Chcę dać świadectwo- może nie jakiegoś spektakularnego cudu, ale cudu przyziemnego , cudu na tu i teraz. Jezus mnie przytula, juz od pewnego czasu- modląc sie do Maryji czuję wielką obecnośc Jezusa. Wczoraj miałam dzień bardzo ciezki wiedziałam ,że taki będzie- łatwo nie było. Nie wdając sie w głębsze szczegóły: wiedziałam ,że jesli mój mąż na cos sie uprze , nawet na coś najgłupszego to nic dosłownie go nie powstrzyma. Nic ludzkiego.....a Boskiego?
W tym sęk, siedziałam i mówiłam " Jezu , przytul mojego męża, przytul go , chociaz on pewnie pierwszy by sie do Ciebie nie przytulił. Podejdź Jezu i go przytul tak jak mnie zawsze , gdy tego potrzebuję".
I co?I stał sie cud!( nie pierwszy zreszta i wiem ,że nie ostatni) Serce mojego męża odmieniło się. W sekundzie- jakas stop klatka- jakies przewijanie taśmy( taśmy wydarzeń) wywalenie czegos głupiego i dalej juz czysty zapis człowieka opanowanego i zdrowo myślącego. Uwierzcie: BYŁAM W SZOKU!!! Nadal jestem:)
Chwała Panu!!!! Jezu, Ty mi zawsze pomagasz. Zawsze! Dziękuję Ci z całego serca:))