Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Bożena
Bożena Sie 1 '18, 07:25
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 1 sierpnia.
Przypowieści o skarbie i perle 
Mt 13, 44-46 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus powiedział do tłumów: "Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną, drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją".

Kom.: O perle swojego człowieczeństwa.

Skarbem ukrytym w roli jest nasza wiara, a perłą jest każdy człowiek dla którego Jezus oddał życie.

„W Kazaniu na górze” u św. Mateusza czytamy: „ Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały”. (Mt 7,6).

Tą perłą jest nasze człowieczeństwo, za które Jezus oddał życie.

Oto trzy główne przyczyny niszczenia własnego człowieczeństwa.

1. Złe sumienie.

Każdy z nas ma wolną wolę i ze swoim człowieczeństwem może zrobić to, co mu się tylko rzewnie podoba.

Jednak Bóg w Księdze Mądrości mówi jasno po co dana jest nam władza tu na ziemi, aby człowiek: 
„(…)panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały, 
by władał światem w świętości i sprawiedliwości 
i w prawości serca sądy sprawował”.(Mdr 9,2b-3).

W powyższym tekście autor natchniony odwołuje się do daru sumienia.
Otóż, chrześcijanin może postępować tylko w sumieniu pewnym. O taki sumieniu mówimy, że jest odpowiedzialne przed Bogiem i nie dochodzi w nim do nadużywania wolnej woli wobec praw Bożych.

Niestety, kiedy człowiek ulegnie pokusie zrównania się z Bogiem, jego sumienie staje się autorytatywne i sam zaczyna decydować o tym, co jest moralnie dobre, a co złe. Taki człowiek staje się stwórcą i prawodawcą. I tak powoli przestaje liczyć się i z Bogiem i z drugim człowiekiem.

Następne zło przez nadużywanie wolnej woli niszczy nasze człowieczeństwo.

2. Ja mam prawo do szczęścia!
To popularne stwierdzenie jest obecnie na ustach wielu ludzi. 
Ono to, doprowadza do takich sytuacji, że, ktoś na przykład zostawia żonę i dzieci, aby się doktoryzować albo pomimo, że ma 45 lat i jestem rozwiedziony rozkochuje w sobie 21 letnią dziewczynę zamykając jej drogę do sakramentów. Nie mówię już o świadomy rozbijaniu małżeństw w imię tego prawa . To się dzieje na moich oczach, a wy – drodzy czytelnicy zapewne więcej widzicie.

3. Mam prawo do zaspokojenia wszystkich moich potrzeb.
Żyjemy obecnie w świecie zdominowanym konsumpcją i nadmiernym zaspakajaniem wszystkich swoich potrzeb. To trzecia rzecz, która może zniszczyć nasze człowieczeństwo.

A co czytamy w Ewangelii?
Jezus powie do nas: „Jeżeli chcesz mnie naśladować, musisz zaprzeć się samego siebie”.(por.Mk 8,34).

Jak widzimy, Pan Jezus nie chce zaspakajać wszystkich naszych potrzeb, wręcz odwrotnie, mówi o powściągliwości.

Człowiek może się, więc uczłowieczać przez: szlachetność, bezinteresowność oraz ascezę, czyli powściągliwość wyrażającą się z rezygnacji z wielu: relacji, rzeczy i potrzeb, które nie przynoszą korzyści, a wręcz przeciwnie – zniewolenie.

Jak więc łatwo zniszczyć własne człowieczeństwo - ową perłę daru Bożego, nad którą już nic większego nie mogę zyskać na ziemi. Zapominając jednocześnie o tym, że żyjąc w ten sposób, wszystko mogę nagle stracić tu na ziemi i życie wieczne.

Gdzie, więc szukać pięknego człowieczeństwa?
Św. Paweł odpowie nam: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”.(Ga 5,1).
W Nim Jezusie Chrystusie ukryte jest najpiękniejsze człowieczeństwa i w Jego Ewangelii.

Czuwajmy, więc i módlmy się abyśmy nie ulegli tej pokusie bycia szczęśliwym bez Boga, rezygnując z trudu kształtowania własnego człowieczeństwa!

Modlitwa: Najświętsza Maryjo, Niepokalana, Tobie oddaje moje człowieczeństwa, moje serce i wszystkie moje pragnienia. Ty je oczyść, uszlachetnij, abym pragnął tylko to, co pragnie dla mnie Twój Syn Jezus Chrystus. Amen!

Michał
Michał Sie 1 '18, 07:55
Amen +
Bożena
Bożena Sie 2 '18, 07:17
  Roman Chyliński    

Słowo Boże na 2 sierpnia
Ewangelia według św. Mateusza
Mt 13,47-53

Jezus powiedział do tłumów:
«Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 
Zrozumieliście to wszystko?» Odpowiedzieli Mu: «Tak». 
A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare». 
Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.

Kom.: Stawać się uczniem słowa Bożego.

1. " A On rzekł do nich: "Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego".

Św. Mateusz podsumowując trzynasty rozdział swojej Ewangelii, czyli „mowę w przypowieściach” przedstawia siebie samego jako ucznia Jezusa Chrystusa oraz mistrza słowa Bożego. I faktycznie nim jest.

Nasz mistrz życia duchowe zwraca nam dzisiaj uwagę na coś ważnego.
Otóż, nie każdy znawca Pisma św. zaraz staje się mistrzem życia duchowego.

Dlaczego?
Dla św. Mateusza o wiele ważniejsze jest stawanie się uczniem królestwa Bożego od posiadanie tylko wiedzy – nawet profesorskiej na temat Pisma świętego

To do nich, uczonych w Piśmie napisał nasz Ewangelista dwudziesty trzeci rozdział, a w nim siedem razy „biada”, bo ich życie było zupełnie inne niż słowa Pisma.

