Loading...

Będziesz Biblię czytał nieustannie | Forum Nowenny Pompejańskiej

Lokalizacja tematu: Forum » Różności » Propozycje
Dorota
Dorota Lut 13 '17, 19:05
Jak zapanować nad grzechem?...ks. Daniel Glibowski

Pan zapytał Kaina: «Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież, gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować». Rdz 4, 6-7

 

Dzisiejsze słowo przypomina uzdrawiającą prawdę o ograniczonej mocy grzechu. Otóż wiele osób tkwi w kłamstwie, że grzech jest silniejszy od nich. W konsekwencji takie osoby poddają się w walce o stałą czystość serca i duszy. Oni czują się tak słabi, że nie widzą sensu podejmowania dalszych starań. To wielkie kłamstwo szatana Bóg demaskuje jednym zdaniem. On mówi, że Ty masz panować nad grzechem! Oczywiście prawdziwe panowanie nad sobą i pokusami jest ściśle związane z  trwaniem przy Bogu i Jego łasce. Człowiek, który sercem wyrzeka się wszelkiego zła i postanawia iść według woli Bożej, jest o wiele silniejszy niż wszelkie pokusy demonów. Taką osobę chroni Bóg i Najświętsza Maryja Panna. Aby w tej sile wzrastać potrzeba częstej spowiedzi (np. Jan Paweł II spowiadał się raz w tygodniu), Eucharystii, adoracji i rozważania Bożego Słowa, które demaskuje kłamstwa diabła. Podejmij taką drogę, a zaczniesz panować na wszelkimi grzesznymi namiętnościami. Oczywiście zdarzy Ci się jeszcze wiele upadków. One dadzą Ci dodatkową motywację do budowania jeszcze większej relacji z Jezusem.


Są także osoby, które nie podejmują większej walki o czystość serca i ospale czekają na jakiś nadzwyczajny znak od Boga;

 

Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu». Mk 8, 11-12

 

Jezus aż wzdycha z bólu. Faryzeusze widzieli już wiele znaków i wciąż mają zatwardziałe serca. Czy nie podobnie jest z ludźmi XXI wieku, którzy czekają na cuda i znaki, a nie widzą największego daru, jakim jest Eucharystia, celebrowana codziennie w tylu miejscach na świecie. Bracie/Siostro proś o wiarę i pokorę, a zobaczysz Chrystusa na Mszy świętej i przestaniesz być ponurym Kainem, który obraża się na Boga i świat.


Panie, dziękuję za codzienny cud Eucharystii, który daje mi siłę do zwyciężania z pokusami diabła.

 

Niech grzech nie króluje w naszym życiu....ks. Roman Chyliński

Rdz 4, 1-15. 25

Adam zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina, i rzekła: "Urodziłam mężczyznę z pomocą Pana". A potem urodziła jeszcze Abla, jego brata. Abel był pasterzem trzód, Kain zaś uprawiał rolę.
Gdy po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli, Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z ich tłuszczu. Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą.
Pan zapytał Kaina: "Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech waruje u wrót i łasi się do ciebie, a przecież ty masz nad nim panować".
Rzekł Kain do Abla, brata swego: "Chodźmy na pole". A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.
Wtedy Bóg zapytał Kaina: "Gdzie jest twój brat, Abel?"
On odpowiedział: "Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?"
Rzekł Bóg: "Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku Mnie z ziemi. Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi".
Kain rzekł do Pana: "Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli i mam się ukrywać przed Tobą i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić".
Ale Pan mu powiedział: "O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie!" Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Adam raz jeszcze zbliżył się do swojej żony i ta urodziła mu syna, któremu dała imię Set, "gdyż - jak mówiła - dał mi Bóg potomka innego w  zamian za Abla, którego zabił Kain".

 

„Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech waruje u wrót i łasi się do ciebie, a przecież ty masz nad nim panować".

Mówiąc o tajemnicy grzechu postawmy sobie dzisiaj dwa pytania:
Gdzie tkwi tajemnica pokusy grzechu, który łasi się do nas?
I gdzie często gubimy panowanie nad własnymi słabościami?


Otóż nikt nie chce czynić ani sobie, ani też drugiemu człowiekowi zła. Pragnieniem naszego serca jest czynienie dobra. Skąd, więc bierze się zło?

 

Zło ma swoje trzy źródła. Są nimi:


- Szatan, główny kusiciel do zła,
- skutki grzechu pierworodnego, czyli nasza pożądliwość,
- wada główna naszego nieprzepracowanego charakteru.

Skupie się dzisiaj tylko na naszej pożądliwości.

 

Zło zaczyna się w naszych pragnieniach.
Są dobre pragnienia, ale są i złe pragnienia.
Problem w tym, że niekoniecznie tam, gdzie czujemy przyjemność rodzą się dobre pragnienia.

 

Przedstawię tu odwieczny problem, czy miłość da się połączyć z pożądliwością?

 

Tę ważną kwestię naszego życia rozwiązuje św. Jan w swoim Pierwszym Liście i odpowiada nam zdecydowanie ,że „nie” oraz głęboko to uzasadnia.
Zapoznajmy się najpierw z tekstem:


„Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko, bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki. (1J 2,16-18).

