Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
Zanim dotarłam do tego miejsca w którym jestem błądziłam i szukałam . To nie znaczy, że teraz jest już idealnie i że przestałam szukać :)...
Był taki etap w moim życiu, że postanowiłam dotąd szarpać Boga za rękaw, aż raczy mnie wysłuchać. Wiele łez i żalu wypełniało wtedy moje codzienne życie. Obietnica z Częstochowy dodała mi skrzydeł ale mój stan i rzeczywistość szybko powyrywały z nich pióra. Byłam rozczarowana i zdeterminowana a w koło tyle dzieci, matek z brzuszkami albo z wózeczkami ... Kolejno zachodziły ciążę moje znajome nawet te starające się tak jak my od wielu lat...
Miałam dość, byłam tym wszystkim ogromnie zmęczona ... Zastanawiałam się co robię nie tak, dlaczego Bóg nie chce nas wysłuchać. Pojechaliśmy wtedy z mężem na mszę św. odprawianą za wstawiennictwem O.Pio ... Pamiętam jak zawsze łzy płynęły mi po policzku kiedy przedstawiam Panu po raz tysięczny moją prośbę. I nagle słyszę czytanie o samarytance... w głowie cisza. I proszę: Panie, daj mi wody żywej żebym i ja nie pragnęła... jeżeli nie możesz mnie wysłuchać to zabierz chociaż ode mnie to pragnienie...
Jezus i tym razem mnie wysłuchał ... Duży kamień zdjął z mojego serducha. A co najważniejsze zrozumiałam wtedy jedno, że to pragnienie dziecka zupełnie zasłaniało mi Boga. Jaka ja byłam ślepa, póki Pan przy tej studni nie pochylił na moim pragnieniem :)
Od tamtej pory jest inaczej... dziecka nadal pragnę tylko nie jest to sprawa najważniejsza . I tylko czasami jeszcze zaboli serduszko ja widzę małe stópki czy reklamę pieluch w tv...
Moja Tablica