Cóż, nie wystarczą studia teologiczne i uzyskiwane stopnie naukowe, jeżeli za tym nie idzie byciem uczniem Chrystusa.

O tym jak stać się uczniem Jezusa św. Mateusz napisał w „Kazaniu na Górze”(5-7) oraz w „mowie misyjnej”(10 rozdział).

Znawcą Pisma św. więc jest ten, który nie tylko posiada wiedzę na ten temat, ale chce naśladować Jezusa, to znaczy być jego uczniem.

W zeszłym roku, jadąc w karetce do szpitala w Krośnie, rozpocząłem rozmowę z młodym sanitariuszem. Okazało się że od wczesnego dzieciństwa zgłębia treści Pismo świętego. Bardzo się ucieszyłem. Na końcu powiedział mi, ale ja jestem Świadkiem Jehowy.

Tak sobie pomyślałem: szkoda, że to nie młody katolik takie daje świadectwo.

Drodzy rodzice tak wiele jest pięknych wydań książek o tematyce biblijnej dla dzieci. Kupujcie je i czytajcie je waszym dzieciom, aby i one kiedyś mogły dać podobne świadectwo o ukochaniu słowa Bożego od młodości.

2. „(...) każdy uczony w Piśmie,podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare».

Uczeń Jezusa Chrystusa charakteryzuje się tym, jak czytamy dalej, że posiadł znajomość tak Nowego, jak i Starego Testamentu. To znaczy, korzysta z Pisma świętego, jak ze skarbca mądrości i na nim buduje życie chrześcijańskie.
Zachęcam poznawać Stary Testament czytając Nowy Testament, przez odnośniki znajdujące się przeważnie na dole każdej strony Pisma świętego. Mają one na celu wytłumaczenie tradycji judaistycznej w świetle mów Jezusa, czy zachowania Prawa.

I na końcu do was ojcowie.
Nie możecie być ignorantami w znajomości słowa Bożego, czy nauki Kościoła. 
Bo na czym będziecie opierać własny autorytet?

Jeżeli syn czy córka zapyta cię o coś czego nie wiesz, weź do ręki słowo Boże, albo Katechizm Kościoła Katolickiego i przeczytaj wyjaśnienie oraz porozmawiaj z dziećmi na ten temat. 
Nie ma lepszej katechezy, kiedy sam ojciec lub matka wyjaśnia swoim dzieciom sprawy Boże, ale ile sami się wtedy uczycie, jako rodzice.

Modlitwa: Panie Jezus pragnę nie tylko wierzyć w Ciebie, ale stać się uczniem Twoim. Ciebie Jezu obieram za najwyższy autorytet mojego życia duchowego i moralnego. Bądź moi Mistrzem. Przyjmuje również Kościół, jako interpretatora słowa Bożego. Rozkochaj mnie Jezu w Twoim słowie. Amen!

Michał
Michał Sie 2 '18, 13:32
Amen +
Michał
Michał Sie 3 '18, 12:20
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 3 lipca
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza 
Mt 13, 54-58
Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: 
«Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?» I powątpiewali o Nim. 
A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa

Kom.: To co najważniejsze w nas, jest niewidoczne dla oczu!

Przyjście Mesjasza oczekiwanego od 1750 lat (od czasów Abrahama) przez Żydów było wielkim zaskoczeniem dla Heroda i całej Jerozolimy.

W trakcie ofiarowania Jezusa w świątyni, czyli oficjalnego spotkania Mesjasza z narodem żydowskim przywitali Go tylko Symeon i prorokini Anna.

Później,w trakcie nauczycielskiej działalności Jezusa, żydowscy uczeni w Piśmie kłócili się z Nikodemem, że ma przebadać Pisma: „ iż żaden prorok nie narodził się w Galilei”. (J 7,52).

Tak wielka ignorancja duchowa i intelektualna panowała wśród Żydów za czasów przyjścia Mesjasza.

Lew Tołstoj, kiedy został zapytany jak dzisiaj ludzkość mogłaby zareagować na przyjście Jezusa, miał odpowiedzieć: „Podeszliby do Jezusa i poprosili Go o autograf”. Czyli, zostałby potraktowany Bóg, jako jeszcze jeden z „idoli” współczesnego świata.

I nam czasami wydaje się, że znamy siebie nawzajem bardzo dobrze. 
Wiemy jak ktoś się zachowywał jako dziecko, jak się uczył w szkole podstawowej i średniej. Znamy jego charakter, styl zachowania, wiemy przede wszystkim co inni o nim mówią, jego dowcipy, poczucie humoru czy brak radości. I wydaje nam się, że już w niczym ów człowiek nie jest w stanie nas zaskoczyć.

Niestety, takiego „dobrze nam znanego człowieka” często naznaczamy do końca życia w naszym myśleniu i go klasyfikujemy, jako dobry, przeciętny, albo zły.

Tak było i z Jezusem. 
Wydawałoby się, że jak człowiek mieszka ok. 20 lat w wiosce liczącej 1000 mieszkańców, jaką była w ówczesnych czasach mieścinka Nazaret, to wszyscy o wszystkich powinni wszystko wiedzieć.

Ludzie z wioski wiedzieli, że rodzice Jezusa to ci…, a nie inni. 
Ojciec cieśla, matka bidula, chodzi po weselach i sobie dorabia może piekąc jakieś ciasta lub pomagając w jego przygotowaniu.

Nie wiedzieli tylko jednego, co Bóg czyni w Jego sercu. A czyż to nie jest najważniejsze.

Ba, rzecz w tym, że to co jest najważniejsze w naszym człowieczeństwie, często jest bardzo zakryte w nas samych i niechętnie przed innymi odkrywane, a sprawy Boże powoli rodzą się w każdym z nas.

