Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Kwi 29 '19, 07:29
 

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».

Jak często doświadczamy, że nasze życie jest dość uciążliwe. Nawet małe dzieci muszą się nauczyć, że w życiu nic nie przychodzi samo z siebie. Są pewne czynności, których nie lubimy wykonywać, a opory są trudne do pokonania. Oczywiście chcielibyśmy to wszystko sobie ułatwić. Podobnie jest w naszym życiu moralnym i religijnym: nie zawsze jest nam łatwo przestrzegać przykazań Bożych lub wypełniać obowiązki religijne z entuzjazmem.

Zauważamy, że Jezus nigdzie się nie spieszył. Uzdrawiając kogoś, skupiał się na leczeniu. Idąc przez pola, cieszył się z piękna kłosów pszenicy lub obfitych kiści winorośli i używał ich jako obrazów do swoich przypowieści. Kiedy rozmawiał ze swoimi apostołami, całe skupienie kierował na rozmówców. Nie było dla Niego innego spotkania, które musiał odbyć w tym samym czasie. Przeżywał ten moment w całej pełni.

Dzisiaj mówi do nas Jezus w Ewangelii: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Powinniśmy być szczęśliwi, gdy mamy wolny czas i możemy cieszyć się ciszą i spokojem. Ale jakże często wtedy kłębią się myśli o wielu działaniach, które możemy wykorzystać, aby wypełnić nasz wolny czas. I oto czas relaksu staje się sezonem największej aktywności. Jednak to wszystko nie jest nam narzucane z zewnątrz, ale sami to wybieramy, relaks nie jest więc wytchnieniem.

Bóg zna nasze zmagania, trudności i znój naszego istnienia. Wie jak wielkie udręczenie przygotowujemy dla siebie i inne, które są dla nas przygotowane, a spadają na nas lub są nam narzucone. Można również powiedzieć, że każdy z nas musi nosić swój osobisty krzyż, od którego nie możemy uciec.

Jakże uzdrawiające, jak zbawienne jest dla nas usłyszenie głosu Zbawiciela, gdy zaprasza nas, abyśmy znaleźli orzeźwienie i pocieszenie. Nasze własne plany i zamiary są często przestarzałe a nawet zwodnicze. Bóg ciągle troszczy się i nie pozwala nam zbłądzić, ale podnosi nas i karmi swoimi darami. Potrzebujemy zatem czasu, aby się przybliżyć do Boga, rozwinąć się – czasu odpoczynku i modlitwy. Każdy nas jest różny. Jeden potrzebuje więcej inny mniej odpoczynku, ważne jest tylko, aby wiedzieć, że wszyscy potrzebujemy odskoczni, ciszy, abyśmy mogli znowu efektywnie działać.

Nasz Mistrz, Jezus Chrystus zna nasze słabości, gdyż doświadczył kruchości ludzkiego istnienia. Przyjął na siebie Krzyż i oddał się za nas z miłości. Umarł za nas, ponieważ chciał nam służyć w miłości. Ta służba była naprawdę królewskim sposobem. Kiedy jesteśmy złączeni z Chrystusem, również będziemy służyć Bogu i ludziom w wolności. Nie żyjemy „według ciała”, ale „według ducha”. Boży Duch Święty napełnia nas i uwalnia, abyśmy nie pełnili już „uczynków ciała” – złych uczynków, które prowadzą do śmierci. Bóg jest z nami i daje nam Swoją miłość i pokój.

Być blisko Boga w modlitwie i czynić dobro zamiast zła, tak właśnie dźwigamy krzyż naszego życia – w miłosnym zjednoczeniu z Jezusem Chrystusem Odkupicielem. Z Nim cała ciężkość staje się lekka i otrzymujemy moc na drogę naszego życia. Sam Bóg podnosi nas i uzdalnia do każdego kroku.

Nasze życie jest wyjątkowym darem, nawet jeśli musimy cierpieć wiele krzyży codzienności, jednakże celem naszego życia jest wieczna chwała w uczestnictwie w zbawieniu Bożym. Jesteśmy do tego wezwani. Bóg nas kocha, a radość Pana jest naszą siłą.

Konkret na dziś: Zatrzymaj się na chwilę, aby zawołać – „Jezu, ufam Tobie”

Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Kwi 30 '19, 06:40
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Nie odchodź. Oczekuj obietnicy.

"Po swojej męce Jezus dał Apostołom wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca. Mówił: «Słyszeliście o niej ode Mnie: Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym».

Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» Odpowiedział im: «Nie wasza to rzecz znać czas i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi»." Dz 1, 3-8

Gdyby Apostołowie zniechęcili się po ukrzyżowaniu ich Mistrza, to nie byłoby dzisiaj Kościoła, sakramentów i kto wie, czy wiara w Boga pozostałaby na świecie. Jednak Bóg miał taki zamysł, aby umacniać pierwszych uczniów poprzez ukazywanie się im i dawanie dowodów, że On żyje. Ponad to obiecał dać ludziom Ducha Świętego, który przyjdzie z prawdziwą mocą do wiernych, którzy otworzą się na Jego łaskę.

Popatrz w tym kontekście na swoje życie i konkretne zachowania w chwilach trudnych, a nawet po ludzku beznadziejnych. Czy nie miałeś wtedy pokus, aby obrazić się na Boga, odejść i rzucić całe swoje praktykowanie wiary? Najtrudniejsze w duchowości są chwile strapienia. Diabeł wtedy strasznie szaleje i uprzykrza życie. Jednak po takich próbach przychodzi pocieszenie i niezwykła moc od Ducha Świętego. Ty także możesz mężnie przechodzić wszelkie próby i otwierać się na działanie Bożej łaski.

Niezwykle budująca jest dzisiaj postawa św. Pawła, który nie boi się cierpienia i śmierci, ponieważ ma głęboką wiarę w to, że Jezus jest z Nim, a nagroda za Jego trud jest tuż tuż;

"Bracia: Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele – to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was.

Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja, czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka, mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom." Flp 1, 20c-28a

Czy potrafisz iść śladami św. Pawła i owocnie pracować na chwałę Bożą? Może jest już w Tobie pragnienie odejścia do Pana, ale wiesz, że trzeba żyć i kochać z Jezusem i dla Jezusa, aby umacniać braci w wierze. Czyń to ochotnie. Trać powoli swoje życie dla dobra innych, a przyjdzie czas wielkich owoców…

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec»." J 12, 24-26

Panie Jezu, dziękuję Ci za każdy dzień mojej służby. Pomóż mi służyć z jak największą pokorą i uniżeniem, abym przyprowadzał ludzi do Ciebie, a nie do siebie.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 7 '19, 07:42
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Jakie są Twoje pragnienia?

"W Kafarnaum lud powiedział do Jezusa: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”». Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!» Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie»." J 6, 30-35

Czego pragniesz w swoim życiu? Posłuchaj przez chwilę swojego serca. Zobacz, ile jest w Tobie pragnień ziemskich, a ile duchowych. Czy ktoś lub coś zaspokoiło już Twoje serce?

Odkąd całym sercem i wiarą ujrzałem w Eucharystii Jezusa – nie pragnę nic więcej. To jest dla mnie prawdziwy Chleb z nieba, który ożywia moje serce i wciąż rozpala do służby Bogu i ludziom. Dzięki temu codziennemu pokarmowi moje wnętrze jest w pełni nasycone miłością i nie potrzebuję żebrać w świecie o fałszywy poklask i budowanie swojej wartości. Jestem dzieckiem Bożym, o które troszczy się Pan.

"Ja zaś pokładam ufność w Panu." Ps 31, 7

Dzięki relacji z Bogiem mam pełną wolność w tym, co robię. Ufając Jezusowi chodzę z Nim każdego dnia i jestem ciekaw, co tym razem naszykował dla mnie. Dla przykładu wczoraj wyszedłem z adoracji, aby zanieść trochę miłości ludziom na ulicy. Chodziłem pomiędzy krzakami i drzewami w sutannie, aby znaleźć dwóch bezdomnych, których niedawno zaobserwowałem niedaleko kościoła. W pewnym momencie usłyszałem, że niedaleko mnie idzie w moim kierunku mocno pobudzony młody człowiek, który był pod wpływem jakichś środków. Nawet przez chwilę pomyślałem, że może zdarzyć się podobna sytuacja do tej, kiedy ktoś naćpany chciał mnie kiedyś pobić w biały dzień, ale nagle przede mną coś go zblokowało i nie potrafił. Sam przyznał się do tego.

