Loading...

Blog użytkownika

Dorota

„Sekret Maryi” Św. Ludwik Grignion de Montfort , Par. 23-29

23. Cała trudność polega na tym, aby rzeczywiście i prawdziwie znaleźć Najświętszą Dziewicę Maryję po to, aby móc znaleźć wszystkie najwspanialsze łaski. Bóg, będąc Mistrzem nad mistrze, może udzielić bezpośrednio przez Siebie Samego tego, co zazwyczaj udziela jedynie przez Maryję.

Pośpieszylibyśmy się wręcz, gdybyśmy zaprzeczyli, że czasami tak czyni. Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję. Dlatego też, jeśli chcemy się wznieść do Niego i być z Nim zjednoczeni, to musimy użyć tej samej drogi, jaką On zszedł na dół do nas, aby stać się człowiekiem i udzielać nam Swych łask. Tu kryje się znaczenie prawdziwego nabożeństwa do Naszej Błogosławionej Pani.

 

24. Znamy cały szereg prawdziwych nabożeństw do Naszej Pani, nie wspominam tu o fałszywych.

 

25. Na pierwsze prawdziwe nabożeństwo, jakie wymienimy, składa się spełnianie naszych chrześcijańskich obowiązków, jak: unikanie grzechu śmiertelnego, działanie bardziej z miłości niż ze strachu, modlenie się do Naszej Pani, i składanie Jej hołdu jako Matce Boga, ale bez specjalnego do Niej nabożeństwa.

 

26.Drugi rodzaj nabożeństwa polega na tym, że obdarzamy Naszą Panią wspanialszymi uczuciami uznania i miłości, zaufania i uwielbienia. Prowadzi nas to do Kółek Różańca św. oraz Szkaplerza, do recytacji pięciu lub piętnastu tajemnic Różańca św., do składania hołdu Maryji w Jej obrazach i ołtarzach, do głoszenia Jej chwały i przynależności do organizacji Jej imienia. To nabożeństwo jest dobre, święte i godne uznania, o ile umiemy pozostawać wolni od grzechu. I nie jest ono tak idealne jak to, o którym zaraz będę mówił, nie tak wystarczająco dobre w uniezależnieniu się naszej duszy od innych i od samych siebie, po to, aby móc być zjednoczonymi z Jezusem Chrystusem.

 

27. Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.

 

28 .Polega ono na oddaniu się całkowicie i jako niewolnik Maryi, i Jezusowi przez Maryję, a następnie czynieniu wszystkiego tego co robimy, przez Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi.

 

29. Powinniśmy wybrać jakieś specjalne święto w którym oddamy się, ofiarujemy się, i poświęcimy się Maryi całkowicie dobrowolnie, z miłością, i bez jakiegokolwiek przymusu: nasze ciało i duszę, wszystko to co posiadamy, dom, rodzinę i majątek; również całe nasze wnętrze i duch owe wartości: nasze zasługi, łaski, cnoty i radości. Zwróćmy uwagę na to, że w tego typu nabożeństwie dusza poświęca Jezusowi przez Maryję wszystko to, co jest dla niej najcenniejsze, rzeczy, których żaden zakon nie wymaga, aby złożyć w ofierze, a mianowicie, prawo do dysponowania samym sobą, wartością naszych modlitw i ofiar, naszych umartwień i radości. Dusza dobrowolnie stawia wszystko do dyspozycji Naszej Pani, tym sposobem może Ona dysponować nami zgodnie ze Swoją wolą dla większej chwały Boga, w czym Ona Sama ma najlepsze rozeznanie.

 

Nie wiem, dlaczego szukając w księgarniach „Przedziwnego sekretu Różańca Świętego” św. Ludwika Grignon nie spotkałam się z inną jego książką „Sekret Maryi”. Przeszukałam dziś więc internet i znalazłam ją. Tak sobie myślę jednak, że dobrze iż tej pozycji nie miałam w ręku wcześniej....