 

Uczeń Chrystusa musi podjąć w swoim życiu jasną decyzję, czego pragnie i do czego dąży. Wybierając pożądliwość ciała, oczu i pychy tego życia powinien mieć świadomość, że odrzuca źródło miłości, jakim jest nasz dobry Ojciec w niebie.

 

Św. Mateusz pisząc, że nie można dwom panom służyć, to znaczy Bogu i Mamonie, słowo „Mamonę” umieszcza z dużej litery. Co to znaczy? To znaczy, że mamoną nie tylko może być przywiązanie do jakichś rzeczy, ale również do osoby. A tą osobą mogę być ja sam, mój egoizm.

 

Trzeba nam także wiedzieć, że pożądliwość nie jest uczuciem, ale postawą, pewnym stylem życia podjętym z wyboru.

 

Zapytajmy się: czego człowiek szuka w pożądliwości?

 

Przede wszystkim własnego zadowolenia i wpada w pokusę rodzącego się w nim grzechu. Nawet nie wie, kiedy zaczyna wybierać przyjemność, odrzucając Boga.

 

Święty Jakub w swoim Liście, ukazuje nam dynamikę grzechu biorącą swój początek w pożądliwości, pisze:


„Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują. Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg, bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi.
To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci.
Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć.
Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!(Jk 1,12-16).

 

Jak się więc oprzeć pokusie pożądliwości?

 

Odpowiedź znajdziemy w słowach bł. ks. Bronisława Markiewicza, który czystość serca i prawdziwą miłość zawsze łączył z cnotą powściągliwości:


„Wstydliwość, uczciwość i skromność jest powściągliwością we właściwym znaczeniu (…). Powściągliwość ma doprowadzić człowieka do pełnej miłości, pozostaje ona w takim samym stopniu do miłości, jak przyczyna do skutku. Poprzez powściągliwość człowiek ma zapanować nad swoimi popędami, namiętnościami i złymi skłonnościami”.

 

W tym przesłaniu błogosławiony ks. Markiewicz uzmysławia nam jedną ważną prawdę. Otóż wszyscy prosimy Boga o miłość i zapewne jesteśmy jej spragnieni, ale tę miłość osiąga się tylko na drodze powściągliwości i gorliwej modlitwy.

 

Nawet tacy święci jak św. siostra Faustyna, codziennie przez trzy lata wypraszała dla siebie cnotę czystości w miłości, aż tę łaskę otrzymała. Oto jej modlitwa:

 

Modlitwa do Matki Bożej o czyste serce według św. Siostry Faustyny Kowalskiej:
„Maryjo, Matko moja i Pani moja oddaję Ci duszę i ciało moje, życie i śmierć moją, i to, co po niej nastąpi. Wszystko składam w Twoje ręce, o Matko moja; okryj swym płaszczem dziewiczym moja duszę i udziel mi łaski czystości serca, duszy i ciała, i broń mnie swą potęgą przed nieprzyjaciółmi wszelkimi. O śliczna Lilio, Tyś dla mnie zwierciadłem, o Matko moja módl się za mną. Amen

Dorota
Dorota Lut 14 '17, 17:33

Osiem przesłań dla ewangelizatora!...ks. Roman Chyliński

 

Łk 10, 1-9
Jezus wyznaczył jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.
Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.
Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki.
Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów, i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.
Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: «Pokój temu domowi!» Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu.
Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: «Przybliżyło się do was królestwo Boże»".

 

„Wyznaczył Pan jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch, i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.”

 

1. Na końcu każdej Mszy św. słyszymy posłanie z ust kapłana: „Idźcie” i można by tu dodać i „głoście całemu światu Ewangelię”. Tak jak kiedyś Jezus posyłał Apostołów tak i dzisiaj czyni to Kościół. Przez błogosławieństwo, kapłan wylewa na ciebie moc Ducha Świętego, abyś w Jego mocy czynił Boże dzieła, jako: mąż, żona, ojciec, matka, osoba samotna.

 

2. Masz iść najpierw do własnego domu, aby tam ogłosić panowanie Jezusa Chrystusa i Jego Paschalne zwycięstwo. A następnie tam gdzie cię Jezus pośle. Nie mów, że nie masz takiej mocy przekonania i wiary, aby tak czynić po każdej Eucharystii. Dlaczego?

 

3. Ty musisz mieć w świadomości jedno, że za tobą idzie Chrystus. Twoim zadaniem jest tylko przygotowanie wiernych i niewiernych na Jego przyjście: „dokąd sam przyjść zamierzał”. Kiedy prowadzę rekolekcje, to nie oczekuję w trakcie nich wielkich nawróceń. Ale wiem, że po mnie przyjdzie Jezus i On w mocy swojej uczyni w sercach ludzi to, co zechce, gdyż tylko On ma władzę nad każdym człowiekiem. (por. J 17,2).

 

4. Kiedy wraz z żoną wracacie z kościoła potrzeba świadectwa was dwojga. Jezus wysyłał po dwóch „przed sobą”. Znam przykre sytuacje, kiedy pewne Zgromadzenie wysłało tylko jednego kapłana, aby budował za granicą kościół i odszedł do stanu świeckiego. Wysyła się po dwóch!!!

 

5. „Proście, więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Ewangelizację rozpoczyna się zawsze modlitwą. Trzeba nam prosić Pana żniwa o jej skuteczność. To Pan Jezus nas posyła, to On daje moc i skuteczność naszemu głoszeniu. Rozmodlenie powoduje w nas samych otwarcie na Ducha Świętego. Wówczas napełnia nas Duch Święty i czyni skuteczne nasze działanie.

