Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Sty 30 '20, 07:46
 

Jezus mówił ludowi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

I mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”. (Mk 4,21-25)

Pamiętam, gdy jako uczeń klasy maturalnej pożyczyłem od mojego katechety książkę Bruno Ferrero „Dzika róża”. Zapadła mi ona w pamięć m.in. przez jedno opowiadanie, którego zakończeniem była modlitwa: „Panie, uczyń mnie lampą, sam się spalę lecz dam światło innym.”

Przywołuję te słowa w kontekście dzisiejszej Ewangelii, która mówi o świetle. Światło jest po to, by rozjaśniać mroki. Jeśli zabraknie światła, łatwo jest upaść, tracąc bezpieczny grunt pod nogami.

Myślę, że każdy z nas ma takie doświadczenie, związane z brakiem światła. Ciemność budzi lęk, strach i obawy. Światło przeciwnie, rodzi nadzieję i poczucie bezpieczeństwa, dlatego nie można światła zakrywać, przykrywać, chować… Światło ma świecić. Ale zaraz, zaraz. Jak to się ma do naszego życia?

Przypomnę Ci siostro i bracie jeden fakt, bardzo konkretny. Kilka tygodni temu radowaliśmy się z narodzin Pana Jezusa. On jest Tym Światłem, danym przez Ojca tobie i mnie. Nie możemy zachować dla siebie Jego obecności w naszym osobistym życiu. Nie możemy Światła ukryć przed innymi.

Światło ma w sobie coś jeszcze: jest podzielne. Światłem, którym jest Chrystus, trzeba się dzielić. W tym wszystkim chodzi o świadectwo, jakie składamy wszędzie tam, gdzie Boża Opatrzność stawia nasze kroki. Popatrz, mamy tyle okazji, by pomóc innym, by powiedzieć im, jak cudownie jest być chrześcijaninem. Piękna jest ta nasza godność ale my jednak boimy się o niej świadczyć. Przykrywamy światło naszej wiary korcem lęku, strachu i obawy przed tym, że wezmą nas za dziwaków.

I tu właśnie rodzi się zadanie do wypełnienia: mam być lampą, która może się wypalić, ale da światło innym, zwłaszcza tym, którzy znajdują się daleko od Chrystusa, błądzą na peryferiach wiary. Nie chowaj się, nie bój się. Chrystus cię potrzebuję.

I dalej. Oto Pan nas dziś ostrzega: Uważajcie na to, czego słuchacie. Jak wiele dziś słuchamy słów, niekoniecznie Bożych. Na co dzień płyną potoki słów, kształtujących nasz pogląd, naszą osobowość a nawet naszą wiarę. W tym wszystkim gubi się najważniejsze słowo: słowo Boże. Gdybyśmy wszyscy żyli według programu, który daje słowo Boże, bylibyśmy o wiele szczęśliwsi. A my słuchamy słów, które prowadzą do zatracenia, zamieszania w sercu, zagubienia…

Warto dziś sobie wziąć do serca słowa Pana. On nigdy nikogo nie zawiódł i nie zawiedzie. Świat zawodzi, Bóg zostaje wierny. Wciąż ten sam: czuły i kochający. Dlatego nie pozwólmy by światło Bożego słowa i Miłości Bożej zgasło przykryte korcem zwątpienia. Odwagi! Bóg nas posyła z konkretnym zadaniem: złożyć świadectwo i pomóc innym wrócić na drogę wiary.

Konkret na dziś: Poproszę Boga, by światło mojej wiary nigdy nie zagasło. Postaram się również, by moje życie, moja wiara i moje świadectwo było światłem dla innych.

Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Bożena
Bożena Lut 2 '20, 16:47

KU WOLNOŚCI

Ml 3,1-4 * Ps 24 * Hbr 2,14-18 * Łk 2,22-40

To święto aż się mieni od znaczeń. Mówi o pokorze Boga poddającego się regułom Przymierza – święty Łukasz aż cztery razy podkreśla wypełnianie przepisów Prawa przez Świętą Rodzinę. Mówi o pobożności i skromnym statusie Józefa i Maryi – pielgrzymka do Świątyni nie była obowiązkowa, a synogarlice ofiarowywali ci, których nie było stać na baranka. Mówi o wielkim umiłowaniu Boga przez Symeona i Annę, których całe życie było cierpliwym oczekiwaniem, gdyż „miłość cierpliwa jest”. Ale mówi też o realnej obecności zła w świecie, w którym Dobro musi być niekiedy „znakiem sprzeciwu”, a ból przeszyje serce Królowej Pokoju. Mówi także o delikatnej obecności Boga, o tym, że trzeba uwolnić się od szumu i hałasu naszego zabiegania, aby Go spotkać.

„W wielkim zgiełku wielu osób, zajętych swoimi sprawami: kapłanów, lewitów z ich kolejami posługi, licznie zebranych pobożnych wiernych i pielgrzymów – mówił Benedykt XVI – nikt z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje… Tylko dwoje staruszków, Symeon i Anna, odkrywa wielką nowość”. Dzięki temu scena ofiarowania mówi także o wyzwoleniu, o wolności. Albowiem ów „człowiek prawy i pobożny” wziąwszy Chrystusa w objęcia – wedle Orygenesa – mówi: „Dopóki Cię nie objąłem, byłem w więzieniu i nie mogłem się wyzwolić z moich więzów”.

Chrystus przywraca wolność. Ofiarowanie jest także świętem wolności. Dlatego Kościół uznaje to święto za „Dzień osób konsekrowanych”. Konsekracja, złożenie ślubów zakonnych, jest bowiem i wyzwoleniem, i znakiem sprzeciwu wobec nienasycenia tego świata zniewolonego przez konieczność zaspokajania niezliczonych zachcianek, wśród których – szeroko pojęta – nieczystość, a więc pożądliwość oraz żądza pieniądza, zajmują poczesne miejsce. Śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa są aktem wyzwolenia – „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”.

Maciej Zięba OP

Bożena
Bożena Lut 3 '20, 07:37
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Niezwykła historia

"Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Ledwie wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami.

Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.

A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze.

Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach. A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.

Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili." Mk 5, 1-20

Aż ciężko wyobrazić sobie biedne serce opętanego człowieka, który mieszkał w grobowcach. Nie było osoby, która potrafiłaby pomóc mu. Ludzie radzili sobie z nim tak jak potrafili. Wiązali go łańcuchami i zakładali pęta. Nic nie pomagało. Nagle przechodzi Jezus i demony posłusznie przyprowadzają ciało opętanego i jeszcze oddają pokłon Chrystusowi. Zobacz sercem tą MOC Boga! Zauważ małość tak wielu demonów… ,,Dla Boga nie ma nic niemożliwego”…

Niedawno słuchałem rekolekcjonisty, który z tej historii wyprowadził piękną naukę o tym, jak jesteśmy ważni dla Stwórcy. Pamiętam słowa: jesteście ważniejsi niż 2 tysiące świń (ok. milion złotych). Bóg od tak potrafił zatopić tyle ,,pieniędzy”, stworzenia, aby uratować tego biednego człowieka. Co tam milion złotych, czy dwa tysiące świń. On przelał swoją krew. Oddał swoje życie za mnie i za Ciebie. Zobacz sercem tą niezgłębioną miłość.

W końcowej części Ewangelii słyszymy, że Jezus polecił uzdrowionemu powrót do ludzi i opowiadanie, co Bóg mu uczynił. Tu przypomina mi się świadectwo Pana Henryka Krzoska, który był bezdomnym alkoholikiem. Wiele razy odbierał sobie życie. Spał pod mostami albo w śmieciach. Po jego uzdrowieniu otrzymał właśnie słowa: wróć do swoich i opowiadaj, co Ci uczyniłem. Dzisiaj tak myślę, że Jego alkoholizm był takim demonicznym związaniem, z którego mógł uwolnić go tylko Chrystus.

