Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Nie mam problemu z odmówieniem nowenny. Ani nowenny, ani wielu innych modlitw. Za siebie, za innych, z prośbą o zaufanie, o ukojenie. Nie mam z tym problemu o tyle, że robię to regularnie.
Mam problem, bo modlitwa, codzienna msza święta etc. - nie przynosi ukojenia. Wrócił ten sam ból, co miesiąc temu. Nie wierzę już ani w słuszność mojej intencji, ani tym bardziej w to, że zostanie wysłuchana. Niewiele próśb o powroty zostało wysłuchanych. Wiem, że Bóg zsyła inne łaski. Ale nie potrafię przyjąć tej świadomości, że będe mogła się nimi cieszyć. Nie wiem już co robić, żeby uzdrowić swój umysł. Uwolnić się od tego bólu, smutku. Rzucanie się w wir kolejnych modlitw nic nie daje, a uczyć się czy nawet odpoczywac przy książce/filmie nie jestem w stanie kompletnie. Co robić dalej?
Kilka lat temu byłam w opłakanym stanie. Na skraju życia i śmierci z własnego wyboru. Byłam chora, nieszczęśliwa, słaba, samotna. Kilka lat próbowano mnie zdiagnozować, ale bez skutku. Odwróciłam się od rodziny , poszłam w kierunku kart Tarota. Wszystko było nie tak. W dni kiedy miałam już dość i chciałam wszystko zakończyć pokłóciłam się z Bogiem. Wykrzyczałam mu w sercu, że jak on czegoś nie wymyśli to ja nie chce tak żyć. Ustaliliśmy jedno. Ja się zmienię, a czy on mi pomoże to już sama miałam się przekonać. Zero przygotowania do spowiedzi. Poszłam zupełnie spontanicznie. Kupiłam różaniec i całą masę poradników, modlitewników.
Dokładnie ostatniego dnia kiedy kończyłam Nowennę znalazło się rozwiązanie mojej choroby.Czułam się silna, nagle odzyskałam męża, stałam się spokojna. Tak bardzo dziękuję Bogu, że udało się mnie wyleczyć. Od tego czasu minęło kilka lat, a ja wciąż gdzieś tam tęsknie wyglądam prawdziwej przyjaźni. Takiej prawdziwej wśród ludzi, którzy gdzieś tam podzielają moje poglądy. Niestety wciąż trafiam nie tak. Na ateistów nienawracalnych. Na ludzi, którzy nie uznają Matki Boskiej. Na ludzi, którzy rozbijają małżeństwa lub tkwią w związkach homoseksualnych. Nie mnie ich oceniać, ale mamy inne punkty widzenia. Stoję sama wśród ludzi. Czuję się samotna. Mam wspaniałego męża, ale nie mam prawdziwych przyjaciół. Czy mogę prosić Boga o więcej ? Wstyd mi. Za każdym razem kiedy chcę prosić odkładam różaniec. Nie mogę prosić go o więcej kiedy dał mi tak wiele ....
Serce mi pęka patrząc na zdjęcia ludzi, którzy w większym gronie spędzają czas. Wiem, że nigdy nie będę tam pasowała. Nigdy.
Gdyby ktoś zechciał napisać...
majazubrowska@gmail.com