Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Lip 14 '19, 08:22
Być samarytaninem - XV Niedziela zwykła roku C - 14 lipca

(Łk 10, 25-37) Oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: "Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu odpowiedział: "Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?" On rzekł: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego". Jezus rzekł do niego: "Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył". Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: "A kto jest moim bliźnim?" Jezus nawiązując do tego rzekł: "Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał». Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?" On odpowiedział: "Ten, który mu okazał miłosierdzie". Jezus mu rzekł: "Idź i ty czyń podobnie".

Wiemy, że  chrześcijaństwo wyraża się w czynach miłosierdzia.

Zastanowimy się więc dzisiaj nad tym, co oznacza być  człowiekiem miłosiernym?

1.  Nie ma granic w okazywaniu miłosierdzia.

„Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?"

Jezus przez przypowieść „o miłosiernym Samarytaninie” poucza nas nie tyle o tym, komu mamy pomóc, a komu nie, kto tu jest moim przyjacielem, a kto wrogiem, kogo mogę z daleka omijać, a komu należy okazać życzliwość.

Ile bardziej, co do mnie należy i jaką powinienem przyjąć postawę wobec człowieka potrzebującego pomocy, to znaczy kiedy ja staje się bliźnim wobec potrzebującego, a kiedy nie.

Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński w czasie II wojny światowej, jako  kapłan, będąc na linii frontu zauważył umierającego żołnierz niemieckiego. Wyszedł z okopów, podszedł do niego i wyspowiadał go.

Dobrze, że mamy świętych, ponieważ dzięki nim poznajemy, jak wielkie jest Boże miłosierdzie wobec każdego człowieka. Dla Boga bowiem nie ma wrogów, są tylko ci, którym trzeba pomóc zbawić duszę swoją.

2. Każdy dzień jest szansą, aby okazać miłosierdzie.

 ...zobaczył go i minął”.

Analizując postawę miłosiernego Samarytanina Jezus podkreślił fakt, że był on w podróży. Nie muszę wam drodzy mówić jak się zachowujemy, kiedy jesteśmy w drodze i pędzimy do jakiegoś wyznaczonego przez nas celu. Po prostu wszystkich mijamy. Mijamy również ludzi będących w potrzebie. Powiedziałbym, że tych szczególnie!

Kilka lat temu w sierpniu, w Toruniu doszło do dramatycznej sytuacji. O której szeroko opisywały media. Pewien człowiek w wieku 50 lat w drapał się na przęsła starego ponad 100 letniego mostu drogowego. Przyjechała straż pożarna z osobą przygotowaną do negocjacji z samobójcą i zaczęło się. Ruch na moście łączący północ z południem Polski został wstrzymany, a była to sobota ok. 18.oo. Korek zrobił się tak długi, że dosłownie połowa Torunia została zablokowana, a nie było jeszcze nowego mostu.

 I właśnie w takim momencie, wobec powyższego, dramatycznego faktu można było dostrzec różne postawy ludzi. Media rozpisywały się na temat ludzkich i nie ludzkich postaw i zachowań wobec powyższego faktu. Niektórym ludziom puściły nerwy i zaczęli głośno krzyczeć, aby nasz samobójca wreszcie skoczył z mostu do Wisły i tak rozwiązał narastający problem spieszących się ludzi do domu lub na wypoczynek.

Obecni tam świadkowie mówili, że wiele osób w samochodach wyciągnęło różaniec i modlili się o pozytywne zakończenie tego dramatu.

Może właśnie ta modlitwa niektórych, pomogła temu zrozpaczonemu człowiekowi zejść z przęseł mostu i wrócić do swojej rodziny.

3. Jak niewiele, a zarazem wiele potrzeba, aby stać się miłosiernym samarytaninem.

Otóż, nasz Samarytanin ZATRZYMAŁ SIĘ i pochylił się nad człowiekiem, obmył go, wziął „do swojego samochodu” i zawiózł do szpitala, dając pod dobrą opiekę lekarzy, którym zapłacił, mówiąc, że gdyby opieka coś więcej kosztowała, niż on teraz dał, to dopłaci za tego nieznajomego.

 Zdarzyło ci się coś takiego w życiu?

Pozwoliłeś sobie na taki właśnie odruch serca?

 A gdybyś to ty był tym człowiekiem poniewieranym, źle potraktowanym na ulicy, co może się zdarzyć, nie daj Boże każdemu?

Jak dobrze wówczas trafić na „miłosiernego samarytanina”!

4. Pod koniec swego życia będziemy sądzeni z miłości.

Na koniec naszego rozważania przypomnę słowa papieża Franciszka z modlitwy na Anioł Pański.

"Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".

Papież wypowiadając te słowa zwrócił uwagę, że słowo Boże ukazują nam, jak daleko posuwa się miłość Boża: aż po utożsamienie się z nami, ale nie wtedy, gdy dzieje się nam dobrze, gdy jesteśmy zdrowi i szczęśliwi, ale wręcz przeciwnie - kiedy jesteśmy w potrzebie, cyt.:

 „Tak Jezus objawia decydujące kryterium swego sądu, czyli konkretną miłość bliźniego znajdującego się w niebezpieczeństwie. Tak ukazuje się moc miłości, królewskość Boga: solidarnego z cierpiącymi, aby wszędzie wzbudzić postawy i uczynki miłosierdzia”.

Kontynuując tę myśl, papież przypomniał słowa Jezusa do tych, którzy nie czynili uczynków miłosierdzia:

 "Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili".

 I tu przypomniał papież Franciszek naukę Kościoła, że „Pod koniec naszego życia będziemy sądzeni z miłości”, to znaczy z naszego konkretnego wysiłku, aby kochać i służyć Jezusowi w naszych braciach najmniejszych i potrzebujących.

Niech napomnienie św. Jana pozostanie z nami na całą dzisiejszą niedzielę:

„Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem,

ale czynem i prawdą!”(1 J 3, 18 – 24). Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 15 '19, 07:39
Właściwa hierarchia wartości - 15 lipca

(Mt 10, 34 - 11, 1) Jezus powiedział do swoich apostołów: "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody". Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.

„Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”.

O co chodzi Jezusowi w dzisiejszej Ewangelii?

Odpowiem: o prawdziwy porządek rzeczy. Co najpierw, a co potem.

Jezus dotyka przede wszystkim relacji miedzy ludzkich. Tu bowiem człowiek szuka dla siebie najmocniejszych zabezpieczeń.

Często relacja stworzenie-stworzenie jest przez nas bardziej ceniona, niż relacja stworzenie-Stwórca.

A przecież to Bóg i Jego miłość do nas ma być zabezpieczeniem dla nas na przyszłość. Owszem, liczymy również na wsparcie naszych dzieci, bliskich nam osób, ale nie stawiajmy ich ponad Boga.

Kiedy burzymy prawdziwą hierarchie wartości?

Kiedy tak się dzieje?

Wówczas, kiedy wprowadzamy zły porządek rzeczy w nasze relacje z ludźmi, kimkolwiek oni by byli dla nas.

Jezus mówi dzisiaj do nas: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.”

Tak może być w relacji rodziców do swoich dzieci, kiedy upatrują w nich zabezpieczenie dla siebie na przyszłość.

Cała toksyczność w wychowywaniu dzieci, a szczególnie wówczas, kiedy matka sama wychowuje dziecko polega na nad opiekuńczości i przywiązaniu dziecka do siebie.

Dzieje się i tak z ojcami, którzy z własnej córki chcą wykreować 'Księżniczkę".

Są dzieci, które tą toksyczność od swoich rodziców niestety  „kupią” i wówczas tylko współczuć ich przyszłym żonom lub mężom.  Uwielbiać i „na nosić”.

Żony od toksycznych tatusiów będą szukały w swoich mężach "Księcia", który ma je uwielbiać i „na rękach nosić”.

 Mężowie, od toksycznych - nadopiekuńczych swoich matek, nadal będą szukali opiekuńczości i ciepła u swoich żon zamiast wzięcia odpowiedzialności za nie i za całą rodzinę.

Ta toksyczność może też obrać inny kierunek.

Niedawno byłem światkiem rozmowy siedemnastoletniej córki z mamą. Mama będąca w chorej relacji do swojej córki zupełnie straciła kontrolę nad nią: usprawiedliwiała jej wszystkie nieobecności w szkole nie mając świadomości, że doprowadziła swoją córkę do nie sklasyfikowania  z powodu absencji.

Pod koniec roku, to nie córka tłumaczyła się przed mamą za oszustwo wobec niej i wychowawczyni, ale mama przed córką tłumaczyła się, że nie obroniła ją przed wychowawczynią i dyrekcją szkoły.

Może być i tak, gdzie sami małżonkowie postawią swoje dzieci za wyżej stojących od własnej relacji. Tak nie może być. Dla żony, syn czy córka nie mogą być ważniejsi od męża, tak samo u męża w stosunku do żony.

Jezus w dzisiejszej Ewangelii stawia jasno sprawę.

Bóg na pierwszym miejscu: nie synuś, nie córunia, nie wnuczuś, ani mamusia czy tatuś.

Każda wartość choćby najwspanialsza i najszlachetniejsza, jeśli nie jest na swoim miejscu, staje się antywartością!

Właśnie zdrowa wiara czyni zdrową hierarchię wartości , a ta „odtoksycznia”  i uzdrawia nasze chore relacje z najbliższymi.

Jezus przynosi nam miecz prawdy - właściwą hierarchię wartości.

 Cokolwiek więc postawimy ponad Boga, wcześniej czy później obróci się przeciwko nam, nawet własna córeczka, własny synuś itd.

 Dlatego Bóg zażądał od Abrahama próby złożenia ofiary z własnego syna, na którego patriarcha czekał 100 lat, aby nie stał się w jego życiu niczym bóg.

 Sprawdź u siebie, czy jest ktoś, czy coś:

  • co daje ci więcej radości i poczucia bezpieczeństwa i niż sam Bóg.
  • Do czego jesteś bardziej przywiązany niż do Boga,
  • W czym pokładasz większe zabezpieczenie na przyszłość niż w samym Bogu( osoba, pieniądze, wysoka lokata w Banku, dobra praca, mąż, żona, syn czy córka).

Prośmy dzisiaj Boga, abyśmy przejrzeli i przyjęli właściwą, ewangeliczną hierarchię wartości, a przez to pozostali ludźmi wolnymi.

Modlitwa:
Panie Jezu, Ty ustanowiłeś prawdziwą hierarchię wartości, gdzie Stwórca dla człowieka ma być pełnym zabezpieczeniem życia i najważniejszą relacją w życiu. Nie musimy wówczas lękać się o przyszłość, bo mamy dobrego Ojca w Niebie. Daj nam tę mądrość życiową i tak żyć, jak pouczasz nas w dzisiejszej Ewangelii. Amen. Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 16 '19, 07:52
Co jest celem spowiedzi? - 16 lipca

(Mt 11, 20-24) Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. "Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie".

Dzisiejsza Ewangelia wprowadza nas w temat nawrócenia.

Chciałbym porozmawiać z Wami o nawróceniu, ale tym razem w kontekście spowiedzi.

Idziemy do spowiedzi z różnych względów.

1.Przede wszystkim wiążemy spowiedź z grzechem ciężkim.

Jak nie ma grzechu ciężkiego, to nie idziemy się wyspowiadać. I wpadamy w najgorszy stan, w jaki może wejść chrześcijanin, tak zwany „stan zawieszenia”.

Z jednej strony uważamy, że nie mamy grzechu ciężkiego, z drugiej zaś strony czujemy, że tych pomniejszych grzechów zebrała się już tak duża ilość, że zaczynamy mieć poważną wątpliwość, czy możemy przystąpić do Komunii św., czy też nie! W konsekwencji przestajemy przyjmować Komunię świętą.