Tajemnicę swojego życia każdy z nas nosi podobnie, jak Maryja, rozważając co pewien czas, co Bóg pragnie zemną uczynić i jak ja na wolę Bożą mam odpowiedzieć.


Nie mów wiec tak pewnie, ze znasz tego człowieka i wiesz jakim on jest. Po to najprostsza droga do zignorowania i zlekceważenia kogoś. Tak właśnie zlekceważono Jezusa w Nazarecie, a przecież przyszedł do swoich, do swojego domu.

Miejmy więc szacunek dla siebie i dla innych, dla Bożego działania w nas samych i w życiu tych, których wydaje nam się, że ich znamy. Niech to co nie widoczne dla oczu będzie dla nas cenniejsze w drugim człowieku niż tylko to, co zewnętrznie u niego widzimy i cenimy. Amen!

Bożena
Bożena Sie 3 '18, 22:27
Amen !
Bożena
Bożena Sie 4 '18, 07:49
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 4 sierpnia. 
Mt 14, 1-12 
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: "To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". 
Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał go: "Nie wolno ci jej trzymać". Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. 
Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: "Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela". Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. 
Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.

Kom.: O człowieku, który przegrał swoje człowieczeństwo

Antypas był drugim synem Heroda Wielkiego z jego czwartego małżeństwa z Maltake. 
Jego starszym rodzonym bratem był Archelaos.

W ostatecznej wersji testamentu ojca, Archelaos został przewidziany na króla Judei, Antypas miał zostać tetrarchą Galilei i Perei, zaś ich przyrodni brat Filip - tetrarchą krain Gaulanitis, Trachonitis i Batanei.

Po śmierci Heroda w marcu lub kwietniu 4 p.n.e. doszło do sporu między braćmi. Ostateczny werdykt w tej sprawie wydał cesarz Oktawian August. Cesarska decyzja nie zmieniła sytuacji Antypasa, który zgodnie z ostatnią wolą ojca został tetrarchą Galilei i Perei. Po objęciu rządów przybrał imię Heroda.

Właśnie ten władca miał problem. 
Problem Heroda Antypasa polegał na zachłanności i pożądliwości władzy. Myślał, ze całą schedę po ojcu on odziedziczy. Niestety, jego brat Archelaos okazał się sprytniejszy i okrutniejszy. Nie chciał, więc z nim zadzierać, ale w swoim władczym kompleksie podkradł swojemu bratu przyrodniemu Filipowi żonę Herodiadę, która miała korzenie królewskie rodu hasmonejskiego. W dogodnej dla siebie sytuacji Herod z Herodiadą mógł starać się o koronę.

To właśnie on, Herod Antypas kazał aresztować Jana Chrzciciela i pod wpływem pasierbicy Salome, córki Herodiady i Heroda Filipa, musiał ściąć mu głowę.

Jak podaje Ewangelista św. Łukasz, Herod był obecny przy skazaniu Jezusa na śmierć: „ Na widok Jezusa Herod bardzo się ucieszył. Od dawna, bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego. Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział. Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą”. Łk 23,8-12.

Jest to bodaj jedyna sytuacja w Piśmie św., kiedy Bóg całkowicie zamilczał wobec człowieka, który popełnia grzech przeciwko Duchowi Świętemu , gardząc Bogiem.

Warto sobie tu przypomnieć, że do Judasza Jezus przemówił po imieniu chcą go ratować: „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”. (Łk 22,28).
Jak więc nędzne musiało być życie Heroda, skoro Jezus potraktował go milczeniem.

Uważajmy więc na siebie! 
Pokusa grzechów Heroda: cudzołóstwo, pożądliwość władzy oraz wzgardzenie Bogiem i drugim człowiekiem codziennie łaszą się do drzwi naszego serca.

I my, nie pozwólmy nigdy Jezusowi przejść obok nas bez słowa.
Przyjmując Eucharystię powiedz Jezusowi słowa anioła z Medjugorie: „Jezu uwielbiam Cię, kocham Cię, wierzę w Ciebie, ufam Tobie i przepraszam Cię Jezu za wszystkich, którzy Cię nie kochają, nie uwielbiają, nie wierzą i nie ufają Tobie. Amen!

Michał
Michał Sie 4 '18, 09:19
Amen +
Bożena
Bożena Sie 5 '18, 09:04
Roman Chyliński  

Słowo Boże na XVIII Niedzielę zwykłą r.B. 
J 6, 24-35 
Słowa Ewangelii według Świętego Jana 
Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?» 
W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». 
Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?» 
Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: «Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał». 
Rzekli do Niego: «Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”». 
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu». 
Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!» 
Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie».

Kom.: Jam jest chleb życia.

Cały czas analizujemy „Traktat o Eucharystii”, który św. Jan umieścił w szóstym rozdziale swojej Ewangelii. Jezus powoli przygotowuje swoich uczniów na cud Eucharystii, którą będzie On sam.

1. „Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»”

Czasami szukamy Jezusa nie po tej stronie, gdzie trzeba. Chcemy, aby Jezus był na usługach tego, czego my pragniemy. 
I dawał nam taki pokarm - niekoniecznie dla duszy, jaki my chcemy.
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii właśnie to wyrzuca swoim uczniom.

2. „Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».”

Za wieloma rzeczami zabiegamy, szczególnie przed świętami Bożonarodzeniowymi, czy Wielkanocnymi. Czasami aż tak, że zapominamy, że jeszcze nie byliśmy u spowiedzi. Robimy wówczas rzut na taśmę, aby 23 grudnia zaliczyć to, co jest najistotniejsze dla dobrego przeżycia świąt.
A co dopiero mówić tu o takiej dojrzałości chrześcijańskiej, kiedy pokarm Eucharystyczny staje się dla nas codziennym pragnieniem.

3. „Chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje”.