Dziś bowiem czytając fragment, na dzisiejszy dzień przypadający, ciut zwątpiłam, czy podołam temu , o czym św. Ludwik mówi w „Sekrecie Maryi” . Wchodząc nawet teraz na Forum miałam te wątpliwości jeszcze , nie odważyłam się nawet zajrzeć  w dalsze treści „Sekretu Maryi” , a właściwie „Tajemnicy Maryi” św. Ludwika , które znalazłam w internecie.

Stało się jednak tak, że gdy weszłam na Forum pierwsze co ujrzałam to słowa św. Charbela, które pewna piękna duszyczka o imieniu Asia puściła ( wielkie dzięki, Asiu !). A brzmią one tak :

 

"Jedynym celem diabła jest powstrzymać tych, którzy idą w kierunku Pana. Próbuje zatrzymać Cię na różne sposoby:

1. Spycha Cię z obranej ścieżki, wymyśla nowy cel, który Cię przyciągnie i do którego będziesz dążył, przez co zboczysz ze szlaku i zagubisz się.

2.Będzie chciał, żebyś się przewrócił i w ten sposób przerwał swoją wędrówkę. Zastawi na Ciebie sidła, w które wpadniesz.

3. Będzie Cię popychał, zmęczy Cię i zniechęci, żebyś tylko się zatrzymał i zaczął wracać. Najważniejsze dla niego jest to, żebyś nigdy nie dotarł do Twojego prawdziwego celu"

Św. Charbel- Orędzia z Nieba

 

No nie...nikt ani nic, chyba , że moja śmierć , nie zepchnie mnie już z pójścia dalej w to nabożeństwo...

Dziś bowiem nie tylko zobaczyłam to, co wczoraj tak nieudolnie starałam się przekazać, ale aż do tej chwili myślałam, czy podołam temu i w ogóle się zastanawiałam, czemu tak naprawdę mam podołać w związku ze słowami w punkcie 27 : „Trzeci rodzaj nabożeństwa do Naszej Pani, znany i praktykowany przez bardzo niewielu, jest tym, o którym chcę wam, duszom wybranym, teraz powiedzieć.”

Nigdy nie czułam się wybrana, nawet przez cudowne moje uzdrowienie przez naszego Pana tak się nie czułam, znam wiele takich cudów u innych, a tu św. Ludwik mówi o jakowymś wybraniu, czyli jest jakaś ciężkość , którą mam dać radę przezwyciężyć.

Bogu dziękuję za Asię, która słowami św. Charbela wyprostowała mi myśli...

Wyruszam dalej więc w to nabożeństwo do Ciebie , Maryjo...

Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci !

 

No właśnie , wczoraj na spowiedzi otrzymałam pokutę - Litanię do Wszystkich Świętych

Tu muszę się nad tą pokutą zastanowić chyba, bo raczej pomoc naszych Świętych się mi przyda.

 

A teraz początek przypisanego na dziś tekstu...

Przyznaję się, że miałam „ale” do kultu Maryi, nie do Maryi samej oczywiście. Patrząc na ludzi o pobożności maryjnej , zauważyłam , że u wielu Maryja zasłania Jezusa , a to mi się nie podobało. . Niestety takie moje myśli bywały, a dziś mogę powiedzieć...”Zajmij się sobą! Oni też kiedyś to zrozumieją.” . Bo ja, jak spojrzę na to , że moje poznawanie Boga zaczęło się od Ducha Świętego, potem dopiero Boga Ojca poznawałam , a na końcu Jezusa i myślałam , że to mi wystarczy, to z cała stanowczością teraz stwierdzam, że bez Maryi jest to poznanie niepełne.

 

Słów św. Ludwika Grignion w punkcie nie będę nawet komentować, trwam w nich bowiem przez cały dzień i na pewno one będą we mnie w następne dni. Są powiedziane tak mocno , że nic nie trzeba dodawać. Moją nieudolność w przekazie w porównaniu z tym widać było wczoraj.

Jedynie napiszę, co w związku z nimi mi się przypomniało, a konkretnie z cytowanymi słowami św. Tomasza :

„Tym niemniej św. Tomasz uczy nas, że zgodnie z porządkiem łaski ustanowionym przez Bożą Mądrość, Bóg zazwyczaj komunikuje się z człowiekiem jedynie przez Maryję.”.