 

6. Posyłam was jak „owce między wilki”. Jak wielka jest pokusa zareagowania na niektóre sytuacje międzyludzkie, jak wilk. Owszem wilk jest silniejszy od owcy, ale za wilkiem nie stoi Pasterz, a za owieczką tak! Mamy być, więc silni mocą Pasterza , a nie własną!

 

7. Ewangelizacja opiera się na bezinteresownej posłudze. To, co robimy, nie robimy dla pieniędzy lub jakiś niegodziwych zysków. Poświęcenie i pełne zaangażowanie w sprawy kościoła i poszczególnych ludzi mają nas przede wszystkim interesować. Ludzie z wdzięczności za nasz trud, zapewne wynagrodzą nam.

 

8. „Pokój temu domowi”. Jesteśmy słudzy jednania i pokoju. Wprowadzajmy, więc ducha pokoju i zrozumienia. Na wodzy trzeba nam trzymać gniew i uniesienie. Jeżeli zostaniemy wyśmiani, nie zrażajmy się.


Kiedyś głosiłem w Krośnie na Lotnisku słowo Boże w czasie koncertu rockowo-religijnego. Niestety w trakcie Apelu jasnogórskiego na koncert przyszła młodzież niekoniecznie katolicka z piwem w ręku. Klimat zrobił się niezbyt sprzyjający dla głoszenia. Kiedy zacząłem mówić o Jezusie i Matce Bożej poleciały na mnie puste puszki po piwie. Ale i w takich warunkach należało ogłaszać zwycięstwo Pana. Po chwili widziałem, jak słowo Boże zaczęło dzielić młodzież na słuchających i kontestujących. Odeszli kontestujący!

 

Poważnie, więc potraktujmy tę ostatnią część Liturgii Eucharystycznej, którą Kościół nazywa „missio” czyli „posłanie”. Wychodząc z Kościoła trzeba nam „Eucharystię czynić”, to jest pragnienie Jezusa: „To czyńcie na moją pamiątkę”.

 

Słowa te słyszymy w trakcie Przeistoczenia, przy podnoszeniu Kielicha z Krwią Pańską. Mocą tej Krwi i Ciała Chrystusa mamy ewangelizować!

 

Te osiem punktów ewangelizacji niech pomoże nam w docieraniu do ludzkich serc, aby później mógł tam przyjść Jezus. Amen!

Dorota
Dorota Lut 15 '17, 18:15

Samozakłamanie....ks. Roman Chyliński

 

Mk 8, 22-26


Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» A gdy ten przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa».
Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.
Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!»

 

"Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie."

Czy chcemy widzieć siebie jasno i wyraźnie?

 

Pierwsze odczucie, nasza reakcja na słowo: SAMOZKŁAMANIE czyż nie odnosi się do innych:
- Jacy ludzie są zakłamani,
- jaki świat jest zakłamany.


Co więcej powiemy, jak trudno spotkać w swoim życiu człowieka uczciwego, szczerego, żyjącego w prawdzie.

 

Ale czy to słowo: „jak trudno spotkać...”, nie powinno się odnosić również do mnie?!
A może i ja żyję w jakimś zakłamaniu?

Lekarstwem na zakłamanie jest prostota.


Sam Jezus powiedział do Ojca :W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.(Mt 11,25-27).

Czym jest prostota?

 

„Chrześcijańska prostota, czy też święta prawdomówność polega na trzech rzeczach, z których każda jest równie rzadko spotykana jak czarne łabędzie poza Australią. Wymaga ona bowiem, abyśmy byli prawdomówni:
- po pierwsze wobec samego siebie,
- po drugie wobec bliźnich,
- po trzecie wobec Boga.

 

Aby być prawdomównym wobec samego siebie, trzeba odnaleźć sposoby, aby stanąć w prawdzie wobec samego siebie.

 

Oto siedem sposobów na zobaczenie siebie i swojego zakłamania.

1. Jeżeli chcemy siebie rzeczywiście odkłamać, musimy włożyć ogromny trud w poznaniu samego siebie. Dopóki nie poznamy samych siebie – jeśli to możliwe wszystkich plusów i minusów naszej złożonej i sprzecznej natury, nie mamy szans działać w prawdzie.

 

Poznać siebie jest niestety jedną z rzeczy najtrudniejszych.
Dlaczego? Ponieważ poznawanie siebie od każdej strony nie jest rzeczą wcale fascynującą, czasami nawet bolesną.

 

Wiedzą o tym małżonkowie, kiedy żona rzeknie do męża „musimy porozmawiać”. Nie mamy wówczas przyjemnych uczuć – prawda?!
Przeczuwamy, że zostanie prawdopodobnie odkryty następny defekt mojej natury, charakteru, złych nawyków i przywiązań.

 

2. Tam gdzie chodzi o życie religijne, poznanie samego siebie ma bardzo poważne skutki.

Jeśli bowiem nie podejmujemy wysiłku, a wręcz unikamy poznania samego siebie, to czynimy się bez mała ślepymi na fakt, że kompletnie nie zależy nam na naszej duszy, co więcej na naszym zbawieniu.

 

Owszem mamy dobrą intencję, aby się kiedyś dobrze przygotować do spowiedzi. Ale na razie robimy wiele uników, aby w ogóle do niej nie podchodzić.


