Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
dziś jest dzień gdzie przeraża mnie wizja samotności, że nadal kocham Krzyśka, czy zostanę kiedykolwiek matką. W głowie mam bałagan niby jestem spokojna ale ciągle w głowie Krzysiek.....czy przestał kochać, czy jest bezpieczny, czy wróci? Szukając modlitw natknęłam się na modlitwę do św. Józefa o dobrego męża. Należy napisać do niego list, zostawić w Kościele a później się modlić. Co o tym sądzicie? Nie wykluczałoby to Krzyśka bo jeśli mnie kocha, może się zmieni , może zawalczy...
Witajcie, Ten wpis dedykuję osobom, które modlą się w jednej intencji a póki co ona się nie spełnia. Gdy zaczęłam odmawiać nowennę, gdy Krzysiek odszedł byłam zrozpaczona. Miałam myśli samobójcze, napisałam listy pożegnalne, poszłam do spowiedzi żeby być gotową na pożegnanie z życiem. Podsumowując nie spałam, nie jadłam, -3 kg w ciągu tygodnia. Żywy trup. Nie wychodziłam z domu chociaż wcześniej dzień bez biegania był dniem straconym. Dziś 19 dzień z Krzyśkiem nie mam kontaktu , modlę sie nadal, nadal go kocham i nadal cierpię i tęsknię. Coś się zmieniło, już nie mam myśli samobójczych, wczoraj szef mnie wezwała i powiedział ''Chcę żebyś zarabiała 700 zł więcej'', ''Podoba mi się twoja praca'' Byłam w szoku bo ostatni tydzień nie mogłam się skupić, modliłam się w ciszy, ale się ucieszyłam bo będe mogła sama wynająć mniejsze mieszkanie a nie z lokatorem w Warszawie. Postanowiłam zrobić prawo jazdy, kupić mały tani samochód. Już nie płaczę całe dnie, zasypiam i jem. Wychodzę z domu, skupiam się na pracy. Wierzę w to, że dam sobie radę sama, nowenna dodała mi sił. Nadal go kocham, mocno, nie mam jeszcze sił by oglądać nasze zdjęcia. Modlę się by był bezpieczny i by spadła na niego łaska, która pozwoli mu zrozumieć jak ważna jest miłość. Jeśli nie wróci odmówię nowennę o wzajemną miłość kogoś z kim założę rodzinę przed 30. Moje największe marzenie to być matką, stan mojego zdrowia niestety stawia mi granicę że jeśli mam nią zostać to do 30.
Zauważyłem, że większość z Nas modli się o powrót ukochanej osoby. Modlę się już ponad rok czasu, a od tamtego momentu odmówiłem 19 nowenn i inne modlitwy. Modlę się nieustannie. Co się działo przez ten rok? Wiele znaków, że to właśnie ta osoba, że mam walczyć i się nie poddawać, a początki były naprawdę bardzo ciężkie. Pierwsze owoce to zmiana wewnętrzna, pogłębiona wiara i dostrzeganie własnych błędów, które były popełniane! Najpierw Bóg upomniał się o mnie mimo, że modliłem się o ukochaną mi osobę.
Bywało różnie raz lepiej, raz gorzej zły męczył podsuwając najgorsze myśli oraz to, że ta modlitwa nie ma sensu i niczego nie zmieni. Wszystko zaczęło się zmieniać bardzo stopniowo i byłem szczęśliwy, że wszystko idzie ku dobremu. Gdy odmówiłem nowennę w intencji odkochania się, jeśli ta osoba nie jest dla mnie nagle od tego samego dnia przez 54 dni odzywała się do mnie każdego dnia i mieliśmy fajny kontakt. Pokazywała, że tęskni zależy, ale w momencie, gdy ja zacząłem się starać to wszystko się cofało... a jak przestałem się starać wracała po kilku dniach i przypominała, że tęskni i już mnie nie olewała, ale tylko przez dzień czasu, Wracała-odchodziła jak bumerang Niestety zaczęło się znowu psuć gdy zacząłem się modlić wieloma modlitwami za nią i nasz związek. Wszystko wskazuje na to, że kogoś poznała, mam myśli, że kogoś ma i mnie ciągle oszukuje i nie chce przestać mówiąc mi, że mnie kocha, a jej zachowanie temu zaprzecza.Dobrze wie, że jej we wszystkim pomogę i może dlatego tak mnie trzyma. Mieliśmy się spotkać, bo nie widzieliśmy się bardzo długo, im bliżej, to widzę, że się wszystko sypie i się nie zobaczymy. Tłumaczy się brakiem czasu (czas ma, ale nie dla mnie) Nawet staram się szczerze rozmawiać mówiąc, że pragnę jej szczęścia i jeśli mnie nie kocha odejdę, bo przecież nikogo nie zmusimy do miłości. Nie wierzę w to, że może mnie tak zwodzić przez rok czasu. Dziś przeczytałem wiele cytatów o tym aby zaufać Bogu, oddać wszystko Jezusowi i nie wybiegać myślami daleko do przodu. Doszedłem do wniosku, że racja... starałem się, pokazałem już jej wszystko, aby wiedziała, że ją kocham i mi na niej zależy. Jak będzie dalej? To już rok i nie żałuję tego czasu, bo w taki oto sposób Bóg mnie do siebie przyciągnął, a teraz staram się wszystko naprawić. Od dnia dzisiejszego zostawiam wszystko Bogu i będę się, tylko modlił nie podejmując żadnych własnych działań wobec ukochanej mi osoby, Zdaję się na wolę Pana i wierzę, że zostanę wysłuchany w taki albo inny sposób. Wiem, że zostałem wysłuchany, tylko muszę poczekać na zrealizowanie :) Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko inne jest na swoim miejscu :) to prawda. Nie możemy się buntować, jeśli nie otrzymamy tego o co prosimy, bo być może to dla nas nie jest najlepsze. Wierzmy, ufajmy, a doznamy najbardziej potrzebnych nam łask :) Dziś doznałem chwilowego załamania, bo wszystko się psuje, ale wiem, że nie jestem sam, że Bóg wszystko ma już zaplanowane i wszystkim kieruje tak jak ma być. Może to jest ta miłość (otrzymywałem znaki, że to ta), a może całkiem kto inny. Czekam z niecierpliwością! :) i życzę wszystkim wytrwałości. Każde cierpienie ma sens. Wszystko będzie dobrze i na pewno nikt z nas nie zostanie zawiedziony :) Gdy sprawa dobiegnie ku końcowi napiszę świadectwo jak to wszystko się potoczyło, Mam nadzieję, że już niebawem będę mógł to uczynić. Proszę o modlitwę za mnie oraz szybkie rozwiązanie tej całej sytuacji, jeśli taka jest wola Ojca, że ta kobieta nie jest dla mnie,poproście, abym nie cierpiał. Chwała Panu :) Dziękuję
Pozdrawiam.