Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Dorota
Dorota Lip 7 '17, 23:23
  Jak pokochać niekochanych?...kss. Daniel Glibowski

Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». Mt 9, 9-13

 

Wyobraź sobie Jezusa, który wielokrotnie przebywa pośród grzeszników. Zobacz Jego miłość do tych, którzy są często na językach ,,sprawiedliwych”. On wie najlepiej jak bardzo ci ludzie potrzebują miłości. Jednego z nich powołuje do grona swoich uczniów. Mateusz z pewnością idzie za Jezusem, ponieważ ma dość życia pełnego zdzierstwa i chciwości. On w Chrystusie dostrzega całkowicie inną i lepszą perspektywę.

Miłosierdzie Jezusa nie jest zrozumiałe dla zatwardziałych faryzeuszy. Oni są ślepi na miłość. Mimo to słyszą wezwanie do rozważania i praktykowania takiej miłosiernej miłości. W końcu Chrystus mówi, że przyszedł powołać grzeszników, a nie sprawiedliwych. Każdy, kto ma poczucie własnej grzeszności i małości staje przed Bogiem w pokorze i uniżeniu. Taka osoba wie, że zależy od Boga i Jego łaski. Natomiast ,,sprawiedliwi” często uważają się za idealnych, mają problem z pychą i nie wchodzą w głęboką relację z Jezusem, ponieważ są tak zapatrzeni w swoją doskonałość, że nie widzą potrzeby częstego zapraszania Boga do swojego życia.


Uznaj dzisiaj przed Panem swoją grzeszność. Zaproś Go do swojego serca. Przyjmij Jego powołanie do bycia gorliwym uczniem i pomagaj innym grzesznikom w poznaniu drogi do pełnej wolności, która przychodzi przez miłość i miłosierdzie Jezusa Chrystusa. Nie bój się mówić do ludzi: pójdźcie za Jezusem. On jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem.


Panie, dziękuję za to, że mnie grzesznika umiłowałeś i powołałeś. Działaj we mnie i rozdawaj swoją miłość wszystkim grzesznikom. Pozwól mi być pośród nich znakiem Twojej dobroci.

 

Jezus przyszedł powołać ciebie - grzesznika!...ks. Roman Chylinski

„Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka…”.

Ujrzeć człowieka, brzmi to bardzo prosto, ale ujrzeć człowieka w człowieku, który jest poniżany przez społeczeństwo, to już nie jest takie proste.
Wielu ludzi codziennie mijamy na ulicy i z zasady nie zatrzymujemy się przy człowieku, chyba, że go bardzo dobrze znamy i chcemy go pozdrowić.

 

Jak Jezus to robił, że w tłumie ludzi potrafił ujrzeć człowieka?
Co więcej, Jezus ujrzał człowieka w jego problemie.

 

Kiedy my widzimy człowieka w problemie, szybko go mijamy. Bo trzeba by się zatrzymać, zapytać: czy mogę w czymś pomóc? A przecież my się spieszymy, mamy jeszcze wiele ważnych spraw do zrobienia, ważniejszych zapewne od zajęcia się człowiekiem?!

 

„Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej.”

Jezus zatrzymuje się i podchodzi do człowieka siedzącego w komorze celnej.
W Ewangeliach „komora celna” symbolizuje:
- nasze zamknięcie,
- ucieczkę w coś, co nas zniewala,
- jakieś nasze przywiązanie do złej rzeczy, od której nie mamy siły się oderwać,
- również formę buntu przeciwko czemuś, jakieś niesprawiedliwości.

 

Jezus widzi i nasze „komory celne”, dlatego nie przechodzi koło nas obojętnie, zatrzymuje się i pyta każdego z nas, w czy może nam pomóc?

 

„ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz...”

Mateusz z hebr. Mattaj, jest skróceniem imienia złożonego Mattanja, co oznacza: „dar Boga”, „ dany przez Boga”.
Św. Mateusz za nim został wybrany przez Jezusa na Apostoła nazywał się Lewi, co po hebr. oznacza „przywiązany”.


Wiemy, że Mateusz, jako celnik znienawidził swój własny naród za jego niewierność wobec Boga. Później w swojej Ewangelii przedstawi w przypowieściach odrzucenie Jezusa, jako wyrzut sumienia wobec rządzących i elit religijnych.

 

Nienawiść, więc do swojego narodu oraz chciwość pieniędzy doprowadziły Lewiego do różnych zniewoleń, z których sam nie potrafił już wyjść. Dlatego on sam umieści w swojej Ewangelii nawrócenie pośród cudów, w dziewiątym rozdziale.

 

„rzekł do niego Jezus: "Pójdź za Mną".

Zapytamy Jezusa: jak to? Z człowieka zniewolonego nagle czynisz Apostołem?
Podobna sytuacja występuje w powołaniu Piotra, gdzie Piotr po cudownym połowie ryb mówi do Jezusa: „odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”.(Łk 5,8).
Jezus natomiast na to stanięcie w prawdzie Piotra, odpowiedział: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”.(Łk 5,10).

 

Twoja i moja grzeszność nie przeszkadza Jezusowi uczynić z nas świętymi! Jak trudno nam w to uwierzyć!

 

 

"Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają.”

Ile wysiłku często wkładamy w to, aby przed ludźmi nałożyć na siebie „maskę poprawności”.
Jak bardzo dbamy o naszą prezencję, image, zaistnienie w jakimś środowisku, poprawność katolika, że nawet się nie spostrzegamy, jak z tą sztucznością przychodzimy do Kościoła na Eucharystię, nie zauważając w ogóle Jezusa.
Tak mocno jesteśmy skoncentrowani na sobie.

 

A tu Pan Bóg patrzy na nas przecież od wewnątrz, a nie interesuje Go nasz wygląd zewnętrzny! To co jest brudne we wnętrzu „kubeczka” mamy dać Jezusowi na jałmużnę, a on sam to oczyści.

 

Jak przychodzisz do Jezusa, jako „zdrowy” lub „w porządku” to dajesz Mu do zrozumienia, że ty Jego nie potrzebujesz!
Świetnie sobie dajesz radę sam!
I tak gramy fałszywego katolika.

 

Daj, więc sobie szansę przyjścia na Mszę św., jako „chory” na duszy, a może i na ciele, bo wówczas Jezus się tobą zainteresuje.


Przyjdź do Jezusa jak do lekarza, On cię wówczas uzdrowi!
Powiedz Mu o swoich „komorach celnych”, a On cię z nich wyprowadzi, co więcej, uczyni cie swoim uczniem!

 

Więc idź do Jezusa i staraj się zrozumieć, co znaczy, że On chce: „ raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".

 

Porządnisia musisz grać, a grzesznika już nie!


Więc bądź sobą, to znaczy grzesznikiem przed Jezusem, takiego On ciebie najbardziej lubi!


I takiego właśnie, prawdziwego i autentycznego potrzebuje ciebie do Ewangelizacji w Kościele. Amen!

Dorota
Dorota Lip 9 '17, 01:05

Gdziekolwiek jesteś, zaufaj Mu i odpoczywaj z Nim.

  Prawdziwy odpoczynek...ks. Daniel Glibowski

Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną. Por. J 10, 27

Jak przeżywasz swoje wakacje? Czy pamiętasz o głosie Boga? Czy słuchasz Go na Eucharystii, w Piśmie świętym albo podczas patrzenia na piękno stworzenia w górach lub nad morzem? Jak wygląda Twoje wakacyjne podążanie za Jezusem?
Dla mnie ten czas jest bardzo intensywnym obcowaniem z Bogiem podczas rekolekcji oraz wędrowania po górach. W ten sposób upłyną mi praktycznie całe wakacje. Czy w ten sposób da się odpocząć? Myślę, że tak. To Bóg daje siły do służby. On napełnia mnie stale swoją łaską. Wiem, że z Nim nie ustanę w drodze do głównego celu. Dziękuję Mu także za to, że mogę obserwować osoby w każdym wieku, którzy poświęcają swój wolny czas na pogłębianie relacji z Panem. Uwielbiam zachwycać się ludźmi, którzy wzrastają duchowo i widać to na ich rozpromienionych twarzach.


To dopiero początek wakacji. Poszukaj miejsca i czasu, aby wejść w głębszą relację z Jezusem. Pozwól Mu prawdziwie zregenerować Twoją duszę, psychikę i ciało. Polecam jakieś rekolekcje w dowolnej wspólnocie. Mogą być w duchu ignacjańskim, który daje wspaniałą przestrzeń ciszy. Może to być także pielgrzymka lub kontemplowanie gór z Pismem świętym lub dobrą lekturą duchową.


Nie bój się ,,stracić” czasu dla Boga. On oddaje zawsze stokroć więcej. Gdziekolwiek jesteś, zaufaj Mu i odpoczywaj z Nim.


Panie, dziękuję Ci za ten czas wzrastania w wierze podczas rekolekcji. Cały oddaję się Tobie. Napełniaj mnie jeszcze większą miłością, abym mógł rozdawać ją wszystkim spotkanym ludziom.

 

Czym jest post....ks. Roman Chyliński

 

Mt 9, 14-17
 

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze staje się przedarcie. Nie wlewają też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki przepadają. Ale młode wino wlewają do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje».

 

„Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi?

Post w duchowości chrześcijańskiej nie jest terapią cielesną, ale duchową.
Do czego więc odnosi się post?
Odpowiemy: do osoby Jezusa Chrystusa.

 

Faryzeusze pościli dla własnej ascezy, aby wzmocnić wolę w panowaniu nad własnymi pragnieniami i popędami.

 

Pan Jezus ukazuje im zupełnie inny wymiar postu mówiąc:„ Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć.”

Otóż czasownik „ zabiorą”, gr. „apaireo” oznacza gwałtowne odłączenie. Jezus mówi tu o swojej męce i śmierci na krzyżu. Jasno, więc wskazuje na cel postu.
Post ma być związany ze współodczuwaniem tego, co Jezus dla nas wycierpiał.

 

Wielu z nas w piątek po prostu tylko nie je mięsa, ale tak naprawdę nie pości. Ponieważ post sam w sobie nie jest celem, ale ma nam przypominać o naszym grzechu i nędzy oraz o darze odkupienia.

 

W piątek nie jemy mięsa, ale w tym samym czasie świetnie bawimy na prywatkach i dyskotekach, a czasami i upijamy się, aby odreagować sobie po całym dniu pracy.
Któż wówczas myśli o piątku, jako dniu męki Pana. A któż chce w tym dniu zadośćuczynić za swoje i czyjeś grzechy?

 

Zapomnieliśmy o pokutnym charakterze postu.
Właśnie w tym dniu, w piątek „zabrano” nam Pana.
W tym dniu Go wyszydzono i powieszono na krzyżu.
„ I któż się tym obecnie przejmuje”, powiemy za prorokiem Izajaszem.

 

Raczej szukamy, jakby to niejedzenie mięsa obejść, bo szykuje nam się fajny grill.

 

Wzbudźmy, więc w sobie, choć trochę refleksji, czym dla nas jest dar odkupienia naszych dusz przez Jezusa na drzewie hańby, obchodzony właśnie w piątek!

 

I przez post oraz rozważanie męki Chrystusa zbliżmy się do Pana. Amen!

 

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna módl się za nami.

 

Nowość nauki Jezusa...ks. Józef Tabor

Mt 9, 14-17

Tak to już z nami jest, że przyzwyczajamy się do pewnych swoich myśli, do pewnych swoich doświadczeń; mamy te doświadczenia, mamy pewne przemyślenia – i bardzo dobrze. Ale problem w tym, że często zaczynamy właśnie z tych swoich przemyśleń, z tych swoich doświadczeń czynić taki świat bardzo hermetyczny, zamknięty, taki świat, w którym nawet chcielibyśmy ustawiać samego Pana Boga, i chcielibyśmy, by Pan Bóg działał tak, jak my sobie myślimy, że powinien działać – jak to wynika z naszych przemyśleń, z naszych doświadczeń.

 

Podobnie miało miejsce dwa tysiące lat temu. Zarzucano Jezusowi, że Jego postępowanie i postępowanie Jego uczniów jest takim wykraczającym poza normy wszelkiego postępowania, do jakiego zostali przyzwyczajeni słuchacze św. Jana Chrzciciela, i ci, którzy patrzyli na postawę Jego uczniów.

 

Czasami wchodzimy w takie schematy myślowe i wydaje nam się, że w taki, a nie inny sposób powinna realizować się nasza pobożność, nasza wierność Chrystusowi – w jakichś takich schematach naszego myślenia. Stajemy się poniekąd, jak mówi Jezus, takimi starymi bukłakami. I jeżeli przychodzi ktoś z nowością, ktoś, kto pragnie pokazać nam jakiś inny wymiar Pana Boga w swoim życiu, w swoich przemyśleniach, w swojej otwartości na działanie Ducha Świętego, to wtedy bardzo często zamykamy się i mówimy: nie, bo ja wiem swoje.

 

Istotą naszego bycia z Bogiem, naszego chrześcijaństwa, jest przede wszystkim to nasze bycie z panem młodym – słowo Boże powołuje się często na ten obraz Oblubieńca i oblubienicy. Bóg jest Oblubieńcem, a my jesteśmy Jego oblubienicą. Prawa miłości wyznaczają sposób zachowania i sposób życia. Jeżeli jestem człowiekiem, który kocha; jeżeli jestem człowiekiem, który w miłości jest wsłuchany w Tego, kogo kocham; jeżeli pozwalam być darem miłości dla Tego, kogo kocham i kto mnie kocha, to to prawo miłości wyznaczy konkretny sposób mojego życia. Taka jest kolej rzeczy. Kiedy natomiast zaczynamy od wyznaczania jakiegoś sposobu na życie, to może się okazać, że tak naprawdę zapomnimy o tej bardzo głębokiej, intymnej relacji naszej z Panem Bogiem. Chrześcijaństwo, to relacja Boga i człowieka, to odpowiedź miłości człowieka na miłość Boga. Tutaj, w tych wymiarach możemy mówić o doświadczeniu bycia oblubieńcem i oblubienicą, o doświadczeniu miłości, o doświadczeniu jakiejś bardzo głębokiej zażyłości, intymności.

 

Czasami nam trudno to zrozumieć i tak zaczynamy reformować nasze życie chrześcijańskie od końca; zaczynamy porównywać nasze postawy: ten pości, a ten nie pości; ten się modli, a tego nie widziałem, żeby się modlił – zaczynamy dokonywać wiele ocen. A św. Paweł mówi: Nie oceniajmy, bo Pan Bóg wie, jakie są nasze serca.

 

Zresztą, ten sam Apostoł powie: Jeden pości dlatego, że czyni to dla Pana, a drugi nie pości, bo cieszy się w Panu i raduje, i właśnie ucztuje teraz dla Pana. A nam tak trudno to zrozumieć dlatego, że jakby zaczynamy patrzeć ‘od końca’ na to wszystko – brakuje nam tego patrzenia z miłością, tego bycia takim nowym naczyniem, nieustannie nowym. Św. Augustyn ponad półtora tysiąca lat temu mówił: Nie mów mi nigdy, że dawniej było lepiej, bo dawniej lepiej nie było. I rzeczywiście tak jest, stąd trzeba nam pozwalać się nieustannie napełniać nowością Ducha Świętego, na tę bardzo osobistą relację z Jezusem Chrystusem, z której wynika konkretny sposób na życie. Każdy z nas będzie ową relację przeżywał na inny sposób, i nie trzeba tego porównywać, trzeba się tym umieć ucieszyć. Trzeba ucieszyć się swoim sposobem przeżywania chrześcijaństwa.

 

W Kościele mamy tak wiele różnych duchowości, tak wiele różnych postaw – wystarczy przypatrzyć się Świętym – każdy może w nich takiego swojego osobistego patrona. Ale, żeby tak się stało, trzeba nam być tymi nowymi bukłakami; trzeba nam pozwolić napełniać się tą nowością Ducha Świętego, a nade wszystko: trzeba nam doświadczać tej oblubieńczej relacji z Jezusem Chrystusem. Raz jeszcze powiem, że właśnie ta oblubieńcza relacja, ta moja zażyłość z Chrystusem, to moje otwarcie na Jego słowo, to moje trwanie przy Nim wyznacza sposób mojego życia, wyznacza charakter mojego chrześcijaństwa.

 

Niech przykład świętych pobudza nas do tej otwartości na działanie Ducha Świętego, abyśmy byli jak owe nowe bukłaki: otwarci na to, co daje na osobista relacja z Chrystusem-Oblubieńcem. Tego nam trzeba sobie z całego serca życzyć. AMEN.


 

Dorota
Dorota Lip 10 '17, 22:57
Jeden akt wiary może zmienić wszystko...ks. Daniel Glibowski

Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy. Mt 9, 18-19. 23-26

Wyobraź sobie powyższą scenę. Postaraj się zobaczyć zdesperowanego i pełnego ufności ojca, który z głęboką wiarą prosi o wskrzeszenie córki. Jego prośba jest silnym aktem wiary. Jezus postanawia iść do domu zwierzchnika synagogi. Po jednym zdaniu jest wyśmiewany. Jakże kontrastowo wygląda mała ufność pozostałych domowników oraz osób, które opłakiwały zmarłe dziecko. Mimo to Jezus dokonuje wspaniałego cudu. Jemu wystarczyła wielka wiara ojca dziewczynki. W ten sposób na całą okolicę roznosi się światło i moc Jezusa Chrystusa. A wszystko dzięki jednemu aktowi wiary zdesperowanego ojca.


Może masz podobną sytuację w swoim życiu. Jeśli ktoś z Twoich bliskich doświadcza śmiertelnej choroby na ciele lub duszy, to zwróć się z całą wewnętrzną siłą i ufnością do Jezusa i błagaj o cud uzdrowienia lub nawrócenia. Być może objawi się w ten sposób chwała Boża dla podźwignięcia większej liczby osób. Bóg cały czas działa swoje cuda w każdym wieku.

Pamiętaj także, aby kończyć każdą modlitwę słowami: nie jak ja chcę, lecz jak Ty Panie – niech się dzieje Twoja wola. Po czym pokornie rób swoje i staraj się żyć gorliwie na chwałę Pana.

 

«Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie,
osłonię go, bo poznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu». Ps 91, 14-15

 

Przylgnij do Jezusa całym sercem i nigdy nie przestawaj ufać w to, że On może wszystko zmienić w jednym momencie.


Panie, dziękuję za wszystkie mniejsze i większe cuda, na które mogę patrzeć. Dziękuję Ci za łaskę wiary!

 

“Twoja wiara cię ocaliła” ...ks. Józef  Tabor   Mt 9, 18-26

 

Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.


 

Refleksja nad Słowem Bożym

 .

Są sprawy i rzeczy w naszym życiu, o których można tylko marzyć – tak mówimy, jeżeli jawi się nam coś, jako nieosiągalne. Są osoby marzące o wielkich, dalekich podróżach. Któż z nas w dzieciństwie, czytając książki podróżnicze, nie chciał wyjechać do Afryki, aby tam z podróżnikami wędrować przez dżunglę, czy zdobywać bieguny zimna, czy też wchodzić na najwyższe szczyty? Może wraz z latami nasze marzenia, pragnienia zmieniają się: Mieć wielki dom z ogrodem, najlepszy samochód. Nie wszyscy jednak potrafią swoje sny, pragnienia przemieniać w rzeczywistość. Te marzenia, może w sytuacji dzisiejszej, niekiedy zdecydowanie odrzucamy wobec sytuacji, którą widzimy wokół: bezrobocie, zubożenie – mówimy: dajmy sobie spokój z tymi marzeniami.

 

Inne jednak pragnienia, bo wciąż w sercu człowieka one rodzą się, powstają, gdy choroba dotyka człowieka, może ktoś z rodziny, a może to ja doświadczam sam choroby, i szukam lekarza, i szukam lekarstwa na moją chorobę. To jest w danej sytuacji moje największe pragnienie. I w obliczu cierpienia jakże nieistotne są poprzednie pragnienia, dążenia do zdobycia bogactwa, czy nawet wspaniały wielki dom – to wszystko nie będzie cieszyć, gdy człowiek jest ciężko chory. Wówczas człowiek potrzebuje tej szczególnej pomocy.