Tym razem szedłem spokojnie i zobaczyłem znajomego mi, pogubionego, młodego człowieka, który też już był po czymś. Przywitałem się. Doszedł za chwilę pobudzony kolega. Otrzymali ode mnie cukierki z cytatami świętych i życzyłem im zdrowia. Uśmiechnęli się i poszli dalej zrealizować swój plan, aby jeszcze mocniej karmić się największym, ziemskim syfem

Chwilę później doszedł do mnie parafianin i pytał, czy nic mi nie zrobili ci młodzi ludzie. Okazało się, że z tym panem pragnąłem już kilka razy porozmawiać i przez 7 lat nie miałem okazji. Pan przyznał się, że gorliwie czyta Pismo święte i głosi ludziom, jak pięknie jest żyć w trzeźwości. Lubi też demaskować świadków jehowy na podstawie biblijnej wiedzy. Podziękowałem mu za troskę. Byłem zbudowany jego świadectwem. Cieszę się, że są jeszcze ludzie walczący o dobro i będący w gotowości, aby bronić kapłana.

Takie zdarzenia utwierdzają mnie w tym, że żyjąc w bliskiej relacji z Jezusem, nie trzeba bać się codziennego dawania świadectwa. Bóg naprawdę troszczy się o swoje dzieci. Daje im pokarm i odwagę, aby siać ziarna miłości każdego dnia.

PS: jeszcze nie jestem godny męczeństwa jak św. Szczepan Dz 7, 51 – 8, 1a ale cały czas staram się być gotowy, jeśli taka będzie wola Boża. Na ziemi nie potrzebuję już nic osiągać. Wystarczy, że codziennie mam Jezusa w dłoniach.

Panie, dziękuję Ci za codzienny Chleb z nieba!

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 8 '19, 21:48
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Zjednoczeni miłością albo podzieleni przez brak miłości

"Jezus powiedział do faryzeuszów: «Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza. Najemnik ucieka dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach.

Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz»."J 10, 11-16

Wyobraź sobie Boga – Dobrego Pasterza i Jego owczarnie, która jest zjednoczona miłością. Niestety nie wszystkie owce czują się dobrze w tej wspólnocie. Wielu nie doświadcza miłości i daje się skusić jakimś pseudo namiastkom szczęścia. Takie osoby opuszczają owczarnie i nie rzadko mają żal, że nikt ich nie rozumie albo nie wychodzi po nie, gdy te nie mają siły wrócić.

Dobry Pasterz zna swoje owce i On nie chce nikogo oceniać ani potępiać. Dobre owce, jeśli również znają Pasterza, to nie powinny bać się powrotu (najpierw w spowiedzi, a potem poprzez ponowne wejście do wspólnoty). Niestety często strach i obawa przed opiniami innych jest tak silnie paraliżująca, że taka osoba nie daje rady. Dlatego potrzeba wielu ludzi pełnych bezinteresownej miłości, którzy podniosą taką osobę modlitwą, dobrym słowem i jeszcze będą regularnie przypominały o Dobrym Pasterzu i Jego nieidealnej, ale dobrej owczarni.

"Paweł, posławszy z Miletu do Efezu, wezwał starszych Kościoła. A gdy do niego przybyli, przemówił do nich: «Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, nabytym własną Jego krwią. Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów.

Dlatego czuwajcie, pamiętając, że przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami upominać każdego z was. A teraz polecam was Bogu i słowu Jego łaski, władnemu zbudować i dać dziedzictwo ze wszystkimi świętymi». Po tych słowach upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi." Dz 20, 17-18a. 28-32. 36

Św. Paweł był świadomy, że w owczarni zawsze pojawiają się drapieżne wilki, które wyciągają dobre owce. Dlatego też mocno trwał na modlitwie i upominał z miłością, aby ocalić chociaż niektóre zbłąkane i niezbyt mocno trwające w Panu osoby.

Podczas ataków watahy wilków (demonów) można przestraszyć się i zrezygnować z bycia pasterzem. Tak zachowałby się najemnik, a nie prawdziwy pasterz. Warto dodać tutaj, że takim pasterzem ma być nie tylko papież, biskup, kapłan, ale i ojciec domu, mąż, nauczyciel, a nawet przyjaciel. Jeśli Twoją bliską lub dalszą osobę porwał wilk, a Ty patrzysz bezczynnie jak szarpie ją konkretnymi zniewoleniami, to też nie zachowujesz się jak dobry pasterz. Zawalcz w takich sytuacjach modlitwą, braterskim upomnieniem, wyrzeczeniem, mobilizacją kilku osób, aby zrobić wszystko, co w Twojej mocy dla odzyskania zagubionej owcy. Pamiętaj, że Bóg ma drogę nawrócenia nawet dla największych grzeszników.

"Bracia: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: «Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź». Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." Rz 8, 31b-39

Dobry Pasterzu, tak bardzo potrzeba ludzi miłości, którzy zaczną jednoczyć się w Twoje imię. Proszę, dawaj nam Twojego Ducha Świętego, abyśmy nawet każdego dnia odzyskiwali po jednej owieczce do Twojej owczarni. Dawaj nam cierpliwość w tej pięknej misji i broń przed wszelkimi atakami szalejących demonów.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 9 '19, 07:38
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Daj się porwać Duchowi Świętemu

"Anioł Pański powiedział do Filipa: «Wstań i pójdź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta». A on poszedł. Właśnie wtedy przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworzanin królowej etiopskiej Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem, i wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza. «Podejdź i przyłącz się do tego wozu» – powiedział Duch do Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: «Czy rozumiesz, co czytasz?» – zapytał. A tamten odpowiedział: «Jakżeż mogę rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni?» I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim.

A czytał ten urywek Pisma: «Prowadzą Go jak owcę na rzeź, i jak baranek, który milczy, gdy go strzygą, tak On nie otwiera ust swoich. W Jego uniżeniu odmówiono Mu słuszności. Któż zdoła opisać ród Jego? Bo Jego życie zabiorą z ziemi». «Proszę cię, o kim to Prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?» – zapytał Filipa dworzanin. A Filip otworzył usta i wyszedłszy od tego tekstu Pisma, opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie.

W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: «Oto woda – powiedział dworzanin – cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony?» I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, weszli do wody. I ochrzcił go. A kiedy wyszli z wody, Duch Pański porwał Filipa i dworzanin już więcej go nie widział. Jechał zaś z radością swoją drogą. A Filip znalazł się w Azocie i głosił Ewangelię, przechodząc przez wszystkie miasta, aż dotarł do Cezarei." Dz 8, 26-40

Czy wierzysz w to, że Duch Święty daje dobre natchnienia i odwagę do ich realizacji? Czy doświadczyłeś już takiego działania łaski? Jak stawać się Bożym narzędziem każdego dnia? Czy wystarczy prosić na modlitwie o takie wskazówki, gdzie iść, z kim rozmawiać, co powiedzieć?

Myślę, że modlitwa to podstawa, ale potrzeba jeszcze głęboko uwierzyć, że Bóg chce działać właśnie przez Ciebie. Jeśli zaczniesz żyć w głębokiej relacji z Panem, będziesz karmił się Eucharystią, poznasz lepiej słowo Boże, to przyjdzie taki moment, że nie dasz rady zatrzymać w sobie ogromu dobroci i łask, które Bóg ześle na Ciebie. Po prostu zaczniesz dzielić się tym bardzo naturalnie. Twoje słowa będą miały potwierdzenie w postawach codzienności. Wtedy też zaczniesz stawać się coraz większym autorytetem dla mądrych oraz wrogiem dla ludzi, którzy nie znoszą Bożej prawdy.

"Błogosławcie, ludy, naszemu Bogu
i rozgłaszajcie Jego chwałę,
bo On życiem obdarzył naszą duszę
i nie dał się potknąć naszej nodze.
Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy,
którzy boicie się Boga,
opowiem, co uczynił mej duszy.
Do Niego wołałem moimi ustami,
chwaliłem Go moim językiem." Ps 66, 8-9. 16-17

Chwal Boga każdego dnia na modlitwie osobistej i wspólnotowej. Zauważaj coraz więcej dobra wokół Ciebie. Ciesz się wszystkim, co zsyła Ci Pan. Zapraszaj Ducha Świętego do swego serca i umysłu. Nie dawaj się porwać muzyce tego świata, lecz słuchaj cichych natchnień. Idąc za nimi, uratujesz wiele istnień. Pomyśl tylko, że dzięki Twojej współpracy z Bogiem mnóstwo osób może żyć w wieczności i uwielbiać z Tobą Jezusa.

"Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata»." J 6, 48-51

Panie Jezu, Chlebie najcichszy, dziękuję za zapewnienie, że będę żył na wieki z Tobą, jeśli tylko będę wierzył i karmił się Twoim Ciałem. Uwielbiam Cię za Twoją bliskość i wszelkie łaski, którymi mnie napełniasz. Pozwól mi przyprowadzić do Ciebie tych, których chcesz.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 10 '19, 07:50
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Trwaj w jedności z Bogiem

"Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki»." J 6, 55-58

Staram się kochać wszystkich ludzi, ale najbardziej cierpię, gdy wiem, że ktoś nie jednoczy się z Chrystusem w Komunii świętej. Boli mnie serce, gdy konkretne osoby mogą żyć sakramentalnie, a nie czynią tego, jakby nie widzieli oczyma wiary, czym jest Boża obecność w Eucharystii.

Mam też takie wewnętrzne przekonanie, że najbardziej potrzeba dodawać otuchy i zachęcać do odważnego pójścia za Panem osoby, które poszły w życiu według własnej woli i z różnych przyczyn nie mogą przystępować do Komunii świętej. Jestem głęboko przekonany, że w każdej takiej sytuacji da się wrócić do życia sakramentalnego.

Oczywiście to będzie często związane z cierpieniem spowodowanym koniecznością opuszczenia osoby, z którą jest się mocno zżytym. Jednak radość z życia w komunii z Bogiem jest najcenniejszym doświadczeniem na ziemi i nie można tego porównać z kimkolwiek i czymkolwiek. Dlatego też potrzeba nieustannej modlitwy za ludzi, którzy tego jeszcze nie zrozumieli albo nie mają siły do radykalnego zerwania z grzechem.

W temat dzisiejszej Ewangelii ciekawie wpisuje się nawrócenie Szawła z pierwszego czytania;

"Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jeruzalem mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» «Kto jesteś, Panie?» – powiedział. A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić»." Dz 9, 1-6

Szaweł myślał, że jest radykalnie wierzącym człowiekiem, który zniszczy wszystkich heretyków idących za jakimś Jezusem. Nagle spotkał osobiście Chrystusa i zamilkł. Niezwykłe było to, że Bóg powiedział, że jest w osobach prześladowanych. Czyli On był z nimi w jedności. W dalszej części dzisiejszego czytania (Dz 9, 7-20) ciekawy jest także wątek spotkania Szawła z Ananiaszem, który najpierw boi się słynnego prześladowcy, a potem mówi do niego BRACIE. Tak właśnie dzieje się z ludźmi, którzy spotkają żywego Jezusa. Oni nagle rozumieją, że są braćmi i siostrami.

Wiemy doskonale, co stało się później z Szawłem po jego nawróceniu. Ciężko znaleźć w historii bardziej gorliwego głosiciela Ewangelii. Od tamtej pory on także żył w jedności z Bogiem i robił dla Niego wielkie rzeczy, o których czytamy już prawie dwa tysiące lat.

Dlaczego ja i Ty nie możemy również robić wielkich rzeczy dla Pana? Do dzieła!… Zacznij od jedności z Jezusem. On da Ci Ducha Świętego, wspólnotę, konkretnych ludzi i wskazówki, jak podążać za Nim we współczesnym świecie. Odwagi!

Panie Jezu, uwielbiam Cię za codzienną jedność z Tobą w Eucharystii. Proszę Cię za wszystkimi, którzy jeszcze nie rozpoznali Ciebie jako żywego Pana i Zbawiciela. Ukaż im prawdę, aby otworzyły się ich serca, tak jak było u Szawła.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 11 '19, 07:51
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Słowa życia

"To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: «Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca». Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym»." J 6, 63-69

Słowa Jezusa ożywiają serca i nadają cały sens ludzkiemu istnieniu. Niestety nie każdy wierzy w nie. Niektórzy odchodzą i szukają innych dróg. Czy da się znaleźć gdzieś lepsze wskazówki na życie? Czy jest jakiś większy autorytet od Chrystusa? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jezus jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem. Kto idzie za Nim nie zbłądzi i będzie żył na wieki w królestwie niebieskim.

Bardzo podobała mi się wypowiedź bohatera drugiego półfinału Ligi Mistrzów Lucasa Moury, który po strzeleniu nieprawdopodobnych trzech goli ogłosił światu cytat z Ewangelii, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Ten sam piłkarz potrafił powiedzieć, że żadne skarby świata nie są dla niego ważniejsze niż Jezus Chrystus, który ma dla niego mieszkanie w niebie i radości, których świat nie potrafi dać człowiekowi. Bardzo cieszą mnie takie świadectwa wiary. Oby było ich coraz więcej. Niech one rozpraszają puste wypowiedzi ludzi tego świata, którzy chwalą się tym, czego powinni wstydzić się.

Dzisiejszy fragment z Dziejów Apostolskich także powinien umocnić Twoją wiarę;

"Kościół cieszył się pokojem w całej Judei, Galilei i Samarii. Rozwijał się i żył bogobojnie, i obfitował w pociechę Ducha Świętego. Kiedy Piotr odwiedzał wszystkich, przyszedł też do świętych, którzy mieszkali w Liddzie. Znalazł tam pewnego człowieka, imieniem Eneasz, który był sparaliżowany i od ośmiu lat leżał w łóżku. «Eneaszu – powiedział do niego Piotr – Jezus Chrystus cię uzdrawia, wstań i zaściel swoje łóżko!» I natychmiast wstał. Widzieli go wszyscy mieszkańcy Liddy i Szaronu i nawrócili się do Pana.

Mieszkała też w Jafie pewna uczennica imieniem Tabita, co znaczy Gazela. Czyniła ona dużo dobrego i dawała hojne jałmużny. Wtedy właśnie zachorowała i umarła. Obmyto ją i położono w izbie na piętrze. Lidda leżała blisko Jafy; gdy więc uczniowie dowiedzieli się, że jest tam Piotr, wysłali do niego dwóch posłańców z prośbą: «Przyjdź do nas niezwłocznie».

Piotr poszedł z nimi, a gdy przybył, zaprowadzili go do izby na górze. Otoczyły go wszystkie wdowy i pokazywały mu ze łzami w oczach chitony i płaszcze, które zrobiła im Gazela za swego życia. Po usunięciu wszystkich Piotr upadł na kolana i modlił się. Potem zwrócił się do zwłok i rzekł: «Tabito, wstań!» A ona otworzyła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. Piotr podał jej rękę i podniósł ją. Zawołał świętych i wdowy, i ujrzeli ją żywą. Wieść o tym rozeszła się po całej Jafie, i wielu uwierzyło w Pana." Dz 9, 31-42

Spróbuj wyobrazić sobie powyższe sceny. Zobacz słabego Piotra, który jakiś czas temu zapierał się Pana, a teraz jest takim ,,mocarzem” pełnym Ducha Świętego. On po prostu w pełni uwierzył w to, że w imię Jezusa Chrystusa można dokonywać nadal Jego dzieł. Dlatego też działy się tak niezwykłe znaki, a Pan Jezus przez to potwierdzał, że w Jego imieniu jest zbawienie. Kto chciał ten wierzył i stawał się kolejnym świętym (tak mówili na siebie pierwsi chrześcijanie).

Proś Boga dzisiaj o głęboką wiarę w to, że dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych. Zaufaj słowom życia, które naprawdę przemieniają ludzi i ten świat. To jedyna pewna droga. Trwaj na niej i stale szukaj umocnienia w sakramentach.

Panie, dziękuję za każde Twoje słowo, które ożywia moje serce.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 12 '19, 08:16
 

Jezus powiedział:
”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. (J 10, 27-30)

Dzisiejsza Ewangelia jest tak krótka, że stojąc w kościele na Mszy, można jej w ogóle nie zauważyć. Na tej stronie także zgubi się w natłoku liter, które ja napiszę. Pomimo swojej skromności i małych gabarytów, niesie ona nam wielką mądrość.

Kiedyś czytałem i mówiłem o tym w jednym z nagrań, że jedną z pierwszych rzeczy, jakie zapominamy po zmarłej osobie, jest jej głos. Pamiętamy twarz, charakterystyczne gesty, sposób w jaki się poruszała. Potrafimy przytoczyć wiele sytuacji z jej życia, ale z głosem mamy największy problem. Myślałem, że to tylko jakaś teoria, ale usiadłem na chwilę, przypomniałem sobie ważne dla mnie osoby i w wielu przypadkach zdziwiłem się, ponieważ rzeczywiście nie pamiętałem ich głosu. To było dla mnie zaskakujące.

