Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Słabo mi idzie moja NP...
w ciągu dnia nie mogę się doczekać kiedy będę ją odmawiać a kiedy przychodzi co do czego ... ech... szkoda gadać
Czy moja kochana Mateńka nie będzie na mnie zła i mimo wszystko doceni chęci :) ???
O naśladowaniu Chrystusa, Ks. III, Rozdz. 10
Cóż Ci dam za te wszystkie dobra?
Obym Ci mógł służyć po wszystkie dni mego życia!
Gdybym choć przez jeden dzień godnie Ci służyć zdołał!
Zaprawdę, Ty jeden jesteś godzien wszelkiej służby, czci i wiekuistej chwały.
Zaiste, Panem jesteś moim, a ja biednym Twym sługą, który Ci winien służyć ze wszystkich sił i w uwielbieniu Ciebie nigdy nie znać spoczynku. Tak chcę i tak pragnę, a czego mi nie dostaje, Ty racz uzupełnić.
Wielki to zaszczyt i chwała służyć Tobie i ze względu na Ciebie wszystko inne porzucić.
Obfitej łaski dostąpią ci, którzy się wprzęgną dobrowolnie w Twoją najświętszą służbę.
Ci wszyscy, którzy dla Twej miłości wyrzekli się wszelkiej przyjemności ciała, doznają najsłodszej pociechy Ducha Świętego.
Wielką swobodę myśli osiągną ci, co dla Twego imienia pójdą wąską drogą i wyzbędą się wszelkich trosk światowych.
O wdzięczna i radosna służbo Boża, przez którą człowiek staje się rzeczywiście wolnym i świętym.
O święty stanie życia zakonnego, który czynisz człowieka równym aniołom, przyjemnym Bogu, strasznym - szatanom, godnym szacunku u wszystkich wiernych.
Służbo droga i pożądana!
Przez ciebie wysługuje się najwyższe dobro i dostępuje wiecznego wesela!
Mateusz 7,1-14
Powściągliwość w sądzeniu. Obłuda
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały.
Wytrwałość w modlitwie
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.
Złota zasada postępowania
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy.
Ciasna brama
Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!
Delektowania się słowami Pana ciąg dalszy...
Tylko, że tym razem dotyczą służby naszemu Bogu, bynajmniej ja je tak odbieram i choć nazwałam to delektowaniem to tylko z przyczyny takowej, że winnam te słowa znać na pamięć ..
Dla mnie to szkoła kierownictwa duchowego akurat, słowa , w których nieustannie muszę trwać , dziś zostają mi przypominane. Nie przypadkiem raczej dzisiejsze Czytania z dnia mówią o sługach nieużytecznych.
Dziś więc swoistego rachunku sumienia co do swej posługi dokonywałam...
Świat realny wyszedł pod tym kątem bardziej korzystnie od wirtualnego. Czy mam się tym przejmować...to jest pytanie dla mnie istotne...Żyć czyimś problemami na co dzień nie jest łatwo, popełnić błąd natomiast można bardzo szybko. Modlitwa...to nie przypadek , że w tym samym dniu ćwiczeń o niej mowa. Ciągła prośba o światło w danej sprawie, o każde słowo, by zostało właściwie wypowiedziane , milczeć czy mówić, dać tylko wskazówkę, fragment Słowa i zostawić kogoś , by przemyślał...to są trudne wybory , konieczna prośba do Ducha Świętego...
„Gdybym choć przez jeden dzień godnie Ci służyć zdołał!” mówi e Kempis. Mogę i ja mówić tak za nim.
Postawiłeś mnie kiedyś, Panie w pewnym miejscu, zleciłeś mi zadanie , które staram się wykonywać jak najlepiej, służba ta nie jest jednak łatwa, więc proszę, prowadź mnie Ty, by wszystko , co robię pochodziło od Ciebie a nie ode mnie ...
Jeszcze rok temu byłam na dnie... w totalnej ciemności, rozpaczy i pełna lęku. Zupełnie się wtedy załamałam i rozsypałam na kawałeczki. Całe dnie spędzałam w łóżku użalając się nad sobą i moim małżeństwem. W sierpniu ubiegłego roku usłyszałam diagnozę: endometrioza...szybko laparoskopia bo małpa wlazła już na jajnik. Lekarz powiedział , że dopiero jak mnie otworzy będzie wiedział więcej. Dodatkowo mam tyłozgięcie i dwurożność macicy , problemy z hormonami i takie tam inne... Męża wyniki też nie były idealne. Operacja się powiodła a Zaraz po byłam tak pełna nadziei, że tą moją pewnością mogłabym wszystkie góry poprzenosić.
Niestety nie udało się...
Kolejny cykl i znowu nic... kolejny i kolejny ponownie cisza... Jak ja się wtedy czułam tylko sam Bóg wie... Byłam na samiutkim dnie gdzie tylko łzy i ciemność mają się świetnie...
Wtedy właśnie Pan podał mi rękę ....
Zanim dotarłam do tego miejsca w którym jestem błądziłam i szukałam . To nie znaczy, że teraz jest już idealnie i że przestałam szukać :)...
Był taki etap w moim życiu, że postanowiłam dotąd szarpać Boga za rękaw, aż raczy mnie wysłuchać. Wiele łez i żalu wypełniało wtedy moje codzienne życie. Obietnica z Częstochowy dodała mi skrzydeł ale mój stan i rzeczywistość szybko powyrywały z nich pióra. Byłam rozczarowana i zdeterminowana a w koło tyle dzieci, matek z brzuszkami albo z wózeczkami ... Kolejno zachodziły ciążę moje znajome nawet te starające się tak jak my od wielu lat...
Miałam dość, byłam tym wszystkim ogromnie zmęczona ... Zastanawiałam się co robię nie tak, dlaczego Bóg nie chce nas wysłuchać. Pojechaliśmy wtedy z mężem na mszę św. odprawianą za wstawiennictwem O.Pio ... Pamiętam jak zawsze łzy płynęły mi po policzku kiedy przedstawiam Panu po raz tysięczny moją prośbę. I nagle słyszę czytanie o samarytance... w głowie cisza. I proszę: Panie, daj mi wody żywej żebym i ja nie pragnęła... jeżeli nie możesz mnie wysłuchać to zabierz chociaż ode mnie to pragnienie...
Jezus i tym razem mnie wysłuchał ... Duży kamień zdjął z mojego serducha. A co najważniejsze zrozumiałam wtedy jedno, że to pragnienie dziecka zupełnie zasłaniało mi Boga. Jaka ja byłam ślepa, póki Pan przy tej studni nie pochylił na moim pragnieniem :)
Od tamtej pory jest inaczej... dziecka nadal pragnę tylko nie jest to sprawa najważniejsza . I tylko czasami jeszcze zaboli serduszko ja widzę małe stópki czy reklamę pieluch w tv...
różaniec mi bardzo pomaga dla tego go codzienię robię i odmawiam nowene popęiańskom mudlmy się co trzeba zrobic żeby wzios udział w tym konkursie