Z takim stanem braku owocnego uczestnictwa we Mszy świętej, chrześcijanin może żyć niestety - miesiącami. I nawet nie wie, jak głęboko oddala się wówczas od Jezusa i traci z dnia na dzień moc Ducha Świętego.

Należy, więc odrzucić powyższą tezę i uznać ją za fałszywą, że do spowiedzi idziemy tylko wtedy, kiedy „walnie” w nas grzech ciężki!

2.Inna pobożna teza pójścia do spowiedzi wiąże się z pierwszym piątkami miesiąca.

Jest w tym przyzwyczajeniu wiele dobrych cech, bo przynajmniej zmusza nas, co miesiąc do oczyszczenia własnej duszy.

W pierwsze piątki miesiąca jednak mało się przypomina o kulcie Najświętszego Serca Pana Jezusa, o duchu wynagradzającym, jaki powinien nam towarzyszyć w czasie spowiedzi i przyjmowania Komunii świętej.

Mówi się tylko o jednej Łasce: „dziewięciu piątków”, że nie odejdziemy z tego świata bez pojednania się z Bogiem. Śmierć nas nie zaskoczy!

Jednak bez głębszego, teologicznego wyjaśnienia tej Łaski, na przyszłość może ona być przez nas trochę niebezpieczne rozumiana.

Możemy wejść w fałszywe myślenie, że jak to uczyniłem, czyli odprawiłem „dziewięć piątków”, to teraz mogę wiele lat nie iść do spowiedzi, a Pan Jezus ma się postarać, abym przy końcu życia odszedł pojednany z Nim. I jesteśmy już blisko od popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, odsuwając łaskę nawrócenia na tzw. ostatnie chwile naszego życia.

Przypominam, że Łask za przyjmowania Komunii świętej wynagradzającej jest aż dwanaście, o czym często nie wiemy!

3. Powoli dochodzimy do istoty spowiedzi.

Otóż, najważniejszym celem spowiedzi jest nasze nawrócenie. Czyli, nie tylko zerwanie z grzechem ciężkim, ale chodzi tu naprawdę o powrót  do życia z Bogiem.

A co za tym idzie, zmianę stylu życia, odnoszenia się do ludzi, otwarcia się na drugiego człowieka bez oceny i osądu.

Warto, więc przygotować się do spowiedzi tak, aby stanąć w pełni w prawdzie z samym sobą przed Bogiem i szczerze wyznać grzechy.

Mamy też w sobie obrzydzić grzechy, które popełniamy, bo one mogą być dla nas przyjemne.

Dobrze, abyśmy w trakcie spowiedzi przyjęli formułę wyrzekania się grzechu, a nie tylko w trybie przypuszczającym mówić: „ a może coś tam złego zrobiłam”.

4. Warto też wiedzieć, że w czasie każdej spowiedzi dokonuje się:

- egzorcyzm, czyli uwolnienie nas od ataków Złego ducha,

- sakrament, czyli wylanie Ducha Świętego, który oczyszcza nas, odnawia duchowo i umacnia na drodze do zbawienia,

- pojednanie z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym,

- włączenie nas na nowo do Kościoła, a co za tym idzie opieka świętych, bo każdy grzech ciężki  wyłącza nas z Kościoła!

- otrzymujemy również jasne widzenie dobra i zła.

5. Zapytajmy się, więc siebie, czy przychodząc do spowiedzi  pragniemy:

  • nawrócić się, czyli głębiej wrócić do Boga,
  • odrzucić stary styl życia, który doprowadzał nas, co chwilę do tych samych grzechów ciężkich,
  • odrzucić tzn. wyrzec się wszelkich okoliczności do grzechu,
  • napełnić się Duchem Świętym, aby zacząć nowe życie w Chrystusie!

6. I jeszcze jedno.

Aby twoje nawrócenie było skuteczne, przed spowiedzią:

- wybacz tym, którzy cię skrzywdzili,

- proś  Ducha Świętego, aby dał ci łaskę stanięcia w prawdzie,

 - proś Matkę Najświętszą, aby otuliła cię swoim płaszczem czystości i niewinności,

- proś św. Michała arch., aby bronił cię od pokus i podstępów Złego ducha,

- proś anioła stróża, aby czuwał i strzegł cię na wszystkich twoich drogach.

Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 19 '19, 08:09
W co tak naprawdę wierzą? - 19 lipca

(Mt 12, 1-8) Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść ziarna. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: «Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat». A On im odpowiedział: «Czy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść ani jemu, ani jego towarzyszom, lecz tylko kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».

Dzisiaj w Ewangelii usłyszeliśmy stanowcze stwierdzenie Pana Jezusa.

„Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».”

1. Istota naszej wiary.

Nieraz w konfesjonale pytam młodych ludzi: „ Co według ciebie należy do istoty chrześcijaństwa”.

Odpowiedzi są różne: jedni mówią, że wiara, inni podkreślają miłość lub przebaczenie.

Rzadko jednak  słyszę, że istotą chrześcijaństwa jest osoba Jezusa Chrystusa.

Stąd należy często przypominać wiernym, że nasza wiara jest personalistyczna, czyli w odniesieniu do osoby, a nie tylko do przykazań.

Wydaje się, że niektórzy chrześcijanie w ogóle jeszcze nie weszli w relację z Jezusem sądząc, że coś takiego nie istnieje, jak relacja osobowa i więź z paschalnym Jezusem.

Może wierzą w coś, to znaczy w: przykazania, normy moralne, zasady, ale na pewno nie w Kogoś!

Wiedzą , że z czegoś mają się nawrócić, odrzucić to, co jest grzeszne, ale nie są do końca świadomi, że mają to uczynić ze względu na relacje z Kimś i mocą tego Kogoś.

 Stąd ich wiara jest słaba, ponieważ jest pozbawiona więzi i miłości do osoby Jezusa.

Tacy chrześcijanie chodzą do Kościoła z obowiązku na niedzielną Mszę św., ale nie za bardzo chcą spotykać się z Jezusem. Uważając, że tzw. chodzenie do Kościoła należy do istoty wiary i to wystarczy. Nie zachodzi u nich świadomość „spotkania” z żywą osoba Jezusa.

Pamiętam świadectwo pewnej osoby, która z zaskoczeniem mówiła o swoim odkryciu, że tyle już razy była na Mszy św., ale dopiero od niedawna zaczyna „słyszeć” Ewangelię i ją powoli rozumieć. Wcześniej w ogóle nie była tym zainteresowana i nie miała świadomości, że Bóg do niej osobiście może  mówić w trakcie Eucharystii przez słowo Boże.

2. Usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii mocne słowa Jezusa: "Syn Człowieczy jest panem szabatu".

Boimy się słowa, że coś lub ktoś może panować nad nami. Słowa dotyczące panowania często odnosimy do żywiołów, wobec których jesteśmy bezradni. Innym razem kojarzą nam się z poddaństwem lub z poczuciem bycia zniewolonym jakąś osobą, która wywiera w sposób obsesyjny władzę nad nami.

Co oznaczają więc słowa, że Jezus jest Panem?

Co one oznaczają dla mojego życia?

Właśnie to, że jest jedyna tylko taka Osoba na ziemi i w niebie, która będąc panem twojego życia nie daje ci odczuć swojej władzy nad tobą. Co więcej, ta Osoba Jezusa Chrystusa jest przy tobie tylko po to, aby ci służyć!

Jezus, jeżeli wyraża już swoją władzę nad tobą, to tylko przez miłość i miłosierdzie, przebaczając ci grzechy oraz wlewa ci nadzieję, że z Nim, jak z przyjacielem pokonasz wszelkie trudności.

Ta relacja jest wyjątkowa i nie da się jej powielić  z kimkolwiek. Nie występuje w relacji małżeńskiej, ani rodzicielskiej, ani wśród zakochanych.

Relacja „Jezus i ja”  jest tak wyjątkowa, że nie da się jej zastąpić inną relacją!!!

Zaryzykuj i wejdź w tę relację.

Powiedz Jezusowi:

Wierzę, że jesteś Panem mojego życia. Tobie, więc oddaję moją: wolność, pragnienia, dążenia, decyzje i całą moją nędzę ze wszystkimi słabościami i grzechami.

Wiem i ufam, że kochasz mnie takim, jakim teraz jestem.

 Panie Jezu, czyń ze mną co zechcesz, bo chcesz dobra dla mnie. Wymagaj i karć, podnoś i przebaczaj i doprowadź mnie do szczęścia wiecznego. A tu na ziemi przeprowadzaj mnie przez wszystkie trudne chwile mojego życia, jak przyjaciel przyjaciela.

Kocham cię Jezu, bo ty pierwszy mnie pokochałeś i oddałeś za mnie życie. Nie musisz mi to udowadniać, bo już to uczyniłeś. Prowadź mnie, zwyciężaj we mnie w mocy Ducha Świętego, doprowadź mnie do prawdy, abym nie żył w kłamstwie i zbaw mnie, bo możesz. Amen! Ks. Roman Chyliński

 

Bożena
Bożena Lip 20 '19, 07:31
Jezus i ja - 20 lipca

(Mt 12, 14-21) Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy Jezus dowiedział się o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: "Oto mój Sługa, którego wybrałem, umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą".

W ostatnim rozważaniu Ewangelii chciałem Was, moi drodzy Czytelnicy słowa Bozego przekonać, jak ważna jest osobowa relacja z Jezusem Chrystusem oraz oddanie Mu swojego życia i uznanie Go za swojego Pana i Zbawiciela.

Dzisiaj porozmawiajmy o tym, kim jest Jezus Chrystus?

1. Czy znam Jezusa?

Św. Jan Chrzciciel aż trzy razy powiedział w swoim świadectwie : „Ja Go nie znałem”(por. J 1, 26.31.33).

W dzisiejszej Ewangelii św. Mateusz w dwunastym rozdziale z charakteryzował Syna Bożego na podstawie „Pierwszej pieśni Sługi Jahwe” z Izajasza czterdziestego drugiego rozdziału.

Przeanalizujmy głębiej powyższy tekst  proroka Izajasza.

„Oto mój Sługa, którego wybrałem”.

Jezus, jak wiemy ze świadectwa św. Pawła: „Nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”.(Flp 2,6-7).

Później, po Jezusie w duchu naśladowania Go, postawę służby przejmą apostołowie.

Św. Piotr podkreślił tę służebną postawę w słowach Jezusa: „ Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”! ( Mk 9,35).

Jak bardzo każdy z nas musi się ogołocić z własnych przywar i dumy, aby przyjąć postać sługi?

2. „Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie”.

Wiele razy w Ewangelii słyszymy powyższe słowa Boga Ojca: „ To jest mój Syn umiłowany, w który mam upodobanie”.(Mt 3,17), a szczególnie przy opisie chrztu w Jordanie i na Górze Tabor z końcowym przesłaniem: „ …Jego słuchajcie”.

 Autor do Hebrajczyków powie: „ Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę i zasiadł po prawicy tronu Boga”.(Hbr 12,2).

 Kto więc chce aż tak upodobnić się do Jezusa, aby mieć w Bogu upodobanie?

Kto chce świadomie przyjąć tę samą drogę, co Jezus?

Tylko szaleńcy Boży….!!!

Św. Terenia powie: „Umiłowałam krzyż z pasją”!

3. „Położę ducha mojego…”.

W Ewangelii wg św. Łukasza czytamy, jak w synagodze, w Nazarecie Jezus oficjalnie ogłasza: „ Duch Pański spoczywa na Mnie…”. (Łk 4,16nn).