Dzisiaj Jezus mówi:

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je.

Od razu nasuwa mi się pytanie: czy znam głos mojego pasterza, czyli Jezusa? Oczywiście nie wiemy, czy mówił głębokim basem, czy może jego głos operował w górnych rejestrach. I myślę, że nie bierzesz tych słów dosłownie. Mam nadzieję usłyszeć Jego głos, gdy spotkam Go w niebie. Ale póki co JEGO GŁOS, to JEGO SŁOWO.

Zatem pytanie, które powinno nas dzisiaj prowadzić brzmi: Czy znam JEGO GŁOS W JEGO SŁOWIE?

Codziennie słyszymy setki, a może nawet i tysiące ludzi, którzy mówią coś do nas. Nieustannie ktoś do nas mówi czy to z telewizji, z Internetu, z prasy. Mówią do nas ludzie, których spotykamy na co dzień. Mówi do nas szef, mąż, żona, dzieci, przyjaciele, wrogowie. Jednych słuchamy z chęcią. Innych chcielibyśmy ominąć szerokim łukiem. Otaczają nas zewsząd różne głosy. Jak się w tym wszystkim odnaleźć, jak się „połapać” kto z mówiących chce mojego dobra, a kto za zasłoną pięknych słów kryje podstęp?

To trudne pytanie, ale ja patrząc na swoje niemal 30-sto letnie życie widzę pewną regułę: ten kto  REGULARNIE (nie mówię o sporadycznym otwieraniu Biblii) swoją mądrość czerpie ze Słowa Bożego i mówi nawet trudne rzeczy, zawsze chce mojego dobra. Bo tak działa Jego Słowo. Ono pokazuje właściwą drogę:

Twoje słowo jest lampą dla moich kroków i światłem na mojej ścieżce (Ps 119, 105)

Ten kto patrzy na siebie CODZIENNIE w świetle  Słowa, nie będzie chodził w ciemnościach.

Tak często nie wiemy, co robić w życiu. Szukamy pomocy u ludzi, w mediach, są i tacy, co pójdą do wróżki wierząc, że im pomoże, a nie zaglądamy do Słowa. Dlaczego? To będzie smutne, co napiszę, ale myślę, że prawdziwe. Nie zaglądamy do niej, bo nie wierzymy, że to nam pomoże. Nie zaglądamy do niej, bo nie wierzymy, że jest niej nieomylna prawda. Nie zaglądamy do niej, bo nie wierzymy, że niej mieszka sam Bóg. Nie zaglądamy do niej, bo uważamy, że mamy za małą wiedzę.

Biblia nie jest zarezerwowana dla jakiejś wybranej grupy, która posiadła tajemną zdolność rozumienia jej. Biblia jest dla wszystkich. Po co ją napisano?

I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego. (J 20, 31-32)

Biblia – Jego Słowo, Jego Głos − jest nam dana abyśmy mieli życie WIECZNE.

Na jednym z ołtarzy na Boże Ciało w parafii, w której pracowałem widniał taki napis: „Biblia. Albo ta Księga będzie trzymała Cię z dala od grzechu. Albo grzech będzie trzymał Cię z dala od tej Księgi”.

Poznaj Jego Głos w Jego Słowie, a znajdziesz życie! I to jest konkret

Błogosławię Cię +

Bożena
Bożena Maj 13 '19, 07:32
 

Jezus powiedział: 
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. 
Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. 
Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości”. 

Obraz Dobrego Pasterza jest jednym z najbardziej wymownych i pięknych w Biblii, który ukazuje poświęcenie Boga i Jezusa wobec swojego ludu. Przychodzą tutaj od razu na myśl słowa Psalmu 23, gdzie Dobry Pasterz prowadzi swoją trzodę na miejsce spoczynku nad wodami i chroni przed wrogami. Liczni ludzie czują się poruszeni tym Psalmem. To nie przypadek, że pierwszymi obrazami Jezusa w chrześcijaństwie były rysunki przedstawiające Jezusa jako Dobrego Pasterza.

Pasterz musi stanąć w obronie swojej trzody. On musi być dla owiec, tak w dzień, jak i w nocy. Pasterz prowadzi powierzone mu stado na dobre pastwiska. Chroni ją przed wrogami. Jeśli zwierzę zachoruje lub dozna obrażeń, pasterz się tym zajmuje. W szczególności jego troską jest zagubiona owca, która odeszła od stada i nawet trudno ją odnaleźć. Nie odpoczywa, dopóki nie znajdzie zagubionej. Tylko wtedy jest zadowolony i szczęśliwie wraca do domu z odzyskanym zwierzęciem.

My wpatrując się w obraz Dobrego Pasterza odkrywamy w nim pasterską miłość Chrystusa, która prowadzi nas po drogach naszego życia. Jesteśmy dla Niego cenni, stąd też dla nas, za owce, oddał na krzyżu swoje życie. Jezus Chrystus kocha swoją owczarnię tak, jak pan młody kocha swoją oblubienicę. Jako Zmartwychwstały Dobry Pasterz poprzedził nas w drodze do Ojca, aby przygotować nam mieszkanie w niebie. Każdego dnia wydaje się za nas w ofierze Mszy Świętej i karmi nas w Komunii Świętej, którą możemy.

W przeciwieństwie do Chrystusa – Dobrego Pasterza, są jednak tacy, którzy są rzeczywiście pasterzami w służbie Bogu, ale nie przyjmują Boga i Jego dzieła jako standardu, ale przede wszystkim myślą o sobie, nadużywają trzody do osobistego rozwoju, wzbogacaj siebie i tym podobne. Na przykład w księdze proroka Ezechiela czytamy o rozliczeniu Boga z takimi pasterzami, którzy zostają pozbawieni urzędu. Sam Bóg, Dobry Pasterz par excellence, interweniuje i wyrywa swoją trzodę z ręki takich samozwańczych pasterzy.

Co odróżnia najemników od prawdziwego pasterza? Najemnik unika przykrości i napięcia związanego z ryzykiem. Kto bierze odpowiedzialność i sygnalizuje „Jestem pasterzem”, pokazuje, że nie ma już więcej unikania. Tacy pasterze narażają się na ryzyko, przyczyniają się do życia innych, nie uchylają się, gdy staje się to trudne. Ponieważ są ludźmi, znają również swoje granice.

Standardem i wzorem każdego chrześcijańskiego życia jest zawsze nasz Pan Jezus Chrystus. Musimy iść za Nim. Oto, co zrozumieli święci. Bóg powołał nas do istnienia z miłości; Wezwał nas do miłości. Dlatego miłość jest podstawowym powołaniem każdego człowieka.

Kiedy mówimy o Jezusie, Dobrym Pasterzu, nie chcemy zapomnieć o Maryi, Jego Matce. Czyż sam Bóg nie zrealizował w Maryi tego, co tak potężnie i pomyślnie wyraził przez proroka Izajasza? Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy (Iz 66,13) Tak, Matka Dobrego Pasterza Jezusa jest także naszą Matką. Kocha nas i prowadzi nas do źródła życia, do Jezusa Chrystusa, Jej Syna, naszego Pana i Boga.

Jezus przyszedł, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości. Tak więc, ufając, oddajemy Mu całą naszą tęsknotę i naszą nadzieję. Zawierzmy się Najświętszej Maryi Pannie jako naszej Matce i Orędowniczce, niech nas prowadzi do Dobrego Pasterza, Który w życiu wiecznym da nam wszystko, czego pragnie serce: miłość i społeczność Trójjedynego Boga i udział w szczęściu świętych niebios.

Konkret na dziś: Pomódl się modlitwą – „Pod Twoją obronę”.

Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Maj 14 '19, 07:48
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Miłujcie się

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.

Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali»." J 15, 9-17

Wsłuchaj się sercem w pełne troski słowa Jezusa. Zauważ Jego najgłębsze pragnienie, które zawiera się jedynie w miłości. On zwraca się do mnie i do Ciebie tak jak do przyjaciela. Zachęca, by naśladować Go w miłości do Boga i ludzi. Wtedy nasza radość będzie naprawdę pełna. W praktyce ta postawa miłości ma polegać na wypełnianiu przykazań Bożych. Nie mamy jednak podchodzić do nich jako słudzy, czy niewolnicy, lecz jako mądrzy przyjaciele, którzy w pełni poznali wolę swojego Nauczyciela.

