Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Sie 8 '19, 08:16
Kim jest Jezus i Kościół dla Ciebie - 8 sieprnia

(Mt 16, 13-20) Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Wtedy przykazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Odtąd zaczął Jezus Chrystus wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku».

1. „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?"

Otóż, to pytanie Jezusa do Żydów cały czas jest aktualne wobec każdego narodu, do którego dotarła przed wiekami cywilizacja Łacińska.

Spróbujmy z aktualizować sobie powyższe pytanie Jezusa:

- Za kogo Żydzi, którzy czekali 1750 lat na Mesjasza, uważali Jezusa z Nazaretu kiedy przyszedł do tego narodu?

- Za kogo dzisiaj Europa, dawna Łacińska, a obecnie coraz bardziej muzułmańska uważa Jezusa?

- Za kogo dzisiaj Polacy, od tysiąca lat, od chrztu Mieszka budując na duchowości chrześcijańskiej swoją państwowość uważają Jezusa?

2. „Apostołowie odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków".

XXI wieku wielu: „proroków”, idoli, wróżbitów oraz aktorów i piosenkarzy zajęło miejsce Jezusa.

W Polsce zarejestrowanych jest 100 tys. wróżbitów, którym katolicy bardziej wierzą niż Jezusowi!

Coraz częściej dla chrześcijanina o wiele ważniejsze staje się to, co napisane jest w Internecie niż w słowie Bożym. Do tego dochodzi niczym niepoparta wiarygodność względem komercyjnych mediów, co do głoszenia „obiektywnej” prawdy.

3. W dzisiejszej Ewangelii, Jezus stawia Apostołom, a także i nam kluczowe pytanie: "A wy za kogo Mnie uważacie?"

Nie uciekniemy od tego pytania!

Prędzej czy później trzeba będzie nam na nie odpowiedzieć: własnym życiem, postawą, decyzjami, jako: lekarz, nauczyciel, polityk, sędzia czy zwykły odbiorca tej pogmatwanej, często zakłamanej rzeczywistości.

4. Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego".

Żaden Żyd, który wierzy w „Szema Izrael” wyznając, że „Bóg jest jeden” , a co znaczy, że nie może mieć „Syna”, nie byłby wstanie powiedzieć to, co Piotr powiedział.

Dlatego Jezus odpowiedział mu:

Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.

I dzisiaj, co raz trudniej chrześcijanom wyznać wiarę w Chrystusa.  W państwach Europejskich lekkim uśmieszkiem lub wręcz z drwiną podchodzi się do publicznego wyznania wiary.

W Polsce „kościoło -wstręt” zbiera swoje poważne żniwo, stąd wołanie o odnowę duchową i moralną nabiera coraz większego wyzwania wśród katolików.

Moi drodzy żyjemy w czasach kiedy już nie da się stać „w rozkroku”, trochę liberalizmu i trochę katolicyzmu.

Słusznie mówi do św. Jana anioł w  Apokalipsie:

«Nie kładź pieczęci na słowa proroctwa tej księgi,
bo chwila jest bliska.
Kto krzywdzi, niech jeszcze krzywdę wyrządzi,
i plugawy niech się jeszcze splugawi,
a sprawiedliwy niech jeszcze wypełni sprawiedliwość,
a święty niechaj się jeszcze uświęci!
Oto przyjdę niebawem,
a moja zapłata jest ze mną,
by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca.”(Ap 22,10-12).

5. „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

Warto więc przypominać jak wielką rolę Kościół Katolicki ma do spełnienia wśród swoich  wyznawców:

-tylko Kościół otrzymał zapewnienie od Chrystusa, że „bramy piekielne go nie przemogą”!

- tylko Kościół otrzymał mandat testamentariusza i strażnika słowa Bożego, aby Ewangelia tłumaczona była w prawdzie!

- tylko Kościół otrzymał moc sakramentalną udzielania: chrztu, Eucharystii, bierzmowania, sakramentu chorych, kapłaństwa i asystowania przy sakramencie małżeństwa!

- tylko Kościół otrzymał jednania nas z Bogiem w sakramencie spowiedzi!

- tylko Kościół otrzymał rozkaz i moc w ewangelizowaniu świata!

Trzeba, więc nam trzymać się Kościoła, i wypełniać to, co Jezus nam zlecił i powierzył poprzez Kościół. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 9 '19, 08:17
Tajemnica zbawczej oliwy - 9 sierpnia

(Mt 25, 1-13 Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".

1. Słowa powyższe św. Mateusz umieścił w swojej  „ Piątej Wielkiej mowie Eschatologicznej”, w której mówi jak będzie na „końcu czasów”.

Przypowieść ta może w nas budzić wiele pytań:

- Dlaczego te roztropne panny były tak skąpe i nie podzieliły się oliwą?

- Dlaczego sam Jezus tak ostro potraktował nieroztropne panny słowami: „Nie znam was”?

- W końcu, na czym polega ewangeliczny nierozsądek oraz czym jest owa tajemnicza oliwa dająca wstęp do Królestwa Bożego?

2. Zaczynając tak od końca, to tajemnica oliwy tkwi w tym, że każdy z nas przez całe życie zbiera własną oliwę: żywej wiary, świeżości chrześcijańskiej wyrażającej się w trosce o zbawienie własne i innych w modlitwie, pokucie i jałmużnie.

Jak widzimy, tej „oliwy” nie da się więc odsprzedać.

Niestety są chrześcijanie, którzy późno  budzą się z beztroskiego i bezmyślnego przeżywania własnego życia, pomimo wielu Bożych nawoływań.

Te Boże  nawoływania dotyczą przede wszystkim zmiany świeckiego stylu naszego życia i jego przewartościowania.

Bóg  chcąc otrząsnąć nas z tego życiowego marazmu, często dopuszcza na nas różne doświadczenia:  świadectwa i modlitwę innych ludzi, czasem zupełnie „przypadkowo” spotkanych, a nawet cierpienie, czy śmierć osoby bliskiej.

Bóg walczy o nasze zbawienie pomimo naszej wielkiej ignorancji w stosunku do nadchodzącej śmierci. A nam, na nasze nieszczęście wydaje się, że wszystkich obok może ona dotknąć, tylko nie mnie!

3. Ewangeliczny nierozsądek dotyczy również przeżywania własnego życia bez Boga albo przynajmniej tak, jakby Boga nie było – to obecnie jest na topie w całej liberalnej Europie.

Moi drodzy młodzi przyjaciele, do was się teraz zwrócę:

- Kto wam powiedział, ze wiara jest z wiązana tylko ze starością, a nie z młodością?

- Kto wam powiedział, że do Boga i do Kościoła przychodzą małżeństwa dopiero wówczas, kiedy wychowają własne dzieci, bo wcześniej nie ma czasu na modlitwę i życie Boże?

- Kto wam powiedział, że wyrażania uczuć miłości w relacjach partnerskich nie da się połączyć z Bogiem?

Odrzuć bezmyślne, bezrefleksyjne podchodzenie do własnego życia!

Życie się zaczyna i kończy!

Od ciebie zależy jaką „oliwą” wypełnisz swój lampion „wiecznego światła”.

Zaczynaj już od dzisiaj:

- Jak możesz, pojednaj się z Bogiem. Bez łaski uświęcającej nasze dobre czyny i codzienne obowiązki związane z naszym powołaniem są martwe, i nie nabierają mocy zbawczej.

- Staraj się dobre czyny przepełnić miłością, którą otrzymałeś od Ducha Świętego na chrzcie św., bo tylko wówczas są cenne w oczach Boga.

- Codziennie, jako młody człowiek pogłębiaj swoją wiedzę przez swój wysiłek i trud, aby być bardziej kompetentny w służeniu ludziom.

- Jako mąż i żona, ojciec i matka do swojego trudu rodzicielskiego możesz zapraszać Jezusa, aby On uczynił twój wysiłek piękną „oliwą” na życie wieczne.

 A wówczas obojętnie kiedy odejdziesz z tego świata, spotkasz się na Bożym sądzie z najważniejszymi słowami wypowiedzianymi przez Jezusa: „ Znam ciebie i twoje czyny, wejdź do radości mojego Ojca”. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 10 '19, 07:57
Wezwani do świętości - 10 sierpnia

(Mdr 3, 1-9) Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludzi, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

1. „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.”

Kim więc są owi sprawiedliwi przed Bogiem?

Św. Jakub w swoim liście odważył się napisać niesamowite słowa: „Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem. (Jk 2,12-13).

Otóż dla św. Jakuba sprawiedliwymi są ci, którzy pełnią dzieła miłosierdzia, to znaczy:

- wybaczają,

- błogosławią, a nie przeklinają,

- okazują miłosierdzie w konkretnych czynach,

- są wrażliwi wobec biedy, choroby i potrzeb bliźnich.

Jak widzimy sprawiedliwymi wcale nie są ci, którzy pod każdym względem chcą być lojalni i w porządku wobec Boga. Dlaczego, bo tacy są skupienie tylko na sobie i swojej nienaganności, a to nie jest droga do świętości.

2. „Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.”

Zapewne słowa te są skierowane wobec męczenników, ludzi, którzy oddali życie za prawdę, ojczyznę, a w Nowym Testamencie za Jezusa.

Głupi ludzie uważają, że można usuwać, to znaczy zabijać ludzi: szlachetnych, odważnych, nie bojących się głosić prawdę i w ten sposób pozbyć się problemu.

Tak też mordowano wielu Polaków w czasie II wojny światowej. Tak morowali komuniści po II wojnie światowej. Tak też III RP pozbyła się wielu ludzi szlachetnych pod Smoleńskiem, a i po Smoleńsku.

Ludzi głupich nigdy nie będzie brakowało na świecie i w Polsce. Prośmy jednak Boga,

aby nie zabrakło ludzi szlachetnych, oddanych Bogu i Ojczyźnie.

3. „Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.”

Słowo Boże mówi tu o całym zastępie świętych, męczenników, wyznawców, dziewic i świętych małżonkach.

Jak wiele jest tam wspaniałych kobiet oddanych swojej rodzinie, królowych, ale i sprzątaczek, jak np.: błogosławiona Aniela Salawa.

Również i mężczyzn: szlachetnych królów, biskupów, kapłanów i dobrych ojców.

Są także wśród nich dziewczęta męczenniczki np. nasza Karolina i rozkochani w Bogu i w Maryi chłopcy np. św. Stanisław Kostka.

Być człowiekiem godnym Boga, oto wielkie wyzwanie dla nas wszystkich chrześcijan!

4. „Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.”

Piękne powyższe słowa Salomona.

„Ci, którzy Mu zaufali, bo zrozumieją prawdę”.

Zapytajmy się, kim są?