Albo jak już pójdziemy to czynimy ten nasz chrześcijański obowiązek w sposób mglisty i niewyraźny używając w czasie spowiedzi sformułowań:
- „może” coś tam...,
- nie miałem takich intencji, ale...”
- albo mówimy o tym, jak inni walnie przyczynili się do naszego grzechu, bo nas wkurzyli i w związku z tym….


- albo mówię wprost, mam ten problem, ale na razie nie jestem w stanie nic z tym zrobić, czyli pełne usprawiedliwienie siebie.

Zobaczmy, intencje mamy dobre, bo chcemy wyspowiadać się, ale czy tak naprawdę chcemy stanąć w prawdzie. Trochę łudzimy się, że „kiedyś , to tak” i w związku z tym, nigdy do tego się tak na poważnie nie zabieramy.

 

Żyjemy dalej w poczuciu, że może trochę czynimy zło, ale nigdy tego zła nie chcemy nazwać po imieniu, i przyznać się do tego, że ten mój grzech ma głębsze korzenie we mnie i nie wystarczy się tylko z niego wyspowiadać. Trzeba go potraktować jako mój problem.


Potrzeba nawrócenia, a nie makijażu.

3. Próżniactwo jest odwrotnością prostoty, a zarazem czymś jak najbardziej naturalnym.


Niestety, prawie każdy z nas, bo to nie wymaga żadnego wysiłku staje się ignorantem w sprawie samego siebie!

Próbujemy nasze problemy trochę trywializować:


- „ owszem, może trzeba by się tą sprawą zająć, ale czy już teraz
-...czy to jest najważniejsze…
- jest przecież sporo innych ważniejszych spraw niż ja i np. moje podwójne życie…

 

A przecież pięciominutowe uczciwe wejście w siebie od razu da ci odpowiedź, a jeśli będzie ona negatywna, natychmiast wskaże ci dlaczego i co musisz zmienić, by ruszyć dalej.


Jednak czegoś się tu boimy.


DECYZJI!!!


To właśnie decyzja powoduje, że coś trzeba będzie zmienić, a może odrzucić z własnego stylu życia, do którego już się przyzwyczailiśmy.

4.Zrzucić winę na innych za moje niepowodzenia.


To następny sposób samoobrony, żeby tylko nie wejść w prawdę.


A ja już całą winę za to że taki jestem z rzuciłem:


- na rodziców, że tak mnie wychowali,
- bo mój tata był taki i ja taki jestem, bo mój tata tak traktował matkę i dlatego ja tak traktuje moją żonę, bo mój tata tak traktował mnie to i ja tak traktuje moje dzieci,
- bo tak było w moim domu,


- owszem jestem zamknięty, ale widziała kogo bierze, bo ja wcale się z tym nie kryłem, to niech ona się teraz martwi.

5. Racjonalizujemy nasze zachowanie.


Po co to robimy?
A no właśnie tylko po to, aby:


- nie przyjrzeć się dobrze temu problemowi w nas,
- nie wyciągnąć go na światło dzienne,
- by zobaczyć o co tu chodzi.

 

Stąd dalej podążamy z bagażem wciąż nierozwiązanych, zalegających jak akta na półkach spraw.


„Tobie jest ciężko kochanie , mnie również, ale i tak nic nie zmienimy.”


Jacy tu jesteśmy szczerzy i mężni,ale w czym?


W akceptacji własnych błędów i słabości. Pobłażliwi i wyrozumiali dla siebie, nie chcąc widzieć jaki ból możemy sprawiać małżonkowi.

 

Przykrym kłopotem jest jednak dla nas to, kiedy ktoś nas zdemaskuje i czujemy wówczas jak tracimy w jego oczach.


A przecież wcześniej czy później przyjdzie czas kiedy zdemaskujemy się sami przed sobą i dopiero wówczas odczujemy jak pożałowani godni jesteśmy, przez fakt, że przez wiele lat chcieliśmy to zataić przed sobą.

 

Mądry więc ten, kto wybiera raczej wyjście mniej dotkliwe.

 

6. Czasami nasze zło chcemy w sposób filantropijny zakryć przez akcje charytatywne, dobre uczynki dla wewnętrznego poczucia, że przecież nie jest tak źle.

 

Potrafimy jednorazowo coś kupić żonie, aby przez to, coś zatuszować. Chodzi tu oto, aby dobrze wypaść. A ja dalej tak żyje, jak żyłem. Natomiast ta druga strona, mój piękny czyn powinna pamiętać na długie lata.

 

Często tak robią rodzice wobec dzieci, aby im „wynagrodzić” ich brak obecności. Bawią się rodzice wówczas w dobrych wujków. Pieniędzmi chcą zatuszować ich brak obecności, a przez to i wychowywania własnych dzieci. I tylko pogarszają sytuację wychowawczą, bo dziecko na początku chętnie to kupuje, bo któż z nas nie lubi dostawać prezentów?
A sami rodzice wychodzą z kłamliwego założenia, że wszyscy tak dzisiaj robią, a w ogóle cieszmy się że mamy pracę!

 

Czy wówczas stać nas, aby poddać nasze błędy trzeźwej i dojrzałej refleksji?