Popatrz teraz na swoje życie. Czy naprawdę kochasz i idziesz drogą przykazań? Czy miłujesz bliźniego jak siebie samego? Czy dbasz o wspólnotę rodzinną, klasową, miejsca pracy, sąsiedztwa, parafii itd.? Czy wnosisz do swojego środowiska prawdziwe wartości?

Wczoraj wziąłem się mocno za czytanie wielu mądrych książek i artykułów związanych z piękną postacią Kościoła w Polsce – ks. bp Janem Chrapkiem. Poruszyło mnie jego zdanie, w którym wskazał na ogromną potrzebę ludzi żyjących bardzo głęboko duchowo (prawie jak mistycy), aby przemieniali swoje środowiska poprzez prawdziwe naśladowanie Jezusa Chrystusa. Dzisiaj tylko ludzie mocni Bogiem mogą zawracać świat ze złej drogi poprzez swoje odważne świadectwo wiary (takimi osobami z pewnością byli chociażby św. Matka Teresa z Kalkuty, św. Jan Paweł II, św. Maksymilian Maria Kolbe, św. Brat Albert, św. Ojciec Pio).

Trwamy w tygodniu modlitw o powołania kapłańskie, misyjne i zakonne. Warto pomodlić się chociaż przez chwilę, aby ludzie młodzi nie bali się pójść całkowicie za Chrystusem. W końcu potrzeba takich świadków, którzy pokażą najgłębsze wartości;

"Postawiono dwóch: Józefa, zwanego Barsabą, z przydomkiem Justus, i Macieja. I tak się pomodlili: «Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby pójść swoją drogą». I dali im losy, a los padł na Macieja. I został dołączony do jedenastu Apostołów." Dz 1, 23-26

Pan Bóg zna serce każdego i wciąż woła, aby pójść za Nim. Te słowa najbardziej dotyczą powołania do wyłącznej służby Bogu, ale osoba świecka (np. żyjąca w małżeństwie) także może starać się iść za Jezusem w codziennym życiu. Naśladować Chrystusa w miłości, to uniwersalne powołanie dla każdego.

Panie Jezu, dziękuję za powołanie mnie do Twojej służby. Zawierzyłem Ci mocno moją drogę i prosiłem o potrzebne łaski, aby dać radę. Trwam tak przy Tobie 9 lat w kapłaństwie i wiem po tych kilku latach, że nie zostawiłeś mnie samego w tej pięknej służbie. Proszę Cię za wszystkimi młodymi, którzy wahają się i nie potrafią wybrać życiowej drogi, aby nabrali mocnego Ducha miłości i nie bali się poświęcić całego życia dla Ciebie i ludzi.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 15 '19, 07:43
  Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Światło i ciemność

"Jezus tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światłość, aby nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić.

Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ojciec, który Mnie posłał, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział»." J 12, 44-50

Czy jest na ziemi jakiś człowiek, który lubi ciemność i czuję się w niej dobrze? Nie znam takiej osoby. Natomiast znam ludzi, którzy żyją w duchowej ciemności i z jakiś dziwnych powodów nie chcą wrócić do Jezusa – prawdziwej ŚWIATŁOŚCI.

Popatrz jeszcze raz na słowa Ewangelii. Zobacz sercem Chrystusa, który mówi Ci, że przyszedł do Ciebie jako światło, abyś nie chodził już w ciemności. On objawił Ci całą prawdę o Bogu i Jego miłości. Nie musisz już błądzić. Masz pewny punkt odniesienia do wszystkich Twoich najważniejszych dylematów. Nie odrzucaj Bożych słów. Nie gardź nimi. Kiedyś zdasz sprawę z tego, jak słuchałeś głosu Jezusa, Dobrego Pasterza. Jeśli ktokolwiek próbuje oddalić Cię od Niego, to od razu miej się na baczności. Szukaj ludzi, którzy prawdziwie żyją Bożym słowem. Oni pomogą Ci zbliżać się do prawdziwego, żywego Boga.

"Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi;
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę,
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.
Niech Ciebie, Boże, wysławiają ludy,
niech wszystkie narody oddają Ci chwałę." Ps 67, 2-4

Gdy żyjesz w światłości, prawdzie, miłości, to zaczynasz promieniować Bożym blaskiem. Jezus potrzebuje Cię, aby rozświetlać mroki ludzkich serc. Szukaj codziennie okazji do tego, aby komuś dać odrobinę nadziei, miłości, życzliwości. Twój gest w swoim czasie zakiełkuje i wyda piękne owoce. Zaufaj mi.

"Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia." J 8, 12

Panie Jezu, dziękuje Ci za światło życia. Idąc z Tobą, mam pokój w sercu i nie lękam się ciemności. Jeśli dopuścisz, abym wszedł w ciemność, to ufam, że tylko po to, aby dać tam trochę Twojego światła. Czyń ze mną Panie to, co Ty chcesz. Niech się dzieje jedynie Twoja wola w moim życiu.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 16 '19, 09:56
 

(J 17, 20-26)

W czasie ostatniej wieczerzy Jezus, podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: 

„Ojcze Święty, proszę nie tylko za nimi, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. 

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie. Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. 

Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. 

Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”.(J 17, 20-26)

Jak się dobrze modlić? Najlepszym podręcznikiem modlitwy jest Ewangelia. Mamy w niej katechezę o modlitwie, którą wygłosił Jezus. Polecam zajrzeć do 18 rozdziału Ewangelii wg Łukasza. Mamy w Ewangelii także słowa modlitwy, której nauczył nas Jezus, modlitwy „Ojcze nasz”. Ale nie dla tego Ewangelia jest najlepszym podręcznikiem modlitwy. Ewangelia jest najlepszą książką o modlitwie, ponieważ mamy w niej opis jak modlił się Jezus. Jego życie jest dla nas podstawowym przykazaniem do naśladowania.

Dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam dwie cechy modlitwy Jezusa. Zacznijmy od warstwy zewnętrznej. Jan zaznacza, że Jezus podniósł oczy ku niebu, wzniósł oczy w górę. Skoro Jezus potrzebował takich gestów na modlitwie, to my jeszcze bardziej potrzebujemy. Potrzebujemy czegoś by na tym skupić wzrok: obrazu, krzyża, kapliczki. Pamiętam jak na pierwszym roku seminarium przeczytałem w jednej z książek ojca Augustyna Pelanowskiego opis jego modlitwy. Zamykał pokój i wpatrywał się w obraz Chrystusa, patrzył i rozmawiał z Bogiem. Ojciec Pelanowski zachęcał do praktykowania tego sposobu modlitwy, by wpatrywać się w obraz twarzy Chrystusa. Dotknęło mnie to zdanie, dlatego niedługo później kupiłem kopię wizerunku twarzy Jezusa z chusty z Manopello. Lubię modlić się przed tym wizerunkiem. Pomaga mi skupić myśli i uświadomić sobie obecność Jezusa.

Drugą cechą modlitwy Jezusa było to, że Jego modlitwa była rozmową. On rozmawiał z Ojcem. Dzisiejsze Słowo pokazuje nam jakie relacje panowały między Bogiem Ojcem a Bogiem Jezusem. Relacja pełna miłości, zaufania i zgody. Relacja jedności, w której ani Ojciec nie przestaje być Ojcem, ani Jezus nie przestaje być Jezusem. Tworzą jedno, nie przestając być sobą. Jedność, która nie jest jednolitością, ale która jest poszanowaniem osobności. Dziś Jezus zaprasza Ciebie, byś też na miarę twoich sił budował jedność. Jedność w Twojej rodzinie, jedność w Twojej wspólnocie, w Twojej parafii, w Twojej Ojczyźnie, jedność między ludźmi. Pamiętając, że jedność to nie jednolitość, ale poszanowanie siebie nawzajem, chociaż posiadamy wspólne pragnienia, wspólne marzenia, wspólne cele.  Jedność między Ojcem a Jezusem nie była samolubna. Jezus modlił się wtedy w Wieczerniku za Ciebie, który uwierzyłeś dzięki nauczaniu następców apostołów, abyś też i ty tworzył, tworzyła jedność we wspólnocie. 

Dziś proszę odpowiedz sobie na dwa pytania:

  1. Czy Twoja modlitwa jest „rozmawianiem” z Bogiem? A może tylko mówisz Bogu wierszyki?
  2. Jak budujesz jedność w rodzinie i w Twojej parafii? Łatwo jestreformować Kościół stając z boku, mówiąc innym co mają zrobić. Jeśli stawiasz siebie poza Kościołem, to sam wykluczasz się z tej wspólnoty, w której jest obecny Jezus. Jak wygląda Twoje budowanie jedności w tej wspólnocie, w której Jezus Cię postawił i On sam jest obecny? 