-To ci, którzy pokochali konfesjonał,

- to ci, którzy mają świadomość własnych słabości,

- to ci, którzy całą moc czerpią z modlitwy, z wiary i sakramentów,

- to ci, którzy mądrości szukają w słowie Bożym.

„Wierni w miłości będą przy Nim trwali”.

-To są ci, którzy zaparli się samych siebie, miłości własnej, a otworzyli się na miłość służebną.

- to ci, którzy nawet najmniejsze rzeczy czynią z serca,

- to ci, którzy biorą codziennie swój krzyż cierpień i idą za Jezusem.

Modlitwa: Panie Jezu, proszę Cię, obdarz mnie odwagą stawania się świętym. Amen! Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 11 '19, 08:53
Niedziela zwykła roku C - 11 sierpnia

(Łk 12, 32 -48) Słowa Ewangelii według św. Łukasza. Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze. Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie". Wtedy Piotr zapytał: "Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?" Pan odpowiedział: "Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli ów sługa powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem - i zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi wyznaczy mu miejsce. Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przyrządził i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą".

1. „Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie”.

Oto definicja szczęścia według Jezusa.

Współczesne nam definicje szczęście, są trochę inne.

Mam prawo do szczęścia!To hasło współczesnych, wyzwolonych ludzi, szukających tylko własnego dobra i przyjemności.

Należałoby tu postawić pytanie, czy  jakiekolwiek prawo, utworzone przez człowieka,  może dać mu szczęście, czy je zagwarantować?

Podważy nam taką teorię szczęścia Feliks Koneczny, który powie, że „Szczęście jest trudem wykuwanym na co dzień”.

Trzeba byłoby zobaczyć, jak w kuźni wykuwało się miecze, czy inną broń rycerską, aby zrozumieć jakiego potrzeba trudu i wysiłku człowieka oraz zaparcia się samego siebie, aby osiągnąć poczucie szczęścia.

Dzisiaj błędnie rozumiane dążenia do szczęścia powoduje, że „w imię prawa do szczęścia”, czy „realizacji siebie” ojcowie lub matki pozostawiają własne rodziny dla zdobywania stopni naukowych, czy lepszej płacy lub pozycji w pracy.

Jest i tak, że mąż lub żona pozostawiają współmałżonka dla atrakcyjniejszego, często młodszego partnera. Nie liczy się w tym wypadku w ogóle przysięga małżeńska i sakrament.

2. Czy naprawdę mamy prawo uszczęśliwiać siebie, jednocześnie zsyłając nieszczęście na innych?!

Powiedzmy jasno, jeżeli tak czynimy, to dla własnego egoizmu zrzekamy się odpowiedzialności za powołanie, które Bóg nam wyznaczył i otoczył klauzulą „do końca życia”.

Nie ma takiego prawa, które dla realizacji samego siebie w jakimkolwiek wymiarze usprawiedliwiałoby niszczenie własnej rodziny.

Ostatnio słyszałem z ust ojca, że czół się bezradny wobec słów przyszłego zięcia, który przed ślubem wzbudził w jego córce dziecko, ponieważ, jak się tłumaczył nie chciał wychodzić za kobietę niepłodną, a on ma prawo do posiadania syna i do bycia szczęśliwym.

Kilka lat temu prowadząc rekolekcje, młodzi ludzi w wieku 14-15 lat postawili mi pytanie, „Dlaczego Kościół nie pozwala być gejom szczęśliwymi, ponieważ nie zgadza się na ich małżeństwa i na to, aby mieli dzieci.

Odpowiedziałem wówczas zadając im pytanie, „ Kto im nadaje tożsamość?

Nie zrozumieli tego pytania, więc zapytałem, „Kiedy wracają do domu po szkole, kto czeka na nich?”, odpowiedzieli, że mama i tata.” Kiedy powiedziałem, „A ja myślałem że dwóch gejów”, parsknęli śmiechem”.

Pomyślałem wówczas, kto im to wszystko sprzedaje i robi mętlik w ich myśleniu?

3. „Szczęśliwi owi słudzy - mówi Jezus, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie”.

Zastanówmy się nad tą definicją szczęścia wg. św. Łukasza.

Ty i ja na pewno dążymy do szczęśliwości wówczas, kiedy stajemy się sługami Pana: jako mąż, żona, babcia, dziadek, osoba samotna czy ksiądz.

A kiedy jesteśmy sługami Jezusa?

Wówczas, kiedy wraz z chrztem św. przyjmujemy jako dorośli ludzie pełną naukę Jezusa i Kościoła.

Kościół powie nam jasno, że drogą do świętości jest spełnianie obowiązków według stanu.

Po drugie, nie może być szczęśliwy człowiek, który notorycznie żyje  w grzechu ciężkim.

Przez chrzest święty wyszliśmy z niewoli grzechu i weszliśmy w relacje z Bogiem, Ojciec – syn, Ojciec – córka.

Czy więc można być szczęśliwym żyjąc ponownie nieustanie w niewoli grzechu?

4. Dalej św. Łukasz opisuje postawę człowieka szczęśliwego: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy, podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze”.

„Przepasane biodra i zapalane pochodnie w ręku” - tak ubrani byli cudzoziemcy i niewolnicy w stosunku do swych panów.

Jednak św. Łukasz w tym fragmencie Ewangelii, chce nam ukazać głębszą symbolikę i przesłanie tego ubioru: przepasane biodra symbolizują czystość serca i czujność  w stosunku do swojego sumienia, a zapalone pochodnie – żywą wiarę.

Co więc ma dać nam  szczęście?

5. „Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał.

Św. Łukasz pisze, że za naszą „wierność do końca Panu Bogu”, otrzymamy nagrodę. 

Tą nagrodą będzie niesamowite wydarzenie. 

Pan Jezus zaprosi nas w Niebie do stołu chwały i uczty, i On sam będzie nam usługiwał.

Tak właśnie wygląda Niebo, nagroda dla tych, którzy wytrwali do końca!

Stąd szczęśliwymi ludźmi, tak naprawdę będą ci, którzy niekoniecznie już za życia dostąpią szczęścia. Owszem, za życia będą łaknąć i pragnąć tego szczęścia, będą się trudzić i walczyć o nie. Będą chcieli być ludźmi czuwającymi w oczekiwaniu na spotkanie z Panem Jezusem w godzinie śmierci.

Natomiast ci, którzy już za życia stwarzają sobie prawo do szczęścia i realizacji siebie kosztem innych, doświadczą smutku po śmierci. Powie Pan Jezus do bogacza: "Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz.”

Pamiętajmy więc, że Jezus wynagrodzi każdy nasz trud podjęty dla Niego.

Czy to będzie trud:

- rodzicielski, w wychowaniu własnych dzieci,

- poświęcony schorowanej matce czy ojcu,

- bezinteresownego poświęcenia czasu, aby kogoś przywieź do wiary,

- przyjęcia upokorzenia związane z tym poświęceniem,

- służenia innym w pracy zawodowej, w szpitalach, w hospicjach,

- nauczania i wychowywania młodego pokolenia.

Za każdy ten trud czeka nas nagroda w niebie, jeżeli Pan Jezus zastania nas przy tych czynnościach.

Nawet nasze umieranie w wierności Bogu dla innych będzie uświęceniem. Jak było to w życiu wielkiego świadka wiary św. Jana Pawła II.

Oczekujmy, więc od Jezusa szczęścia i czuwajmy nad własną duszą: „Bo czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie".

Modlitwa: Panie Jezu, jak trudno z oddaniem i poświęceniem czynić to, do czego zobowiązałem się, jako mąż, zona, ojciec, matka czy kapłan. Jak trudno być zawsze tam, do czego zobowiązuje mnie moje powołanie. Naucz więc mnie, jak czuwać nad swoim postępowaniem, aby nie zatracić szczęścia, czyli nagrody w Niebie. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 12 '19, 07:45
Bóg też ma żądania! - 12 sierpnia

Mojżesz powiedział do ludu: "A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie twój Pan Bóg? Tylko tego, byś się bał swojego Pana Boga, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył twemu Panu Bogu z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra. Do twojego Pana Boga należą niebiosa, niebiosa najwyższe, ziemia i wszystko, co jest na niej. Tylko do twoich przodków skłonił się Pan, miłując ich; po nich spośród wszystkich narodów wybrał ich potomstwo, czyli was, jak jest dzisiaj. Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal ludem o twardym karku, albowiem wasz Pan Bóg jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami, Bogiem wielkim, potężnym i straszliwym, który nie ma względu na osoby i nie przyjmuje podarków. On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba i odzienia. Wy także miłujcie cudzoziemca, boście sami byli cudzoziemcami w ziemi egipskiej. Bójcie się Pana Boga swego, Jemu się oddajcie, służcie Mu i na Jego imię przysięgajcie. On waszą chwałą. On waszym Bogiem, On dla was uczynił te rzeczy straszliwe, które widziały wasze oczy. W liczbie siedemdziesięciu osób zstąpili przodkowie wasi do Egiptu, a teraz Pan, Bóg wasz, uczynił was licznymi jak gwiazdy na niebie".

1. "A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie twój Pan Bóg?

Dziś w świecie tolerancji i postępowania według własnych poglądów, powiedzenie komuś, że Bóg ma żądania, co do tworzenia relacji i więzi z Nim, mogłoby spotkać się z buntem! Jakim prawem! Jestem wolnym człowiekiem i mogę powiedzieć Bogu „nie”! Niech On w ogóle się cieszy, jak na chwile wpadnę do Kościoła, bo i tego mogę nie zaliczyć w moim niedzielnym programie, jak mi się nie będzie chciało.

Tak więc uważaj "se" Panie Boże z twoimi żądaniami! Nie przeginaj!

Hej, hej człowieku, a może ty "se" uważaj. Popatrz na życie Izraela i wyciągaj wnioski.

Bo 3200 lat temu za Ramzesa II Żydzi wyszli z Egiptu. W Przymierzu z Bogiem zaakceptowali Jego żądania. Ale później zabrali się za biznes i o Bogu zapomnieli. Co prawda przyszedł obiecany Mesjasz „do swoich, ale swoi Go nie przyjęli”. Skutkiem czego Żydzi do połowy XX w. nie mieli nawet własnej ojczyzny, a na miejscu pięknej świątyni Dawida w Jerozolimie - dumy Żydów zburzonej przez Nabuchodonozora, później odbudowanej przez Heroda Wielkiego, po której za czasów cezara Wespazjana został tylko „kamień na kamieniu”, w dosłownym tego słowa znaczeniu, dzisiaj Islam wybudował sobie meczet Omara.

2. A historia lubi się powtarzać!!!

Naród, który nie ma Boga lub go odrzuca staje się nie-ludem, tzn. dziczeje!

Bez praw moralnych, bez religii, bez przebaczenia, bez miłości, z prawem silniejszego doprowadza do anty kultury, zboczenia i wynaturzenia seksualnego.