 

Ale w obliczu właśnie tego doświadczenia, Bóg niejako nas wychowuje, aby nam pokazać właściwe wartościowanie; każe nam spojrzeć na tę rzeczywistość i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co jest najważniejsze w naszym życiu? Gdy człowiek buduje swoje życie na rzeczach materialnych, przemijających, a nawet gdy pokłada całą swoją nadzieję w drugim człowieku, to jednak buduje na czymś, co przemija: złodziej może przyjść i zagarnąć to, co gromadzisz – o tym już mówi Ewangelia. Kataklizm, powodzie, jakie już były w naszej Ojczyźnie, niszczyły dorobek życia, i człowiek był bezradny. A gwałtowna śmierć bliskiej osoby jest jak ostre cięcie, które tą nić więzi przerywa, kończy. Jeżeli ta osoba była pewnym oparciem, to przeżywamy to rozstanie bardzo boleśnie. Są sytuacje, gdy człowiek znajduje się w pustce, bezsensie, bo odszedł ktoś tak bardzo bliski, ktoś, na kogo liczyłem. Ale czy ktokolwiek z nas może powiedzieć, ufając drugiej osobie do końca, że ta osoba przeżyje nas, że będzie dłużej żyła od nas, że będzie dla nas na zawsze wsparciem.

 

Gdzie więc szukać pomocy, wsparcia? Jakże trudne doświadczenie przeżywała kobieta z dzisiejszej Ewangelii, cierpiąc dwadzieścia lat na krwotok. A Jair, zwierzchnik synagogi, przeżywa śmierć swojej córki. Być może snuł wspaniałe plany względem jej życia. Była może tym “oczkiem w głowie” dla niego. Oto śmierć zabiera ukochaną osobę. A te osoby, kobieta i przełożony synagogi, są ukazani, jako ludzie wierzący; wiedzą, że w Jezusie jest ratunek. Nie zawiedli się. Ich wiara w Jezusa zaowocowała odzyskaniem zdrowia u kobiety, przywróceniem życia w wypadku zmarłej córki Jaira.

 

Bóg dopuszcza tak bolesne chwile w życiu człowieka i czeka, aby w Nim złożyć całą nadzieję. W Ewangelii jakże często Jezus pyta się: “Czy wierzysz, że mogę cię uzdrowić?” Wiara jest naszym ratunkiem. “Twoja wiara cię ocaliła” – powie do kobiety. Wiara jest zakotwiczeniem się w Kimś, kto nie przemija, w Kimś, kto jest wierny słowom, które wypowiedział; w Kimś, kto nas nie opuści w chwili próby. Tym “Kimś” jest Jezus. Jezus pragnie uleczyć każdego z nas, bo każdy z nas w sercu nosi pewne zranienia, pewien ciężar – potrzeba Bożego uleczenia. Wołajmy: Panie, umocnij naszą wiarę; Panie, uzdrów w nas to, co chore; Panie, daj nam wiarę ewangelicznej kobiety, wiarę Jaira, wlej w nas nowe życie i daj nam ducha Twojego, Ducha Świętego. Niech się tak stanie!


 

 

Osiem dowodów na istnienie Boga w moim życiu!...ks. Roman Chyliński

 

(Rdz 28,10-22a)
Sen Jakuba

 

Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu.
We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił:
„Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję”.
A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”. I zdjęty trwogą rzekł: „O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.
Po czym złożył taki ślub: „Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga”.

 

„A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”.

Oto parę dowodów na istnienie Boga w świecie i wszechświecie.

Wędrujemy przez ten świat , a czy zauważamy w nim obecność Boga samego. Ile jest takich miejsc w naszym życiu, gdzie powiedzieliśmy: był tu ze mną Pan!

Poznajemy więc Boga poprzez:

 

1. Słowo Boże, Ono nas poucza o wielkości Boga.
„Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.
To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.
Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili <od> Boga święci ludzie.” (2P 1, 19-21)

 

2. Piękno przyrody.


Księga Mądrości powie nam:


„Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie,
którzy nie poznali Boga:
z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,
patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
lecz ogień, wiatr, powietrze chyże,
gwiazdy dokoła, wodę burzliwą
lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem.
Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa -
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca,
stworzył je bowiem Twórca piękności.
Bo z wielkości i piękna stworzeń
poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę”. (Mdr 13,1-5)

.

3. Kosmos.
Na V wieków przed narodzeniem Chrystusa Pitagorejczycy odkryli we wszechświecie „Logos”, czyli rozum, który stworzył harmonię w układzie międzyplanetarnym i byli przez to stwierdzenie bliscy odkrycia kopernikańskiego. Ów „Logos” mógł odnosić się tylko do Władcy kosmosu i wszechświata, a więc do Boga. Ład w kosmosie nie mógł być tylko dziełem przypadku.

 

4. Posiadaną wiedzę.
Pięć dowodów na istnienie Boga wg. św. Tomasza

.
Pierwszy dowód: z istnienia ruchu wnosi, że istnieje pierwsza przyczyna ruchu; wyjaśnienie: Jest rzeczą pewną, że w świecie istnieje ruch, wszystko zaś, co się porusza, jest przez coś poruszane. Jednakże w szeregu "poruszycieli " nie można postępować w nieskończoność. Istnieje zatem pierwszy motor, który wprowadził do świata ruch. Motorem owym, pierwszym nieruchomym "poruszycielem", jest Bóg.


Drugi: z niesamoistności świata wnosi, że istnieje istota samoistna będąca przyczyną świata;


Trzeci: z przypadkowości rzeczy wnosi, że istnieje poza nimi istota konieczna. To, co istnieje, nie może samo przez się powstać. Musi tedy istnieć jakiś byt konieczny, którego egzystencja wynika z samej jego istoty. Ten byt konieczny to Bóg. On jest źródłem bytów przypadkowych, czyli nas ludzi..


Czwarty: z faktu, że istnieją istoty różnej doskonałości, wnosi, że istnieje istota najdoskonalsza Bóg.


Piąty: z powszechnej celowości przyrody wnosi, że istnieje istota najwyższa, rządząca przyrodą a działająca celowo. Bóg jest samoistny; jako samoistny, nie ma przyczyny; nie istnieje nic, co mogłoby być przyczyną Jego zmiany, jest więc niezmienny; jest wieczny, bez początku i końca, bo powstanie i koniec byłyby zmianą.

5. Sumienie.
"Kiedy staniemy w prawdzie, wówczas uspokoimy przed Nim nasze serca" (por.1 J 3,19) – przed tym Bogiem, który ze względu na swoje miłosierdzie większy jest niż nasze sumienia" (por. 1 J 3,19-20).

Nawet niespokojne sumienie z powodu grzechu mówi człowiekowi, że Bóg istnieje. Sumienie, które dręczy nas z powodu popełnionego grzechu, przypomina nam, że naprawdę istnieje miłosierny Bóg. Wewnętrzny niepokój wzywa nas, by wrócić do Boga-Dobra, by szukać u Niego miłosierdzia i przebaczenia.

 

6. Pragnienie szczęścia.
Nierzadko też człowiek kieruje się w swoim poszukiwaniu szczęścia ku stworzeniom, zamiast ku Stwórcy. Doznaje wtedy zawodu i rozgoryczenia, bo serce człowieka nie dozna szczęścia, dopóki nie spocznie w Bogu (św. Augustyn). W głodzie szczęścia zawiera się pragnienie Tego, który jako Jedyna Istota może nas naprawdę uszczęśliwić.

 

7. Pragnienie bycia kochanym.
„Miłość jest z Boga”. (1J 4,7). Ludzka miłość szybko się wyczerpuje, bo często szuka „swego”, jak pisze św. Paweł w „Hymnie o miłości”. A Boża miłość w tym się przejawiła do nas, że nie my jako pierwsi umiłowaliśmy Boga ale, że on sam nas umiłował. (por 1J 4,10). I jeszcze jedna ważna rzecz: kiedy nas Bóg umiłował? Otóż wówczas, kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, a nie ludźmi postępującymi sprawiedliwie. Żaden człowiek by tego nie dokonał!!!

 

8. Przez moją historię życia.
Powie słowo Boże:
„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.”(Iz 49,15).

Twoja historia życia jest najlepszym świadectwem na istnienie Boga.
Zobacz tylko, że nic w twoim życiu nie było przypadkowe, KTOŚ cię prowadził i prowadzi nadal.


Ten KTOŚ okazuje ci uczucia macierzyńskie i troskę ojcowską i co dnia pochyla się nad tobą, aby ci powiedzieć, że nie jesteś sam i nie musisz niczego się lękać. Masz Ojca i Matkę w Bogu!Amen!

Dorota
Dorota Lip 10 '17, 22:57

Jeden akt wiary może zmienić wszystko...ks. Daniel Glibowski

Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy. Mt 9, 18-19. 23-26

Wyobraź sobie powyższą scenę. Postaraj się zobaczyć zdesperowanego i pełnego ufności ojca, który z głęboką wiarą prosi o wskrzeszenie córki. Jego prośba jest silnym aktem wiary. Jezus postanawia iść do domu zwierzchnika synagogi. Po jednym zdaniu jest wyśmiewany. Jakże kontrastowo wygląda mała ufność pozostałych domowników oraz osób, które opłakiwały zmarłe dziecko. Mimo to Jezus dokonuje wspaniałego cudu. Jemu wystarczyła wielka wiara ojca dziewczynki. W ten sposób na całą okolicę roznosi się światło i moc Jezusa Chrystusa. A wszystko dzięki jednemu aktowi wiary zdesperowanego ojca.


Może masz podobną sytuację w swoim życiu. Jeśli ktoś z Twoich bliskich doświadcza śmiertelnej choroby na ciele lub duszy, to zwróć się z całą wewnętrzną siłą i ufnością do Jezusa i błagaj o cud uzdrowienia lub nawrócenia. Być może objawi się w ten sposób chwała Boża dla podźwignięcia większej liczby osób. Bóg cały czas działa swoje cuda w każdym wieku.

Pamiętaj także, aby kończyć każdą modlitwę słowami: nie jak ja chcę, lecz jak Ty Panie – niech się dzieje Twoja wola. Po czym pokornie rób swoje i staraj się żyć gorliwie na chwałę Pana.

 

«Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie,
osłonię go, bo poznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu». Ps 91, 14-15

 

Przylgnij do Jezusa całym sercem i nigdy nie przestawaj ufać w to, że On może wszystko zmienić w jednym momencie.


Panie, dziękuję za wszystkie mniejsze i większe cuda, na które mogę patrzeć. Dziękuję Ci za łaskę wiary!

 

“Twoja wiara cię ocaliła” ...ks. Józef  Tabor   Mt 9, 18-26

 

Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.


 

Refleksja nad Słowem Bożym

 .

Są sprawy i rzeczy w naszym życiu, o których można tylko marzyć – tak mówimy, jeżeli jawi się nam coś, jako nieosiągalne. Są osoby marzące o wielkich, dalekich podróżach. Któż z nas w dzieciństwie, czytając książki podróżnicze, nie chciał wyjechać do Afryki, aby tam z podróżnikami wędrować przez dżunglę, czy zdobywać bieguny zimna, czy też wchodzić na najwyższe szczyty? Może wraz z latami nasze marzenia, pragnienia zmieniają się: Mieć wielki dom z ogrodem, najlepszy samochód. Nie wszyscy jednak potrafią swoje sny, pragnienia przemieniać w rzeczywistość. Te marzenia, może w sytuacji dzisiejszej, niekiedy zdecydowanie odrzucamy wobec sytuacji, którą widzimy wokół: bezrobocie, zubożenie – mówimy: dajmy sobie spokój z tymi marzeniami.

 

Inne jednak pragnienia, bo wciąż w sercu człowieka one rodzą się, powstają, gdy choroba dotyka człowieka, może ktoś z rodziny, a może to ja doświadczam sam choroby, i szukam lekarza, i szukam lekarstwa na moją chorobę. To jest w danej sytuacji moje największe pragnienie. I w obliczu cierpienia jakże nieistotne są poprzednie pragnienia, dążenia do zdobycia bogactwa, czy nawet wspaniały wielki dom – to wszystko nie będzie cieszyć, gdy człowiek jest ciężko chory. Wówczas człowiek potrzebuje tej szczególnej pomocy.

 

Ale w obliczu właśnie tego doświadczenia, Bóg niejako nas wychowuje, aby nam pokazać właściwe wartościowanie; każe nam spojrzeć na tę rzeczywistość i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co jest najważniejsze w naszym życiu? Gdy człowiek buduje swoje życie na rzeczach materialnych, przemijających, a nawet gdy pokłada całą swoją nadzieję w drugim człowieku, to jednak buduje na czymś, co przemija: złodziej może przyjść i zagarnąć to, co gromadzisz – o tym już mówi Ewangelia. Kataklizm, powodzie, jakie już były w naszej Ojczyźnie, niszczyły dorobek życia, i człowiek był bezradny. A gwałtowna śmierć bliskiej osoby jest jak ostre cięcie, które tą nić więzi przerywa, kończy. Jeżeli ta osoba była pewnym oparciem, to przeżywamy to rozstanie bardzo boleśnie. Są sytuacje, gdy człowiek znajduje się w pustce, bezsensie, bo odszedł ktoś tak bardzo bliski, ktoś, na kogo liczyłem. Ale czy ktokolwiek z nas może powiedzieć, ufając drugiej osobie do końca, że ta osoba przeżyje nas, że będzie dłużej żyła od nas, że będzie dla nas na zawsze wsparciem.

 

Gdzie więc szukać pomocy, wsparcia? Jakże trudne doświadczenie przeżywała kobieta z dzisiejszej Ewangelii, cierpiąc dwadzieścia lat na krwotok. A Jair, zwierzchnik synagogi, przeżywa śmierć swojej córki. Być może snuł wspaniałe plany względem jej życia. Była może tym “oczkiem w głowie” dla niego. Oto śmierć zabiera ukochaną osobę. A te osoby, kobieta i przełożony synagogi, są ukazani, jako ludzie wierzący; wiedzą, że w Jezusie jest ratunek. Nie zawiedli się. Ich wiara w Jezusa zaowocowała odzyskaniem zdrowia u kobiety, przywróceniem życia w wypadku zmarłej córki Jaira.

 

Bóg dopuszcza tak bolesne chwile w życiu człowieka i czeka, aby w Nim złożyć całą nadzieję. W Ewangelii jakże często Jezus pyta się: “Czy wierzysz, że mogę cię uzdrowić?” Wiara jest naszym ratunkiem. “Twoja wiara cię ocaliła” – powie do kobiety. Wiara jest zakotwiczeniem się w Kimś, kto nie przemija, w Kimś, kto jest wierny słowom, które wypowiedział; w Kimś, kto nas nie opuści w chwili próby. Tym “Kimś” jest Jezus. Jezus pragnie uleczyć każdego z nas, bo każdy z nas w sercu nosi pewne zranienia, pewien ciężar – potrzeba Bożego uleczenia. Wołajmy: Panie, umocnij naszą wiarę; Panie, uzdrów w nas to, co chore; Panie, daj nam wiarę ewangelicznej kobiety, wiarę Jaira, wlej w nas nowe życie i daj nam ducha Twojego, Ducha Świętego. Niech się tak stanie!


 

 

Osiem dowodów na istnienie Boga w moim życiu!...ks. Roman Chyliński

 

(Rdz 28,10-22a)
Sen Jakuba

 

Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdyż słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu.
We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił:
„Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję”.
A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”. I zdjęty trwogą rzekł: „O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba!” Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz.
Po czym złożył taki ślub: „Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga”.

 

„A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: „Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem”.

Oto parę dowodów na istnienie Boga w świecie i wszechświecie.

Wędrujemy przez ten świat , a czy zauważamy w nim obecność Boga samego. Ile jest takich miejsc w naszym życiu, gdzie powiedzieliśmy: był tu ze mną Pan!

Poznajemy więc Boga poprzez:

 

1. Słowo Boże, Ono nas poucza o wielkości Boga.
„Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.
To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.
Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili <od> Boga święci ludzie.” (2P 1, 19-21)

 

2. Piękno przyrody.


Księga Mądrości powie nam:


„Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie,
którzy nie poznali Boga:
z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest,
patrząc na dzieła nie poznali Twórcy,
lecz ogień, wiatr, powietrze chyże,
gwiazdy dokoła, wodę burzliwą
lub światła niebieskie uznali za bóstwa, które rządzą światem.
Jeśli urzeczeni ich pięknem wzięli je za bóstwa -
winni byli poznać, o ile wspanialszy jest ich Władca,
stworzył je bowiem Twórca piękności.
Bo z wielkości i piękna stworzeń
poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę”. (Mdr 13,1-5)

.

3. Kosmos.
Na V wieków przed narodzeniem Chrystusa Pitagorejczycy odkryli we wszechświecie „Logos”, czyli rozum, który stworzył harmonię w układzie międzyplanetarnym i byli przez to stwierdzenie bliscy odkrycia kopernikańskiego. Ów „Logos” mógł odnosić się tylko do Władcy kosmosu i wszechświata, a więc do Boga. Ład w kosmosie nie mógł być tylko dziełem przypadku.

 

4. Posiadaną wiedzę.
Pięć dowodów na istnienie Boga wg. św. Tomasza

.
Pierwszy dowód: z istnienia ruchu wnosi, że istnieje pierwsza przyczyna ruchu; wyjaśnienie: Jest rzeczą pewną, że w świecie istnieje ruch, wszystko zaś, co się porusza, jest przez coś poruszane. Jednakże w szeregu "poruszycieli " nie można postępować w nieskończoność. Istnieje zatem pierwszy motor, który wprowadził do świata ruch. Motorem owym, pierwszym nieruchomym "poruszycielem", jest Bóg.


Drugi: z niesamoistności świata wnosi, że istnieje istota samoistna będąca przyczyną świata;


Trzeci: z przypadkowości rzeczy wnosi, że istnieje poza nimi istota konieczna. To, co istnieje, nie może samo przez się powstać. Musi tedy istnieć jakiś byt konieczny, którego egzystencja wynika z samej jego istoty. Ten byt konieczny to Bóg. On jest źródłem bytów przypadkowych, czyli nas ludzi..


Czwarty: z faktu, że istnieją istoty różnej doskonałości, wnosi, że istnieje istota najdoskonalsza Bóg.


Piąty: z powszechnej celowości przyrody wnosi, że istnieje istota najwyższa, rządząca przyrodą a działająca celowo. Bóg jest samoistny; jako samoistny, nie ma przyczyny; nie istnieje nic, co mogłoby być przyczyną Jego zmiany, jest więc niezmienny; jest wieczny, bez początku i końca, bo powstanie i koniec byłyby zmianą.

5. Sumienie.
"Kiedy staniemy w prawdzie, wówczas uspokoimy przed Nim nasze serca" (por.1 J 3,19) – przed tym Bogiem, który ze względu na swoje miłosierdzie większy jest niż nasze sumienia" (por. 1 J 3,19-20).

Nawet niespokojne sumienie z powodu grzechu mówi człowiekowi, że Bóg istnieje. Sumienie, które dręczy nas z powodu popełnionego grzechu, przypomina nam, że naprawdę istnieje miłosierny Bóg. Wewnętrzny niepokój wzywa nas, by wrócić do Boga-Dobra, by szukać u Niego miłosierdzia i przebaczenia.

 

6. Pragnienie szczęścia.
Nierzadko też człowiek kieruje się w swoim poszukiwaniu szczęścia ku stworzeniom, zamiast ku Stwórcy. Doznaje wtedy zawodu i rozgoryczenia, bo serce człowieka nie dozna szczęścia, dopóki nie spocznie w Bogu (św. Augustyn). W głodzie szczęścia zawiera się pragnienie Tego, który jako Jedyna Istota może nas naprawdę uszczęśliwić.

 

7. Pragnienie bycia kochanym.
„Miłość jest z Boga”. (1J 4,7). Ludzka miłość szybko się wyczerpuje, bo często szuka „swego”, jak pisze św. Paweł w „Hymnie o miłości”. A Boża miłość w tym się przejawiła do nas, że nie my jako pierwsi umiłowaliśmy Boga ale, że on sam nas umiłował. (por 1J 4,10). I jeszcze jedna ważna rzecz: kiedy nas Bóg umiłował? Otóż wówczas, kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, a nie ludźmi postępującymi sprawiedliwie. Żaden człowiek by tego nie dokonał!!!

 

8. Przez moją historię życia.
Powie słowo Boże:
„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.”(Iz 49,15).

Twoja historia życia jest najlepszym świadectwem na istnienie Boga.
Zobacz tylko, że nic w twoim życiu nie było przypadkowe, KTOŚ cię prowadził i prowadzi nadal.


Ten KTOŚ okazuje ci uczucia macierzyńskie i troskę ojcowską i co dnia pochyla się nad tobą, aby ci powiedzieć, że nie jesteś sam i nie musisz niczego się lękać. Masz Ojca i Matkę w Bogu!Amen!

Edytowany przez Dorota Lip 10 '17, 22:58
Dorota
Dorota Lip 11 '17, 23:39

Nie mów, że wszystko jest już stracone. Poznaj sposób na najszybsze odbudowanie relacji i zacznij działaćJak najszybciej odbudować zaufanie i jedność?...ks. Daniel Glibowski

 

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby. Dz 4, 32-35

Wyobraź sobie pierwszą wspólnotę Kościoła, w której Apostołowie są otaczani wielkim szacunkiem. Ludzie ufają im tak mocno, że oddają wiele dóbr, aby Ci mogli rozdzielać je najbardziej potrzebującym.