 

Parę lat temu na jednej homilii o. Płusy usłyszałam,coś takiego, co zapewne znów nie przekażę dosłownie, musiałabym poszukać w zeszytach, ale sens był taki mniej więcej :

„Wyobraźcie sobie Sąd Ostateczny i Jezusa, który pyta : Matko moja, jak się sprawował oto ten człowiek?”

 

I na tym zakończę mój kolejny dzień rozważań...

Dorota Lis 26 '14, 01:36 · Komentarze: 2
Dorota

 

O naśladowaniu Chrystusa, Księga II, Rozdz. 5

 

1. Nie możemy sobie nazbyt zawierzyć, gdyż często brak nam łaski i rozeznania sprawy. Mało w nas światła, a i to, które mamy, prędko tracimy przez nasze niedbalstwo. Nierzadko nawet nie zauważamy, jak wewnątrz jesteśmy ślepi.

Często czynimy źle, a co gorsza uniewinniamy się.

Niekiedy namiętność nas ponosi, a sądzimy, że to gorliwość. Innych ganimy za drobne błędy, u siebie pomijamy daleko większe.

Dość łatwo odczuwamy i przeżywamy cierpienia zadane nam przez innych, ale co inni od nas cierpią, tego nie widzimy. Kto by dobrze i sprawiedliwie osądzał siebie,

nie wyda surowego sądu o drugich.

 

2. Człowiek wewnętrzny troskę o swą duszę przedkłada nad wszystkie inne; czuwając pilnie nad sobą samym, łatwo milczy o drugich. Nigdy nie staniesz się człowiekiem wewnętrznym, jeżeli nie będziesz milczał o drugich i pilnował szczególnie siebie. Skoro z wrócisz się całkowicie ku Bogu i wnętrzu swej duszy, mało cię dotknie, co usłyszysz z zewnątrz. Gdzie jesteś, kiedy nie jesteś w sobie? A choćbyś wszystko obiegł i zbadał, co zyskałeś, gdy zaniedbałeś siebie samego?

Jeżeli chcesz osiągnąć spokój i prawdziwą jedność z Bogiem, trzeba, byś na oku miał przede

wszystkim siebie.

 

3. Wiele zyskasz, gdy pozostaniesz wolny od wszelkiej zbędnej troski doczesnej. Wiele stracisz uwielbiając cokolwiek doczesnego. Niech ci nie będzie nic wielkim, nic wzniosłym, nic drogim

i miłym, prócz samego Boga i tego, co z Boga pochodzi. Uważaj za marną wszelką pociechę, którą dają stworzenia. Dusza miłująca Boga wszystko Mu podporządkowuje.

Sam Bóg wieczny, niezmierzony i wszystko sobą napełniający jest jedyną pociechą duszy i

prawdziwą radością serca.

 

Łukasz 13, 10-21

 

Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: "Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy". Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: "Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!" Pan mu odpowiedział: "Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?" Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.

 

Przypowieść o ziarnku gorczycy i o zaczynie

Mówił więc: "Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach".

I mówił dalej: "Z czym mam porównać królestwo Boże? Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło".

 

Ooo, nie wiem , jakie czytania mają być w niedzielę, ale ja dziś przeżywam właśnie niedzielę i jej się przypatruję...

Wiele rzeczy , jeśli chodzi o Dzień Pański , po nawróceniu „musiałam” pozmieniać. Prawie wszystko, ale jak mnie Panie w ten dzień dziś pociągnąłeś to coś musiało jeszcze zostać do naprawy...

W takim razie idę w tę niedzielę. Modlitwa...tu problem, bo póki modlitwy stałe – Brewiarz i Pismo Święte -są w porządku to np. Nowenna Pompejańska w tym dniu faktycznie na raty odmawiana, może tak być, ale ja sama widzę, że mi to w czymś przeszkadza takie odmawianie, teraz tylko w czym...? Nad tym bowiem przeszłam obok ( ! lampka się zapala )- dzieci i wnusia na obiedzie zajmują pół dnia w sumie , czy to wytłumaczenie natomiast...no nie, czemuś innemu trzeba ukrócić, zostaje mi w niedzielę skrócenie siedzenia w internecie- taki mój wniosek...ale Tobie, Panie chyba nie o to chodzi...?