Upada instytucja rodziny i pokój na ziemi, a królowanie egoizmu zabija w nas instynkty ludzkie, aż do eugeniki i ludożerstwa. To też już w historii w różnych anty kulturach przerabialiśmy.

Przypomnijmy więc sobie, czego od nas żąda Bóg.

Bóg żąda od ciebie człowiecze:

„Byś się bał swojego Pana”.

„Chodził wszystkimi Jego drogami”.

„Miłował Go”.

„Służył twemu Panu Bogu” z całego swojego serca i z całej swej duszy”.

„Strzegł Jego poleceń i Jego praw.

„Jakie ci podaje dla twego dobra”.

Wróćmy więc do Boga. On nas stworzył i wie co człowiek potrafi zrobić kiedy usunie przykazania ze swojego życia.

Wróćmy do : Dekalog, Ośmiu błogosławieństw i ascezy w życiu moralnym. To wszystko jest wręcz koniecznie potrzebne do tego, aby człowiek był człowiekiem, a nie zamienił się w bestię, o czym prasa codziennie już nam donosi, że tak się dzieje.

Modlitwa: Panie Jezus, proszę Cię o bojaźń Bożą i o miłowanie Boga, Ojca w Niebie całym sercem. Abym Jemu służył i strzegł Jego przykazań. Jak dobrze, że mi o tym przypominasz, a nawet żądasz ode mnie takiej postawy dla dobra mojego zbawienia. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 13 '19, 08:07
Jesteśmy dłużnikami dobroci Boga - 13 sierpnia

(Mt 18,1-5.10.12-14) Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje. Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

1. „Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych".

Powyższe słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii są wyjątkowe i niesamowicie ważne w budowaniu relacji z Bogiem Ojcem. Nie mógł Syn Boży lepiej wpłynąć na wyobraźnie uczniów, chcąc przedstawić  im dobroć Boga, jak przez przypowieść „o Pasterzu” szukającym zagubionej owcy.

Żaden pasterz nie zostawi na hali dziewięćdziesięciu owiec, będąc zmęczony po całym dniu, aby wieczorem po stromych stokach  szuka jednej zagubionej. Zapewne pomyśli, pewnie wilk zagryzł i zjadł owce i nie ma większego sensu teraz narażać własne zdrowie, aby odnaleźć zagubioną.

Niektórzy doświadczeni pasterzy nawet powiedzą, że nie warto takiej owcy szukać. Ponieważ raz odchodząc od stada, będzie to czyniła częściej i inne owce może odciągnąć.

2. Jaki więc jest głębszy sens tej przypowieści?

Taki sens, że dla dobrego Boga nie ma nic niemożliwego!

Jezus tłumaczy uczniom na przykładzie pasterza i owiec, że tam, gdzie kończą się możliwości ludzkie i to, co każdy myślący i rozsądny człowiek uznałby za bezsensowne, tam dopiero zaczyna się dobroć Boga, a końca tej dobroć tak właściwie nie ma!

O tej nieskończonej dobroci Boga powie nam św. Paweł:

 „Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni”. (Rz 5, 6-9).

Oto dobroć Boga względem człowieka doprowadzona prawie do szaleństwa – szaleństwa krzyża.

Dobry Bóg posyła na krzyż swojego jedynego Syna, aby nas zbawić.

Pan Jezus, Syn Boży, jako „Jedyny  Pasterz”, szuka owcę, czyli ciebie i mnie, aż do zatracenia siebie, aż po hańbę krzyża.

Ba, nawet sam „staje się grzechem”, to znaczy bierze na siebie wszystkie konsekwencje naszego grzechu, a więc  wyszydzenie, poniżenie, które doświadcza przestępca  na sobie, aby nas z grzechu wyciągnąć i przedstawić Ojcu, jako świętych i nieskalanych.

Czyż ty i ja nie jesteśmy DŁUŻNIKAMI BOGA, Jego dobroci!

3. „Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

Postawmy więc sobie parę pytanie, czy jako „odnalezione” owce przez dobrego Pasterza, nie powinniśmy dalej kontynuować Jego misji?

  • Jeżeli tyle dobra otrzymaliśmy od Boga, to ile dobra powinniśmy okazać bliźnim?
  • Jeżeli z takiego błota zła zostaliśmy wyrwani, to ile wyrozumiałości powinniśmy okazać innym?
  • Jeżeli zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym, to czyż nie powinniśmy dzielić się Jego owocami: dobrocią, miłością, łagodnością i pokojem.
  • Jeżeli tak wiele zostało nam wybaczone, to i my z szczerego serca  nie powinniśmy przebaczać i urazy chętnie darować bliźnim?

Módlmy się zatem: Dobroci Boga ogarnij mnie. Daj mi ducha dobrego Pasterza w szukaniu owiec zaginionych. Spraw Panie, abym nie przyczynił się też do zagubienia jakiejkolwiek owcy, przez zły przykład życia, bo nie chcesz Ojcze, aby „zginęło jedno z tych małych”. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 14 '19, 07:49
Upomnienie braterskie - 14 sierpnia

(Mt 18,15-20) Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".

Upomnienie braterskie nie jest łatwe. Dlaczego?

Cóż, pójść i wyrzucić komuś prosto w oczy, co ja o nim myślę, to każdy potrafi i nie wymaga żadnego wysiłku, co więcej, taka postawa jeszcze bardziej oddala ludzi od siebie.

Pan Jezus, w dzisiejszej Ewangelii stawia wyższe standardy napominania.

Wymaga od nas: kultury , taktu oraz intencji „pozyskania” drugiej osoby.

1. „Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy”.

Upominanie w cztery oczy jest trudne ze względu na to, że trzeba pójść i chcieć się spotkać z drugim człowiekiem dla jego dobra.

Właśnie ta intencja musi nam towarzyszyć: dla dobra sprawy, dla wyjaśnienia sprawy, aby ocalić człowieka, a nie żeby go stracić.

Czasami, w pierwszym spotkaniu może zaraz i  tak do końca  nie wyjaśnimy sprawy, ale damy do zrozumienia drugiemu człowiekowi, że nam zależy na nim.

2. „Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. „

Jeżeli ktoś mnie zranił, to przede wszystkim idę to mu zakomunikować, ale daje sobie również zgodę na to, co ta druga strona ma mi do powiedzenia.

Bo może się okazać, że ta druga strona nie miała takiej intencji, aby mnie zranić.

Przeważnie ranimy siebie niechcący!

Są jednak zranienia świadome i dobrowolne. Często jest tak, jeżeli jest w nas chęć odwetu i na jakieś zło chcemy odpowiedzieć złem. Chęć odwetu w każdym z nas jest i jest siłą niszczącą relacje, a co za tym idzie również więzi międzyludzkie. W konsekwencji rozpadają się małżeństwa , rodziny i wspólnoty.

Stąd dobra rada. Zanim pójdziemy w poczuciu zranieni do osoby, która nam to uczyniła, przebaczmy jej. Modlitwa przebaczenia, uzdrawia nasze złe emocje i przywraca godność człowieka, który nas zranił w naszych oczach.

Błogosławieni ci, którzy na zło pragną odpowiedzieć dobrem, bo oni wprowadzają pokój.

3. „Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. „

Źle jest kiedy przeskakujemy „ewangeliczne w cztery oczy”  i do rozmowy na „dzień dobry” przychodzimy ze świadkami. Dlaczego? Ponieważ taka osoba może się poczuć zaatakowana.

W ten sposób nie pozyskamy drugiej osoby, wręcz przeciwnie stracimy z nią relację.

Co innego kiedy podejmowaliśmy już trud wielokrotnych rozmów „w cztery oczy”, a nie przyniosło to należytego skutku. Dla nadania większej powagi w trudnej sprawie, mamy prawo porozmawiania z osobą nas raniącą w szerszym gronie.

Może to dotyczyć np. narastającego problemu alkoholowego, narkotykowego czy hazardu w rodzinie lub notorycznego używania siły i przemocy psychicznej, jednego z członków rodziny. Czyli, kiedy mamy już do czynienia z patologią i głębokim uzależnieniem.

Ale i w tym szerszym gronie starajmy pozyskać drugiego człowieka.

4. „Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!”.

 Odnosimy się do autorytetu Kościoła już w bardzo trudnych sytuacjach. Może tu np.  chodzić o problem separacji, odejścia od męża lub żony.

W powyższych słowach możemy mieć tu też do czynienia z ekskomuniką np. wobec dokonywania aborcji lub wspierania jej oraz suspensą jeśli chodzi o kapłana.

Hierarchia Kościoła rzadko stosuje to prawo i z wielką roztropnością dla oddalenia człowieka od sakramentów i od Kościoła lub przeniesienia kapłana do stanu świeckiego.

„Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie.”

Pamiętajmy jednak, że i „poganina i celnika” można nawrócić!

5. „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Pamiętajmy, przebaczenie i chęć dążenia do pojednania są konieczne, abyśmy mogli wejść do Nieba.   A zatem rozwiązujmy nasze sprawy póki żyjemy tu na ziemi, bo kto po naszej śmierci uczyni to za nas.

Z czyśćca już wiele nie zdziałamy.

6. I jeszcze jedna sprawa o której przypomina nam św. Mateusz.

„Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie”.

Tam, gdzie ludzie nie maja odwagi porozmawiać  „w cztery oczy” dla zażegnania konfliktu, tam też nie ma zgodnej modlitwy.

Odwaga w chrześcijaństwie w podejmowaniu rozmowy jest sprawą kluczową, aby małżeństwo, rodzina czy Wspólnota zakonna wzrastała.

Pokłócone małżeństwo, czy skłócona Wspólnota zakonna nie ma mocy ewangelizowania!

Chyba, że nie zależy nam na relacji i więzi w małżeństwie czy wspólnocie zakonnej. Ale wówczas mamy już do czynienia z patologią.

Modlitwa: Panie Jezu, Ty tuż przed swoja śmiercią na krzyżu modliłeś się do Ojca w niebie, aby Twoi uczniowie i cały Kościół „stanowili jedno”. Daj nam Twego Ducha w dążeniu do przebaczenia i pojednania w małżeństwach, rodzinach i wspólnotach zakonnych. Spraw, abyśmy mieli odwagę rozmawiania „w cztery oczy” dla pozyskania drugiej osoby i nie pozwól, aby zgorszenie podziałów przeszkadzało Duchowi Świętemu w ewangelizacji świata. Amen. Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 15 '19, 07:38
Pogłębiarka  

Codzienny #rozrusznik ;)

Rozważanie na 15.08.2019
Niebo jest nasze

Łk 1, 39-56 
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie. Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana". Wtedy Maryja rzekła: "Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego. A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki".
***
Każdemu z nas Bóg pragnie „uczynić wielkie rzeczy”. Wszyscy jesteśmy Jego wybrańcami. Zostaliśmy wybrani do życia w Niebie. Możemy to odrzucić, ale Niebo na nas czeka. Zamknąć nam bramy Nieba jest ostatnią rzeczą, jaka mogłaby przyjść Bogu do głowy. Kto jednak tworzy piekło tu na ziemi i ani myśli z tego zrezygnować, ten będzie miał piekło przez całą wieczność. „Tęsknotą gnani Boży Cyganie, bezdomni, ale szczęśliwi. Wieczność nam kroki odmierza. Nasze jest Niebo, Niebo ogromne, innego domu nie mamy”.