Pomyśl dzisiaj o osobach, które są najbardziej spętane przez różne grzechy, nałogi, brak przebaczenia itp. Wołaj do wszechmocnego Jezusa, aby przyszedł do tych ludzi, jak do dzisiejszego człowieka z Ewangelii. Przedstaw tych ludzi Bogu na modlitwie i wierz całym sercem, że przyjdzie taki dzień, w którym ,,zatopi się” ewangeliczne 2 tysiące świń albo milion złotych dla ocalenia choćby jednego biednego człowieka. Myślę, że Twoje modlitwy, ofiarowane Komunie, Msze, posty, cierpienie będą czymś więcej niż danie komuś miliona złotych. Ufaj do końca.

Panie Jezu, dziękuję za dzisiejszą Ewangelię. Dziękuję za ocalenie mnie już tyle razy. Dziękuję za to, że oddałeś za mnie życie. Polecam Ci dzisiaj wszystkie osoby, które są najbardziej pogubione, zniewolone, opętane, nie potrafiące wyjść ze swoich nałogów. Ocal ich! Przyjdź do nich i daj im łaskę uzdrowienia.

Polecam dzisiaj na WNG niezwykły załącznik, które może dodać Ci wiary i ufności.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 4 '20, 08:05
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Dotknij Go z wiarą

"Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg jeziora Genezaret, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał.

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości.

A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto dotknął mojego płaszcza?» Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął». On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości»." Mk 5, 21-34

We wczorajszej Ewangelii Jezus ukazał wielką moc i potęgę, gdy uwolnił człowieka od wielu demonów. Dzisiaj zobacz kolejne piękne obrazy, które daje słowo Boże. Popatrz najpierw na kobietę, która po ludzku próbowała już wszystkiego, żeby przezwyciężyć wstydliwą dolegliwość. W całym swoim bólu musiała pomyśleć, że jedyny jej ratunek jest w Jezusie. Wzbudziła w swoim sercu maksymalny akt wiary i postanowiła dotknąć się chociaż płaszcza Zbawiciela. Tak też się stało.

Zatrzymaj się nad obrazem, w którym Chrystus odwraca się, szuka swoim wzrokiem uzdrowionej kobiety, a ona z drżeniem tłumaczy się z całej sytuacji. Jak patrzy na nią Jezus? Jest pewnie głęboko wzruszony jej postawą. Pochwala ją za ten akt wiary i nie małej desperacji.

Jak wygląda Twoja wiara? Czy wierzysz, że każde dotknięcie Ciała Chrystusa w Komunii świętej może uzdrowić Cię z dolegliwości? Ile jeszcze potrzebujesz dowodów Bożej mocy, żeby uwierzyć mocniej. Proś stale o głębszą wiarę…

"Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego.

Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go.

Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!» Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść." Mk 5, 35-42

Kolejny obraz z drugiej części Ewangelii pokazuje niezwykłą próbę wiary Jaira. Znajomi mówią, że jego córka już nie żyje. To jest fakt! W takim momencie Jezus mówi: nie bój się! Wierz tylko. Po chwili dokonuje się jeden z najbardziej spektakularnych cudów. Dwunastolatka budzi się ze śmiertelnego snu. Trzech Apostołów widzi to niezwykłe zdarzenie. Oni zachowują je głęboko w sercu. Po latach może zrozumieją, że Bóg w ten sposób powoli budował ich wiarę.
Czytaj stale Ewangelię. Rozważaj ją w sercu, a Twoja wiara naprawdę zacznie wzrastać.

"Ty bowiem, Panie, jesteś dobry i łaskawy,
pełen łaski dla wszystkich, którzy Cię wzywają.
Wysłuchaj, Panie, modlitwę moją
i zważ na głos mojej prośby." Ps 86, 5-6

Dziękuję Ci Panie za to, że stale budujesz moją wiarę. Proszę Cię, abym nigdy nie stracił tego wewnętrznego skarbu. Umacniaj mnie swoim słowem i Ciałem!

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 5 '20, 08:23
  Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Serce zablokowane powątpiewaniem

"Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał." Mk 6, 1-6

Od kilku dni słyszymy o niezwykłych cudach Jezusa. On sam pewnie był wzruszony tym, że tak wielka moc wychodzi od Niego, aby ratować ludzi i dawać im zdrowie fizyczne i duchowe. Gdy przychodzi do rodzinnego miasta zderza się jednak ze ścianą powątpiewań i niewiary. Swoi widzą Go jako zwykłego cieślę. To z jednej strony dowodzi, że do 30 roku życia Chrystus był zwykłym pokornym człowiekiem.

Dla Niego samego ten chłodny odbiór w rodzinnych stronach musiał być bardzo bolesny. Słyszymy nawet, że wprawiło Go to w zdziwienie. Tak jakby miał w sobie nadzieję, że ucieszą się z Jego przyjścia, będą mieli wiarę po usłyszeniu o wielkich znakach i będzie mógł ujawnić Bożą moc i chwałę w tym ważnym dla Niego miejscu. Tak się jednak nie dzieje przez zablokowane powątpiewaniem serca.

Czy nie czujesz się podobnie, gdy w szkole, pracy lub wspólnocie dokonujesz z Jezusem pięknych dzieł, a w swoim domu jesteś szarym człowiekiem ze wszystkimi łatkami z przeszłości? Może Twoi najbliżsi nie wierzą w to, że zmieniłeś się i zacząłeś żyć w bliskiej relacji z Bogiem. Co zrobić, aby przekonać tych którzy są tak blisko? Modlitwa, post, eucharystia, spokojne dzielenie się Ewangelią i pokorne czekanie aż Twoi bliscy wzbudzą w sobie głębszy akt wiary i powiedzą DZIĘKUJĘ za Twoje świadectwo. Nigdy nie trać nadziei. Taka chwila kiedyś przyjdzie. A gdybyś usłyszał takie dziękuję dopiero na Sądzie Ostatecznym, to i tak warto.

"Do Ciebie więc modlić się będzie każdy wierny,
gdy znajdzie się w potrzebie.
Choćby nawet wezbrały wody, fale go nie dosięgną.
Ty jesteś moją ucieczką,
wyrwiesz mnie z ucisku,
i dasz mi radość mego ocalenia." Ps 32, 6-7

Panie Jezu, czasami wydaje się, że wokół jest tak wiele osób powątpiewających w Twoją wszechmoc. Proszę o wiarę dla tych osób. Proszę także o konkretne znaki dla nich, aby ich serca przylgnęły do Ciebie. Uczyń z nich nowych świadków wiary.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 6 '20, 08:26
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Zaufaj w pełni

"Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».

I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich». Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali." Mk 6, 7-13

Czy rozumiesz polecenie Jezusa, które wypowiada do swoich uczniów? Czy mieści Ci się w głowie, to że można pójść w podróż życia nie mając nic? Przecież dla człowieka XXI wieku, który analizuje każdy szczegół, to musi być jakimś innym światem. Myślę, że nawet wielu współczesnych chrześcijan (także duchownych) nie do końca przyjmuje powyższe zalecenie Chrystusa.

Wyobraź sobie uczniów z Ewangelii, którzy idą do ludzi w pełnym zaufaniu do Boga. Oni nie troszczą się zbytnio o to, co mają jeść, czym przyodziać się, gdzie spać. Ich Pan zatroszczy się o to poprzez życzliwych ludzi. Zwiastuni Dobrej Nowiny mają jedynie głosić Chrystusa, wyrzucać złe duchy i uzdrawiać w imię swego Mistrza.