W tym Orędziu, Pan Jezus pokazuje nam ile dobrego można uczynić będąc napełnionym  Duchem Świętym.

Oby wszyscy chrześcijanie napełnieni Duchem Świętym ogłaszali wielkie dzieła Boże: w małżeństwie, w rodzinie, w pracy, w Kościele i na każdym miejscu, w którym się znajdą.

Proś, więc Jezusa, aby teraz na ciebie wylał Ducha swego!!! Bo nie wystarczy tylko w sakramencie bierzmowania zostać napełnionym Duchem Świętym, aby czynić dobro, ale jak mówi św. Paweł nieustannie, codziennie mamy Nim się napełniać. (Ef 5,18).

4. „Nie będzie się spierał ani krzyczał…”.

Tyle, ile razy Jezus spierał się z Faryzeuszami, to chyba żaden przywódca religijny tego nie uczynił, ani przed Nim, ani po Nim. Jezus jednak nie spierał się o rzeczy mało ważne, o słowa i racje, ale o prawdę i o to, co Mu Ojciec przekazał.

A jeżeli już musiał ukazywać swoją władzę, czynił to przez swoje miłosierdzie mówiąc: „Nie lękajcie się”!

5. „Trzciny zgniecionej nie złamie…”.

Jezus jest Bogiem-Człowiekiem NADZIEI. To On  rozlewa nadzieję wśród zagubionych ludzi swoim duchem miłości i przebaczenia.

To właśnie Jezus jest Tym dla współczesnego świata, czym tlen dla życia. To wiara w Niego uwolnia cię od sytuacji beznadziejnych, rozpaczy, czy bezsensu życia.

 Pamiętaj! I ty mając Jezusa w sercu, możesz rozlewać tę nadzieje w śród ludzi, do których On cię posyła.

6. „ Zwycięski sąd przeprowadzi…”.

W Wigilię Paschalną jest taki moment, kiedy celebrans powinien wziąć do ręki figurę Jezusa Zmartwychwstałego i ogłosić całej parafii i całemu światu, że Chrystus Zmartwychwstał!

To znaczy, powinien ogłosić całkowite panowanie Jezusa nad światem, abyśmy już nie żyli w lęku!

Czy wierzysz w zwycięstwo Jezusa? Czy to zwycięstwo ogłaszasz tam, gdzie jesteś?

Modlitwa. Naucz mnie Panie naśladować Ciebie w przyjęciu postawy służby, w czynieniu tego, co miłe jest Bogu oraz w ogłaszaniu orędzia nadziei i Twojego zwycięstwa na Krzyżu. Obym był człowiekiem nadziei dla innych. Amen!" Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 21 '19, 08:02
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Najlepsza cząstka

"Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»." Łk 10, 38-42

Wejdź na chwilę w obraz z dzisiejszej Ewangelii. Zobacz dwie piękne postawy Marty i Marii. Obie kochają Jezusa. Jedna pragnie Go ugościć najlepiej, jak tylko potrafi. Druga natomiast nie chce oderwać wzroku od swego Pana. W tej sytuacji Martę niepokoi ,,bierność” Marii. Ona wolałaby, żeby siostra pomagała jej. Zauważ, że Chrystus widzi wnętrze obu sióstr i nie nakazuje Marii usługiwania. Co więcej, On pochwala jej postawę przylgnięcia sercem do Niego.

Jaki jest stan Twojego serca? Czy masz takie momenty, w których lgniesz do Boga i całkowicie zapominasz o wszystkich obowiązkach, pracy, ludziach i jesteś sam na sam ze swoim Panem? Może to być dla Ciebie Eucharystia (to chwila, w której najpełniej dotykasz Jezusa), adoracja, czytanie Pisma świętego albo spacer, na którym rozmawiasz z Jezusem swoimi słowami. Szukaj takich chwil. Obieraj najlepszą cząstkę.

Oczywiście naśladuj także Martę w gorliwym wykonywaniu wszystkich czynności. Gdy będziesz stale wybierał w swoim życiu Boga, to uwierz mi, że nie zabraknie Ci chęci do pracy, służby i kochania wszystkich osób, które będą wokół Ciebie. Bóg jest naprawdę hojny w dawaniu wszelkich łask tym, którzy Go kochają z całego serca i lgną do Niego niczym dzisiejsza ewangeliczna Maria.

"Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości." Por. Łk 8, 15

Panie Jezu, dziękuję Ci za łaskę wytrwałości w czynieniu dobra. Wiem, że to dzięki Tobie mam wciąż siłę i chęci do kochania ludzi i spalania się na Twoją chwałę. Bądź uwielbiony w każdym moim słowie i czynie.

Polecam także umacniające załączniki na WNG.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lip 22 '19, 07:29
Jak spotkać Jezusa zmartwychwstałego? - 22 lipca

(J 20, 1. 11-18) Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty. Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?" Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono". Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?" Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!" A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: "Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»". Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział".

Z Jezusem zmartwychwstały spotykamy się przez wiarę i miłość.   Tego nas uczy dzisiaj Maria Magdaleny. Przypatrzmy się bliżej dzisiejszej Ewangelii.            

1.       „Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem”.

Tak św. Jan rozpoczyna opis Zmartwychwstania Chrystusa, aby podkreślić, jak rodzi się niedziela, jako „Dzień Pański” w religii chrześcijańskiej.

W tym „pierwszym dniu”, bowiem:

- Chrystus zmartwychwstaje.

- Dokonuje się wylanie Ducha Świętego na Apostołów.

- Rozpoczyna swoją oficjalną działalność: jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.

- I zapewne w tym dniu oczekiwać będziemy powtórnego przyjścia Jezusa w Chwale.

W niedzielę właśnie, za te wszystkie „Wielkie dzieła Boże” mamy Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu podziękować uczestnicząc we Mszy świętej.

2. „Maria Magdalena udała się do grobu”.

O Marii z Magdali wiemy niewiele. Mimo, iż Pismo Święte wymienia jej imię aż 12 razy, brakuje informacji pozwalających szczegółowo ją przedstawić.

Maria Magdalena pochodziła z Magdali, miasta leżącego w Galilei, najdalej wysuniętym regionie Izraela. Prace wykopaliskowe prowadzone w latach 70. XX wieku na tym obszarze rzuciły nowe światło na osobowość kobiety opętanej przez siedem demonów, która wydaje się być symbolem miasta. Ten bogaty ośrodek handlowy, usytuowany w pobliżu jeziora Tyberiadzkiego w czasach Marii Magdaleny znany był ze sztuki farbiarstwa, a także rybołówstwa. Aramejska nazwa: Magdala, przywodzi na myśl wielkość oraz siłę i oznacza: wieżę lub twierdzę.

Żaden z Ewangelistów nie opisuje jej wyglądu, ale artyści, którzy przedstawiali ją na swoich dziełach nie odmawiali jej zewnętrznego piękna.

Wiemy na pewno, że Maria Magdalena jest pierwszym świadkiem zmartwychwstania Jezusa (por. J 20,16-18).

Jednak co było wcześniej? Jak wyglądało pierwsze spotkanie Marii z Magdali i Jezusa z Nazaretu, które na zawsze zmieniło życie tej kobiety? Owo spotkanie ma miejsce wtedy, gdy Syn Boży uwalnia kobietę od demonów, które zamieszkiwały jej ciało (por.Łk 8,2; por. Mk 16,9).

3. „(…)zobaczyła kamień od niego odsunięty”.

Prawda o odsuniętym kamieniu i pustym grobie jest jednym z dowodów na zmartwychwstanie Jezusa.

Wiemy, że to odsunięcie kamienia z grobu Jezusa musiało się dokonać z nad ludzką siłą. Więc nie jest to sprawa zwyczajna.

Przypomnijmy sobie, iż Żydzi zażądali od Piłata pieczęci na kamieniu.

Opisał tę sprawę w swojej Ewangelii tylko św. Mateusz:

„ Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata  i oznajmili: "Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: "Po trzech dniach powstanę". Każ, więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: "Powstał z martwych". I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze".  Rzekł im Piłat: "Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie". Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.(Mt 27,62-66).

Kiedy Maria Magdalena przyszła do grobu św. Jan mówi, że ów wielki kamień od groby był już odsunięty. Nie mogła, więc uczynić tego, ta skromna kobieta.

Natomiast mogli to uczynić  dwaj aniołowie, których Maria  zobaczyła w grobie: „siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg”.

Odsunięcie kamienia mógł też uczynić sam Jezus Chrystus mocą i blaskiem chwały wychodzącej od Niego  w momencie  zmartwychwstania.

4. W dzisiejszej Ewangelii pojawia się piękny dialog Marii Magdaleny z aniołami i z Panem Jezusem.

- Aniołowie rzekli: "Niewiasto, czemu płaczesz?"

- Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono".

- Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.

 - Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?"

-  Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę".

Jezus rzekł do niej: "Mario!"

Irracjonalne zachowanie Marii Magdaleny zostało nagrodzone. Bo jak można przyjść do grobu, aby namaścić wonnościami Jezusa przy strażach rzymskich i żydowskich oraz z zasuniętym kamieniem i do tego opieczętowanym?

Jaka wielka miłość i wiara musiała towarzyszyć tej kobiecie, aby pokonać w sobie te wszystkie lęki i nieprzyjemności, jakie mogły ją spotkać tak od Rzymian jak i Żydów przy grobie Jezusa.

Dzisiejsze pierwsze czytanie z Pieśni nad pieśniami wychwala te piękną miłość Marii Magdaleny do Jezusa:

„Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak otchłań; żar jej to żar ognia, płomień Pana.

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.”(Pnp 8,6-7).

5. Ale i ją czekała jeszcze jedna próba wiary – spotkanie ze Zmartwychwstałym.

Wielu Apostołów wraz z Piotrem nie wytrzymało tej próby wiary. Niektórzy z nich pozostali w lęku, zamknięciu w Wieczerniku. Piotr, co prawda wyszedł z Wieczernika, przełamując  swoją barierę lęku, ale kiedy stanął wobec  faktu pustego grobu, nie potrafił z wiarą na ten fakt spojrzeć.

Co do pozostałych uczniów Jezusa, św. Mateusz napisze, że wielu z nich przy  wniebowstąpieniu Chrystusa jeszcze w Niego powątpiewało.(Mt 28,17).

W kontekście tych sytuacji i takich postaw uczniów, Maria Magdalena zachwyca nas swoją odwagą i heroiczną wiarą w fakt zmartwychwstania Chrystusa.

6. „Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział".

Prawdę o Jezusie zmartwychwstałym, jako chrześcijanie mamy obowiązek rozgłaszać całym swoim życiem.

Czyńmy to i nie załamujmy się, jeżeli napotkamy na opór i niewiarę ze strony nawet samych chrześcijan. Bo do tej prawdy trzeba nam dorastać nie tylko przez wiarę, ale i przez miłość.

Tego nas uczy dzisiaj Maria Magdalena! Amen.

Modlitwa: Mario Magdaleno, ty która tak ukochałaś Pana Jezusa, że nie lękałaś przyjść do Jego grobu, ucz nas jak odsuwać kamień niewiary z naszego umysłu i serca. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 23 '19, 08:11
Co to znaczy trwać w Jezusie? - 23 lipca

(J 15,1-8) Jezus powiedział do swoich uczniów: "Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami".

Trwać w Chrystusie oznacza, trwać w Jego prawdzie i miłości.

1. „Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę”.

Aż siedem razy w tak krótkim tekście Ewangelii wg św. Jana znajdujemy słowo „trwać”.