Mieczysław Łusiak SJ

Bożena
Bożena Sie 16 '19, 08:11
Brońmy nierozerwalności małżeństwa! - 16 sierpnia

(Mt 19,3-12) Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?” On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?” Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. Rzekli Mu uczniowie: „Jeśli tak się ma sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić”. Lecz On im odpowiedział: „Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki tak się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje”.

1. Kościół Katolicki stoi na straży nierozerwalności małżeństwa. Ten dziewiętnasty rozdział z Ewangelii wg. św. Mateusza  jest czymś bardzo kluczowym w doktrynie nauczania Kościoła.

Zbory protestanckie, niestety odeszły od wierności Ewangelii i pozwoliły na rozerwalność, czytaj na rozwiązłość w małżeństwie. Wystarczy popatrzeć na „youtube” film pt: „Postęp po Szwedzku”, aby zobaczyć, jak odejście protestantów od wierności Słowu Bożemu, wpłynęło demoralizująco również na struktury hierarchiczne tych Zborów.

Dlatego lewackie mass media już nie atakują żadnego odłamu protestanckiego, bo już gorzej tam być nie może. Niestety, wiele Zborów protestanckich przestało już być Zborami chrześcijańskimi!!!

2. Podobnie działo się za czasów Jezusa.

Żydzi, a później Judaizm, który powstał za czasów Ezdrasza i Nehemiasza (V w. p.n.Ch.) po niewoli Babilońskiej, pozwalał na rozerwalność małżeństwa. Jezus musiał przypomnieć Żydom Księgę Rodzaju: „„Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.

Pan Jezus, jako nowy Prawodawca nazwie po imieniu grzech cudzołóstwa: „A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.

3. Postawmy więc sobie parę pytań:

- Jak kształtować dzisiaj mentalność współczesnej młodzieży, która już w większości ma za sobą dramatyczne doświadczenie rozwodów swoich rodziców?

- Jak im powiedzieć, że w życiu są decyzje nieodwołalne i taką decyzją jest właśnie małżeństwo!

- Jak  pomóc młodym ludziom przygotować się odpowiedzialnie do małżeństwa, kiedy anty moralna kultura „Gender” popierana przez lewackie media lansuje model  „singla” luzacko podchodzącego i seksualnie li tylko nastawionego na relacje z drugim człowiekiem?

- Jaką postawę mają przyjąć ojciec i matka, kiedy ich syn czy córka chce „na tzw. próbę” zamieszkać z partnerem w jednym domu?

4. Od początku małżeństwo ze swej natury jest: jedno i nierozerwalne.  

Dlatego nie pozwólmy sobie wmówić małżeństwa „na próbę”, czy dla „sprawdzenia sprawności seksualnej”.

Stójmy, więc stanowczo na straży nierozerwalności małżeństwa i tak kształtujmy świadomość swoich dzieci i to już od wieku gimnazjalnego.

Będąc rodzicami znajdujcie czas na rozmowę z własnymi dziećmi o tym: czym jest małżeństwo i czym jest wzięcie odpowiedzialności za drugą osobę na całe życie.

5. A jeżeli dwudziestoparolatek zacznie postępować po swojemu, co macie zrobić?

Przede wszystkim nie bądźmy  za bardzo wspaniałomyślni i nie szukajcie im mieszkania lub nie udostępniajcie własnego, aby mogli sobie żyć lekko i przyjemnie bez zobowiązania na całe życie.

Nie chodzi tu o odrzucenie syna czy córki, ale niech odczują i usłyszą od  was, że takiego związku nie akceptujecie i na wspólne spanie w swoim domu nie pozwalacie.

Gdyby ojciec rodziny postawił jasno sprawę wobec syna, który w młodym wieku chce już żyć nie koniecznie z żoną:  „Synu jesteś dorosły i to są już twoje decyzje,  ale mieszkanie i jego utrzymanie muszą być za własne zapracowane twoje pieniądze”, to nie wiem czy wielu młodo-dorosłych mężczyzn zgodziłoby się na „życie na próbę”.

I gdyby ojciec czy matka po nieudanym związku swojego syna, czy córki  nie przyjęła ich szukającego wygody  pod swój dach , byłoby zapewne inaczej.

Niestety, chrześcijańscy rodzice też się pogubili w tych nowych wyzwaniach współczesnego świata. Są ojcowie „zatroskani”, którzy swoim córką kupują prezerwatywy na wakacje „w razie czego”, podobnie postępują bardziej nowoczesne mamy względem swoich synów.

6. Trzymajmy się, więc zdrowej nauki Kościoła!

O tym poucza nas  św. Paweł:

„Jak więc przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie:  zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności.  Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. (Kol 3,7-8).

Walczmy o każde małżeństwo!

Każdy małżonek odchodzący od żony jest potencjalną przyczyną rozpadu następnego małżeństwa, tak samo żona opuszczającego męża, będzie sobie szukała następnego partnera prawdopodobnie rozbijając czyjeś małżeństwo. I ta zasada „domina” powoduje, że tylko w zeszłym roku mieliśmy w Polsce 64 tysiące rozbitych małżeństw.

Modlitwa: Panie Jezu, prosimy Cię przez Niepokalane Serce Maryi chroń wszystkich małżonków od demona rozwodów. Wlej ducha walki o jedność w małżeństwie. Niech chęć przebaczenie i naprawy relacji w małżeństwie przywraca szacunek i miłość między nimi. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 17 '19, 08:28
Pokusa Idolatrii - 17 sierpnia

(Joz 24, 14-29) Jozue zgromadził wszystkie pokolenia Izraela w Sychem. Wtedy przemówił do całego narodu: "Bójcie się więc Pana i służcie Mu w szczerości i prawdzie. Usuńcie bóstwa, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie, a służcie Panu. Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu". Naród wówczas odrzekł tymi słowami: "Dalekie jest to od nas, abyśmy mieli opuścić Pana, a służyć bóstwom obcym. Czyż to nie Pan, Bóg nasz, wyprowadził nas i przodków naszych z ziemi egipskiej, z domu niewolników? Czyż nie On przed oczyma naszymi uczynił wielkie znaki i ochraniał nas przez całą drogę, którą szliśmy, i wśród wszystkich ludów, pomiędzy którymi przechodziliśmy? Pan ponadto wypędził przed nami wszystkie te ludy wraz z Amorytami, którzy mieszkali w tym kraju. My chcemy również służyć Panu, bo On jest naszym Bogiem". I rzekł Jozue do ludu: "Wy nie możecie służyć Panu, bo jest On Bogiem świętym i jest Bogiem zazdrosnym i nie przebaczy wam występków i grzechów. Jeśli opuścicie Pana, aby służyć bogom obcym, ześle na was znów nieszczęścia, a choć przedtem dobrze wam czynił, wtedy sprowadzi zagładę". Lecz lud odrzekł Jozuemu: "Nie! My chcemy służyć Panu". Jozue odpowiedział ludowi: "Wy jesteście świadkami przeciw samym sobie, że wybraliście Pana, aby Mu służyć". I odpowiedzieli: "Jesteśmy świadkami". "Usuńcie więc bogów obcych spośród was i zwróćcie serca wasze ku Panu, Bogu Izraela". I odrzekł lud Jozuemu: "Panu, Bogu naszemu, chcemy służyć i głosu Jego Chcemy słuchać". Zawarł więc Jozue w tym dniu przymierze z ludem i nadał mu ustawę i nakaz w Sychem. Jozue zapisał te słowa w księdze Prawa Bożego. Wziął następnie wielki kamień i wzniósł go tam pod terebintem, który jest w miejscu poświęconym Panu. Następnie Jozue rzekł do zgromadzonego ludu: "Patrzcie, oto ten kamień będzie dla was świadkiem, ponieważ on słyszał wszystkie słowa, które Pan mówił do nas. Będzie on świadkiem przeciw wam, abyście się nie wyparli waszego Boga". Wtedy Jozue odprawił lud i każdy pospieszył do swojej posiadłości. Potem umarł Jozue, syn Nuna, sługa Pana, mając sto dziesięć lat.

1. „Rozstrzygnij dzisiaj komu chcesz służyć … czy bóstwom, Egipskim, czy bóstwom Amoryckim, czy swojemu Bogu.”

Tak rzekł Jozue do narodu Izraelskiego widząc przez 40 lat ich niewierność wobec Boga i Mojżesza.

Bóstw w Egipcie było około sześćdziesiąt pięć.

O to niektóre z nich:

Ozyrys -bóg śmierci i odrodzonego życia, Wielki Sędzia zmarłych.

Ra (Re) – bóg Słońca, stwórca świata i pan ładu we Wszechświecie.

Bes – w mitologii egipskiej bóg wesela, tańców i rodziny, opiekun kobiet rodzących i dzieci.

Anch, ankh ("crux ansata", "krzyż egipski") w mitologii egipskiej hieroglif oznaczający życie. Ankh w starożytnym Egipcie był symbolem płodności. Współcześnie słusznie nadaje mu się mistyczne, oraz magiczne znaczenie.

MIN Bóg płodności i potencji seksualnej. Starożytny bóg przeddynastycznego pochodzenia. Jego symbolem jest piorun. Na jego cześć obchodzono orgiastyczne święta, dzięki czemu był dosyć popularny.

BAST Także BASTET. Kociogłowa bogini, lokalne bóstwo delty. Bogini radości, muzyki i tańca, seksu i zmysłowości. Były jej poświęcone koty jako symbol zwierzęcej pasji. Jej wyznawcy czcili ją procesjami z wozami pełnymi kwiatów i orgiastycznymi obrzędami.

Aszur w mitologii asyryjskiej bóg wojny, słońca i stwórca świata. W antropozofii Asur jest demonem, który pragnie totalnego zniszczenia człowieka poprzez wojny.  Jest znacznie niebezpieczniejszy od Lucyfera i Arymana.

2. „Usuńcie bóstwa, którym służyli wasi przodkowie po drugiej stronie Rzeki i w Egipcie, a służcie Panu.”

A dzisiaj, jakie są współczesne nam bóstwa?

Zbigniew Herbert napisał: „Sztuczne raje, sztuczne piekła sprzedawane są na rogu ulicy”.

