Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Lis 11 '17, 07:47
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 11 listopada.
Łk 16, 9-15
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny: a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobra kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? 
Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował: albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie". Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego. 
Powiedział więc do nich: "To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych".

Kom.: O stawaniu w Bożej prawdzie.

1. "Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.”

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi do nas jasno: Wszystko, co czynicie ma być na chwałę Boża i służyć zbawieniu siebie i innych, czyli ewangelizacji.
Dobrem są więc:
- pieniądze, kiedy dzielone są z bliźnim w potrzebie,
- nasze słabości, jeśli prowadzą do prośby o wybaczenie oraz przebaczenia tym, którzy nas zranili,
- modlitwa za oczerniających nas.
- upokorzenia, cierpienia i trudności, jeżeli łączone są z męką Jezusa Chrystusa i przeżywane w duchu ekspiacji, wynagrodzenia za swoje i czyjeś grzechy.

2. „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny”.

W powyższych słowach Jezus mówi do nas, abyśmy byli prawdziwi i autentyczni na co dzień w naszym powołaniu, w tym kim jesteśmy i co robimy.
- W małżeństwie i rodzinie przyjmując postawę odpowiedzialności za to, co mam zrobić, jako współmałżonek.
- Otóż, jestem po pracy i zaraz wracam do domu, a nie wydłużam sobie sztucznie tak czas pracy, aby jak najpóźniej wrócić do czekającej na mnie rodziny.
- Jeśli z kimś umówiłem się na konkretną godzinę, tam jestem i czekam.
- Jeśli coś obiecałem swoim dzieciom, to realizuję obietnicę.

Nie uważajmy małych rzeczy za banalne, pragnąc wielkich czynów, aby zachwycić innych. 
Pokochajmy naszą zwykłość i codzienność, spełniając wiernie nasze obowiązki według stanu.

3. „Żaden sługa nie może dwom panom służyć”.

Obecnie dużo jest wśród katolików łączenia ze sobą dwóch przeciwstawnych sobie postaw:
- Z jednej strony chcemy uchodzić za pobożnych katolików, a z drugiej chodzimy do wróżek, bioenergoterapeutów i wykładamy sobie karty tarota.
- Z jednej strony chcemy uchodzić za ojców z autorytetem moralnym, a z drugiej wypożyczamy pornograficzne filmy lub patrzymy na nie w Internecie.
- Z jednej strony chcemy uchodzić za pobożne kobiety z pierwszych ławek kościelnych z różańcem w ręku, a z drugiej zaraz obmawiamy księży i ludzi, jak tylko wyjdziemy z Kościoła.
- Z jednej strony jako politycy chcemy pokazać się na uroczystościach kościelnych, a z drugiej głosujemy za aborcją i wyrzucamy lekarzy ze szpitali, którzy stoją na straży życia nienarodzonego.
- Z jednej strony, jako kapłani mówimy ludowi Bożemu z ambony dużo na temat przebaczenia, a gdy nam przyjdzie to uczynić we własnej Wspólnocie, wśród swoich współbraci to brakuje nam pokory i miłości.

4. „Powiedział, więc do nich: "To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To, bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych".

Te słowa Jezusa odnoszą się już do nas wszystkich.
Sprawdźmy, zatem nasze serca i zapytajmy siebie: „ co może być obrzydliwością w oczach Bożych”, tak w: w moim myśleniu, w moich pragnieniach, w moich dążeniach, jak i w moim postępowaniu.

Modlitwa: Panie Jezu staję przed Tobą otwarty na prawdę, którą dzisiejsza Ewangelia mi przedstawia. Daj mi odwagę przyznania się do błędów w moim myśleniu i działaniu. Niech Duch Święty rozjaśni mój umysł, abym poznał właściwą drogę życia i styl życia, które przede mną są jeszcze zakryta. A jak już poznam Bożą prawdę, niech już nigdy od niej nie odejdę. Amen!

Bożena
Bożena Lis 12 '17, 08:23
Roman Chyliński    

Słowo Boże na XXXII niedzielę roku A.
Mt 25, 1-13
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». 
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".

Kom.: Tajemnica zbawczej oliwy.

Słowa z dzisiejszej Ewangelii św. Mateusz umieścił w swojej „ Piątej Wielkiej mowie Eschatologicznej”, w której mówi jak będzie na „końcu czasów”.

Przypowieść ta może w nas budzić wiele pytań: 
- Dlaczego te roztropne panny były tak skąpe i nie podzieliły się oliwą?
- Dlaczego sam Jezus tak ostro potraktował nieroztropne panny słowami: „Nie znam was”?
- W końcu, na czym polega ewangeliczny nierozsądek oraz czym jest owa tajemnicza oliwa dająca wstęp do Królestwa Bożego?

Zaczynając tak od końca, to tajemnica oliwy tkwi w tym, że każdy z nas przez całe życie zbiera własną oliwę: żywej wiary, świeżości chrześcijańskiej wyrażającej się w trosce o zbawienie własne i innych w modlitwie, pokucie i jałmużnie.

Jak widzimy, tej „oliwy” nie da się więc odsprzedać.

Niestety są chrześcijanie, którzy późno budzą się z beztroskiego i bezmyślnego przeżywania własnego życia, pomimo wielu Bożych nawoływań. 
Te Boże nawoływania dotyczą przede wszystkim zmiany świeckiego stylu naszego życia i przewartościowania jego.

Bóg często chcąc otrząsnąć nas z tego życiowego marazmu, dopuszczając na nas różne doświadczenia: świadectwa i modlitwę innych ludzi, czasem zupełnie „przypadkowo” spotkanych, a nawet cierpienie, czy śmierć osoby bliskiej.

Bóg walczy o nasze zbawienie pomimo naszej wielkiej ignorancji w stosunku do nadchodzącej śmierci. A nam, na nasze nieszczęście wydaje się, że wszystkich obok może ona dotknąć, tylko nie mnie!

Ewangeliczny nierozsądek dotyczy również przeżywania własnego życia bez Boga albo przynajmniej tak, jakby Boga nie było – to obecnie jest na topie w całej liberalnej Europie.

Zwracam się teraz do młodych ludzi.
Moi drodzy młodzi przyjaciele: 
- Kto wam powiedział, ze wiara jest z wiązana tylko ze starością, a nie z młodością?
- Kto wam powiedział, że do Boga i do Kościoła przychodzą małżeństwa dopiero wówczas, kiedy wychowają własne dzieci, bo wcześniej nie ma czasu na modlitwę i życie Boże? 
- Kto wam powiedział, że wyrażania uczuć miłości w relacjach partnerskich nie da się połączyć z Bogiem?

Odrzuć więc bezmyślne i bezrefleksyjne podchodzenie do własnego życia!

Życie się zaczyna i kończy!

Od ciebie zależy jaką „oliwą” wypełnisz swój lampion „wiecznego światła”.

Zaczynaj już od dzisiaj:
- Jak możesz, pojednaj się z Bogiem. 
- Bez łaski uświęcającej nasze dobre czyny i codzienne obowiązki związane z naszym powołaniem są martwe, i nie nabierają mocy zbawczej. 
- Swoje dobre czyny przepełnij miłością, którą otrzymałeś od Ducha Świętego na chrzcie św.
- Codziennie, jako młody człowiek przez swój wysiłek i trud zgłębiania swojej wiedzy i profesji zawodowej możesz być bardziej kompetentny w służeniu ludziom. 
- Jako mąż i żona, ojciec i matka do swojego trudu rodzicielskiego możesz zapraszać Jezusa, aby On uczynił twój wysiłek piękną „oliwą” na życie wieczne.

A wówczas obojętnie kiedy odejdziesz z tego świata, spotkasz się na Bożym sądzie z najważniejszymi słowami wypowiedzianymi przez Jezusa:
„ Znam ciebie i twoje czyny, wejdź do radości mojego Ojca”. Amen!

Bożena
Bożena Lis 12 '17, 08:26
12 LISTOPADA 2017 Panie, ufam Ci!

Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny». Mt 25, 6-13

Wyobraź sobie ludzi z całego świata, którzy czekają lub nie czekają na powtórne przyjście Jezusa. Jedni mają rozświetlone serca poprzez trwanie na modlitwę oraz życie sakramentalne, a inni żyją sobie tak, jakby Boga nie było. Nagle o północy zaczyna się koniec świata. W takim momencie nie ma już czasu na zdobycie ewangelicznej oliwy. Śmiało można tutaj powiedzieć, że chodzi między innymi o czyste serce żyjące w bliskiej relacji z Chrystusem, które też jest poparte faktycznym stanem łaski uświęcającej. Przy końcu świata nie będzie czasu na szukanie księży, aby pojednali nas z Panem.

Dlatego też Jezus mówi dzisiaj: CZUWAJCIE, BO NIE ZNACIE DNIA ANI GODZINY. Te słowa są chyba najbardziej lekceważone przez ludność. Nie rozumiem osób, które ryzykują całą wieczność. Dlaczego tak się dzieje? Czy nikt nie powiedział im o miłości Boga? Jak wiele bólu musi być w ludziach, którzy odrzucają czystą, bezinteresowną, Bożą miłość?

Mądrość jest wspaniała i nie więdnie, ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać. Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. O niej rozmyślać – to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie, sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni, objawia się im łaskawie na ścieżkach i wychodzi naprzeciw wszystkim ich zamysłom. Mdr 5, 12-16

Dzisiejsze fragmenty słowa Bożego mobilizują mnie do gorliwego porannego wstawania, a także do trwania przy Bogu przed zaśnięciem. Takie postawy bardzo dobrze ustawiają cały dzień. Zaczynając dzień w imię Trójcy Świętej i oddając się do dyspozycji Bogu, wiem, że wystarczy mi sił na wszystkie powierzone zadania. Ta głęboka ufność jest wielkim skarbem. Wiele osób mówi, że brakuje im tej łaski. Dla mnie to jest proste. Wystarczy prosić i mieć pewność, że Bóg słyszy moją prośbę i zależy Mu na mnie bardziej niż mi samemu.

Natomiast wieczorem warto zasypiać razem z Bogiem poprzez czynienie znaku krzyża. Wcześniej można porozmawiać z Panem o całym dniu. Warto dużo dziękować za konkretne łaski w ciągu dnia oraz oddawać spotkanych ludzi, rozmowy i cały zasiew dobra, aby Pan dawał wzrost w swoim czasie.

Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.
Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu
i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.
Ps 63, 5-7

Panie, nie ma dnia, a nawet chwili, w której bym nie myślał o Tobie. Wiem, że czasami jestem rozproszony i spadam z obłoków do ziemskich spraw, ale sercem stale jestem z Tobą. Dziękuję Ci za tak wielką łaskę.

Bożena
Bożena Lis 13 '17, 07:32
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 13 listopada.
Łk 17, 1-6
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu na szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.
Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu". 
Apostołowie prosili Pana: "Przymnóż nam wiary". Pan rzekł: "Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna".

Kom.: Obłuda, przebaczenie i wiara.

1. „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia”.

Czego dotyczy chrześcijańskie zgorszenie?

Odpowiedź znajdziemy w Ewangelii wg św. Łukasza:„Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów”.(Łk 12,1).

Dla Jezusa największym zgorszeniem jest obłuda.
Na czym ona polega?

Pana Jezus odpowiada:
«Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. (Mateusz powie <niepowściągliwości>). Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? (Łk 11,37-40).

Obłuda więc, jak usłyszeliśmy polega na skoncentrowaniu się na sobie: 
- jak mnie inni widzą, spostrzegają,
- na przesadnym zwracaniu uwagi na tym, jak wyglądam w ubiorze, wyglądzie,
- a przede wszystkim na maskowaniu swojego prawdziwego życia zewnętrzną poprawnością.
- co innego mówię, a co innego czynię.

Zapytamy, któż więc z nas jest wolny od obłudy?

I tu otrzymujemy odpowiedź o naszego Mistrza:
„Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.”(Łk 11,41).

Dać Jezusowi swoją wewnętrzną nieczystość oraz niepowściągliwość - często mocno ukrywaną przed sobą i innymi na jałmużnę, oznacza:
- stanąć w prawdzie wobec siebie,
- obnażyć się przed Jezusem,
- i złożyć Jemu tę naszą niemoc oraz ufać, ze Ten, który już wziął nasze grzechy na krzyż i pokonał je, może również uzdrowić nasze wnętrze od niegodziwości!

2.Przebaczenie i pojednanie.

„Jeśli brat twój zawini, upomnij go; jeśli żałuje, przebacz mu.”

