Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Czego chcesz?
-Chcę radości pieniędzy, miłości, szczęścia, pokoju, dobra, braku cierpienia, sławy, zainteresowania świata, wszystkiego!
-A czego Ty chcesz?
-Chcę Ciebie!
Pewnego pochmurnego dnia mały chłopiec szedł ulicą. Niezauważony przez nikogo, samotny i smutny. W pewnym momencie zaczął biec. Nikt go nie gonił, nie zaczęło padać, po prostu biegł wciąż przed siebie. Może coś gonił? Trwało to bardzo długo, chłopiec rósł, stał się mężczyzną, jednak nadal biegł. Mijał wiele osób, ale nie zwracał na nie uwagi. W pewnym momencie ktoś znalazł się tuż przed nim. Mężczyzna w jego wieku, z lekkim zarostem na twarzy. Ubrany w ciemne jeansy i białą koszulę. Dorosły już chłopiec zatrzymał się. Sam nie wiedział dlaczego i po co to zrobił. Przecież on musiał biec! Nagle ów obcy mężczyzna złapał go za rękę, poprosił, by poszedł wraz z nim. Chłopiec zgodził się. Poszli razem. Długo rozmawiali, mężczyzna pytał o kierunek, w jakim zmierzał biegnący chłopiec, ale on nie znał odpowiedzi. Chciał tylko złapać szczęście, radość, zostać kimś ważnym w oczach drugiego człowieka. Nawet nie zauważył, że zmienili kierunek marszu.
Szli do miejsc, w których on już był, nie chciał wracać, chciał dalej biec! Jednak ubrany w białą koszulę człowiek szedł nadal, trzymając go mocno za rękę. Podeszli do pewnej starszej kobiety. Była to jego matka. Trzymała w ręku różaniec. Nic nie mówiła, przewracała tylko paciorki poruszając niemo ustami. Szli dalej, mijali kolejne osoby. Znajomych, przyjaciół, nauczycieli ze szkoły. Było tam także kilka kobiet, z którymi był, które kochał z wzajemnością, ale je zostawił. Dlaczego? Szukał szczęścia.
Z żadną nie związał się na dłużej. Musiał być w ciągłym biegu, pogoni za szczęściem, jednak czy je znalazł? Myślał długo, wciąż idąc z owym mężczyzną.
Dopiero teraz zauważył, że ma on ranę pośrodku dłoni. Dużą, regularną, z której płynęła krew. Na głowie zaś ślady jakby korony, ale nie takiej zwykłej, innej, sprawiającej ból. Chciał zapytać kim jest jego towarzysz, ale zabrakło mu odwagi.
Po chwili znaleźli się w nieznanym chłopcu miejscu
-Gdzie idziemy? – zapytał.
-Już niedługo- padła odpowiedź.
Mężczyzna wciąż milczał.
W pewnym momencie weszli do dziwnego budynku – stały tam ławki, jakieś dziwne skrzynki z otworami, a na samym końcu był długi stół. Tuż za nim, na ścianie wisiał krzyż.
-Gdzie jesteśmy? – znów zapytał dotąd wciąż goniący człowiek.
-W domu.
-Domu?
-Przecież tu nie ma łóżek, kuchni, nie ma nic!
-Ale jest Bóg.
-Bóg? A kto to?
-Widziałeś swoją mamę. Miała w ręku różaniec, modliła się do Niego. Modliła się o Twoje nawrócenie.
- Ale przecież Boga nie ma!
- Jest. Obecny w każdym człowieku.
-Ale jak to? We mnie też?
-Tak. Wszyscy ludzie są Jego dziećmi.
-Czy ja też nim jestem?
- Jesteś. Twoje imię jest wyryte na Jego dłoniach. Tego napisu nie można zmyć. Jesteś zawsze obecny w Jego sercu. Wciąż o Tobie myśli. Ja również.
-A Ty kim jesteś?
- Ja jestem Jego synem. Umarłem na tym krzyżu dla Ciebie.
- Ale dlaczego?
-Po to, byś mógł żyć wieczne i cieszyć się.
-Ale ja się nie cieszę!
-Spotkałeś tylu ludzi, postawiłem ich na Twojej drodze, żeby pokazali Ci mnie, bo dzięki temu możesz osiągnąć prawdziwe szczęście, a Ty goniłeś za czymś, czego nie ma. Dlatego pojawiłem się przyprowadziłem Cię tutaj. Wiem, że wiele błędów popełniłeś, ale ja już Ci je wybaczyłem.
- Naprawdę? I tylko dzięki Tobie mogę osiągnąć szczęście? A inni ludzie?
- Tak. Inni mogą je powiększyć, lub przysporzyć trosk, ale tylko we Mnie znajdziesz ukojenie i odbudujesz się. Mogę zrobić to już teraz, ale…
- Ale?
-Musisz mi na to pozwolić, bez Twojej zgody nie mogę Cię uzdrowić.
-Dlaczego chcesz to zrobić?
- Bo jesteś dla mnie najważniejszy i kocham Cię.
Człowiek ten dopiero w wieku dorosłym dostrzegł Boga i odnalazł prawdziwe szczęście, jednak spotkanie z Jezusem pokazało mu, że nie warto gonić za błahostkami, lecz warto być przy Bogu, bo to On zatroszczy się o wszystko i nie pozwoli mu zginąć.
Dzieje się tak w życiu każdego człowieka. Chcemy być radośni, a przecież prawdziwe szczęście znaleźć możemy tylko w Nim!