Zdumiewa także to, że wszyscy myślą bardziej o dobru wspólnym niż własnym. Daje się wyczuć prawdziwą jedność w tej wspólnocie. Co zrobić, aby tak odbudować nasze wspólnoty rodzinne, parafialne, szkolne albo zawodowe? Jak odnowić zaufanie ludzi do siebie nawzajem? Jednym z kluczy wydaje się być mocne i autentyczne świadczenie o Jezusie na wzór Apostołów. Oni dzięki wielkiej łasce zdobywali coraz większy autorytet. Ta łaska jest dla wszystkich, którzy otwierają się na nią i wchodzą w zażyłą relację z Bogiem. Zacznij być prawdziwym katolikiem, który nie wstydzi się Jezusa i idzie za Nim na 100 %.

Myślę, że to jest najkrótsza droga do odbudowania autorytetu i zaufania. Z czasem przyjdą znaki, którymi Pan Bóg potwierdzi Twoją autentyczność. Idź i odnawiaj więzi we wspólnotach, w których żyjesz. Ubogacaj innych tym, co jest w Tobie najpiękniejsze.

 

Skosztujcie i zobaczcie, jak Pan jest dobry, szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę. Ps 34, 9

 

Panie, dziękuję Ci za codzienne kosztowanie Twojej dobroci. Pragnę dzielić się nią z każdą napotkaną osobą.

 

Dziesięć rad mądrości Bożej...ks. Roman Chyliński

 

Prz 2, 1-9
Czytanie z Księgi Przysłów.
Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania;
ku mądrości nachylisz swe ucho, ku roztropności swe serce;
jeśli wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę,
jeśli szukać jej poczniesz jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów,
to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga.
Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność;
dla prawych On chowa swą pomoc,
On jest tarczą dla żyjących uczciwie.
On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych.
Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność i każdą dobrą ścieżkę..

„Synu, jeśli przyjmiesz moje nauki i zachowasz u siebie wskazania”.

Nauką Bożą jest pokochanie słowa Bożego, zaufanie jemu i postępowanie według niego.
Św. Jakub pouczy nas: „(…) przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo.(Jk 1,21-22.25).

 

„ku mądrości nachylisz swe ucho”.

Mądrość nabywa się przez umiejętność słuchania. W życiu ważne jest, kogo słucham i czego słucham. Potrzeba, więc rozeznania i selekcji w szukaniu autorytetów.
Niestety, opanowała część polskiego społeczeństwa choroba medialno-mentalna zwana lemingozą. Wyraża się ona w bezkrytycznym przyjmowaniu medialnych informacji. Człowiek będąc doświadczony taką chorobą, nie jest wstanie ocenić, co jest prawdziwe, a co jest kłamstwem, ponieważ brakuje mu właściwego dystansu do wiadomości, które słyszy.

 

„Ku roztropności swe serce”.

Serce jest tak piękne jak i głupie. Słowo Boże powie: „Przepastne jest serce człowieka” tzn., że w nim wszystko może się znaleźć, tak dobro jak i zło.
Serce potrzebuje sumienia i to sumienia odpowiedzialnego tj. takiego, które odpowiada przed Bogiem.
Niestety bardzo szybko w nas wkrada się sumienie autokratyczne tj. takie, które samo chce decydować o tym co jest moralnie dobre , a co złe. Uważaj na serce!

 

„Wezwiesz rozsądek, przywołasz donośnie rozwagę”.

Rozsądek słucha i nie lekceważy uczuć, ale też nie pozwala im decydować o sobie.
Rozsądek poddaje zaistniały problem rozumowi: analizie i syntezie, po czym wyższy rozum - wola decyduje: „tak” lub „nie”.
Pytanie jest: czy umiemy decydować o sobie i czym decydujemy:
- Duchem czy ciałem?
Miłością czy pożądliwością?
Miłość łączy się z pokorą i służebnością.
Pożądliwość z chęcią władzy i dominacji, z chciwością i ze skąpstwem oraz przyjemnością i doznaniem.
Wola jest najbliżej ducha wiary, jeżeli człowiek żyje w łasce uświęcającej, ma właściwe rozeznanie sytuacji i podejmuje dobre decyzje.

 

„jeśli szukać jej poczniesz (mądrości) jak srebra i pożądać jej będziesz jak skarbów, to bojaźń Pana zrozumiesz, osiągniesz znajomość Boga”.

Z wieloma ludźmi może chcielibyśmy zawrzeć znajomość. Niektórzy z nich powoli stają się dla nas ważnymi.
A znajomość z Bogiem? Czy ona nas interesuje? Mieć znajomość z samą Mądrością, czyż to nie łakomy kąsek?
Szukaj, więc Boga w ciszy i na modlitwie, w skupieniu i rozważaniu Jego słowa, naprawdę warto! Tu znajdziesz mądrość.

 

„Bo Pan udziela mądrości, z ust Jego wychodzą wiedza i roztropność”.

Posiadanie wiedzy daje człowiekowi, poczucie bezpieczeństwa i pełną akceptacje siebie oraz zabiera lęki przed wejściem w relacje z innymi osobami.
Boża mądrość natomiast, nadaje sens życiu i wskazuje jego cel, to znaczy zbawienie duszy.

 

„Dla prawych On chowa swą pomoc”.

Człowiek prawy żyje w ciągłej świadomości, że jest w ramionach Ojca niebieskiego. A jeżeli tak jest, to czego mam się lękać?! Powie Psalmista Pański:„Tyle lat żyję, a nie widziałem sprawiedliwego w opuszczeniu”.

 

„On jest tarczą dla żyjących uczciwie”.

Ludzi uczciwych obecnie traktuje się niby nieudaczników życiowych. Nie potrafią bić się o swoje, nie walczą o prestiż w społeczeństwie i nie są koniunkturalni.
Ludzi uczciwi cenią sobie życie w ładzie i harmonii i to im przynosi radość i szczęście. Dziękują Bogu za to, co mają.
Ludzie, którzy szybko chcą się dorobić popadają w pokusę nieuczciwego życia. Zapominając, że Bóg nie błogosławi nieuczciwości, ale błogosławi tym, którzy potrafią zrezygnować z nieuczciwego dorabiania się, aby otrzymać Jego błogosławieństwo.

 

„On strzeże ścieżek prawości, ochrania drogi pobożnych”.

Jak dobrze mieć w człowieku wiarygodnym i sprawdzonym wsparcie. Dla męża zapewne taką osobą powinna być żona, a dla żony mąż. Na starość rodzice oczekują tego wsparcia od własnych dzieci.
Jednak stałym, niezmiennym i pewnym na co dzień w naszym życiu jest tylko Bóg. Warto o tym pamiętać.

 

Na końcu autor natchniony powie do każdego, kto pojął modrość życia:
„Wtedy sprawiedliwość pojmiesz i prawość, i rzetelność i każdą dobrą ścieżkę”.

Czego Wam kochani i sobie życzę. Amen.

Dorota
Dorota Lip 12 '17, 23:23
Nie narzekaj już na wszystko. Nie mów, że umierasz z powodu jakiegoś głodu. Pokrzepiaj stale swoje ciało i przemieniaj ten świat. Jak zaspokoić wszelki głód?...ks. Daniel Glibowski

 

Kiedy w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: «Udajcie się do Józefa i czyńcie, co wam powie». Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichlerze, w których było zboże, i sprzedawał zboże Egipcjanom, w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy. Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od Józefa, gdyż głód wzmagał się na całej ziemi. Rdz 41, 55-57

Kiedy świat zacznie odczuwać tak poważny głód, aby zwrócić się do Jezusa po prawdziwy pokarm życia? Wydaje się, że biedne południe już od dawna jest spragnione chleba. Natomiast bogata północ zaczyna wymierać z głodu duchowego.

I tak głód panuje na całym świecie. Problem w tym, że ludzie tego nie widzą. I nie wiem, czy potrzeba jakiegoś ogromnego światowego kataklizmu, aby ludzie doświadczyli dosłownego głodu na ciele i duszy.

Myślę, że Jezus dzisiaj pokornie zaprasza wszystkich ludzi do swojego spichlerza. Jest nim Eucharystia, z której powinna wypływać jedność dla całego świata. To chyba największe marzenie Boga. On tak bardzo pragnie pojednania ludzi, którzy przecież są dla siebie braćmi i siostrami. Jezus dał swoje ciało na pokarm, abyśmy mieli w sobie prawdziwe życie. Gdyby tak każdy wierzył w to i szczerze starał się karmić Nim jak najczęściej, to świat powoli nabierałby zupełnie innych barw.


Nie narzekaj już na Boga, świat i ludzi. Nie mów, że umierasz z powodu jakiegoś głodu. Pokrzepiaj stale swoje ciało na Eucharystii i przemieniaj ten świat. Nakarm go Bogiem poprzez mówienie o Nim i dzielenie się Jego miłością.


Panie, proszę Cię za ludźmi całego świata, aby w Tobie odkryli zaspokojenie swoich najgłębszych pragnień i wszelkiego głodu.

https://www.youtube.com/watch?v=WypJWzHTDhE

 

Idźcie i głoście... ks. Józef Tabor

 

Mt 10, 1-7

Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy – Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie».


 

Refleksja nad Słowem Bożym

 

Odznaczający się głęboką miłością do Boga i do ludzi, św. Franciszek z Asyżu, podróżował pewnego razu z człowiekiem, który skarżył się, że tak trudno jest mu kochać Boga. W czasie tejże wędrówki napotkali na drodze żebraka, który był ślepy, i który był sparaliżowany. Św. Franciszek zapytał go: Powiedz mi, czy ty byś mnie kochał, gdybym przywrócił ci wzrok, i sprawił, że mógłbyś normalnie chodzić? Pewnie – wykrzyknął żebrak – nie tylko bym cię kochał, ale stałbym się twoim niewolnikiem przez resztę mojego życia. Widzisz – powiedział św. Franciszek do tego człowieka, który skarżył się, że tak trudno jest mu kochać Pana Boga – ten żebrak by mnie kochał, gdybym przywrócił mu zdrowie. Dlaczego ty nie kochasz Boga za to, że stworzył cię zdrowym?

 

Hasłem trwającego  roku liturgicznego są słowa: „Idźcie i głoście”. Jakże cudownie one korespondują z dzisiejszą Ewangelią. Dzisiejsza Ewangelia jest wyrazem troski Jezusa o każdego człowieka. Oto Boży Syn posyła uprzednio wybranych przez sie­bie uczniów, aby głosili Dobrą Nowinę, uzdrawiali chorych oraz wypędzali złe duchy. Apostołowie ruszyli, aby nieść miłość i po­moc strudzonym, zagubionym i znękanym. Jednak nie tylko apo­stołów wybiera i posyła Stwórca. Nie tylko rybacy znad Jeziora Galilejskiego i ich następcy, czyli wszyscy kapłani, powołani zo­stali do służenia potrzebującym. Do tej pracy zaproszony jest każdy człowiek. Zaszczyt stawania się sługą samego Boga może się stać udziałem każdego z nas. Bóg widzi twoje i moje życie. Pan dostrzega moje i twoje potrzeby, kłopoty i wątpliwości. Dlatego do mnie i do ciebie nasz kochający Ojciec posyła konkret­nych ludzi, aby nam pomagali, uczyli, pocieszali, czasem upomi­nali i przestrzegali przed zgubnymi skutkami czynienia zła.

 

Każdy człowiek, którego spotykam, jest do mnie przysłany przez Opatrzność Bożą. Każda osoba, która staje na mojej życio­wej drodze, może mnie czegoś nauczyć. Nigdy nie stanę się ano­nimowym, nikomu niepotrzebnym człowiekiem. Bóg o mnie nig­dy nie zapomni. Nie ma ludzi niepotrzebnych. Nie ma osób zbęd­nych. Każdy z nas powinien zrozumieć, że przez Stwórcę jest chciany i kochany. Każdy z nas jest wezwany do tego, aby w imieniu Jezusa głosić Ewangelię swym życiem, okazywać mi­łosierdzie i nieść pomoc tym, którzy są w jakiejkolwiek potrzebie.

 

Dlatego tak ważne jest, aby usłyszeć i przyjąć otwartym sercem oraz trzeźwym umysłem adwentowe wezwanie do prosto­wania naszych relacji międzyludzkich. Dlatego trzeba nam spoj­rzeć na drugiego człowieka jako dar, który Opatrzność dała nam w pewnej intencji. Może to my się uczymy, korzystamy i uboga­camy drugą osobą. Może to ja jestem wezwany, aby upominać, pomagać, pocieszać i przyprowadzać do Boga. Może to do mnie Bóg przysłał osobę, która wiele ode mnie wymaga, abym nauczył się miłosierdzia. Może jest człowiek, który denerwuje, bym zobaczył, jak często sam wyprowadzam z równowagi innych. Może ktoś natarczywie wyciąga rękę po pomoc, bym sam doce­nił wsparcie, które otrzymałem. Ta krzywda, która mnie spotka­ła, winna mnie nauczyć, jak druzgoczące jest zło, które sam popełniam, a tak chętnie usprawiedliwiam.

 

Jezus posyła dziś apostołów do służby opatrzności Bożej. Każdego z nas zaprasza do służby jako narzędzie opatrzności Pa­na. Pomyślmy o tym. Wykorzystujmy każdą okazję do czynienia dobra. Dziękujmy za każdą okazję do niesienia pomocy i nie za­pomnijmy nigdy, że dla Boga nie ma ludzi niepotrzebnych, nie­ważnych i zapomnianych. Każdy z nas ma swą misję. W każdym z nas Opatrzność upatruje narzędzie, poprzez które zatroskanym, wątpiącym i błądzącym niesiona będzie Ewangelia oraz podawa­na pomocna dłoń miłości. 

 

Spróbujmy od dzisiaj żyć z większą uwagą chrześcijańskim powołaniem i dawać świadectwo miłości Chrystusowej, pomagając w konkretny sposób komuś innemu.!

 

Mądrość Józefa egipskiego....ks. Roman Chyliński


Rdz 41, 55-57;
42, 5-7. 14-15a. 17-24a

Kiedy w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: «Udajcie się do Józefa i czyńcie, co wam powie». Gdy był głód na całej ziemi, Józef otwierał wszystkie spichlerze, w których było zboże, i sprzedawał zboże Egipcjanom, w miarę jak w Egipcie głód stawał się coraz większy.
Ze wszystkich krajów ludzie przybywali do Egiptu, by kupować zboże od Józefa, gdyż głód wzmagał się na całej ziemi.
Poszli więc synowie Izraela wraz z innymi, którzy tam również się udawali, aby kupić zboża, bo głód był w Kanaanie. Józef sprawował władzę w kraju i on to sprzedawał zboże wszystkim mieszkańcom tego kraju.
Bracia Józefa, przybywszy do niego, oddali mu pokłon, padając na twarz. Gdy Józef ujrzał swoich braci, poznał ich; jednak udał, że jest im obcy, i przemówił do nich surowo tymi słowami: «Skąd przyszliście?» Odpowiedzieli: «Z Kanaanu, aby kupić żywności». Józef rzekł do nich: «Jest tak, jak wam mówię: jesteście szpiegami! Takiej próbie będziecie poddani, na życie faraona!» I oddał ich pod straż na trzy dni.
A trzeciego dnia Józef rzekł do nich: «Uczyńcie to, jeśli chcecie ocalić życie – bo ja czczę Boga. Skoro jesteście uczciwi, niechaj jeden wasz brat pozostanie w więzieniu, w którym was osadzono, wy zaś idźcie, zawieźcie zboże dla głodnych waszych rodzin. Potem przyprowadzicie do mnie najmłodszego brata waszego, aby się potwierdziły wasze słowa i nie spotkała was śmierć».
I tak uczynili. Mówili między sobą: «Ach, zawiniliśmy przeciwko bratu naszemu, patrząc na jego strapienie, kiedy nas błagał o litość, a nie wysłuchaliśmy go! Dlatego spadło na nas to nieszczęście». Ruben zaś tak im wtedy powiedział: «Czyż nie mówiłem wam: Nie dopuszczajcie się przestępstwa względem tego chłopca; ale nie usłuchaliście mnie. Toteż teraz żąda się odpowiedzialności za jego krew!»
Nie wiedzieli zaś, że Józef to rozumie, bo rozmawiał z nimi przez tłumacza. Józef, odszedłszy więc od nich, rozpłakał się. Potem wrócił do nich i rozmawiał z nimi.

 

Losy Józefa egipskiego uczą nas prawdy o opatrzności Bożej - jak ważny dla Boga jest los każdego człowieka.

 

Jakub patriarcha miał dwie żony Leę i Rachel. Pierwszą, Leę otrzymał podstępnie od teścia Labana, który stwierdził, że nie ma tu u nas zwyczaju wydawania za mąż córki młodszej przed starszą. Po tygodniu otrzymał młodszą Rachel, którą bardzo miłował. Te dwie kobiety zaczęły tak konkurować z sobą, że podzieliły językiem zazdrości i nienawiści wspólnotę 12 mężczyzn, synów Jakuba.

 

Józef był przedostatnim dzieckiem Jakuba, a pierwszym żony Racheli.

 

Nietrudno się domyśleć z jaką radością Patriarcha przyjął narodziny Józefa, a w konsekwencji z jaką zazdrością na to patrzyli pozostali bracia.
I stało się tak, że zazdrość zamieniła się w nienawiść, a ta domagała się śmierci. Ledwie Ruben najstarszy z synów Jakuba powstrzymał swoich pozostałych braci od zabójstwa i wrzucenia zwłok Józefa do studni, sprzedając go Madianitom.

 

Czasami i nam się zdarza we wspólnocie „wrzucić kogoś do studni” to znaczy zanegować jego tożsamość lub podważyć jego wiarygodność. Jest to bardzo wygodna metoda, aby ten ktoś nie miał już znaczenia w moich oczach i przestał istnieć w moim życiu.

 

Tylko o jednym zapominamy, co Bóg chce uczynić z życiem tego człowieka. I jak widzimy dalej Bóg zawstydzi tych, którzy tak czyniąc myśleli, że pozbędą się problemu.

 

W Egipcie Józef przeszedł próbę dorosłości i czystości serca.

 

Został sprzedany Potifarowi, urzędnikowi faraona, a ten widząc, że Bóg jest z Józefem, bo plony mu obrodziły, uczynił go swoim osobistym sługą.
Lecz żonie Potifara nie tyle spodobała się mądrość Józefa, co miła jego powierzchowność. Józef próbę czystości serca przeszedł pozytywnie ale zemsta żony za to spełniła się na nim i niesłusznie oskarżony , został wrzucony do więzienia.

 

Po dwóch latach pobytu w więzieniu wyszedł na jaw dar tłumaczenia snów przez Józefa, za co był wyśmiewany przez współbraci.
I tu znowu opatrzność Boża zadziałała tak, że Józef tłumacząc sen faraonowi został przez niego wywyższony i stał się zarządcą Egiptu.

 

Następną próbę – próbę chęci odwetu i miłosierdzia przeszedł Józef kiedy jego bracia przyjechali do Egiptu prosić go o wsparcie w formie żywności, ponieważ głód panował w całej Palestynie.

 

Chęć odwetu u Józefa początkowo była tak silna, że przez trzy dni poddał ich torturom tak, jak to czyniono ze szpiegami.

 

Na końcu, Józef, poddał braci swoich próbie uczciwości i okazując miłosierdzie dał się im poznać mówiąc: „Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (…) abyście przeżyli dzięki wielkiemu wybawieniu.” (Rdz 45, 5-7).

 

Różne są plany i zamiary Boże.
I przez zło i nienawiść ludzką Bóg może okazać swoją dobroć.

 

Ale tylko człowiek o czystym sercu i otwarty na miłosierdzie Boże może stać się dobrym narzędziem w Jego rękach. Amen!

 

Dorota
Dorota Lip 14 '17, 17:51

Przestań być przeciętnym, zalęknionym katolikiem, który powoli traci smak wiary. Otwórz się na łaskę, która pomoże Ci zrozumieć i przetrwać każdy czas.

Dlaczego Bóg dopuszcza ciężkie próby?...ks. Daniel Glibowski

Jezus powiedział do swoich apostołów: «Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Mt 10, 16-22

 

Przychodzą w życiu takie momenty, w których człowiek pyta: dlaczego mam tak pod górę. To boli tym bardziej, gdy jest się gorliwym i uczciwym, a jednocześnie nie zrozumianym i odrzucanym. Co robić w takiej sytuacji? Czy odchodzić od bycia autentycznym świadkiem Chrystusa? Jezus zdaje się dzisiaj odpowiadać na to pytanie. Co więcej, On mówi, że takie próby mają swój sens. Otóż jest to sposobność do dawania świadectwa wśród pogan oraz chrześcijan, którzy głęboko zatracili się w swojej wierze. Po prostu potrzeba im kogoś, kto jest pełen ducha i przypomni im, co znaczy być prawdziwym świadkiem Jezusa Chrystusa. Czy masz takie okazje do świadczenia o Nim?