Z niedzieli mi zostaje kościół , w moim przypadku szpitalna kaplica , w której służę podczas Mszy Św. I zajmując się nią w ogóle wspólnie z współsiostrą ze wspólnoty. I tu mam kłopot , bo zbyt wiele razy przypominało mi się pytanie naszego diecezjalnego Moderatora o tę posługę - czy my tam posługujemy chorym modlitwą, czy jesteśmy chorym pomocą...? To pytanie mogłabym odrzucić, bo konieczne pozwolenie od dyrekcji szpitala i księdza proboszcza...no i właśnie tu mnie zatrzymałeś , Panie. Znów patrzenie w moją posługę, choć to tyczy się całej wspólnoty, to ja tylko raz napomknęłam naszemu księdzu kierownikowi duchowemu o tym, a już mamy po tym trzeciego i dalej nic.... Godne przemyślenia i ruchu ponownego w tym kierunku...A to z względu na fakt, że trafiają się nam chorzy, którzy o tę modlitwę proszą po Mszy, my do niej stajemy oczywiście, bo jest jeszcze zwykle ksiądz, który celebrowal Mszę , ale ...no właśnie...dzięki Ci, Panie , że dziś podczas wspólnotowej Adoracji Ciebie w Przenajświętszym Sakramencie nie zagrzmiałeś, tylko łagodnie przeprowadziłeś mnie przez ten problem...Toć Moderator nasz ma niedługo do nas znowu zawitać, a że to ksiądz to może odpowiednio zaradzić...No i się wybroniłam , ale przyznaję , że widziałam kiedyś w tym jakąś trudność, teraz już jednak faktycznie nie widzę, mam zrobić wszystko , co w mojej mocy, a tu jedynie teraz ja mam przypomnieć o czymś...No no, ciekawie mi wyszło to uniewinnianie się , o którym wspomina a Kempis.

 

„Mało w nas światła, a i to, które mamy, prędko tracimy przez nasze niedbalstwo.” - tak mogłabym podsumować dzisiejszy dzień i pocieszyć siebie, że jeszcze jesteś Ty, Jezu w którego zawsze staram się wsłuchiwać, ale jak widzę, faktycznie niedbalstwo może przyćmić nieźle słuch, bo co mi da słuch , jeśli w czyn tego, co słyszę nie przetworzę...?

 

I tu ukłon mój w stronę naszej Mateńki...Ty pierwsza , Maryjo zapytałaś mnie o tych innych obok mnie...

Bądź pozdrowiona Bramo Niebieska, dopełniająca drogę do Syna...

Dorota Lis 21 '14, 00:44 · Komentarze: 2
asia

Wczoraj poczułam silną potrzebę skorzystania z sakramentu pokuty. Jak tylko zobaczyłam księdza idącego do konfesjonału szybko stanęłam w kolejce do spowiedzi. Dlaczego tym piszę??? A no dlatego , że po raz pierwszy w chwili udzielania rozgrzeszenia ogarnęło mnie poczucie żalu, łzy same cisnęły mi się do oczu i z trudem powstrzymałam się od płaczu. Jednocześnie czułam ulgę i wyraźne poznanie, że to są łzy pokuty i że to jest łaska ....

Po komunii znowu popłynęły mi łzy... tym razem jednak łzy miłości. To wszystko nie zależne ode mnie i pochodzące z zewnątrz . Nie zastanawiałam się dlaczego? i po co? delektowałam się tylko łzą płynącą po policzku.

Chwała Ci Panie !!!! i Tobie moja Królowo bo wczoraj podczas odmawiania mojej NP dałaś mi poczuć, że mimo mojej nieudolności w modlitwie nie zostawiasz mnie samej. Jesteś i natchnęłaś mnie nadzieją i pewnością ,  że sprawa jest już w Twoich rękach wię nie mam się czego obawiać.