Wiem, że to trudne, ale daj sobie 5 minut na odpowiedź na te pytania.

Jak już trochę pomyślisz to przyjmij Boże błogosławieństwo: W Imię Ojca i Syna + i Ducha Świętego. Amen.

Bożena
Bożena Maj 19 '19, 08:18
„Jak Ja Was umiłowałem” (J 13,31-33a.34.35)  

Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: 
„Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie samym, i zaraz Go uwielbi. 
Dzieci, jeszcze krótko – jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”. 

„Teraz Syn Człowieczy jest uwielbiony, a Bóg jest w nim uwielbiony, a jeśli Bóg jest w nim uwielbiony, Bóg także go uwielbi”. W tej dziwnej formie Jezus rozpoczyna długą przemowę w Wieczerniku, aby pożegnać się ze swoimi uczniami. Bóg wysławia jedną Osobę. Ta chwała, która promieniuje przez Człowieka w Człowieku, pochodzi od Boga. Ta chwała Syna Człowieczego zawiera „Boga w sobie” – należy do sposobu, w jaki się ta rzeczywistość objawia.

Chwała jest jeszcze czymś więcej niż pięknem. Chwała jest czymś promiennym. Kiedy doświadczam chwały, może mnie to zmienić: jakbym był tylko dwuwymiarowy, doświadczam i żyję w 3D, kiedy dotykam chwały. Chciałbym mieć własne słowo na to, co grecka Ewangelia nazywa „doxa”. W rzeczywistości chwała jest tak nadprzyrodzona, że nie możemy się tam dostać słowami. Z drugiej strony Biblia świadczy o tym, że ten nadprzyrodzony blask dotyka naszego świata, że chwała Boża porusza się po pustyni przed Jego ludem i stała się Człowiekiem pośród swego ludu. To, czego nikt inny nie widział, stało się widoczne.

Dzisiejsza Ewangelia nie byłaby kompletna bez drugiej połowy: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie”. Gdybyśmy byli wyczerpani jako Kościół – Zgromadzenie Pana – w okazałych nabożeństwach, nic nie byłoby widoczne z tego, do czego zmierza chwała Boża między ludźmi. Każda służba chrześcijańska musi się zaczynać od szacunku, jaki mamy dla wszystkich, których Bóg powołał do Kościoła przez chrzest, a którzy stoją lub klęczą obok nas. Każdy kult chrześcijański ma na celu poszanowanie drugiego człowieka – każdy może być obok nas – szacunek, cecha charakterystyczna ludzi, którzy nazywają siebie chrześcijanami.

Ale jaka jest nowość miłości, którą Jezus daje nam jako swoje przykazanie? To miłość na miarę samego Chrystusa, powinniśmy kochać się wzajemnie tak, jak On nas umiłował. Jego miłość sprawdziła się w życiu i umieraniu, zwyciężyła śmierć, kiedy Jezus zmartwychwstał. Ten, kto miłuje bliźniego jak siebie samego w jedności z Jezusem Chrystusem, ma udział w nowym życiu łaski, które Bóg nam daje. Nie należymy już do królestwa śmierci, ale otrzymaliśmy w Chrystusie życie Boga, które trwa wiecznie.

Tylko w miłości, jako ludzie, możemy znaleźć spełnienie. W rzeczywistości miłość jest podstawowym powołaniem każdego człowieka. Ale abyśmy mogli się wzajemnie kochać, Bóg pierwszy nas umiłował. On czyni początek; jesteśmy obdarowani Jego łaską. Możemy i powinniśmy przekazywać to, co otrzymaliśmy innym. Chcemy to zrobić w więzi z Matką Boską i św. Józefem. W Świętej Rodzinie miłość do Boga i do ludu żyła w wyjątkowy sposób. Czy to nie wystarczy kochać? Oczywiście można by powiedzieć. Pytanie jednak brzmi, w jaki sposób jesteśmy doprowadzeni do tej miłości. Jest ona nie do osiągniecia o własnych siłach, ale jest darem Boga, kiedy w służbie drugiemu człowiekowi doświadczamy czegoś z chwały Bożej, która ma na celu miłość. W ten sposób działa Bóg – w pewnym momencie historii Jego chwałą pojawiła się wśród ludzi, aby nas dotknąć i doprowadzić do Miłości, Która jest istotą Boga i celem naszego życia.

Konkret na dziś: Powtarzaj dziś często „Akt miłości”.

Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Maj 20 '19, 07:46
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Nie rezygnuj z dobra

"Gdy Paweł i Barnaba dowiedzieli się w Ikonium, że poganie i Żydzi wraz ze swymi władzami zamierzają ich znieważyć i ukamienować, uciekli do miast Likaonii: do Listry i Derbe oraz w ich okolice i tam głosili Ewangelię. W Listrze mieszkał pewien człowiek o bezwładnych nogach, kaleka od urodzenia, który nigdy nie chodził. Słuchał on przemówienia Pawła; ten spojrzał na niego uważnie i widząc, że ma wiarę potrzebną do uzdrowienia, zawołał głośno: «Stań prosto na nogach!» A on zerwał się i zaczął chodzić.

Na widok tego, co uczynił Paweł, tłumy zaczęły wołać po likaońsku: «Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!» Barnabę nazywali Zeusem, a Pawła Hermesem, gdyż głównie on przemawiał. A kapłan Zeusa, którego świątynia była przed miastem, przywiódł przed bramę woły oraz przyniósł wieńce i chciał razem z tłumem złożyć ofiarę.

Na wieść o tym Apostołowie Barnaba i Paweł rozdarli szaty i rzucili się w tłum, krzycząc: «Ludzie, co wy robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom. Nauczamy was, abyście odwrócili się od tych marności do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich się znajduje. Pozwolił On w dawnych czasach, aby każdy naród chodził własnymi drogami, ale nie przestawał dawać o sobie świadectwa, czyniąc dobrze. Zsyłał wam deszcz z nieba i urodzajne lata, karmił was i radością napełniał wasze serca». Tymi słowami ledwie powstrzymali tłumy od złożenia im ofiary." Dz 14, 5-18

Trochę rozumiem Pawła i Barnabę po ostatniej nagonce na kapłanów. Przyznam, że będąc ostatnio w obcym mieście, usłyszałem dwa razy pod swoim adresem słowo: pedofil (od dwóch niezależnych grup osób). Chyba mogę cieszyć się, ponieważ było to tylko znieważenie, ale jeszcze nie rzucają we mnie kamieniami, jak w przypadku bohaterów dzisiejszego czytania.

Spodobała mi się postawa Pawła i Barnaby, którzy niechciani w jednym miejscu idą w inne i ufają, że Bóg będzie działał przez nich kolejne znaki, jeżeli ktoś otworzy swoje serce na Boże słowo i uwierzy w działanie łaski. Tak też stało się w przypadku człowieka o bezwładnych nogach. On słuchał św. Pawła, uwierzył, otworzył swoje serce i po prostu wstał, dzięki krótkiemu wezwaniu rozpalonego Duchem Świętym misjonarza. I to jest piękne, że gdy jedni zamkną swoje serca, to Bóg zadziała w innym miejscu. Zawsze będzie ktoś, kto otworzy swoje serce na Bożą łaskę. Dlatego nie można nigdy rezygnować z głoszenia i świadczenia o Ewangelii.

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie». Rzekł do Niego Juda, ale nie Iskariota: «Panie, cóż się stało, że nam się masz objawić, a nie światu?» W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca. To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem»." J 14, 21-26

Czy Jezus uczynił sobie mieszkanie w Twoim sercu? Czy pozwoliłeś Mu na to? Czy prawdziwie żyjesz Jego słowami? Czy masz radość z wypełniania Jego przykazań? Czy stale szukasz woli Bożej i codziennie czynisz coś na chwałę swojego Pana? Bóg naprawdę chce uczynić Cię swoim narzędziem w szerzeniu Królestwa Bożego. Żyj słowami, które On stale wygłasza w kościołach i przez swoich świadków. Bądź jednym z tych, którzy rozpalili się Bogiem i dają dobre świadectwo o Nim. Ludzie dzisiaj tak bardzo potrzebują mocnych świadków wiary…

"Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę
za łaskę i wierność Twoją.
Dlaczego mają pytać poganie:
«Gdzie się ich Bóg znajduje?»
Nasz Bóg jest w niebie,
czyni wszystko, co zechce.
Ich bożki są ze srebra i złota,
dzieła rąk ludzkich." Ps 115, 1-4

Oby Twoje serce nie przylgnęło do złota, srebra, pieniędzy i innych marności. Jeśli naprawdę kochasz Boga i chcesz, aby mieszkał w Tobie, to błagaj Go o wewnętrzną wolność od wszelkich marności. Niech Twoje serce stale wzbogaca się w Bożą łaskę, słowo Boże i dobre dzieła. To są największe skarby. Przy tym wszystkim Pan zatroszczy się o Twoje potrzeby i nie zabraknie Ci tego, co potrzebne do codziennego życia.