Przypomnij sobie wszystkie sytuacje, w których mogłeś przyznać się do Niego. Czy potrafiłeś powiedzieć, że z miłości do Pana, Kościoła lub po prostu drugiego człowieka nie chcesz obgadywać, kłamać, upijać się? Albo od strony pozytywnej, czy miałeś odwagę opowiedzieć komuś o niedzielnej Ewangelii albo o spotkaniu lub koncercie religijnym? Te krótkie pytania mogą bardzo szybko uświadomić Ci, że masz jeszcze wiele do nadrobienia w byciu świadkiem żywego Jezusa Chrystusa.
Zaproś Go dzisiaj głębiej do swojego serca. Zaprzyjaźnij się z Duchem Świętym, który daje moc w świadczeniu o Bogu. Przestań być przeciętnym, zalęknionym katolikiem, który powoli traci smak wiary. Bóg naprawdę ma dla Ciebie wiele mocy i światła. Porozmawiaj dzisiaj z Nim o tym.


Panie, uczyń mnie odważnym świadkiem Twojej Ewangelii. Chcę cały żyć dla Ciebie i mówić o miłości, którą masz dla każdego spragnionego człowieka.

 

Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre, a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie. Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Zbawienie sprawiedliwych pochodzi od Pana, On ich ucieczką w czasie utrapienia. Pan ich wspomaga i wyzwala, wyzwala od występnych i zachowuje. Ps 37, 3-4. 39-40

 

Ewangelizacja, a prześladowanie....ks. Roman Chyliński

Mt 10, 16-23

Jezus powiedział do swoich apostołów: "Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.
Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy".

 

"Oto Ja was posyłam jak owce między wilki.”

W wielkiej „mowie misyjnej”, w dziesiątym rozdziale, św. Mateusz chce nas realnie przygotować na różne doświadczenia, jakie mogą nas spotkać w trakcie dawania świadectwa o Chrystusie.

 

Mamy iść do ludzi, jako „owce”.

Co to znaczy?
Otóż owca nic nie znaczy bez pasterza. Znamy słowa Jezusa: „Beze Mnie, nic uczynić nie możecie”.(J 15,5).
Nie mamy, więc iść pewni siebie. Idąc, jako „owca” głosimy prawdę mocą Jezusa i zwyciężamy zło mocą Jezusa!
Tym bardziej musimy mieć tego świadomość, skoro Pan Jezus mówi do nas dalej: „ Posyłam was, jak owce między wilki”.

 

„Między wilki”

To stwierdzenie oznacza, że musimy przygotować się na upokorzenia, krytykę, a nawet wyśmianie i odrzucenie. Ale każda owca zna „B.8 ”.
B-8, to nic innego, jak ósme błogosławieństwo, które brzmi: „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.”(Mt 5,11-12).

 

„Bądźcie, więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie.”

Roztropność węża wcale nie polega na tym, aby usunąć się z pola walki, bo tak nie postępuje wąż. Wąż potrafi w ciszy przeczekać atak, aby później sam zaatakować.
Nie mamy, więc wchodzić w lęki, o czym mówi dalej Jezus, ale poczekać cierpliwie na swój moment wystąpienia i wówczas z mocą Ducha Świętego przemówić słowami prawdy-Ewangelii.

 

„Nieskazitelni, jak gołębie”.
Słowa te mogą oznaczać dla nas współczesnych ewangelizatorów bycie w stanie łaski uświęcającej oraz takie postępowanie, aby pod każdym względem było bez zarzutu.

 

„Miejcie się na baczności przed ludźmi.”
Słowa powyższe nie oznaczają wejście w lęki wobec ludzi, ale przygotowania się na ich język: oceny, osądu i oszczerstwa.


Czasami ci, którzy obecnie ci klaszczą, za chwilę niewyszukanym językiem mogą ciebie obmówić. Nie wielu ludzi szczerych i nam oddanych napotkamy na naszej drodze życiowej. Stąd ważna zasada w kontaktach międzyludzkich – ograniczone zaufanie.
Nieraz trzeba w naszym życiu wielu lat kontaktu z drugą osobą, aby stwierdzić jej wiarygodność.


Stąd Jezusowe – „miej się na baczności przed ludźmi”.

„Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.”

Jedna relacja jest zawsze pewna, to relacja z Bogiem Ojcem, Jezusem Chrystusem i Duchem Świętym. I przy tych Osobach wytrwajmy do końca.

 

Potwierdzi nam to św. Paweł:

 

„Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?
Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał?
Czyż Bóg, który usprawiedliwia?
Któż może wydać wyrok potępienia?
Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?

Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował.(Rz 8,31-36).
Amen.

Dorota
Dorota Lip 15 '17, 16:59

Nie lękajcie się....ks. Roman Chyliński

Mt 10, 24-33
Jezus powiedział do swoich apostołów:
«Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak jego nauczyciel, a sługa – jak jego pan. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, to o ileż bardziej nazwą tak jego domowników.
Nie bójcie się więc ich! Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie w świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach.
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież bez woli Ojca waszego żaden z nich nie spadnie na ziemię. U was zaś policzone są nawet wszystkie włosy na głowie. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie»

 

Aż trzy razy w dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi do nas abyśmy się nie bali:
- ani ludzi,
- ani demona,
- ani śmierci.

Lęk wpisany jest w życie człowieka. Lęki mogą być twórcze. Są to te, które determinują i mobilizują nas do pracy nad sobą. Ale są i lęki nie twórcze, które wycofują nas z działania i wzrastania.

Kiedy pojawiają się w nas lęki względem ludzi?
Najczęściej w dysfunkcyjnych rodzinach, gdzie pojawia się agresywność ojca lub matki oraz ich złe relacje do siebie. Wówczas w takich rodzinach dzieci nabywają lęki. Lęk ten może zamienić się w patologię i odbić się piętnem na całym ich życiu.

Sami małżonkowie mogą popaść w lęki w stosunku do siebie, walcząc o dominację i podporządkowanie jednej ze stron. Również tak się dzieje, kiedy przestają sobie zapewniać poczucie bezpieczeństwa, nie przychodząc np. o właściwej porze z pracy, czy przestając spełniać odpowiedzialnie rolę ojca i matki.

 

W lęki ludzie dorośli wchodzą często w zakładach pracy. Dotyczą one najczęściej złych relacji, pracodawca-pracownik. Taka zła relacja wpływa na nas destrukcyjnie i nie pozwala rozwijać się osobowo oraz twórczo, jako pracownika. Jeżeli nie przełamiemy tego lęku sytuacja taka może nas doprowadzić do kryzysu psychicznego.

 

Mogą występować również lęki tak u rodziców, jak i u matek samotnie wychowujących tylko jedno dziecko. Nie chcąc „stracić” to swoje jedyne dziecko, wchodzą w lęki i boją się postawić jasne wymagania i oczekiwania wobec niego.
Często taka postawa doprowadza w konsekwencji opiekunów dziecka, że sami stają się ofiarą swoich leków i są manipulowani przez nie.

 

Psalmista Pański powie: „Niczego się nie boję, bo Pan jest ze mną; *
cóż może uczynić mi człowiek?( Ps. 118,6).

Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega nas przed międzyludzkimi złymi relacjami. Tam, gdzie występuje lęk nie ma miłości.

 

Mogą też powstać w nas lęki w stosunku do szatana.
Jak już pisałem wcześniej Szatan atakuje człowieka osaczając go przez: obsesje i opresje wzbudzając w ten sposób lęki.
- Opresje: trudności na modlitwie, w przeżywaniu Mszy św., duszenie w nocy, lub koszmary nocne,
- obsesje: lękowe o dzieci, męża, przyszłość etc; samobójcze; erotyczne, są też obsesje na punkcie swego wyglądu, wyrażające się przez nie akceptacje siebie, a kończące się często bulimią lub anoreksją, etc.
Należy wówczas: przez modlitwę, częstą Eucharystię, a nawet modlitwę uwolnienia czy egzorcyzm szybko uwalniać się z tych lęków.

 

Pamiętajmy, szatan nie ma władzy nad człowiekiem!

 

Niestety, może być tak, że człowiek własną wolą odda Szatanowi władzę nad sobą. Znam taki przypadek, kiedy dla osiągnięcia lepszej pracy, pewien mężczyzna potrafił wzywać szatana, aby mu w tym pomógł. Pracę szybko i to dobrą otrzymał, ale obecnie leczy się w Instytucie neurologii z nerwicy lękowej.
Inny przypadek. Matka chcąc wiedzieć czy ją córka jeszcze kocha, zaczęła chodzić do wróżki. I tę sytuację wykorzystał Szatan dla osaczenia osoby.

 

Jezus do nas dzisiaj mówi: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. Szatan nie ma władzy nad naszą duszą, jeżeli mu tej duszy nie oddamy!

Jest jednak dla nas przestroga: „Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.

 

W Ewangelii Św. Jana w 17 rozdziale, czytamy, że: „ Jezus ma władzę nad każdym człowiekiem”. (J 17,2).


Władzą tą jest miłosierdzie, jakie Jezus udziela każdemu człowiekowi.
Tej władzy nie musimy się lękać, ale mamy zachować „bojaźń Bożą”, czyli tak żyć, aby dobrze przygotować się na chwilę śmierci i sąd osobisty przed Bogiem.

 

Pamiętajmy, że tylko Bóg jest dobrym sędzią oceniającym postępowania człowieka, ponieważ zna serce człowieka.
On za dobre wynagradza, a za złe karze, ale nie potępia.
Karcenie Boga często wyraża się w napominaniu i dopuszczeniu cierpienia, aby zagubiony człowiek mógł przewartościować swoje życie.
W końcu to każdy z nas własnym postępowaniem i wyborami zadecyduje, o wieczności z Bogiem, czy bez Niego.
Jezus powiedział, że nie przyszedł na ten świat po to, aby potępić człowieka, ale żeby go zbawić. (J 3,17nn).

 

Dzisiaj możemy spotkać wielu ludzi, którzy odrzucają: Boga, Kościół i religię katolicką w imię tzw. „ wolności od Boga”.


Tym wszystkim przypominamy List do Galatów : „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”.(Gal 5,1).
Wybierając Chrystusa wybierasz wolność i łaskę miłosierdzia, odrzucając Go ze względu na swoje złe czyny sam siebie potępiasz.

 

Więc proś o miłosierdzie Boga, bo w końcu to tylko On będzie walczył „do końca”o twoje życie wieczne. Amen!

 

Wypuść z niewoli braku przebaczenia wszystkich, którzy zadali Ci rany. Tym samym i Ty będziesz prawdziwie wolny.Jak pojednać rodzinę?...ks. Daniel Glibowski

 

 

Bracia Józefa, zdając sobie sprawę z tego, że ojciec ich nie żyje, myśleli: «Być może, Józef będzie nas teraz prześladował i odpłaci nam za wszystkie krzywdy, które mu wyrządziliśmy!» Toteż kazali powiedzieć Józefowi: «Ojciec twój przed śmiercią polecił: Powiedzcie Józefowi tak: Racz przebaczyć swym braciom ich postępek i przewinienie, wyrządzili ci bowiem krzywdę. Teraz przeto daruj łaskawie winę nam, którzy czcimy Boga twojego ojca!» Józef rozpłakał się, gdy mu to powtórzono. Wtedy bracia sami już poszli do Józefa i upadłszy przed nim, rzekli: «Jesteśmy twoimi niewolnikami». Lecz Józef powiedział do nich: «Nie bójcie się. Czyż ja jestem na miejscu Boga? Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze». I tak ich pocieszał, przemawiając do nich serdecznie. Rdz 50, 15-21

 

Wyobraź sobie Józefa, która ma w pamięci odrzucenie i sprzedanie w niewolę przez swoich braci. Teraz, gdy rolę odwracają się i jego najbliższa rodzina liczy na łaskawość i przebaczenie – on nie ma w sobie ducha zemsty, lecz wybaczenia. Józef ponadto odczytuje to ciężkie doświadczenie jako Bożą opatrzność dla Narodu Wybranego. Tym samym widzi siebie w roli ofiary, dzięki której rodzina mogła przeżyć najtrudniejsze lata. Ciekawym wątkiem jest lęk braci Józefa, którzy myślą, że ich brat zemści się po śmierci ojca. Tak jakby miał dla nich litość tylko ze względu na ojca. Dlatego ze strachu posuwają się do kłamstwa. Mówią nawet, że są niewolnikami Józefa. Zdają się całkowicie na jego łaskę. Ten natomiast po raz kolejny pokazuje swoją wielkoduszność.
Ten wątek może pomóc Ci doprowadzić do pojednania w najbardziej podzielonej rodzinie. Może Bóg wzywa Cię dzisiaj do takiego uzdrowienia.

Jeśli jesteś takim Józefem, którego ktoś sprzedawał, wydawał, oceniał, obmawiał i wyrzekał się Ciebie wiele razy, to poproś Boga o łaskę wielkodusznego przebaczenia. Wszyscy, którzy Ci zawinili mogą być w niewoli Twojego braku przebaczenia. Tym samym i Ty możesz wpaść w taką pułapkę. Nie szukaj wielu odpowiedzi na to, dlaczego w Twojej rodzinie stało się tak, a nie inaczej. Pytaj raczej, w jaki sposób skleić tę rodzinę, aby móc znowu normalnie rozmawiać i darzyć się życzliwości.

Pamiętaj, że dla Chrystusa, który umarł za Ciebie i każdego grzesznika to sprawa priorytetowa. Jeśli chcesz mieć udział w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, a tym samym przebaczeniu, to i Ty musisz przebaczyć (choćby tylko z miłości do Jezusa i mocą Jego miłości). W końcu Bóg przebaczał Ci już setki razy. Zrób to dla Niego. Wypuść z niewoli braku przebaczenia wszystkich, których tam wepchnąłeś za wyrządzenie Ci krzywdy.
Panie, dziękuję za to, że moje serce stale uzdalniasz do przebaczenia. Proszę Cię o pojednanie w każdej rodzinie. Niech wszyscy ludzie przejrzą na oczy i zobaczą to, co Ty wybaczasz każdemu z osobna. Daj im wiarę w to, że z miłości do Ciebie da się przebaczyć wszystko.
Do przebaczenia polecam następującą modlitwę: http://www.ozarow.cpps.pl/dokumenty/modlitwa-przebaczenia-degrandis.pdf

Dorota
Dorota Lip 17 '17, 13:15
Przepraszam , że dopiero dziś, ale miałam uroczystość ślubną bratanka w ten weekend , myślę jednak , że  niedzielne rozważanie może się przydać. Poznaj swoje serce. Jakie masz serce?...ks. Daniel Glibowski

 

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: «Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!» Mt 13, 1-9

 

Wyobraź sobie Jezusa, który wychodzi nad jezioro. Bardzo szybko pojawiają się tłumy słuchaczy, do których Chrystus przemawia w przypowieściach. Wskazuje różne rodzaje serc, na które padają Boże słowa. Zachęca do pełnej otwartości na Jego naukę oraz trwania w niej mimo różnych przeszkód i doświadczeń. Takim sercem jest żyzna gleba, na której wyrastają wielkie owoce. Dalej Jezus sam tłumaczy przypowieść o siewcy;

 

Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny». Mt 13, 18-23

 

Jakie jest Twoje serce? Z pewnością już wiele lat słuchasz Chrystusa. Popatrz na owoce swojego życia. Czy Boże Słowo wydało już efekty w Twoim życiu? Jakie to są owoce? Nazwij je. Może przyjąłeś konkretne sakramenty, które dały Ci wzrost wiary. Tak samo może być z regularnym przystępowaniem do spowiedzi i Komunii świętej. To jeden z najwspanialszych owoców.

Zauważ także całe dobro, które Bóg zdziałał w Twoim życiu poprzez wiarę przekazywaną przez dziadków, rodziców, księży i katechetów, którzy z pewnością także karmili się Słowem Bożym. Postanów dzisiaj, że Ty także zaczniesz dzielić się z ludźmi wielkim skarbem wiary, który Bóg złożył w Twoim sercu. Otwórz się na łaskę jeszcze bardziej, aby Bóg mógł poprzez Ciebie zasiewać nowych świadków Jezusa Chrystusa.

 

Tak mówi Pan: «Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa». Iz 55, 10-11

 

Panie, uczyń moje serce zawsze otwartym na Twoje słowo. Uzdolnij mnie także do dzielenia się skarbem wiary, który złożyłeś w moim wnętrzu poprzez wielu wspaniałych ludzi oraz karmienie się sakramentami. Pragnę być Twoim narzędziem dla powiększania Królestwa Bożego.

 

Tajemnica przypowieści...ks. Roman Chyliński

 

Mt 13, 1-23
Słowa Ewangelii według św. Mateusza. Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: "Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha".

Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: "Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?" On im odpowiedział: "Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: «Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił». Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny".

 

Cały trzynasty rozdział Ewangelii wg. Św. Mateusza poświęcony jest „Wielkiej mowie” dotyczącej przypowieści.
Na siedem przedstawionych przypowieści tylko trzy zostały wytłumaczone tłumom przez Jezusa. Dlaczego tylko trzy?

 

Bo nie wszyscy chcą tak słuchać aby usłyszeć, i nie wszyscy tak chcą widzieć aby zobaczyć, i nie wszyscy tak chcą rozumieć aby się nawrócić. Jak powie Jezus:„Bo stwardniało ich serce”.( Mt 13,15).

Tym to właśnie osobom Jezus nie tłumaczył. Natomiast poświęcał o wiele więcej czasu swoim uczniom oraz tym, którzy rezygnowali z własnego czasu aby przyjść do Niego.

 

Jak widzimy Jezus ceni swój czas. Osobom bezrefleksyjnym, ciągle żyjącym swoim własnym życiem i patrzącym na zegarek w czasie niedzielnej Mszy św. Jezus nie wyjaśnia tajemnice królestwa Bożego.

 

Gdzie tkwi klucz do rozumienia przypowieści?
Chcąc zrozumieć przypowieści należ w głębić się w te rozdziały we wszystkich Ewangeliach, które mówią o Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Chrystusa.

Sam Jezus jest owym z i a r n e m, które na trzy dni zostanie „wrzucone w ziemię”. Obumrze, pokona śmierć i zmartwychwstanie.

 

Jak się to ma do mojego i twojego życia?
Otóż ty i ja przez chrzest św. zostaliśmy zjednoczeni z obumierającym ziarnem Jezusa Chrystusa, aby Jego mocą powstać z martwych.

 

Nikt poza Jezusem własną mocą nie powrócił do życia. Ani ty, ani ja nie mamy w sobie takiej mocy, stąd nie jesteśmy wstanie siebie samych zbawić. Tylko drogocenna krew Jezusa może nas oczyścić z grzechu.

 

Nie mów więc, że dużo dobrego zrobiłeś w życiu i przez to Bóg jest zobowiązany ciebie zbawić. Bo i dobro, które czynisz jest z Jego natchnienia. Żadna twoja zasługa.

 

Lepiej skruszmy serce i wzywajmy miłosierdzia Bożego, bo to jest pewniejsza droga do zbawienia.

 

Natomiast nasze obumieranie dla Jezusa ma sens.
Czynimy to przez ascezę, wstrzemięźliwość, przepracowanie własnych wad i przyjmowanie z ręki Boga cierpienia i upokorzeń.

 

Często potrzeba nam długiego życia, aby przygotować się na ten „ostatni moment spotkania się z majestatem śmierci”.

 

O tym właśnie mówią Przypowieści.

 

Jak znajdziesz czas na zrozumienie przypowieści to jasne stanie ci wszystko, to co spotyka cię w życiu.

 

Warto więc poświęcić trochę czasu dla przypowieści, które św. Mateusz zapisał w trzynastym rozdziale swojej Ewangelii.

 

Tak długo je czytaj, aż pod wpływem Ducha Świętego i łaski zrozumienia zasiejesz te słowa nie tylko w umyśle ale w swoim sercu. A później możesz już tylko czekać na czas obumierania i wydania plonu słowa Bożego w twoim życiu. Amen!