Jak wytłumaczyć człowiekowi, że Eucharystia to nie chleb, ale Człowiek !!!
I przebóstwione mięso człowieka będzie spożywać człowiek, a nie mąkę i wodę. 
I tylko wiarą można będzie tę tajemnicę pojąć!?

4. „Życie daje światu".

Eucharystia daje życie. 
Bez tego POKARMU umiera człowieczeństwo w człowieku. Często głęboko tego doświadczają osoby wierzące, które przez decyzję konkubinatu nie mogą przyjmować tego sakramentu. I chociaż wiara ich nadal może się rozwijać, to tęsknota za Eucharystią jest wielka.

5. "Jam jest chleb życia.

Gdybyśmy z tą świadomością przyjmowali Chrystusa, że spożywamy „Jego samego”. to może ci, którzy często Ciało i Krew spożywają, czyniliby to z większym szacunkiem i namaszczeniem, a ci, którzy czynią to rzadko, zapragnęliby Osobę Jezusa Chrystusa w sobie.

6. „Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie".

Jedynym realnym pokarmem dla duszy człowieczej jest Eucharystia. 
Jakie potrzeby ma ludzka dusza? 
Przede wszystkim żywą relację z Bogiem Ojcem, z Jezusem i Duchem Świętym.
Kiedy przyjmujemy Ciało Chrystusa ogarnia nas miłość obecna w Trójcy Świętej. Jedyna, realna miłość! Bez tej miłości każda inna miłość jest tylko iluzją!

Proś Jezusa, abyś łaknął tej Miłości, dzięki której miłość ludzka może stać się dopiero realną! Amen!

Michał
Michał Sie 5 '18, 10:46
Amen +
Bożena
Bożena Sie 6 '18, 07:26
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 6 sierpnia.
Święto Przemienienia Pańskiego
Słowa Ewangelii według świętego Marka 
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. 
I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. 
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. 
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie». 
I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. 
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

Kom.: Przemienienie naszego człowieczeństwa.

Każdy Ewangelista oprócz św. Jana opisuje to wyjątkowe wydarzenie, jakie dokonało się prawie 2000 lat temu na górze Tabor.

Kto miał szczęście być na tej górze to wie, że w połowie drogi zatrzymują się autobusy i trzeba się przesiąść do busa, ponieważ góra ta jest bardzo stroma i ciężko na nią podjechać.

Nie lada wyczynu musiał dokonać Jezus wraz z trzema apostołami, aby dotrzeć na jej szczyt.
Ale czy nie jest tak, że wielkich rzeczy doświadcza się w trudzie i w wysiłku. 
Szkoła Jezusa Chrystusa jest właśnie taka, że nie za efekt się tu wynagradza, ale za trud i cierpliwość włożone w dojście do celu.

Dzisiaj tym celem jest „droga do przemiany własnego człowieczeństwa”.

Patrzmy więc na Jezusa. 
Jezus biorąc Piotra, Jana i Jakuba na górę Tabor chce im, a przez nich również i nam pokazać nie tylko wielkość swojego Bóstwa i świętość swojego Człowieczeństwa, ale pouczyć nas na czym polega piękno naszego człowieczeństwa.
Św. Marek napisze: „Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką.”

Przemiana w piękne i szlachetne człowieczeństwo dokonuje się przede wszystkich na osobności i w samotności. Wyciszenie, z dala od zgiełku komórek, laptopów i mediów. Sam na sam z Bogiem. 
A błogosławieni ci, którzy poznali czas samotności dla Boga i pokochali go To podstawa, aby dać czas Duchowi Świętemu do przemiany nas.

Dalej czytamy w dzisiejszej Ewangelii: „Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła”.

Rzecz ciekawa, kiedy idziemy na samotność, to nie mamy skupiać się na sobie i na swoich sprawach, ale na Jezusie!

Owszem jest pokusa wówczas aby przemyśliwać wszystkie udane nasze sprawy, a jeszcze bardziej wszystkie porażki, które doświadczyliśmy w naszym życiu. Jesteśmy wtedy skłonni do wielkich rachunków sumienia i poniżania sobą we własnych oczach. Tego chce szatan!

Ale Jezus nasz Mistrz tego nie chce. Mówi do nas: patrzcie na Mnie i poznajcie Mnie. Zobaczcie jak wiele miłości mam do was. Weźmijcie ode mnie światło prawdy i miłości, bo ono was nigdy nie potępi. Tylko patrząc przeze Mnie na siebie możecie zobaczyć siebie w prawdzie. A prawda jest taka: „Popatrzcie jaką miłością obdarzył was Ojciec, zostaliście nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteście”!(1J 3,1).

„Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”.

Nawet nie przeczuwamy jak dobrze poczujemy się, kiedy rozmodlimy własne wnętrze. 
Modlitwa to czas uwielbienia Boga, przebywania z Nim i radowania się wewnętrznym pokojem. Czasami potrzebujemy aż kilku dni, aby wejść w głębię tego co Boże, odchodząc od tego co tylko ludzkie.

Na modlitwie najlepiej zobaczymy, jak wiele rzeczy przykleiło się do nas, ile spraw nosimy w sobie bez odpowiedzi i jak to wszystko nam ciąży. Ale otrzymamy też i odpowiedź, że nie dawaliśmy sobie rady z tymi sprawami, bo chcieliśmy je rozwiązać bez Jezusa.

Tak więc modlitwa oczyści nas, uświęci nasze wnętrze Bożą obecnością i da nam siłę do pokonania własnych trudności, bo nosimy nasz człowieczeństwo, jak powie św. Paweł „w glinianych naczyniach, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas”.(2Kor 4,7).

Dalej pisze św. Marek: „I zjawił się obłok, osłaniający ich”.