Panie, dziękuję Ci za coraz większą wolność od spraw tego świata. Wiem, że jesteś ze mną i nie potrzebuję nic więcej. Obym tylko miłował Cię coraz bardziej każdego dnia. Tego pragnę.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 22 '19, 08:56
 

Jezus powiedział do swoich uczniów: 
„Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. 
Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. 

Chrystus mówiąc o trwaniu w Nim przypomina o „owocach” w obrazie „wegetacji wiary”. Teraz, w te pierwsze dni maja, można doświadczyć tego, co zaledwie kilka tygodni wcześniej mogło być uważane za niemożliwe. Nikt nie może oprzeć się cudowi, jak z dnia na dzień coraz cieplejszy wiatr muska nie tylko twarze, ale i budzące się do życia drzewa. A pod drzewem śliwy, w którego gałęziach ptaki misternie uplotły swe gniazdo, można usiąść, aby celebrować wszystkie melodie z repertuaru, które owe dojrzałe wykształcone stworzenia dotąd wyćwiczyły. Głos wymaga edukacji. Serce jeszcze bardziej.

Latorośle wyrastające z pnia nie pozostają na zawsze takie same, ale rosną i rozwijają się. Chrystus uzmysławia korzystając z obrazu winnego krzewu, że życie chrześcijańskie jest ciągłym wzrostem i rozwojem. Warto zauważyć, że Jezus mówi w końcu przypowieści: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. Mówi do ludzi, którzy Mu towarzyszyli już przez dłuższy czas: „… abyście zostańcie moimi uczniami”. Bycie uczniem jest tak naprawdę nieustannym stawaniem się uczniem – wzrastającym i rozwijającym się. Ta prawda wybrzmiewa już w słowie „uczeń”, gdyż oznacza „uczącego się” – tego, kto nie jest jeszcze gotowy, ale wciąż ewoluuje. To bardzo pocieszające wiedzieć, że jeśli człowiek nie rozumie dużo o Bogu i Biblii, jeśli jest daleki od miłości, jeśli potknie się wielokrotnie o kamień grzechu – pozostaje wciąż uczącym się, jako uczeń. Wierzący wciąż rośnie, wciąż się rozwija.

Każdego dnia Chrystus przypomina swoim uczniom: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity”. Wierzący to nie są ludzie, którzy ciągle obficie owocują i zawsze pełni są miłości. Oni często czują, że ich owoce są mizerne, jak biedactwa. Jednak mają świadomość, że są ciągle tymi, którzy się uczą, którzy są nadal w trakcie tworzenia, wciąż nie są mistrzami. Nie mogą dać się zwieść. Najbardziej charakterystyczną cechą winnej latorośli jest to, że przynosi owoc. Jest bardzo kuszące, aby ocenić siebie i innych chrześcijan dopiero po owocach i myśleć, że jeśli ktoś starannie przykłada się, aby jego miłość wzrastała, wtedy będzie porządnym chrześcijaninem. Jednak w żaden sposób tak nie jest.

Jeśli jedynym sposobem zachowania wierz jest, by stawać się kochającą osobą, a do tego dodajmy szczere serce, to w ostatecznym rozrachunku zauważy, jak niewiele osiągnął o własnych siłach. To wszystko wie Chrystus, dlatego dodaje słowa: „Beze mnie nic nie możecie uczynić”. Chrześcijanie nie powinni zwracać uwagi na mniej lub bardziej szczęśliwe owoce miłości, ale na swoją relację z Chrystusem! Sok i siła dobrego owocu nie pochodzi więc z siebie, lecz Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii. Istotne jest, aby On zamieszkał w sercu wierzącego, a on pozostawał w zjednoczeni ze swoim Mistrzem. Istotne jest, że wierzący żyje według Jego słowa i z pomocą Jego łaski, podobnie jak latorośl ma swoją siłę, kiedy pozostaje włączona w winny krzew, a wtedy owoc powstaje sam z siebie. Może dojść nawet do tego, że chrześcijanin nawet nie zauważy ogromu owoców swojej własnej wiary, bo one wydają się mu bardzo oczywiste.

Taką sytuację przewiduje też Chrystus, kiedy w innym miejscu uzmysławia, że wielu chrześcijan będzie zaskoczonych, kiedy On jako sędzia pokaże ich wiarę i owoce, a oni z niedowierzaniem będą pytać: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Taka winorośl nie została odcięta, by być wrzucona w ogień, ale będzie przebywać ze swoim Panem w wiecznej radości.

Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty. Amen.

Bożena
Bożena Maj 23 '19, 07:45
  Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Boża radość

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna»." J 15, 9-11

Czy doświadczyłeś już Bożej radości w swoim życiu? Przypomnij sobie, kiedy przeżyłeś taki piękny stan lekkości serca i ducha. Czy było to związane z tym, że przestrzegałeś przykazań i naprawdę nie miałeś sobie nic do zarzucenia? Czy w tym okresie byłeś wdzięczny Bogu za Jego wielką łaskawość, z której czerpałeś siły do takiego życia?

Ufam, że każdy człowiek przeżywał kiedyś takie momenty. Choćby to miał być tylko okres pierwszej komunii świętej. Warto przypomnieć sobie tą pierwotną miłość do Boga i swoje nieskalane serce oczyszczone po pierwszej spowiedzi.

Zauważ, że Jezus zaprasza Cię dzisiaj do bardzo bliskiej relacji. On pragnie trwać w Tobie i kochać bez miary. To w Nim znajdziesz siłę do wypełniania Bożych przykazań. Co więcej w jedności z Panem poczujesz niezwykłą lekkość w życiu zgodnym z wolą Boga.

Pełna radość, do której zostałeś zaproszony jest na wyciągnięcie Twojej ręki. Przyjmij ją i żyj przykazaniami. Kochaj ludzi. Wybaczaj im. Błogosław i życz samego dobra. Patrz na nich Bożą miłością. Odnawiaj stale swoją relację z Jezusem i ufaj Mu, że poprowadzi Cię w każdym momencie życia. On nawet w najsmutniejszych chwilach da Ci Ducha Pocieszyciela, który podniesie Twoje zbolałe serce. Nie szukaj nigdy radości i pociechy w świecie (zakupach, jedzeniu, używkach, hazardzie, grach, internecie itp.). Już za dużo ludzi zawiodło się na tym fałszywym pocieszeniu, które często pogłębia problemy.

"Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną." Por. J 10, 27

Panie Jezu, pomóż mi stale iść za Twoim głosem, trwać w Twojej miłości i mieć pełną radość.

Dzisiejszy załącznik na WNG pomoże Ci przeskoczyć góry lęku i smutku ;)

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 24 '19, 08:12
Wspólnota Któż jak Bóg  

EWANGELIA NA DZIŚ

(J 15,12-17)

To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali

Słowa Ewangelii według świętego Jana.

Jezus powiedział do swoich uczniów: 
„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. 
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. 
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

Oto słowo Pańskie.

KOMENTARZ

Moja przyjaźń z Jezusem

Kiedy przyglądam się moim ludzkim przyjaźniom, czasami nie potrafię ustalić, od kogo wyszła inicjatywa. Często rodzą się przez jednoczesną, obustronną akceptację. Inaczej jest, jeśli chodzi o moją przyjaźń z Jezusem. U jej początków leży Jego decyzja wybrania mnie i powołania. Oparta jest na darze życia, jaki Jezus złożył ze względu na mnie: bym mógł prawdziwie żyć. Dał mi poznać wolę Ojca i nieustannie daje mi samego siebie. Muszę stale pogłębiać świadomość fundamentów tego, że Jezus nie nazywa mnie sługą, lecz przyjacielem. Dopiero wtedy mogę podejmować trud osobistego zaangażowania w tę niesamowitą przygodę przyjaźni z Jezusem. Przyjaźni, która jest miłością ofiarną i której uczę się przez całe życie. Jedną z dróg jest wrażliwość na wolę Boga, trud jej poznawania i bycia jej posłusznym. W Jezusowej przyjaźni jest możliwa otwarta na wszystkich miłość bliźniego.