Dorota
Dorota Lip 18 '17, 00:46
Kto podjudza, ten zdradza swoje wnętrze Kto stoi za podziałami? ...ks. Daniel Glibowski

 

Jezus powiedział do swoich apostołów: «Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; „i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy”. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Mt 10, 34-39

 

Jak odbierasz powyższe słowa Jezusa? Czy pasują one do obrazu Boga pełnego miłości i miłosierdzia? Oczywiście Chrystus pragnie naszego wewnętrznego pokoju i jest w stanie go dać. Ten sam pokój może wywoływać u innych sprzeciw. Dzieje się tak dlatego, że prawdziwy uczeń Jezusa jest stanowczy i sumienny w swoich decyzjach i podejmowanych dziełach. To okazuje się niemałym wyrzutem sumienia dla osób, które żyją powierzchownie. Stąd mogą brać się kłótnie i spory.

Bóg nie pragnie podziału ludzi. On oferuje najlepszy plan na moje i Twoje życie. Mimo to wielu ludzi nie ma takiej odwagi, aby iść tą drogą. Łatwiej jest dla nich podważać autorytet papieża, Kościoła, a nawet samego Boga, aby usprawiedliwić swoje grzeszne i pogubione życie. Jeśli spotykasz takie osoby i doświadczasz od nich różnych ataków, to nie odpowiadaj złem za zło.

Nie musisz wewnętrznie zgadzać się z ich postawami, ale przynajmniej szanuj ich jako ludzi, za których Jezus także oddał swoje życie i pragnie ich zbawienia. Wierz głęboko, że przyjdzie czas ich nawrócenia. Może to dokona się poprzez Twoją postawę miłości i miłosierdzia względem tych ludzi. Taktyką złego jest często prowokacja, aby wydobywać z nas najgorsze emocje i prowadzić do podziałów. To dzieje się w rodzinach, szkołach, środowiskach pracy i w ogóle wszędzie. Kto podjudza, ten zdradza swoje wnętrze. Nie idź za taką osobą. Bądź człowiekiem pokoju, który żyje w prawdzie i zajmuje zdecydowane stanowisko po stronie Boga, wiary i Kościoła. Nie lękaj się takiej postawy. Pamiętaj, że stoi za Tobą Stwórca nieba i ziemi;

 

Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sideł ptaszników,
sidło się podarło i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana,
który stworzył niebo i ziemię. Ps 124, 7-8

 

Panie, jednocz nasz rodziny, środowiska pracy i Ojczyznę. Daj nam łaskę powrotu do Ciebie – jedynego pewnego fundamentu.

 

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie ...ks. Józef Pierzchalski SAC


 

Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je. a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić [Ewangelię] w ich miastach./Mateusz 10,34-11,1/
 

Czy Chrystusowe wezwanie do niesienia krzyża własnego jest wymogiem skierowanym przeciwko nam i świadczy o złośliwej woli Boga? Jezus mówi: "Weź swój krzyż i nieś go". "Bierz", czyli podnoś siebie każdego dnia, bądź cierpliwy wobec siebie, znoś siebie, zgódź się na siebie.


 

W tolerancji niektórzy widzą obojętność wobec współistnienia zła i dobra. A przecież tolerancja, to pełna wyrozumiałości postawa wobec siebie samego, dzięki której człowiek z pokorą zgadza się na to, że jeszcze nie jest ukończonym szóstego dnia stworzenia i odkrywa w sobie każdego dnia omylność i słabość oraz brak rozeznania. Zgodzić się na to, że jest się grzesznym, to wcale nie oznacza zgodzić się z grzechem. Tolerancyjny chrześcijanin przyjmuje siebie jako kogoś grzesznego, tolerancyjny Polak odwiedzający z nabożeństwem w niedzielne popołudnie supermarket, to ktoś, kto przyjmuje grzech. Pierwszy przyjmuje grzech w dobry sposób, drugi przyjmuje grzech, jako dobro.


 

Kiedy Jezus mówi: "Bierz swój krzyż, co dnia", to również pragnie nas zachęcić do zgody na to, że są rzeczywistości, które nas przygniatają i przybijają. Brać krzyż swój, to także zgodzić się na ukrzyżowany kształt swojego istnienia. Pogodzić się ze sobą. Czyż nie jest łatwiej żyć, kiedy się jest pogodzonym ze sobą?


 

Jezus nie jest złośliwym Bogiem, tylko realistą. Niezgoda na siebie niebywale szybko doprowadza człowieka do aroganckiego, idealnego wyobrażenia o sobie, to zaś z kolei tworzy demoniczne obrazy Boga. Gdy zaś się ma demoniczny obraz Boga, cały świat staje się w odbiorze piekłem. Czy to jest do zniesienia? Albo czy wtedy jeszcze stać nas będzie na postawę tolerancyjną wobec rzeczywistości?


 

Znosić siebie możemy, przyjmując krzyż. Znosić siebie, to żyć prosto i prościej. O wiele trudniej jest nie znosić siebie, nie tolerować siebie, obdarzać siebie nienawiścią za upadki i potępiać siebie za pokrzyżowane ambicje i plany idealnej ścieżki życiowej. Tylko z pozoru słowa Jezusa są nie do przyjęcia. Tak naprawdę bez nich nie możemy przyjąć siebie. Tak to już jest w naturze słowa Bożego, że przyjmując je, przyjmujemy siebie. Przyjmując Boga, niemożliwe jest nie przyjmowanie siebie.

Dorota
Dorota Lip 19 '17, 00:58
W pamięci każdego człowieka jest wiele pereł. Znajdź je w sobie... Odśwież pamięć...ks.Daniel Glibowski

 

Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których dokonało się najwięcej Jego cudów, że się nie nawróciły. «Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, przetrwałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie». Mt 11, 20-24

Wyobraź sobie zasmuconego Jezusa, który czyni wyrzuty ludziom zaślepionym na Boże znaki i cuda. Czy potrafisz dostrzec siebie pośród tych niedowierzających osób? Czy widzisz to wszystko, co Chrystus uczynił już dla Ciebie? Co Mu zawdzięczasz?


Odśwież dzisiaj swój umysł i serce. Zobacz cały ogrom łask, które spłynęły na Ciebie od momentu poczęcia. Dziękuj za życie, rodziców, ich wiarę, Twój chrzest, każdą spowiedź i Komunię świętą, bierzmowanie, może przyjęty już sakrament małżeństwa, piękny świat, przyrodę, codzienny pokarm, każdego spotkanego człowieka, wszystkie dobre natchnienia itd. Można by wymieniać bez końca momenty, w których zostałeś obdarowany. Chwile straty niczym są przy tym, ile już otrzymałeś i stale otrzymujesz.

 

Dla mnie największym darem, który codziennie otrzymuję jest Eucharystia, w której dotykam Boga, patrzę na Niego, przyjmuję do serca i karmię Nim ludzi. Ten moment jest najcenniejszy w całym moim życiu.


Podzielę się także małym znakiem miłości, który otrzymałem wczoraj od Jezusa. Otóż schodząc z tarasu nadziałem się na skierowany ostrzem ku górze metalowy kijek na kiełbaski (zakończony widełkami). Ku memu głębokiemu szokowi szedłem z kijem w nodze, który przebił spodnie w dwóch miejscach na wylot, a moja noga jest nietknięta. Tego jeszcze moje oczy nie widziały. Wiedziałem, że Bóg mnie kocha, ale że aż tak
Takich mniejszych i większych znaków jest w moim i Twoim życiu cała masa. Poproś dzisiaj Jezusa o otwarte oczy i serce pełne wiary i dziękczynienia, abym nie być ślepcem, który nie widzi tego, co najważniejsze. Bądź prawdziwie i szczerze wdzięczny, abyś nie usłyszał kiedyś BIADA TOBIE…

 

Panie, dziękuję za wszystkie mniejsze i większe cuda w moim życiu. Najbardziej dziękuję za codzienny cud Eucharystii, w którym spotykam się z Tobą twarzą w twarz. Chwałą Tobie za wszystko.

https://www.youtube.com/watch?v=aBZ1u93tDa0

 

Co jest celem spowiedzi?...ks. Roman Chyliński

 

Mt 11, 20-24

Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły.
"Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie".

 

Dzisiejsza Ewangelia wprowadza nas w temat nawrócenia.
Chciałbym porozmawiać z Wami o nawróceniu, ale tym razem w kontekście spowiedzi.

Idziemy do spowiedzi z różnych względów.

1.Przede wszystkim wiążemy spowiedź z grzechem ciężkim.
Jak nie ma grzechu ciężkiego, to nie idziemy się wyspowiadać. I wpadamy w najgorszy stan, w jaki może wejść chrześcijanin, tak zwany „stan zawieszenia”.
Z jednej strony uważamy, że nie mamy grzechu ciężkiego, z drugiej zaś strony czujemy, że tych pomniejszych grzechów zebrała się już tak duża ilość, że zaczynamy mieć poważna wątpliwość, czy możemy przystąpić do Komunii św., czy też nie! W konsekwencji przestajemy przyjmować Komunie św..

 

Z takim stanem braku owocnego uczestnictwa we Mszy św. chrześcijanin może żyć miesiącami. I nawet nie wie, jak głęboko oddala się od Jezusa i traci z dnia na dzień moc Ducha Świętego.
Należy, więc odrzucić powyższą tezę i uznać ją za fałszywą, że do spowiedzi idziemy tylko wtedy, kiedy „walnie” w nas grzech ciężki!

 

2.Inna pobożna teza pójścia do spowiedzi wiąże się z I piątkami miesiąca.
Jest w tym przyzwyczajeniu wiele dobrych cech, bo przynajmniej zmusza nas, co miesiąc do oczyszczenia własnej duszy.

W pierwsze piątki miesiąca jednak mało się przypomina o kulcie Naj. Serca Pana Jezusa, o duchu wynagradzającym, jaki powinien nam towarzyszyć w czasie spowiedzi i przyjmowania Komunii św.
Mówi się tylko o jednej łasce: „dziewięciu piątków”, że nie odejdziemy z tego świata bez pojednania się z Bogiem. Śmierć nas nie zaskoczy!
Jednak bez głębszego, teologicznego wyjaśnienia tej łaski, na przyszłość może ona być przez nas trochę niebezpieczne rozumiana.

 

Bo mogę wejść w fałszywe myślenie, że jak to uczyniłem, to teraz mogę wiele lat nie iść do spowiedzi, a Pan Jezus ma się postarać, abym przy końcu życia odszedł pojednany z Nim. I jesteśmy już blisko od popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, odsuwając łaskę nawrócenia na tzw. ostatnie chwile naszego życia.
Przypominam, że łask za przyjmowania Komunii św. wynagradzającej jest aż dwanaście, o czym często nie wiemy!

 

3. Powoli dochodzimy do istoty spowiedzi.
Otóż, najważniejszym celem spowiedzi jest nasze nawrócenie. Czyli, nie tylko zerwanie z grzechem ciężkim, ale chodzi tu naprawdę o powrót do życia z Bogiem.
A co za tym idzie, zmianę stylu życia, odnoszenia się do ludzi, otwarcia się na drugiego człowieka bez oceny i osądu.
Warto, więc przygotować się do spowiedzi tak, aby stanąć w pełni w prawdzie przed Bogiem i szczerze wyznać grzechy.

Mam też w sobie obrzydzić grzechy, które popełniam, bo one mogą być dla mnie przyjemne.

Dobrze, abyśmy w trakcie spowiedzi przyjęli formułę wyrzekania się grzechu, a nie tylko w trybie przypuszczającym mówić: „ a może coś tam złego zrobiłam”.

 

W trakcie każdej spowiedzi dokonuje się:
- egzorcyzm, czyli uwolnienie nas od ataków Złego ducha,
- sakrament, czyli wylanie Ducha Świętego, który oczyszcza nas, odnawia duchowo i umacnia na drodze do zbawienia,
- pojednanie z Bogiem Ojcem,
- włączenie nas na nowo do Kościoła, a co za tym idzie opieka świętych, bo każdy grzech ciężki niejako wyrzuca nas po za Kościół!
- oraz jasne widzenie dobra i zła.

 

Zapytajmy się, więc siebie, czy przychodząc do spowiedzi chcemy:
- nawrócić się, czyli głębiej wrócić do Boga,
- odrzucić stary styl życia, który doprowadzał nas, co chwilę do tych samych grzechów ciężkich,
- odrzucić tzn. wyrzec się wszelkich okoliczności do grzechu,
- napełnić się Duchem Świętym, aby zacząć nowe życie w Chrystusie!

 

Stać cię na ten radykalizm i odwagę!? Dlatego przed spowiedzią.

- proś Ducha Świętego, aby dał ci łaskę stanięcia w prawdzie i wytrwanie w dobrym.
- proś Matkę Najświętszą, aby otuliła cię swoim płaszczem czystości i niewinności,
- proś św. Michała arch., aby bronił cię od pokus i postępów Złego ducha,
- proś anioła stróża, aby czuwał i strzegł cię na wszystkich twoich drogach.
I wybacz tym, którzy cię skrzywdzili.
Amen!

Dorota
Dorota Lip 19 '17, 22:58

Nie ma problemu, na który nie ma rozwiązania. Jest ktoś, kto widzi Twój ból głowy i chce wskazać Ci drogę...Jak wyjść z problemów?...Daniel Glibowski

 

Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. Pan mówił: «Teraz oto doszło do Mnie wołanie Izraelitów, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie: Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu». A Mojżesz odrzekł Bogu: «Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?» A On powiedział: «Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, iż po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze». Wj 3, 6b. 9-12

 

Wyobraź sobie powyższą scenę. Zobacz wielką troskę Boga, który widzi cierpienie i uciemiężenie ludzi. Dlatego też posyła Mojżesza, aby wyprowadził Izraelitów do Ziemi Obiecanej. Tak samo można odebrać misję Jezusa Chrystusa, który ostatecznie pragnie wyzwolenia każdego człowieka, aby zaprowadzić go do Królestwa Bożego. Przedziwne jest tylko to, że wiele osób nie wierzy w to i nie chce iść za Jezusem. Przykro się patrzy, gdy ludzie całkowicie oddają się pracy, rodzinie, pasjom, a Boga traktują rutynowo i oddają Mu chwałę od święta.

 

Zatrzymaj się dzisiaj na chwilę. Pomyśl; dla kogo żyjesz? Po co ten świat, rodzina i obowiązki? Co chcesz osiągnąć? Czy naprawdę chcesz być dobrym człowiekiem? Jeśli tak, to dla kogo? Popatrz na Boga, który wciąż czeka aż poświęcisz Mu więcej czasu, uwagi i modlitwy. Zaproś Go do swojego dnia, rodziny i wszystkich zajęć. Pozwól Mu, aby poprowadził Cię do prawdziwej Ziemi Obiecanej. Gdy będziesz żył w jedności z Nim, to dojdziesz do nieba, w którym skończą się bóle i rozterki. Nawet tu na ziemi nie musisz się zbytnio przejmować bólem i niepowodzeniami, jeśli masz przy sobie Jezusa. On sprawi, że nigdy nie zabraknie Ci sił do życia i pracy. Z Nim każde życiowe zadanie wydaje się pięknym wyzwaniem. I nie mów już nigdy, że Bóg nie widzi Twojego bólu. On go widział zanim się zaczął. Twój kochany Ojciec Niebieski już dawno pokazał Ci drogę wyjścia z ucisku. Chciej tylko zobaczyć jego rozwiązania. Proś także o poznanie ludzi, którzy zbliżą Cię jeszcze bardziej do Jezusa i pomogą żyć według woli Bożej.

 

Ojcze, dziękuję za Twój wspaniały plan zbawienia dla mnie i każdego człowieka. Oddaję Ci każdą ból, ucisk i rozterkę. Z Tobą stale czuję się bezpieczny i spokojny. Niech się dzieje Twoja wola w moim życiu.


 

Objawiłeś się ludziom prostym...ks. Józef Pierzchalski SAC


 

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeśœ te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeśœ je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić".

Mateusz 11,25-27


 


 

Bóg jest nie tylko Stwórcą, ale także Panem mojego czasu. Jezus uwielbia Ojca z powodu objawienia się ludziom małym, natomiast wobec mądrych pozostał ukrytym. Ojciec objawił się przez Jezusa, swojego Syna. Co jest treœcią objawienia Boga? Słowa i czyny Chrystusa. Objawienie nie jest zastrzeżone dla mądrych, czyli znawców Prawa, ale dla prostaczków. „Mądrzy”, to nauczyciele mądroœści, „uczniowie” mądrośœci. Mądrzy, to cała religijna arystokracja w przeciwstawieniu do zwykłych ludzi. Oni jednak nie mają wglądu w objawienie, które dokonuje się w Jezusie.


 

Posiadają je wyłącznie prostaczkowie, czyli ludzie proœści, niewykształceni. Ojciec nie objawia się elitom religijnym, ale zwykłym ludziom. Jezus ma na uwadze tych, którzy nie mają czasu ani możliwoœści iśœć na naukę do „mądrych”.


 

Jezus nazwał uczonych w Piśœmie i faryzeuszy mądrymi, chociaż w rzeczywistośœci nie posiadali oni mądrośœci, ale tylko uchodzili za mądrych ze względu na zdolnoœść błyskotliwego przemawiania. Grzesznikom Jezus objawił, w jaki sposób powinni szukać rzeczy przyszłych w królestwie niebieskim.


 

Dojrzewamy do rozumienia Boga. Dojrzewamy przez uwielbienie Go. Nasze uwielbienie Boga jest otwieraniem oczu na to, co może być poznane jedynie przez łagodnych i pokornych. Duchowo dojrzewamy stając się łagodnymi i pokornymi.


 

Nie tyle wiedza, informacja jest ważna w poznaniu i rozumieniu tego, co mówi Bóg, lecz takie życie, w którym Bóg ma upodobanie. Na ile podobamy się Bogu, na tyle jasnym, zrozumiałym jest dla nas Jego słowo.


 

Ludzie proœści są tymi, którzy zdali się na Boga, zaufali Jemu. To zaufanie zbliża zarówno do ludzi, jak i do Boga. Wtedy otwiera się nasz umysł i serce na przyjmowanie. Bez zaufania Bogu, bez szacunku do Niego, Jego słowa nie docierają do nas. Prostota, prawdziwoœść serca czyta słowo Boże. Te wartoœści są śœwiatłem umożliwiającym odczytanie.


 

Poznając Jezusa i Jego Ojca wchodzimy w radośœć, pokój, miłośœć, które są w Nich. Naszym dążeniem jest nie tyle osiągnięcie wiedzy o Bogu, ile patrzenie na Niego, radowanie się Jego obecnoœścią.
 

Dla patrzącego na Boga nic nie jest za trudne, nic ponad siły, nic, co byłoby niemożliwe. Chodzi o to, że bierzemy na siebie ciężary Jezusa, a więc i niesiemy je z Panem. ŚŒwiat nas utrudzi, Jezus uwalnia od utrudzenia i obciążenia. W jaki sposób? Przez stawanie się łagodnym i pokornym. To upodabnia do Pana, to też daje ukojenie. Wówczas wszystko, co jest trudne na tym œświecie, staje się lekkie.

Dorota
Dorota Lip 20 '17, 23:31
 

On mówi z całą miłością, że istnieje, chce być obecny w Twoim życiu i zajmie się Tobą w pełni.On jest i zajmie się Tobą...ks. Daniel Glibowski

Mojżesz rzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «Jestem, który jestem». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: Jestem posłał mnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia. Idź, a gdy zbierzesz starszych Izraela, powiesz im: Objawił mi się Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba i powiedział: Zająłem się w pełni wami i tym, co wam uczyniono w Egipcie. Wj 3, 13-16

 

Wyobraź sobie to jedno z najbardziej niezwykłych spotkań w historii zbawienia. Oto Bóg Ojciec objawia swoje imię, które brzmi: JESTEM, KTÓRY JESTEM. Dodaje przy tym, że to jest Jego imię na wieki. Przedziwne jest to, że już samym imieniem Stwórca potwierdza swoje istnienie i wytrąca niedowiarkom ich argumenty.


Jeśli spotkasz kiedyś takiego modnego ateistę, który idzie z duchem nowoczesności i śmie kwestionować istnienie Boga, to przypomnij mu z całym spokojem dzisiejszą scenę z Mojżeszem.

 

Usłysz dzisiaj bardzo osobiście to wyznanie Boga. On mówi z całą miłością, że istnieje, chce być obecny w Twoim życiu i zajmie się Tobą w pełni. Uświadom to sobie w głębi serca. Stwórcy zależy na Tobie tak, jak byś był jedyną osobą na tym świece. Jego troska o Ciebie nigdy nie wyczerpie się. Pozwól Mu być nie tylko przy Tobie, ale przede wszystkim w Twoim sercu. Przyjmuj Go w Komunii świętej. Współpracuj z Jego łaską i idź śmiało przez ten świat będąc świadkiem istniejącego i żywego Boga!

