Loading...

Blog użytkownika

Lena

Zawsze możesz być wdzięczny, ponieważ wiesz, że Bóg wykorzystuje każdą sytuację, obojętnie jak ciężka i trudna by się wydawała. Przez wszystkie wydarzenia chce cię wychowywać i prowadzić bliżej siebie.

 
Skąd masz wiedzieć, że żyjesz w przestrzeni Bożej woli?


Oto znak: jeżeli martwisz się czymś, to znaczy, że nie jesteś całkowicie oddany woli Bożej, choćbyś nawet sądził, że żyjesz w zgodzie z Jego wolą. Kto żyje 
według woli Bożej, ten niczym się nie martwi. Jeżeli czegoś mu trzeba, to 
oddaje właśnie to i siebie samego Panu, składa to w Jego ręce. Jeśli nie 
otrzyma czego potrzebował, jest spokojny tak, jakby otrzymał. Nie lęka się, 
cokolwiek by się działo, ponieważ wie, że to jest wolą Boga. Kiedy przyjdzie nań jakaś choroba, wtedy myśli tak: Potrzeba mi jej, bo inaczej Bóg by jej nie  zesłał. W ten sposób zachowuje pokój na ciele i duszy"' 
tekst starca, Silvana (1866-1938)


"Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz8, 28). 


Świadectwo świętych nieustannie potwierdza te prawdę: 
ŚwiętaKatarzyna ze Sieny mówi do tych, którzy gorsza się i buntują przeciw 
temu, co im się zdarza: 
"Wszystko pochodzi z miłości, wszystko jest skierowane ku zbawieniu 
człowieka, Bóg czyni wszystko tylko w tym celu". 

Święty Tomasz More przed swoim męczeństwem pociesza córkę: 
"Nic nie może się zdarzyć, jeśli nie chciałby tego Bóg. A wszystko, czego On 
chce, chociaż mogłoby wydawać się nam najgorsze, jest dla nas najlepsze"

 Juliana z Norwich: 
"Poznaje wiec przez łaskę Boża, że powinnam mocno trzymać się wiary i z nie 
mniejszym przekonaniem wierzyć, ze wszystko będzie dobre...I zobaczysz, że 
wszystko będzie dobre" .
 
Święta Teresa od Jezusa
„ Uważam za wielką niedoskonałość, córki moje takie ciągłe w lada 
cierpieniu narzekanie. Od tego powstrzymajcie się o ile możecie.” 

Realizacja woli Bożej powoduje wybór najmniejszego cierpienia, jeżeli 
idziesz droga woli Bożej to najmniej cierpisz.


Pisze współczesna święta Patronka Europy Edyta Stein / Teresa Benedykta 
od Krzyża/ 
 „Co nie leżało w moich planach - leżało w planach Bożych. Coraz 
żywsze staje się we mnie przekonanie, płynące z wiary, ze gdy się patrzy 
na świat po bożemu – nie ma przypadków, ze cale moje życie, aż po 
najdrobniejsze szczegóły, jest z gry nakreślone w planach Bożej 
Opatrzności i układa się przed wszystko widzącym Bogiem w doskonałą i 
sensowna całość.” 


 Jeżeli całym sercem ufasz, że wszystko jest w rękach Boga, możesz też
szczerze powierzyć Mu wszystkie swe pragnienia. 


 Nawet jeśli modlisz się o to, aby Bóg odmienił daną sytuację, twoja modlitwa 
opiera się na przeświadczeniu, że Bóg wszystko prowadzi do tego, co najlepsze. 
 Postępując tak, nie będziesz zawiedziony ani zgorzkniały, jeśli modlitwa 
spełni się w inny sposób, niż pragnąłeś. 


 To cudowne, że dziękczynienie wielokrotnie przemienia sytuacje trudne do 
rozwiązania. Jeżeli dziękujesz za to, co uciążliwe, to może się to odmienić, nawet 
jeśli o to nie prosiłeś. 


 Można to też wytłumaczyć z psychologicznego punktu widzenia. Jeżeli 
zmienia się twoje wewnętrzne nastawienie, zaczynasz inaczej patrzeć na wszystko. 
Danej sytuacji nie widzisz już tylko z własnego pesymistycznego punktu widzenia, 
ale widzisz ją taką, jaka jest w rzeczywistości. 