 

7. Ciemny kąt.

 

Po grzechu pierworodnym zostały w nas jego skutki, czyli skłonność do grzechu przez pożądliwość ciała, oczu i pychy tego życia, jak pisze św. Jan w swoim Liście.

 

Św. Paweł nazwie ową słabość w nas „ościeniem dla ciała”, wysłannikiem szatana, który nas policzkuje, abyśmy nie unosili się pychą.”(2Kor 12,7).

 

Warto więc sobie uświadomić, że nie ma na świecie osoby, która by nie miała we własnym wnętrzu owego ciemnego kąta, do którego boi się zajrzeć z latarnią.

 

Możesz zamknąć swój pokój z ciemnym kątem na klucz. Ani żona, ani mąż, ani nawet sam Pan Bóg nie będzie miał tam dostępu. Dlaczego?
Tylko dlatego, że ta twoja „ciemna strona” przywołują ci złe wspomnienia i nie masz już siły sam się tym zająć.

 

Wiedz jednak jedno, że ten „brudny kąt” zacznie powoli cuchnąć i będzie miał brzydkie oddziaływanie nie tylko na ciebie, ale i na całą rodzinę. I cała ta sprawa i tak kiedyś wyjdzie na zewnątrz, gorzej kiedy już nad tym i ty, nie będziesz miał żadnej kontroli.

 

Trzeba nam pamiętać, że na ten ciemny kont trzeba ciągle zważać, jak na jakieś miejsce w pokoju, gdzie zawsze lubią zbierać się śmieci i brud. Jest to takie newralgiczne miejsce, twój słaby punkt w charakterze, gdzie w złe dni szatan ciebie kąsa.

 

Stąd wynika pierwszy aspekt chrześcijańskiej prostoty – być uczciwym, szczerym, i prawdziwym wobec samego siebie.

 

Ja widzę!...ks. Daniel Glibowski  

Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» A gdy ten przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Mk 8, 22-25

 

Czy miałeś kiedyś wrażenie, że jesteś ślepy na piękno tego świata oraz otaczających Cię ludzi? Czy potrafisz zachwycać się drugim człowiekiem nawet wtedy, gdy on po ludzku jest totalnie zaniedbany? Jakie myśli rodzą się w Twojej głowie, gdy obserwujesz ludzi w codziennych sytuacjach? Czy Twoje serce uwielbia Boga za dar życia?Czy masz w sobie prawdziwy zapał do działania na większą chwałę Boga? Stań dzisiaj w obecności Jezusa i proś o uzdrowienie Twojego wzroku. Tylko Bóg może sprawić, że zaczniesz widzieć jasno i wyraźnie. Ponad to w Twoich krystalicznych oczach wielu ludzi dostrzeże spojrzenie samego Stwórcy. I tak zaczniesz ewangelizować samym spojrzeniem.

 

Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania. Por Ef 1, 17-18

 

Gdy otworzysz się na Ducha Świętego i poznasz głęboki sens Twojego istnienia, to nie pozwolisz, aby złamały Cię jakiekolwiek sytuacje na tym świecie. Otwórz się na działanie Ducha, który czeka na Twoje zaproszenie. Z Nim wszystko staje się tak proste, jasne i przejrzyste.

 

Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? Ps 116, 12

 

Panie, pragnę uwielbiać Cię do końca życia za to, że mogę prawdziwie widzieć Ciebie w sakramentach świętych, w drugim człowieku i otaczającym świecie. Ty cały czas przechadzasz się pośród nas. Wielokrotnie płaczesz i upadasz. Mimo to nie poddajesz się i wciąż przywracasz wzrok milionom ludzi. Dziękuję za, że widzę jaśniej i wyraźniej!

Dorota
Dorota Lut 16 '17, 17:58

Jak czytać w myślach?...ks. Daniel Glibowski

 

I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku». Mk 8, 31-33

 

Spróbuj wczuć się w rolę Piotra. Kilka chwil wcześniej wyznaje wiarę w to, że Jezus jest Mesjaszem. Ledwie usłyszał pochwałę i już jest potężnie zgromiony za myślenie po ludzku. To musiał być dla niego potężny szok.

 

Ta scena świetnie ukazuje w jaki sposób rozprawiać się z szatańskimi myślami. Otóż każdy człowiek jest narażony na pokusy i podszepty diabła. On nawet kilkanaście razy dziennie daje jakąś głupią myśl. Niestety jest cała masa ludzi, którzy ślepo idą za złymi podszeptami.

 

Dzieje się tak między innymi dlatego, ponieważ oni są daleko od Jezusa Chrystusa, który jest Prawdą. Człowiek bez Bożego fundamentu jest niczym domek z kart, który ciągle przewraca się pod wpływem nawet lekkich podmuchów świata. Jak rozeznawać swoje myśli i ich źródło? Polecam obszerne reguły św. Ignacego http://egzorcyzmy.katolik.pl/reguly-o-rozeznawaniu-duchow/

 

Natomiast najprostszą zasadą jest zwrócenie uwagi na to, do czego ta myśl mnie zachęca. Jeśli jest to dobry czyn, to ok. Jeśli zły, to wiadomo, że pochodzi od diabła. Dla przykładu: kolega częstuje Cię papierosem. Czy Bóg częstowałby Cię papierosem? Oczywiście, że nie. Więc to zły posługuje się Twoim kolegą. Czy odpowiesz mu tak, jak Jezus? Być może od dzisiaj już tak.