Obłok zawsze symbolizuje żywą obecność Ducha Świętego. 
To On jest głównym sprawcą przemiany naszego człowieczeństwa w szlachetność i dobroć serca. Duch Święty jest Osobą, wiec rozmawiajmy z Nim jak z osobą pełną mądrości i mającą nam wiele do przekazania. Nie bójmy się Ducha prawdy, którą nam ukaże prawdę o naszym życiu.

Duch Święty zrobi to dla nas, abyśmy stanęli wprawdzie i dobrze się wyspowiadali. Zabierze nam też wszelki ciężar grzechu, abyśmy w pełni oczyszczeni z głębokim pokojem w sercu mogli żyć.

„A z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie»”.
Przemiana naszego umysłu i serca dokonuje się przez medytacje słowa Bożego. Wskazuje nam na to sam Dobry Bóg mówiąc do nas: „Jego słuchajcie”. 
A Matka Boża doda: „Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie” (J 2,5).

Dać się Jezusowi poprowadzić przez dar rozważania Jego słowa, to prosta droga do wzrastania w prawdzie, a przecież to jest właśnie istota pięknego i zdrowego charakteru.

Św. Marek kończy to niesamowite wydarzenie na górze Tabor słowami: „I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa”.

Samotność, modlitwa, rozważanie słowa Bożego, otwarcie na działanie Ducha Świętego, stanięcie w prawdzie i szczera spowiedź to najpewniejsza droga do odnowy ducha i kształtowania w nas pięknego człowieczeństwa. 
A nagrodą będzie to, że kiedy po dniach skupienia i samotności podniesiemy oczy i popatrzymy, na ludzi, na świat i na siebie to zobaczymy w tym wszystkim „ samego Jezusa”. Amen!

Michał
Michał Sie 6 '18, 12:17
Amen +
Bożena
Bożena Sie 7 '18, 07:33
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 7 sierpnia.
Mt 14, 22-33
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.
Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się". 
Na to odezwał się Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie". A On rzekł: "Przyjdź". Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie". Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?" 
Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym".
Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych, prosząc, żeby ci przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Kom.: Co znaczy wypełnić wolę Ojca.

1. „Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić”.

Tak było często, że Jezus wysyłał swoich uczniów, aby chociaż na chwilę zostać sam na sam z Ojcem i o wszystkim z Nim porozmawiać. Dla Jezusa było najważniejsze to, jak Ojciec dalej zaplanował Jemu, Synowi Bożemu posługę na ziemi.

Wypełnienie woli Ojca było dla Jezusa, jak codzienny pokarm: 
„Powiedział im Jezus: "Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło”.(J 4,34).

Jezus pragnął również, abyśmy i my wypełniali wolę Ojca. Wyraził je w „Kazaniu na górze” słowami: 
„ Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie”.(Mt 7,21).

2. Dlatego i dla nas ważna powinna być „ modlitwa słuchania Ojca”.

Dokonuje się ona w samotności i w wyciszeniu wewnętrznym. Można ją porównać do modlitwy Samuela: 
„Panie mów do mnie, bo sługa twój słucha”.( 1Sam 3,9-10). 
Taka modlitwa przynosi odpowiedź od Boga Ojca

Bóg Ojciec często do nas mówi przez dar codziennego słowa Bożego w Liturgii Eucharystii.

3. „Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze”.

Czwarta straż nocna, to ulubiona „godzina” przychodzenia Jezusa do człowieka. 
Odnosi się ona do takiego czasu „nocy naszego życia”, kiedy jest najciemniej, ale za chwile ma zrobić się już jasno. Zawsze będzie ona zapowiadała świt zmartwychwstania Jezusa, a dla nas obecnie tu na ziemi nadzieję.

W tej „godzinie” Jezus mówi do nas: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się".
Ta „godzina” przychodzenia Jezusa może symbolizować takie chwile naszego życia, kiedy przez różne choroby, cierpienia wydaje nam się, że nie damy rady, ani fizycznie, ani psychicznie, ani duchowo ponieś ciężar trudu życia.

W tych właśnie chwilach Jezus przychodzi do nas z łaską wiary, pocieszenia, umocnienia oraz z łaską uzdrowienia duchowego, za którą czasami idzie i łaska uzdrowienia fizycznego.

5. "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie". A On rzekł: "Przyjdź".

Przez to doświadczenie chodzenia po jeziorze, Piotr przygotowuje się do pełnego otwarcia się na działanie Ducha Jezusa.
W tej wyjątkowej sytuacji na jeziorze, kiedy Apostoł miał wyjść z łodzi i pójść po wodzie, Piotr nie jest jeszcze pewny tak do końca, kim tak naprawdę jest Jezus.

Ale przyjdzie taki moment, kiedy Piotr dwa rozdziały później w Ewangelii wg św. Mateusza za natchnieniem Ducha Święty będzie musiał wyznać wiarę, że Jezus jest synem Bożym.

Tego dotychczas nie był wstanie uczynić żaden Żyd. 
Dlaczego? Ponieważ w Księdza Powtórzonego Prawa, w słynnym „Szema Izrael”, jest napisane, że „Bóg jest jeden”. Stąd Bóg, jako jedyny nie może mieć syna!

Wróćmy do sytuacji na jeziorze.
Coś pociąga Piotra ku Jezusowi: może chęć całkowitej pewności, że to Bóg, a nie tylko człowiek; może jakaś własna próba wiary. Myślę, że Piotr mógł się nie spodziewać od Jezusa słowa „przyjdź”. Przecież, żaden człowiek nie jest wstanie chodzić po wodzie. Prawo grawitacji w tym momencie, jest nie do pokonania.

Piotr jednak idzie po wodzie! Potwierdzają się tylko w tym momencie słowa anioła Gabriela: „dla Boga, bowiem nie ma nic nie możliwego”. (Łk 1,37).