 Nierzadko zdarza się jednak i tak, że dana sytuacja w swej materii także się
zmienia.Bóg jest jak nauczyciel. Daje swym uczniom coraz trudniejsze lekcje, aby 
coraz intensywniej mobilizowali swoje możliwości. 
Jeżeli Bóg daje ci trudną lekcję, a ty reagujesz z wdzięcznością, to cel został osiągnięty. Zdałeś egzamin i trudna sytuacja nie ma już sensu. Dlatego znika.

 Zapewne potem przyjdą sytuacje jeszcze trudniejsze, one jednak będą dla 
ciebie szansą, byś jeszcze bardziej rozwinął twe wrodzone zdolności, aby ślepo 
ufać, że wszystko, co Bóg czyni, jest dobre.

Źródło: http://www.choroszcz.bialystok.opoka.org.pl/download/zaufaj.pdf

Lena Sie 31 '14, 21:51 · Komentarze: 3 · Tagi: zaufanie
asia

Odkąd jestem na diecie owocowo-warzywnej, cały czas myślę o odżywianiu: jak jadłam dotychczas, czym karmiłam dzieci, co gotowałam albo jakie produkty kupowałam. Uporządkowałam segregator z własnymi przepisami, uzupełniłam, coś powyrzucałam…. Kupiłam kilka książek o zdrowym żywieniu, polubiłam na facebooku kilka kulinarnych stron i blogów, bardzo ciekawych!

Między innymi znalazłam bloga gdzie dziewczyna wyjaśnia dokładnie dlaczego w poście Daniela nie można zjeść nawet łyżki oliwy ani nie można nic posłodzić czy zabielić zupy śmietanką. Dr.Dąbrowska tylko zaznacza ze nie wolno, ale nie wyjaśnia dlaczego.

Do „hitów” książkowych należą:  „Zamień chemię na jedzenie” Julity Bator oraz „W dżungli zdrowia” Beaty Pawlikowskiej.  Zamówiłam też malutką książeczkę Pawlikowskiej „15 przepisów na początek”, gdzie opisuje jak zrobić 15 bardzo łatwych, smacznych i pożywnych  dań jednogarnkowych. Właśnie dokładnie przeanalizowałam każdy z tych przepisów i uderzyła mnie jedna ciekawa rzecz: dieta proponowana przez B.Pawlikowską to nic innego jak dieta owocowo-warzywna wzbogacona we wszelkie kasze i warzywa strączkowe!! Czyli dokładnie to samo co zaleca p. Dąbrowska w zdrowym odżywianiu! Z tą małą różnicą że p. Dąbrowska dopuszcza okazjonalne spożywanie nabiału, ryb i drobiu, podczas gdy B.Pawlikowska jest całkowitą weganką.

Wszystkie przepisy które podaje w swojej książeczce p. Dąbrowska na pierwszy rzut oka  wydawały się nieciekawe i jałowe, ale okazały się niezłe, niektóre bardzo smaczne.  Można się spodziewać wiec że zdrowe odżywianie proponowane przez p. Dąbrowską i przepisy podane przez B. Pawlikowską to smaczne rzeczy które spodobają się rodzinie bo zamierzam je wszystkie wypróbować.  Niektóre już zrealizowałam i okazało się że mój synek przepada za pełnoziarnistym brązowym makaronem (który pachnie okropnie i pewnie mnie by nie posmakował J)

Obie panie mają wiele wspólnego ze sobą: obie podkreślają ważność kasz i warzyw strączkowych w diecie, obie całkowicie odrzucają i każą wyrzucić z diety „biel” czyli białe pieczywo pszenne, biały cukier, białą mąkę, biały ryż i białe makarony, obie wierzą w samoleczące możliwości naszych organizmów, obie też uważają że żywienie nasze może być naszym lekarstwem pod warunkiem że będziemy uważali co jemy.

