Wszyscy, którzy tu piszecie te mądre słowa macie rację, z tym że zapewne żadne z Was nie cierpiało nigdy na nerwicę natręctw. Z nerwicą natręctw jest tak, że człowiek zaczyna się nakręcać, ma natłok myśli nad którymi nie można tak łatwo zapanować, np. może tylko mi się tak wydaje że jest Bóg, a może nie ma zadnego swiata tylko ja to sobie wymysliłem, jakim cudem Bóg stworzył świat, po co właściwie są te pozostałe planety, jaki w tym sens skoro tam nie żyją ludzie, może to dowód na to, że zyjemy po prostu we wszechświecie a Bóg to wymysł? Mając nerwicę natręctw mozna wpaść w panikę z każdego powodu, nie tylko na tle religijnym. Piszę bardziej w swoim imieniu i innych ludzi, których znam i którzy cierpią na to samo, niż w imieniu Adama (bo go nie znam, ani jego uczuć), choć podejrzewam, że uczucie natrętnych myśli nie jest mu obce. Z jego postów widzę, że cierpi na to samo.
Piszę to tylko w jednym celu, aby Was poprosić abyście nie wpadali w irytację jesli taka osoba nie słucha Waszych rad. Ona słucha, widzi Wasze rady, ale to nie jest takie proste żeby od razu wcielić je w życie. Nerwica natręctw to potworna choroba, która zazwyczaj łaczy się z atakami paniki. To nie jest tak, że powiecie komuś: słuchaj, obejrzyj sobie ten film i idź na adorację, a ta osoba zrobi to wszystko i jej przejdzie. Niestety, ale słowo "natrętne" nie wzięło się znikąd. Te myśli atakują znienacka i pożerają człowieka od środka, nie dają żyć.
Nie wiem w sumie po co to piszę, bo pewnie i tak nikt nie nie zrozumie jak to jest, wiem że ja kilka lat temu bym nie zrozumiała i bardzo Wam zazdroszczę, że dla Was jest to nie do pojęcia. Nerwica natręctw to potworne cierpienie. POTWORNE.
Na szczęście można z tego wyjść. Mi bardzo pomogła modlitwa wstawiennicza pewnego kapłana i nowenna pompejańska. Ale cały proces zajął dużo czas i dzięki Bogu ten ksiądz mnie nie ponaglał bo wpadłabym w jeszcze większą nerwicę. Piszcie dalej swoje rady i słowa wsparcia, na pewno Adam i wielu innych z tego skorzystają, ale nie irytujcie się, że ktoś natychmiast nie skorzystał z Waszych rad, albo nie przestał oglądać filmów naukowych itd. - natręctwo to natręctwo, nie przechodzi w jeden dzień. Pozdrawiam :)