Dlaczego więc dla św. Jana słowo to jest, aż tak ważne?

Słowo „trwać” u św. Jana występuje zawsze w relacji do Jezusa.

Dla Ewangelisty, od „trwania” lub „nie trwania” w relacji z Jezusem, zależeć będzie, jakie będzie całe nasze życie.

Apostoł tę relację naszego „trwania” lub „nie” w Chrystusie przyrównuje do zależności ,jaka jest między krzewem winnym, a latoroślami.

2. Ukryta symbolika latorośli.

Do czego służy latorośl?

Odpowiemy, że do przynoszenia owocu w postaci winogron, które w tłoczni wyciskane dają sok, a po fermentacji stają się dobrym winem.

Każdy z nas pamięta słynne słowa Niewiasty, Matki Jezusa z Kany Galilejskiej: „Nie mają już wina”.

Wiemy, że teologia św. Jana jest dojrzała i bardzo głęboka, często ukryta „w znakach” i symbolach. Wino jest dla ludzi Wschodu znakiem radości i wesela. Jest napojem bogów. W symbolice janowej wino wyraża życie w prawdzie i światłości, które światu przynosi Jezus.

Stąd słowa Niewiasty z Kany oznaczają prośbę do Syna, aby rozpoczął swoją zbawczą działalność,  bo tylko ta może napełnić serca ludzkie nową nadzieją i nowym życiem.

W tym Janowym znaczeniu latorośl symbolizująca każdego z nas wszczepionego w prawdziwy winny krzew, którym jest sam Jezusa Chrystus. Jest, zatem znakiem naszego chrztu świętego.

Przez chrzest św. zostaliśmy niejako „wszczepieni” to znaczy, mamy uczestnictwo w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, to znaczy, że w nadziei już jesteśmy zbawieni!

3. „Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie.

Te ostre słowa Jezusa odnoszą się do tych z nas, którzy przyjęli chrzest, ale nie chcą wzrastać w wierze.

Św. Jan przyrównuje takich chrześcijan do uschłej latorośli. Co prawda przyjęli chrzest, ale nic nie robią w tym kierunku, aby ich życie zaowocowało życiem w prawdzie i dobrymi czynami.

Obojętni stają się oni na soki łaski uświęcającej, jakie daje Kościół przez żywe słowo Boże i sakramenty.

4. „I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.”

Prosić nam trzeba Boga, aby dla tych osób, którym nie chce  trwać w Jezusie oraz w Kościele i jego  sakramentach, ów „ogień” stał się ogniem miłosierdzia Bożego, a nie ogniem potępienia.

Stałem już w swoim życiu nad człowiekiem umierającym, mającym osiemdziesiąt cztery lata, który odrzucał miłosierdzie Boże pomimo moich nalegań, aby pojednał się z Bogiem.

Jeżeli komuś wydaje się, że skruch za popełnione grzechy sama przyjdzie pod koniec życia i rozwiąże problem lekceważenia sobie wiary przez całe życie , to może się naprawdę grubo pomylić!

Pamiętajmy przestrogę św. Pawła: „Bo Bóg nie pozwoli z siebie szydzić!( por. Ga 6,7-8)

5. „Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy”.

Co innego dzieje się z „latoroślami”, które zdają sobie sprawę z wielkości daru chrztu świętego  i jako chrześcijanie chcą  odpowiedzialne odpowiedzieć Bogu na ten dar. Tych to właśnie Bóg oczyszcza z niepotrzebnych pędów: pychy, chciwości i zarozumiałości, aby tym lepiej wydawały owoce prawdy i miłości w swoim życiu.

6. „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.”

Ile nieraz musimy doświadczyć błędów i upadków, aby zrozumieć te słowa Jezusa: „Beze Mnie nic uczynić nie możecie!”

Św. Paweł ku pokrzepieniu powie do nas:  „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. (Flp 4,13).

Cokolwiek, więc robimy, czyńmy to z Chrystusem,  powierzając mu w modlitwie porannej  nasze codzienne obowiązki, a na dobre owoce tego „trwania w Nim” nie trzeba będzie nam długo czekać!

Trzymajmy się zatem Jezusa i za wszelką cenę uzależnijmy się od Niego, jak latorośl od krzewu winnego, jak gałęzie jabłoni czy wiśni od głównego konaru drzewa, czy jego pnia.

Tylko taka i aż taka zależność pozwoli nam przynosić „owoce” w prawdzie i w miłości.

Co więcej, tylko ta zależność może przynieść owoce zbawcze naszych dobrych czynów.

A gdyby uległość wobec  pokusy, wyrwała nas przez grzech ciężki „z krzewu winnego”, którym jest Jezus, to jest od tego konfesjonał, który przez miłosierdzie Boże na nowo „wszczepi” nas w Chrystusa.

Modlitwa: Panie Jezu Chrystusa, pragnę trwać w Tobie, bo bez Ciebie nic nie mogę uczynić. Proszę Cię, niech dobry Ojciec w Niebie, oczyszcza moje serce z pychy i pewności siebie, abym wytrwał do końca mego życia przy Tobie. Amen. Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 24 '19, 07:51
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Jak zmiękczyć twarde serce?

"Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!»" Mt 13, 1-9

Wyobraź sobie Jezusa, który siedzi w łodzi i naucza tłumy ludzi. Jego słowa są ziarnem, które pada na różne grunty. Jedni słuchacze mają serca twarde niczym droga. Takie osoby nie dają szans na jakikolwiek wzrost. Kolejne osoby są podobne do skał z odrobiną ziemi. Oni nawet delikatnie próbują wzrastać poprzez słuchanie słowa Bożego, ale nie mają głębokiej gleby i szybko usychają. Są także ludzie, którzy żyją pośród cierni zagłuszających całe piękno Ewangelii, które słyszą. Niestety u nich także nie ma zbyt wielkich szans na wydawanie dobrych owoców w życiu. Wreszcie są także gorliwi słuchacze, którzy mają bardzo otwarte serca i umysły na to, co Bóg do nich mówi. Oni cali chłoną każde słowo Boga i starają się wcielać je w życie na większą chwałę Bożą.

Co zrobić, aby być człowiekiem o sercu tak otwartym jak żyzna gleba? Przychodzi mi na myśl bardzo proste porównanie. Gdy uprawia się ziemię, to nie tylko daje się nawóz, ale także nie raz przejedzie się pługiem, aby ta ziemi była bardziej żyzna. Tak myślę, że serce człowieka wielokrotnie jest użyźniane/otwierane/zmiękczane poprzez różne doświadczenia. Nawet najwięksi twardziele, którzy wydają się mieć serce z kamienia, czasami pękają pod wpływem gorącej miłości Boga lub człowieka. Oczywiście wiele osób także otwiera swoje zatwardziałe wnętrze podczas trudnych doświadczeń np. choroby, czy śmierci bliskiej osoby.

Warto poprosić dzisiaj Jezusa o serce otwarte na Jego słowa, aby móc spokojnie chłonąć każdą Bożą naukę podczas Eucharystii, nabożeństw i różnych wydarzeń religijnych.

Panie, Ty najlepiej znasz moje serce. Ty wiesz, jak słucham Twoich słów i wprowadzam je w życie. Proszę, abym zawsze był szczerze otwarty na Ewangelię i pozwolił na wzrastanie Twojemu słowu. Spraw, abym wydawał plon stokrotny na Twoją chwałę!

Dzisiejszy załącznik na WNG pomoże Ci zmiękczyć Twoje serce.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lip 25 '19, 08:20
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Prawdziwa wielkość człowieka

"Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: «Czego pragniesz?» Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». Odpowiadając, Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował».

Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu»." Mt 20, 20-28

Spójrz dzisiaj na wielkich świętych Jakuba i Jana, którzy pragnęli pierwszych miejsc u boku swojego Mistrza. Zawstydzające musiało być także to, że patrzyli, jak ich mama prosi o to Jezusa. Ciekawe jest również to, że synowie Zebedeusza chcą pić kielich, który wypije ich Nauczyciel. W tym pragnieniu bycia blisko swojego Pana była z pewnością szczera miłość.

Chrystus bardzo prosto obiera kierunek dla swoich uczniów. Zaprasza ich do bycia ostatnimi, sługami, a nawet niewolnikami ludzi. Zaznacza przy tym, że w takich postawach jest prawdziwa wielkość. Kto dzisiaj potrafi uniżać się aż tak bardzo? Może przyjdzie komuś na myśl święta Matka Teresa z Kalkuty, która siłę czerpała od Jezusa i była z Nim głęboko zjednoczona. Ktoś inny pomyśli o wielu pokornych i usługujących żonach i mamach, które wyrzekają się wielu pragnień, aby stać się służącymi i niewolnicami we własnym domu. Oczywiście czynią to z wolnym sercem i jest to ich wybór pełen miłości. Może też znajdzie się nie jeden nauczyciel, czy pracownik, który z pasją wykonuje swój zawód i służy innym z całą gorliwością, którą ma w sobie. Myślę, że Pan Bóg widzi każde uniżone serce, które naśladuje Jego Syna w służbie ludziom.

Wielkość człowieka, która bierze się z uniżenia przed Bogiem jest wielką łaską, o którą potrzeba stale prosić. Niedawno oglądałem film pt. ,,Paweł – Apostoł Chrystusa”. Do tej pory mam przed oczyma sceny więzionego i umęczonego Pawła, który uwielbia we wszystkim Jezusa i ma w sobie niezwykłą pokorę mimo tego, że jako największy autorytet wśród żyjących chrześcijan jest z pewnością kuszony pychą. Popatrz na jego słowa z dzisiejszej liturgii;

"Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele.

Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie. Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: «Uwierzyłem, dlatego przemówiłem»; my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami. Wszystko to bowiem dla was, ażeby w pełni obfitująca łaska zwiększyła chwałę Bożą przez dziękczynienie wielu." 2 Kor 4, 7-15

Ten wielki człowiek pamięta, że jest tylko naczyniem glinianym. Wie, że z siebie nie ma żadnej mocy, lecz jedynie z Boga. Znosi cierpienia. Nie poddaje się zwątpieniu. Żyje w niedostatku, ale nie rozpacza. Jest prześladowany, ale nie samotny itd. Czy masz w sobie tyle uniżenia? Błagaj Boga o łaskę tak głębokiej pokory…

Panie Jezu, jakże daleko mi do świętości. Dziękuję za dzisiejsze słowo, które ukazuje mi moją duchową i ludzką małość. Proszę o łaskę codziennego uniżania się i bycia sługą wszystkich.

Polecam dzisiaj na WNG kilka załączników, które pomogą Ci przyjąć postawę uniżenia oraz coś dla kierowców z okazji wspomnienia św. Krzysztofa.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lip 26 '19, 08:27
Piękne i trudne powołanie rodzicielskie - 26 lipca

Świętych Joachima i Anny. Rodziców Bożej Rodzicielki Maryi. (Syr 44, 1. 10-15) Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia. Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są ich następcy. Potomstwo to trzyma się Przymierza, a przez nich - ich dzieci. Potomstwo ich trwa na zawsze, a chwała ich nie będzie wymazana. Ciała ich w pokoju pogrzebano, a imię ich żyje w pokoleniach. Narody opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę.

1. „Ci są mężowie pobożni, których cnoty nie zostały zapomniane, pozostały one z ich potomstwem, dobrym dziedzictwem są ich następcy”.

Powyższe słowa z Mądrości Syracha zapewne dzisiejsza liturgia chce odnieś do św. Joachima, przedstawiając go, jako męża Bożego, wybranego przez Boga na ojca Matki Bożej.