I najważniejsza rzecz  - coś, co przeczytałam wczoraj w „Dżungli zdrowia” i co dodało mi nowej nadziei i wiary że droga którą obrałam jest właściwa: B. Pawlikowska w swojej książce wspomina o… mętach!!!! Opisuje je w rozdziale „meduzy w oczach”. Pisze jak zaobserwowała ciemnie plamy w jednym oku, uczucia jakie jej towarzyszyły wtedy tak bardzo podobne do moich…. Jak poszła do okulisty a on wyjaśnił jej co to jest  (diagnoza identyczna z moją: starzejące się oko, oddzielanie się szklistki, nic nie da się zrobić, trzeba przywyknąć itp….), i jak ten problem ustąpił gdy całkowicie zmieniła zasady swojego odżywiania wyrzucając chemię z pożywienia. W swoich książkach pisze o tym że jest to możliwe i wykonalne i podaje wskazówki jak to zrobić…. Wyzwanie życia!!!

Teraz wiem, że gdy skończę post, zacznę żywić siebie i rodzinę w inny sposób. Kupiłam mąkę orkiszową z młyna, mam kilka przepisów na chleb, chcę spróbować sama upiec. Zaznajomiłam się z ciecierzycą, soczewicą, nasionami i warzywami strączkowymi. Posiałam własne zioła i różne zieleninki w kuchni.  Co prawda wiem  z góry ze nie zrezygnuję z ryb, jajek i chociażby odrobiny nabiału (ze względu na zbyt silne przyzwyczajenia i ze względu na dzieci bo uważam że one potrzebują tych składników diety bo rosną, oraz ze względu na nich nadal będę piekła ciasta) ale i tak jest to wielka rewolucja w mojej kuchni i moim życiu. Ale coś czuję że najważniejsza!!

 

Co do samego postu – nic się nie zmieniło: nadal jem co jadła, walczę z pokusami bo rodzina je „pachnąco i chrupiąco”, mój organizm nie zaliczył jak dotąd żadnego kryzysu ozdrowieńczego chociaż restrykcyjnie zachowuję wszelkie zasady podane przez p. Dąbrowską.  Przetrwałam jeden z dwóch tygodni z dziećmi gotując równocześnie sobie i im (czytaj: wdychając aromatyczne zapachy i próbując je zignorować żeby nie oszaleć) więc po raz pierwszy pomyślałam dzisiaj że uda mi się wytrwać miesiąc. W końcu pozostał tylko jeden tydzień!!

asia Sie 23 '14, 15:31 · Ocena: 5 · Komentarze: 3
asia
dzisiaj rano było mi bardzo słabo. Nawet sok jabłkowo-buraczano-marchwiowy niezbyt mnie postawił na nogi. Dziwne uczucie: słabo mi, ciemno w oczach a apetytu nie mam. To znaczy nie mam apetytu na warzywa, ale gdybym tak mogła zjeść bułkę z masłem i serem...... strasznie mi brakuje pieczywa i serów! A w domu tego nie brak bo mąż je normalnie choć stara się nie wchodzić mi w drogę. 

z nowych rzeczy do jedzenia zaliczyłam buraka gotowanego z tartym chrzanem, pieczone jabłka z cytryną, warzywa gotowane na parze, kapuste kiszoną z jabłkiem, szczypiorkiem i kminkiem. Zasiałam zioła i kiełki w kuchni. Wszystko co jem jest nawet smaczne, staram się jeść niewielkie ilosci, nie napychać się, ale samo jedzenie warzyw uświadamia jak bardzo jestem przyzwyczajona do pieczywa, ciastek, serów.... nie brak mi wędlin i większości słodyczy bo za tym nigdy nie przepadałam, ale jabłecznik mojej Mamy chętnie bym zjadła! 

dziś gdy nie mam apetytu, jem pojedyńczo warzywa, nie mam ochoty na surówki. W razie czego będę piła same soki. Boję sie tylko że jakiś prawdziwy kryzys przypadnie mi na przyszły tydzień, kiedy będę zupełnie sama bo Mama wyjeżdża i nie będzie w ciągu dnia nikogo kto by mógł do mnie przyjechać i pomóc z Basia. A mała jest ostatnio bardzo absorbująca i płaczliwa bo ma już jednego ząbka i idzie drugi. Strasznie trudny czas z którejkolwiek strony nie patrzeć... oby tylko był efekt....

p.s. Bogusiu dziękuję za linka, jest świetny! na pewno będę korzystać :-) 

asia Sie 7 '14, 13:30 · Komentarze: 3
asia
4.sierpnia rozpoczęłam post Daniela. Zamierzam wytrwać 4 tygodnie (nie jestem pod kontrola lekarska wiec nie powinnam przedłużać do 6, poza tym wczesniej nie odżywiałam się super zdrowo więc i te 4 tygodnie to dla mojego organizmu będzie niezły szok).