Zastanów się przez chwilę, jak Ty ufasz Bogu w swojej codzienności, pracy, szkole, obowiązkach stanu. Czy wszystko planujesz i kalkulujesz do ostatniego szczególiku? Czy zostawiasz cokolwiek swemu Panu? Ja wiem, że nie kłóci się gorliwe układanie życia z zawierzeniem go swemu Stwórcy. Jednak ponad całym ludzkim wysiłkiem powinny być stale słowa: Jezu bądź ze mną, Tobie ufam, wiem, że wystarczy mi Twojej łaski. Dziękuję za każdą pomoc i podtrzymywanie mojego istnienia.

"Bogactwo i chwała od Ciebie pochodzą.
Ty panujesz nad wszystkim,
w Twojej ręce spoczywa moc i siła,
Ty swoją ręką wywyższasz i utwierdzasz wszystko."
1 Krn 29, 12

W życiu nie liczą się pieniądze i dobra materialne. One jedynie pomagają w wypełnianiu życiowych misji. Bóg jest w stanie powierzyć Ci wiele dóbr i uzdolnić Twoje serce do dzielenia się tym z najbardziej potrzebującymi. Uważaj jednak na siebie i bądź pewien, że przyjdzie także nieprzyjaciel (z pychą, chciwością, nieumiarkowaniem itp.) i będzie chciał przywiązać Twoje serce do rzeczy materialnych. Ty stale jednocz się z Jezusem w Komunii świętej i Jemu ufaj. Nie bój się także utraty majątku. On i tak nie należy do Ciebie, lecz do Pana.

Jezu, dziękuję za wolność od spraw tego świata. Ty sam mi wystarczysz!

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 9 '20, 17:58
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Światło miłości

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi.

Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie»." Mt 5, 13-16

Jak być solą, która nadaje smak. Jak nie utracić miłości w szybkiej codzienności? Co robić, aby dawać prawdziwe Boże światło? Czy ja naprawdę potrafię świecić tak, aby Bóg był uwielbiany poprzez każdy mój czyn?

Może żyjesz już z Bogiem wiele lat. Odkąd pamiętasz słuchasz Jego słowa i karmisz się Jego Ciałem. Powinieneś naprawdę promieniować dobrocią, miłością, łagodnością, opanowaniem, pokorą, cierpliwością i wszelkimi cechami, które widziałeś u Jezusa i świętych. Jeśli tak jeszcze nie jest, to znaczy, że za mało w Tobie Boga, a za dużo Ciebie.

Jeśli przytłacza Cię to, że jeszcze masz wiele niedoskonałości i braków, to wiedz, że to może być początek Twojego głębszego nawrócenia i szczerego przylgnięcia do Chrystusa. Złóż w Nim całą nadzieję i proś o siłę do dawania dobrego świadectwa na każdy dzień. Uwierz w to, że w jedności sakramentalnej z Jezusem możesz nadawać niezwykły smak, gdziekolwiek udasz się w swoim życiu.

"Tak mówi Pan: «Dziel swój chleb z głodnym, do domu wprowadź biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziej i nie odwracaj się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!”

Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem»." Iz 58, 7-10

Posłuchaj Pana przemawiającego przez Izajasza. Dziel chleb z głodnym. Przyjmij biednych tułaczy. Przyodziej nagich. Nie odwracaj się od nikogo. Nakarm dusze przygnębioną. Jednym słowem – KOCHAJ! To jest uniwersalna wola Boża dla każdego. Nie czekaj na to, że ktoś odwdzięczy Ci się za Twoją miłość. Kochaj, bo jesteś kochany przez Boga. Całe dobro czyń dla Niego.

"Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia." J 8, 12

Panie Jezu, jesteś moim jedynym światłem. Wiem, że czasami głupio wpadam w ciemność i zniechęcenie. Jednak po chwili myślę o Twojej miłości i wiem, że mogę wszystko. Ty nigdy nie przestałeś mnie kochać. Ja także pragnę kochać wiecznie Ciebie. Niech Bóg będzie uwielbiony w każdym moim dobrym czynie. Pragnę świecić jedynie Twoim światłem Panie.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 10 '20, 10:47
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Boży dotyk

"Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie." Mk 6, 54-56

Zobacz wzruszający obraz z dzisiejszej Ewangelii. Gdziekolwiek pojawia się Jezus, tam jest poruszenie, mobilizacja i rozpala się wielka wiara w moc Bożą. Wyobraź sobie wszystkich ludzi, którzy są położeni na otwartych miejscach. Zauważ ich determinację, żeby dotknąć chociaż skrawka Jego płaszcza. W ten sposób WSZYSCY, którzy Go dotknęli, odzyskują zdrowie.

Popatrz teraz na swoje życie i wszelkie starania czynione, żeby odzyskać zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe. Czy dajesz z siebie wszystko, aby stale dotykać Chrystusa w Komunii świętej? Jak walczysz o pogłębienie swojej wiary? Czy trwasz przy Bogu na codziennej modlitwie i czytaniu Pisma świętego?

Jezus Chrystus jest tak blisko Ciebie. Możesz stale dotykać Go i być naprawdę zdrowym. Jeśli Twoja wiara w Jego moc osłabła, to wiedz, że ta dzisiejsza Ewangelia jest dla Ciebie. Rozważ ją głęboko w sercu i poproś o łaskę uzdrowienia. Później pójdź do kościoła i dotknij Go w spowiedzi i Komunii świętej. Czyń to nieustannie do końca Twoich dni, a będziesz prawdziwie zdrowy, czysty i zdolny do życia w Królestwie Bożym.

"Wejdźmy do Jego mieszkania,
padnijmy przed podnóżkiem stóp Jego." Ps 132, 7

Panie Jezu, pragnę stale przychodzić do Twojej świątyni i padać u twych stóp. Tylko w Tobie jest moje zdrowie.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 11 '20, 07:57
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Uzdrowienie serca

"Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?» Odpowiedział im: «Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie».

I mówił do nich: «Sprawnie uchylacie Boże przykazanie, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, oraz: „Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie”. A wy mówicie: „Jeśli ktoś powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie” – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki. I znosicie słowo Boże ze względu na waszą tradycję, którą sobie przekazaliście. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie»." Mk 7, 5-13

W dzisiejsze wspomnienie Matki Bożej z Lourdes przypada Światowy Dzień Chorego. Wiele osób chorych przyjdzie dzisiaj do świątyni, aby pomodlić się na Eucharystii i przyjąć sakrament namaszczenia chorych oraz zawierzyć swoje zdrowie Bogu przez serce Maryi.

Patrząc na dzisiejsze słowo Boże można nie dostrzec jakiejś wiążącej myśli, która poruszałaby temat zdrowia. Zachęcam jednak do spojrzenia w głąb chorych serc faryzeuszy, którzy bardziej interesują się zewnętrznymi przepisami pochodzącymi z ludzkiej tradycji niż Bożymi przykazaniami, które sprawnie uchylają.

Jezus obnaża ich obłudę i daje bardzo ciekawy przykład dotyczący czwartego przykazania. Bóg nakazał czcić ojca i matkę. To znaczy, że mamy ich kochać i szanować do końca życia. W miłość do rodziców wpisuje się także wspieranie ich w zdrowiu i w chorobie. Natomiast faryzeusze potrafili wymyślić, że jak złoży się ,,wielkodusznie” jakiś dar rodzicom, to już nie można więcej pomóc. Cóż to za ograniczanie miłości i pomagania. Od razu widać, że kryje się za tym: chciwość, pycha, egoizm, materializm itp.

W kontekście dnia chorego myślę, że wielu starszych rodziców i dziadków ma coraz więcej dolegliwości i chorób przez patrzenie na niewdzięczność swoich dzieci i sposób traktowania starszych. Może warto zrobić sobie dzisiaj rachunek sumienia z miłości do rodziców.

Polecam także słowa Salomona z pierwszego czytania:

"Czy jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie, o Panie, Boże mój, i wysłuchaj tego wołania i tej modlitwy, którą dziś Twój sługa zanosi przed Ciebie.