Jesteś wspaniała moja Królowo!

asia Lis 17 '14, 09:20 · Ocena: 5 · Komentarze: 2
asia

Był taki etap w moim życiu, że każdej nocy toczyłam walkę .... walkę na śmierć i życie. Kilka nocy pod rząd przychodziło do mnie we śnie ,, coś,, co chciało mnie zabić. Nie było mowy o kompromisie ... miałam wybór albo będę się bić albo zginę. Czarne stwory nie miały odrobiny litości, czułam tylko nienawiść z ich strony.W tych snach zawsze wygrywałam i nigdy się nie bałam... Za to bardzo często budziłam się  w nocy i miałam straszne lęki... Wstrętne uczucie paraliżującego strachu wrrryyyy.

Cały ten maraton zakończył przedziwny sen ... widzę twarz Jezusa.... piękną i spokojną. Cieszę się jak dziecko i wpatruję zauroczona. Nagle twarz zaczyna się zmieniać już nie bije od niej dobro a oczy są jakieś dziwne. Spojrzenie staje się świdrujące i przeszywa mnie całą tak że, odczuwam fizyczny ból.  Czuję wyraźnie co chce mi przekazać... że to koniec i że mnie zabije. Rano uświadamiając sobie co mi się śniło nie czułam strachu, raczej zadowolenie, że znowu wygrałam. Całkiem niedawno uświadomiłam sobie że wtedy zaczęłam odmawiać 15 modlitw....

asia Lis 14 '14, 15:29 · Ocena: 5 · Komentarze: 2
Dorota

O naśladowaniu Chrystusa, Ks. I, Rozdz. 13

1. Dopóki żyjemy na ziemi, nie możemy być wolni od utrapienia i pokus. Stąd w książce Joba napisano: Bojowaniem jest żywot człowieczy na ziemi. (Job 7, 1) Każdy przeto powinien troskliwie baczyć na siebie w chwilach pokus i czuwać w modlitwie, aby się nie dać zwieść szatanowi, który nigdy nie usypia, lecz jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożarł. (1P 5, 8). Nikt nie jest tak doskonały i święty, by od czasu do czasu nie doświadczył pokus; i nigdy nie możemy być od nich zupełnie wolni.

2. Pokusy, mimo że dokuczliwe i ciężkie, są jednak często pożyteczne dla człowieka; służą bowiem ku jego upokorzeniu, oczyszczeniu i doskonaleniu. Każdy święty przechodził przez wiele utrapień i pokus i dzięki nim postępował w cnocie. Ci jednak, którzy pokusom się nie oparli, odpadli i zostali odrzuceni. Nie ma tak świętego zakonu ani tak ukrytego miejsca, gdzie by nie było pokus lub przeciwności.

3. Człowiek, dopóki żyje, nie jest zupełnie wolny od pokus, w nas samych tkwi ich źródło, gdyż narodziliśmy się w pożądliwości.

Gdy jedna udręka lub pokusa ustępuje, nadchodzi druga, i zawsze będziemy cierpieć, albowiem

utraciliśmy dobro pierwotnej szczęśliwości.

Wielu usiłuje uciec od pokus, a głębiej w nie wpadają. Nie możemy zwyciężyć przez samą tylko ucieczkę, lecz przez cierpliwość i prawdziwą pokorę staniemy się silniejsi od wszystkich nieprzyjaciół.

4. Kto odsuwa się od zła tylko powierzchownie, nie wyrywając go z korzeniami, ten niewiele postąpi; pokusy powrócą, a nawet silniej i bardziej natarczywie w niego uderzą. Powoli, przy wielkiej cierpliwości, wytrwałości i przy pomocy Bożej, pewniej zwyciężysz niż przez gwałtowność lub własną nierozwagę.

W pokusie szukaj często rady, a z cierpiącym pokusy nie obchodź się twardo, lecz pocieszaj go tak, jakbyś pragnął, by ciebie pocieszano.

5. Początkiem wszystkich złych pokus jest niestałość umysłu i mała ufność w Boga. Albowiem jak łodzią bez steru fale miotają na wsze strony, tak człowiek opieszały i w postanowieniach swych niestały często bywa kuszony

 

Odprawiłam Jutrznię i sięgnęłam po teksty na dzisiaj... totalne zaskoczenie. Pomyślałam...przecież wczoraj rozmyślania moje dotyczyły właśnie pokus w sumie, jak w nich postępować...Nad czym więc dzisiaj mam rozważać …?