Słowa te stają się powoli rzeczywistością.

W Polsce jako nowość oferowane są nie tylko plakaty i ulotki, ale także liczne stoiska z kadzidłami, książkami, wahadełkami, amuletami itp.

Łatwo zauważalne są kolorowe szyldy otwieranych coraz częściej: biur, wróżek, astrologów, doradców duchowych, spirytystów i bioenergoterapeutów.

Zachęcają oni do kupna rewelacyjnych piramidek zdrowia z atestem Laboratorium Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego, przeróżnych przyrządów i aparatów radiestezyjnych np. regeneratorów aury lub kwantowych aktywizatorów jasnowidzenia.

Proponują kursy Reiki i Silvy i warsztaty: relaksacyjne, wizualizacyjne, mediacyjne, doskonalenia umysłu, otwarcia trzeciego oka, postrzegania aury itd. oraz " wczasy radiestezyjne", "wczasy z wróżbitą - jasnowidzem", "wczasy antystresowe połączone z kursami "doskonalenia duchowego".

 Przywykliśmy już do obecności w kioskach i księgarniach literatury okultystycznej, ogłoszeń o horoskopach przez telefon czy magicznych gier komputerowych, szybko rosnących w liczbę przeróżnych Centrów Ezoterycznych, Centrów Doskonalenia Człowieka, Wiedzy i działań Komplementarnych, Medycyny Niekonwencjonalnej, Towarzystw Psychotronicznych i Ezoterycznych...Coraz częściej też organizowane są zjazdy, festiwale, spotkania i pokazy".

3. I rzekł Jozue do ludu: "Wy nie możecie służyć Panu, bo jest On Bogiem świętym i jest Bogiem zazdrosnym i nie przebaczy wam występków i grzechów. Jeśli opuścicie Pana, aby służyć bogom obcym, ześle na was znów nieszczęścia, a choć przedtem dobrze wam czynił, wtedy sprowadzi zagładę".

Lecz lud odrzekł Jozuemu: "Nie! My chcemy służyć Panu".

I ty i ja dziś możemy podjąć taką decyzję, jaką podjął Jozue z narodem Izraelskim: „ Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu!”

Uprzątnij więc z twojego domu: posążki Buddy, maski przywiezione z Afryki lub z Ameryki Południowej, dzwoneczki feng shui i zmień cały wystrój swego domu, jeśli wg tego urządziłeś mieszkanie. Z sypialni dzieci wyrzuć koniki „Pony”, „Batmanów”, czaszki…  . Młodym twoim dzieciom zwróć uwagę na muzykę diaboliczną i agresywne gry komputerowe.

Kiedy zapytają dlaczego? Odpowiedz: „ My chcemy służyć Panu".

Powieś też duży krzyż w twoim mieszkaniu, trochę większy od twego ekranu telewizora, aby twoje dzieci wiedziały kto jest Panem i autorytetem w ich domu. Amen! Ks. Roman Chyliński

Bożena
Bożena Sie 18 '19, 07:59
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Ogień prawdziwej miłości

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął." Łk 12, 49

Jaki ogień rzucił Jezus na ziemię? Czego On tak bardzo pragnął? Jest tylko jedna odpowiedź na te pytania. Bóg pragnie mojej i Twojej miłości. Jego postawa całkowitego oddania siebie dla ludzi była najsilniejszym znakiem prawdziwej, Bożej miłości. Każdy wierny powinien od tego momentu otwierać się na Ducha Świętego i rozpalać siebie i innych w byciu bezinteresownym darem dla bliźnich. Taka postawa z miłości do Boga jest ideałem życia chrześcijańskiego.

Czy możesz o sobie powiedzieć, że płonie w Tobie ogień Bożej miłości? Czy wciąż szukasz okazji do dawania siebie? A może z czasem utraciłeś pierwotny zapał do kochania Jezusa oraz bliźnich, ponieważ nie czułeś tego albo nie otrzymałeś odwzajemnienia Twoich dobrych postaw i po prostu szybko zniechęciłeś się. Nie poddawaj się nigdy w byciu dobrym człowiekiem. Przyjdzie czas na nagrodę w wieczności. Bądź wytrwały. Patrz na Jezusa i świętych, którzy przeszli przez ziemskie życie według woli Bożej.

"Bracia: Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy na tronie Boga. Zważcie więc na Tego, który ze strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie ustawali, załamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi." Hbr 12, 1-4

Zrzucaj stale ciężar wszelkiego grzechu, abyś nie stał się ciężki i ospały w kroczeniu za Panem. Opieraj się mężnie pokusom poprzez modlitwę, post, czytanie Pisma świętego, przybliżanie się do Jezusa na adoracji i eucharystii. W jedności z Bogiem pokonasz wszelkie zasadzki nieprzyjaciela. Przyjdzie taki czas, że odetchniesz po walce duchowej i zaśpiewasz pieśń chwały.

"Z nadzieją czekałem na Pana,
a On pochylił się nade mną
i wysłuchał mego wołania.
Wydobył mnie z dołu zagłady, z błotnego grzęzawiska,
stopy moje postawił na skale
i umocnił moje kroki.
Włożył mi w usta pieśń nową,
śpiew dla naszego Boga.
Wielu to ujrzy i przejmie ich trwoga,
i zaufają Panu.
Ja zaś jestem ubogi i nędzny,
ale Pan troszczy się o mnie." Ps 40, 2-4. 18a

Panie, jak mam dziękować za Twoją troskę? Niczym nie zasłużyłem sobie na Twoją łaskawość. Pozwól mi jedynie kochać Ciebie całym sercem i spalać się dla ludzi będąc dla nich bezinteresownym darem. Niech się dzieje Twoja wola!

Dzisiaj polecam na WNG dwa załączniki, które wbrew pozorom są w jednym Duchu.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Sie 19 '19, 07:43
O dwóch rzeczach ważnych do zbawienia - 19 sierpnia

(Mt 19, 16-22) Słowa Ewangelii według św. Mateusza. Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?" Odpowiedział mu: "Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania". Zapytał Go: "Które?" Jezus odpowiedział: "Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego". Odrzekł Mu młodzieniec: "Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?" Jezus mu odpowiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

1. Dzisiejsza Ewangelia przedstawia nam wyjątkowe spotkanie młodego człowieka z Panem Jezusem.

Ów człowiek, jak na swój młody wiek zadał Jezusowi bardzo dojrzałe i odważne pytanie. Niejeden dorosły człowiek boi się postawić sobie takie pytanie.

"Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?"

Pan Jezus mu odpowiedział:

„Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania".

Zapytał Go: "Które?"

Jezus odpowiedział: "Oto te: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego".

Ustosunkujmy się teraz do odpowiedzi Jezusa i rozważmy Boże przykazania.

- Nie zabijaj.

Przykazanie to nie dotyczy tylko ciała, ale i duszy. Bardzo dbamy o własne ciało, o jego wygląd i wszystkie smakowe zachcianki, tak, że trzeba aż się odchudzać. A przecież zostawimy je w grobie albo je nam skremują. Gorzej z duszą. Nie woła, że jest głodna, nie powoduje skurczy w brzuchu, nie somatyzuje swoich potrzeb, więc uwaga - można o niej zupełnie zapomnieć. A to przecież dusza kształtuje nasze człowieczeństwo, nie ciało. To ona uszlachetnia nasze postawy, pomaga nam panować nad naszymi instynktami i uwrażliwia na to, co duchowe, czyli na Boga oraz na prawdę o istocie i celu naszego życia.

- Nie cudzołóż.

Nie dotyczy tylko spektakularnego, czy „pociemku” zdradzania męża, czy żony. Wiele bóstw może mieć mąż, które zastępują mu żonę:  Kiedy żona idzie spać, mąż włącza  komputer i tam znajduje wiele innych atrakcyjnych kobiet. Mogą to być gry planszowe takie i innej maści. Czasami więcej mężczyzna okazuje szacunku kobietom w pracy niż własnej żonie. Może być też tak, że jest blisko żony, a myśli o innej. Żonę mogą też zastąpić kumple przy piwku. Czasami jest to „święta krowa” mężczyzn.

Również żony mają swoje bożki, które odciągają ich od mężów: prowadzenie własnej firmy i postawienie jej ponad macierzyństwo i troski o dom. Częste kontakty z przyjaciółkami. Długie rozmowy z mężczyznami, którzy potrafią mówić milsze komplementy niż mąż. Zauroczenie się takim czy innym mężczyzną.

- Nie kradnij.

Nie odnosi się tylko do rzeczy, ale i do osób oraz uczuć. Potrafimy okradać kogoś z godności przez plotkowanie, obmawianie, oszczerstwa i oczernianie.

- Nie zeznawaj fałszywie.

Dotyczy cnoty powściągliwości w języku oraz odwagi w dążenia do prawdy, aby zbadać sprawę „do końca”.  Czasami wystarczyłoby podejść do drugiego człowieka i porozmawiać z nim „w cztery oczy”, aby dowiedzieć się prawdy.

- Czcij ojca i matkę.

Odnosi się do dorosłych osób, aby uszanowali własnych rodziców na starość. Nie ma nic szlachetniejszego, jak danie swoim rodzicom poczucie bezpieczeństwa oraz wsparcie, że ich umieranie na stare lata będzie godne i w godnych warunkach. Jest to też najpiękniejszy wyraz wdzięczności za wszystko, co otrzymaliśmy od nich przez lata dziecięctwa.

Jak widzimy, dla Pana Jezusa pierwszą i podstawą sprawą w dążeniu do zbawienia jest zachowywanie przykazań Bożych. To konkretny wymiar miłości do człowieka.

2. Druga sprawa dotyczy miłości do Boga.

 Chodzi tu o właściwą hierarchię wartości, czyli zerwanie ze złymi przywiązaniami oraz podjęcie trudu naśladowanie Jezusa.

„Jezus mu odpowiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości”.

Zauważmy, Pan Jezus chce  czegoś więcej od tego młodego człowieka, również i od nas, to znaczy dążenia do doskonałości.

Naśladowania Jezusa, jak pamiętamy dotyczy trzech rzeczy. Św. Mateusz tak je określa:

- „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest Mnie godzien”.

- „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”.

- „Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z Mego powodu, znajdzie je”.

 3. Posumujmy nasze rozważanie.

Człowiek z dzisiejszej Ewangelii chciał czynić dobrze, ale dla siebie, dla własnej chwały. Na zasadzie: „zobaczcie, jaki jestem dobry: jestem przedsiębiorczy, daje wielu ludziom zatrudnienie i pieniądze, aby wyżywili własne rodziny. Od czasu do czasu nawet mnie stać na gest filantropijny wspomagając jakiś np. Dom Dziecka czy Orkiestrę.., itd. Czyli, zobacz Boże jaki jestem dobry!