Niech w nocy i w dzień Twoje oczy będą otwarte na tę świątynię, na miejsce, o którym powiedziałeś: Tam będzie moje imię – tak aby wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu. Dlatego wysłuchaj błaganie sługi Twego i Twojego ludu, Izraela, ilekroć modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu Twego przebywania – w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i przebacz»." 1 Krl 8, 27-30

Pomódl się dzisiaj o większą miłość do rodziców. Bóg naprawdę patrzy na świątynię Twojego serca. On chce Ci przebaczyć wszelkie niedoskonałości. Pozwól Mu pogłębić Twoją miłość. Prawdziwe uzdrowienie ciała i duszy zaczyna się we wnętrzu. Wpuść głębiej Jezusa i pozwól Mu kochać bliskich przez Twoje słowa, gesty i postawy.

Panie Jezu, dziękuję za kolejną lekcję miłości!

Polecam dzisiaj na WNG stary kawałek przypominający o szacunku do rodziców.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Lut 14 '20, 09:12

Łk 10,1-9

Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.

Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.

Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was.

W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę.

Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”.»

Jezus wysyła 72 uczniów, bo zgodnie z tradycją Izraela – tyle było narodów pogańskich na świecie. Rozsyła ich zatem na cały świat. Rozsyła po dwóch, bo według Prawa Mojżeszowego prawda musi być poświadczona przynajmniej przez dwu świadków. Wysyła jak owce między wilki, bo pragnie, by mieli świadomość, iż tylko On jest w stanie ich bezpiecznie prowadzić, tylko On jest prawdziwym Pasterzem. Ludzkie zabezpieczenia na nic się tu nie zdadzą. Pragnie, aby wchodząc do domów mówili: „pokój temu domowi!”, gdyż tylko Jezus może stać się źródłem prawdziwego pokoju w sercu człowieka i w życiu każdej rodziny. Mają głosić: „przybliżyło się już do was Królestwo Boże”, bo królestwo Boże, czyli niebo, to jest Jezus we własnej osobie. Przyjąć Go tu i teraz oznacza już obecnie żyć szczęściem nieba i radością Jego królowania.

ks. Wojciech Michniewicz

Bożena
Bożena Lut 15 '20, 08:41
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Jak zaspokoić głód?

"W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?» Zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem».

I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił." Mk 8, 1-9

Popatrz sercem na zatroskanego Jezusa, który siedmioma chlebami i kilkoma rybami pragnie nakarmić 4 tysiące ludzi. Ta scena z Ewangelii nie jest jakąś pobożną bajką. Bóg kocha swoje dzieci i chce zaspokoić każdy ich głód. On potrzebuje do tego odważnych i pełnych ufności uczniów, którzy dadzą swoje dłonie i serca do dawania Bożych darów.

Oczywiście najwspanialszym chlebem, którego nie może zabraknąć dla ludzi jest Ciało Chrystusa. Ten niebiański Pokarm jest dla wszystkich, którzy są spragnieni prawdziwej miłości i otwierają swoje czyste serca na przyjście ich Pana i Zbawiciela do serca. Choć w Komunii przyjmujemy tylko odrobinkę Bożego Ciała, to i tak po tym pokarmie można mieć siły do przenoszenia gór. ( Polecam historię Marty Robin, która 52 lata karmiła się tylko Jezusem).

Bóg pragnie nasycić nas także chlebem powszednim. O to modlimy się w każdym Ojcze nasz. Jeśli czytasz te słowa, to znaczy, że jeszcze żyjesz i nie zabrakło Ci codziennego chleba. Podziękuj za to Ojcu niebieskiemu i dalej proś pokornie o chleb na każdy dzień. Błagaj także o łaskę dzielenia się swoim chlebem zwłaszcza z najuboższymi.

W ostatnich dniach przeczytałem kolejny życiorys św. Brata Alberta, który mówił, że mamy być dobrzy jak chleb, z którego każdy może wziąć kawałek i nakarmić się. To z pewnością zachęta do bycia po prostu dobrym człowiekiem, który wszędzie daje swoje ciepło, miłość, życzliwość i wiele Bożych gestów.

W życiorysie tego wielkiego człowieka po raz kolejny zauroczyło mnie jego zaufanie do Boga. On wciąż miał za mało chleba, pieniędzy i potrzebnych darów dla ubogich, a mimo to Jezus rozmnażał wszystko tak, że starczało. To dla ubogiego świętego była codzienna lekcja zaufania. Z siebie dawał 1000%, a Bóg działał cuda. W ten sposób od niego nie dało się odejść głodnym. Oby tak każdy z nas potrafił zaufać!

"Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych." Mt 4, 4b

Panie Jezu, dziękuję za dzisiejszy poranny pokarm słowa Bożego. Pomóż mi być dobrym jak chleb i karmić dobrem tych, których spotkam.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 2 '20, 08:09
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Cała chwała dla…

"Lecz On poznał ich obłudę i rzekł do nich: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę? Przynieście mi denara; chcę zobaczyć». Przynieśli, a On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli Mu: «Cezara». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga». I byli pełni podziwu dla Niego." Mk 12, 15-17

Jezus w dzisiejszej Ewangelii widzi obłudę faryzeuszy. Nie daje się podpuścić, aby powiedzieć, że nie trzeba płacić podatków. Perfekcyjnie odpowiada, żeby oddać cezarowi, to co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

Gdybyś dzisiaj zapytał Jezusa, czy płacić uczciwie podatki, to co byś usłyszał? Oczywiście, że płacić. Tu jest sprawa oczywista. Natomiast ważniejszym pytaniem jest: co należy się Bogu? Co Jemu jesteś winien? Co możesz i powinieneś oddać Stwórcy? Jaka jest Twoja odpowiedź?… Pomyśl… Posłuchaj serca… Zapytaj Jezusa, jakie są Jego oczekiwania.

Mnie do odpowiedzi przynagla wczorajszy obraz z Ewangelii, w którym zobaczyłem Chrystusa wołającego na krzyżu: PRAGNĘ, DOKONAŁO SIĘ. Po czym z Jego boku wypłynęła krew i woda. On dla mnie i mojego zbawienia pozwolił się ogołocić, przybić do krzyża i jeszcze na nim powiedział PRAGNĘ! On oddał mi całego siebie. Co więc ja mogę oddać Jemu?

CAŁEGO SIEBIE, WSZYSTKIE MOJE ZDOLNOŚCI, TALENTY, CZAS, LUDZI, CAŁĄ CHWAŁĘ ZA DOBRO, KTÓRE CZYNIĘ… Panie Jezu, nigdy wystarczająco nie odwdzięczę Ci się za to, co dla mnie uczyniłeś. Przyjmij w darze mnie, słabego grzesznika i pozwól żyć dalej tylko dla Twojej chwały…

"Najmilsi: Oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość. Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was znalazł bez plamy i skazy – w pokoju, a cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną.

Wy zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku. Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa! Jemu chwała zarówno teraz, jak i do dnia wieczności! Amen." 2 P 3, 12-15a. 17-18

Nowe niebo, nowa ziemia pełna sprawiedliwości, ludzie starający się żyć bez plamy i skazy, w pokoju. Ot taki piękny obraz narysował Piotr. Oby każdy zapragnął go wprowadzać w życie. Dobrze, że Pan Bóg jest jeszcze cierpliwy. Ta Jego cierpliwość naprawdę jest zbawienna. Piotr daje na koniec ważną radę: wzrastajcie w łasce i poznaniu Pana i Zbawiciela. Jemu oddajcie całą chwałę!

"Niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło,
a Twoja chwała nad ich synami." Ps 90, 16

Panie Boże, nich Twoja chwała jaśnieje nad Twoimi synami, także nade mną, marnym człowieczkiem podtrzymywanym Twoją łaską.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 2 '20, 08:11

Można Bogu oddać naprawdę wszystko, czasem tak trudno sobie nawet wyobrazić, że można z ufnością oddać to, co jest bardzo bliskie sercu, albo kogoś bliskiego. Kilka lat temu usłyszałam w sercu, że mam powiedzieć tak Bogu, kiedy umierała moja przyjaciółka, osoba, którą kochałam i która bardzo pomogła mi duchowo. Zrobiłam to, oddałam Ją, odeszła, ale Bóg nigdy nie pozostawił mnie samej, postawił na mojej drodze cały ogrom wspaniałych ludzi, wspólnotę :) I nie pozwolił bym zanurzyła się w smutku, czy bólu. Dzisiaj nieustannie dziękuję za Jej życie, za te kilka lat, które Bóg nam razem dał :) Chwała Panu !!:) Bóg zapłać księże Danielu !

Bożena
Bożena Cze 3 '20, 08:17
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Jak będzie w Niebie?

"Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę, a umierając, nie zostawił potomstwa. Drugi ją pojął za żonę i też zmarł bez potomstwa; tak samo trzeci. I siedmiu ich nie zostawiło potomstwa. W końcu po wszystkich umarła także kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc, gdy powstaną, którego z nich będzie żoną? Bo siedmiu miało ją za żonę».

Jezus im rzekł: «Czyż nie dlatego jesteście w błędzie, że nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej? Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie." Mk 12, 20-25

Dzisiejsze słowa Jezusa mogą być bardzo trudne dla wielu małżeństw i w ogóle rodzin. Może ktoś wyobrażał sobie w niebie swój domek rodzinny, w którym jest ze wszystkimi najbliższymi. Tam tworzą ciepłą, niebiańską atmosferę i w ,,niedzielę” lecą nad chmurkami, aby rodzinnie uwielbiać Boga w całym Jego majestacie. Chrystus trochę obala dzisiaj ten schemat. Wyrzuca też pytającym go, że są w błędzie.

Oczywiście zdrowym marzeniem każdego męża, żony, dziecka jest, żeby być w niebie z Bogiem i ze swoimi bliskimi. Jednak tam, na górze najważniejszy będzie Stwórca. Myślę, że tam już nie będziemy tak silnie wpatrzeni w siebie nawzajem. A jak już będziemy patrzeć na siebie, to uwielbiając w nas Boga i Jego piękno w stworzeniu.

Zastanawiam się dzisiaj, jak dotrzeć do nieba z jak największą liczbą osób, rodzin, małżeństw, młodzieży, ubogich, bezdomnych. Usłyszałem na modlitwie odpowiedź, że mam tworzyć nieprzemijające więzi, więzi serca, czystej i bezinteresownej miłości całkowicie zanurzonej w Bogu. Takie więzi powinni budować także małżonkowie, rodzice z dziećmi i w ogóle wszyscy ludzie.

Jeżeli Jezus naprawdę będzie w centrum Twojego serca i Twoich bliskich, to nie będziesz już pytał Go, jak będzie w niebie. Nie zaskoczy Cię to, że tam nie ma małżeństwa, lecz jest się jak aniołowie. Stwórz tu na ziemi więzi, które przetrwają w wieczności. Zacznij od najważniejszej więzi z Bogiem.

"Paweł, z woli Boga apostoł Chrystusa Jezusa, posłany dla głoszenia życia obiecanego w Chrystusie Jezusie, do Tymoteusza, swego umiłowanego dziecka. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana! Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem, gdy nieustannie cię wspominam w moich modlitwach w nocy i we dnie.

Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie od nałożenia moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą!" 2 Tm 1, 1-3. 6-8

Pociesza mnie św. Paweł, który mówi do ucznia, że jest Jego umiłowanym dzieckiem. Ja jestem kapłanem, który nie ma dzieci, tak jak ojcowie w rodzinach. Jednak mam dzieci duchowe. Bóg wie ile. Staram się kochać je modlitwą, oddaniem, słowem, postawą i tak, jak Jezus mi wskazuje każdego dnia. Czasami w duchu płaczę nad ich błędami. Czasami z bólem upomnę, aby ratować ich dusze. Mam nadzieję, że kiedyś wspomną, że był taki marny pasterz, który starał się kochać całym sercem.

"Do Ciebie wznoszę oczy, który mieszkasz w niebie." Ps 123, 1

Kochany Boże, do Ciebie dzisiaj wznoszę me oczy i proszę, abym stał się kiedyś, jak ten anioł, który stale jest w Twojej obecności i uwielbia Ciebie razem z wieloma duchowymi braćmi, siostrami i dziećmi.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 4 '20, 07:51
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Kapłan i Ofiara

"Jezus z uczniami przyszedł do posiadłości zwanej Getsemani i rzekł do nich: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę i tam się pomodlę». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną».

I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie!» Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak oto nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!»" Mt 26, 36-42

Spójrz na powyższy obraz z Ewangelii w kontekście dzisiejszego święta Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Jezus, który stał się jednocześnie Kapłanem i Ofiarą, odczuwał po ludzku lęk przed śmiercią. Prosił swoich najbliższych o modlitwę w tych ostatnich dniach. Cały oddawał się Ojcu w gorących modlitwach. W końcu zwyciężył w sercu i powiedział: NIECH SIĘ STANIE TWOJA WOLA!

Ta wola Boża przyniosła zbawienie wszystkim ludziom, wszystkich czasów. Każdy, kto chce mieć udział w tej niepojętej Ofierze z Ciała Chrystusa, może dostąpić zbawienia i żyć na wieki z Jezusem. Wielkim głupstwem i brakiem miłości byłoby nie przyjęcie takiego daru…

Przyznam się, że na moim obrazku prymicyjnym ze święceń kapłańskich jest cytat z dzisiejszej Ewangelii. Czasami wstydziłem się tego, że napisałem: Panie oddal ode mnie ten kielich, wszakże nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie. Bałem się, że ludzie nie zrozumieją moich intencji. Niby zostaję kapłanem, a daję cytat o oddaleniu kielicha. Tak naprawdę słowa: nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie, były kluczowe w moim pójściu za Chrystusem na drodze kapłaństwa. To one pomogły mi pokonać lęk przed kapłaństwem.

Dzisiaj jestem wzruszony, że w takie święto jest ta scena z Ewangelii. Teraz po 10 latach kapłaństwa głębiej zdaję sobie sprawę z tego, że ja na wzór Chrystusa także mam być kapłanem i ofiarą. Mam codziennie składać swoje życie (czas, pragnienia, marzenia itp.) w ofierze dla Boga i ludzi. To czasami wydaję się być zbyt trudne. Ale tak jak Jezus dał radę, tak samo i każdy ziemski kapłan jest podtrzymywany przed Boga i Jego łaskę. O ile tylko współpracuje z łaską i naprawdę chce być kapłanem oddanym całym sercem. O to trzeba stale modlić się dla wszystkich kapłanów.

"Gdy Abraham i Izaak przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna.

Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: «Abrahamie, Abrahamie!» A on rzekł: «Oto jestem». Anioł powiedział mu: «Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna». Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna." Rdz 22, 9-13

Odkąd poznałem ten fragment, to podziwiam heroizm Abrahama. Oddać dla Boga swojego ukochanego syna. Ofiarować go choćby w sercu, a jakby trzeba było to i fizycznie. To jest coś nie do opisania. Taką ofiarę, któż potrafiłby uczynić? Jedynie Bóg Ojciec z własnego Syna…

"Przeto Chrystus, przychodząc na świat, mówi: «Ofiary ani daru nie chciałeś, ale Mi utworzyłeś ciało; całopalenia i ofiary za grzech nie podobały się Tobie. Wtedy rzekłem: Oto idę – w zwoju księgi napisano o Mnie – aby spełnić wolę Twoją, Boże». Usuwa jedną ofiarę, aby ustanowić inną." Hbr 10, 5-7. 9b

Ciało Chrystusa wydane za świat – nowa ofiara. Każdego dnia możesz pójść do Kościoła, aby przyjąć do serca to Ciało. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, w jak wielkim Misterium bierzesz udział? Uobecnienie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania na Eucharystii to naprawdę WIELKA TAJEMNICA WIARY! Proś o łaskę wiary dla siebie i ludzi.

"Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich,
o czym Ty wiesz, Panie." Ps 40, 10

Każdy kapłan ma misję głoszenia Bożej miłości i sprawiedliwości. Nie może powściągać warg, gdy dzieje się zło. Ma głosić Królestwo Boże zawsze i wszędzie. Oby tak współcześni kapłani mieli taką wewnętrzną siłę do bycia odważnymi głosicielami Ewangelii. Ludzie tak bardzo tego potrzebują.

Jezu Chryste, Najwyższy i Wieczny Kapłanie, jestem bardzo słaby i nędzny i wiele razy nie uniosłem wielkości kapłaństwa, którym mnie obdarowałeś. Jednak ufam Tobie, że poprowadzisz mnie każdego dnia, abym mógł na Twój wzór stać się darem ofiarnym dla Ciebie i ludzi.

Dzisiejsze załączniki na WNG pomogą Ci nabrać szacunku do kapłaństwa.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 7 '20, 08:14
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu

"Jezus powiedział do Nikodema: «Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego»." J 3, 16-18

Nie wiem, z kim masz najlepszą relację z Trójcy Świętej? Wiem jedno, że jeżeli z jedną z 3 Osób Boskich jest Ci łatwiej rozmawiać, modlić się, to i tak jest przy Tobie jeden Bóg we wszystkich Trzech Osobach! Bóg jest jednością!

Wracając do Ewangelii, popatrz na wielką miłość Bożą, w której najpierw otrzymaliśmy świat i życie na Ziemi, a potem jeszcze Bóg uświęcił nas swoją niezwykłą obecnością, chodząc pośród nas i oddając Siebie w ofierze, aby nas zbawić. Wypowiedz dzisiaj z całej głębi serca słowa:

"Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, Bogu, który jest i który był, i który przychodzi." Por. Ap 1, 8

Może tysiące razy wypowiedziałeś już te słowa. Od dzisiaj mów je z głęboką świadomością, za co oddajesz chwałę Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu.

"A Pan zstąpił w obłoku, i Mojżesz zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Pana. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: «Pan, Pan, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność».

Natychmiast Mojżesz skłonił się aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: «Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz nasze winy i nasze grzechy, a uczynisz nas swoim dziedzictwem»." Wj 34, 5-6. 8-9

Z lekkim, ale i głębokim uśmiechem przeczytałem słowa: Pan, Pan, Bóg… Jakby Mojżesz już wtedy wychwalał Trójcę Świętą. Popatrz na przymioty Boże, które wypowiada Mojżesz w swojej modlitwie. Dziękuj Trójcy Świętej za nie. Wejdź także w modlitwę w tym duchu, w którym modlił się Mojżesz. Padnij przed Bogiem i poproś, aby On poszedł z Tobą przez życie, mimo że jesteś często człowiekiem twardego karku.

"Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!" 2 Kor, 13, 13

Łaska Pana Jezusa, miłość Boga i dar jedności Ducha Świętego będą także z Tobą! Nie lękaj się niczego. Jeśli Bóg Trójjedyny z Tobą, któż przeciwko Tobie?

Boże Ojcze, Synu Boży, Duchu Święty – DZIĘKUJĘ I PROSZĘ O CODZIENNE PROWADZENIE WEDŁUG BOŻEJ WOLI. ZA WSZYSTKO, CO OTRZYMAŁEM, OTRZYMUJĘ I OTRZYMAM: CHWAŁA OJCU I SYNOWI I DUCHOWI ŚWIĘTEMU!

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 8 '20, 07:45
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Ubogi pośród ubogich

"Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami»." Mt 5, 1-12

Mimo, że Jezus wypowiada powyższe słowa z góry, to jednak w Jego sercu nie ma nic z wynoszenia się. On głosi najprawdziwsze piękno ludzkich serc, które są błogosławione, gdy doświadczają ubóstwa, smutku, cichości, łaknienia sprawiedliwości, miłosierdzia, czystości, pokoju, cierpienia, urągania i wszelkiego prześladowania. Może nie jest to najlepsza reklama dla ludzi tego świata. Jednak dla prawdziwie wierzących i kochających Boga, to jest wielka pociecha.

Chrystus przychodząc do ludzi na ziemię, nie skorzystał ze swojej Boskiej potęgi i władzy na sposób światowy. On prawdziwie stał się ubogim pośród ubogich. Sam przeszedł drogę błogosławieństw. Prawda była w Jego sercu, mowie i w czynach. To jest droga dla każdego, który pragnie naśladować Jezusa.

Niech nie przeraża Cię ta wizja. Uwierz mi, że nie ma nic piękniejszego niż prawdziwa, wewnętrzna wolność od tego świata. Naprawdę można w takim stanie pięknie spełniać wszystkie obowiązki stanu i być jednocześnie bezinteresownym darem dla ludzi. Wystarczy zaprosić Jezusa do serca słowami: Bądź we mnie i kochaj. Bądź ubogi pośród ubogich!

A gdyby pojawiły się większe lub mniejsze prześladowania ze strony ludzi, którzy jeszcze nie rozumieją drogi Chrystusa i Jego naśladowców, to pomódl się słowami Psalmisty:

"Wznoszę swe oczy ku górom:
skąd nadejść ma dla mnie pomoc?
Pomoc moja od Pana,
który stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli, by potknęła się twa noga,
ani się nie zdrzemnie Ten, który ciebie strzeże.
Pan ciebie strzeże,
jest cieniem nad tobą,
stoi po twojej prawicy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego,
ochroni twoją duszę." Ps 121, 1-3. 5. 7

Panie, cóż z tego, że moje ciało może doznać uszczerbku. Ty ochronisz moją duszę! To o wiele ważniejsze. Ciało, w swoim czasie odnowisz. Bądź moim cieniem! Cały oddaję się Tobie. Bądź we mnie ubogim pośród ubogich.

PS W temacie ubóstwa polecam mało odkrytą w Polsce postać Sługi Bożego Ojca Józefa Wrzesińskiego założyciela ATD Czwarty Świat. To był niesamowicie ubogi kapłan, który całe życie oddał ubogim. W antykwariatach internetowych można nabyć kilka jego książek.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 11 '20, 07:55
 

Jezus powiedział do Żydów:
„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata”.
Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak On może nam dać swoje Ciało na pożywienie?”
Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. (J 6,51-58)

Msza święta jest jak piękna i szanująca się kobieta, która nie odsłania całej siebie na pierwszej randce, ale ciągle jest tajemnicą. Pozwala odkrywać się powoli i delektować swoim wdziękiem. Być może dlatego tak wielu ludzi przechodzi obok niej obojętnie i mówi: tam się nic nie dzieje. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę tym stwierdzeniem, ale taki sąd wygłoszą jedynie te osoby, które płytko przeżywają swoją wiarę.

Do dobrego przeżywania Mszy świętej trzeba ciągle dorastać. Według mnie jest to kwestia bezsporna. Czy ja mogę powiedzieć, że dobrze ją przeżywam? Chociaż jestem księdzem z sześcioletnim stażem, daleko mi do takiego stwierdzenia, choć zdarzają się takie dni, w których głębiej wchodzę w tajemnicę Eucharystii. Ale – w imię uczciwości – muszę przyznać, że i są takie, że moja modlitwa jest bardzo płytka.