Powyższy tekst o przebaczeniu, tak na prawdę w swoim przesłaniu mówi o pojednaniu. 
Wiemy, że przebaczać mamy naszemu bliźniemu niezależnie od tego, czy ktoś nas prosi o przebaczenie, czy też nie.

Mamy przebaczać ponieważ Pan Jezus dał nam przykład przebaczenia będąc przybity do Krzyża, jako dar - łaskę oraz zadania, czyli obowiązek, a nie jako wspaniałomyślność uzależnioną od tego czy nam się chce, czy nie.

Przebaczamy bowiem dla siebie, aby nasze serce było wolne od nienawiści, czy chęci odwetu względem człowieka, który nas zranił.

Natomiast jeżeli mówi Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii: 
„I jeśliby (twój brat) siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu", to naszym obowiązkiem jest mu podanie dłoni.

To Boże dzieło jednania z Krzyża, gdzie Chrystus pojednał nas z Ojcem, mamy wypełniać na co dzień między ludźmi. Dlaczego? 
Ponieważ za każdym razem kiedy przychodzisz do konfesjonału, otrzymujesz łaskę przebaczenia darmo ci daną.

Darmo więc otrzymując, darmo mamy dawać. Takie jest prawo miłosierdzia Bożego!

3. Problem nie wiary w moc słowa i naukę Jezusa.

Słowa :”Przymnóż nam wiary” w jęz. gr. brzmią „dołóż nam wiary”.

Przyszli więc apostołowie do Jezusa i rzekli do Niego: Załatw nam problem z wiarą, po prostu dołóż nam jej, bo mocą swoją możesz to zrobić.
Jezus im odpowiada: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy…”.

O co chodzi Jezusowi? 
Jezus wraca do nauk, jakie udzielił apostołom w pierwszym okresie podróży do Jerozolimy. Wówczas im powiedział: „Królestwo Boże podobne jest ziarnu gorczycznemu, czyli najmniejszemu jakie może istnieć na ziemi, które wziąwszy, człowiek wrzucił do swojego ogródka i urosło i stało się drzewem.”(Łk 13,19).

Po roku czasu formacji, Jezus sprawdza apostołów, mówiąc: jeżeli przez ten rok zawierzylibyście mojemu słowu, to dzisiaj powinniście mieć taką wiarę, że tą morwę (Moru nigra),duże, 15 metrowe drzewo o średnicy ok. 1,3 m , z rozłożystymi konarami i o głębokim zakorzenieniu,
jednym słowem „przenieślibyście do morza”. 
A morwy rosły, aż 100 km od morza!I co więcej, byłaby ta morwa wam posłuszna.

Tu jest aluzja Jezusa względem apostołów. Porównuje upór i nie wiara na słowo Boże swoich uczniów do „upartej” morwy, która byłaby o wiele bardziej posłuszna na Jego słowo niż oni.

Wiara nasz ma wymiar dynamiczny, to znaczy, albo jest progres, kiedy w niej wzrastamy, albo jest regres, kiedy stajemy się letnimi w wierze. Letniość w wierze wśród chrześcijan, jest jak wewnętrzna gangrena, która powoli doprowadza do nie wiary, a w konsekwencji do ateizmu i apostazji.

A bez wiary nie możemy podobać się Bogu!

Modlitwa: Panie Jezu, proszę Cię przymnóż mi wiary w Twoje przebaczenie, abym i ja przebaczał i służył w budowaniu jedności, najpierw w swojej rodzinie, a później w całym Kościele. Strzeż mnie jednak przed obłudą, katolicyzmem na pokaz. Bo tylko sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami do zbawienia!

Bożena
Bożena Lis 14 '17, 07:48
Roman Chyliński

 

Słowo Boże na 14 listopada. 
Mdr 2, 23 - 3, 9

Czytanie z Księgi Mądrości. 
Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą. A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. 
Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i uznał ich za godnych siebie. 
Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

Kom.: Czym jest człowieczeństwo?

1. „Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności”.

Człowieczeństwo ma jasny cel - przygotowanie się na ziemi do życia wiecznego. 
Tego celu nie można ani na chwile stracić sprzed oczu.! 
Człowiek ma przebywać z Bogiem przez wieczność. Do tego jest powołany!

Prawda jest jednak taka. Wszyscy zmartwychwstaniemy, wierzący, niewierzący i ci, którym nie chciało się wierzyć. Każdy z nas stanie przed trybunałem Bożym. Po Sądzie osobistym jedni pójdą do nieba, inni ku oczyszczeniu, a ci co odrzucili za życia Boga, ku potępieniu.

Jesteśmy jako ludzie powołani do świętości. 
I teraz, albo będziemy pracować nad swoim człowieczeństwem przy pomocy łaski Bożej dążąc do świętości, albo w swoim człowieczeństwie możemy aż tak się zatracić, że zdegenerujemy się do postaci bestii.

Wielką władzę dał nam Bóg nad własnym człowieczeństwem!

A zatem pamiętajmy. 
Bóg nas uczynił obrazem własnej wieczności. Pielęgnujmy w sobie zatem ten obraz Boży, dobry i szlachetny. Tylko Bóg jest źródłem świętości, która wyraża się w odwiecznej miłości. Naśladujmy więc Go w miłości.

I jeszcze jedno. Twoje i moje człowieczeństwo pięknie odradza się w konfesjonale. Wykąp je więc przynajmniej raz w miesiącu w miłosierdziu Bożym.

2„ A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą”.

Śmierć jest wpisana w nasze człowieczeństwo, ale nie jest końcem. 
Śmiercią dla chrześcijanina jest trwanie w grzechu ciężkim oraz nie wiara w miłosierdzie Boże.
Zawiść diabła też jest wpisane w nasze życie. Ona to zmusza nas do walki o wierność Bogu i o swoją duszę. 
Szatan atakuje tych, którzy mają świadectwo Jezusa i zachowują przykazania Boże.(Ap 12,17), ale nie jest wstanie ich pokonać.
Natomiast należą do szatana ci, którzy dla kariery, lepszej pracy, przyjemności i chciwości pieniędzy oddali mu życie, odrzucając Boga. Niestety tych osób jest coraz więcej.

Pamiętajmy. „Bóg nie pozwoli z siebie szydzić!” (Gal 6,8).

3 „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka”.

Warto zaprzeć się samego siebie i wypracować w sobie cnotę powściągliwości, aby żyć w sprawiedliwości i uczciwości.
Być człowiekiem sprawiedliwym oznacza trwać w prawdzie i oddawać ludziom to, co im się należy: szacunek, przebaczenie i miłość.
Tacy ludzie są w ręku Boga, to znaczy mogą liczyć na opatrzność Bożą i Jego ciągłą asystencję.

4. „Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju”.

Ci z ludzi, którzy tu na ziemi mogli przejść wiele upokorzeń od bliskich i nieprzyjaciół ale wytrwali w łasce uświęcającej mają świadomość, że odchodzą w pokoju i to jest ich szczęściem!
Oj, dla wielu z nas będzie zaskoczeniem, jak znanego nam kloszarda zobaczymy w niebie , a samych w czyśćcu. 
Nabywanie prostoty nie jest łatwe, a i o pokorę trudno. Nie tak Bóg patrzy na człowieka, jak człowiek. Bóg bowiem patrzy na serce.

5. „Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności”.

Powyższe słowo Boże możemy odnieść do męczenników, którzy oddali życia dla Boga, dla wiary, w obronie Ojczyzny oraz dla prawdy. Którzy tu na ziemi bronili jasnych wartości, przez co byli nie akceptowani w swoich środowiskach.
Napełniając się Duchem Świętym przez częstą Eucharystię i rozważanie słowa Bożego oraz osobistą modlitwę trwajmy zatem w nadziei, że Bóg jest Sędziom sprawiedliwym i każdemu odda według jego postępowania!

6. „ Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i uznał ich za godnych siebie”.

Wykorzystuj już tu na ziemi chwile złe i trudne w cierpieniu, aby je ofiarować w przebłaganiu za własne grzechy, czyli pokutujmy!
Dobry Bóg, dla naszego zbawienia, już tu na ziemi dopuszcza na nas oczyszczenie przez: cierpienie, trudności i upokorzenia. Po takich „skarceniach” z ręki Ojca, możemy po śmierci wejść do radości nieba.

7. „W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki”.

Ubodzy, cisi i smutni z powodu braku sprawiedliwości tu na ziemi, jak wiemy z błogosławieństw dostąpią królestwa Niebieskiego. 
Są to często ci, którzy tu na ziemi przez nas uważani są za nieudaczników, z brakiem siły przebicia, mało przedsiębiorczy i prawie w ogóle niezauważeni.
A zatem, miejmy nieustannie w świadomości „osiem błogosławieństw” i odnośmy do nich nasze życie.

8. „Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali”. 
Ufność, prawda i wierność w końcu zwyciężą i ci, którzy w tych wartościach wytrwali!
„Łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych”. Amen.

Bożena
Bożena Lis 15 '17, 07:26
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 15 listopada.
Łk 17, 11-19
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: "Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami".
Na ich widok rzekł do nich: "Idźcie, pokażcie się kapłanom". A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. 
Jezus zaś rzekł: "Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec". Do niego zaś rzekł: "Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła".

Kom.: Jesteśmy dłużnikami Boga.

Wdzięczność, to piękna cnota chrześcijańska.

Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi do nas w tonie skargi: 
"Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec".

Oddać chwałę Bogu! Za co?

„Cóż masz , czego byś nie otrzymał” mówi Psalmista Pański i na innym miejscu: ” Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za Twoja łaskawość i wierność”! (Ps 115,1).

Podziękujmy więc Bogu dzisiaj:

Za życie i za rodziców.
Ciało i duszę otrzymaliśmy od rodziców, ducha zaś od Boga. 
A zatem ów dar życia nie jest czymś prywatnym. Nie mogę tak sobie z życiem robić co mi się podoba. Tym bardziej, że codziennie jeden dzień albo tracę albo zyskuję dla wieczności. Warto o tym pomyśleć w trakcie życia. 
Czy już podziękowałeś Bogu za chwilę twego poczęcia i przyjścia na świat? 
Czy zdążyłeś swoim rodzicom za ich życia, podziękować za dar narodzin i chrztu św., bo całowanie wieka trumny już nic im się nie przyda.

Za chrzest św.
Na chrzcie św. zostaliśmy wyrwani z niewoli grzechu pierworodnego przez odkupieńczą Mękę i Śmierć na krzyżu Jezusa Chrystusa, a jednocześnie obdarowani wolnością dziecka Bożego z dziedzictwem nieba. Co więcej, Trójca Przenajświętsza zamieszkała w nas i nasze ciało stało się święte. Czy wiesz, że wolność jest darem Bożym?

Za powołanie.
Na chrzcie św. otrzymaliśmy również powołanie, w którym najpełniej odnajdziemy szczęście będąc jemu wiernym. Jest to powołanie do świętości: w małżeństwie, w kapłaństwie lub w życiu samotnym. Jedni jednak w trakcie małżeństwa wybrali karierę i zniszczyli powołanie, odchodząc od dzieci i żony(męża). Innym w kapłaństwie bardziej od Eucharystii zapachniały pieniądze lub co innego. A inni z tego powodu właśnie cierpią. Trudno zrealizować własne powołanie bez Boga!

Za wiarę. 
Następny dar dany nam od Boga za darmo, to wiara. 
Każdy dar Boży mamy zamienić w zadanie, przez jego rozwijanie i kształtowanie naszego człowieczeństwa. 
To dzięki darowi wiary: wzrastamy w naszym człowieczeństwie, w świętości, rozpoznajemy naszego przyszłego współmałżonka lub dar kapłaństwa, a także profesję zawodową. 
Dziękujesz za to Bogu?

Za uwolnienie od zła i grzechu ciężkiego.
To następny dar, dar konfesjonału za który mamy dziękować i czuć się wielkimi dłużnikami Boga. 
W trakcie spowiedzi wyzbywamy się grzechu, Duch Święty jak w każdym sakramencie napełnia nas mocą, miłością i trzeźwym myśleniem. Wówczas jasno widzimy, gdzie jest zło, a gdzie jest dobro. Po spowiedzi całujemy stułę, jako znak szacunku i wdzięczności za dar kapłaństwa.

Za Eucharystię: stół słowa Bożego oraz Ciała i Krwi Przenajświętszej Jezusa.
Sobór Watykański II w dokumencie „O świętej Liturgii” (nr.7) podkreśla nie tylko wymiar kultyczny naszego przychodzenia na Mszę świętą, ale przede wszystkim wymiar uświęcający Liturgii. Oznacza to, że w trakcie sprawowanej Eucharystii Duch Święty wylewa na nas wszelki dary i łaski: przebóstwiając nas, uświęcając, odnawiając duchowo, oczyszczając i umacniając oraz jednocząc w wierze. 
Trzeba nam żywo, świadomie i owocnie uczestniczyć w Liturgii Eucharystii, aby doświadczyć owego uświęcenia.

