Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Zapożyczone od 'cała piękna':
"Nasze blizny przypominają nam, że choć zostałyśmy zranione, to zostałyśmy też uzdrowione. Nasze blizny są częścią historii naszej misji ratunkowej... Kto wie? Pewnego dnia ktoś może zostać zraniony w taki sam sposób, jak Ty kiedyś. I będzie potrzebować Twojej historii, by uwierzyć, że przetrwanie nie jest mitem."
Chyba zaczyna się dziać. W główce chociaż. Od kiedy wysłuchałam słów (rany, nawet nie pamiętam kogo...no KSIĘDZA w nagraniu, do którego zalinkowałam mi Karolina), że nie musisz w pełni rozumieć słów Biblii, czytaj, a w odpowiednim momencie Bóg cię oświeci i zrozumiesz, to czytam Nowy Testament i jakoś mi z tym dobrze. Myślę: Nie rozumiem, ale to nie szkodzi, jak dorosnę do zrozumienia, Bóg mnie natchnie i już. :)
"Wierzą, że trzeba obumrzeć, porzucić stare życie, by rozpocząć nowe. Chrześcijański lider jest jak motyl: przeistacza się. Obumiera, porzuca stare życie, by żyć pełnią życia. "
Te słowa najbardziej mi utkwiły podczas drogi krzyżowej, jak Bóg chciał mi coś przekazać.
Podsumować mój trud i cierpienie tymi słowami:)
Dziękuję CiJezus, że jesteś przy mnie:) Za pomoc w pokonywaniu trudności:)
Po tej ekstremalnej nocy nie mam za wiele siły , ale chciałbym się chociaż trochę podzielić wrażeniami. Ten wyjątkowy Wielki Post w Roku Miłosierdzia planowałem przeżyć nieco inaczej. Chciałem jeszcze głębiej odczuć Mękę Pańską. No i dzięki EDK udało się. Pierwsze odczucie - wyszydzanie przez ludzi. Kiedy szliśmy tak przez Ustkę, słychać było jakieś pogardliwe epitety od pijanej młodzieży. Śmiałem się wtedy, że brakowało tylko tego, żeby nas opluli. A drugie odczucie pojawiło się gdzieś około 35 kilometra. To uczucie totalnego wycieńczenia, rezygnacji. Były momenty, że miałem ochotę po prostu położyć się na ziemi nie martwiąc się o to co będzie potem. Jestem niemal pewien, że Jezus też miał taki moment w drodze na Golgotę, że chciał się po prostu położyć pod krzyżem i umrzeć tam wśród tłumu. Ale wiedział, że nie wypełniłby misji naszego zbawienia. I pomimo ekstremalnych męczarni, wstał i szedł dalej, aby "wykonało się". Od dzisiaj Krzyż nabiera dla mnie innego, większego znaczenia. Myślę, że wcześniej wydawał mi się zbyt banalny. Może dlatego, że wielu artystów przedstawiało Jezusa na Krzyżu jakby "odpoczywającego" na nim. Teraz wiem. Tam była agonia przepleciona wycieńczeniem i miłością do ludzi. Za co Bogu dzięki.