Wczoraj z rana miałam sok z buraków, selera i marchwi

koło południa (na śniadanie) zjadłam surówkę: pomidor, kiszony ogórek, szczypiorek, rzodkiewka

na obiad miałam "surową" zupę: posiekane warzywa (podstawowe plus kalafior i cebula) zalałam przyprawioną gorącą wodą i zmiksowałam. Nawet niezłe :-)

po południu zjadłam garść pomidorków koktajlowych prosto z krzaczka (umyłam! :)) i jabłko prosto z drzewa :-) w międzyczasie robiłam kompot z jabłek na zimę więc podczas krojenia ich zjadłam kilka środków z gniazdami nasiennymi. 

na kolacje ugotowałam sobie buraczka w lekko osolonej wodzie i pokropiłam go cytryną. Był pyszny!

dzisiaj wypiłam sok z jabłek i marchewki, zaraz zrobię sobie surówkę, podobną do tej wczorajszej bo mam jeszcze szczypiorek, moze dołożę cebulkę. 

na obiad zaplanowałam leczo: pokroję kabaczka, pomidorki, cebulę i paprykę, przyprawię i uduszę. Dla męża podsmażę kiełbaskę i zmieszam mu z moją wersją. 

po południu pewnie jakaś surówka (mam ochotę na marchewkowo-jabłkową) mam też kupione grejpfruty. Na kolację ugotuję brokuła na parze. 


Codziennie modle się do Ducha Św. żeby pomagał mi w przygotowywaniu potraw. Jak ktoś nie był za pan brat z jarzynami i owocami na codzień, to mu na początku trudno..... choć mam trochę ułatwione zadanie bo mieszkam na wsi i wiele rzeczy mam od sąsiadów a włoszczyznę własną  :-) ale kupuję tez na ryneczku. Zastanawiam się czy warzywa kupowane na bazarkach i warzywniakach maja działanie takie jak te czysto ekologiczne (jak moja marchewka - wyrosła sama niczym nie pędzona). Mam nadzieję że tak....


dziwne to ale czekam na pojawienie sie złego samopoczucia. to będzie dla mnie sygnał że moj organizm przeszedł na odżywianie wewnętrzne. Na razie głodu nie czuję nawet po porannej szklance soku. Piję sporo wody. 

Przez 2 tygodnie będzie mi łatwo bo starsze dzieci pojechały do babci a mąż powiedział ze jeśli nie zrobię mu obiadu to on zje w barze więc tak naprawdę moge szykować tylko dla siebie. Potem przyjadą dzieci ale wtedy postanowiłam ze zastosuję dla nich jakieś przepisy które podaje dr Dąbrowska w zdrowym żywieniu. 


Wczoraj słuchałam jej wykładu, wspomina o tym ze ludzki organizm ma niewyobrażalne możliwości samoleczenia, wspomniała o oku jako o przykładzie ABSOLUTNEGO GENIUSZU i że to niemożliwe żeby taki GENIUSZ nie posiadał możliwosci samoleczenia. to mnie naprawdę napędza. Modlę się by wszystko dobrze w poście przeprowadzić, by nic nie zepsuć, by mój organizm uruchomił WSZELKIE mechanizmy leczące w jakie Pan Bóg wyposażył nasze ciała. 


postaram się codziennie na blogu pisać jak się czuję. Dziękuję Wam za modlitwę, za wsparcie i Wasze prywatne wiadomości. 


asia Sie 5 '14, 10:11 · Ocena: 5 · Komentarze: 3
Strony: «« « ... 57 58 59 60 61 ... » »»