O mężach Bożych Księga Mądrości powie:

„Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy:
sędziwością u ludzi jest mądrość,
a miarą starości - życie nieskalane.
Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość,
i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony.
Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli
albo ułuda nie uwiodła duszy:
bo urok marności przesłania dobro,
a burza namiętności mąci prawy umysł”.(Mdr 4,8-12).

Po tych słowach Księga Mądrości jasno dopowie, gdzie trzeba szukać źródła pobożności, aby wzrastać w cnotach: „Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi, jeśli mu braknie mądrości od Ciebie, (Boże) - za nic będzie poczytany”. (Mdr 9,6).

Słowa te wypowiedział Salomon, nie przypuszczając, że kiedyś obrócą się one przeciwko niemu samemu, kiedy to na starość, dla kobiet porzuci wierność Bożym przykazaniom.

Każdy mąż i ojciec rodziny jest powołany przez Boga, aby jako „głowa rodziny” stał na straży przekazań Bożych i życia moralnego w swoim domu.

2. „Cnoty mężów Bożych pozostaną z ich potomstwem”.

Słowa te z Mądrości Syracha przypominają nam o pewnej prawidłowości w rodzinie. 

Ta prawidłowość polega na tym, że najważniejszą relacją w rodzinie jest relacja między mężem i żoną.

Patologią należy nazwać taką sytuację, kiedy żona nad relacje do męża stawia relacje do dzieci. Mężczyzna może poczuć się odrzucony przez żonę w tej chorej relacji. Konsekwencje takiej sytuacji mogą być różne, włącznie z wejściem męża w alkoholizm, czy szukanie ciepła u innej kobiety.

Relacja mąż-żona jest zawsze fundamentalną relacją w każdej rodzinie.

Po tej relacji następują relacje z dziećmi.

To ojciec bowiem ma za zadanie przekazać swojemu synowi ducha męstwa i wiary, aby ten z kolei  to dziedzictwo przekazał następnym pokoleniom. I należałoby tu dodać, że tego nie zrobi za męża żona w stosunku do syna.

Żona ma inne zadanie, córkom swoim ma przekazać mądrość daru macierzyństwa.

Ten podział ról w przekazywaniu dziedzictwa ojcowskiego i macierzyńskiego Bóg przewidział i uczynił bardzo przejrzystym. I nie ma innej prawidłowości w porządku natury i rzeczy!!!

To właśnie widzimy w Maryi jakby w zwierciadle odbicie świętości Jej rodziców Joachima i Anny.

3. „Jest plemię, co ojcu złorzeczy i matce nie chce błogosławić”.

W powyższych słowach natchnionego autora słyszymy napomnienie do wychowanie dzieci w szacunku do rodziców i do dziadków.

Jak to uczynić w epoce nowoczesności, kiedy rodzice boją się wychowywać własne dzieci i zrzekają się władzy rodzicielskiej.

Państwo Monika i Marcin Gajdowie w swojej książce: „Rodzice w akcji”, apelują do współczesnych rodziców o zmianie stylu wychowania swoich pociech. Piszą w niej, że potrzeba dzisiaj w wychowaniu przewrotu kopernikańskiego, to znaczy, aby dzieci „biegały” wokół rodziców, a nie rodzice wokół dzieci. Czyli kto tu jest „słońcem, a kto „ziemią.”

Zły pajdocentryzm powoduje, że dorastające dzieci przejmują władzę nad rodzicami, a rodzice rezygnują z tej władzy bojąc się karcić i wymagać od swoich dzieci.

Dzisiaj trzeba przypominać  i pomagać rodzicom, jak mają okazywać swoją władzę rodzicielską wobec dzieci, czyli jak połączyć łagodność ze stanowczością.

4. Wychowujesz wówczas, kiedy jesteś obecny.

Rodzice „wielcy nieobecni” (współczesny tata spędza codziennie ze swoim dzieckiem tylko 18 min., a mama 37 min.) często idą na skróty i chcą rekompensować swoją nieobecność przez obłaskawianie dzieci prezentami, zaspakajając wszystkie ich potrzeby.

To nie jest wychowanie, ale kupowanie uczuć dzieci. Dzieci świetnie to później wykorzystają i będę na  rodziców patrzeć tylko konsumpcyjnie – co od nich mogę dostać.

Czas, aby rodzice zrozumieli, jak bardzo w obecnych czasach dzieci potrzebują ich obecności i miłości, a nie ich pieniędzy!

Dlaczego tak ważna jest obecność rodziców?

Są synowie, którzy nie byli docenieni przez własnych ojców, a ich ojcowie nie znaleźli czasu, aby porozmawiać z nimi jak własnymi synami. Skutkiem czego ojcowie nie przekazali swoim synom ducha męstwa i ojcostwa.

Niestety są i ojcowie, którzy sami siebie uczynili niezdolnymi do przekazania dziedzictwa duchowego przez alkoholizm i rozwiązłe życie moralne.

I są matki, które nie przekazały daru macierzyństwa swoim córką, przez własną surowość i brak miłości.

Drodzy rodzice, zawsze jest czas dopóki żyjecie, aby to uczynić, czyli odbudować własne relacje małżonków, a później relacje z dziećmi.

Proście wspólnie na modlitwie Jezusa, aby dopełnił swoja miłością to, czego przez własną niedojrzałość nie przekazaliście sobie i własnym dzieciom.

Modlitwa: Święci Anno i Joachimie,  Rodzice Matki Bożej zapraszamy Was do naszego życia rodzinnego, abyście nas nauczyli wychowywać z miłością i w wierze nasze dzieci. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 27 '19, 07:39
O chwaście, który jest w każdym z nas - 27 lipca

(Mt 13, 24-30) Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".

1. Ty i ja mamy chwast w sobie.

„Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli?”

Bóg każdego z nas zrodził z miłości dla miłości. Każdemu z nas dał też sumienie, abyśmy wybierali dobro.

Stąd pojawia się słuszne pytanie: „Skąd wziął się chwast w naszych sercach, skoro Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo?”

Chwastem w nas  jest skłonność do grzechu spowodowana grzechem pierworodnym.

To zranienie grzechem pierworodnym objawia się w nas: przez uleganie pokusom pochodzącym od Złego oraz przez własną pożądliwość, dążenie do dominacji i perfekcjonizmu, chciwość i nieuporządkowaną zmysłowość.

 Stąd każdy chrześcijanin musi mieć świadomość walki oraz czujności o czystość swojej duszy. Mądry Hiob powie: „Bojowaniem jest życie człowieka”.

Bojowanie o zbawienie duszy, choć jest bezkrwawe wymaga od nas najcięższej walki, jaką musimy tu na ziemi stoczyć z samym sobą.

2. Inni ludzie mogą nas zachwaścić.

„Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił»”.

Twoje i moje życie jest takie, że napotykamy codziennie na dobrych i nieprzyjaznych nam ludzi.

Każdy z nich coś próbuje nam „zasiać”.

Nie wiemy od razu czy to, co „zasiewają” w nas: słowem, przykładem, własnym urokiem jest dobre czy złe.

Dramaturgia życia dopiero otwiera nam oczy na to:

  • co dobrego, a co złego przekazali nam nasi rodzice;
  • którzy wychowawcy przekazali nam prawdę, a którzy fałsz;
  • którzy przyjaciele byli prawdziwymi przyjaciółmi, a którzy nie.

3. Symbolika dzisiejszej przypowieści.

„Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".

Zboże, a szczególnie pszenica rosnąca na polach Izraelskich była bardzo podobna do chwastu, różnica między nimi polegała właściwie tylko na wysokości. Stąd gospodarz pouczył swoich pracowników: „ Pozwólcie obojgu róść, aż do żniwa”. Wówczas ścinało się najpierw, chwast, a później pszenicę.

„. Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy”.

Jak ma się to stwierdzenie Pana Jezusa do naszego życia.

Pan Jezus przestrzega nas, abyśmy spotykając drogiego człowieka nie zaraz  zabierali się do wyrywania w nim chwastów! Czyli, nie zaczynali od wytykania mu jego słabości i nieporadności oraz upadków w grzech.

Zobaczmy, jak szybko źle oceniamy ludzi, a przez to ich ranimy:

  • Ten jest złym człowiekiem, a tamten dobrym;
  • ten wszystkiego mi skąpił, a od tamtego tyle otrzymałem;
  • ten był taki wygadany, a tamten mruk;
  • ta była piękna i atrakcyjna, ta zaś zakompleksiona i nie wpadała w oko;
  • ten miał w sobie inteligencję, a tamten ledwo zdawał egzaminy.

Potrzeba nieraz sporo czasu, aby po wielu latach zobaczyć, który człowiek tak naprawdę wykorzystał swoje talenty, a który je stracił. Który wypracował ciężkim trudem swój życiowy sukces, a który przez własne lenistwo i beztroskie życie je zmarnował.

Dlatego Pan Jezus, z tym rozróżnieniem dobra od zła w człowieku karze poczekać, aż do końca jego życia.

Ponieważ tylko Dobry Bóg widzi życie człowieka od początku, do końca.

Natomiast każdy z nas - ludzi widzi tylko tyle co dzisiaj, to, co teraz się wydarza.

Pamiętajmy więc, że w tobie i we mnie jest zasiany chwast. Nie wyrywajmy go  sobie nawzajem. Nie udowadniajmy sobie, który z nas jest gorszym grzesznikiem, a które lepszym, mniej grzeszącym.

Tylko  Bóg to wie!

Siejmy wiec słowo Boże, bo to sprawdzone nasienie. Pokazuje nam ono prawdę z miłością, a  nas nie potępia. Ludzką zaś mowę sobie oszczędźmy. Za dużo w niej oceny i osądu.

Modlitwa: Panie Jezus, Ty wiesz jak wielki jest ten chwast w moim sercu i w moim myśleniu oraz postępowaniu. Spójrz więc na moją pszenicę dobrych uczynków. Chwast spal w ogniu Twojego miłosierdzia, a pszenicę dobrych uczynków zachowaj. Amen. Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 28 '19, 08:14
Jezu uczy relacji z Ojcem - XVII Niedziela zwykła roku C - 28 lipca

 

 

(Łk 11,1–13) Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo. Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień, i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczymy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. Dalej mówił do nich: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: »Przyjacielu, użycz mi trzech chlebów, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać«. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: »Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie«. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

„Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”.

1. Czym jest modlitwa?

Św. Łukasz, mistrz modlitwy przyrównuje ją do rozmowy, którą należy zaczynać od poznania adwersarza.

Czy znam osobę, do której modlę się?

Bo trudno głębiej wejść w rozmowę z kimś, o kim nic nie wiem, a jeszcze trudniej nam tej osobie zaufać.

2. Czy z nam, więc osobę Boga, jako Ojca?

I tu napotykamy na pierwsze przekłamania. Trudno otworzyć się na kogoś, jeśli do tego kogoś mam uprzedzenia. Czy mogę mieć takie uprzedzenia do Boga?

Oczywiście, że tak.

Wystarczy, że wychowałem się w rodzinie dysfunkcyjnej, w której ciągle musiałem na coś zasługiwać. A jak zasłużyć u Boga, skora ja ciągle popełniam te same grzechy? Bóg mnie zapewne takiego nie akceptuje, jak nie akceptowali mnie moi rodzice w moich słabościach.

I stąd bierze się tworzenie fałszywego obrazu Boga opartego na złych relacjach z moimi rodzicami, a szczególnie z moim ojcem. Często nie zdajemy sobie sprawy z tej zależności w patrzeniu i kreowaniu sobie oblicza Boga Ojca.

Czy więc do takiego Boga – „krytycznego rodzica”, ciągle niezadowolonego i karcącego, chce mi się przychodzić ,aby z Nim rozmawiać?

