W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».
Jak często doświadczamy, że nasze życie jest dość uciążliwe. Nawet małe dzieci muszą się nauczyć, że w życiu nic nie przychodzi samo z siebie. Są pewne czynności, których nie lubimy wykonywać, a opory są trudne do pokonania. Oczywiście chcielibyśmy to wszystko sobie ułatwić. Podobnie jest w naszym życiu moralnym i religijnym: nie zawsze jest nam łatwo przestrzegać przykazań Bożych lub wypełniać obowiązki religijne z entuzjazmem.
Zauważamy, że Jezus nigdzie się nie spieszył. Uzdrawiając kogoś, skupiał się na leczeniu. Idąc przez pola, cieszył się z piękna kłosów pszenicy lub obfitych kiści winorośli i używał ich jako obrazów do swoich przypowieści. Kiedy rozmawiał ze swoimi apostołami, całe skupienie kierował na rozmówców. Nie było dla Niego innego spotkania, które musiał odbyć w tym samym czasie. Przeżywał ten moment w całej pełni.
Dzisiaj mówi do nas Jezus w Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Powinniśmy być szczęśliwi, gdy mamy wolny czas i możemy cieszyć się ciszą i spokojem. Ale jakże często wtedy kłębią się myśli o wielu działaniach, które możemy wykorzystać, aby wypełnić nasz wolny czas. I oto czas relaksu staje się sezonem największej aktywności. Jednak to wszystko nie jest nam narzucane z zewnątrz, ale sami to wybieramy, relaks nie jest więc wytchnieniem.
Bóg zna nasze zmagania, trudności i znój naszego istnienia. Wie jak wielkie udręczenie przygotowujemy dla siebie i inne, które są dla nas przygotowane, a spadają na nas lub są nam narzucone. Można również powiedzieć, że każdy z nas musi nosić swój osobisty krzyż, od którego nie możemy uciec.
Jakże uzdrawiające, jak zbawienne jest dla nas usłyszenie głosu Zbawiciela, gdy zaprasza nas, abyśmy znaleźli orzeźwienie i pocieszenie. Nasze własne plany i zamiary są często przestarzałe a nawet zwodnicze. Bóg ciągle troszczy się i nie pozwala nam zbłądzić, ale podnosi nas i karmi swoimi darami. Potrzebujemy zatem czasu, aby się przybliżyć do Boga, rozwinąć się – czasu odpoczynku i modlitwy. Każdy nas jest różny. Jeden potrzebuje więcej inny mniej odpoczynku, ważne jest tylko, aby wiedzieć, że wszyscy potrzebujemy odskoczni, ciszy, abyśmy mogli znowu efektywnie działać.
Nasz Mistrz, Jezus Chrystus zna nasze słabości, gdyż doświadczył kruchości ludzkiego istnienia. Przyjął na siebie Krzyż i oddał się za nas z miłości. Umarł za nas, ponieważ chciał nam służyć w miłości. Ta służba była naprawdę królewskim sposobem. Kiedy jesteśmy złączeni z Chrystusem, również będziemy służyć Bogu i ludziom w wolności. Nie żyjemy „według ciała”, ale „według ducha”. Boży Duch Święty napełnia nas i uwalnia, abyśmy nie pełnili już „uczynków ciała” – złych uczynków, które prowadzą do śmierci. Bóg jest z nami i daje nam Swoją miłość i pokój.
Być blisko Boga w modlitwie i czynić dobro zamiast zła, tak właśnie dźwigamy krzyż naszego życia – w miłosnym zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem Odkupicielem. Z Nim cała ciężkość staje się lekka i otrzymujemy moc na drogę naszego życia. Sam Bóg podnosi nas i uzdalnia do każdego kroku.
Nasze życie jest wyjątkowym darem, nawet jeśli musimy cierpieć wiele krzyży codzienności, jednakże celem naszego życia jest wieczna chwała w uczestnictwie w zbawieniu Bożym. Jesteśmy do tego wezwani. Bóg nas kocha, a radość Pana jest naszą siłą.
Konkret na dziś: Zatrzymaj się na chwilę, aby zawołać – „Jezu, ufam Tobie”
Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.