Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Już teraz błogosławię wszystkim którzy to przeczytają.
Poznałam dziś w kościele, na adoracji Krzysia.Został ze mna na rózancu i mszy swiętej. Potem powiedział mi swoją historię jak i o tym, że zamierza dziś popełnić samobójstwo...Spędziłam dziś z nim sporą część dnia. Rozmowy o moim życiu, o Bogu, czas świadectwa, otwartości serca. Niedawno się pożegnaliśmy (przyp.: u mnie nadzieja, ze tylko do poniedziałku). Błagam o modlitwę za niego , by Bóg go ocalił i nie pozwolił mu odebrać sobie życia!!!! To młody człowiek, ma dopiero 34 lata..
PS 23
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoje imię.
Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza.
Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników;
namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.
Tak, dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy.
Ten psalm przewijał się przez całą naszą rozmowę, niczym refren.
To jedyna jego modlitwa...
KRZYŚ już nie ma sił wołać..
Nie ma sił do walki i motywacji do życia...
BOŻE, RATUJ......+|
Kochani tak się zastanawiam, czy Wy też "słyszycie" jakby nie swoje myśli? Przytoczę Wam 3 przykłady.
1. Jakiś czas temu miałam koszmar. Śnił mi się szatan. Obudziłam się zlana potem. Instynktownie zaczęłam odmawiać "Ojcze nasz..." Ale tym razem tak dobrze znana mi modlitwa zupełnie mi nie wychodziłam zapominałam słów. Za każdym razem gdy zapomniałam co dalej z uporem maniaka zaczynałam od początku. Im bardziej walczyłam aby odmówić tą modlitwę tym gorzej się czułam. Czułam ucisk w klatce piersiowej, niepokój. Poruszać się mogłam. I wreszcie udało mi się odmówić całą modlitwę,. Wtedy usłyszałam cichutki, bardzo przyjemny i ciepły głos, który powiedział :"nie odchodź ode mnie". W pierwszej chwili pomyślałam, że mówi do mnie Bóg, bo ten głos był niesamowity. Tylko, że w dalszym ciągu czułam niepokój i ucisk. Wtedy pomyślałam, że to szatan próbuje mnie przechytrzyć, bo przecież jak ja mogę odchodzić walcząc z szatanem. Kiedy powiedziałam "W imię Jezusa, szatanie rozkazuję Ci odejść i nie wracać" wszystko ustało,
2.W tym roku miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu na Stadionie Narodowym z o. Johnem Boshabora. Między innymi była tam modlitwa o uzdrowienie kobiet bezpłodnych. Miały poczuć ciepło w podbrzuszu. Ja nie czułam nic ( też mam problem z zajściem w ciążę). Kilka dni później podczas wieczornej modlitwy powiedziałam Bogu, że jest mi smutno, że ja nie dostąpiłam tego uzdrowienia ale wiem, że skoro tak się stało to nie jest to czas dla mnie i że szanuje Jego wolę. Wtedy usłyszałam bardzo ciepłe i humorystyczne zdanie; " Będziesz żoną to porozmawiamy". Odrazu zrobiło mi się wesoło i lekko na duszy. Teraz wiem, że będę miała dziecko. Wierze w to.
3.Od jakiegoś czasu chodzi za mną pomysł aby założyć szkaplerz karmelitański. Co jakiś czas nasuwają mi się te myśli. Czy to znak, że powinnam to uczynić? Że Bóg tego chce?
Proszę napiszcie co o tym myślicie.