Za Kościół.
Tu, w tym miejscu, gdzie przebywa Jezus w Tabernakulum dokonują się wszystkie sakramenty od chwili chrztu po „ostatnie pożegnanie” na drodze do Ojca w Niebie. 
Tu też możesz spędzić długie chwile adorując Jezusa w Najświętszym Sakramencie. 
To miejsce jest naznaczone żywą obecnością Boga. 
Czy dziękujesz Boga za dar Kościoła i czy jesteś dumny z przynależności do niego?

Wymieniłem dziesięć razy dziękuję: za życie, za rodziców, za chrzest, za powołanie, za wiarę, sakrament pojednania, za kapłanów, za stół słowa Bożego i Komunię św. oraz za Kościół.

Nie pozwól więc, aby dzisiaj Jezus do Ciebie nie powiedział z wyrzutem:
- Czyż nie za ciebie oddałem życie?
-Czyż nie ciebie ukochałem, aż do szaleństwa krzyża?
- Czyż nie dla ciebie pozostawiłem Kościół?
- Czyż nie dla ciebie ukryłem się w tabernakulum?

Czy trzeba to wszystko stracić, aby zobaczyć jak bardzo zostałem obdarowanym jako człowiek i chrześcijanin?

Poczuj się wreszcie dłużnikiem Boga, a nie ciągle narzekającym człowiekiem pełnym goryczy.
Zacznij doceniać to co otrzymałeś i dziękuj za to Bogu!
Codziennie wieczorem podziękuj więc Bogu za cały dzień, bo masz za co!

Bożena
Bożena Lis 16 '17, 07:41
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 16 listopada.
Łk 17, 20-25
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Oto tu jest» albo: «tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was".
Do uczniów zaś rzekł: "Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: «Oto tam» lub: «oto tu». Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie".

Kom.: Czas przyjścia Chrystusa.

„Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: "Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie”.

Pan Jezus więc nie przyjdzie powtórnie w swej chwale w świetle fleszów i kamer.
Nie zapowiedzą w żadnych „Faktach”: "Jezus przychodzi!"
Bo w mediach „głównego nurtu” nikt się nie martwi, aby ludzkość została przygotowana na Paruzję i Sąd Ostateczny.Te "Fakty" pomija się i uważa za mało istotne.

Nie wiem, dlaczego chrześcijanie tak długo spędzają czas przed telewizorem (4 godz. dziennie), przecież telewizja nie pomaga zbawić się człowiekowi, a powiedziałbym wręcz odwrotnie, wpuszcza widzów w świat odrealniony, aby tylko nie myśleli o Bożej rzeczywistości.

Dwadzieścia lat temu wyrzuciłem telewizor z mojego życia. Zauważyłem, że idąc do kaplicy na modlitwę po oglądaniu programów w telewizji, nie mogłem skupić się, to znaczy wejść w duchową rzeczywistość – Bóg i ja.

Jezus „dzisiaj” do nas mówi: „Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was".

Tę rzeczywistość królestwa Bożego pośród nas doświadczamy w codziennym życiu: na Eucharystii, w rozważaniu słowa Bożego, na modlitwie oraz w miłości małżonków i w rodzinie, gdzie zapraszany jest Jezus i Matka Boża..

Co więc zrobić, aby w całym zatroskaniu o własną egzystencję nie zagubić oczekiwania na przyjście Pana?

Pan Jezus, na pewno przyjdzie sądzić świat. 
To przyjście jednak nie dokona się jutro lub pojutrze, ale „DZISIAJ”.

To szatan w podszepcie przekonuje cię: nie martw się, jeszcze jest czas, korzystaj z życia, nie myśl o tym, że dzisiaj może zakończyć się twoje życie.

Właśnie ta świadomość chrześcijańskiego „dzisiaj” ma uczynić ciebie i mnie czujnym, to znaczy przede wszystkim przyjęcia duchowej postawy nie trwania w grzechu ciężkiego, ale życia w łasce uświęcającej.

Nie zagub, więc relacji z Jezusem – Kościołem!

Współczesne środki masowego przekazu robią wszystko, aby odciągnąć wiernych od Kościoła. Nagłaśniają kłamstwo, że nie musisz chodzić do kościoła, wystarczy ci sama wiara w Jezusa.

Otóż po zmartwychwstaniu Jezus już nie jest sam. Na krzyżu Jezus nas odkupił i zrodził Kościół, to znaczy nas, ciebie i mnie do „Nowego życia”. 
Od tego momentu nie ma już Jezusa bez Kościoła, ani Kościoła bez Jezusa.

Św. Paweł powie: „ Bóg wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami. (Ef 1,22-23).

Czyli pełnia zbawienia jest w Jezusie-Kościele.

Pamiętaj, odchodząc od Kościoła odchodzisz od Jezusa!!!
Ponieważ:
- przestajesz przyjmować sakramenty: spowiedź i Eucharystię, a tam jest Jezus,
- ba, niektórzy ochrzczeni ludzie przestali przynosić swoje dzieci do chrztu…
- przestajesz słuchać słowa Bożego, w którym jest Jezus, kiedy czyta je kapłan,
- przestajesz gromadzić się wśród wiernych pośród których jest Jezus,
- przestajesz adorować Jezusa w tabernakulum,
- przestajesz spotykać się kapłanem, który codziennie rodzi Jezusa Eucharystycznego i błogosławi ciebie na koniec Mszy świętej, abyś umocniony Duchem Świętym głosił Ewangelię.

A jak będzie wyglądało przyjście Jezusa? 
Może kilka dni, aby się wszyscy wyspowiadali?

I tu mam przykrą wiadomość dla wszystkich wierzących i niewierzących.

Jak pierwsze przyjście Chrystusa trwało 33 lata, tak drugie przyjście, jak poucza nas dzisiaj św. Łukasz będzie jak błyskawica: „Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego”.

Nie ryzykowałbym, więc stwierdzeniami: „ na święta pójdę do spowiedzi”, albo „może kiedyś wrócę do Kościoła” i wówczas uporządkuje moje życie.

Odrzuć więc teraz wszystko, co nie pozwala ci „ dzisiaj” skorzystać z sakramentu pokuty i pojednania z Bogiem.

A jeżeli nie możesz skorzystać z konfesjonału, to żyj tak po chrześcijańsku, aby twoje życie podobało się Panu.

I zrób to „DZISIAJ” !!! Amen.

Bożena
Bożena Lis 17 '17, 08:04
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 17 listopada.
Łk 17, 26-37
Słowa Ewangelii według św. Łukasza.
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich.
Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich: tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. 
W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. 
Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona". Pytali Go: "Gdzie, Panie?" On im odpowiedział: "Gdzie jest padlina, tam się zgromadzą i sępy".

Kom.: „Arka przyjaźni z Bogiem”.

Jezus poucza nas dzisiaj, że z Jego powtórnym przyjściem na końcu świata będzie, jak za dni Noego!
Przeanalizujmy, więc jak było z potopem za dni Noego?

Według tego, co mówi Księga Rodzaju, Noe był jedynym człowiekiem, który żył w przyjaźni z Bogiem: „ Noe, człowiek prawy, wyróżniał się nieskazitelnością wśród współczesnych sobie ludzi; w przyjaźni z Bogiem żył Noe”. (6,9-9,nn).

Co znaczy żyć w przyjaźni z Bogiem?

Chodzi tu zapewne o zażyłość, jaka wiązała Noego z Bogiem. Św. Paweł mówiąc o zażyłości i miłości Pana Boga do nas, napisze: „ Bóg z tymi, którzy go miłują współdziała we wszystkim, dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według jego zamiarów”(8,28).

Czyli Bóg współdziała z tymi, którzy realizują Jego zamiary w świecie jak: 
- eliminowanie podziałów między ludźmi, 
- dążenie do zgody, 
- wprowadzanie pokoju i zrozumienia, 
- ewangelizowanie,
- wspieranie ludzi biednych i potrzebujących,
- bycie wiernym w tym, do czego zostaliśmy powołani.

Jak myślisz, należysz do tych chrześcijan, którzy miłują Boga i z Nim współpracują?

Noe, sądząc po tym, co czytamy w Piśmie budował Arkę na miejscu oddalonym od wszelkiego akwenu wodnego. Musielibyśmy sobie to teraz wyobrazić, jak w pustym polu powstaje statek o wymiarach: 133,5 × 22,3 × 13,4 m. Takiego kolosa nie buduje się w parę dni, ani w parę miesięcy.

Co prawda Słowo Boże nie pisze jak długo Noe z synami arkę budował, ale możemy wyobrazić sobie reakcje ludzi na paroletnie powstawanie takiego dzieła.

Kiedy więc każdy z ówczesnych ludzi zajmował się własnym życiem i uciechami nie miłymi Bogu, w klimacie wyśmiania i poniżenia Noe ze swoimi synami codziennie pracowali w pocie czoła, aby realizować zamiar Boży - budowali Arkę.

Tak jest i dzisiaj! Nic się nie zmieniło!

Kiedy spora część chrześcijan odchodzi od wiary, od Jezusa i od Kościoła idąc za mediami szydzącymi z tego, co Boże i naturalne od wieków, wielu bojących się Boga katolików jest wyśmiewanych tylko za to, że za wszelką cenę chcą zachowywać żywą wiarę!

Jezus dzisiaj ciebie i mnie pragnie zachęcić, abyśmy budowali na Nim swoją „ wewnętrzną Arkę” duchowego życia, pomimo moralnej zgnilizny świata liberalnego, po to, aby zachować chrześcijańską tożsamość.

„Noe wszedł z synami, z żoną i z żonami swych synów do arki, aby schronić się przed wodami potopu”.

Co dla ciebie stanowi ochronę przed atakującym cię złem? Może:
• Eucharystia,
• Codzienne rozważanie słowa Bożego,
• Różaniec,
• Modlitwa poranna i wieczorna,
• Wspólnota.
Zawierzenie Matce Bożej i Panu Jezusowi.

Warto mieć wypracowany „własny schron” przed „wodami potopu” zła moralnego współczesnego świata!

„ A gdy upłynęło siedem dni, wody potopu spadły na ziemię. Przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię. Gdy już weszły do arki samiec i samica każdej istoty żywej, jak Bóg rozkazał Noemu, Pan zamknął za nim drzwi”.

Pamiętajmy, więc, że to nie Noe zamykał drzwi Arki, ale Pan. 
To Pan wyznacza ci czas życia i śmierci i to On zamknie wiekiem twojej trumny czas miłosierdzia dla ciebie.
Nie bój się, więc za życia wyznać własne grzechy. Owszem na początku spowiedzi jest ból duszy i wstyd z powodu złego życia, ale później następuje pokój w Chrystusie i poczucie pełnej wolności i bycia kochanym przez Boga.

Zacznij, więc już „teraz” budować własną „Arkę” z Bogiem - „Arkę przyjaźni” z Nim.

Kiedy inni marnują czas na byle jakie życie, ty buduj w sobie duchową więź z Bogiem, przez wierność Jego przykazaniom i poprzez pracę nad własnym człowieczeństwem.
Bo jak mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „ Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona".

Przyjdzie, więc czas, kiedy zostaniesz rozliczony z tego, co nagromadziłeś na życie wieczne „w Arce przyjaźni z Bogiem”, czyli w swojej duszy. Ame

Bożena
Bożena Lis 18 '17, 08:04
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 18 listopada.
Łk 18, 1-8
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: "W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.
W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał. 
Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»". 
I Pan dodał: "Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?"

Kom.: Moc Boża jest wytrwałej modlitwie.

Dręcząca, namolna wdowa jest symbolem zdeterminowanej postawy człowieka, aby przez proszenie osiągnąć swój cel.

Wejdźmy w jej sytuację. Nie ma nikogo kto by się za nią wstawił. 
Jest sama, a ma przeciwnika, który względem niej ma złe zamiary. 
Może dużo stracić i zostać bez środków do życia na przyszłość.
Nie jest więc dla niej ważne kim jest sędzia, wierzący czy nie, czy będzie mu się chciało wziąć ją w obronę, czy też nie. 
Jest to dla niej ostatnia szansa. 
Ona o tym wie i dlatego nie popuści, o czym później przekona się sędzia i weźmie ją w obronę.

Czasami wydaje nam się , że na czymś nam bardzo zależy ale jak przyjdzie do konkretów, realizacji to szybko się zniechęcamy i przestajemy wierzyć w dobry skutek naszego zaangażowania.