No to sobie siadłam nagle...

Nic, poczytam i wsłucham się , może czegoś nie widzę...

Odmówiłam przypisane modlitwy do tego dnia i choć w nich jest Hymn do Ducha Świętego , to poprosiłam jednak dodatkowo Go o światło . Jeszcze nie zdarzyło mi się bowiem , że coś w jakichkolwiek ćwiczeniach, które odprawiałam dotychczas, mogło być nie tak, że mnie do niczego nie prowadzą.

Światło przyszło....wszystko stanęło mi przed oczami, dosłownie i w tak szybkim tempie doznałam olśnienia, że znów sobie porządnie usiadłam , ale tym razem już inaczej , albo może inna …:)

Muszę się wrócić jednak do myśli z poprzedniego dnia i do pewnych dwóch zdarzeń , o których tam nie pisałam, ale to one najpierw pojawiły się przede mną...

 

Wczoraj mieliśmy imieniny naszego księdza, było sporo osób , bo ok. 140 , życzenia, prezenty , obiadokolacja no i fotograf , który ni stąd ni zowąd zaczyna się dziwnie zachowywać w stosunku do mnie, jednym słowem jakoweś zaloty w moim kierunku, nie wiadomo kiedy narobił mi zdjęć, a na końcu poprosił o telefon... No cóż , jestem wolną kobietą, tylko, że choć fotograf przystojny, z ciekawym głosem , coś mi nie grało i obracałam wszystko w żart, jakoś mi się udało wybrnąć , no i telefonu na koniec nie dostał oczywiście:) Odprawiam ćwiczenia , muszę być czujna na wszystko, zwłaszcza , gdy z grzechem nieczystości miałam kiedyś kłopot. Agere contra znów się odezwało , ale ja myślałam : mężczyzna okey, ciut starszy ode mnie, przecież na rekolekcjach ignacjańskich już parę lat wcześniej rozeznawałam , jaki może być mój stan po uprzednim związku niesakramentalnym, nawet ksiądz – mój kierownik duchowy rekolekcji jak mu przedstawiłam punkty za i przeciw samotności nawet mnie zachęcał, bym poszła w kierunku małżeństwa, a ja dziś jakiś „stop” poczułam w sobie ...dziwne to było dla mnie samej....

 

Po spotkaniu miałam rozmowę telefoniczną, z jednym młodym mężczyzną z naszego portalu, jak się okazało rozmowę długą po 1,5 godzinną, po rozmowie wszedł jeszcze tu na czat i mi pisze , że nigdy z nikim jeszcze nie rozmawiał tyle , się tylko uśmiechnęłam, rozmawialiśmy już kilka razy, ale faktycznie ta rozmowa była najdłuższa :)

 

Dwóch mężczyzn ...u jednego agere contra, a z drugim mogłabym przegadać noc...

Połączyłam te obie sytuacje i przyszło nagle zrozumienie. Oczywiście, że tak...bo z pierwszym rozmowy praktycznie nie było , tylko pytanie i moja odpowiedź , króciutko, zdawkowo,choć radośnie , z tym drugim natomiast rozmawiałam prawie wyłącznie ... o Bożych sprawach.

Musiałam to napisać , bo to co się zdarzyło wiele dla mnie znaczy. Zobaczyłam bowiem, podobnie jak w pierwszym dniu dwa odrębne światy, ale przede wszystkim to , że jeśli kiedykolwiek znów pojawiłby się mężczyzna w moim życiu to już na pewno nie może być z tego świata, ale i nawet nie taki zwykły chodzący tylko w niedzielę do kościoła i nic więcej , ale taki , z którym mogę porozmawiać o Bogu... aż zadzwoniłam znów do tego młodzieńca , chcąc mu podziękować za moje doświadczenie i spostrzeżenia, opowiedziałam o tym , co się zdarzyło na imieninach, a on mi mówi, że to samo zobaczył. Ma piękną duszę , od lat skierowaną ku Bogu, powiedziałam tylko , by nie popełnił błędu mojego sprzed lat...