Zauważmy, Pan Jezus zaraz na początku stawia naszego młodzieńca w prawdzie, mówiąc mu, że tylko Bóg jest dobry.

Był on też przywiązany do wielu rzeczy i to mu przeszkadzało postawić wartość relacji z Bogiem na pierwszym miejscu, ponad inne.

Trzeba i nam postawić sobie pytania.

- Czy naprawdę szukam zbawienia w Bogu przez Jego miłosierdzie, czy tylko w swoich dobrych uczynkach?

- Co jest przyczyną ciągle tych samych grzechów w moim życiu i nie zachowania przykazań?

- Jakie przywiązania przeszkadzają mi przylgnąć do Jezusa, czyli być szczerym i otwartym przed Nim?

Oto dzisiaj idzie w Ewangelii.

Pytanie zadane przez młodego człowieka jest dobre.

Odpowiedź Jezusa jest jasna i wymagająca.

Teraz twoja i moja decyzja może zadecydować o naszym zbawieniu!

Chrześcijaństwo jest religią dobrych decyzji. Podejmij ją nie jutro, bo jutro nie należy do ciebie, ale dzisiaj. Amen! Ks Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Sie 20 '19, 07:45
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Ciężar bogactwa

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego». Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili i pytali: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr rzekł do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?» Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi»." Mt 19, 23-30

Coraz częściej słyszymy, że ludziom żyje się lepiej pod względem materialnym. Po dzisiejszej Ewangelii nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. Dlaczego ludzie bogaci mają tak ciężko z wejściem do królestwa niebieskiego? Myślę, że nie chodzi tu tylko o milionerów i celebrytów, którzy opływają w niepotrzebne luksusowe dobra i kąpią się np. w stu litrach mleka każdego dnia (są takie osoby), a przy tym lekceważą biednych i głodujących. Powyższe słowa Jezusa mogą odnosić się także do wszystkich osób, które zaczęły pokładać ufność w pieniądzach, a przy tym zatraciły swoją relację z Bogiem (odeszły od sakramentów). Błędne sumienie takich osób zaczyna mocno szwankować, gdy odchodzą od Jezusa. Nagle grzechy stają się normą, a kłamstwa niczym język powszedni. Przychodzi masę usprawiedliwiających się teorii, które jednak nie obronią nikogo na Sądzie Ostatecznym. I tak łatwo stać się tym ,,bogatym” wielbłądem, który nie może przejść przez ucho igielne.

Popatrz przez chwilę na zaniepokojonych Apostołów, którzy są lekko przerażeni trudną mową Jezusa. On jednak pociesza ich, że u Boga wszystko jest możliwe. Co ciekawe, ci najbliżsi uczniowie za chwilę pytają, co otrzymają za swoją postawę zostawienia wszystkiego i pójścia za Chrystusem. Aż wylewa się z nich interesowność i typowe człowieczeństwo z krwi i kości. Jezus we właściwy sobie sposób przedstawia im piękno nagrody oraz przestrogę, że wielu, którzy będą myśleli o pierwszych miejscach, spadnie na sam koniec. Tak właśnie stało się z Judaszem, który w monetach miał swojego bożka.

Podobała mi się ostatnio wypowiedź ks. Mirosława Toszy (mieszka z bezdomnymi ponad 20 lat) w Gościu Niedzielnym. Na pochwałę swojej postawy przez redaktora odpowiedział, że stale musi czuwać nad swoim sercem i pielęgnować relację z Jezusem, ponieważ można zacząć dobrze, a potem zatracić się w sprawach przyziemnych. Te pokorne słowa powinny być wzorem dla wszystkich, którzy aktualnie pięknie żyją i wzrastają w wierze. Stale czuwajmy i módlmy się, abyśmy nie ulegli pokusie…

"Jezus Chrystus, będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić." Por. 2 Kor 8, 9

Jezu Chryste, Ty będąc najbogatszym, oddałeś wszystko i pokazałeś nam, gdzie jest także nasze bogactwo! Chwała Tobie Panie!

Dzisiaj polecam na WNG słowa kardynała, który codziennie przebywa z ubogimi.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Sie 21 '19, 07:33
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Boża pedagogia

"Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.

Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”. A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi»." Mt 20, 1-16

Spróbuj odnaleźć siebie w powyższej przypowieści. O której ,,godzinie” Ty byłeś najęty do pracy w winnicy? Czy służysz w niej od dziecka, czy dopiero od kilku lat prawdziwie zacząłeś służyć Panu? Jakiej oczekujesz zapłaty? Czy chcesz mieć więcej niż Ci, którzy zostali ,,najęci” w ostatniej chwili? Czy jesteś od nich lepszy?

Dzisiejsza przypowieść ma skłonić mnie i Ciebie do głębszej refleksji. Królestwo Boże jest otwarte dla wszystkich ludzi. Bóg cały czas zaprasza grzeszników, aby zaczęli prawdziwie żyć, kochać, pracować, spalać się na chwałę Bożą. Jeśli któryś z nich odpowie na to zaproszenie i zacznie żyć według woli Bożej (choćby dokonało się to dopiero w ostatniej godzinie Jego życia), otrzyma taką samą nagrodę, jak Ci, którzy byli wierni całe życie. Jeśli widzisz w tym jakąś niesprawiedliwość i nie potrafisz dostrzec dobroci i miłosierdzia Pana, to błagaj o nawrócenie serca.

Dziękuj każdego dnia za pracę, zdolności, rodzinę, wiarę, miłość itd. Patrz pokornie na siebie i otaczający Cię świat. Nie gardź wykluczonymi. Zobacz w nich braci i siostry. Pomóż im znaleźć jakąś pracę. Dodaj im wiary w to, że też są ważni i mają jakieś ukryte talenty. Bóg pragnie przyjąć ich do swojej winnicy. Nikt na ziemi nie powinien być bezczynny. Nie poniżaj nigdy osób ,,słabszych”. Nie dodawaj im kompleksów. Może przyjść taki czas, że to oni jako Ci ostatni staną się pierwszymi i będą mogli wstawiać się za Tobą u miłosiernego Boga.

Panie Boże, dziękuję Ci za obraz Twojej niezwykłej pedagogii. Twoja dobroć zawstydza mnie i uczy bycia prawdziwie hojnym dla wszystkich osób, a zwłaszcza dla tych, którzy czują się niepotrzebni. Poprowadź mnie przez życie, abym wiele osób zaprosił do ,,pracy” w Twojej winnicy.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Sie 22 '19, 07:34
Maryja Matką i Królową - 22 sierpnia

(Łk 1,26-38) Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.

Na końcu oktawy uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, którą obecnie Kościół już nie obchodzi przeżywamy wspomnienie obowiązkowe Najświętszej Maryi Panny Królowej.

Dzisiejsza Ewangelia przypomina nam scenę Zwiastowania, czyli przyjście Jezusa do nas przez łono Maryi. W tym właśnie momencie Maryja staje się Matką Jezusa i naszą Mamą.

1. Maryja naszą Mamą.

Oto słowa Maryi skierowane do nas, które zapisał ks. Stefano Gobbi, Do kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej, w 1980 roku, cyt.:

„Kościół zaprasza was, abyście patrzyli dziś na Mnie i oddawali Mi cześć jako Matce. Jestem prawdziwą Mamą Jezusa i waszą prawdziwą Mamą.

„Jestem waszą Mamą, ponieważ dałam wam Mojego Syna Jezusa.”

„Jestem Mamą Jezusa, więc mogłam stać się także waszą Mamą.”

Następnie słyszymy zapewnienie Maryi pełne nadziei wobec nas:

„Jak doskonale wypełniłam Moje macierzyńskie zadanie w stosunku do Mego Boskiego Syna, tak obecnie muszę wypełnić Moje macierzyńskie zadanie wobec was wszystkich.”

O czym mówi do nas Maryja?!

Otóż o obecnych czasach, że jak przygotowała Ona doskonale pierwsze przyjście Jezusa na świat w wymiarze Jego Boskiego człowieczeństwa, tak ma od Boga Ojca następne zadanie, aby przygotować nas wszystkich na powtórne przyjście Syna Bożego na „końcu czasów”.

2. Zapytajmy zatem, jak chce przygotować nas Maryja na „koniec czasów”?

Wzywając nas do POKUTY!

To przesłanie otrzymaliśmy od Niej na początku XX wieku w Fatimie i z każdym dniem jest ono coraz bardziej aktualne, ba - KONIECZNE!!!

Pokuta podjęta w pierwsze soboty miesiąca dotyczy pięć bluźnierstw przeciw Matce Bożej. Oto one:

„Córko moja – powiedział Jezus do Siostry Łucji – powód (pokuty) jest prosty: chodzi o pięć rodzajów zniewag i obelg, którymi znieważa się Niepokalane Serce Maryi”. Po czym Zbawiciel wymienił kolejno:

1. Obelgi przeciwko Niepokalanemu Poczęciu.

2. Przeciwko Jej Dziewictwu.

3. Przeciwko Jej Bożemu Macierzyństwu z jednoczesnym zastrzeganiem się w uznawaniu Jej wyłącznie za Matkę człowieka.

4. Wszystkie te obelgi, przez które usiłuje się otwarcie wpoić w serca dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść wobec tej nieskalanej Matki.

5. Bluźnierstwa, które bezpośrednio Ją znieważają w Jej świętych wizerunkach.

Pan Jezus ujawnia tu, że jest coś, co boli Jego Serce najbardziej! Są to grzechy, które najdotkliwiej ranią Niepokalane Serca Maryi, Jego Matki. Jezus prosi o praktykowanie pierwszych sobót po to, aby wynagrodzić za grzechy, przez które cierpi Serce Matki.

Dlatego tak ważna jest intencja zadośćuczynienia za ból, jaki odczuwa Niepokalane Serce Maryi ranione wspomnianymi grzechami.

Siostra Łucja rozpoczyna swe zapiski uwagą, aby: „Nie zapomnieć o intencji wynagradzania, która jest bardzo ważnym elementem pierwszych sobót”. Bowiem wartość tego nabożeństwa uzależniona jest od tego, czy ludzie „mają zamiar zadośćuczynić Niepokalanemu Sercu Maryi”.

3. Matka Boża i nasza Mama, jest też naszą Królową.

Co sama nasza Mama mówi o sobie, jako Królowej, cyt:

„Gdy zostałam wzięta do chwały Raju, postawiono Mnie po prawicy Mojego Syna. Jezus uznał w ten sposób, że jest Mi należna największa cześć, jako Jego dziewiczej Matce, ściśle związanej z Nim w dziele Odkupienia, uczestniczce wszystkich Jego cierpień, wezwanej teraz do dzielenia Jego Boskiej potęgi w chwale.”

