Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Łk 5, 27-32 Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego w komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On zostawił wszystko, wstał i poszedł za Nim.
Potem Lewi sprawił dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a była spora liczba celników oraz innych, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie i mówili do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?»
Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem wezwać do nawrócenia sprawiedliwych, lecz grzeszników».
Wpatrywałam się w Ciebie i Lewiego dzisiaj, Panie mój...jak pięknie z celnika uczyniłeś ucznia, a potem Apostoła...
Celnik, zdzierca i oszust, publiczny grzesznik pogardzany przez innych...czemu do Niego Panie przyszedłeś, to akurat dla mnie zrozumiałe, Ty bowiem w tym akurat jesteś dla mnie Bogiem niezwykłym , niesamowitym w swej miłości. Ale celnik...co takiego nim wstrząsnęło, że od razu po Twych słowach rzucił wszystko i poszedł za Tobą, bez namysłu....Wyobrażam sobie więc, jak bardzo poruszone zostało jego sumienie , może sam z sobą nie mógł już wytrzymać i coś się stało, pytanie co?
Jedyne , co mi przyszło do głowy to słowo - zachwyt. W Biblii poruszyły mnie dwa rodzaje zachwytu...jeden - to radosne uniesienie św. Elżbiety , gdy Maryja ją nawiedza, drugi to zachwyt Ewy nad drzewem poznania dobra i zła . Dwa rodzaje zachwytu , przynoszące odmienne konsekwencje .Pamiętam też jeszcze jeden zachwyt - podziw nad Bestią w Apokalipsie.
Czym się mógł zachwycić Lewi widząc Ciebie, Panie Jezu...? Było to bowiem niezbyt typowe zachowanie , nie znał Cię Lewi przecież jako Boga jeszcze, co nie co może słyszał o Twych cudach od innych, może je nawet widział... Myślę, że to Twoje miłosne spojrzenie, spojrzenie tęskniącego Boga Człowieka za człowiekiem , który się od Ciebie oddala, może łagodność głosu....
Przypomina mi się mój zachwyt ...łzy nad sobą i ludzie zgromadzeni w Twej świątyni, niezwykle radośni , a nawet w pewnym momencie tańczący i moje " ja też tak chcę " z tymi załzawionymi oczami nazwę dzisiejszym ewangelicznym "Pójdź za Mną".
I ten mój zachwyt nad Tobą trwa do dziś nieustannie...
Dziś więc ten dzień był dniem modlitwy za tych wszystkich, którym ciężko i trudno przyjść do Ciebie, Panie Jezu, bo się boją, że zbyt zgrzeszyli przeciwko Tobie, bo nie wierzą , że tylko Ty jesteś w stanie im pomóc, bo sami po ludzku nie dają rady. Za tych również , którzy nie widzą swej grzeszności wcale. Ale nie tylko za tych grzesznych , chorych , poranionych w życiu, ale także za tych , którzy się jeszcze nie zachwycili Tobą tak, by całkowicie iść za Tobą. I był to dzień prośby za nami wszystkimi, byśmy na końcu Cię umieli rozpoznać, bo ten podziw nad apokaliptyczną Bestią bardzo mi się nie podoba, mam bowiem obawy, że Bestia posunie się do szczytu perfidii i zechce naśladować Twą miłość , to czego w tym teraźniejszym świecie nam najbardziej brakuje ( to są jednak tylko moje przemyślenia )...
Niech więc Twoje słowo, Panie Jezu, Boże w Trójcy Przenajświętszej , będzie lampą dla naszych kroków i światłem na naszych ścieżkach
Gdyby nie codzienne wyprawy na kwitnące-krystalicznie-jasne-łąki-modlitwy, moje życie byłoby nie do zniesienia
Ja też odmawiam 4 nowennę, 1 marca ostatnią błagalną. Wydawało mi się, że wreszcie zaczynam czuć i rozumieć naprawdę, zauważam codziennie znaki Bożej łaskawości, czuję, że teraz Matka Boska się do mnie uśmiecha. I rozmawia o mnie. Prosi za mnie. Usłyszałam dziś, że chyba nie chcę naprawdę wyzdrowieć, bo wygodnie mi być w takim stanie, kiedy nic nie mogę. To zabolało i przez całą nowennę myśli mi dziś uciekały do tego tematu. Wydaje mi się, że chcę wyzdrowieć...ale skoro własna matka zauważa coś takiego, to to daje do myślenia.
Odmawiam 4 nowenne, jutro koncze czesc blagalna. Kazda wczesniejsza byla trudna, przy kazdej pojawialy sie problemy, ale ostatni tydzien jest juz dla mnie koszmarem. Wiem, wiem po kazdym strapieniu przychodzi pocieszenie, wczoraj juz myslalam, ze wyczerpalam juz limit, ze chociaz troche "odpoczne" psychicznie, nic bardziej mylnego. Rano obudzilam sie i pomyslalam, ze moze wyolbrzymiam, ze przeciez kazdy ma problemy. Tak, kazdy, ale moje sa zwasze niezalezne ode mnie i wlasciwie abstrakcyjne, jestem stawiana w jakichs sytuacjach w gruncie rzeczy, jako obserwator mimo ze dotycza mnie i to ja poniose konsekwencje, kazdy dzien przepelniony jest lekiem. Wiem Jezus zabiera lek, ale mnie to juz przerasta. Pozostaje tylko modlitwa i znow wiara, ze Bog postawi ludzi, ktorzy wykarza dobra wole by cofnac decyzje, a jesli nie to czeka mnie powrot do Polski w najlepszym wypadku, w najgorszym wiezienie.
Mt 9, 14-15 Kiedy zabiorą im oblubieńca, wtedy będą pościć
"Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć»."
Dziś dzień postny i o poście mowa w Ewangelii, a ja ... wokół sprzątania po moich panach remontowcach zakrzątnięta...i jak tu dobrze przeżyć ten dzień....
A jednak...tylko, że właśnie...jak się czuje Twą obecność Panie , to smutku żadnego, czy ten postny dzień był więc właściwie przeżyty...? I ratunek w Twoich słowach dziś „ Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi”, które dziś odbieram do siebie. Nie mogłam się smucić , przeżywać tego, co Ty przeżywałeś, bo czułam Twą obecność. Domyślam się , że św. Józef , do którego w dwóch naraz nabożeństwach obecnie trwam przyłożył do tego swej „ręki”, ale tak nam się zgrabnie z mamą dziś sprzątało, przy wspólnym śpiewie Odnowowych pieśni, że nic jak tylko Ci dziękować z radością mój Panie :)
I owszem , czas zatrzymania się również był...poranne modlitwy, poranna Droga Krzyżowa w kościele, potem wieczorne spotkanie z Maryją i Tobą na Nowennie Pompejańskiej, bo Ty Panie Jezu sam dajesz mi na to siły, gdy tylko pragnienie we mnie takie powstaje...o tym się już dawno przekonałam.
Myślę więc , że dobrze przeżyłam ten dzień postny, za który Tobie, Panie Jezu dziękuję....