Celowo użyłem przymiotników „głęboki” i „płytki”, odnosząc je do Mszy świętej, ponieważ wydaje mi się, że naszym głównym problemem we właściwym celebrowaniu (księża) i przeżywaniu Eucharystii (świeccy) jest to, że ciągle ślizgamy się po powierzchni, nie wchodząc w głąb tej tajemnicy. Tak jak  na pierwszy rzut oka nie widać tętniącego w morzu życia, tak samo człowiek płytki w swojej wierze nie zobaczy głębi życia, jakie kryje się w Eucharystii. Łatwo o tę płyciznę, gdyż wszystkie Msze są do siebie podobne. Oczywiście, zmieniają się teksty, kolory szat liturgicznych itp., ale generalnie każdy – nawet rzadko uczęszczający do Kościoła – człowiek jest w stanie powiedzieć, jakie są kolejne części Mszy świętej. Z jednej strony to dobrze, że posiadamy taką fundamentalną wiedzę, ale z drugiej ona może nieść ze sobą pewne niebezpieczeństwo, a mianowicie to, że „zardzewiejemy” duchowo, stojąc w świątyni w czasie jej trwania i nic nas nie poruszy, a my wrócimy do domu tacy sami. Tak jak napisałem wyżej, powinniśmy starać się dążyć do tego, aby wchodzić jak najgłębiej w przeżywanie Eucharystii.

Jak to zrobić? Sposobów jest wiele, ale nie chcę Cię zamęczyć zbyt długim tekstem, więc skupię się na jednym aspekcie. Przede wszystkim powinniśmy za Mszą świętą tęsknić. Pomyśl, w ilu Eucharystiach w swoim życiu uczestniczyłeś? Były ich dziesiątki, setki, a może już trzeba liczyć je w tysiącach? A ile razy Jezus eucharystyczny zjednoczył się z Tobą, a raczej Ty z Nim w Komunii świętej? I w jaki sposób te spotkania z żywym Bogiem wpłynęły i wpływają na Twoje życie? Czy każdorazowo, wychodząc z Kościoła po Mszy świętej, czujesz się umocniony, podniesiony na duchu? Czy wychodzisz z przekonaniem, że przed chwilą wydarzyło się coś tak niesamowitego, że nie znajdujesz słów, aby to opisać, a mimo to masz pewność, że Bóg był tak blisko Ciebie, że bliżej się nie da? Jeśli nie i uczestnictwo we Mszy stało się rutyną, jak rosół i schabowy w niedzielę na obiad, to zastanów się, dlaczego tak jest? Czy kiedykolwiek zadałeś sobie trud pogłębienia swojej wiedzy o Eucharystii? Choć nie śledzę wszystkich czasopism katolickich wydawanych w Polsce, to jestem przekonany, że większość z nich w dniach poprzedzających Boże Ciało, skupia się przede wszystkim na tajemnicy Mszy świętej. Nie kosztują krocie i po ich zakupie domowy budżet nie zawali się, a na pewno z ich lektury można dowiedzieć się czegoś, co pozwoli bardziej świadomie spotykać się z Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Naprawdę nie trzeba wiele. Wystarczy chcieć.

Ale wróćmy do zagadnienia tęsknoty za Mszą św. Gdy dwoje ludzi jest w sobie zakochanych, każda rozłąka w jakiś sposób boli i odliczają godziny do kolejnego spotkania z ukochaną osobą. Bóg kocha i chce być kochany. Jego serce ciągle tęskni za nami i czeka, aż do Niego przyjdziemy, bez względu na porę. Kościół, odczytując to głębokie pragnienie wzajemnej miłości ukryte w naszych sercach bardzo mądrze prowadzi nas przez rok liturgiczny i daje nam pewne okresy, które mają w nas wzbudzić tęsknotę za Bogiem. Jednym z nich jest Adwent. Przez cztery tygodnie Kościół woła, aby Nowonarodzony zstąpił do nas i zamieszkał na nowo w naszych sercach. Woła i pragnie, aby wszystkie jego dzieci zaczęły wołać razem z nim, aby wszyscy członkowie Kościoła rozpalali swoje serca tęsknotą za Bogiem. W ciągu tych kilkudziesięciu dni powinno wzrastać w nas pragnienie Jego przyjścia. Jeżeli źle przeżywamy czas Adwentu, to sądzę, że 27 grudnia same święta kwitujemy słynnym „święta, święta i po świętach”. Jeśli moje serce w czasie Adwentu nie zatęskniło za Jezusem, bo miałem „ważniejsze sprawy”, to i same święta przeżyję powierzchownie. Podobnie jest z Mszą świętą. Jeśli nie mam czasu na zastanowienie się w czasie porannej modlitwy nad tym, że niedługo spotkam się z żywym Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie, jeśli „wpadam” do Kościoła w ostatniej chwili albo gdy celebracja już się rozpoczęła, to Eucharystia będzie mnie nudzić i ciągle pozostanę na powierzchni. Żeby usłyszeć Boga w czasie Mszy, najpierw trzeba się wyciszyć i skupić na Nim, uświadomić sobie, że jest to czas spotkania z Osobą, a więc chodzi o nawiązanie relacji i zatęsknić za Nim. Ks. Franciszek Dajczer tak pisze o „adwencie eucharystycznym”: „(…) to przede wszystkim postawa wiary, to wiara w miłość Jezusa, który Ciebie oczekuje. Tak ważne jest, żebyś uwierzył, że Jezus pragnie przyjść do twojego serca, że pragnie sprawowania Eucharystii, że oczekuje twojej Komunii św., ponieważ chce poprzez Najświętszy Sakrament – główne źródło łask, oddać się Tobie w pełni”.

Róbmy wszystko, aby nie być tylko widzami na Mszy świętej, bo Kościół to nie teatr, a ksiądz to nie aktor, który ma nas „zabawiać”, żeby nam się nie nudziło. Kościół w soborowej konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum Concilium”, tak uczy: „Kościół zatem bardzo się troszczy o to, aby chrześcijanie w tym misterium wiary nie uczestniczyli jak obcy lub milczący widzowie, lecz aby przez obrzędy i modlitwy misterium to dobrze rozumieli, w świętej czynności brali udział świadomie, pobożnie i czynnie, byli kształtowani przez słowo Boże, posilali się przy stole Ciała Pańskiego i składali Bogu dziękczynienie; aby ofiarując niepokalaną Hostię nie tylko przez ręce kapłana, lecz także razem z nim, uczyli się ofiarowywać samych siebie i za pośrednictwem Chrystusa z każdym dniem doskonalili się w zjednoczeniu z Bogiem i wzajemnie ze sobą, aby ostatecznie Bóg był wszystkim we wszystkich”. (SC 48).

Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi nam: Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. Zastanów się, jak często przystępujesz do Komunii św. i czy ma to przełożenie na Twoje codzienne gesty, myśli, zachowania, słowa, oceny, werdykty, osądy, plany? Czy regularnie karmisz się Ciałem Chrystusa, czy może łatwo z Komunii świętej rezygnujesz, stając się jedynie widzem czynności liturgicznych? No bo żeby pójść do Komunii, to trzeba by się najpierw wyspowiadać, a żeby się wyspowiadać, to trzeba rachunek sumienia zrobić, a żeby zrobić rachunek sumienia, to trzeba poświęcić czas i przyznać się przed samym sobą i Bogiem, że nie jestem doskonały i mam ciemne strony, a przecież nam ciągle brakuje czasu… Jezus mówi wprost, że Eucharystia jest nam potrzebna do życia! Chcesz żyć, to jednocz się z Nim w czasie Mszy świętej jak najczęściej. Jeśli natomiast wybierasz wegetację, to nie przyjmuj Komunii świętej. Sprawa jest wręcz dziecinnie prosta (oczywiście pomijam sytuacje, w których ktoś ze względów prawnych nie może przystępować do sakramentów świętych). Wybór należy do nas, więc nie mówmy, że brakuje nam sił do życia, bo Bóg przestał się nami interesować. Najpierw pytajmy się, ile my dajemy z siebie, aby wejść w głębię sakramentów?

