Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
i nie byłam na mszy bo nie byłam w stanie podniesc sie z łózka:(
myslicie ,że będe miec wielki grzech??
Jeśli ktoś jest chory lub z innych ważnych przyczyn nie pójdzie na mszę to nie ma grzechu ciężkiego. Wystarczy się pomodlić, wyrazić żal i można przystępować do sakramentów. Przy najbliższej spowiedzi mówię że nie byłem na mszy oraz z jakiego powodu i nigdy żaden spowiednik mnie za to specjalnie nie ganił. Choć od dawna staram się nie opuszczać mszy w niedzielę czy święta. A w razie potrzeby idę w sobotę na wieczorną mszę (niedzielną).
Ile można znieść bólu i ile wywalczyć?Czasem myślę ,że może jestem nieodpowiednią żoną...bo ani nie jeste bogata, weszłam w związek już z czwórką dzieci z poprzedniego "małżenstwa". Czasami myślę ,że ....."co ja sobie myślę , że kim ja jestem żeby oczekiwać tego czy owego"?I czuję się kompletnie bezwartościowa. Z tymi wszystkomi obawami , prośbami, taka zwyczajna....tylko modlitwę dać mogę. Chociaz Bóg mi świadkiem ,że wkładam w to samą siebie- nie dosypiam, a jeszcze się ze mnie śmieją i nazywają"moherem"......Załapałam doła....
a już na pewno to myślę ,że mogę po prostu nie być godna tego by On stał się moim mężem sakramentalnym......i dlatego nim nie jest:(
Czasami myślę ,że ....."co ja sobie myślę , że kim ja jestem żeby oczekiwać tego czy owego"?I czuję się kompletnie bezwartościowa
Czy macie poważne przeszkody ku temu, żeby zostać małżeństwem sakramentalnym? Bardzo mnie smuci zawsze, jak czytam o takich problemach :(
Będę się modlić, żeby jak najszybciej łuski z oczu Twojego Męża opadły i żebyście mogli zawrzeć sakramentalny związek.
On tak ma ,że jemu sie wydaje ,ze to nic kolejne piwka , i że z nim wszystko w porządku....zaczęłąm sie więc obawiać ,że teraz to juz po tych piwach pójdzie dalej, Musiałam leciec po córkę , bo wracała akurat z ferii. Zajrzałam do kościoła po drodze. Zupełnie bezsilna , wykończona choroba i obolała powiedziałam do Jezusa Miłosiernego : "Panie, ja juz nie mam siły, za duzo tego , oddaję Ci problemy z mężem bo ja juz nie daję rady wciaz drżeć co będzie, i dziękuję Ci ,że przez ostatnie miesiące było spokojnie:)"
Gdy wróciłam do domu z córką maz mój popijał piwko( na pusty żoładek), nic nie powiedziałam , modliłam sie w duchu goraco znów Nowenną i znów za Niego, przygotowana na najgorsze i na jego latanie do sklepu po kolejne piwa. Jednoczesnie starałam sie byc miła i " płakać w myslach".
-Trudno - myślałam- Jak bedzie chciał pić to sie tylko raz sprzeciwie stanowczo i kropka . A jak wyjdzie nie będę za nim dzwonic i prosic by wrócił ani go szukać u znajomego barmana.
To były twarde postanowienia. Sama ze sobą rozmawiałam w duchu....
I modliłam sie chociaz ....zbierało mi się na mdłości. Nauczona doświadczeniem wiedziałam juz co będzie.....
A tu nie! Mąż zjadł obiad i poszedł spać....jak nigdy. Modlę się dalej, może tym razem będzie inaczej....?
Mimo to wierzymy że Ojciec nas kocha miłością czystą i wielką choć dopuszcza to że sami sobie często krzywdę robimy przez złe uczynki i grzechy. Dlatego musimy brać przykład ze świętych którzy nie grzeszyli ale dużo się modlili i przyjmowali cierpienie z pokorą. Pokornie proszę o zdjęcie krzyża z moich barków i ulgę w cierpieniach ale nie mam zamiaru się obrażać na Ojca za to że mojej prośby nie spełnia.
W koleżance dokonała się niezwykła, cudowna przemiana. Była na skraju desperacji, a teraz... :) Pełna radości, planów, zamierzeń i wdzięczności za to, co dzieje się w jej życiu na skutek modlitwy. Nie dostała tego o co prosiła. Dostała znacznie więcej :))