3. Odkłamać myślenie o Bogu i zadać sobie pytanie: Kim tak naprawdę jest  Bóg Ojciec dla mnie?

Aby to uczynić trzeba nam zajrzeć do słowa Bożego.

Wiele jest cytatów o Bogu Ojcu, pełnym miłości do nas w Starym i Nowym Testamencie, trzeba tylko poszperać w Internecie, w konkordancji pod hasłem: Bóg- miłość, w Encyklice JPII : Dives in misericordia” o Bogu Ojcu miłosiernym, w Katechizmie Kościoła Katolickiego i w wielu książkach religijnych.

Warto to zrobić. Bo jest to fundamentalna, a zarazem najważniejsza relacja, o jaką człowiek powinien zadbać w swoim życiu.

Oto tylko niektóre z nich:

„Mówił Syjon: "Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał". Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.(Iz 49,14-15).

„Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.”(Rz 5,8).

„A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia.”(Ef 2,4).

4. Dlaczego relacja miłości do Boga Ojca jest tak ważna dla naszego życia?

Św. Jan nam odpowie: „Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.”(1J 4,7n).

Otóż, poznanie Boga, jako miłującego Ojca wprowadza nas w doświadczenie bycia przez Niego kochanym. Co więcej, otwiera nas na miłowanie człowieka i dodaje nam odwagę wchodzenia w relację miłości.

Prosić nam więc trzeba Boga o doświadczenie Jego miłości.

Znam trzydziestoparoletniego mężczyznę, który sam uważał się za niezdolnego do miłowania tak Boga, jak i człowieka. Często dzielił się tym dramatem braku miłości z innymi. Nie mógł też otworzyć się na miłość w stosunku do kobiety. Podtrzymywałem, więc go na duchu i zachęcałem, aby prosił Boga o ten dar dla siebie.

Pamiętam, tę sytuację, jak  po kilku latach, po jednej ze Mszy świętej ów mężczyzna wyszedł z Kościoła i z wielką radością ogłosił: „ doświadczyłem miłość Boga, jestem kochany!”

5. „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”.

Św. Łukasz poucza nas dzisiaj, że pierwszym darem miłującego Ojca, jest dar Ducha Świętego. Właśnie w Nim i przez Niego Bóg Ojciec rozlewa miłość w naszych sercach.(por. Rz 5,5).

Pragnijmy, więc codziennie napełniania się darem Ducha Świętego, abyśmy rozlewali miłość Ojca tam, gdzie jej nie ma.

Modlitwa: Panie Jezu, proszę Cię, jak czynił to św. Jan wobec Ciebie: naucz mnie rozmawiać z Bogiem,  jak z Ojcem. Naucz mnie, wielkiego szacunku do Boga Ojca, kiedy będę wypowiadał modlitwę „Ojcze nasz…”. Daj mi też odczuć miłość Ojca w Niebie do mnie, i przez nią popatrzyć na całą historię mego życia.

Dziękuję Ci Ojcze, Tato za całe moje życie. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Lip 29 '19, 08:02
Źródło mocy działania w nas królestwa Bożego - 29 lipca

(Mt 13, 31-35) Słowa Ewangelii według św. Mateusza. Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach". Powiedział im inną przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło". To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: "Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata".

Jak działa w nas moc  królestwa Bożego?

"Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli.”

"Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło".

1. Królestwo Boże oddziałuje na nas od zewnątrz i od wewnątrz.

Działanie od zewnątrz, ukazuje nam Ewangelia w symbolu mężczyzny, który posiał ziarnko gorczycy.

Od wewnątrz, symbolizuje  kobietę ugniatającą ciasto na chleb z jednoczesnym przygotowaniem zaczynu przez dodawania do niego odrobiny kwasu.

Symbolika mężczyzny i kobiety nie jest tu przypadkowa. W królestwie Bożym jest równość, co do płci oraz sprawiedliwego traktowania obydwu płci.

Takie przesłanie Jezusa dwa tysiące lat temu było wręcz rewolucyjne. A uprawnieniu i równości kobiet w stosunku do mężczyzn jeszcze wówczas się nie mówiło.

Należałoby  tu to podkreślić, że ową emancypację kobiet kulturze europejskiej  przyniosło  chrześcijaństwo!!!

2. Co do działania królestwa Bożego w nas, możemy mówić o jeszcze jednym jego ujęciu.

„Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach".

Królestwo Boże działa ekspansywnie. Rozrasta się bardzo szybko, tak jak z małego ziarnka gorczycy może w krótkim czasie powstać prawie czterometrowy krzew.

Warto o tym pamiętać, kiedy nieraz z wielkim trudem pouczamy i wychowujemy własne dzieci w duchu chrześcijańskim, czy też z niedowierzaniem głosimy słowo Boże.

Skuteczność królestwa Bożego objawia się w mocy Ducha Świętego i stąd efektywność naszego działania tak, że możemy komuś pomóc i zmienić jego życie. Czasami wystarczy, że:

  • pójdziesz do koleżanki i zachęcisz ją, aby pojechała na rekolekcje oazowe lub inne, a zobaczysz jak może zmienić to jej życie na lepsze,
  • jako małżonkowie pójdziecie do innego małżeństwa będącego w kryzysie i razem z nimi porozmawiacie i pomodlicie się, a Duch Święty będzie już wiedział, co dalej ma z nimi zrobić,
  • jako kapłan pomodlisz się z rodzicami, którzy mają problem z własnym synem, czy córką i wstawisz się u Boga za nimi, a zobaczysz moc działającego Pana.

Działanie królestwa ma swój wymiar wewnętrzny i przemienia nas „od środka”.

Po raz pierwszy św. Mateusz ukazuje nam symbolikę „kwasu” pozytywnie.

Wcześniej raczej „kwas” był  przedstawiany negatywnie.

Poucza nas o tym św. Paweł:  „Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie, więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak, przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu, kwasu złości i przewrotności, lecz - przaśnego chleba czystości i prawdy.”(1Kor 5,6-8).

Zachęcam, więc wszystkich chrześcijan do uczestnictwa w rekolekcjach, dniach skupienia, czy do chwili zatrzymania się, samotności na ile to jest tylko możliwe, aby „zakwasić” swoje wnętrze duchem Bożym. Odrzucając jednocześnie „kwas” złości i przewrotności.

Chciałoby się powiedzieć za naszym Ewangelistą: Intra totus, mane solus, exi alius, czyli „Wejdź cały w siebie, pozostań sam na sam z Jezusem, a wyjdziesz mocą Ducha Świętego inny, przemieniony”.

Modlitwa: Proszę Cię Panie Jezu o łaskę, aby Ewangeliczny „kwas” prawdy i miłości przemienił moje serce. Oddal ode mnie „kwas” letniości w wierze i duchowego lenistwa. Obym dla innych stał się ziarnkiem gorczycznym, a później wielkim krzewem, gdzie będą mogli znaleźć pomoc i schronienie wśród burz życiowych i wichrów niezgody. Amen! Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 1 '19, 07:35
Pogłębiarka  

Codzienny #Rozrusznik :)

Rozważanie na 01.08.2019 r

Nie dla każdego jest Niebo
Mt 13, 47-53

"Jezus powiedział do tłumów: "Podobne jest królestwo niebieskie do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 
Zrozumieliście to wszystko?" Odpowiedzieli Mu: "Tak jest". A On rzekł do nich: "Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare". Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd."

Królestwo Boże jest otwarte dla każdego, bez wyjątku. Natomiast Niebo już nie. Niebo jest zamknięte dla każdego, kto ma w sobie choćby odrobinę egoizmu, nie mówiąc już o nienawiści czy innych złych postawach. Bóg swoją miłością ogarnia każdego człowieka, ale nie może każdego człowieka przyjąć do Nieba. Gdyby w Niebie znalazła się choć odrobina zła, przestałoby ono być Niebem. Każdy z nas ma jednak szansę pozbyć się zła całkowicie, być obmytym z win i dojrzeć do życia w Niebie. Wystarczy tylko bardzo tego chcieć i pozwolić Jezusowi, by nas przemieniał. Mieczysław Łusiak SJ

Bożena
Bożena Sie 3 '19, 08:02
O człowieku, który wzgardził Bogiem - 3 sierpnia

(Mt 14, 1-12) W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: "To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał go: "Nie wolno ci jej trzymać". Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: "Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela". Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.

Antypas był drugim synem Heroda Wielkiego z jego czwartego małżeństwa z Maltake. Jego starszym rodzonym bratem był Archelaos. W ostatecznej wersji testamentu ojca Archelaos został przewidziany na króla Judei, Antypas miał zostać tetrarchą Galilei i Perei, zaś ich przyrodni brat Filip - tetrarchą krain Gaulanitis, Trachonitis i Batanei.

Po śmierci Heroda w marcu lub kwietniu 4 p.n.e. doszło do sporu między braćmi. Ostateczny werdykt w tej sprawie wydał cesarz Oktawian August. Cesarska decyzja nie zmieniła sytuacji Antypasa, który zgodnie z ostatnią wolą ojca został tetrarchą Galilei i Perei. Po objęciu rządów przybrał imię Heroda.

Właśnie ten władca miał problem. Problem Heroda Antypasa polegał na zachłanności i pożądliwości władzy. Myślał, ze całą schedę po ojcu on odziedziczy. Niestety, jego brat Archelaos okazał się sprytniejszy i okrutniejszy. Nie chciał, więc z nim zadzierać, ale w swoim władczym kompleksie „podkradł” swojemu bratu przyrodniemu – Filipowi, żonę Herodiadę, która miała korzenie królewskie rodu hasmonejskiego. W dogodnej dla siebie sytuacji Herod z Herodiadą mógł starać się o koronę.

To właśnie on, Herod Antypas kazał aresztować Jana Chrzciciela i pod wpływem pasierbicy Salome (córki Herodiady i Heroda Filipa), ściąć go.

Jak podaje Ewangelista św. Łukasz, Herod był również współodpowiedzialnym za skazanie Jezusa na śmierć:

„ Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział.  Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą”. (Łk 23,8-12).

Jest to bodaj jedyna sytuacja w Piśmie św. kiedy Bóg całkowicie zamilczał wobec człowieka. Bo nawet do Judasza Jezus przemówił po imieniu, chcą go ratować: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. (Łk 22,28).

Dlaczego więc Jezus zamilczał wobec władcy izraelskiego?

Herod wzgardziwszy Bogiem, popełnił grzech przeciwko Duchowi Świętemu. A jak poucza nas św. Paweł: „Bóg nie pozwoli z siebie szydzić”. (Ga 6,8).

Uważajmy więc jak stajemy wobec Boga!

Bo pokusa grzechów Heroda: cudzołóstwo, pożądliwość, bycie władczym oraz wzgardzenie Bogiem i człowiekiem, codziennie łasi się do drzwi i naszego serca.

Uważajmy też, jak przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii. Kogo przyjmujemy i z jaką godnością i miłością.

Bóg nie jest kumplem. Nie jest też kimś „fajnym” lub „niefajnym” do pogadania. Zatem uważajmy, jak mówimy o Bogu w różnym towarzystwie.

Nie pozwólmy też nigdy Jezusowi przejść obok nas bez słowa.

Szczególnie po popełnieniu grzechu ciężkiego, zaraz wołajmy o Jego miłosierdzie mówiąc do Niego z serca: „Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie, Jezu ufam Tobie! Amen! Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 4 '19, 08:22
O pokusie chciwości - XVIII- Niedziela zwykła roku C - 4 sierpnia

(Łk 12, 13-21) Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: "Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem". Lecz On mu odpowiedział: "Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?" Powiedział też do nich: "Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet, gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia". I opowiedział im przypowieść: "Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: «Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów». I rzekł: «Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj». Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?» Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem".