Konkret na dzisiaj: Postanów sobie, że będziesz wcześniej przychodzić do Kościoła, aby ten czas poświęcić na przygotowanie się do Mszy świętej.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Bożena
Bożena Cze 12 '20, 08:03
Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Nie cudzołóż!

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Słyszeliście, że powiedziano: „Nie cudzołóż”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Powiedziano też: „Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy”. A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu – naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa»." Mt 5, 27-28. 31-32

Wczoraj pięknie przeżyliśmy Boże Ciało. Chrystus powiedział, że kto spożywa Jego Ciało, to On sam trwa w nim. To niezwykłe zapewnienie bardzo głęboko utwierdza w tym, że nasze ciała są uświęcone Bożą obecnością.

Dzisiaj jednak trochę twardo schodzimy na ziemię i słyszymy od Chrystusa mocną naukę o cudzołóstwie. Wystarczy spojrzeć pożądliwie na kobietę i już w sercu dopuszczamy się cudzołóstwa. Jakże łatwo popełnić ten grzech w dzisiejszym świecie pełnym wyuzdanych obrazów. Ktoś powie, że trzeba być mistrzem świata, żeby opanować się przed taką grzeszną pożądliwością.

Ja powiem inaczej: wystarczy całym sercem przylgnąć do Jezusa, pokochać życie w czystości serca i łasce uświęcającej. Bóg naprawdę pięknie obdarza wybranych oraz tych, którzy proszą o czystość. Z całym szacunkiem dla cielesności, duchowość przepełnia szczęściem o wiele głębiej niż jakiekolwiek doznanie cielesne.

Ideałem oczywiście jest zjednoczenie duszy i ciała z Chrystusem. W jedności z Jezusem także intymność małżeńska może być czymś nieopisywalnym. Kiedyś usłyszałem, że mąż kontemplował Boga podczas aktu małżeńskiego, ponieważ uświadomił sobie, że w tym momencie on z żoną i Bogiem dają nowe życie istocie ludzkiej!

Jak przy tak pięknych obrazach wygląda grzeszne współżycie (bez jedności z Bogiem) poza małżeństwem? To jest tragedia duchowa i cielesna. Kiedy człowiek to zrozumie w głębi serca, nie chce już tego. Szuka drogi światła, aby być prawdziwie z Jezusem i odbudować miłość małżeńską lub jeśli nie było się jeszcze w małżeństwie, to przerywa cudzołożne życie z daną osobą i zaczyna modlić się o Bożą żonę/Bożego męża.

"Gdy Eliasz przyszedł do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Bóg rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu." 1 Krl 19, 9a. 11-12

Mam taki obraz w kontekście tego czytania i małżeństwa. Pan nie był w wichurze, trzęsieniu ziemi ani w ogniu. Pojawił się podczas łagodnego powiewu. Gdy komuś (z różnych powodów) spadają wichury, ogień i robi się trzęsienie ziemi w małżeństwie, to człowiek czuje się tragicznie. Zastanawia się wtedy, w czym nawalił. Może pojawiło się cudzołóstwo (choćby w myślach), może jakiś nałóg jednej ze stron albo jeszcze inne okoliczności. W takich chwilach człowiek powinien błagać Boga o zrozumienie problemu, siłę do poprawy i czekać cierpliwie na szmer łagodnego powiewu, w którym Pan powoli uspokoi serce i poprowadzi do głębokiej przemiany.

"O Tobie mówi serce moje:
«Szukaj Jego oblicza!»
Będę szukał oblicza Twego, Panie.
Nie zakrywaj przede mną swojej twarzy,
nie odtrącaj w gniewie Twego sługi.
Ty jesteś moją pomocą, więc mnie nie odrzucaj." Ps 27, 8-9

Panie Jezu, błagam Cię dzisiaj za wszystkimi, którzy wpadli w cudzołóstwo i nie mają siły wyjść. Proszę wydobądź ich z bagna tego ciężkiego grzechu. Niech szukają z całego serca Twojego oblicza i niech wreszcie staną się czyści!

Polecam na WNG mocny załącznik (zwłaszcza dla panów).

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Bożena
Bożena Cze 14 '20, 08:30
  Ks. Daniel - Przyjaciel Bezdomnych  

Bóg nie porzuca swoich dzieci

"Jezus, widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości." Mt 9, 36-10,1

Po raz pierwszy w życiu widzę w tej Ewangelii jakieś nowe, głębsze światło. Dotychczas patrzyłem na nią bardziej zewnętrznie. Widziałem znękanych i porzuconych ludzi, którym brakowało Pasterza, kapłanów, Kościoła, sakramentów i poczucia bezpieczeństwa. Nadal to dostrzegam.

Jednak dodatkowe światło pojawia się na obraz znękanych i porzuconych, którzy chociaż mają wszystkie środki do bycia blisko Jezusa, to jednak szukają szczęścia w świecie, ludziach, grzechu, złudnych chwilowych doznaniach. Po czym są bardzo znękani i w końcu porzuceni przez ludzi tego świata.

Czy należysz do takich osób, które próbowały i nadal próbują ulokować całe swoje szczęście w propozycjach tego świata oraz w osobach, na których bardzo Ci zależy? Czy jesteś w głębi serca prawdziwie szczęśliwy? Czy nie odczuwasz, że brakuje Ci Kogoś najważniejszego? Czy potrafisz umrzeć dla świata, aby przylgnąć do Chrystusa i z Nim ratować biednych grzeszników, którzy zapatrzyli się w błyskotki tego świata i tylko czekają w głębi duszy aż ktoś wskaże im drogę powrotu do jedności z Jezusem?

Ta droga może wydawać Ci się bardzo trudna i nawet nierealna do zrealizowania. Jednak z Bogiem wszystko się da. Z Nim możesz przekraczać swoje słabości i dokonywać rzeczy wielkich albo małych z ogromną miłością. Poddaj się Mu i pozwól działać. W głębokiej jedności z Nim zapomnisz o znękaniu i porzuceniu. A jeżeli On dopuści w Twoim życiu taki stan, to tylko po to, żebyś oczyścił się i jeszcze mocniej przylgnął do Niego.

"Mojżesz wszedł wtedy na górę do Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: «Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wy widzieliście, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia." Wj 19, 3-5

Każdy ma swoją górę, na której spotyka się z Bogiem. Dla jednych będą to pagórki, na których będzie dużo radości i uniesień podczas modlitwy osobistej i wspólnotowej. Niektórzy wejdą na wielkie góry cierpienia, gdzie doświadczą głębokiego bólu a jednocześnie niezwykłego zjednoczenia z Chrystusem ukrzyżowanym. Tam dokonają się wielkie sprawy duchowe. Z każdego ukrzyżowania w jedności z Jezusem wypłynie morze łask dla ludzi. Kto jednak zechce wejść na taką górę? Kto będzie chciał być szczególną własnością Boga?

"Wiedzcie, że Pan jest Bogiem,
On sam nas stworzył, jesteśmy Jego własnością,
Jego ludem, owcami Jego pastwiska." Ps 100, 3

Panie, oddaję się całkowicie Tobie. Należę do Ciebie. Czyń ze mną, co chcesz. Zaprowadź mnie na górę, którą dla mnie przygotowałeś. Idź ze mną i podtrzymuj mnie swoją łaską. Ufam, że z Tobą nigdy nie będę jak porzucone dziecko.

~~WNG~~ ks. Daniel Glibowski PB

Strony: «« « ... 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 »