Warto pamiętać te słowa Pisma św. w naszych trudnych chwilach życia. A szczególnie:
- przy ratowaniu małżeństwa od jego rozpadu, 
-podczas modlitwy z prośbą o wyzwolenie kogoś z nałogu, 
- w przebaczeniu sobie i nawzajem w zwaśnionych rodzinach. 
Bo to wszystko zewnętrznie wygląda jak „chodzenie po wodzie”, czyli beznadziejnie!

6. "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?"

Nie wątpmy, więc, jak ludzie małej wiary w moc Jezusa. 
Jeżeli Jezus jest dla nas „Synem Bożym” to dla Niego nie istnieje prawo naturalne, jest On ponad nim. Jest wstanie zmienić nawet układ genetyczny, abyśmy wrócili do zdrowia.

Jednak czynienie cudów nie było czymś najważniejszym w posłudze Jezusa. On pragnął nawrócenia naszego serca i żywą wiarę w Niego, ku naszemu zbawieniu.

Powiedzmy, więc za św. Pawłem: i „ja wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Nie ma, więc w naszym życiu sytuacji beznadziejnych! Po ludzko może tak, ale u Boga wszystko jest możliwe! 
Panie wierzę, przymnóż mi wiary!Amen!

Michał
Michał Sie 7 '18, 15:34
Amen!!!
Bożena
Bożena Sie 8 '18, 07:35
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 8 sierpnia.

Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Mt 15, 21-28
Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha". Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. 
Na to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: "Odpraw ją, bo krzyczy za nami". 
Lecz On odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela". 
A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: "Panie, dopomóż mi". 
On jednak odparł: "Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać psom". 
A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołu ich panów". 
Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz". Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.

Kom.: Rodzice modlący się za swoje dzieci.

Dzisiejsza Ewangelia dla wielu chrześcijan jest taka dziwna.
I Pan Jezus jest taki „dziwny”, jakby nie chciał zrozumieć kobietę w jej problemie. 
I ten dialog z kobietą, wydawałoby się bardzo ją poniżający.

Co tu się w ogóle dzieje?
Wyjaśnijmy to dziwne zachowanie się Mistrza.

Jezus potrzebuje wiary i nawrócenia matki, aby uzdrowić jej dziecko!!!

Zapewne była jakaś przyczyna, że w dziewczynkę wszedł zły duch. Może u nie jednej szamanki była ta poganka, aby dowiedzieć się, jaka przyszłość ją czeka lub jej córki. I to mogło stać się furtką dla działania demona.

Syrofenicjanka jednak przez swoją pokorę i inteligencje serca pokonała Pana Jezusa w dialogu: 
„Odrzekł jej: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest wziąć chleb dzieciom i rzucić psom". 
Ona Mu odparła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci". 
On jej rzekł: "Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę".

Jak dużo dzisiaj matki i ojcowie mogą wymodlić dla swoich dzieci.

O tym dowiadujemy się od św. Moniki, która ukazywała się pewnej amerykance, matce, pouczając ją jak ma wychowywać swoją dorosłą córkę zniewoloną narkotykami, cyt:

„Kochana córko, jestem św. Moniką. Bardzo dużo mamy z sobą wspólnego, bo ty też cały czas modlisz się za męża i dzieci. I dlatego na twoją prośbę Bóg mi zezwolił do ciebie przyjść i dyktować przekazy, które bardzo się przydadzą wszystkim ludziom.”

Oto tylko nie które rady św. Moniki:

„Z nieba do was, kochane matki i ojcowie, wołamy o pomoc, aby ratować dusze waszych dzieci, alkoholików, narkomanów, rozwodników, cudzołożników, dzieciobójców i innych. Dla rodziców, którzy są blisko Boga, to jest straszna tragedia mieć takie dziecko.
Ale co mają robić? Biedni, już wszystkie środki wychowawcze wypróbowali i nic nie pomogło. A ja św. Monika, was najlepiej rozumiem, bo ja przeżyłam najgorsze tragedie ze swoim ukochanym synem, który potem został wielkim świętym. Dlatego was, drodzy rodzice chciałam pocieszyć, że z najgorszego dziecka może stać się święty, ale bez waszej pomocy nic się nie stanie. 
Ktoś musi za to dziecko się modlić, samo się nie modli, więc świętym obowiązkiem rodziców jest modlić się za swoje dziecko. Inaczej dziecko zejdzie na manowce w dzisiejszych czasach, bez pomocy modlitewnej nie wytrwa w dobrem, gdzie się nie ruszy wszędzie spotka na swojej drodze kolegę, koleżankę już opętaną przez szatana i tak to się zaczyna. 
Tylko modlitwa matki, ojca, babci, cioci i innych osób może podziałać na to biedne dziecko.

Mądra matka sama się modli i błaga o pomoc modlitewną innych, zamawia Mszę świętą za swoje dziecko. Modli się za dusze czyśćcowe i prosi o pomoc dla swojego kochanego dziecka. I ma słuszną rację, bo czy po roku czy dłużej dziecko musi się zmienić. Sam Bóg zadziała w jego duszy.

A matki są obecnie takie niecierpliwe, dzień, miesiąc pomodlą się, parę razy przyjmą Komunię Św. i już żądają od Boga nawrócenia. Obrażają się na Boga i przestają w ogóle się modlić – to największe nieszczęście popełniają, bo dziecka nie ratują z przepaści. I same wpadają w pułapkę szatana.

Modlitwa musi być długa, wytrwała, ufna, to bardzo ważne – na ile ufasz Bogu, na tyle Cię wysłucha. Modlić się najlepiej na różańcu świętym. I tu dam wam bardzo skuteczną radę. Niech matka stroskana, zrozpaczona odda swoje dziecko w ręce Matki Bożej i przez cały rok odmawia za nie różaniec święty, część bolesną.