A przecież w życiu chrześcijańskim nie idzie tylko o naszą „skórę” i życie doczesne, ale o duszę i życie wieczne.

Wybaczcie mi, że posłużę się pięknym świadectwem mojego szwagra, którego kuzynka umierała na raka. Od 19 lat żyła z mężczyzną bez ślubu kościelnego, chociaż nie było żadnych przeszkód do zawarcia małżeństwa.

Widząc, że jego zachęty do wyspowiadania się kuzynki są odrzucane, posłał mnie abym odebrał ją ze szpitala po chemii i w drodze porozmawiał. Faktycznie udało się porozmawiać i trochę poruszyć sumienie mówiąc o życiu wiecznym. Ale to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów.

Dużo się modlił wraz ze swoją żoną o nawrócenie kuzynki. Na tydzień przed jej śmiercią, poprosił mnie, abym odprawił Mszę św. za duszę, która w czyśćcu najbardziej cierpi. To jest ta dusza, która jest najbliżej nieba. Zrobiłem to.

On natomiast, zawalczył o Bożą sprawę od innej strony. Wytłumaczył partnerowi kuzynki, że jeśli ona umrze, to on nie będąc jej mężem nic po niej nie otrzyma, a nawet mieszkanie straci. Te egzystencjalne argumenty dotarły do świadomości mężczyzny.

Na drugi dzień, kapłan rozgrzeszył oboje i wzięli ślub, bo partner przekonał partnerkę, że jest to jednak ważne.
I tak na „5 minut” przed śmiercią wyśliznęła się kuzynka ze szpon Szatana.

Wróćmy do naszej wdowy. Zauważmy jej determinację, która nie mając nic do stracenia zawalczyła o swoją życie, o swoja przyszłość!!!

Co mówi teraz Jezus?
I Pan dodał: "Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę.

W Piśmie św. Jezus pochwalił wiarę tylko dwóch osób: 
- Syrofenicjanki poganki walczącej o uwolnienie córki od demona, (Mk 7,24-30),
- Setnika, poganina, który prosił o uzdrowienie swojego sługi, a był to wówczas sporadyczny przypadek (Mt 8,5-13).
Należałoby jeszcze dodać determinacje i wiarę czterech osób, które spuściły przez powałę w dachu sparaliżowanego. Jezus widząc ich wiarę odpuścił grzechy osobie sparaliżowanej i uzdrowił ją.(Łk 5,17-26).

Cóż, smutnie, a zarazem prawdziwie brzmią słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" - patrząc na współczesne nam znaki odejścia ludzi od Jezusa i Kościoła.

Miejmy zatem wielki szacunek sióstr klauzurowych, bo to one w pokucie i na modlitwie wypraszają te wszystkie cuda przemiany w sercach ludzi. To są ciche bohaterki naszych nawróceń.

Tych cichych bohaterek zapewne jest więcej, są to: nasze babcie, mamy, czasami i ojcowie. Często zamawiają Msze św. za nas, klęczą przed Najświętszym Sakramentem z różańcem w dłoni i wypraszają dla nas liczne łaski u Boga przez wstawiennictwo Maryi.

Do nich również należą obłożnie chorzy ofiarowujący bóle i cierpienia za zbawienie dusz.
Bogaty jest Kościół w miłosierdzie Boże!

I ty możesz przez swoje cierpienie i modlitwy stać się źródłem nawróceń wielu. Rano wstając, wzbudzaj więc intencję ofiarowania każdego dnia za kogoś.

W pon.: Za dusze w czyśćcu i umierających w grzechu ciężkim o skruchę serca i pojednanie z Bogiem.
We wtorek: W intencji Kościoła i papieża za wstawiennictwem św. Michała archanioła.
W środę: Za małżeństwa i rodziny za wstawiennictwem św. Józefa.
W czwartek: Za kapłanów, z podziękowaniem Bogu za dar Eucharystii.
W piątek: O nawrócenie grzeszników, przyprowadzając ich i ofiarowując Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
W sobotę: W intencjach Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny.
W niedzielę: dowolna intencja.
Amen!

Bożena
Bożena Lis 19 '17, 08:41
Roman Chyliński    

Słowo Boże na XXXIII niedzielę w roku A.
Mt 25, 14-30
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Pewien człowiek mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał.
Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. 
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana». 
Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana». 
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność». Odrzekł mu pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów». 
Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów".

Kom.: Co z twoim talentem?

Pod koniec Roku Liturgicznego, Kościół w liturgii słowa przedstawia nam piątą „mowę eschatologiczną” (24-25 rozdz.) z Ewangelii wg św. Mateusza. W niej to, nasz Ewangelista pragnie nas przygotować na powtórne przyjście Jezusa Chrystusa.

Co będzie ważne w momencie „Paruzji”?
Co będzie ważne w chwili naszej śmierci, kiedy staniemy przed trybunałem Bożym?

O tym właśnie mówi dzisiejsza Ewangelia.

"Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał”.

To Jezus, na pewien czas (od Wniebowzięcia, aż po powtórne przyjście-Paruzję) zostawił Kościołowi, hierarchii i nam depozyt wiary, abyśmy go pomnażali.

Jezus rozdał tobie i mnie część „swojego majątku, tj. wiarę i miłosierdzie”, abyśmy według naszych zdolności i zakresu odpowiedzialności za Kościół dalej go przekazywali. 
Ja jako kapłan ty jako: żona. matka, mąż, ojciec, osoba samotna czy konsekrowana.

Należałoby może głębiej sprecyzować, czym jest majątek Jezusa?

W siedemnastym rozdziale Ewangelii wg św. Jana, Jezus ukazuje nam istotę Jego posłannictwa oraz pragnienia Ojca względem nas. Oto one:
- „A to jest życie wieczne aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga oraz tego, którego posłałaś, Jezusa Chrystusa.”(J 17,3).
- „A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”.(J 17,19).
- „ Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.”(J 17,21).

Pragnieniem Jezusa było więc to:
- Aby ludzie przez poznanie Boga i Jego samego dostąpili zbawienia. Jest tu w tych słowach zawarta wielka prośba Jezusa o nasze zaangażowanie w ewangelizacje świata.
- Aby Jego uczniowie, którzy otworzyli się na słowo im głoszone zostali uświęceni w prawdzie i aby Kościół stał się tym znakiem prawdy w wierze i moralności.
- Aby ludzkość podzielona przez egoizm, pychę i kłamstwo mocą Mękę i Śmierć Chrystusa odnalazła w Duchu Świętym drogę do prawdy i jedności.

To jest właśnie „ majątek Jezusa”, który zostawił nam chrześcijanom, aż do swojego ponownego przyjścia.

Pytanie jakie kieruje do nas Jezus w dzisiejszej Ewangelii jest więc jasno sprecyzowane. 
Jak ja ten „majątek Jezusa” pomnażam przez: ewangelizację, życie w prawdzie i miłości we własnej rodzinie, wspólnocie, czy środowisku, w którym żyje i pracuje?

Jak widzimy z tej przypowieści będą tacy, którzy więcej się poświęcą dla tej sprawy, a inni trochę mniej. Każdy według zdolności, swojego stanu i możliwości.

Jednak będzie pewna kategoria chrześcijan, która w swojej gnuśności nic nie zrobi z talentem otrzymanym od Jezusa. Ponieważ pociągało ich życie: lekkie, łatwe i przyjemne.

Dla takiego życia potrafili zrezygnować, a nawet wręcz odrzucić dary i talenty dane im od Boga.
Nie chciałbym być w ich „skórze” na sądzie osobistym, kiedy Bóg ich spyta: „a co ty dla Mnie zrobiłeś?”

Nie wytłumaczysz wówczas swoje lenistwo, nie chciejstwo i głupotę życia: słabościami, trudnym dzieciństwem czy kłopotami osobistymi lub rodzinnymi. Bóg patrzeć ci będzie w serce, a ono wszystko powie i postawi cię w prawdzie.

Obudź się więc, otrząśnij!

Zrób, więc coś dobrego dla drugiego człowieka, tak jakbyś to czynił samemu Jezusowi!
Zapomnij na chwile o swoich tylko sprawach, a zatroszcz się o innych, będących w potrzebie!
Obejrzyj się dookoła, tyle jest okazji aby choć trochę pomnożyć Jezusowy talent. Choćby życiem w prawdzie i troską o jedność w swoim małżeństwie i rodzinie.

„Idź jak dziecię królewskie i głoś moje miłosierdzie, bo czas twój na ziemi szybko minie” – mówił Jezus do św. siostry Faustyny.

I my idźmy i pomnażajmy nasze talenty przez miłość i miłosierdzie. Bo czas na zbieranie sobie zasług przed Bogiem jest naprawdę krótki. Amen!

Bożena
Bożena Lis 19 '17, 08:42
 

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
„Pewien człowiek, mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obrót i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.
Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczai się rozliczać z nimi.
Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: «Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana».

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, i powiedział: «Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem». Rzekł mu pan: «Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię; wejdź do radości twego pana».
Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: «Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność».
Odrzekł mu Pan jego: «Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem, i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz w ciemności : tam będzie płacz i zgrzytanie zębów»”. (Mt 25,14-30)

Gdy słyszymy o sługach, którzy zostali obdarowani przez swego pana talentami, od razu mogą nam się narzucać skojarzenia z pewnymi darami czy uzdolnieniami, np. do śpiewu, tańca, nauki języków itd. Oczywiście, nie jest to błędne myślenie i wrócę do niego za chwilę, ale talenty o których mówi Jezus, były pieniędzmi, a konkretnie miarą ciężaru monet. Wykonywano je z miedzi, srebra albo złota. Najbardziej popularne były monety srebrne. Waga jednego talentu srebra wynosiła około 350 kg, więc całkiem sporo. A zatem nawet sługa, który otrzymał jeden talent, nie powinien narzekać, ponieważ powierzono mu wielką sumę. Niestety, ów człowiek nie umiał tego dostrzec i postanowił zakopać swój dar w ziemi.

Czytając ten fragment, od razu rzuca nam się w oczy to, że Jezus najwięcej uwagi poświęca ostatniemu słudze, który postanowił nic nie zrobić z otrzymanym darem. O pozostałych dwóch wiemy, że od razu zabrali się do pracy, za co potem otrzymali pochwałę od swojego pana.

Bóg daje nam różne dary, odpowiednie do naszych możliwości. Zauważmy, że nie ma w przypowieści kogoś, kto nie otrzymałby nic. Wielu ludzi uważa się za kompletne beztalencia, pominięte przez Boga. Zamiast przyjrzeć się sobie i dostrzec to, czym zostali obdarowani, wolą ciągle narzekać i użalać się nad swoim losem. Różnimy się od siebie pod względem ilości talentów, ale tym, co powinno być dla nas wspólne, to praca nad tymi, które posiadamy.

Sądzę, że największym błędem trzeciego sługi i początkiem jego tragedii było to, że od razu się poddał. Nawet gdyby coś mu nie wyszło, to przynajmniej wiedziałby, że próbował, a tak od samego początku założył swoją porażkę, która i tak go nie ominęła. Ci, którzy widzą, że otrzymali mniej darów niż inni, często nic nie robią, ponieważ sądzą, że ich praca jest bezwartościowa. Otóż nie! Przypomnę to, co napisałem tydzień temu, że „maleństwa” mają kolosalny wpływ na nasze życie. Gdyby tylko ten sługa wziął się do pracy, a miał jej dużo mniej niż jego koledzy, po pewnym czasie miałby już dwa talenty, a potem cztery i osiem itd.

Gdy staniemy przed Bogiem i usłyszymy pytanie o to, jak zarządzaliśmy naszymi talentami, nie będzie miejsca na wymówki, bo nawet jeden talent można pomnażać i rozwijać aż do końca życia. To, że czasami coś nam nie wyjdzie, nie oznacza, że jesteśmy beznadziejni. Praca nad sobą zakłada porażki, które nieraz uczą więcej niż sukcesy. Największym błędem jest poddanie się na samym początku. Jeden z najwybitniejszych sportowców naszych czasów Michael Jordan kiedyś powiedział: „Nie trafiłem do kosza w czasie mojej kariery ponad dziewięć tysięcy razy. Przegrałem niemal trzysta meczów. Dwadzieścia trzy razy to do mnie należało oddanie decydującego rzutu i nie trafiłem. Ponosiłem w życiu porażkę za porażką i właśnie dlatego odniosłem sukces”.

