On już za nas cierpiał, oddajcie Bogu wszystkie emocje pragnienia i troski i cierpliwie czekajcie. Bóg z Wami i głowa do góry wspieramy się w końcu na najsilniejszym ramieniu:)