„Jestem po prawicy Syna, abym mogła spełniać przy Nim Moje duchowe zadanie Matki Kościoła i całej ludzkości.”

„Jestem po prawicy Syna modląc się za wami, wstawiam się za wami, jestem przy was i wspieram was w straszliwej walce przeciwko szatanowi i wszystkim złym duchom, przeciwko złu i grzechowi, żeby pewnego dnia Chrystus mógł pokonać potęgę śmierci, którą ma ona jeszcze nad wami.”(Gobbi, Jaśnieje Królowa po Twojej prawicy, 598).

A do kapłanów Matka Boża powie:

„Tak na końcu świata, kiedy Jezus wskrzesi was na Swój ostateczny i powszechny Sąd, także wy, Moi synowie(kapłani), będziecie mogli wstąpić tam, na wyżyny Raju, i wtedy zostaniecie postawieni po prawicy Syna i waszej Mamy Niebieskiej, aby z Nim cieszyć się na zawsze doskonałą i wieczną szczęśliwością.”(Gobbi,598).

4. W dzisiejszej Ewangelii, Maryja w odpowiedzi na zwiastowanie anioła  odpowiedziała: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa. Wtedy odszedł od Niej anioł.”

Postawa służebna Maryi wobec Boga, wypowiedziana słowami: „Niech mi się stanie według słowa Twego” jest postawą królewską. Królowi wszechświata, bowiem służymy, jako ojciec i matka, polityk i nauczyciel, ksiądz i sprzątaczka, to niesamowity zaszczyt!

Umiłujmy zatem właśnie tę postawę naszej Królowej, postawę służebną, abyśmy później mogli razem z Nią stanąć po prawicy Jej Syna. Amen! Ks. Roman Chyliński.

Bożena
Bożena Wrz 1 '19, 08:15
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Uniżenie

"Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich: «Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych»." Łk 14, 1. 7-14

Przypomnij sobie uczty, na które byłeś zapraszany. Mogą to być wesela, imieniny albo domowe przyjęcia. Jakie miejsce najczęściej zajmowałeś? Czy lubiłeś być w centrum uwagi, czy jednak wolałeś pokorne miejsce na końcu stołu? A może w pozorowanym uniżeniu siadałeś na uboczu, a w sercu zazdrościłeś, że ktoś jest posadzony zbyt wysoko i jest bardziej doceniony niż Ty. Jak reaguje Twoje serce w takich sytuacjach? Czy potrafisz uwielbiać Boga za to, że w ogóle jesteś zaproszony na ucztę i masz miejsce przy stole?

Piękną i szalenie trudną radę Jezusa można usłyszeć w drugiej części Ewangelii. Chrystus mówi o tym, aby zapraszać na swoje uczty, nie krewnych i bogatych, ale ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych, którzy nie mają, czym się odwdzięczyć. Czy zrobiłeś kiedyś ucztę dla ubogich? Czy zaprosiłeś chociaż jedną taką osobę do swojego stołu? Może jesteś ,,gorliwym” katolikiem już 20 albo i 40 lat, a wciąż zapraszasz tylko najbliższych, którzy odwdzięczają się Tobie, a zapominasz o ubogich, których z pewnością nie brakuje w Twoim rejonie. Czy zdajesz sobie sprawę z Tego, że nie żyjesz według Ewangelii?

Co zatem zrobić, aby pójść za wezwaniem Jezusa? Jak rozkochać się w ludziach najuboższych i zobaczyć w nich Boga? Jak przełamać się i uczynić swój dom otwartym na osoby najbardziej doświadczone przez życie?

Myślę, że trzeba zacząć bardzo pokornie od wpuszczenia takich ludzi do swojego serca (wewnętrznego domu). Można to uczynić przez gorliwą modlitwę (na tym polega np. duchowa adopcja osób bezdomnych prowadzona przez Przyjaciół Bezdomnych). Gdy stale poleca się Bogu ubogich w swoich modlitwach oraz w spontanicznych spotkaniach z takimi osobami np. na ulicy, to powoli przychodzi piękna miłość do tych ludzi. Źródłem tej miłości jest przede wszystkim Eucharystia. Karmienie się Słowem Boga oraz Jego Ciałem, sprawia, że człowiek zaczyna kochać wszystkich bez wyjątków, tak jak to czynił sam Jezus Chrystus.

Panie, błagam Cię o większą miłość, pokorę i odwagę, abym kochał całym sobą wszystkie osoby, a zwłaszcza tych, którzy w życiu otrzymali najmniej miłości.

PS Polecam dzisiaj na WNG dokument o człowieku, który prawdziwie ukochał Jezusa i ubogich oraz miał niezwykle głęboką pokorę i łaskę jednoczenia się z Jezusem.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Wrz 2 '19, 07:56
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Kiedy szkoła daje radość?

"Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana».

Zwinąwszy księgę, oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Niego utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, które słyszeliście». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: «Czy nie jest to syn Józefa?» Wtedy rzekł do nich: «Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu, w swojej ojczyźnie, tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum».

I dodał: «Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman». Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się." Łk 4, 16-30

W dniu rozpoczęcia nowego roku szkolnego i katechetycznego Pan Bóg daje nam obraz Jezusa, który czyta w synagodze księgę proroka Izajasza. Chrystus trafia na tekst o Duchu Pańskim, który spoczywa na Nim i posyła, aby nieść ubogim dobrą nowinę, więźniom głosić wolność, a niewidomym przejrzenie. W taką misję głoszenia można wpisać nie tylko biskupów, księży, katechetów, ale i wszystkich nauczycieli oraz rodziców. Przecież małe dzieci rozpoczynają swoją edukację jako bardzo ubogie, ,,niewidome” maleństwa, które karmią się zasłyszanymi treściami. Dlatego też przed całym gronem pedagogicznym jest wielkie zadanie i odpowiedzialność za edukację i wychowanie młodego pokolenia.

Jezus zdawał sobie sprawę z tego, że na Nim także ciąży odpowiedzialność za to, jak przybliży ludziom Królestwo Boże i właściwie obraz samego Boga. On nauczał z wielką miłością, pokorą, ale i mocą. W dzisiejszej Ewangelii widać dwie skrajne reakcje Jego słuchaczy. Na początku publicznej działalności Chrystus był podziwiany, a lud karmił się każdym słowem z Jego ust. Później zaczęły się różne podstępy wrogich i zazdrosnych faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Dlatego też wiele osób dało się zwieść i przestało patrzeć na Chrystusa, jak na niepodważalny autorytet. Co wtedy czuł najważniejszy nauczyciel w dziejach ludzkości?

Myślę, że dobrze zrozumieją Go rodzice, którzy patrzą na swoje dorastające pociechy, które w okresie buntu zaczynają mądrzyć się i uważać, że coś wiedzą lepiej. Podobnie czują się nauczyciele, którzy z czasem widzą rozluźnienie w szeregach uczniów i brak chęci do dalszej edukacji. Niekiedy są także niemili i przeszkadzający w uczeniu pozostałych uczniów. Dzisiaj wielu nauczycieli musi mocno walczyć o to, aby być autorytetem wśród młodych ludzi. Sam tytuł naukowy nie gwarantuje już nikomu tego, że będzie się słuchanym i szanowanym. Jak zatem uczyć się albo nauczać innych, aby mieć prawdziwy autorytet ucznia lub nauczyciela?

Zacząłbym od pokornego powierzenia się Jezusowi – pierwszemu niepodważalnemu autorytetowi wszech czasów. Warto pójść dzisiaj na Mszę świętą i prosić Go o siłę do uczenia się i nauczania innych. Z Nim naprawdę ten rok może być bardzo wartościowy i wiele wnoszący do naszego życia. Potrzeba prosić o łaskę wielkiej miłości do ludzi ze szkoły. Myślę, że nauczyciele powinni ze szczerej miłości do uczniów przekazywać im z pasją konkretny materiał wiedzy. Natomiast uczniowie słuchając nauczycieli niech zauważą ich poświęcenie oraz pełni wdzięcznością do Boga i ludzi niech karmią się tym, co będzie im przekazywane.

Panie, dziękuję Ci za wielką łaskę towarzyszenia młodym ludziom i oddziaływania na nich poprzez edukację. Pójdź ze mną do szkoły i przekazuj z miłością i pasją wiedzę o Bogu. Pomóż mi dzielić się żywą wiarą z tymi, których mi powierzysz. Proszę Cię także o jedność wśród rodziców, nauczycieli, wychowawców i katechetów, aby dla wszystkich najważniejsze było dobro dzieci i młodzieży.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Wrz 3 '19, 09:34
  Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Kogo miałbym się lękać?

"Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie, i mówili między sobą: «Cóż to za słowo, że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą». I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy." Łk 4, 31-37

Wyobraź sobie Jezusa pełnego mocy, który rozkazuje demonowi opuszczenie ciała człowieka. Zobacz prawdziwą siłę swojego Pana i Zbawiciela. Niech ta scena przypomni Ci, że w walce z pokusami możesz stawać w autorytecie Chrystusa i w Jego imię wyrzekać się wszelkiego zła. Niech nigdy nie zabraknie Ci wiary w Tego, który jest odwiecznym pogromcą demonów.

Nie daj się także wkręcić w rozmowy o ,,potędze” duchów nieczystych. One nigdy nie były i nie będą silniejsze od łaski Bożej. To ludzie po prostu za bardzo oddalają się od żywego Boga i wystawiają się na wiele zagrożeń duchowych. Tak dzieję się także wtedy, gdy ktoś zbytnio fascynuje się tym, co jest demoniczne. Warto bardziej pochylać się nad pięknem Ewangelii i miłości Bożej, aby mieć głębokie przekonanie kim się jest i kto stoi za naszymi plecami.

"Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach, sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» – tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie umkną. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg na to, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy – żywi czy umarli – razem z Nim żyli. Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie." 1 Tes 5, 1-6. 9-11

Św. Paweł przypomina nam dzisiaj, że mamy być synami światłości, którzy czuwają, są trzeźwi i gotowi w każdej chwili na powtórne przyjście Pana oraz Sąd Ostateczny. Taka postawa powinna charakteryzować osoby, które żyją w przyjaźni z Jezusem. Będąc prawdziwie blisko Niego nic nie powinno nas zaskoczyć ani powodować jakiegoś lęku.

"Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?" Ps 27, 1

Panie Jezu, wiem, że jesteś przy mnie i nie muszę bać się świata, demonów, wyzwań, a nawet wszelkich zagrożeń. Bez Twojego dopustu nie stanie mi się nic tragicznego, a jeśli do tego dopuścisz to ufam, że dasz mi wystarczająco siły i łaski, abym wytrwał przy Tobie i uwielbiał Ciebie w każdym czasie.

Polecam dzisiaj na WNG bardzo proste i krótkie świadectwo, które może dodać wiary w moc Jezusa Chrystusa.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Wrz 4 '19, 12:43
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Niestraszne choroby

"Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im. O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!» Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.

Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany». I głosił słowo w synagogach Judei." Łk 4, 38-44

Wyobraź sobie Jezusa, który rozkazuje gorączce opuścić ciało chorej teściowej Szymona. Zobacz także obraz wielu ludzi, którzy przynoszą chorych na rozmaite choroby, a Chrystus tak po prostu uzdrawia ich. Zauważ, że są także osoby cierpiące duchowo, które doświadczają pewnie dręczeń, a może są nawet opętania. Im także zostaje przywrócone pełne zdrowie. Po tak wspaniałych znakach Jezus zapragnął odpocząć na modlitwie w miejscu pustynnym. Ludzie jednak nie dają mu spokoju. Oni chcą Go zatrzymać w swojej miejscowości. Słyszą jednak odpowiedź, że inni także potrzebują Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym.

Przenosząc się na dzisiejsze czasy, zapytam podchwytliwie, czy wierzysz, że ten sam Jezus – wspaniały Lekarz ciał i dusz jest obecny w Twoim kościele parafialnym? Czy wierzysz w Jego moc? Czy potrafisz sobie wyobrazić, że jedno przyjęcie Komunii świętej może spowodować ustąpienie gorączki, konkretnej choroby, a nawet nowotworu? Oczywiście nie zamierzam namawiać Cię, żebyś nie chodził do lekarzy i nie korzystał ze szpitali. To wszystko jest dla Twojego dobra. Jednak oprócz drogi tradycyjnego leczenia, nie zapominaj, że jest Lekarz, który jest ponad wszelkimi chorobami. Warto zwracać się do Niego, ponieważ On może uznać, że właśnie na Tobie ukaże ludziom znak swojej mocy, aby przypomnieć, kim jest i jaka jest Jego potęga.

Warto dodać, że w głębokiej jedności z Chrystusem nie straszna jest człowiekowi żadna choroba. Wielu świętych oddawało swoje bóle fizyczne w intencji wielkich grzeszników i jednoczyło się ze swoim cierpiącym Panem. Z ich ofiary Bóg pewnie wyprowadził wiele dobra. Są także osoby, które z powodu choroby odchodziły z tego świata, ale były to odejścia w głębokiej jedności z Bogiem dzięki sakramentom (namaszczenia chorych, spowiedzi i Komunii świętej). Kto wie, czy bez choroby umarliby w łasce uświęcającej. Dlatego też nigdy nie obrażaj się na Boga w czasie choroby. Nie daj się zwieść podstępom demonów, które wykorzystują ten czas na atakowanie Jezusa w Twoich myślach. Ty pokornie trwaj w łasce i wiedz, że Pan może wszystko.

"Ja zaś jak oliwka kwitnąca w domu Bożym
na wieki zaufam łaskawości Boga.
Będę Cię sławił na wieki za to, co uczyniłeś,
polegał na Twoim imieniu,
ponieważ jest dobre dla ludzi oddanych Tobie." Ps 52, 10-11

Panie Jezu, wiem, że moje zdrowie jest w Twoich rękach. Ile tylko zechcesz, niech będę w pełni sił. Kiedy stracę siły poprzez jakąś chorobę, to proszę daj mi łaskę jeszcze większego duchowego zbliżenia się do Ciebie oraz pokory, abym nigdy nie buntował się przeciwko Twojej świętej woli.

Mam nadzieję, że dzisiejsze załączniki na WNG pomogą Ci uwierzyć w moc Jezusa Chrystusa.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Wrz 5 '19, 08:13
Wypłyń na głębię - 5 września

(Łk 5, 1-11) Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów". A Szymon odpowiedział: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci". Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny". I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

Czytając dzisiejszą Ewangelię jesteśmy świadkami powołania Piotra na Apostoła. Warto tej wyjątkowej sytuacji się przyglądnąć i to z kilku względów:

- Św. Łukasz zupełnie inaczej opisuje tę chwilę od pozostałych Synoptyków( Marka i Mateusza).

- Akcentuje dialog jaki wystąpił między Piotrem , a Jezusem.

- Występują w tym powołaniu wyjątkowe słowa Jezusa, którego nie znajdziemy w żadnej innej Ewangelię, a mianowicie: „Wypłyń na głębię”.

- Głęboka jest tu również psychologia Jezusa pociągającego człowieka do wielkich rzeczy.

 

1. Wypłyńmy, więc i my na głębię analizy treści tego wydarzenia.

„Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego…”.

Cała ta sytuacja powołania Piotra rozpoczyna się nad brzegiem jeziora Genezaret.  Św. Łukasz podkreśla wielki głód słuchania słowa Bożego wśród prostego ludu Izraelskiego, którego synagoga i jej przedstawiciele dawno już zaniechali.

W tym wydarzeniu nic nie dzieje się przypadkowo: obecność rybaków, po nieudanym połowie, obecność Jezusa, który ze względu na duży tłum słuchających Go, musiał skorzystać z łodzi i to akurat Piotra, aby trochę odpłynąć od brzegu oraz samo nauczanie Mistrza.

2. „Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów".

Widzimy nagłą zmianę akcji. Jezus po nauczaniu tłumów nagle zwraca się do Piotra słowami: „Wypłyń na głębię”.

Piotr na razie te słowa przyjmuje jednoznacznie. Zapewne tak sobie myśli, Mistrz chce, aby dokonali jeszcze raz próby połowu ryb.

Jezusowi jednak chodzi nie tylko o ten rodzaj wypłynięcia i nie tylko o ten rodzaj połowu.

3. „A Szymon odpowiedział: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci".

Jednak Piotr powoli „wypływa na głębie” swojej duszy, ponieważ ZAWIERZYŁ SŁOWU JEZUSA.

I nasze życie duchowe może rozpocząć się od codziennego rozważania słowa Bożego. To najlepszy sposób, aby „wypłynąć na głębie” poznania prawdy: o sobie, o świecie i o Bogu.

Warto zaryzykować i zmieniać własne życie według usłyszanego słowa Bożego.

4. „Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb…”.

Jest pierwszy efekt posłuszeństwu słowu Bożemu: „Obfity połów”.

W naszym życiu może być podobnie.

Co dotychczas nie potrafiliśmy w sobie przepracować sami: w postawie i stylu życia, w opanowaniu siebie, łagodności i pokoju wewnętrznym wobec trudnych i zaskakujących nas sytuacji oraz w podejmowaniu jasnych decyzji, to mocą słowa Bożego nagle możemy to uczynić!

Powoli zauważamy, że rozważanie Ewangelii oraz decyzje i podejmowane próby, aby ją wcielić w swoje życie, powoli przynoszą efekty przemiany wewnętrznej w pracy nad własnym charakterem.

Uwierzmy zatem, że codzienne rozważania słowa Bożego otwiera nam oczy duszy na inne wartości, które dotychczas trudno było nam zauważyć.

5. „Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny".

I nam na początku życia duchowego wydaje się, tak jak Piotrowi, że grzeszność przeszkadza nam w drodze ku doskonałości chrześcijańskiej. Nic bardziej mylnego!

Nie nasza grzeszność,  lecz brak odczuwania własnej grzeszności jest przeszkodą do stawania w prawdzie i wzrastania w świętości.

Niestety, zatwardziałość serca i brak poczucia winy z powodu popełnionych grzechów zamykają nas na współpracę z Duchem Świętym, a przez to, nie doprowadzają nas do konfesjonału.

Bez sakramentu spowiedzi, nie ma pełnego nawrócenia do Boga.

Musimy wiedzieć, że najcięższa walka z szatanem o zbawienie człowieka zawsze idzie o konfesjonał. A chodzi tu o SKRUCHĘ  SERCA!

Maryja, Niepokalana w Kibeho przypomniała nam Koronkę do „Siedmiu boleści Matki Bożej”, jako skuteczną broń przeciw szatanowi, o skruchę serca nawracającego się człowieka.

Jedna widzących, Marie-Claire, po objawieniu się Matki Bożej powtarzała, że trzeba rozważać Mękę Jezusa i głęboki ból Jego Matki. Trzeba odmawiać różaniec i koronkę do Siedmiu Boleści NMP, żeby otrzymać łaskę żalu za grzechy.

Podczas pierwszego objawienia Maryja powiedziała:

“Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Nie zwracam się tylko do ciebie, lecz do wszystkich. Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego.”

Idąc za prośbą Matki Bożej, trzeba nam na modlitwie wypraszać skruchę serca dla zatwardziałych i nie żałujących grzeszników, którzy w ogóle za takich siebie nie uważają.

 Dlaczego?

Ponieważ będąc daleko od Bogu, ich sumienie przestało być wrażliwe na zło i grzech.

Natomiast, kiedy wracamy do Boga, zaczynamy miłować Boga i ludzi, a przez to wrażliwość naszego sumienia staje się czuła na zło.

Na przykład, dotychczas nie zwracaliśmy uwagi na nasz „brudny” język: przekleństwa, wulgaryzmy, obmowa, czy plotkowanie. Kiedy natomiast zbliżymy się do Boga,  przez rekolekcje lub przewartościowanie swojego życia na skutek choroby i innych trudnych doświadczeń,  zaczynamy zmieniać  nasz język i styl odnoszenia się do drugiego człowieka.   

6. „Lecz Jezus rzekł do Szymona: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.”

Jezus ma nam dzisiaj, co innego do zaproponowania.

On chce, abyś taki, jaki jesteś, z poczuciem własnej grzeszności i niedoskonałości, poszedł za Nim!

Jak to zrobić?

- Wejdź do jakieś grupy, apostolatu, wspólnoty gdzie częściej można usłyszeć katechezę, wyjechać na jakieś rekolekcje, głębiej przeżyć spotkanie z Jezusem.

- „Przyciągnij łódź” starego stylu życia - byle jakiego i powierzchownego - do brzegu i zostaw ją tam.

- „Zostaw wszystko” jak mówi św. Łukasz: swoje dawne zabezpieczenia, pewniki, które sam sobie stworzyłeś, może i złe relacje z ludźmi związane z nieuczciwością lub podwójnym życiem.

I pójdź za Jezusem, za Jego słowem. Zacznij głębsze życie, a przez częstszą spowiedź i Komunię świętą zadbaj o duszę.

Modlitwa” Panie Jezu, to Ty dzisiaj mówisz do mnie „Wypłyń na głębię” nowego życia. Pomóż mi oczyścić swoją duszę ze starych, złych przywiązań i przyzwyczajeń. Zostawić w konfesjonale  to, co Ciebie raniło: letniość mojej wiary i niechęć do rozmowy z Tobą na modlitwie. I spraw, abym odtąd innych przyprowadzał do Ciebie. Amen. ks. Roman Chyliński.

Strony: «« « ... 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 »