Nikt bez Boga nie jest szczęśliwy, choć może mu się tak wydawać. Warto budować na fundamencie, którym jest Chrystus, bo gdy runie cała budowla, On pozostanie.
Kiedy zawali nam się całe życie, On będzie przy nas. Zawsze.
Może warto oddać Mu swoje życie, pozwolić Mu, by działał?
On niczego Ci nie zabierze. Uwierz i zaufaj Mu!
"W Bogu dokonamy czynów pełnych mocy i On podepcze naszych nieprzyjaciół." Ps 108, 17
Widzisz? On Ci pomoże!
Wyciągnij rękę i dotknij Jezusa.
Może poniższa modlitwa pomoże Ci – tak jak mnie – zrobić pierwszy krok w Jego stronę?
Przyjdź Panie Jezu, kocham Cię, oddaję Ci całego siebie, zbawiaj mnie. Amen.
Pozdrawiam Rafal Szczesc Boze
Gdy Ci smutno
gdy Ci źle
zobacz Boga, ktory przy Tobie w każdy czas jest
ujrzyj Przyjaciela, co kocha Cię.
Wiedz Oni nigdy nie opuszczą Cię
Będą zawsze blisko
Wyciągnij tylko rękę, a powstać pomogą
Swą potężną dłonią chwyci Cię Jezus i poprowadzi
do przodu, do celu, do nieba.
Wystarczy wierzyć, kochać i chcieć by wygrać całe życie
Miłością się kieruj...
ona do szczęścia powiedzie CięUzupełniacie się. Razem tworzycie jedną całość. Nie bój się, bo Bóg postawi na twojej drodze osobę, która będzie twoim dopełnieniem. Bądź cierpliwa! Bądź silny! "Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem." Nie pośpieszaj, nie narzucaj Bogu kiedy to ma nastąpić. On wie, w którym momencie życia będziesz najlepszą osobą dla swojego wybranka. Może pierwszy raz w życiu.. bezgranicznie Mu zaufaj. I dopiero jak puścisz wolno Bóg będzie działał.
Dopiero jak zaakceptujesz miejsce, w którym jesteś, ludzi którzy cię otaczają, zaakceptujesz siebie - Bóg zaskoczy i odpowie na twoje czekanie. Zaproś Jego w te miejsca. Już teraz raduj się, bo Pan ma dla ciebie najlepszy plan. Lepszy niż możesz sobie wyobrazić. Powiedz Mu szczerze, całym sercem "Panie, ufam Ci. Sam działaj."MODLITWA KARMELITAŃSKA
Modlitwa myślna nie jest, zdaniem moim, niczym innym, jak relacją przyjaźni, częstym przebywaniem sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje. (Teresa od Jezusa, Księga życia 8, 5)
Przygotowanie dalsze - to twoje życie
Przygotowanie bliższe - to czas bezpośrednio poprzedzający twoją modlitwę
1. Wybierz tekst lub temat
2. Określ czas trwania modlitwy (na początek 15 min. później możesz wydłużać ten czas)
3. Rozpoczynając, z wielką uwagą wykonaj znak krzyża
4. Następnie zobacz, z czym przychodzisz:
- jak jest usposobione twoje wnętrze
- co dzieje się w twym sercu
- jakie wydarzenia wywołały aktualne myśli, nastroje i uczucia
Spróbuj się wyciszyć i uspokoić powierzając to wszystko Bogu.
Przez chwilę uczyń swoją modlitwą to, co jest w twym sercu.
5. Skup się w postawie ciała wyrażającej głęboką świadomość Bożej obecności.
Bóg jest Tajemnicą, która mieszka w tobie.
Następnie przyjmij postawę umożliwiającą czujność, skupienie i dłuższe trwanie na modlitwie bez zbędnego napięcia.
6. Uczyń głęboki akt wiary w obecność Boga w swoim sercu.
7. Próbuj stopniowo zgłębiać wybrany temat, powoli wczytuj się w przygotowany tekst. Nie bój się zatrzymać dłużej przy wątku, który cię poruszy.
- możesz wykorzystać wyobraźnię,
- potem podejmij spokojną refleksję (nie zagłębiaj się jednak w analizy intelektualne),
- zobacz, jakie towarzyszą ci uczucia, pragnienia, wewnętrzne poruszenia,
- może przypomina ci się jakieś wydarzenie z własnej historii,
- pozwól przemówić sercu,
- wreszcie zatrzymaj się i spocznij w postawie prostej uwagi skierowanej na Boga,
8. Podziękuj Panu za łaskę spędzonego z Nim czasu i zakończ modlitwę powtórnym znakiem krzyża.
Bezpośrednio po modlitwie popatrz:
- Jak przeżyłeś ten czas?
- Jak się zachowywałeś, jak radziłeś sobie z rozproszeniami?
- Co ci przeszkadzało, co pomagało?
O tym, czego doznajecie na modlitwie, zasięgnijcie rady u tych, którzy na tym się znają i nic nie ukrywajcie, bo tu właśnie nieprzyjaciel zwykł na różny sposób zastawiać swoje sidła. Starajcie się waszą modlitwę, choćby ona była najwznioślejszą kontemplacją, zacząć i zakończyć aktami poznania siebie. Jeżeli to jest działanie Boże, choćbyście nawet nie pamiętały o tej przestrodze, poczujecie się często przejęte tym poznaniem siebie, bo jest ono owocem pokory i daje nam wiele