 

Panie, dziękuję za kolejne potwierdzenie Twojego istnienia. Nie chcę nigdy wątpić w Twoją obecność i troskę. Daj łaskę przejrzenia tym, którzy przestali wierzyć w Ciebie. Uzdrów ich pogubione i zaciemnione serca.

 

 

Tylko w imię Jezusa jesteśmy zbawieni....ks. Roman Chyliński

Wj 3, 13-20

Mojżesz rzekł do Boga: "Oto pójdę do synów Izraela i powiem im: «Bóg ojców naszych posłał mnie do was». Lecz gdy oni mnie zapytają: «Jakie jest Jego imię?», to cóż im mam powiedzieć?" Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: "Ja jestem, który jestem". I dodał: "Tak powiesz synom Izraela: «Ja jestem» posłał mnie do was".
Mówił dalej Bóg do Mojżesza: "Tak powiesz synom Izraela: «Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izraela i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia».
Idź, a gdy zbierzesz starszych Izraela, powiesz im: «Objawił mi się Pan, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izraela i Bóg Jakuba i powiedział: Nawiedziłem was i ujrzałem, co wam uczyniono w Egipcie. Postanowiłem więc wywieść was z ucisku w Egipcie i zaprowadzić do ziemi Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebuzyty, do ziemi opływającej w mleko i miód». Oni tych słów usłuchają. I pójdziesz razem ze starszymi z Izraela do króla egipskiego i powiecie mu: «Pan, Bóg Hebrajczyków, nam się objawił. Pozwól nam odbyć drogę trzech dni przez pustynię, abyśmy złożyli ofiary Panu, Bogu naszemu.
Ja zaś wiem, że król egipski pozwoli wam wyjść z Egiptu tylko wtedy, gdy będzie zmuszony ręką przemożną. Wyciągnę przeto rękę i nawiedzę Egipt różnymi cudami, jakich tam dokonam, a wypuści was".

 

Dzisiaj w pierwszym czytaniu Bóg przedstawia Mojżeszowi swoje imię:„JESTEM, KTÓRY JESTEM”.


Właśnie w tym imieniu Bóg wyprowadził Izraelitów ku wolności.

Św. Jan w swojej Ewangelii, aż siedem razy odwołuje starotestamentalne „JESTEM” do osoby Jezusa.

 

Zobaczmy w jakim kontekście to czyni:

1. "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia".(J 8,12).
Jak wielu ludzi mówi do siebie: nie wiem co mam robić, przede mną jest ciemność.
Proś więc w cichym kościele, klęcząc przed Jezusa w Najświętszym Sakramencie o światło „z góry”. Weź też słowo Boże do ręki i zacznij czytać i rozważać, a pojawi ci się światło, co masz dalej czynić.

 

2.„Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich". (J 8,24).
Nie tak dawno o 17 letniej dziewczyny usłyszałem, że nie ma Boga, a w konsekwencji jak nie ma Boga to i nie ma grzechu.”
Pamiętaj na Jezusa Chrystusa !”, tak mówi św. Paweł do Tymoteusza, bo pomrzesz w grzechu swoim!

 

3, Rzekł więc do nich Jezus: "Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył”. (J 8,28).
To wywyższenie dotyczy krzyża. Potęga krzyża jest naszym sztandarem. Na nim Jezus pokonał śmierć, szatana i nienawiść dając nam: nowe życie, wolność od grzechu i szatana oraz miłość przebaczającą.

 

4. Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM".(J 8,58).
Jezus nie jest stworzony ale zrodzony. Jest „Początkiem i Końcem”. Panem i Zbawicielem. Czy już możesz powiedzieć: „Jezus jest moim Zbawicielem”?

 

5. Rzekł do niej Jezus: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?"(J 11,25-26).
Tak jeszcze wielu chrześcijan wątpi w życie wieczne. Jak potrzeba nam osobistego spotkania z Jezusem. Jak potrzeba ludzi, którzy pomogą innym osobiście spotkać się z Jezusem. Czy ty jesteś tym człowiekiem?!

 

6. "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie”.(J 14,6).
Strzeż mnie Jezu od pokusy szerokiej drogi bez trudu i lekkomyślności. Niech szanuje własne życie jako jedyne, abym je godnie przeżył w swoim powołaniu.

 

7. "Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu". Rzekł do Niego Piłat: "Cóż to jest prawda?" (J 18, 37-38).


Jezu króluj w moim życiu. Ukazuj mi prawdę o mnie abym nie zbłądził. Rozkochaj mnie w Twoim słowie – w Piśmie św. aby było moją lekturą każdego dnia. I naucz mnie tak słuchać słowo Boże abym Ciebie naśladował, zapierając się własnym namiętnością, biorąc krzyż wierności Tobie. Amen.

 


 

PrzyjdźŸcie do Mnie...ks. Józef Pierzchalski SAC


 

PrzyjdźŸcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteœście, a Ja was pokrzepię. WeŸźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. /Mateusz 11,28-30/


 


 

Jesteśœmy wołani, aby przyjśœć do Jezusa. Chodzi nie o wybranych, lecz wszystkich. Przed Bogiem nie ma równych i równiejszych. Dośœwiadczamy obciążenia a przez to utrudzenia ciężarem przeżyć. Przeżycia codzienne są trudne, a nawet wydają się być ponad nasze siły. Jezus chce dać nam wytchnienie. Dokonuje się to przez bycie blisko Niego. Patrzymy wówczas Jego oczyma na nasze utrudzenie, na to, co nas obciąża. Ważne jest to z jakiego miejsca patrzymy na siebie. Trzeba niejako stanąć z boku i popatrzeć na to z czym się zmagam. Ale najpierw "przyjœść do Jezusa". Z Nim patrzeć na obciążenia własnego życia.


 

Wytchnienie daje patrzenie z Jego perspektywy, z Jego miejsca. On pozwala patrzeć sercem na mój trud. Skupiamy się na obciążeniach nie dbając o wytchnienie. Bez wytchnienia będącego darem Jezusa, przeżywanie obciążeń może sprowadzać myśœli zniechęcenia i rozpaczy. Odpoczywajmy, gdy patrzymy na siebie tak, jak On patrzy na nas. Czyli jak? Z miłoœcią. Patrzenie z miłośœcią na siebie powoduje, że to, co robimy, wzmacnia nas, nie zaśœ osłabia w duchu.


 

Jezus jest łagodny i pokorny. Chce, byśœmy przyjęli na siebie jego jarzmo. Ono jest inne od naszego. Niesienie Jego jarzma ma cel - – wypełnienie woli Ojca. To jarzmo nie ciąży, ponieważ jest dla Ojca. Wszystko, co Jezus czyni dla Ojca jest w mocy miłoœści. Nie sam to czyni, ale jest z Nim Ojciec i Duch ŚŒwięty. Nie mamy często œświadomoœści, nie odczuwamy tego, że w tym, co nas obciąża jest z nami Ojciec i Syn i Duch ŚŒwięty. Nie mamy jasnego celu, czyli – pragnienia wypełnienia woli Ojca. To pragnienie jest "pokarmem".


 

Wziąć jarzmo Jezusa. Jesteśœmy Jego braćmi, sługami, przyjaciółmi, uczniami. Niosąc Jego jarzmo, które stało się naszym, trzeba się uczyć Jego życia, wsłuchiwać się w rytm pulsowania Jego Serca. W Nim są pragnienia, dążenia, tęsknoty, sposób widzenia i rozumienia rzeczywistośœci. To daje odczucie życia w ciszy i prawdzie, czyli pokorze. Tak możemy odpoczywać w Jezusie. Uczyć się Jego, to pozwolić wprowadzić się w ciszę i pokorę Jego Serca. Smakować w ciszy, radować się prawdą, – odpoczywać. Wówczas Jego jarzmo jest nieuciążliwe.


 

Okreśœlenie "słodkie jarzmo" właœściwie nic nie wyjaśœnia. To jarzmo jest nieuciążliwe, nie stanowiące dla nas obciążenia, które mogłoby zniechęcać, skupiać nadmiernie uwagę na obciążeniu, nie zaśœ na tym, dla którego je znosimy. Wszystko jest lekkie dla tego, kto kocha. Miłośœć zmienia jakośœć odczuwania tego, co jest ciężkie, co stanowi obiektywnie trudne zadanie do spełnienia.

Dorota
Dorota Lip 22 '17, 00:26
Krew dająca wolność...ks. Daniel Glibowski

Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka aż po bydło, i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan. Krew posłuży wam do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską. Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto». Wj 12, 12-14

Wyobraź sobie powyższą pełną grozy, a zarazem nadziei obietnicę Boga dla uciemiężonych Izraelitów. Krew baranka okazuje się zbawienna dla wszystkich domów i rodzin, w których ludzie okazali się posłuszni Stwórcy. Oczywiście Egipcjanie (na czele z faraonem) nawet nie próbowali wejść w takie zwyczaje i praktyki religijne. Gdy dokonała się Boża obietnica i cały kraj lamentował, wielu zrozumiało, że jest tylko jeden Bóg, który zasługuje na wyjątkowy kult i poważne traktowanie.

Ten obraz może okazać się wielkim krokiem w Twojej wierze. Otóż paschalnym barankiem, który przelał własną krew dla Twojego ocalenia jest Jezus Chrystus. Czy już pokropiłeś Jego krwią drzwi swojego serca? Czy w tej chwili masz na sobie pieczęć Zbawiciela świata? Czy odnawiasz nieustannie to pokropienie poprzez przyjmowanie Jezusa do swojego serca w Komunii świętej? Wiem, że tradycyjnie przystępuje się do Komunii pod jedną postacią, a w szczególnych sytuacjach można przyjąć Ciało i Krew Pana Jezusa. Wtedy też można poczuć jeszcze bardziej, że serce obmywa się w świętej Krwi Zbawiciela. Mimo to przyjmowanie samego Ciała Jezusa jest takim stałym i intymnym odnawianiem przymierza z Bogiem. Nie pozwól, aby dzień sądu zaskoczył Cię. Miej serce stale skierowane ku Panu. Niech w Twojej krwi nieustannie płynie krew dająca zbawienie.

 

Czym się Panu odpłacę
za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia
i wezwę imienia Pana. Ps 116, 12-13

 

Panie, dziękuję Ci za codzienne podnoszenie kielicha z Twoją świętą Krwią, która daje mi zbawienie. Pomóż ludziom uwierzyć, że w Twojej krwi jest prawdziwe uzdrowienie i zapewnienie życia wiecznego w Twoim Królestwie.

 

 

Jezus jest Panem....ks. Roman Chyliński

Mt 12, 1-8
 

Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść ziarna.
Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: «Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat».
A On im odpowiedział: «Czy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść ani jemu, ani jego towarzyszom, lecz tylko kapłanom?
Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia.
Gdybyście zrozumieli, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».

 

„Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».”

Kontynuujemy dalej naszą refleksję nad naszą relacją do osoby Jezusa Chrystusa.
Wydaje się, że niektórzy chrześcijanie w ogóle jeszcze nie weszli w relację z Jezusem sądząc, że coś takiego nie istnieje, jak relacja osobowa i więź z Jezusem zmartwychwstałym.

W co więc wierzą?

 

Może wierzą w coś, to znaczy w: przykazania, normy moralne, zasady, ale na pewno nie w Kogoś.
Wiedzą , że z czegoś mają się nawrócić, odrzucić to co jest grzeszne, ale jak gdyby zapominają, że mają to uczynić ze względu na relacje z Kimś i mocą tego Kogoś.

Stąd ich wiara jest słaba, pozbawiona więzi i miłości do Jezusa.

 

Owi chrześcijanie co prawda chodzą do kościoła na niedzielną Mszę św., ale nie spotykają się z Jezusem. Uważają, że tzw. chodzenie do kościoła należy do istoty wiary i to wystarczy. Nie zachodzi u nich świadomość „spotkania” z żywą osoba Jezusa.

Pamiętam świadectwo pewnej osoby, która z zaskoczeniem mówiła o swoim odkryciu, że tyle już razy była na Mszy św., ale dopiero od niedawna zaczyna „słyszeć” Ewangelię i ją powoli rozumieć. Wcześniej w ogóle nie była tym zainteresowana i nie miała świadomości, że Bóg do niej osobiście może mówić w trakcie Eucharystii przez słowo Boże.

 

Usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii mocne słowa Jezusa: "Syn Człowieczy jest panem szabatu".

Boimy się słowa, że coś lub ktoś może panować nad nami. Czasami odnosimy słowa dotyczące panowania do żywiołów, wobec których jesteśmy bezradni. Innym razem kojarzą nam się z poddaństwem lub z poczuciem bycia zniewolonym jakąś osobą, która wywiera w sposób obsesyjny władzę nad nami.

 

Jezus jest Panem. Co to oznacza dla mojego życia?

 

Właśnie to, że jest jedyna tylko taka Osoba na ziemi i w niebie, która będąc panem twojego życia nie daje ci odczuć swojej władzy nad tobą. Co więcej, ta Osoba Jezusa Chrystusa jest przy tobie tylko po to, aby ci służyć!

 

Jezus, jeżeli wyraża już swoją władzę nad tobą, to tylko przez miłość i miłosierdzie, przebaczając ci grzechy oraz wlewa ci nadzieję, że z Nim, jak z przyjacielem pokonasz wszelkie trudności.

Ta relacja jest wyjątkowa i nie da się jej powielić z kimkolwiek. Nie występuje w relacji małżeńskiej, ani rodzicielskiej, ani wśród zakochanych.

 

Relacja „Jezus i ja” jest tak wyjątkowa, że nie da się jej zastąpić inną relacją!!!

Zaryzykuj i wejdź w tę relację.
Powiedz Jezusowi:
Wierzę, że jesteś Panem mojego życia. Tobie, więc oddaję moją wolność, pragnienia, dążenia, decyzje i całą moją nędzę ze wszystkimi słabościami i grzechami.
Wiem i ufam, że kochasz mnie takim, jakim teraz jestem.

 

Czyń ze mną co zechcesz, bo chcesz dobra dla mnie. Wymagaj i karć, podnoś i przebaczaj i doprowadź mnie do szczęścia wiecznego. A tu na ziemi przeprowadzaj mnie przez wszystkie trudne chwile mojego życia, jak przyjaciel przyjaciela. Amen!

Dorota
Dorota Lip 22 '17, 23:47
Nieśmiertelna miłość...ks. Daniel Glibowski

 

Maria stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! J 20, 11-16

Wyobraź sobie powyższą scenę spotkania Marii Magdaleny ze zmartwychwstałym Jezusem. Zobacz jej płacz, tęsknotę, cierpienie duszy oraz wielką radość z ponownego ujrzenia swojego Nauczyciela. Jej serce od momentu nawrócenia i przyjęcia pełnego miłosierdzia przebaczenia całkowicie przylgnęło do Chrystusa. On stał się dla niej całym życiem. Dlatego też po śmierci Zbawiciela była pogrążona w bólu. Jezus zna jej serce i najgłębszą tęsknotę. Ukazując się nasyca ją swoją miłością. Daje także wielki dowód na to, że jest potężniejszy niż śmierć. Tym samym pieczętuje swoje przesłanie o odwiecznej i nieśmiertelnej miłości. Dalej powie, że wstępuje do Ojca w niebie, który jest Bogiem wszystkich ludzi.

 

Dzisiejsze ewangeliczne spotkanie może stać się dla Ciebie najlepszą dobrą nowiną na Twoje życie.

Spróbuj wejść w powyższą scenę bardzo osobiście. Zacznij od uświadomienia sobie tego wszystkiego, co Bóg przebaczył Ci przez całe życie. Przypomnij sobie spowiedzi, w których pocieszał Cię i opatrywał Twoje rany. Pozwól swojemu sercu na głęboką wdzięczność. To sprawi, że przylgniesz do Jezusa jeszcze bardziej. Zobacz także wszystkie radosne chwile, które spędziłeś z Bogiem. Nagle tracisz to wszystko. Ktoś całkowicie niszczy Twój najcenniejszy skarb. Świat zawala Ci się pod nogami. Aż spotykasz swojego Pana po śmierci twarzą w twarz. Chcesz Go przytulić i wyznać całą miłość. On nie mówi wiele. Daje tylko dowód na to, że jest ponad wszystkim i czeka na Ciebie w domu Ojca. Idź przez życie pełen wiary i miłości, aby spotkać się z Nim tam, gdzie przygotował Ci miejsce. I miej pewność, że prawdziwa, Boża miłość jest nieśmiertelna.

 

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Pnp 8, 7a

 

Podziękuj Bogu dzisiaj za Jego odwieczną miłość i poproś o łaskę większego przylgnięcia do Niego.

 

Boże, mój Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą,
jak ziemia zeschła i łaknąca wody.
Do Ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera. Ps 63, 2. 9

 

Panie Jezu, chciałbym być już w pełni przy Tobie. W tej chwili zadowalam się spotykaniem Ciebie w sakramentach i dziękuję za ten wspaniały skarb, bez którego życie byłoby całkowicie bezbarwne.

 

Przez wiarę i miłość spotykamy Jezusa zmartwychwstałego....ks. Roman Chyliński

 

„Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem”.
Tak św. Jan rozpoczyna opis Zmartwychwstania Chrystusa, aby podkreślić, jak rodzi się niedziela w religii chrześcijańskiej.
W tym „pierwszym dniu”, bowiem:
- Chrystus zmartwychwstaje.
- Dokonuje się wylanie Ducha Świętego na Apostołów.
- Rozpoczyna swoją oficjalną działalność: jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
- I zapewne w tym dniu oczekiwać będziemy powtórnego przyjścia Jezusa w Chwale.
W niedzielę właśnie, za te wszystkie „Wielkie dzieła Boże” mamy Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu podziękować uczestnicząc we Mszy św.

 

„Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty”.

Prawda o odsuniętym kamieniu i pustym grobie jest jednym z dowodów na zmartwychwstanie Jezusa.

 

„Odsunięty kamień”.
Nie jest to sprawa zwyczajna. Przypomnijmy sobie, iż Żydzi zażądali od Piłata pieczęci na kamieniu.
Opisał tę sprawę w swojej Ewangelii tylko św. Mateusz:


„ Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili: "Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: "Po trzech dniach powstanę". Każ, więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: "Powstał z martwych". I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze". Rzekł im Piłat: "Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie". Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.(Mt 27,62-66).

 

Kiedy Maria Magdalena przyszła do grobu św. Jan mówi, że ów wielki kamień od groby był już odsunięty. Nie mogła, więc uczynić tego, ta skromna kobieta.
Natomiast mogli to uczynić dwaj aniołowie, których Maria zobaczyła w grobie: „siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa - jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg”.
Mogła to uczynić również moc wychodząca z Chrystusa w momencie Jego zmartwychwstania.

 

- Aniołowie rzekli: "Niewiasto, czemu płaczesz?"
- Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono".
- Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.
- Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?"
- Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę".
Jezus rzekł do niej: "Mario!"

Co za piękny dialog Marii Magdaleny z aniołami i z Panem Jezusem.

 

Jej irracjonalne zachowanie zostało nagrodzone. Bo jak można przyjść do grobu, aby namaścić wonnościami Jezusa przy strażach rzymskich i żydowskich oraz z zasuniętym kamieniem i do tego opieczętowanym?

Jaka wielka miłość i wiara musiała towarzyszyć tej kobiecie, aby pokonać w sobie te wszystkie lęki i nieprzyjemności, jakie mogły ją spotkać tak od Rzymian jak i Żydów przy grobie Jezusa.
Dzisiejsze pierwsze czytanie z Pieśni nad pieśniami wychwala te piękną miłość Marii Magdaleny do Jezusa:


„Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak otchłań; żar jej to żar ognia, płomień Pana.
Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.”(Pnp 8,6-7).

Ale i ją czekała jeszcze jedna próba wiary – spotkanie ze Zmartwychwstałym.

Wielu Apostołów wraz z Piotrem nie wytrzymało tej próby wiary.Niektórzy z nich pozostali w lęku, zamknięciu w Wieczerniku. Piotr, co prawda wyszedł z Wieczernika, przełamując swoją barierę lęku, ale kiedy stanął wobec faktu pustego grobu, nie potrafił z wiarą na ten fakt spojrzeć.
A św. Mateusz napisze, że wielu uczniów Jezusa przy Jego wniebowstąpieniu jeszcze powątpiewało.(Mt 28,17).

Stąd na naszą dzielną niewiastę należy spojrzeć z ogromnym uznaniem podkreślając jej heroiczność wiary.

 

„Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział".

Prawdę o Jezusie zmartwychwstałym, jako chrześcijanie mamy obowiązek rozgłaszać całym swoim życiem.
Czyńmy to i nie załamujmy się, jeżeli napotkamy na opór i niewiarę ze strony nawet samych chrześcijan. Bo do tej prawdy trzeba nam dorastać nie tylko przez wiarę, ale i przez miłość.


Tego nas uczy dzisiaj Maria Magdalena! Amen.