Wtedy najgorsze dziecko stanie się nawrócone. To obietnica Boża. Przeze mnie Bóg potwierdza tę obietnicę.

I czy nie warto tylko jeden rok poświęcić się i mieć nawrócone dziecko. Chyba to łatwiej czynić, aniżeli całe lata, a może i do końca życia mieć syna, córkę narkomankę, rozwódkę, alkoholiczkę czy innego grzesznika, a zbliżają się czasy, że rodzice będą coraz bardziej cierpieć przez swoje dzieci. A nawet o śmierć ich przyprawią. Ostrzegam was, drodzy rodzice, już zabezpieczcie się modlitwą różańcową. Matka ma na przykład 4 dzieci, to niech 4 różańce zacznie odmawiać, a będzie Bogu za to dziękować i uwielbiać Go.”

Jednak wiele współczesnych matek woli iść do wróżek i tam szukać rady, zamiast wziąć do ręki różaniec.

W Polsce mamy ok. 100 tys. zarejestrowanych wróżbitów. 
Po co tam chodzą katolicy?
Aby dowiedzieć się czy jej mąż, czy córka lub syn kochają ją, czy też nie. Czy wyjść za tego chłopaka za mąż, czy sprawy podatkowe lub spadkowe będą na moja korzyść..itd.

Młoda dziewczyna chodząca do 6 klasy szkoły podstawowej w trakcie egzorcyzmu dało świadectwo, że od 2 lat robiła wszystko, co do niej mówił szatan. Po egzorcyzmie przytuliła się do matki, a w oczach matki pojawiły się łzy, bo już nie pamiętała kiedy ostatni raz czuła w ramionach własną córkę.

Czy do takich osaczeń musi dochodzić wśród młodych ludzi?
Dlaczego dopiero takie sytuacje rzucają rodziców na kolana z różańcem w ręku?

Rodzice otrząśnijcie się!!! Nikt za was nie wychowa waszych dzieci!

Żony, dlaczego pozwalacie na długie wyjazdy zagraniczne waszym mężom?
Czy naprawdę zawsze kierujecie się koniecznością życiową? A może pazerność na pieniądzem kieruje wami, tylko dla tego, że obok „Kowalskim” żyje się lepiej?

A co z macierzyństwem, a co z ojcostwem? 
Ojcowie, kto przekaże waszym synom, męskość i jak być ojcem odpowiedzialnym za własną w przyszłości rodzinę? Przecież, ty właśnie jako ojciec jesteś anty tego świadectwem nie będąc obecnym w własnej rodzinie!

Pierwszym zadaniem ojca jest, b y ć o b e c n y m!

Drodzy rodzice uczcie się od Samarytanki ducha pokory i determinacji w walce o dusze waszych dzieci. Bo duch daje życie i radość. Idźcie sami często do spowiedzi i zachęcajcie własne dzieci do tej praktyki sakramentalnej. Tam jest egzorcyzm, uwolnienie od grzechu, ale i od szatana!

Wybaczcie mi za te słowa pełne wyrzutu. Ale alarmuję!
Ubóstwo w domu jeszcze nikogo nie sprowadziło na manowce, bogactwo tak!

Modlitwa. Św. Moniko daj modrość polskim rodzicom, aby walczyli o swoje dzieci z różańcem w ręku. Amen!

Michał
Michał Sie 8 '18, 13:04
Amen +
Bożena
Bożena Sie 9 '18, 07:25
Roman Chyliński  

Słowo Boże na 9 sierpnia.
Mt 25, 1-13
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. 
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.
Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». 
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".

Kom.: Tajemnica zbawczej oliwy.

Przypowieść o „Pannach roztropnych i nieroztropnych” św. Mateusz umieścił w swojej „ Piątej Wielkiej mowie Eschatologicznej”, w której mówi jak będzie na „końcu czasów”.

Przypowieść ta może w nas budzić wiele pytań: 
- Dlaczego te roztropne panny były tak skąpe i nie podzieliły się oliwą?
- Dlaczego sam Jezus tak ostro potraktował nieroztropne panny słowami: „Nie znam was”?
- W końcu, na czym polega ewangeliczny nierozsądek oraz czym jest owa tajemnicza oliwa dająca wstęp do Królestwa Bożego?

Zaczynając tak od końca, tajemnica oliwy tkwi w tym, że każdy z nas przez całe życie zbiera własną oliwę: żywej wiary, świeżości chrześcijańskiej wyrażającej się w trosce o zbawienie własne i innych, w modlitwie, pokucie i jałmużnie.

Jak widzimy, tej „oliwy” nie da się więc odsprzedać.

Niestety są chrześcijanie, którzy późno budzą się z beztroskiego i bezmyślnego przeżywania własnego życia, pomimo wielu Bożych nawoływań. 
Te Boże nawoływania dotyczą przede wszystkim zmiany świeckiego stylu naszego życia i przewartościowania jego. 
Bóg często chcąc otrząsnąć nas z tego życiowego marazmu. Dopuszcza wówczas na nas różne doświadczenia: świadectwa i modlitwę innych ludzi, czasem zupełnie „przypadkowo” spotkanych, a nawet cierpienie, czy śmierć osoby bliskiej.

Bóg walczy o nasze zbawienie pomimo naszej wielkiej ignorancji w stosunku do nadchodzącej śmierci. A nam, na nasze nieszczęście wydaje się, że wszystkich obok mnie żyjących może ona dotknąć, tylko nie mnie!

Ewangeliczny nierozsądek dotyczy również przeżywania własnego życia bez Boga albo przynajmniej tak, jakby Boga nie było – to obecnie jest na topie w całej liberalnej Europie.