1. Zabezpieczenie sobie bytu jest rzeczą dobrą. Wynika z roztropności człowieka o przyszłe jego życie. Tym bardziej, kiedy dotyczy to ojca rodziny, czy matki w trosce o swoje dzieci.

W czym tkwi, więc istota problemu, o którym wspomina Jezus?

W którym momencie kończy się roztropność w zabezpieczeniu sobie bytu na przyszłość, a zaczyna się chciwość?

2. Troska Boga o ciebie.

Jezus dzisiaj do nas mówi: "Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet ,gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia".

Jeżeli życie nie zależy od naszego mienia to, od czego?

Pan Jezus w pokusie chciwości przestrzega nas, przed przekroczeniem pierwszego przykazania: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie”!(Wj 20,3).

Panem życia i śmierci jest Pan Bóg, a nie ja, czy ty, a już zupełnie nie nasze mienie!

Co więcej, Bóg jest Ojcem, który codziennie troszczy się o nasz byt. On błogosławi naszej pracy, daje nam zdrowie i strzeże nas na wszystkich drogach naszego życia.(por. Ps 121).

Czasem jest tak, że ojciec rodziny umiera lub odchodzi od rodziny. Zostaje sama matka z dziećmi i wówczas, Bóg sam troszczy się o dofinansowanie tej rodziny wzbudzając w sercach ludzi - często obcych dla tej osoby dużo życzliwości.

3. Tajemnica grzechu chciwości.

Chciwość, więc rodzi się w nas wówczas, kiedy zaczynamy tak myśleć i tak żyć, jakby Bóg nie troszczył się o nasz byt. Natomiast wchodzimy w przekonanie, że całe utrzymanie własnego domu, rodziny to wyłącznie moja sprawa.

Dlatego, jak socjologiczne badania wykazują, sporo mężczyzn popełnia samobójstwo wówczas, kiedy traci pracę. Jakby jedyną wartością mężczyzny w rodzinie, było zabezpieczenie jej bytu i szybkie dorobienie się do wysokich standardów życia.

Jak wielu mężczyzn, a i kobiet wpadają w pułapkę szybkiego dorabiania się, na przykład przez wysyłanie przez żony mężów zagranicę, kiedy będąc jeszcze młodym małżeństwem nie wytworzyli między sobą silnych więzi. I cóż z tego, że przywiezie trochę pieniędzy, jak rozłąka spowoduje np. rozwiązłość moralną czy wejście w nałóg lub wprowadzi obcość w relacjach.

Chciwość, to również w czystej postaci pożądliwość, to " wór bez dna", niezaspokojone ambicje oraz nieuporządkowane pragnienia zaspakajania wszystkich swoich potrzeb oraz potrzeb swoich dzieci.

Nie uczmy więc dzieci chciwości i nie zaspakajajmy wszystkich ich potrzeb.

Uczmy ich raczej dzielenia się tym, co mają z innymi.

4. Co daje ci poczucie bezpieczeństwa?

Otóż Pan Jezus mówi nam jasno, że to nie pieniądz daje nam poczucie bezpieczeństwa, ale sam Ojciec w Niebie i to, co On przygotował dla nas.

Myśl duchowa św. Ignacego Loyoli, którego wspomnienie niedawno obchodziliśmy poucza nas:

 „ Czyń tak, jakby od ciebie wszystko zależało, ale tak ufaj Bogu, jakby od Niego to wszystko pochodziło”.

Jak mówi pewna hagada żydowska: „Jeśli masz dużo bogactwa to wiedz, że to wszystko minie, a kiedy jesteś w nędzy to również pamiętaj, że to wszystko minie. Bo jest Bóg, który czuwa nad tobą, aby cię zbawić.”

Módl się, więc o uwolnienie od pychy i chciwości.

Panie, Ty powiedziałeś: „Nie troszczcie się o życie: o to, co będziecie jeść; ani o ciało, o to, w co będziecie się ubierać, bo o to wszystko zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie” (Łk 12,22.30).

Ufam Tobie Boże, że Ty sam błogosławisz mojemu życiu i troszczysz się o moją żonę, męża i dzieci. Daj mi tylko dużo sił, abym zatroszczył się oto, co otrzymałem od Ciebie przez własną pracę i Twoje błogosławieństwo.

Proszę Cię: „nie dawaj mi bogactwa ni nędzy, żyw mnie chlebem niezbędnym, bym syty nie stał się niewiernym, nie rzekł: »A któż jest Pan?« lub z biedy nie począł kraść i imię mego Boga znieważać”. (Prz 30,8-9)

Jezu, strzeż mnie od chciwość i niszczącej żądzy posiadania. Pomóż uwierzyć, że „więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu”. (Dz 20,35)

I daj mi serce wrażliwe na biedę i hojność w dzieleniu się z innymi. Amen! Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 5 '19, 08:03
Trudna droga do wolności - 5 sierpnia

(Lb 11, 4b-15) Czytanie z Księgi Liczb. Na pustyni synowie Izraela mówili: "Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną". Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium. Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciastko na oleju. Gdy nocą opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna. Gdy Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami, każda u wejścia do swego namiotu, wtedy rozpalił się potężny gniew Pana. To wydało się złe Mojżeszowi. Rzekł więc do Pana: "Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim, czemu nie jesteś dla mnie łaskawy i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu? Czy to ja począłem ten lud w łonie albo ja go zrodziłem, żeś mi powiedział: «Noś go na łonie swoim, jak nosi piastunka dziecię, i zanieś go do ziemi, którą poprzysiągłem dać ich przodkom»? Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: «Daj nam mięsa do jedzenia». Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud, już mi nazbyt ciąży. Jeśli chcesz tak ze mną postępować, to raczej mnie zabij, jeśli jesteś dla mnie łaskawy, bym już nie patrzył na swoje nieszczęście".

„Na pustyni synowie Izraela mówili: "Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. Tymczasem tu giniemy pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną".

1. Czym jest wolność?

Wolność, wbrew pozorom wcale nie ma wymiaru li tylko zewnętrznego.

Pamiętamy scenę z Dziejów Apostolskich kiedy Paweł i Sylas zostali zamknięci w więzieniu: „O północy Paweł i Sylas modlili się, śpiewając hymny Bogu. A więźniowie im się przysłuchiwali. Nagle powstało silne trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany”.(Dz 16,25-26).

W powyższym fragmencie św. Łukasz chciał nam zapewne dać do zrozumienia, że tam gdzie jest Duch Święty, tam jest wolność.

2. Złe pojmowanie wolności przez Izraelitów.

Naród Izraelski, co prawda wyszedł z Egiptu, ale nie wyszedł z niewoli.

Ważniejsze dla nich były sprawy bytowe niż duchowe. Do chwili wyjścia z Egiptu byli pod   panowaniem faraona. Ciemiężył ich władca, ale mieli co jeść.  Wyszli  z Egiptu i wydawało się, że teraz dopiero nacieszą się wolnością. Wiedzieli, że droga do Kanaanu jest długa, ale cóż to jest kiedy mamy dostać swoją ziemię.

 Niestety 430 lat na obcej ziemi zabrało im poczucie bycia człowiekiem wolnym oraz szacunku dla ojcowizny i tradycji własnego narodu. Nie potrafili uszanować nawet Boga i jego przykazań. Źle zrozumieli sens wolności.

3. Podobną sytuację przeżywamy my – Polacy.

Pamiętam jak po 1989 roku zachłysnęliśmy się wolnością, rozumianą, jako „wolność od Ruskich”. Myśleliśmy, że jak okupanta ze Wschodu wyrzucimy z Polski, to będziemy prawdziwie wolni.

Powracam często do „Dekalogu” z IV pielgrzymki do Polski św. Jana Pawła II, z 1991 roku i przypominam sobie zatroskaną twarz papieża i Jego grzmiący głos w Kielcach, aby pielęgnować właściwe wartości w rodzinie i nie podcinać „gałęzi”, czyli tradycji chrześcijańskiej, na której siedzimy.

Jak bardzo wówczas naiwnie wierzyliśmy, że to Europa  Zachodnia i jej ideologia miała nam przynieść wolność.

Ilu katolików wówczas zwróciło się w kierunku Liberalizmu i polityków głoszących rozluźnienie moralne. Media inteligentnie i bardzo sprytnie zaczęły podkopywać autorytet Kościoła w Polsce. Tygodnik Powszechny - sumienie narodu nagle zaczął krytykować kard Stefana Wyszyńskiego i wejście religii do szkół. To był prawdziwy cios w plecy Kościoła.  

4. A co mamy dzisiaj?

Pogubioną Polskę. Media liberalne robią swoje. Młodzi ludzie pogubili się, bo ich rodzice zapomnieli pielęgnować nadal tradycję chrześcijańską w swoich domach. 

Gorączka szybkiego zarobku wzięła górę; mamusie pojechały do Italii, młodzi do Anglii, Śląsk i Pomorze do Niemiec, Kresowiacy do Ameryki.

Skutki opłakane:

- małżeństwa rozpadają się. W toruńskiej parafii na 70 dzieci przyjmowanych do I Komunii św. tylko dziesięcioro z nich miały ojca i matkę. W 2016 roku na 200 tys. zawartych małżeństw, rozpadło się, aż 64 tys.;

-  młodzi zachwyceni wolnością "od", „na gwałt” odchodzą od  sakramentalnej instytucji małżeństwa na zasadzie: „razem, ale bez Kościoła”;

- liberalni politycy przy pomocy mediów maistrymowych propagują LGBT, czyli agresywną świeckość i dno moralne;

- rodzice, którzy by chcieli kultywować chrześcijaństwo wśród swoich dzieci, przegrywają z Internetem w telefonach komórkowych, w którym lansuje się  modę „Gender”, czyli „szybkiego, a dobrego seksu”, dodajmy - bez żadnej odpowiedzialności.

 Oto skutki pojmowania wolności bez Boga i konfesjonału !!!

 Kto to wszystko powstrzyma… papież Franciszek?

 Czterdzieści lat potrzebowali Żydzi, aby pojęli na czym polega wolność. My dopiero przeszliśmy półmetek.

 Wróćmy więc do Boga i do Kościoła umorusani grzechem po łokcie.

Wróćmy po wolność!

Bo ku wolności wyswobodził nas Chrystus i nikt inny nie dam nam jej. (por. Gal 5,1).

Modlitwa: Panie Jezu, przez potęgę Twojego krzyża, mękę, śmierć i zmartwychwstanie pokonałeś śmierć, szatana i zło w moim życiu i obdarzyłeś mnie wolnością. Oświeć mój rozum i serce, abym uświadomił sobie, że wolny jest tylko ten człowiek, który przyjął Twoją naukę i Twoją prawdę. Bo tylko ona prowadzi do zbawienia. Amen! Ks. Roman Chyliński

 

Bożena
Bożena Sie 6 '19, 07:58
Przemienić siebie w Chrystusie! - Przemienienie Pańskie - 6 sierpnia

(Łk 9, 28b-36) Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: "Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie". W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

1. Być sam na sam z Chrystusem.

„Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę.”

Jezus zachęca na dzisiaj do wyruszenia z Nim na wysoką górę, Tabor osobno. Mamy przypatrzyć się Jezusowi i Jego przemienieniu.

Po co? Aby dokonało się przemienienie naszego człowieczeństwa w Nim.