Dorota
Dorota Lip 23 '17, 23:01

Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego w ludziach (a może i w Tobie) jest tyle zła, przewrotności i niesprawiedliwości? Poznaj prawdę o chwaście. Usuń go z siebie i rusz wreszcie z miejsca.Pozwól Mu oczyścić swoje serce...ks. Daniel Glibowski

 

 

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: «Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” Odpowiedział im: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” A on im odrzekł: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza”». Mt 13, 24-30

 

Powyższe słowa Jezusa mogą rozjaśnić wiele Twoich pytań. Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego w ludziach jest tyle zła, przewrotności i niesprawiedliwości? Dzisiaj masz odpowiedź. Choć Bóg dał każdemu dobre, kochające serce i zasiał w nim wspaniałe ziarna, to jednak diabeł cały czas robi złą robotę i próbuje zasiewać swoje chwasty. One mogą być na początku niewidoczne nawet dla danej osoby oraz jej otoczenia. Dopiero po czasie wychodzi cała prawda o człowieku. Dlatego tak ważne jest przebywanie blisko Boga, sakramentów, wspólnot oraz kapłanów, aby jak najszybciej zobaczyć w sobie chwast, by wyciąć go. Im szybciej człowiek to dostrzeże, tym większa szansa na normalne chrześcijańskie i szczęśliwe życie. Niestety wiele osób oddala się od Jezusa i Ewangelii, a tym samym od jedynej prawdy. To może wywołać tak drastyczny skutek, że ktoś stanie się takim wielkim chwastem, że pozostanie już tylko spalenie oraz płacz i zgrzytanie zębami. Obyś nigdy do tego nie dopuścił;

 

Poczuj się jeszcze tak, jakbyś był w gronie najbliższych uczniów Jezusa, który On sam wyjaśnia powyższą przypowieść;

 

Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: «Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście».On odpowiedział: «Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala w ogniu, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia oraz tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!» Mt 13, 38-43

 

Bądź tym słyszącym. Pozwól Jezusowi przemieniać swoje serce. Poproś Go dzisiaj o zlokalizowanie w Tobie każdego chwastu. Pozbądź się tego, co przeszkadza Ci wzrastać w wierze i normalnie żyć z Bogiem. Zaufaj Mu. Jeśli będziesz miał problem w znalezieniu w sobie chwastów, to szukaj gorliwego kapłana i poproś go, aby pomógł Ci przeanalizować swoje życie i oczyścić wszystkie momenty, w których diabeł zasiewał w Twoim sercu zło. Pomódl się przed taką rozmową/spowiedzią i pozwól Bogu działać. Nie bój się takich duchowych operacji. One nic nie kosztują, a mają stokroć lepsze efekty niż wieloletnie i kosztowne terapie.

 

Panie, dziękuję za nieustanne oczyszczanie mnie z wszelkich chwastów. Dziękuję za Twoje łaski, które pozwalają mi na stałe wzrastanie przy Tobie.

 

Ty i ja mamy chwast i pszenicę w sobie....ks. Roman Chyliński

 

Mt 13, 24-43

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast.
Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc się wziął na niej chwast?» Odpowiedział im: «Nieprzyjazny człowiek to sprawił». Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»".
To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: "Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata". Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu.
Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: "Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście". On odpowiedział: "Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha".

Właśnie twoje i moje życie jest takie, że napotykamy na dobrych i złych ludzi.
Każdy z nich coś próbuje w nas „zasiać”.
Nie wiemy od razu czy to, co „zasiewają” w nas: słowem, przykładem, własnym urokiem jest dobre czy złe.

 

«Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?» A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy.”

 

Dramaturgia życia dopiero otwiera nam oczy na to:
- co dobrego, a co złego przekazali nam nasi rodzice;
- którzy wychowawcy przekazali nam prawdę, a którzy fałsz;
- którzy przyjaciele byli prawdziwymi przyjaciółmi, a którzy nie.

 

Stąd nie zaraz zbierajmy się do „wyrywania chwastów”! Czyli do oceny i osądów innych.
Potrzeba nieraz długiego życia i wielu doświadczeń, aby dobrze ocenić, co nam ktoś dał dobrego, a co złego.

 

Jak szybko oceniamy w ludziach, co jest ich chwastem, a co pszenicą i przez to ich ranimy:


- ten jest złym człowiekiem, a tamten dobrym;
- ten wszystkiego mi skąpił, a tamten mnie wszystkim obdarowywał;
- ten był taki wygadany, a tamten mruk;
- ta była piękna i atrakcyjna, ta zaś zakompleksiona i nie wpadała w oko;
- ten miał w sobie inteligencję, a tamten ledwo zdawał egzaminy.

 

Zapytajmy się więc Jezusa, dlaczego nie karze ludziom wyrywać chwasty z innych, ani z siebie samych?

 

Sprawę oddzielenia dobra od zła Jezus zabrał ludziom , a dał aniołom:
„Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie”.

Dlaczego aniołowie?

 

Żaden człowiek nie ma dobrej oceny drugiego człowieka, ponieważ sam tkwi w grzechu. Ponadto każdy z nas widzi tylko tyle co dzisiaj, co teraz się wydarza.

 

Natomiast tylko dobry Bóg widzi życie człowieka od początku do końca. to znaczy:


- w jakiej rodzinie wychowaliśmy się,
- kim dla nas był nasz ojciec biologiczny i matka, a może w ogóle ich nie znaliśmy,
- czy w momencie poczęcie, czy przyjścia na świat zostaliśmy przyjęci z miłością, czy w odrzuceniu,
- jak byliśmy traktowani jako dzieci, czy nas bito, wyzywano, czy była agresja w domu,
- Jak byli wychowani nasi rodzice, co ich rodzice im przekazali, a czego im nie dali.

 

Stąd Bóg zlecił aniołom, czystym duchom bycie „żeńcami” naszych serc i czynów przy końcu naszego życia, bo i im dał dar:
- obiektywnego oglądu w nasze życie,
- widzenia naszego serce i naszych starań,
- rozróżnienia, co w nas jest „pszenicą” w myślach i czynach, a co „plewami”.

 

Co więcej, Jezus z tym rozróżnieniem dobra i zła w człowieku każe czekać aniołom, aż do końca życia człowieka:


„Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony”.

 

Dlaczego? Ponieważ Pan Bóg nie chce śmierci człowieka, ale aby żył i się nawrócił.

 

Warto też wiedzieć, że zboże, a szczególnie pszenica na polach Izraelskich była bardzo podobna do chwastu, różniła ich tylko wysokość, chwast był niższy. Dlatego gospodarz pouczył swoich pracowników: „ Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa”. Wówczas ścinało się najpierw już na pewnej wysokości samą pszenicę, a chwast zostawał.

 

Przekładając to na życie,to co na początku może wydawać się u młodego człowieka chwastem, czyli: upór, trudny charakter, wielość przez niego zadawanych pytań, a co innych mogło denerwować, później może zamienić się w cnotę: stałości i konsekwentnego podążania za dobrem.

 

A to co na początku wydawało się pozytywnym charakterem: ciepłym, spokojnym, nie wadzącym nikomu, później może przeobrazić się: w lękliwy, uciekający przed odpowiedzialnością styl życia lub odwrotnie w agresję i brak opanowania siebie.

 

Tak więc nie człowiek będzie osądzał człowieka!!!
To dobra wiadomość, tak mi się wydaje dla nas wszystkich.

 

Błogosławieni ci ludzie, którzy już tu na ziemi się tego oduczyli.
Oceniajmy li tylko:
- postępowanie człowieka zaczynając od samych siebie,
- sytuacje i problemy,
- oraz ducha czasu, aby zachować trzeźwość w myśleniu i działaniu.
Resztę zostawmy aniołom Bożym, bo z daru Boga mają wgląd w nasze dusze i nasze intencje.

 

W tobie i we mnie jest zasiany "chwast" i "pszenica", BO NATRAFIALIŚMY W NASZYM ŻYCIU TAK NA DOBRYCH, JAK I ZŁYCH LUDZI.

 

Nie wyrywajmy więc z siebie ani sobie nawzajem to, co się nam wydaje, że jest chwastem. Nie udowadniajmy sobie, który z nas jest gorszym grzesznikiem. Bóg
to wie.

 

Czyż nie o tym właśnie mówi Jezus dotykając obłudę faryzeuszy:

 

"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie".(Łk 6,37nn).

 

"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?Jak możesz mówić swemu bratu: "Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku", gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata".(Łk 6,41-42).

 


Siejmy wiec słowo Boże, bo to sprawdzone "nasienie"- rodzi dobro. Ludzką mowę sobie oszczędźmy. Amen.

Dorota
Dorota Lip 25 '17, 01:42

Strzeż się niewdzięcznego niedowierzania...Wiara = życie, niewiara = potępienie...ks. Daniel Glibowski

 

Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: «Nauczycielu, chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak od Ciebie». Lecz On im odpowiedział: «Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je, ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili; a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Mt 12, 38-41

Wyobraź sobie Jezusa, który demaskuje serca pokolenia niedowiarków. Zauważ całą stanowczość Zbawiciela, z którą stwierdza, że będzie jeden wielki znak i ludzie, którzy nie uwierzą – skażą sami siebie na potępienie.

 

Stań teraz w prawdzie przed Bogiem. Ile razy prosiłeś o znaki i uzależniałeś od nich swoje mniej lub bardziej ważne decyzje? Czy nie wystarczy Ci to, że Jezus zmartwychwstał? Dlaczego po tym jednym największym z cudów nie idziesz przez życie całkowicie zgodnie z Bożą wolą? Przestań kombinować na lewo i prawo. Bądź prostym człowiekiem, który cieszy się z tego co ma i nie żąda wielkich rzeczy. Twoje zbawienie dokonało się już w Chrystusie – Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu.

Uwierz w to i bądź wdzięczny do końca swoich dni. Jeśli to nie wystarcza Ci, to nie chciałbym być w Twoim ciele. Zobacz smutek i rozczarowanie Jezusa, który patrzy na Ciebie i cierpi z powodu Twojego niedowiarstwa. Wyobraź sobie, że Ty dla kogoś robisz tyle, co On dla Ciebie i jesteś odrzucany, obrażany i ta osoba zapomina o tym, co Ty uczyniłeś i nadal czynisz. Taka niewdzięczność musi być strasznie bolesna.


Dzisiejsze słowo przypomina także wielki znak ze Starego Testamentu;

 

Mojżesz odpowiedział ludowi: «Nie bójcie się! Pozostańcie na swoim miejscu, a zobaczycie zbawienie od Pana, jakie zgotuje nam dzisiaj. Egipcjan bowiem, których widzicie teraz, nie będziecie już nigdy oglądać. Pan będzie walczył za was, a wy pozostaniecie spokojni». Pan rzekł do Mojżesza: «Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz Izraelitom, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij rękę nad morze, i rozdziel je na dwoje, a wejdą Izraelici w środek morza na suchą ziemię. Wj 14, 13-16

 

Jeśli mówisz codziennie Dekalog w pacierzu, to już wiesz, po co są słowa mówiące o wyprowadzeniu z niewoli egipskiej. Bóg stale chce Ci przypominać o swojej miłości do Ciebie. Bądź dozgonnie wdzięczny!

 

Panie, dziękuję za każdy znak, którym potwierdzałeś swoją miłość do mnie. Nie potrzebuję więcej znaków. Ufam Tobie całym sercem i wiem, że dasz mi wszystko, czego potrzebuję, aby dojść do Ciebie.

 

Znak Jonasza.,,ks. Roman Chyliński

"Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza".

Znak Jonasza, to zapowiedź męki i śmierci Jezusa. Inaczej mówiąc jest to znak Krzyża.

Wejdźmy zatem w rolę Szymona z Cyreny i zastanówmy się nad własnym krzyżem naszego życia, który niesiemy świadomie lub nie świadomie.

 

Zapytajmy siebie:
- co jest krzyżem mojego życia?
- po co jest mi dany?
- oraz jak go noszę?

 

Pomogą nam w tym słowa Jezusa skierowane do służebnicy Bożej Kundusi Siwiec (1876-1955) :( ostatnie 7 lat swojego życia cierpiała na gruźlicę kości i do śmierci pozostawała w łóżku).

 

"Moimi skarbami -krzyżami dzielę się z duszami.
- Z uprzywilejowanymi dzielę się z tym najcenniejszym skarbem dla ich dobra.
- Grzesznikom zsyłam krzyże na to, by ich naprowadzić na drogę zbawienia.
Ten skarb należy cenić i przyjmować radośnie, za to dusza będzie miała zawsze spokój.
D z i ę k u j   z a   k r z y ż”.

Po czym Jezus ukazał swojej służebnicy istotę krzyża:

„ O gdybyś wiedziała, jak pragnę zbawienia dusz … gdyby było potrzeba, gotów byłbym za jedną duszę to wycierpieć, co wycierpiałem. Żaden żebrak nie wyciąga tak ręki o kawałek chleba, jak ja wyciągam ręce do dusz wybranych po ofiary, choćby najmniejsze. Przez te ofiary zbawiam dusze”.

 

Czy kiedy cierpisz i to z różnych powodów: psychicznych, fizycznych czy duchowych czynisz intencje w sercu: " Panie Jezu łączę się z Twoją Męką na Krzyżu i przyjmuję te wszystkie trudy dnia dzisiejszego oraz cierpienia za zbawienie dusz, a szczególnie za te, które dzisiaj odejdą z tego świata!?
Pomyśl, ile możesz w ten sposób pomóc Jezusowi w zbawianiu dusz?

 

Jak więc nosisz swój krzyż otrzymany w darze od dobrego Boga?

 

Co do istoty noszenia swojego krzyża, chciałbym odwołać się do doświadczenia oraz wizji św. siostry Faustyny.

 

W jej dzienniczku możemy przeczytać takie oto słowa:
„ Ujrzałam Pana Jezusa przybitego do krzyża. Kiedy Jezus chwile na nim wisiał, ujrzałam cały zastęp dusz ukrzyżowanych tak, jak Jezus.
I ujrzałam drugi i trzeci zastęp dusz. Drugi zastęp nie był przybity do krzyża, ale dusze trzymały silnie w ręku krzyż;
trzeci zastęp dusz nie był ani ukrzyżowany ani nie trzymał w ręku silnie krzyża, ale wlokły te dusze krzyż za sobą i były nie zadowolone.
Wtem rzekł mi Jezus: Widzisz, te dusze, które są podobne w cierpieniu i wzgardzie do Mnie, te też będą podobne i w chwale do Mnie; a te, które mają mniej podobieństwa do Mnie w cierpieniu i wzgardzie, te też będą miały mniej podobieństwa i w chwale do Mnie”. (Dz 446)

 

Zauważmy. O czym Jezus mówi?

Mówi o pewnej logice Krzyża.

 

Tę logikę krzyża Pan Jezus wyraził na kartach Ewangelii w ten sposób:

„Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”(Łk 9,48).

To znaczy, kto z was w naśladowaniu Mnie, czyli: w poświęceniu, upokorzeniach, wyszydzeniu, odrzuceniu najbardziej się uniży, u Mojego Ojca będzie w największej chwale.

 

Oto logika Krzyża!

 

Ale jak do niej dorosnąć i jak ją pojąć, żeby to, o co ludzie dzisiaj, tu na ziemi potrafią walczyć, upokarzać się wzajemnie, dla mnie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, na przykład:


- brak awansu w pracy,
- brak większego przez to wynagrodzenia,
- brak docenienia,
- wyróżnienia, nie otrzymania funkcji,
- brak zaistnienia w jakimś prestiżowym środowisku, etc.,
żeby to już nie miało żadnego wpływu na moja kondycję duchową czy psychiczną.

 

Zauważmy, jak trudno nam przyjąć tę logikę krzyża!
Jak trudno pragnąć tu na ziemi upodobnić się do Chrystusa ukrzyżowanego przez cierpienie i wzgardę!
Jak trzeba pragnąć chwały nieba, aby w ten sposób naśladować Jezusa!

 

Jak trzeba nam prosić Pan Jezusa, o tę mądrość patrzenia na swoje życie, już wyłącznie z perspektywy logiki Krzyża. Aby wiedzieć, co naprawdę jest wielkie w oczach Bożych, a przez to, przestaje mieć jakąkolwiek wartość, czy znaczenie w moim życiu.

 

Jak trudna nam powiedzieć:
- Wyrzekam się Panie Jezu myślenia w kategoriach, kto tu jest większy lub lepszy,
- wyrzekam się porównywania się, oceny i osądu,
- wyrzekam się chęci dominowania we wspólnocie zakonnej, w małżeństwie i we wszelkich relacjach między ludzkich.

 

Spraw Panie, aby serce moje było wolne dla miłości, poświęcenia i ofiary za Ciebie i dla Kościoła. Niech Twój Krzyż będzie dla mnie jedyną logiką życia.

 

Izajasz w swojej wizji prorockiej napisał o Jezusie, jak wyżej czytaliśmy te oto słowa:
„Nie miał On wdzięku ani też blasku,
aby na Niego popatrzeć,
ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.(Iz 53,2b-3).

 

Taki jest właśnie nasz Bóg, odepchnięty i wzgardzony. I tak jest do dzisiaj, nic się nie zmieniło na świecie.

Czy naprawdę tego Boga chcesz wielbić i naśladować? Czy takiemu Bogu chcesz służyć i za takiego Boga tracić życie?

 

Właśnie to miał na myśli Jezus, kiedy mówił do podziwiających go ludzi:"Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi". ( Łk 9,44).

Lecz św. Łukasz na te słowa Jezusa dał taki komentarz:"Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o nie."

To nie zrozumienie Jezusa i logiki Jego Krzyża trwa do dzisiaj.

Przy zmartwychwstaniu, aniołowie powiedzą kobietom: „...Szukacie Jezusa Ukrzyżowanego? Nie ma go tu, bo zmartwychwstał”.(Mt 28, 5-6).

Co znaczą te słowa? Otóż to, że aby powstać z martwych wraz z Chrystusem Zmartwychwstałym, trzeba za życia szukać Go Ukrzyżowanego!

 

Szukaj więc Ukrzyżowanego, a znajdziesz Zmartwychwstałego!
Szukaj więc sensu cierpienia, a znajdziesz sens życia.

 

Modlitwa:

"Jezu ten krzyż hańby, który wziąłeś na siebie to krzyż miłosierdzia dla mnie. Przymuszaj mnie, abym codziennie go nosił z miłości do Ciebie! Podwyższam mój krzyż abyś czynił z nim, co zechcesz dla zbawienia dusz. Oby żadna dusza, za którą Ty Jezu przelałeś swoją Krew nie poszła do piekła".Amen.

Dorota
Dorota Lip 26 '17, 00:23

Nie daj się wchłonąć przez ten świat..Pierwsi karierowicze?...ks. Daniel Glibowski

 

 

Matka synów Zebedeusza podeszła do Jezusa ze swoimi synami i oddając Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: «Czego pragniesz?» Rzekła Mu: «Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie, jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». Odpowiadając, Jezus rzekł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». On rzekł do nich: «Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował». Gdy dziesięciu pozostałych to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: «Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu». Mt 20, 20-28

 

Wejdź sercem w powyższy obraz. Zobacz zaślepienie matki Jakuba i Jana oraz zdaje się, że także i ich samych, którzy aspirują na najlepsze miejsca u boku swego Mistrza. Ot takich uczniów musiał znosić Jezus. Zauważ Jego cierpliwość i spokojne tłumaczenie im, że nie na zaszczytach polega misja prawdziwych wyznawców, lecz na pokornej służbie na wzór samego Boga. Ciekawe jest także to, że ci dwaj uczniowie zadeklarowali się, że mogą wypić kielich męczeństwa Jezusa. Jakub zostanie kilkanaście lat później skazany na śmierć, a Jan będzie najbliżej Chrystusa pod krzyżem.

 

Dzisiejsze prawdziwe kroczenie za Jezusem także zakłada bycie uniżonym sługą wszystkich. Taką drogę obrali chociażby tacy święci jak: Brat Albert, Matka Teresa z Kalkuty, czy chociażby Jan Paweł II, który do końca życia był cały dla ludzi. Jest także mnóstwo anonimowych ludzi, którzy codziennie są oddani Bogu poprzez gorliwą i uczciwą pracę, bycie dobrym ojcem, matką, obywatelem, katolikiem. Czy jesteś jedną z takich osób? Czy wyrzekasz się zaszczytów i pierwszych miejsc, aby być pokornym sługą na najniższych szczeblach społeczeństwa? Tak dla jasności – nie ma nic złego w odpowiedzialnych i zaszczytnych posadach, jeżeli tylko traktuje się je jako okazja do jeszcze większej i bardziej uniżonej służby.
Poproś dzisiaj Jezusa o taką pokorę i ducha uniżenia;

 

Bracia: Przechowujemy skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie. 2 Kor 4, 7-12

 

Jak pisze św. Paweł – bycie jednym z wyróżnionych apostołów to wielkie brzemię odpowiedzialności oraz przyjmowanie nieustannych ciosów. Mimo to Bóg daje mu wystarczająco łaski do wytrwania. Ten misjonarz wszech czasów miał już za sobą etap pogańskiego karierowicza, który chciał wybić się na niszczeniu wyznawców Jezusa. Od momentu spotkania z Chrystusem oddał całe życie na służbę Bogu i tak stał się najsłynniejszym misjonarzem.