 

Podobnie będzie z ludźmi, którzy zachęcają Cię do upicia się, narkotyków, kłamstwa, zdrady i wszelkich przekrętów. Smutne jest to, że diabeł posługuje się nawet najbliższymi. Najbardziej tragiczne w skutkach są słowa pełne gniewu i nienawiści, które są skierowane przez rodziców do swoich dzieci. Oczywiście to dzieło diabła. I wrogiem nie jest ten biedny rodzic, lecz szatan, który kryje się za tymi słowami. W takich sytuacjach potrzeba jest wielka modlitwa i zdwojona miłość wobec agresywnej osoby. Natomiast najgorsze jest wejście na pole walki i zarażenie się paskudną nienawiścią.

 

 

Zwróć dzisiaj uwagę na swoje myśli. Proś Ducha Świętego, aby pomógł Ci rozpoznawać Jego głos i iść za nim. Proś także o łaskę odważnego sprzeciwiania się pokusom, które diabeł zasiewa w Twoim umyśle.

 

 

Duchu Święty, dziękuję za Twoje codzienne natchnienia. Daj mi odwagę, abym mógł iść za Twoim głosem. Chroń mnie przed złymi myślami i pomóż mi ucinać je na samym początku.

 

Aby dobrze przeżyć swój czas!...ks. Roman Chyliński

 

Mk 8, 27-33

Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: "Za kogo uważają Mnie ludzie?"

Oni Mu odpowiedzieli: "Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków".

On ich zapytał: "A wy za kogo Mnie uważacie?"

Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś Mesjaszem". Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili.

I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa.

Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: "Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie".

 

W dzisiejsza Ewangelii postaram się podkreślić trzy przesłania.

 

„A wy za kogo Mnie uważacie?"

 

Jesteśmy w połowie Ewangelii wg św. Marka, w ósmym rozdziale. Właśnie teraz dla uczniów rozpoczyna się najważniejszy moment towarzyszenia swojemu Mistrzowi.

 

Dotychczas apostołowie byli przy Jezusie i wielu rzeczy przy Nim się nauczyli. Obecnie to nie wystarcza. Jezus chce, aby zaczęli Go naśladować.

Być przy Jezusie, aby Go podziwiać za Jego cuda, a naśladować Go może okazać się zupełnie innymi sprawami.

 

Stąd Jezus swoim apostołom stawia zaskakujące pytanie:"Za kogo uważają Mnie ludzie?"

Jakby chciał zbadać, czy Jego uczniowie mają świadomość tak naprawdę za kim idą.

 

Pytanie to wprowadziło pewne zakłopotanie w szeregi uczniów. Nie wiedzieli do końca jak odpowiedzieć Jezusowi. Stąd pada następne pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?"

 

Przed tym pytaniem nie można już uciec. Kim dla mnie jest Jezus?

 

A my, co byśmy odpowiedzieli Mistrzowi?

 

Nie chodzi tu o odpowiedź katechizmową, ale osobistą.

Czy mam w ogóle relacje z Jezusem?

Czy znam Jezusa?

Czy kiedyś podjąłem trud naśladowania Jezusa.

 

Drugie przesłanie dotyczy zapowiedzi Męki i Śmierci Chrystus.

 

„ Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie.”

 

Ta zapowiedź cierpienia i odkupienia świata przez Jezusa jest punktem centralnym tak Nowego jak i Starego Testamentu. Jezus po to przyszedł na świat, aby z miłości do Ojca i do nas oddać życie za nasze zbawienie.

 

 

Uczniowie, kiedy poszli za Jezusem nie przewidzieli tak dramatycznego scenariusza „drogi” swojego Mistrza. Nie przypuszczali, że i ich „droga” w naśladowaniu Jezusa ma zakończyć się męczeństwem.

Czy ciebie, choć trochę kosztuje chrześcijaństwo?

 

Trzecie przesłanie dotyczy naszego myślenia i patrzenia na życie jako chrześcijan.

„A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą.

 

Zderzenie myślenia Jezusa z myśleniem jego uczniów było tak niebotycznie dalekie jak wschód od zachodu słońca. Przypominają mi się tu słowa z Izajasza:

 

 

„Bo myśli moje nie są myślami waszymi

ani wasze drogi moimi drogami -

wyrocznia Pana.

Bo jak niebiosa górują nad ziemią,

tak drogi moje - nad waszymi drogami

i myśli moje - nad myślami waszymi”.(Iz 55,8-9).

 

Takie również było zaślepione patrzenie Piotra na własne życie i jego sens.

Nakłanianie Jezusa, aby odstąpił od swojej misji zbawczej było wręcz szatańskie.

Stąd Piotr usłyszał twarde słowa Jezusa brzmiące jak egzorcyzm.: „Zejdź Mi z oczu, szatanie!”

„ (…) bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie".

 

Patrzenie na życie „po ludzku” każdemu z nas grozi. Dotyczy ono codziennych spraw.

 

Z jednej strony wiemy, że Jezus jest Panem Wszechświata i mamy dobrego Ojca w niebie, ale z drugiej strony nadal żyjemy w strachu, w lęku tak jakby jakieś fatum rządziło nami, a nie nasz Pan?

 

Czymże jest więc patrzenie po Bożemu na nasze życie?