Konkret na dzisiaj:

  1. Odpowiem sobie na następujące pytania: czy mogę w tej chwili stanąć przed Bogiem i ze spokojem powiedzieć: „oto pomnożyłem moje talenty”? Czy nie zakopałem swoich darów? Czy jestem człowiekiem pracowitym na miarę moich możliwości?
  2. Pomyślę, który z moich talentów leży głęboko zakopany w ziemi. Wydobędę go i zacznę nad nim pracować, a Bóg na pewno mi dopomoże.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Bożena
Bożena Lis 20 '17, 21:30

Z Ewangelii według Świętego Łukasza ( ks. Józef Tabor)

Kiedy Jezus przybliżał się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał przeciągający tłum, wypytywał się, co to się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się przybliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» On odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu. Łk 18,35-43)

  Refleksja nad Słowem Bożym

    Czytamy dziś Słowo o przejrzeniu, o nawróceniu. Słowo dziś czytane, które każe nam czynić refleksję, czy czasem i my nie wpadamy w lenistwo duchowe, które może iść w parze z zewnętrznym aktywizmem, działaniem, ale działaniem, które może być nawet jakąś ucieczką, albo jakąś alienacją. Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Nimb sławy Jezusa dotarła do Jerycha – miasta, którego nazwa już dużo mówi o nim samym: ciemność rządzi nocą. Znajduj ą się w nim różni ludzie, a pośród nich wymieniony jest przez Ewangelistę człowiek, który żyje w ciemności. Żyje w ciemności, ale słyszy. Bezimienny człowiek w ciemności słyszy słowo Boga – Dobrą Nowinę. Usłyszawszy, potrafi przyjąć owo słowo Boga.On – niewidomy, a dostrzega Jezusa przechodzącego opodal. Potrafi nawet nazwać Go po imieniu, jako kogoś ważnego i rozpoznawalnego. Jak to możliwe? W sercu niewidomego z dzisiejszej Ewangelii, który przyjmuje Dobrą Nowinę, rodzi się osobista relacja do Boga. To ta relacja sprawia, że powstaje z bezruchu i idzie do Jezusa. On już nie tylko słyszy Mistrza z Nazaretu, idzie w Jego kierunku, ale nawet patrzy na Jezusa dzięki wierze. Wiara tego człowieka leczy jego serce, jego ciemności, jego wnętrze i zewnętrze. Spotkanie Boga nie pozostawia człowieka obojętnym. Przemiana życia możliwa jest jedynie przy udziale wiary. Ponieważ każdemu dana jest łaska wiary, a przyjęcie jej leży po naszej stronie, widzimy, że Bóg nie wymusza na nas decyzji, ale szanuje ofiarowaną człowiekowi wolną wolę. Dzisiaj Jezus przechodzi tak samo, jak wtedy, kiedy szedł koło Jerycha, gdzie przy drodze siedział niewidomy; przechodzi dzisiaj podczas Eucharystii, i stawia pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Czy w ogóle czegoś chcesz, aby On ci cokolwiek uczynił? Z czym przychodzisz na tę Eucharystię? Co jest w twoim sercu? Jakie jest wołanie? Jakie jest to twoje Jerycho? Co cię paraliżuje? Co ciebie niszczy? Czy może w ogóle widzisz, albo nie widzisz, jaka jest twoja rzeczywistość? Z czego Jezus ma cię wyzwolić? Z czego ma cię uleczyć? Jezus Chrystus nazywany jest Odkupicielem. Czy masz takie fakty w swoim życiu, że cię z czegoś odkupił, że cię z czegoś wyzwolił, że przemienił twoje życie? Bo może jesteś tak przyzwyczajony do tej rutyny religijnej, do rytów religijnych, a w głębi serca na nic nie oczekujesz? Może nawet nie wierzysz, że On jest w stanie cię wyrwać z tej ślepoty? Jest taka piękna modlitwa serca, modlitwa z dzisiejszej Ewangelii: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Jesteśmy zaproszeni do tej ufnej i nieustannej modlitwy. Modlitwa, która pomaga człowiekowi przyjąć postawę pokory wobec Boga; postawę pokory i zaufania, by Jezus Chrystus nad nami się pochylił. Jesteśmy zaproszeni do tego, by wołać w swoim życiu, by Chrystus przyszedł i dotknął nas, i przemienił. Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła. Dziś postawię sobie pytanie o moją wiarę: Czy moja wiara to jedynie przyzwyczajenie religijne? Jaka jest moja osobista wiara? Jakie jest to moje osobiste pragnienie spotkania się z Jezusem, to moje osobiste wołanie do Chrystusa, by On przyszedł i mnie uleczył z mojej ślepoty, z tego co mnie niszczy? Spójrzmy głębiej, w nasze serce. Co tam jest? Czy jest tam owa pierwotna gorliwość? Czy jest tam miłość? Czy jest to życie w wymiarze krzyża? Czy w nas dokonuje się ta tajemnica paschalna – umierania “starego człowieka”, i pojawienia się tego “nowego człowieka”, człowieka, który jest silnym człowiekiem, “nowym stworzeniem”, stworzeniem Ducha Świętego? Jeżeli widzimy jeszcze w sobie grzech; jeżeli jesteśmy ludźmi, którzy czują, że powinni się nawracać, to uczyńmy to jak najszybciej z pomocą Ducha Świętego.   Czy przyjmuję do serca Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie i Jego zbawczej mocy? Czy pomimo ciemności, przerastających mnie sytuacji, pamiętam, że Jezus może te mroki rozjaśnić, Jeśli Jemu bezgranicznie zawierzę?

Edytowany przez Bożena Lis 20 '17, 21:31
Bożena
Bożena Lis 21 '17, 07:42
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 21 listopada.
OFIAROWANIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. 
Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: "Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu". Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy widząc to szemrali: "Do grzesznika poszedł w gościnę". 
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: "Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie". Na to Jezus rzekł do niego: "Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło".

Kom.: Szukać i zbawiać to, co zginęło.

Mamy dzisiaj Zacheusza, zwierzchnika celników, czyli najgorszego z najgorszych.
Pana Jezusa z uczniami oraz „wszystkich”, którzy szemrali, czyli oceniali i osądzali postępowanie Jezusa i z pogardą patrzyli na celnika.

Rozważmy powyższy tekst Ewangelii.

„Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło".

To, co czyni Jezus w dzisiejszej Ewangelii jest zadaniem dla każdego chrześcijanina.

Zapytajmy się, więc siebie, czy czasami tymi co szemrali nie jesteśmy my sami?
Co nam przeszkadza szukać zagubionych grzeszników dla Kościoła i Jezusa.

1. Osąd.

Kiedy osądzimy człowieka, to nie ma szans abyśmy mogli na niego spojrzeć z miłością, a co za tym idzie, normalnie z nim porozmawiać.

2. Własne poczucie sprawiedliwości, przy gardzeniu innymi.

Otóż, czyż nie przychodzi nam na myśl takie stwierdzenie: jak ja, taki dobry człowiek i prawy mam spotykać się z kimś takim: z więzienia, alkoholikiem czy innym zdziercą i oszustem?

3. Wysokie mniemanie o sobie.

To wysokie mniemanie o swojej sprawiedliwości, wykształceniu, majętności czy pochodzeniu doprowadza nas do pogardzania innymi ludźmi. 
Znam taką sytuację, gdzie on jako mąż będąc adwokatem pogardzał swoją żoną, ponieważ ona była „tylko” nauczycielką, a rodzice jego uważali ten związek za mezalians!!!

4. Minimalizm religijny.

Moja wiara jest dla mnie wystarczająca i nikt ze mnie nie zrobi dewoty. Nie będę wstawiał się na pośmiewisko mówiąc w pracy o Jezusie. W niedzielę jestem w Kościele, tyle i basta! Żadne wspólnoty, wyjazdy na rekolekcje czy manifestacje religijne.

5. Niedzielny chrześcijanin z pogańskim stylem życia.

Ja jestem w porządku wobec Boga, bo chodzę do kościoła. 
A to, że w domu, w rodzinie na co dzień nie mam szacunku do moich bliskich i lecą przekleństwa i wulgaryzmy, to mały wąs. Ważne aby w niedziele ubrać garnitur i…spełnić obowiązek – zaliczyć Kościół.

6. Brak modlitwy.

Jak często sobie mówię: "ja nie mam takiej potrzeby, aby się modlić. Żona z dziećmi, proszę bardzo, nie przeszkadzam, ale ja jestem silny i bez Boga. 
Pamiętajmy, bez modlitwy nie ma Bożego działania, ani skutków przemiany wewnętrznej.

7. Ignorancja intelektualna.

Brak zaplanowanego czasu na czytanie słowa Bożego, Katechizmu Kościoła Katolickiego lub prasy katolickiej. A co za tym idzie, brak refleksji nad własnym życiem i otępienie pod względem wiary.

Jeżeli wkradną się w nasze życie chrześcijańskie powyższe postawy, nie trudno się domyśleć dlaczego, aby nawrócić jednego człowieka w ciągu roku na wiarę potrzeba 1000 chrześcijan i 3 duchownych.

Zaglądnijmy do dzisiejszej Ewangelii i przypatrzmy się temu, co dzisiaj robi Jezus.

- Ma "oczy otwarte". Patrzy i dostrzega człowieka w jego problemie.
- Nieważne jest dla Jezusa jaką pozycję społeczną ma ten człowiek, czy jest chwalony czy pogardzany przez ludzi.
- Ważne jest dla Pana, że ten człowiek chce Go zobaczyć, w domyśle spotkać się.
- Nie zważa Jezus na ocenę tłumu, jak zareaguje i jak oceni tę sytuację kiedy on przywódca religijny, szanowany i ceniony nagle zwróci się po imieniu do człowieka z nizin społecznych i moralnych.
- Co więcej, Jezus podchodzi do niego i mówi, że właśnie On, Zbawiciel świata, dzisiaj chce zagościć w jego domu.

Skąd bierze się u Jezusa ta głęboka wrażliwość na człowieka w potrzebie nawrócenia?
Jezus każdą swoją „drogę” najpierw omadlał ze swoim Ojcem. Po co? Aby pełnić nie swoją, ale wolę swojego Ojca.
Również dlatego, aby szła przed Nim moc Ducha Świętego, który przygotowywał serca ludzi na przyjęcie zbawienia.

Omodlenie wraz z Matką Bożą tego co pragnę czynić dla dobra ludzi i ewangelizacji jest podstawą działania i jej skuteczności.

„ Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło".

Czy tak samo rozumiemy swoje chrześcijaństwo, jak Jezus?
Czy razem z Jezusem szukam zagubionych ludzi: czynem, słowem i modlitwą? 
Czy tak samo pragnę, jak Jezus, aby ci ludzie nie zginęli?!

Modlitwa: Panie Jezu, daj mi te same pragnienia i te same dążenia, jakie Ty nosisz w sobie, aby żaden człowiek nie zginął w potępieniu na wieczność. Amen!
pełnić nie swoją, ale wolę swojego Ojca.

Bożena
Bożena Lis 22 '17, 07:27
 

Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi.
Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. 
Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: «Zarabiajcie nimi, aż wrócę».
Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: «Nie chcemy, żeby ten królował nad nami».
Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał.
Stawił się więc pierwszy i rzekł: «Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min». Odpowiedział mu: «Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami».
Także drugi przyszedł i rzekł: «Panie, twoja mina przyniosła pięć min». Temu też powiedział: «I ty miej władzę nad pięciu miastami».
Następny przyszedł i rzekł: «Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał».
Odpowiedział mu: «Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał».
Do obecnych zaś rzekł: «Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min».
Odpowiedzieli mu: «Panie, ma już dziesięć min».
Powiadam wam: «Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach»”.
Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy. (Łk 19,11-28)

 

Czytając dzisiejszą Ewangelię dostrzegamy, że na pierwszy plan wyłania się Boża ekonomia zbawienia. Stworzenie, aby dotrzeć do chwały zbawionych musi przejść próbę, gdzie wierzący ma do wykorzystania dary które prowadzą do odkupienia. Odpowiednie wykorzystanie darów ofiarowanych przez Pana wpływa na to, czy człowiek wejdzie do chwały swojego Pana. Bóg ofiaruje człowiekowi zbawienie, ale także zadanie – współpracę z łaską. Jest to dar i zadanie, które dla każdej osoby jest jednakowe.

Na płaszczyźnie relacji Bóg – człowiek są konkretne zadania, które ten musi spełnić, aby rzeczywiście stać się naśladowcą Chrystusa. Możemy tutaj doświadczyć, jaką rolę odgrywa Jezus w Bożym planie zbawienia, a zarazem odkryć jaką odpowiedzialność bierze na siebie wierzący. Słuchając Chrystusa powoli odkrywa on tajemnice Bożego królestwa.