 

Panie, uczyń mnie najmniejszym spośród ludzi. Niech ta małość zaczyna się w moim sercu, abym wszystkie (nawet największe) zadania podejmował w duchu uniżenia i pokory.

 

Gotowi na śmierć!...ks. Roman Chyliński

 

Mt 20, 17-28

Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie".
Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i upadając Mu do nóg o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy".
On rzekł do nich: "Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy dziesięciu to usłyszało, oburzyli się na tych dwóch braci. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem. Na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu".

 

"Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy".

 

To trzeba być szaleńcem Bożym, aby na słowa Jezusa o wyszydzeniu, ubiczowaniu i ukrzyżowaniu tego samego „pragnąć”.

Tacy byli pierwsi Apostołowie.

 

W Ewangelii wg św. Jana, Tomasz zwany „Didymos”, kiedy usłyszał, że Jezus chce iść do Jerozolimy rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć»( J 11,16).

 

Apostołowie byli słabymi ludźmi, takimi jak my, ale gotowi dla Jezusa wszystko stracić: rodzinę, bliskich, pozycję życiową, nawet własne życie.

Stracić wszystko dla Jezusa!? Brzmi to groźnie i bardzo radykalnie.

A jednak rzeczywistość ta dotyka nas coraz bliżej. Co 5 min. na świecie ginie chrześcijanin w obronie wiary.

Boisz się męczeństwa, ja też. Ale dla Jezusa warto pójść na całość!

 

"Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was.”

To następne słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii.
Jeżeli tylko jeden człowiek żyjący na świecie ma odczucie, że:
- go gnębisz,
- dajesz mu odczuć, że masz władzę nad nim,
- lekceważysz go,
- wyrażasz się o nim z brakiem szacunku, a może pogardą,
To znaczy, że nie jesteś jeszcze uczniem Jezusa, bo: „Nie tak będzie u was”!!!

A jak jest u nas?!

 

Zacznijmy jednak od służby: „Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą”. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie waszym niewolnikiem.”

 

Tu dopiero potrzeba radykalizmu: w pokorze, w zaparciu się siebie, w ustępowaniu, w uważaniu innych za wyżej stojących od siebie.

 

Ta postawa wymaga przede wszystkim miłości i łagodności: w domu, w pracy, w relacjach z bliskimi i dalekimi.

 

Modlitwa: Jezu oddaje Ci moją wolność, plany życiowe, moją rodzinę i bliskich mi ludzi oraz siebie samego. Jestem gotowy dla Ciebie tu na ziemi stracić wszystko, aby w niebie wszystko odzyskać.

 

Jak będziesz kiedyś gotowy na tę modlitwę, to na końcu powiedz: Amen

 

Dorota
Dorota Lip 28 '17, 01:07
 

Twoje serce zasługuje na pełen pokój. Zadbaj o nie...Najlepszy sposób na uspokojenie serca...ks. Daniel Glibowski

 

Pan powiedział do Mojżesza: «Idź do ludu i każ im się przygotować na święto dziś i jutro. Niechaj wypiorą swoje szaty i niech będą gotowi na trzeci dzień, bo dnia trzeciego zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj». Wj 19, 10-11

Dzisiejszy fragment bardzo jasno ukazuje wolę Bożą dotyczącą spotkania człowieka ze Stwórcą. Ważnym akcentem jest stan gotowości oraz czystość szat. Oczywiście nie chodzi tylko o czystość zewnętrzną, ale i wewnętrzną. To zdaje się być bardzo elementarnym przypomnieniem.

 

Popatrz na swoje dotychczasowe spotkania z Bogiem. Czy zawsze byłeś i jesteś na nich przygotowany poprzez czyste serce i świąteczny ubiór? Może przypomina Ci się powiedzenie mówiące, że nie szata zdobi człowieka. Dużo jest w tym prawdy. W końcu piękne i szlachetne serce żyjące w łasce uświęcającej jest największą ozdobą człowieka. Bóg zasługuje na szacunek, ale i Ty zasługujesz na to, aby spotykając Pana móc przeżywać tę relację w pełni. Tak może być tylko z czystym wnętrzem, do którego przyjmujesz Jezusa i jednoczysz się z Nim poprzez sakrament Eucharystii. Bóg pragnie Twojej bliskości i jedności z Tobą. Dlatego zaprasza Cię na takie spotkania i zachęca, abyś korzystał z nich jak najczęściej. Nie czekaj do niedzieli. Odwiedzaj Go nawet codziennie i przyjmuj do serca. Nawet nie wiesz, jak to uspokoi Twoje serce. Dzięki takim spotkaniom będziesz stale gotowy na powtórne przyjście Jezusa w chwale. Stanie się to dla Ciebie takie naturalne i oczywiste. Nie będziesz trząsł się ze strachu jak całą masa ludzi, którzy żyją i karmią się głównie tym światem, a Boga zapraszają do serca od święta.

 

Bądź roztropnym człowiekiem, który stale oczekuje Boga. Korzystaj regularnie ze spowiedzi. Nie żyj z brudnym sercem, poprzez które diabeł chce stale ranić Ciebie i Twoich bliskich. Odetnij się od tego zła i przylgnij całym sercem do Jezusa. Szukaj także Adoracji Najświętszego Sakramentu. Jest coraz więcej miejsc, w których jest adorowany Pan Jezus. Każda minuta przed Jego obliczem jest najcenniejszym momentem dnia.

 

Panie, dziękuję za wszystkie spotkania z Tobą na Eucharystiach i Adoracjach. Dziękuję za łaskę regularnej spowiedzi, poprzez którą przygotowujesz moje serce. To Ty stale mnie oczyszczasz i pozwalasz czuć się bezpiecznie w Twoich ramionach.

 

Mężczyźni na modlitwie....ks. Roman Chyliński

Wj 19, 1-2. 9-11. 16-20b
Było to w trzecim miesiącu od wyjścia Izraelitów z Egiptu; w tym dniu przybyli na pustynię Synaj. Wyruszyli z Refidim, a po przybyciu na pustynię Synaj rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry.
Pan rzekł do Mojżesza: «Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze». A Mojżesz oznajmił Panu słowa ludu.
Pan powiedział do Mojżesza: «Idź do ludu i każ im się przygotować na święto dziś i jutro. Niechaj wypiorą swoje szaty i niech będą gotowi na trzeci dzień, bo dnia trzeciego zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj».
Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami, a gęsty obłok rozpostarł się nad górą i rozległ się głos potężnej trąby, tak że cały lud przebywający w obozie drżał ze strachu. Mojżesz wyprowadził lud z obozu naprzeciw Boga i ustawił u stóp góry. Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu, i unosił się z niej dym jak z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła. Głos trąby się przeciągał i stawał się coraz donośniejszy. Mojżesz mówił, a Bóg odpowiadał mu wśród gromów.
Pan zstąpił na górę Synaj, na jej szczyt. I wezwał Mojżesza na szczyt góry.

 

Dzisiaj w pierwszym czytaniu usłyszeliśmy o przygotowaniach Izraelitów do zawarcia Przymierza z Bogiem po trzech miesiącach od wyjścia z Egiptu. To zawarcie Przymierza polegało na nadaniu Izraelitom Dekalogu oraz Kodeksu Prawa.

Między innymi Pan Bóg zażądał od izraelskich mężczyzn modlitwy.

 

Zaglądnijmy więc do Pisma św. aby dowiedzieć się jakie oczekiwania ma Bóg względem mężczyzn.

W Starym Testamencie w Księdze Wyjścia czytamy: „ Trzy razy w roku zjawić się winien każdy mężczyzna przed Panem, Bogiem swoim”.( Wj 23,17).

Słowa te oznaczały dla każdego pobożnego Izraelity trzykrotne udanie się w pielgrzymkę do Jerozolimy. Dla niektórych mężczyzn droga ta mogła trwać nawet do trzech dni , czyli „72 godziny dla Pana”.

 

Jest to czas np. weekendowych rekolekcji jakie obecnie w całej Polsce przygotowuje się dla małżeństw, a nawet dla samych mężczyzn. Jak trudno nieraz żonom namówić swoich mężów na udział w takich rekolekcjach.

 

Powiesz, nie jestem Izraelitą! Tak masz racje ale spójrz jakie owoce są z tego powodu, że ty przez parę godzin na modlitwie będziesz przed Bogiem.

 

Dalej w tej samej Księdze czytamy: „Trzy razy w roku ukażą się wszyscy twoi mężczyźni przed obliczem Pana, Boga Izraela. Ja bowiem wypędzę narody sprzed ciebie i rozszerzę twoje granice, i nikt nie będzie napadał na twój kraj, gdy ty trzy razy w roku pójdziesz, aby pokazać się przed obliczem Pana, Boga twego.( Wj 34, 23-24 ).

Dowiadujemy się z powyższych słów, że z tym trzykrotnym nawiedzeniem Pana wiąże się szczególne błogosławieństwo. Jest to błogosławieństwo pokoju w granicach własnego państwa, a co za tym idzie, również we własnym domu.

 

Czyż nie jest to tak, że pierwszym poczuciem jakie pragnie twoja żona i twoje dzieci jest poczucie bezpieczeństwa?! Dawny stereotyp ojca ograniczał się do przyniesienia pieniędzy rodzinie, co miało dać owo poczucie bezpieczeństwa. Dzisiaj to nie wystarcza.

 

O wiele bardziej od ojca współczesna rodzina oczekuje głębokiej wiary, dobrych i przejrzystych relacji, szacunku dla żony oraz troski w wychowaniu dzieci.

 

Słowo Boże jasno mówi iż mądrości mężczyzna ma szukać na kolanach w modlitwie przed Panem:


„Inaczej rzecz się ma z tym, co duszę swoją przykłada do rozważania Prawa [Boga] Najwyższego. Badać on będzie mądrość wszystkich starożytnych. Postara się pilnie, by od samego ranka zwrócić się do Pana, który go stworzył, i przed Najwyższego zaniesie swą prośbę. Otworzy usta swe w modlitwie i błagać będzie za swoje grzechy. Jeżeli Pan Wielki zechce, napełni go duchem rozumu, on zaś słowa mądrości swej jakby deszcz wyleje i w modlitwie wychwalać Go będzie”. (Syr 39,1.5-6 ).

 

Zapewne każdy ojciec rodziny, każdy mężczyzna chciałby usłyszeć, że jest mądry. Problem w tym, że jako mężczyźni chcielibyśmy być wielcy, ale nie prawdziwi. A tu właśnie ukryta jest mądrość, abyśmy umieli stawać w prawdzie wobec samych siebie.

 

Gdzie to mamy zrobić?
Właśnie na modlitwie! W konfesjonale.
W trakcie czytania słowa Bożego.

Psalmista natchniony powie: „ Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną. Także od pychy broń swojego sługę, niech nie panuje nade mną! Wtedy będę bez skazy i wolny od wielkiego występku. (Ps 19,13-14).

 

W Nowym Testamencie mamy piękną postawę uczniów Jezusa, którzy zazdroszcząc Jezusowi: daru skupienia, mądrości i mocy jaka wychodziła od Niego, że nawet złe duchy bały się Go, przychodzą do Niego z prośbą aby nauczył ich modlić się.
Jakby wyczuwali, że Jezus ma jakieś źródło z którego czerpie te wszystkie dary i moc.

Tym źródłem mocy u Jezusa była modlitwa- rozmowa z Ojcem:

 

Wówczas Jezus przemówił do nich: «Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».(Łk 11,1-3).

Cała moc i mądrość pochodzi od Ojca, który jest w niebie. Problem w tym czy chcesz, aby Jego święte imię uczczone było w tobie?

 

Współczesny widok modlących się tylko kobiet w kościele nikogo nie zaskakuje. Są to często: owdowiałe kobiety, babcie z wnuczkami lub matki oczekujące narodzin dziecka. Biznes women już ciężko zauważyć na klęcząco przed tabernakulum.

A co z mężczyznami na modlitwie w Kościele? Rzadki to widok!

 

Znajdź więc drogi mężczyzno trzy razy po 72 godziny na jakąkolwiek formę modlitwy w ciągu roku dla Pana, to tak mało, a jakie owoce!

 

Pragnieniem Kościoła jest: „Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu”.( 1 Tym 2,8 ). Amen!

Opr. Ks. Roman

Dorota
Dorota Lip 28 '17, 23:35
O otwieraniu się na słowo Boże....ks. Roman Chyliński

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze.
Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.
Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.
Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny».
Mt 13, 18-23

 

Były kardynał Mediolanu ks. Carlo Maria Martini, przypowieść: „o siewcy i sianiu ziarna” odnosi do wiernych, którzy pragną otworzyć się na rozumienie słowa Bożego.

 

Poznanie słowa Bożego według niego dokonuje się etapami, w wieloletnim procesie powolnego otwierania się na codzienne czytanie, rozważanie i odnoszenie słowa Bożego do swojego życia.

 

Postaram się teraz objaśnić poszczególne etapy poznawania Słowa Bożego.

Pierwszy etap dotyczy wiernych, którzy mało co są zainteresowani zrozumieniem i zapamiętaniem słowa Bożego.

W czasie liturgii słowa nie słuchają Ewangelii. Stąd wychodzą z Kościoła zupełnie zapominają, jakie było przesłanie Ewangelii. Są to wierni o „sercu twardym”, o nich mówi Jezus: „u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich”

 

Drugi etap dotyczy wiernych już zainteresowanych Słowem, ba nawet to słowo usłyszane zaczynają rozumieć i to daje im radość wewnętrzną, ale nie odnoszą tego słowa do własnego życia.

 

Kiedy przychodzi „samo życie”,na przykład: wybaczenie komuś, bezinteresowna miłość, wówczas szala przechyla się w stronę własnego „ego”. Są to ludzie o „sercu chwiejnym”, o nich to Jezus mówi: „gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali”.

 

Trzeci etap odnosi się do wiernych, którzy już z zapałem czytają słowo Boże, rozważają je i nawet próbują wprowadzić w życie. Jeden jest tylko problem, nie uporządkowali jeszcze swojego życia.
Ich „serce jest zachwaszczone” i stąd, co chwilę wchodzą w konflikt z własnym sumieniem.


To „zachwaszczenie sumienia”, jak mówi św. Marek dotyczą:
• Trosk doczesnych, czyli zbytnie zatroskanie o to: w co się ubrać, co zjeść, dbanie o komfort życia, wskutek czego brakuje czasu na życie duchowe: systematyczną modlitwę, bliską relacje z Bogiem, rekolekcje, rozważanie słowa Bożego.
• Wejście w ułudę bogactwa w trosce o wygodę życia, z wkradającą się chciwością zdobywania pieniędzy (1 Tym 6,6-10);
• I innych żądz, czyli braku powściągliwości wyrażającego się : w pożądliwości wzroku, ciała i pychy tego życia (1J 2,15-16).


Na tym etapie Słowo Boże co prawda już wydaje pierwsze owoce, ale są one marne, albo słabo widoczne.

 

Ostatni etap przynosi już pierwsze dojrzałe owoce działania słowa Bożego w nas.
Nasze sumienie przez modlitwę, spowiedź raz w miesiącu, częstą Eucharystię staje się szlachetne i dobre oraz wrażliwe na to, co Bóg mówi do nas.


Przygotowujemy się do Liturgii słowa Bożego czytanego w trakcie Mszy niedzielnej. Staje się dla nas ważne o czym będzie w pierwszym, czy drugim czytaniu oraz treść Ewangelii.
Uważamy to Słowo Boga za najważniejsze w naszym życiu i pozwalamy, aby miało wpływ na nasze decyzje, myślenie i działanie.


Chcemy to słowo: zatrzymać, zapamiętać, nosić je w sobie i przez wytrwałość w pracy nad sobą pozwalamy, aby powoli przemieniało nasze życie.

 

Oto cztery etapy wzrastania do pełnego poznania, zrozumienia i zastosowania słowa Bożego w naszym życiu.

 

Modlitwa: Duchu Święty, z Twoja pomocą podejmuję trud otwierania się na działanie słowa Bożego. Spraw, abym pokochał je i często rozważał. Niech Twoje słowo Panie w pełni wyda plon w moim sercu i umyśle, i będzie miało wpływ na decyzje i styl mojego życia. Amen.

  Szukasz drogi? Oto ona: Doskonałe prawo...ks. Daniel Glibowski

 

Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę. Ps 19, 8a

 

Czy słyszałeś kiedyś o doskonałym prawie, które wprowadza prawdziwy ład? Kto potrafiłby je sformułować? Ile stron musiałoby zawierać, żeby określać właściwy porządek? Otóż niewiele. Sam zobacz;

 

W owych dniach mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, w błahych rzeczach, bo nie pozwoli Pan, by pozostał bezkarny ten, kto wzywa Jego imienia w błahych rzeczach. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani przybysz, który przebywa w twoich bramach. W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty. Czcij twego ojca i twoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje. Nie będziesz zabijał. Nie będziesz cudzołożył. Nie będziesz kradł. Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek. Nie będziesz pożądał domu twojego bliźniego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do twego bliźniego». Wj 20, 1-3. 7-17

 

Dodając przykazanie miłości oraz przypieczętowanie tego prawa Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa stało się najdoskonalszym prawem na świecie. Niestety w dzisiejszych czasach zakazy i nakazy nie są psychologicznie dobrze postrzegane i może dlatego rodzi się u wielu osób bunt wobec Boga „dyktatora”. Spróbuj dzisiaj spojrzeć na Dekalog jak najbardziej pozytywnie. Zobacz w nim odwieczną wolę Bożą, która jest skierowana na dobro Twoje i całego świata;

 

Wyobraź sobie, że Bóg mówi do Ciebie między innymi takie słowa:

 

Ja jestem Twoim Bogiem – Tatusiem. Kocham Cię i pragnę Twojego szczęścia. Uczyniłem dla Ciebie już wiele i nadal zrobię wszystko, abyś przyjął sercem dar zbawienia i prawdziwej wolności, który ofiarowaliśmy Ci z Jezusem i Duchem Świętym. Nikt i nic nie da Ci tyle, co My. Wszystkie bożki są tylko ułudą szczęścia.


Ja uwielbiam Twoje imię. Wypowiadam je czule każdego dnia. Pragnę, abyś Ty także uwielbiał moje imię.
Wiem, że często jesteś zmęczony i przytłoczony pracą. Dlatego też dałem Ci jeden dzień, abyś mógł prawdziwie odpocząć. Gdy przyjdziesz wtedy do mojej świątyni – otrzymasz ode Mnie wielkie pokrzepienie.


Dałem Ci rodziców. Zaistniałeś dzięki ich miłości i mojej łasce. Postaraj się być wdzięczny wobec nich.
Popatrz na swoje piękne ciało. Każde moje stworzenie jest arcydziełem. Ty też nim jesteś. Pragnę, abyś był moją świątynią. Chcę w niej przebywać i sprawiać, abyś stale wzrastał w świętości. Nie jest moją wolą Twoje niszczenie siebie i innych. Ludzie czynią to, ponieważ nie znają prawdy o swoim pięknie i godności.


Dałem Ci wspaniały dar jakim jest płodność. Ja uwielbiam błogosławić parom, które przysięgają sobie miłość do końca życia. Pragnę obdarzać ich potomstwem.
Zauważ też, że dałem Ci wystarczająco dóbr do godnego życia. Pracuj i korzystaj z nich. Dziel się z tymi, którzy mają mniej, a otrzymasz dobra duchowe, które są jeszcze cenniejsze od tych materialnych.


Ja jestem Prawdą, Drogą i Życiem. Diabeł będzie kusił Cię kłamstwem. Nie musisz za nim iść. On chce zniszczyć Twoje życie i rozbić wszelkie relacje. Bądź zawsze prawdomówny. Ja Ci pomogę.

 

Mam nadzieję, że już nigdy nie spojrzysz na Boga, jak na dyktatora, który bawi się stworzeniami i uciska ich przykazaniami. To doskonałe prawo daje człowiekowi możliwość prawdziwego, bezpiecznego i godnego życia.

 

Panie, dziękuję za Twoje prawo miłości. Dzięki Tobie wiem, jak iść przez życie. Chwałą Tobie Panie!

Strony: «« « ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 ... » »»