Jak więc to uczynić, na co św. Łukasz szczególnie zwraca uwagę? Weźmy więc do ręki Ewangelię św. Łukasza i przeczytajmy tekst o przemienieniu Jezusa.

Przemiana naszego człowieczeństwa dokonuje się  przede wszystkich w samotności.

Wyciszenie, z dala od zgiełku komórek, laptopów i mediów. Sam na sam z Bogiem. Błogosławieni ci, którzy pokochają ducha rekolekcji, zamknięcia się dla Boga i wejścia w siebie. To podstawa, aby dać czas Duchowi Świętemu do przemiany nas.

2. Duch modlitwy.

 „Gdy się modlił(…).”

Wszystko, co dobre, co doskonałe w sferze duchowej zaczyna się od modlitwy!!!

Pierwszeństwo Łaski, jej uprzedzające działanie w każdym naszym dobrym czynie jest niepodważalne. Sama modlitwa, pójście do konfesjonału, próba zmiany życia jest odpowiedzią na uprzedzające działanie Łaski Bożej.

Do nas tylko należy d e c y z j a, czy przyjmiemy, czy odrzucimy miłosierną rękę Boga.

Nic więc wielkiego nie czynimy, kiedy stajemy się lepszymi. To właśnie Bóg przez Chrystusa, mocą Ducha Świętego czyni nas wewnętrznie dyspozycyjnymi do podjęcia pracy nad sobą.

3. Człowiek zmienia się od wewnątrz.

„Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe.”

Zmienić t w a r z  i  o d z i e n i e oznacza zmianę stylu bycia.

Na czym ono polega:

- To pogłębiona refleksja nad moim sposobem odnoszenia się do ludzi, do najbliższych z rodziny.

- To moja codzienność, na ile jest w niej miejsca i czas na Boga, ale i czas dla drugiego człowieka?

- To walka z wadą główną mego charakteru, np.: z chorą ambicją, z chęcią dominacji nad innymi, byciem tym pierwszym w domu, w pracy, przez autokratyczne zwracanie się do najbliższych, czyli z góry, to podniesiony głos o to , kto tu ma rację itd.

- Zmieniać siebie, to znaczy czynić dojrzalszym siebie w poszczególnych sferach swojej osobowości: fizycznej, intelektualnej, psychicznej , seksualnej i duchowej.

- To również podjęcie wysiłku w zwalczeniu własnych nałogów. Ale na zasadzie szukania przyczyn ucieczki w ten nałóg. Czasami sprawy zajdą już tak daleko, że potrzebujemy pomocy Poradni uzależnień lub konfesjonału.

4.  Życie według przykazań Bożych.

Dalej św. Łukasz przedstawia nam dwóch wielkich mężów Starego Testamentu: Eliasza przedstawiciela proroków i Mojżesza przedstawiciela Prawa.

„A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.”

Owi mężowie mają przypomnieć nam o zweryfikowaniu swojego życia. Mojżesz, przedstawiciel Prawa ma nam przypomnieć, czy żyjemy w oparciu o „Dziesięć przykazań Bożych.” Czy słowo Boga: "Nie będziesz miał cudzych bogów, ponad Mnie" jest przez nas realizowane.

Przemiana naszego człowieczeństwa wymaga rachunku sumienia, stanięcia w prawdzie!

Trzeba więc nam sprawdzić naszą hierarchie wartości. Jak jest w naszym życiu, co postawiliśmy na pierwszym, a co drugim miejscu....np. Czy czasami praca lub pieniądze nie są traktowana przez nas niby bóg?

5. Świadomość przemijania życia.

Ale tylko u Św. Łukasza mamy podkreśloną tu jeszcze jedną sprawę: „ mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie”(9,31).

Co mówią nam do serca te słowa Ewangelisty?

Otóż, czy zastanawiamy się nad naszym o d e j ś c i e m, to znaczy czy mamy szacunek dla majestatu śmierci, naszej śmierci?

W klasztorach zakonnicy codziennie modlą się o dobrą śmierć słowami:

„Jezu, Maryjo, Józefie święty , wam oddaję serce, ciało i duszę moją;

Jezu, Maryjo Józefie święty, bądźcie ze mną przy skonaniu moim;

Jezu , Maryjo, Józefie święty, nich oddam ducha mojego przy Was w pokoju. Amen.”

Rozmyślaj czasami o swoim odejściu, to pomaga nabrać dystansu względem codziennych trosk naszego życia.

6. Następnie słyszymy w spontanicznym odruchu serca u św. Piotra – głos Kościoła, który mówi: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”.(9,33).

Możemy powiedzieć za św. Piotrem: dobrze, że pojechaliśmy w te wakacje na rekolekcje, poszliśmy na pielgrzymkę, dobrze, że jest konfesjonał, dar Eucharystii i adoracja Naj. Sakramentu. Dobrze, że mamy czas dla Ciebie i dla siebie Jezu!!!

7. Działanie Ducha Świętego w nas.

„ I zjawił się obłok”.(9,34).

Obłok symbolizuje obecność Ducha Świętego. A tam gdzie pojawia się „Pocieszyciel”, odradza się w nas chrześcijańskie życie oraz miłość w małżeństwach i rodzinach.

Św. Paweł w Liście do Efezjan daje nam ważne pouczenie: „ Napełniajcie się Duchem Świętym.”(5,18), to znaczy, że nie wystarczy jednorazowe w sakramencie bierzmowania przyjęcie tego wielkiego Daru Ojca, aby napełnić się nim do końca życia.

Napełniać się Duchem Świętym trzeba codziennie przez: czytanie Słowa Bożego, uczestnictwo w Eucharystii, modlitwę osobistą i wspólnotową .

8. Moc słowa Bożego.

„ To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”(9,7).

Są to słowa Boga Ojca skierowane do nas, Jego ukochanych dzieci, abyśmy codziennie brali do ręki słowo Boże i rozważając je, wsłuchując się w to, co Jezus ma nam do powiedzenia.

Tylko nie traktujmy słowa Bożego na równi ze słowem w TV. To pierwsze daje nam zbawienie, to drugie nie!

Samotność, modlitwa, rozważanie słowa Bożego, otwarcie na działanie Ducha Świętego, stanięcie w prawdzie i szczera spowiedź to najpewniejsza droga do odnowy ducha i  kształtowania w nas pięknego człowieczeństwa.

Modlitwa: Panie Jezus daj nam odwagę wejścia na tę drogę przemiany mojego człowieczeństwa, gdzie tylko Ty Panie będziesz mówił mi do serca. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 7 '19, 07:56
Jak dobrze wychować trudne dziecko - 7 sierpnia

(Mt 15, 21-28) Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha". Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: "Odpraw ją, bo krzyczy za nami". Lecz On odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela". A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: "Panie, dopomóż mi". On jednak odparł: "Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom". A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów". Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz". Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.

„A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha"

1. Ile jest dzisiaj zatroskanych matek o swoje dzieci, które niestety oddalają się od Kościoła, a tym samym od Jezusa.

Młodzi ludzie często nie mają świadomości, że odchodząc od Jezusa wchodzą w „ramiona szatana”. Na efekty nie trzeba długo czekać. 

Młoda dziewczyna, chodząca do szóstej klasy szkoły podstawowej, w trakcie egzorcyzmu dała świadectwo, że od dwóch lat robiła wszystko to, co do niej mówił szatan. Po egzorcyzmie przytuliła się do matki, a matka we łzach, bo już nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła w ramionach własną córkę.

Czy do takich zniewoleń musi dochodzić wśród młodych ludzi?

Dlaczego dopiero takie sytuacje rzucają rodziców na kolana z różańcem w ręku?

Jak długo tatusiowie pracujący z zagranicą będą żyli w kłamliwym przekonaniu, że przysyłając pieniądze na życie spełniają swój najważniejszy obowiązek. Cały trud wychowania cedują wówczas na żony, które zresztą też pracują i coraz mniej maja czasu dla własnych dzieci.

2. Drodzy rodzice, kto wychowuje wasze dzieci kiedy was nie ma?!

Internet, pornografia, facebook i kumple, kumpelki umawiające się na czacie, na spotkanka przy wódce i piwie.

Rodzice otrząśnijcie się!!! Nikt za was nie wychowa waszych dzieci!

Żony, dlaczego pozwalacie na długie wyjazdy zagraniczne waszym mężom? Naprawdę, aż tak wierzycie w ich silną wolę, że pokonają sami wszystkie pokusy związane z samotnością?!

Pamiętajcie, to szatan dba o wasze szybkie dorabianie się i wygodne życie, nie Pan Bóg.

3. A co z macierzyństwem, a co z ojcostwem?

Kto przekaże synom, męskość i powie im jak być ojcem odpowiedzialnym za własną w przyszłości rodzinę, jeżeli ty, jako ojciec jesteś gościem we własnym domu?

Pierwszym zadaniem ojca względem rodziny, to  b y ć  o b e c n y m!

Nie ma ciebie z żoną z dziećmi to nie wychowujesz.

A pieniądze… a pieniądze, to będziesz wydawał na paczki wysyłane swojemu synowi do więzienia. Statystyka jest okrutna, co do młodocianych przestępców, aż 80% nie miało kontaktu z własnym ojcem.

A dlaczego twoja córka mamusiu idzie do szkoły z pępkiem na wierzchu, obkolczykowana: pajączkiem, marihuan ą i innymi diabelskimi kolczykami, nie mówiąc już o przeróżnych tatuażach.

Czy wiesz, że w trakcie egzorcyzmu, dopiero wówczas kiedy zacząłem odpinać te wszystkie „kolczyki” z uszu, coś puściło w dziewczynie, popłynęły łzy i zaczęła się normalna z nią rozmowa?

4. Drodzy rodzice uczcie się od Samarytanki ducha pokory i determinacji w walce o dusze waszych dzieci. Bo duch daje życie i radość, a nie zaspakajanie wszystkich ich potrzeb. 

Idźcie sami często do spowiedzi i zachęcajcie własne dzieci do tej praktyki sakramentalnej. Tam jest egzorcyzm, uwolnienie od grzechu i od szatana!

Św. Monika podaje wam - drodzy rodzice dobre rady w wychowaniu swoich dzieci, cytuje:

„Mądra matka sama się modli i błaga o pomoc modlitewną innych,

zamawia Mszę świętą za swoje dziecko.

Modli się za dusze czyśćcowe i prosi o pomoc dla swojego kochanego dziecka.

I ma słuszną rację, bo czy po roku czy dłużej dziecko musi się zmienić.

Sam Bóg zadziała w jego duszy.

A matki są obecnie takie niecierpliwe, dzień, miesiąc pomodlą się, parę razy przyjmą Komunię Św. i już żądają od Boga nawrócenia.

Obrażają się na Boga i przestają w ogóle się modlić – to największe nieszczęście popełniają, bo dziecka nie ratują z przepaści. I same wpadają w pułapkę szatana.

Modlitwa musi być długa, wytrwała, ufna, to bardzo ważne – na ile ufasz Bogu, na tyle Cię wysłucha. Modlić się najlepiej na różańcu świętym.

I tu dam wam bardzo skuteczną radę.

Niech matka stroskana, zrozpaczona odda swoje dziecko w ręce Matki Bożej i przez cały rok odmawia za nie różaniec święty, część bolesną. Wtedy najgorsze dziecko stanie się nawrócone. To obietnica Boża. Przeze mnie Bóg potwierdza tę obietnicę. I czy nie warto tylko jeden rok poświęcić się i mieć nawrócone dziecko”. („Rady św. Moniki dla rodziców dzieci trudnych.” Znajdziecie tę pozycję w Internecie.) Ks. Roman Chyliński

Strony: «« « ... 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 »