Jezus musi tłumić niektóre zapędy swoich zwolenników, którzy posiadają własne wizje i oczekiwania dotyczące Królestwa Niebieskiego. Idący za Chrystusem nie idą naprzeciw zwycięstwu w oczach ludzi. Co na nich czeka to lata pracy i zachowywania tego wszystkiego, czego nauczał Chrystus. Wierność jaką wykaże się w tym czasie człowiek staje się papierkiem lakmusowym, czy jest on gotowy przyjąć chwałę i moc Królestwa.

Nie ma innej drogi jak Krzyż i Zmartwychwstanie. Nie można rozdzielać tych dwóch rzeczywistości. Zatem nadzieja to nie jest jakaś pełna euforii czy zawierzenia rzeczywistość, której należy oczekiwać.

Możemy zatrzymać się tylko na płaszczyźnie historycznej i zobaczyć, że Jezus odnosi się do historycznej postaci Archelaosa. Po śmierci Heroda Wielkiego terytorium Palestyny zostało podzielone pomiędzy trzech władców. Jednakże cesarz August zastrzegł sobie, żeby to rozporządzenie mogło wejść w życie musi osobiście je zatwierdzić. Zatem król Judei – Archelaos wybrał się do Rzymu, aby zatwierdzić swoją władzę. Jednak  Żydzi nienawidzili nowego władcę, który w pierwsze święto Paschy po objęciu rządów, zamordował trzy tysiące poddanych. Została zatem wysłana pięćdziesięcioosobowa delegacja Żydów do Augusta, ale ten nie posłuchał ich opinii i ustanowił Archelaosa tylko zarządcą Judei do momentu kiedy udowodni, że jest godny tytułu króla.

Spojrzyjmy jednak trochę głębiej w tę przypowieść i odkryjmy pewną parabolę, że oto tym królem odrzuconym jest Jezus. Chrystus nie mówi zatem o darze, o wykorzystaniu daru ofiarowanego przez Pana, ale mówi o sobie że zostanie wzgardzony przez ludzi. Jest to jedna z ostatnich przypowieści, które Jezus mówi przed swoja męką i śmiercią. Ukazuje w niej, że zostanie odtrącony przez tych, którzy zostali powierzeni Jego pieczy. Ewangelista Łukasz nie chce pokazać, że dar otrzymuje się, aby go wykorzystać. Akcent pada na cierpienie Jezusa, który zostanie zlekceważony przez lud. Ewangelista już wcześniej to zapowiedział, kiedy przekazał słowa Jezusa, który po raz trzeci zapowiadał swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie (Łk 18,31-34).

Uczeń musi podjąć trud naśladowania Chrystusa Króla. Ci, którzy okażą się wierni podczas drogi, zostaną sowicie nagrodzeni i otrzymają jeszcze większe dobra. Jedyną drogą jest podjęcie ryzyka, gdyż nie ma bezpiecznej pozycji. Nie mogą sobie pozwolić na to, by sparaliżował ich lęk, bo wtedy taki naśladowca staje się nie tylko, że nieposłuszny, ale jeszcze bezużyteczny. Zaś hojność Króla jest nieograniczona. Bunt to wypowiedzenie nie życiu, które przynosi Jezus Król. On odgrywa decydującą rolę w życiu człowieka, gdyż od tego, czy człowiek Go przyjmie, zależy jego życia lub śmierć. Obraz śmierci, tych którzy się zbuntowali dowodzi, że zgoda na Boże panowanie to wielka decyzja

Konkret na dziś: Pomodlę się dzisiaj hymnem: Chrystus wodzem, Chrystus królem, Chrystus władcą nam i poproszę z całego serca, aby zawsze wybierał Życie.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Lis 23 '17, 07:37
Roman Chyliński

 

Słowo Boże na 23 listopada.
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: "O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. 
Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia".

Kom.: Dar pokoju, darem Ducha Świętego.

Było to z czasów cezara Wespazjana, kiedy w Jerozolimie wybuchła wojna żydowska(66-70). Wojska rzymskie pod dowództwem Tytusa najechały w 70 roku na Jerozolimę i tak jak przepowiedział Jezus, wycięły ludność żydowską , a z świątyni Heroda nie zostawili „kamień na kamieniu”.

Dzisiaj wejścia na plac świątynny co prawda pilnują Żydzi, ale na miejscu zwanym „Skała”, gdzie podobno Abraham składał Bogu w ofierze Izaaka, zostały tylko resztki świetności świątyni, tj. zgliszcza „Portyku Salomona” i pusty plac, a na nim Muzułmanie postawili meczet Omara (w VII w.).

Żydom został li tylko „Mur płaczu” i tablica licząca ponad XX wieków, że „poganom pod karą śmierci nie wolno wchodzić do świątyni”.

Minęło od tego czasu XX prawie wieków i jak widzimy Żydzi wszystko stracili, bo odrzucili Jezusa i nie rozpoznając swojego czasu nawiedzenia. Zostali bez świątyni oraz na dwadzieścia wieków bez ojczyzny!

„O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi”.

I dzisiaj, w darze Ewangelii Jezus mówi do każdego z nas: „ O gdybyś i ty…”.
O gdyby każdy z nas otworzył się na Jezusa, na Jego dar pokoju, czyż świat nie byłby inny?

Ten dar pokoju, który daje nam Jezus, świat nie może nam dać. Nie da ci go również ani mąż, ani żona, ani twoje dzieci.

Dar pokoju, po odejściu Jezusa do Ojca jest obecnie darem Ducha Świętego!!!

Otrzymujemy ten dar przede wszystkim w Kościele, w sakramentach, w czytaniu słowa Bożego i na modlitwie.

A zatem, warto poznać tę trzecią Osobę Trójcy Przenajświętszej.

Co to znaczy, że Duch Święty jest osobą? 
To znaczy, że:
- myśli i czuje, 
- obdarzony jest umiejętnością słuchania i kochania, 
- potrafi dzielić się swoją mądrością i jest przyjacielski
- zna nas bardzo dobrze: przenika nasze serca (Rz 8,27) i odkrywa tajemnicę tego, co jest ukryte przed nami.(PS 51,8; PS 139,1n).

Przychodzi również nam z pomocą w naszych słabościach i zanosi modlitwy naszego serca do Boga tak , aby były skuteczne (Rz 8,26).

Wspiera nas w profesji, którą wykonujemy. Jeżeli jesteśmy nauczycielami, rodzicami, przełożonymi czy też spełniamy różne posługi w Kościele, to Duch Święty uzdalnia nas do doskonałego i odpowiedzialnego ich wykonania (Rz 12,6-8).

W modlitwie obdarza nas charyzmatami: mówieniem językami, proroctwem, darem uzdrawiania i czynienia cudów oraz wyrzucania złych duchów (1 Kor 12,28-30).

Tym, którzy pozwalają Mu się prowadzić i są Mu posłuszni udziela owoców: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, łagodności, opanowania ( Ga 5,22-23).

Zapytajmy się: Czy sam fakt przyjęcia sakramentu chrztu i bierzmowania wystarczą do tego , aby ta relacja z Duchem Świętym była utrzymywana i rozwijana? Otóż nie!

Współpraca z Duchem Prawdy wymaga nieustannego Nim napełniania się, o czym przypomina nam św. Paweł w Liście do Efezjan: „ Nie upijajcie się winem, bo to jest przyczyną rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem”.(Ef 5,18).

Tak więc, codziennie trzeba nam napełniać się Duchem mocy, jak codziennie dbamy o roślinki podlewając je wodą. Tego właśnie pragnie nasza dusza – wody Ducha miłości.

Apostoł poucza nas, jak to czynić: „…przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w naszych sercach. Dziękując zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa”. (Ef 5,19-20).

Napełniajmy się więc codziennie Duchem Świętym, a tam gdzie jesteśmy wnośmy ducha pokoju i miłości. Amen!

Bożena
Bożena Lis 24 '17, 07:44
  Roman Chyliński  

Słowo Boże na 24 listopada.
Łk 19, 45-48
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: "Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców".
I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Kom.: O głodzie Boga.

«Mój dom będzie domem modlitwy»

Modlitwa jest taką chwilą, w której Bóg staje się najważniejszy w naszym życiu. 
Jest tylko Bóg i ja.
Jest to też chwila, w której doświadczamy miłości u samego jej źródła. 
Można by powiedzieć za Psalmistą:
„ Jak łania pragnie 
wody ze strumieni, 
tak dusza moja pragnie 
Ciebie, Boże! 
Dusza moja pragnie Boga, 
Boga żywego: 
kiedyż więc przyjdę i ujrzę 
oblicze Boże? 
w świątecznym orszaku.(Ps 42,2-3).

Często słowo Boże łączy modlitwę z uczuciem pragnienia.
Wielu rzeczy pragniemy w życiu, a szczególnie tych, które by zaspokoiły głód ciepła i miłości. Kiedy wzbudzi się w nas taki głód, często myślimy o drugim człowieku, który by zaspokoił nasze ukryte tęsknoty.
Rzadko pomyślimy o Stwórcy, że to właśnie Bóg najpełniej może zaspokoić wszelkie ukryte tęsknoty i pragnienia naszej duszy.

W Ewangelii wg św. Jana znajdują się piękne, pełne tęsknoty słowa Jezusa skierowane do nas: „"Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza". (J 7,37-38).

W tych oto słowach Jezusa, kryje się cała głębia modlitwy. Modlitwy, jako spotkania dwóch spragnionych siebie osób, Jezusa spragnionego mnie i mnie spragnionego Jezusa.

Dlaczego tak trudno o doświadczenie takiego spotkania?

Jest nam trudno uwierzyć najpierw we własne pragnienia, że aż tak mogę być spragniony spotkania z Bogiem! I może być, aż taki głód Boga w moim wnętrzu!
Jest mi trudno również uwierzyć, że i Jezus może „aż tak” być spragniony spotkania ze mną! 
I że jest Ktoś, dla kogo ja jestem, aż tak ważny. 
Kto mnie, aż tak kocha!

Często chwila adoracji Najświętszego Sakramentu w zupełnej ciszy, pozwala na przeżycie spotkania z Jezusem i doświadczenie Jego bliskości i tęsknoty za mną.

Karl Rahner, nieżyjący już teolog, jezuita uświadamia nas jak ważna jest modlitwa w naszym życiu i dlaczego tak jest, że możemy nie czuć głodu modlitwy, głodu Boga:
„Stanąć w obliczu Boga w czci i miłości, znaczy modlić się. 
Człowiek staje wówczas w jedności wobec Tego, który jest wszystkim i już to jest czynieniem czegoś z kręgu rzeczy najważniejszych i najpotrzebniejszych. 
Modlitwa jest czynieniem czegoś, co czynią nie wszyscy.
Bo to, co jest z kręgu rzeczy najważniejszych, jest tym samym czymś najbardziej wolnym, co nie narzuca się w cale, jako coś, co muszę zrobić, ale jest darem dobrowolnej miłości i dlatego zdarza się rzadko. 
Stąd modlitwa spychana jest na margines. 
Tak niewielu z nas modli się naprawdę, bo nie popycha nas do tego „konieczność życiowa”.
Jedynie serce, miłość, prawdziwa wolność, pomogą nam w modlitwie. 
Są takie sprawy ludzkie, takie czyny serca, o których każdy myśli, że je zna. 
A tymczasem one właśnie, najoczywistsze, najprostsze, są dla człowieka najtrudniejsze.”

Modlitwa: Jezu mój kochany, rozpal na nowo we mnie pragnienie spotkania się z Tobą. Jak przyjaciel spotyka się z przyjacielem i pragnie intymności w tym spotkaniu, tak i we mnie wzbudź tęsknotę za takim spotkaniem z Tobą. Daj mi poczuć Twoją obecność w mojej duszy i moją obecność na głębinach Twego serca. Pragnę uwierzyć w Twoją miłość do mnie i nią poruszony odpowiedzieć miłością. Amen!

Bożena
Bożena Lis 24 '17, 07:49
 

Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.

I nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem. (Łk 19,45-48)

Cała Ewangelia według św. Łukasza osnuta jest wokół pielgrzymki Jezusa do Jerozolimy. Wczoraj czytaliśmy, że na widok Świętego Miasta Chrystus zapłakał. Dzisiaj, zaraz po wjeździe w jego granice, udaje się od razu do Świątyni Jerozolimskiej. Wszystkie kolejne fragmenty pierwszego tomu dzieła łukaszowego aż do Ostatniej Wieczerzy, będą rozgrywały się w jej murach.