 

I problem...przechodzę dni wyrzekania się ducha tego świata, a ja zamiast tego widzę, jak pięknie sobie go po kolei wyrzucałam wcześniej, bo pojawiły się obrazy wielu innych grzesznych rzeczy, czy związanych z przyjemnościami , propozycjami tego świata i ja teraz w tych sytuacjach całkowicie inna. I moja radość w sercu ….można żyć bez telewizji, a nawet ostatnio wiadomości w necie nie czytam , mama w sumie mi mówi, co się dzieje na świecie, można być radosnym bez alkoholu prawie ( prawie , bo kieliszek jeden zwykle obecnie wypijam) , można iść kimś na piwo i wypić dla towarzystwa zamiast niego kawę czy sok jakiś, można patrzeć inaczej na mężczyznę..... Można wszystko inaczej niż wcześniej ….i być radosnym człowiekiem , na dodatek zawsze jakoś dziwnie temat Boga się pojawia, którego ja sama nawet nie zaczynam...

 

Dwa światy... jak bardzo różne od siebie i – jak wspomniałam wczoraj- efekty w nich przebywania... Bóg tym razem zechciał mi pokazać widocznie w tych bieżących Ćwiczeniach moje priorytety...Ale stanęły również przede mną sposoby walki, które podejmowałam, sposoby bardzo rozmaite , ale jak to znowu zobaczyłam wszystko razem to ujrzałam , jak bardzo cenny jest dorobek naszego Kościoła, tego wcześniejszego jak i współczesnego .

Niesamowity dzień to był dla mnie, tyle rzeczy widziałam ...pomogła mi moja podopieczna, która wciąż spała jak nigdy, jakby nasz Pan ją uśpił , bym ja mogła rozmyślać i spędzić czas pracy na modlitwie ( bez obaw, ta pani nie mówi, ja mówię jedynie do niej , gdy nie śpi , jest karmiona przez sondę żołądkową , co 1,5 godziny , tej posługi nie zaniedbałam )

 

Jeśli cokolwiek mogę dodać do dzisiejszego dnia ….

Dziękuję Ci Panie , za to wszystko, co mi dajesz w tym okresie , za to , że pokazujesz mi wyraźnie , co dla mnie jest pożytkiem, nie tylko duchowym. Dziękuje Ci za to, że na mej drodze stawiałeś właściwe osoby, - świeckich i kapłanów, że pociągałeś mnie do czytania książek, które dziwnym trafem sprawiały, że staję się inna... Rekolekcje ze św. Ignacym z Loyoli, które wprowadzały mnie na drogę nawracania, Tomasza e Kempisa treści znam przecież od dawna, św. Augustyna myśli wertowałam tutaj , w Bersiniego „Mądrości Ewangelii” prawie się zakochałam, Neal Lozano z metodą pięciu kroków, którego miałam okazję posłuchać osobiście, Vinny Flynn , który wszedł głębiej w życie sakramentalne i tę metodę Lozano inaczej wykorzystał, ksiądz Mikulski ze swymi „Ośmioma błogosławieństwami” - to wszystko mi dziś pokazałeś znów, to właśnie wykorzystywałam do wyrzekania się ducha tego świata.

Ale dziś dziękuję Ci za Twą Obecność w tym wszystkim i za Twą Matkę ukochaną , choć wiem, że to nie jeszcze czas na wspomnienie o Niej właśnie w tych Ćwiczeniach, ale gdybym nie znalazła się tutaj, na tym portalu może nigdy nie widziałabym tego, co teraz mi pokazujesz...

Dziękuję Ci, Panie....

 

Ps. Myślałam, że dziś nie napiszę nic, bo wczoraj w tym temacie się poruszałam, a napisałam chyba najwięcej. Tylko opóźnienie w czasie z wklejeniem tutaj moich rozważań się dokonało, no cóż siła wyższa- czat mój wczoraj przeżył oblężenie, niezbyt łatwo było się skupić i dokończyć pisanie...

Dorota Lis 14 '14, 11:41 · Komentarze: 2
Strony: «« « ... 74 75 76 77 78 ... » »»