Moi drodzy młodzi przyjaciele, do was się teraz zwrócę: 
- Kto wam powiedział, ze wiara jest z wiązana tylko ze starością, a nie z młodością?
- Kto wam powiedział, że do Boga i do Kościoła przychodzą małżeństwa dopiero wówczas, kiedy wychowają własne dzieci, bo wcześniej nie miały czasu na modlitwę i życie Boże? 
- Kto wam powiedział, że wyrażania uczuć miłości w relacjach partnerskich nie da się połączyć z Bogiem?

Odrzuć bezmyślne, bezrefleksyjne podchodzenie do własnego życia!

Życie się zaczyna i kończy!

Od ciebie zależy jaką „oliwą” wypełnisz swój lampion „wiecznego światła”.

Zaczynaj już od dzisiaj:
- Jak możesz, pojednaj się z Bogiem. Bez łaski uświęcającej nasze dobre czyny i codzienne obowiązki związane z naszym powołaniem są martwe, i nie nabierają mocy zbawczej. 
- Swoje dobre czyny przepełnij miłością, którą otrzymałeś od Ducha Świętego na chrzcie św.
- Codziennie jako młody człowiek przez swój wysiłek i trud zgłębiania swojej wiedzy i profesji zawodowej możesz być bardziej kompetentny w służeniu ludziom. 
- Jako mąż i żona, ojciec i matka do swojego trudu rodzicielskiego możesz zapraszać Jezusa, aby On uczynił twój wysiłek piękną „oliwą” na życie wieczne.
A wówczas obojętnie kiedy odejdziesz z tego świata, spotkasz się na Bożym sądzie z najważniejszymi słowami wypowiedzianymi przez Jezusa: „ Znam ciebie i twoje czyny, wejdź do radości mojego Ojca”. Amen!

Michał
Michał Sie 9 '18, 09:36
Amen!
Bożena
Bożena Sie 10 '18, 07:40
Roman Chyliński    

Słowo Boże na 10 sierpnia.
Czytanie z Księgi Mądrości
Mdr 3, 1-9
Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. 
Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. 
W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludzi, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki.
Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

Kom: Wezwani do świętości.

1. „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka.”
Kim więc są owi sprawiedliwi przed Bogiem?

Św. Jakub w swoim liście odważył się napisać niesamowite słowa: „Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem. (Jk 2,12-13).

Otóż dla św. Jakuba sprawiedliwymi są ci, którzy pełnią dzieła miłosierdzia, to znaczy: 
- wybaczają,
- błogosławią, a nie przeklinają,
- okazują miłosierdzie w konkretnych czynach,
- są wrażliwi wobec biedy, choroby i potrzeb bliźnich.

Jak widzimy sprawiedliwymi wcale nie są ci, którzy pod każdym względem chcą być lojalni i w porządku wobec Boga. Dlaczego, bo są skupieni tylko na sobie i swojej nienaganności, a to nie jest droga do świętości.

2.„Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności.”

Zapewne słowa te odnoszą się do męczenników. 
Są to ludzie, którzy oddali swoje życie, aby być wiernymi przykazaniom Bożym oraz za prawdę, ojczyznę. 
W Nowym Testamencie męczennicy oddawali swoje życie za wiarę w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Męczennicy nie są jakimiś herosami, ale słabymi ludźmi, którzy całkowicie zawierzyli Bogu i Matce Najświętszej, aż po oddanie życia.

Natomiast głupi ludzie, których przywołuje dzisiaj Liturgia słowa w dzień męczeńskiej śmierci św. Wawrzyńca, to ci, którzy uważają, że można usuwać ze społeczeństwa i zabijać ludzi: szlachetnych, odważnych, nie bojących się głosić prawdę.

A czynią to tylko po to, aby mądrzy w Panu nie poruszali ich sumieniami i pociągali do sprawiedliwości.

Tak mordowano wielu Polaków w czasie II wojny światowej. 
Tak też mordowali również komuniści po II wojnie światowej. 
I w ten sam sposób III RP pozbyła się wielu ludzi szlachetnych pod Smoleńskiem, a i po Smoleńsku.

Ludzi głupich nigdy nie będzie brakowało na świecie i w Polsce. Prośmy jednak Boga,aby nie zabrakło ludzi szlachetnych, oddanych Bogu i Ojczyźnie.

3. „Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.”

Słowo Boże mówi tu o całym zastępie świętych, męczenników, wyznawców, dziewic i świętych małżonkach. 
Jak wiele jest tam wspaniałych kobiet oddanych swojej rodzinie, królowych, ale i sprzątaczek, jak np.: błogosławiona Aniela Salawa. 
Również i mężczyzn: szlachetnych królów, biskupów, kapłanów i dobrych ojców. 
Są także wśród nich dziewczęta męczenniczki np. nasza Karolina i rozkochani w Bogu i w Maryi chłopcy np. św. Stanisław Kostka.

Być człowiekiem godnym Boga, oto wielkie wyzwanie dla nas wszystkich chrześcijan!

4. „Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.”

Piękne powyższe słowa Salomona.
„Ci, którzy Mu zaufali, bo zrozumieją prawdę”. Kim są?
-To ci, którzy pokochali konfesjonał, 
- to ci, którzy mają świadomość własnych słabości,
- to ci, którzy całą moc czerpią z modlitwy, z wiary i sakramentów,
- to ci, którzy mądrości szukają w słowie Bożym.

5. „Wierni w miłości będą przy Nim trwali”.
-To są ci, którzy zaparli się samych siebie, miłości własnej, a otworzyli się na miłość służebną. 
- to ci, którzy nawet najmniejsze rzeczy czynią z serca,
- to ci, którzy biorą codziennie swój krzyż cierpień i idą za Jezusem.

Chciej być świętym. Amen!

Michał
Michał Sie 10 '18, 08:59
Amen +
Strony: «« « ... 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 ... » »»