 

 

Patrzenie Boże odnosi się przede wszystkim do hierarchii wartości, które przyjmujemy, na co dzień. I wyraża się w postawie miłości Boga „całym sercem” i miłości bliźniego.

 

Patrzeć po Bożemu na życie odnosi się również do czynienia tego, co według świata jest: głupie, nieopłacalne i bezzwrotne. Bo jak nazwiesz każdy dobry czyn, za który ci nikt nie zapłaci, pożyczkę, którą ci nikt nie zwróci, poświęcony czas dla kogoś lub modlitwę, której nikt nie widzi, ani się o niej nie dowie?

 

 

Myślenie po Bożemu nabiera tylko sensu w wymiarze zbawienia własnej duszy i wieczności.

 

Piotr wówczas nie miał jeszcze tej świadomości, ale ty i ja już ją mamy i co z nią robimy?

 

Modlitwa.

Spraw Panie Jezu abym przeżył własne życie sensownie. Oddaje ci mój czas w domu, w rodzinie, w pracy, a także mój wolny czas. Należy on do Ciebie Panie. Naucz mnie „tracić czas” dla Ciebie czy to na modlitwie, w spotkaniu z drugim człowiekiem, czy w milczeniu i samotności. Ty sam Jezus te wszystkie chwile wypełnij swoją obecnością, aby nabrały zbawczego sensu, a nie były byle jakie. Amen.

Edytowany przez Dorota Lut 16 '17, 18:01
Dorota
Dorota Lut 17 '17, 17:19
Jak wygrać z lękiem?...ks. Daniel Glibowski

 

Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi». Mk 8, 35-38

 

Z pewnością każdego dnia masz przynajmniej kilka sytuacji, w których możesz przyznać się do Jezusa, swojej wiary i wynikających z niej zasad. Czy masz w sobie na tyle odwagi, aby dawać autentyczne świadectwo miłości do Boga? A może paraliżuje Cię lęk, który wynika z chęci zachowania konkretnej pozycji społecznej.

Spójrz jeszcze raz na dzisiejsze słowa Jezusa. Jeżeli będziesz kurczowo trzymał się tego świata wstydząc się przy tym swojej wiary, to wiedz, że ten świat nie da Ci nic na Sądzie Ostatecznym. Wręcz przeciwnie twoje skarby okażą się największym ciężarem, który może przechylić Cię w stronę piekła. Nie mówię, że masz być żebrakiem. Wystarczy, żeby Twoje serce było daleko od tego wszystkiego, co nagromadziłeś ciężką pracą. Wszystko bowiem należy do Pana. To od Niego masz talenty i siły do rozwijania ich.

 

Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał. 1 Kor 4, 7

 

Ludzie bardzo łatwo wbijają w pychę poprzez chwalenie. Przy tym tak często zapominają od kogo pochodzi wszystko i do kogo to zmierza. Postanów sobie dzisiaj stale dziękować Bogu za to, co ,,posiadasz”. Pytaj Boga, jak tym rozporządzać dla Jego większej chwały. I nie pozwól, aby ten świat przyćmił Ci Stwórce i najważniejsze wartości. Zamiast lękać się świata, miej bojaźń przed Bogiem, który cały czas patrzy na Ciebie i pragnie, abyś zrozumiał sens swojego istnienia.

 

Pan spogląda z nieba, widzi wszystkich ludzi. Patrzy z miejsca, gdzie przebywa, na wszystkich mieszkańców ziemi. On, który serca wszystkich ukształtował, który zważa na wszystkie ich czyny. Ps 33, 13-15

 

Pamiętaj, że przyjdzie dzień, w którym zdasz sprawę z każdej minuty życia oraz z majątku, który dostałeś od Stwórcy.


Panie, uzdrawiaj mnie ze wszystkich lęków. Uczyń mnie odważnym głosicielem Twojego orędzia zbawienia. Przenikaj moje serce swoją mocą, abym nigdy nie zaparł się Ciebie – mojego jedynego Pana i Zbawiciela. Tylko Ty dajesz radość mojemu sercu. Świat nigdy nie da mi tyle, co Ty.

 

Boże tracenie....ks. Roman Chyliński

 

Mk 8, 34 – 9, 1

Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?
Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi».
Mówił im także: «Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy».

 

Pozwólcie drodzy, abym ten powyższy komentarz poświęcił świętemu Janowi Pawłowi II

.

Tracenie w życiu Karola Wojtyły zaczęło się wraz ze śmiercią matki, miał wówczas 9 lat, a trzy lata później odejściem do wieczności brata Edmunda. Dwudziestojednoletni letni Karol doznaje największej straty, gdy podczas wojny umiera mu ojciec. Długo by tu opisywać czym dla tak wrażliwej duszy przyszłego papieża wielkiego i świętego była utrata najbliższych. Jak wiemy utracił również dom, własne mieszkanie przeprowadzając się z Tynieckiej 10 do rodziny państwa Kydryńskich.

 

Przez te trudne doświadczenia z lat młodości, Bóg przygotowywał świętego Karola Wojtyłę – co widzimy później, do jeszcze większego poświęcenia w wymiarze kapłańskim i ewangelicznym.

 

W książce: „Dar i Tajemnica” Jan Paweł II nawiązując do swoich święceń pisze: „Mający otrzymać świecenia pada na twarz, całym ciałem, czołem dotyka posadzki świątyni, a w tej postawie zawiera się wyznanie jakiejś całkowitej gotowości do podjęcia służby, jaka zostaje mu powierzona”.