Bożena
Bożena Maj 26 '19, 08:04
Potrzebujesz pocieszenia? (J 14,23-29)  

Jezus powiedział do swoich uczniów:
”Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.
To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.
Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat. Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.
A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie”. (J 14,23-29)

Kogo nam obiecujesz Jezu? Kim jest ten Pocieszyciel?

Greckie słowo παράκλητος (parakletos) oznacza tego, który jest zdolny do udzielenia zachęty, do pokrzepienia, do dodania odwagi, pomocy, który jest orędownikiem, rzecznikiem, pocieszycielem. To słowo w Nowym Testamencie odnosi się zarówno do Jezusa: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli.  Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego”. (1J 2,1) jak i Ducha Świętego, tak jak mamy to podane w dzisiejszej Ewangelii.

Zobacz, że Ten na którego czekamy, czyli Duch Święty – bo do Niego odnosi słowo παράκλητος (parakletos) Jezus – przynosi wiele darów. Jest na co, a raczej na Kogo czekać. Czekasz na Niego?

Wydaje mi się, że Duch Święty, pomimo wielkiego ożywienia ruchów charyzmatycznych w Kościele, ciągle pozostaje Kimś nieobecnym w naszej codziennej wierze. Jeszcze raz powtórzę, chodzi mi o naszą tzw. „szarą codzienność”. Modlimy się do Ojca i Syna, ale chyba trochę zapominamy od Duchu Świętym. Dzisiaj Jezus mówi nam, że:

On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem. 

Zatem bez zapraszania Ducha Świętego wiele spraw naszej wierze, a także w naszym życiu, ciągle będzie niejasnych. Potrzebujemy Ducha Świętego, aby On nas prowadził.

Oczywiście musimy się bronić z „przegięciem” w drugą stronę, czyli skupianiem się TYLKO na Duchu i na niezwykłości darów, które On przynosi. Nie zapominajmy o tym, co rozważaliśmy w tym tygodniu tak często, czyli o upodobaniu Boga w malutkich w oczach świata. Duch Święty przychodzi, aby budować wiarę jednostek i całych wspólnot, ale nie na zasadzie „duchowych fajerwerków” i rozbuchanych emocji, ale wierności Bogu na co dzień.

Jezus obiecuje nam, że Duch przyjdzie, aby pocieszać. On chce wejść ze swoją potężną mocą w Twoje smutki. Czasami trzeba się wypłakać przed Bogiem, aby doznać oczyszczenia. Wiem, że tak jest, bo zdarza mi się płakać na modlitwie i nie wstydzę się tego.

Przyjdź Pocieszycielu!

Błogosławię Cię +

Bożena
Bożena Maj 27 '19, 07:47
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Czas prób

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Ale nadto nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali, że Ja wam o nich powiedziałem»." J 15, 26 – 16, 4a

Myślę, że w ostatnich tygodniach ogromna większość katolików miała okazję do dawania świadectwa miłości do Jezusa i Jego Kościoła. Ilu wiernych zdało egzamin? To wie tylko Pan Bóg. Część osób, które weszły w głębszą relację z Chrystusem i poznały bliżej gorliwych kapłanów oraz wspólnoty działające przy parafiach, pewnie nie raz dawały dobre świadectwo o tym, jak piękne rzeczy dzieją się we wspólnocie Kościoła.

Niestety ogromna większość letnich i biernych ochrzczonych mogła w tym czasie milczeć lub jeszcze dopowiadać kolejne gorszące historie, które pokazywały najciemniejszą (grzeszną) stronę Kościoła. Prawda jest taka, że zbyt wielu ludzi idzie łatwiejszą drogą narzekania, krytykowania i obmawiania. O wiele trudniejsza jest postawa mówienia, tego co budujące, dobre i podnoszące na duchu. Jakże brakuje tej chociażby zdrowej równowagi. Przecież tak wiele dobra działa Bóg przez kapłanów i wiernych świeckich w milionach kościołów na świecie.

Jeżeli komukolwiek zależy na Kościele (założonych przez Jezusa Chrystusa – jedynego Zbawiciela), to niech wejdzie w jeszcze bliższą relację z Bogiem i wzrasta w konkretnej wspólnocie, aby być mocnym świadkiem Bożych dzieł, które prędzej, czy później zaczną dziać się w jego otoczeniu.

Oczywiście płacz i pokutuj za grzechy swoje oraz braci i sióstr, którzy mocno upadli i zranili Boga. Podnoś ich swoją modlitwą. Upiększaj Kościół swoją świętością. Dlaczego nie miałbyś być kolejnym św. Franciszkiem, czy św. Ritą? Czy wolisz postawić minimalistycznie na czyściec? Uważaj, bo letniością w wierze możesz tam nie dojść. Naśladuj codziennie Jezusa i nie zniechęcaj się żadnymi próbami i doświadczeniami. Bóg da ci Ducha Świętego, który przyoblecze Cię w dar męstwa, abyś był prawdziwym wyznawcą Chrystusa.

PS Ostatnio słuchałem konferencji (właściwie dzielenia się) pewnego proboszcza. Tytuł jego wypowiedzi brzmiał: Kiedy ksiądz zrobi porządek z tymi bezdomnymi? Ten Boży kapłan od dziecka uwielbiał pomagać ubogim. Kilka lat temu przyszedł na probostwo, gdzie był wydawany chleb dla bezdomnych 3 razy w tygodniu. Pewnego razu szedł z Panem Jezusem do chorej osoby i parafianka zapytała, kiedy zrobi porządek z tymi bezdomnymi? Ta kobieta jeszcze nie wiedziała, że nowy ksiądz proboszcz ma ewangelicznego ducha i uwielbia pomagać bezdomnym.

On nie tylko nie zlikwidował wydawania chleba, ale jeszcze dał im Boży Chleb na Eucharystii. Stworzył specjalną msze dla bezdomnych w każdą niedzielę. Jak frekwencja była słaba, to jeszcze zaczął wydawać obiad po mszy. Teraz ma regularnie około 40 osób bezdomnych (trzeźwych) w każdą niedzielę. Gdy parafianie pytają, czy stać parafię na takie obiady, to powiedział, że parafia nawet złotówki nie dokłada, a jeszcze zyskuje, ponieważ on i wikary jedzą z bezdomnymi (nie muszą kucharki opłacać), a obiady są przywożone przez restauracje, które wspierają to dzieło miłosierdzia. Gdyby tak każda parafia nie bała się wyjść do ubogich, to bardzo szybko wielu bezdomnych i pogardzanych wróciłoby do Jezusa.

Panie Jezu, widzę w dzisiejszych czasach wielu głodnych miłości. Są to ludzie zarówno biedni jak i bogaci. Wiem, że Twoim planem jest to, abyśmy wszyscy dzielili się miłością, życzliwością, dobrocią oraz dobrami materialnymi. Jestem przekonany, że gdybyśmy wszyscy mądrze otworzyli serca i umysły, to świat rozpromieniłby się jeszcze bardziej Twoją miłością. Pomóż nam być płomiennymi świadkami, pełnymi wiary!

Słowa z dzisiejszego załącznika na WNG mogą pobudzić Twoje serce do miłości i dawania świadectwa.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Maj 28 '19, 07:52
  Pogłębiarka  

Codzienny #rozrusznik :)

Rozważanie na 28.05.219
Najlepszy pocieszyciel i formator

J 16, 5-11
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: «Dokąd idziesz?» Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. O grzechu, bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie, bo władca tego świata został osądzony".
***
Bóg pociesza nas nie tylko odkupieniem dokonanym przez Syna Bożego, ale także obecnością i działaniem w nas Ducha Świętego. To Duch Święty jest w nas ostatecznym sprawcą dogłębnego pocieszenia. Ale jest On też najlepszym naszym formatorem – przekonuje o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Uczy nas, że źródłem grzechu jest niewiara w Chrystusa, że sprawiedliwość dokonała się przez ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Chrystusa i że sąd Boży polega na osądzeniu złego ducha, a nie człowieka (człowieka o tyle, o ile zbratał się ze złym duchem).

Mieczysław Łusiak SJ

Strony: «« « ... 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 ... » »»