Dla Łukasza Jezus nie jest jednym z wielu pielgrzymów, którzy nawiedzają to miejsce. Opisując oczyszczenie Świątyni, chce nam pokazać, że On jest jej panem i ma prawo do tak gwałtownego zachowania, jakim niewątpliwie było wyrzucenie sprzedających. Narażając się wielu wpływowym osobom, na czele z arcykapłanem Kajfaszem, Chrystus chciał oczyścić to święte miejsce ze wszystkiego, co sprawia, że przestało ono być domem modlitwy, a stało się przestrzenią załatwiania interesów i dorabiania się.

Ktoś mógłby w tym miejscu postawić zarzut, że handlarze pomagali pielgrzymom spełnić pobożny obowiązek złożenia ofiary. Przecież dzięki ich działalności ludzie nie musieli „taszczyć” ze sobą zwierzęcia na ofiarę nawet setki kilometrów. Jednak to tylko pozory. Gdy zagłębimy się nieco bardziej w ówczesne realia, dowiemy się, że pielgrzymi zdążający z daleka mogli nabyć zwierzę na ofiarę, bądź wymienić pieniądze u podnóża Góry Oliwnej, czyli kilka kilometrów od Świątyni. Zatem dlaczego kupcy znaleźli się murach najświętszego miejsca dla Żydów, skoro o „rzut kamieniem” już działali tacy ludzie i skutecznie pomagali pielgrzymom? Odpowiedź jest prosta i stara jak świat: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Pod pobożną przykrywką o swoje interesy dbał nie kto inny jak sam arcykapłan Kajfasz. Chciał stworzyć konkurencję dla handlarzy spod Góry Oliwnej. I de facto ją stworzył, bo miał wielką władzę w swoich rękach. Oczywiste jest to, że z pozwolenia handlowania w świątyni on i jego rodzina czerpali zyski (zapewne nie małe). Jezus, który wypędza przekupniów, stawia się wyżej od niego, bo neguje jego decyzje i autorytet. My dzisiaj wiemy i wierzymy, że był to gest prorocki Mesjasza Boga-Człowieka, ale dla dygnitarzy czerpiących profity z handlu świątynnego (nie tylko Kajfasza) Rabbi jawił się jako fanatyk, który stawia siebie ponad ustalonym porządkiem. To tak, jakby dzisiaj prosty robotnik podszedł do Papieża w czasie Mszy Świętej i powiedział, że nadużywa swojej władzy i nie ma racji w tym, co robi, a on ją ma. Jak byśmy zareagowali, widząc taką scenę? Stanęlibyśmy po stronie tego rzemieślnika? Nie sądzę, chociaż mogę się mylić.

Swoim postępowaniem Jezus „podpadł” władzy duchowej Izraela do tego stopnia, że chcieli Go zabić. Czy nie wiedział, jakie będą konsekwencje Jego działań? Na pewno zdawał sobie z nich sprawę, ale równocześnie miał świadomość, że częścią Jego misji jest pokazanie właściwej relacji z Ojcem i przywrócenie szacunku świętemu miejscu.

Naszym świętym miejscem jest kościół. Pamiętajmy, że nie jest on wybiegiem dla modeli i modelek, na którym każdy prezentuje swoją aparycję, ale jest miejscem modlitwy i zadumy. Również strojem uszanujmy to, gdzie znajdujemy się i pamiętajmy, że przychodzimy spotkać się z Bogiem, a nie pokazać się przed innymi.

Jest jeszcze jedna rzecz, która łączy się z oczyszczeniem Świątyni Jerozolimskiej. Miałem szczęście trzykrotnie pielgrzymować do Ziemi Świętej. Na własnej skórze przekonałem się, że ludzie tam mieszkający krzykliwość mają we krwi i jest dla nich naturalna jak… narzekanie dla Polaków. Oczywiście, piszę to z pewnym przekąsem, ale lubimy sobie ponarzekać na wszystkich i na wszystko, ot tak, dla zasady. Ale wracam już do właściwej myśli. Przejście przez bazar w Jerozolimie czy innym mieście może skończyć się uszczerbkiem słuchu. Nie żartuję. Dla ludzi żyjących tam od dziecka głośna, a nawet bardzo głośna, wymiana zdań jest normalną formą komunikacji. Dołóżmy do tego jeszcze emocje uruchamiające się w czasie targowania, co też jest ich charakterystyczną cechą, ryk zwierząt ofiarnych i mamy gotowy taki harmider, że po chwili zaczyna boleć głowa.

Jezus, który wypędził handlarzy z terenu Świątyni Jerozolimskiej, przywrócił w niej ciszę. Nie da się usłyszeć Boga, gdy nie można usłyszeć własnych myśli. Cisza jest koniecznym elementem głębokiej modlitwy i spotkania z Nim. Widzę po sobie, że gdy zaczyna brakować mi czasu na milczenie przed Bogiem, moje duchowe siły szybko słabną. Oczywiście, modlę się na brewiarzu, różańcem, koronką czy też innymi modlitwami, ale najbardziej lubię ciszę i wsłuchiwanie się w to, co On mi powie. To w czasie takiego „nic nie robienia” podjąłem decyzję, że będę się z Wami dzielił słowem przez internet. Ale również w czasie milczenia Bóg pokazał mi, że wiele moich pomysłów – według mnie genialnych – muszę zostawić, bo nie pochodzą od Niego, ale ode mnie.

W wielu komentarzach zachęcałem już do milczenia przed Bogiem, ale zrobię to znowu. Cisza pomaga przestać targować się z Nim i przekonywać, że ja zawsze mam rację, a On powinien dopasować się do mnie i zrealizować mój plan. Pozorna bezczynność jest czasem wielkiej pracy i to nie mojej, ale Jego nade mną.

Myślę, że znana Ci jest ta historia związana ze św. Janem Marią Vianneyem. Zaciekawił go kiedyś biedny człowiek z jego parafii, powiedzielibyśmy kolokwialnie, wieśniak, który całymi godzinami siedział nieruchomo w kościele. Któregoś razu ciekawość skłoniła proboszcza do zadania pytania, co on robi. „Nic, ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie”.

Konkret na dzisiaj: Zachęcam Cię do spróbowania modlitwy ciszą. Stań przed Nim tylko ze swoim sercem. To wystarczy.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Bożena
Bożena Lis 25 '17, 08:20
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 25 listopada.
Łk 20, 27-38 
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: "Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu». Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. 
Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę". 
Jezus im odpowiedział: "Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani są za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. 
A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzaku, gdy Pana nazywa «Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją".

Kom.: Czy masz pragnienie nieba?

Pan Jezus jasno określa jacy będziemy po śmierci jeśli trafimy do nieba:
1. „Ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”. 
Nie oznacza to, że nie będziemy rozpoznawać swoich bliskich i znajomych.

2. „Już bowiem umrzeć nie mogą”. 
Jezus jasno naucza, że jest życie na ziemi, potem śmierć i życie wieczne. Stąd jest wielkim błędem wierzyć w reinkarnację, czyli powtórne wcielenia. 
Jest to pogląd, według którego dusza (bądź świadomość) po śmierci ciała może wcielić się w nowy byt fizyczny. Np. dusza jednego człowieka może przejść w ciało nowonarodzonego dziecka lub zwierzęcia czy nawet według niektórych poglądów rośliny.

3. Będziemy „ równi aniołom” w doskonałości: 
- fizycznej- życie bez bólu i cierpienia,
- intelektualnej- głębsza świadomość celu życia i poznania, 
- duchowej, bo będziemy widzieć Boga „twarzą w twarz”.

4. Będziemy „ dziećmi Bożymi” w wymiarze doświadczenia „pełni” szczęścia oraz zapowiadanego nam dziedzictwa nieba, czyli przebywania z Trójcą Świętą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym, Maryją, świętymi i aniołami.

5. Wszyscy umarli zmartwychpowstaną, ze względu na duszę nieśmiertelną, ale jedni ku „chwale”, inni ku „potępieniu”.

Niech dopełnieniem tych powyższych słów będzie świadectwo Tatiany Biełous, która 20 lat temu doświadczyła z Łaski Bożej widzenia piekła i nieba. Oto fragmenty:

Wizja nieba:
„I wyszłam przez ten tunel do innego świata, wypadłam z niego i uniosłam się w górę. To było piękne - uczucie latania, szczęścia, radości! Zewsząd iskrzyło się światło! Ono się mieniło! Na ziemi nie ma takich barw! Drodzy przyjaciele! Ja, nędzna, mogę porównać ten błękit – ze złotem, ale i to porównanie jest bardzo blade w porównaniu do tego, co zobaczyłam. To było tak piękne! Tak radosne! Zaczęłam śpiewać. Zaśpiewałam chwałę Panu Bogu: "Chwała Bogu! Za wszystko Mu chwała! On ma do tego prawo!".

Osoby w pięknych szatach.

„Widziałam osoby w pięknych błyszczących szatach i odchodzili gdzieś do góry, w dal. "Do wieczności" - pomyślałam. Byli oni piękni.”

„Na Niebiosach są rzeki, jeziora. Rzeki biorą początek u Tronu Bożego. Jeziora, lasy, ogrody! To wspaniałe! Ileż nowych zwierząt zobaczyłam! Rozpoznawałam te, które znałam i widziałam te, których nie znałam. Było to bardzo ciekawe. I muzyka, muzyka! Tak mi się podobała! Widziałam ludzi z piękną skórą, wspaniałymi twarzami, poznawałam znajomych, poznawałam przyjaciół. Jedno mnie zaskakiwało: jakże to tak – przecież jej było ponad 80, a tutaj ona jest zupełnie młoda!”

Geniusz miast przygotowanych dla nas.

„Widziała Niebieskie Jeruzalem. Budynki w tym mieście były doskonałe, prawdopodobnie wszystko, co kiedykolwiek zostało stworzone przez geniuszy, zostało tam zgromadzone: zdumiewającej piękności pałace, domy, dzwonnice – wszystko to było ozdobione zadziwiająco pięknymi malowidłami, płaskorzeźbami, ulice wyłożone jakby złotymi płytkami. 
Widziała też ludzi wesołych, radosnych, wchodzą do tych domów i bawiących się z ptakami i zwierzętami. To wszystko był takie piękne, takie niezwykłe, wprawiało mnie w podziw.”

Królestwo Niebieskie jest blisko.

„Ludzie mnie zauważyli i zaczęli zbliżać się do bramy, ale Anioł wyciągnął prawą rękę i powiedział: "Ona wróci”, i ludzie zatrzymali się. Widziałam braci i sióstr w wierze, tych, którzy odeszli do Wieczności. Machali mi ręką i mówili: "Tobie jeszcze za wcześnie, idź i powiedz, powiedz, że Królestwo Niebieskie jest blisko”. Tak, ja tak bardzo chciałam do nich, przekroczyć granicę do nich, ale Anioł trzymał mnie za rękę. Zrobiliśmy krok do tyłu, brama się zamknęła. Ruszyliśmy dalej. To było zachwycające!”

Tacy sami, a jednak inni.

„Zobaczyłam pastora z Ghany. „Bracie Nelson! A czemu ty nie czarny?” On był Murzynem. A on odpowiedział: „A ty też nie jesteś biała!” Ze zdziwieniem popatrzyłam na siebie. Przyjaciele! Miałam perłowa skórę, jak różowa perła, podświetlona od wewnątrz. I przypomniałam… „Nie wszyscy umrzecie, ale wszyscy zmienicie się”. Pan Bóg da nam inne ciała. Chwała Mu!”

Spotkamy się z najbliższymi.

„Zobaczyłam mojego synka, który mając dziesięć miesięcy zmarł w moim łonie. A chłopiec otworzył usta i powiedział: „Mamo! Mamo, dziękuj Bogu!”. A mi jak zasłona spadła z oczu, poznałam swego syna, ale nie 10-miesięcznego. Nie, przyjaciele! To był dorosły młodzieniec. I on tam tańczył i wielbił Pana!. Mówię: „Synku, dlaczego tak wcześnie mnie zostawiłeś? Twoi pięcioro braci i sióstr nie mogli mi ciebie zastąpić”. Chciałam go objąć. I on też zrobił krok ku mnie, ale Anioł wyciągnął rękę i powiedział: „Ona wróci!”. I syn mój cofnął się i powiedział: „Mamo, chwal Boga! Gdybym został na ziemi, to nigdy bym nie trafił do Nieba”. – „Chwała Ci, Panie, żeś rozpoznał mego syna przed tym, nim wpadł w grzech i wziąłeś go wtedy, gdy był on święty! Chwała Tobie, Panie!” Dziś, kiedy męża pytają, ile ma dzieci, mąż odpowiada: sześcioro, pięcioro na ziemi i jeden w niebie.

Lekkość życia.

„Szliśmy po trawie, która pomagała iść. Nie było żadnego zmęczenia. Nogi zanurzały się w wilgotnej, delikatnej trawce, która pieściła stopy i odczuwałam lekkość od tego dotyku. Lekkość we wszystkim, święto i radość.”

Spotkanie z moim tatą.

„Zobaczyłam piękny domek. Podeszliśmy do domku. Weszliśmy. Ładny pokój. Zalany był takim matowym światłem. To światło było żywe! Za biurkiem siedział człowiek i śpiewał psalm.. Znam ten psalm – śpiewano go często w cerkwi: „Bóg ma prawo do chwały! Chwała Panu! Chwała! Za wszystko Mu chwała!” 
Zasłuchałam się w tym śpiewie. Kiedy człowiek się odwrócił, poznałam swego ojca. Ale zobaczyłam nie tego starca, który umarł. Zobaczyłam młodego mężczyznę lat 25 – 30. Kiedy się obejrzał, on również mnie poznał i bardzo się zdziwił. To był mój tata. Mój kochany tata!. On powiedział: „Tanieczko! Przecież tobie za wcześnie.” Anioł wyciągnął rękę, skierował na mnie i powiedział: „Ona wróci”. I tata cofnął się. A ja tak chciałam go objąć. Ale Anioł mocno trzymał mnie za rękę i powiedział: „Na nas czas.” Tata tylko poprosił: „Powiedz mamie. Jak wrócisz. Powiedz mamie wszystko, co tutaj zobaczysz.”

„W tej chwili moja mama była jeszcze niewierząca, nie nawrócona. Była świeckim człowiekiem.
Powiedziałam do niego: „Tato, a dlaczego jesteś tu, a nie koło Tronu Pana?”
A ojciec odpowiedział: „Dziękuj, córko, Panu. Ja, jak głownia wychwycona z ognia.(uratowany w ostatniej chwili z piekła). Chwal Go za to, że nie jestem tam, dokąd teraz ty pójdziesz, (aby zobaczyć piekło) a jestem tu i jestem szczęśliwy”. 
Przypomniałam, jak umierał mój ojciec. On się nawrócił, przywołał kapłana dosłownie 15 min. przed śmiercią. Po spowiedzi kapłan wyszedł i powiedział: „On zawarł przymierze z Bogiem. Chwała Panu!” My również wypowiedzieliśmy „chwałę Bogu” i pobiegłyśmy do taty. Tata szeroko otworzył oczy, był bardzo zdziwiony i powiedział: „Jestem żywy! Żywy! Żywy!” I z tymi słowami odszedł. I ja zaświadczam: on żyje. Żyje Miłością Bożą. On żyje. 
Myślałam o ojcu – jakież to szczęście. Wiedziałam, że jeszcze trochę i wkrótce znów z nim się spotkam, a czas ziemski biegnie bardzo szybko. Alleluja! Alleluja! Chwała Panu!”

Przygotuj się więc, nie tyle na śmierć, ile na niebo. 
Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. 
Zapragnij już teraz przebywania z Panem w niebie. 
Zapragnij już teraz pojednania się z Bogiem przez konfesjonał.
Oddaj się cały Maryi, aby w godzinę śmierci przeprowadziła cię wraz ze świętym Michałem archaniołem do nieba. Amen!

Bożena
Bożena Lis 26 '17, 08:32
  Roman Chyliński 

 

Niedziela, 26 listopada 2017
JEZUSA CHRYSTUSA, KRÓLA WSZECHŚWIATA
Uroczystość

Mt 25, 31-46 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. 
Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». 
Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?» A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili». 
Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie». 
Wówczas zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?» Wtedy im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili». I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego".

Kom.: O szlachetnych odruchach serca ludzi królestwa Bożego.

Św. Mateusz w swojej „mowie eschatologicznej”(24-25 rozdział) opisuje Sąd Boży.

Warto wiedzieć, co będzie istotne dla Boga, kiedy staniemy na końcu swego życia przed Jego tronem.

„Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata.
- Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; 
-byłem spragniony, a daliście Mi pić; 
-byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; 
-byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; 
-byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
- byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie».”

Ci błogosławieni, jak przeczytaliśmy byli co najmniej zaskoczeni powyższymi słowami Jezusa. Kiedy to widzieli Jezusa w potrzebie i pomogli Mu?
Jezus im odpowiedział:
«Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili».

Jak więc powinniśmy rozumieć powyższe słowa Jezusa?
Jest taki wymiar wrażliwości człowieka względem potrzebujących, który nazywa się szlachetnym i bezinteresownym odruchem serca. Ktoś inny może nazwać to współodczuwaniem.
Człowiek taki czyni dobro i nawet nie wie jak się do dzieje. Nie czeka na wdzięczność, bo nie po to czynił to dobro. W sercu takiego człowieka Jezus uczynił swoje mieszkanie i rozlewa miłość, komu chce i ile chce.

„Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. 
-Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
- byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; 
- byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; 
-byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie».”

Kim są ci ludzie przeklęci u św. Mateusza?
Jest w nich silna miłość własna skierowana tylko na siebie i na własne potrzeby. Trudno takiemu człowiekowi zauważyć, że może żyć ktoś blisko niego, nawet w drugim pokoju, kto przeżywa głęboko swoją samotność lub jest w potrzebie.

Niestety, program dnia oraz priorytety które taki człowiek sobie postawił, nie uwzględniają drugiej osoby, chyba, że w kalkulacjach pojawia się myśl: dobrze by było zaglądnąć do niego, bo gdybym ja w razie czego potrzebował to, czy tamto, to wówczas… .
I tak, poza myśleniem koniunkturalnym człowiek ten właściwie nie potrzebuje drugiego człowieka.

Owszem jest jeszcze coś takiego jak „gest” względem bliźniego dla poczucia własnej satysfakcji i na tym kończą się możliwości naszego filantropa.

Jest chwilowe przebudzenie u takiego człowieka kiedy sam potrzebuje drugiego człowieka na skutek własnej choroby, operacji, ale wydaje się jemu, że inni wobec niego powinni właśnie tak zareagować. 
Po czym wszystko wraca do „normy”. On w centrum, a wszyscy wokół niego.

Smutne życie i jak słyszymy z ust Jezusa smutny koniec jest takiego człowieka.

Co masz zrobić, aby się zmienić?
Prosić nam trzeba Jezusa o większą wrażliwość na potrzeby bliźniego.

Pan Jezus nie raz stosuje terapie wstrząsowe. 
Czyni z nami taki szybki kurs dorastania przez: przewlekłą chorobę, niepełnosprawność albo głębokie nawrócenie. I jest to tak, jakby ktoś młotem walną nas w głowę. Wówczas dopiero zauważamy jak długo trwaliśmy w swoim narcystycznym świecie, zapatrzeni tylko w swoje własne sprawy.

Zacznij może ćwiczyć się w słowach: jak się czujesz, czy mogę ci w czymś pomóc. A jak wydasz parę groszy na kogoś, aby pomóc w jego potrzebach , to spróbuj to szybko zapomnieć .
Po czym dodaj do tego trochę miłości.

Jeszcze raz przeczytaj sześć pytań:
- Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; 
-byłem spragniony, a daliście Mi pić; 
-byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; 
-byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; 
-byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
- byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie».”
Czy już wszystkie "byłem" uczyniłeś w swoim życiu? 
Więc się spiesz, bo może zabraknąć życia. Amen!

Bożena
Bożena Lis 27 '17, 07:32
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 27 listopada.
Łk 21, 1-4.
Słowa Ewangelii według św. Łukasza. 
Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga jakaś wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki. 
I rzekł: "Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie".

Kom.: Czas "chwilówek".

„Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im z b y w a ł o”.

Na obrazie znajdującym się w refektarzu wspólnoty księży michalitów w Włoszech, w Castel sant Elia jest namalowana ewangeliczna uboga wdowa nie jako staruszka 80-letnia, ale jako młoda kobieta tuląca małe dzieciątko do piersi, a pozostałe dwoje jej dzieci trzymało się za mamy suknie.

Ujmująca, wręcz wzruszająca wizja artysty „ubogiej wdowy” jako młodej matki trojga dzieci, oddającej Bogu wszystko co posiada, przemawia do każdego oglądającego aż nadto, swoją wyrazistością i dosadnością!

Jak jestem na modlitwie z Bogiem, to co ja Mu oddaję oprócz czasu i tego, że to czynię?
Czy oddaje Mu wszystko to, co mam, to znaczy całego siebie?

Czy może angażuję się w to spotkanie na zasadzie: „na ile mi zbywa czasu”, bo zaraz ktoś przyjdzie i mnie wywoła albo jednym uchem słucham czy są już Wiadomości w TV i w napięciu oddaje Bogu ten czas.

Jak jestem na Mszy św., to czy mam świadomość, że zostałem zaproszony na ucztę do Króla i właściwie nic już w życiu, tu na ziemi nie może wydarzyć się większego i godnego uwagi nad tę uroczystość, w której obecnie mam zaszczyt uczestniczyć z woli i zaproszenia samego Boga?!

Czy może dla mnie jest coś o wiele ważniejszego w tym dniu co chcę zrealizować z większą radością i zaangażowaniem: jakieś spotkanie z przyjaciółmi i dobre żarcie w knajpie, a może film, czy wyjazd na cały dzień nad wodę i związku z tym zaczyna mnie już denerwować przedłużona homilia oraz zbyt pobożne odprawianie Eucharystii przez księdza?

Oddawać Bogu czas, który mi zbywa dla mnie, jako chrześcijanina to przecież normalka, bo jakbym nie miał takiego czasu, to już w ogóle z Bogiem bym się nie spotkał. Czyż nie jest to smutne?

Ale co się dzieje dalej.

Podobnie zaczynam traktować rozmowy z żoną lub z mężem. Ostatnio usłyszałem takie oto świadectwo żony: „Wiele razy mąż siadał z kawą do stołu, abym i ja usiadła z nim. A ja uczyniłam to tylko na chwilę, aby pójść szybko do dzieci lub innego obowiązku.” Powiedziała na końcu: „Muszę to zmienić. Najpierw czas dla męża, a później dla dzieci”.

Również czas poświęcony dzieciom wygląda podobnie. Młoda żona napisała do swojego męża list, kiedy zobaczyła, jak tylko na chwile bierze małe dziecko na swoje ręce i zaraz jej oddaje, bo ma ważniejsze rzeczy do zrobienia np. przy komputerze. W liście napisał tylko jedno zdanie: „Kochany mężu, co tak naprawdę jest dla Ciebie ważniejsze, od własnego dziecka, że poświęcasz mu tylko 3,20 sek.?”

Niestety przeciętny ojciec spędza z dzieckiem 18 min., a matka 37 min..
Zatrważające dane statystyczne – nieprawdaż?

Zagubiliśmy się w naszych rodzinach. Nawet nie zauważamy, jak wszystko i wszystkich zaczynam traktować na zasadzie zbywania! 
A co jest ważniejsze nad bycie z własna rodziną?! Praca???

Powiedz sam sobie, gdzie cię gna?! Co jest ważniejsze od chwile bycia z żoną, mężem, czy dziećmi?!
A jak jesteś z Bogiem, z modlitwą? Tu już jest straszna dziura, a co jest jeszcze ważniejsze, nad to SPOTKANIE?

O człowieku zagubiony w swoich własnych myślach, dążeniach i uczuciach. 
Ta koncentracja na sobie i tylko na sobie nie pozwala ci zobaczyć i przeżyć piękne chwile jakie tobie daje Bóg.

Zatrzymaj się!

Bo jak zatrzymasz się dopiero po 50 latach, to może się okazać, że nikogo nie ma już przy tobie. Wszyscy, których zbywałeś przez te lata odeszli od ciebie, zostałeś sam. 
- Nie ma przy tobie ani Boga, ani Jezusa, ani Maryi.
- Nie ma żony, męża, ani dzieci, bo nie byli ważni dla ciebie przez te lata. 
- Nie ma przyjaciół bo nie miałeś dla nich czasu.
- Nie ma nawet znajomych, bo nie pozwolili sobie, abyś ich zbywał.

Przeproś dzisiaj tych, których może zbywałeś przez wiele lat. 
Wreszcie zaproś czy pobądź z bliskimi bez patrzenia na zegarek. 
Posłuchaj ich… Niech ich sprawy zaczną być dla ciebie ważne. 
Zobacz jak wiele piękna jest w przyrodzie… i umów się wreszcie z Bogiem na „herbatę” dając Mu szansę, żeby mógł ci powiedzieć…, że cię kocha!Amen!

Strony: «« « ... 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 ... » »»