 

Po czym autor dodaję: „Ceremonia ta pozostawiła głęboki ślad w moim życiu kapłańskim(…)tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż Chrystusa i uczynić się „posadzką” dla braci.”

 

Co to znaczy stawać się „posadzką dla braci”?
Sprawą wyjątkową w życiu Karola Wojtyły był fakt, że aż trzy razy w jednym miesiącu przyjmował postawę prostratis, czyli leżenie krzyżem na posadzce. Stało się to wówczas, kiedy przyjmował świecenia: subdiakonatu, diakonatu i prezbiteratu.

 

„Być posadzką dla braci”, przeżycie to wyryło niezatarte znamię na stylu służebności tego Wielkiego Człowieka w jego kapłaństwie, biskupstwie, a szczególnie w piastowaniu urzędu Namiestnika Rzymu, w służbie całemu Kościołowi.

 

Kapłan to osoba składająca ofiarę za własne grzechy i za innych, jak napisze natchniony autor Listu do Hebrajczyków(5,1-3).
Jednak najbardziej kapłan upodabnia się do Chrystusa wówczas, kiedy tak jak on staje się: Barankiem Paschalnym - żertwą.

 

Tracenie zdrowia przez pielgrzyma wszystkich kontynentów św. Jana Pawła II i to na oczach całego świata było dla niego zapewne prawdziwym „katharsis”.
Miał on świadomość, jak nie medialnym dla współczesnego świata mógł być człowiek cierpiący, tracący siłę oraz czujący nacisk z różnych stron, aby odszedł wcześniej ze względu na swoją niepełnosprawność.

 

Skutki zamachu, powolna niemoc chodzenia, klękania, aż do tracheotomii, całkowitego zaniku mowy w Niedzielę wielkanocną, i to w świetle kamer, fleszów, brzydkich, niesmacznych – najogólniej mówiąc komentarzy w mass mediach dla których, albo coś jest medialne albo tego po prostu nie ma, powodowały w tym świętym człowieku coraz bardziej „ukochanie posadzki”, przylgnięcia do swojego Mistrza Ukrzyżowanego.

 

Drodzy czytelnicy codziennie tracimy życie w relacji do wieczności i nie mamy żadnego wpływu na jego powstrzymanie.

 

Ale tracenie życia z sensem dla Jezusa i Ewangelii, aby pomóc Zbawicielowi zbawić dusze, przez młodość, zaangażowanie się osobiste w sprawy Kościoła, a później przez dojrzałość myślenia i świadectwa, również i w cierpieniu to co innego.

 

Modlitwa: Św. Janie Pawle II ucz nas przez codzienne przyjmowanie w pokorze cierpienia stawanie się „posadzką dla braci”. Amen

Dorota
Dorota Lut 18 '17, 10:38

Przemienienie człowieka w Chrystusie!...ks. Roman Chyliński

 

Mk 9, 2-10
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni.
I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie". I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.

 

„Nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa”.(Mk 9,8).


Przed Wielkim Postem otrzymujemy zachętę od Jezusa wyruszenia z Nim na wysoką górę - osobno. Mamy przypatrzyć się Jezusowi i Jego przemienieniu.

 

Po co?
Aby dokonało się przemienienie naszego człowieczeństwa w Jezusie.

 

Jak więc to uczynić, na co św. Marek szczególnie zwraca uwagę?

 

Czytamy:„Jego odzienie stało się lśniąco białe”(9,3).


Zmienić odzienie oznacza zmianę stylu bycia.
Na czym ono polega?
- To pogłębiona refleksja nad moim sposobem odnoszenia się do ludzi, do najbliższych z rodziny.
- To moja codzienność, na ile jest w niej miejsca i czas na Boga, ale i czas dla drugiego człowieka?
- To moja walka z nałogami. Ale nie na zasadzie nie picia przez Post, a później już tylko czekam na Wielkanoc, aby wypić – upić się! - To ma być wysiłek szukania przyczyn ucieczki w nałóg przy pomocy Poradni lub konfesjonału.

 

"I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem."

 

Eliasz przedstawiciel proroków i Mojżesz przedstawiciel Prawa przypominają nam o zweryfikowaniu swojego życia wobec prawdy Bożej w oparciu o 10 przykazań Bożych.

 

Dalej słyszymy w spontanicznym odruchu serca u św. Piotra – głos Kościoła, który mówi: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”.(9,5).

 

Dobrze, że pojechaliśmy na rekolekcje;
dobrze, że zaczęliśmy się wspólnie modlić; ,
dobrze, że zacząłem czytać słowo Boże przed niedzielną Mszą św.
Dobrze, że mamy czas dla siebie aby rozmawiać;

„ I zjawił się obłok”.(9,6).


Obłok symbolizuje obecność Ducha Świętego. Kiedy czytamy Słowo Boże, uczestniczymy w Eucharystii, modlimy się w kilka osób to wówczas napełniamy się Duchem Świętym. A tam gdzie pojawia się „Pocieszyciel”, odradza się w nas chrześcijańskie życie.



To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!”(9,7).


Są to słowa Boga Ojca skierowane do nas, jego ukochanych dzieci, abyśmy codziennie brali do ręki słowo Boże i rozważając je wsłuchiwali się w to, co Jezus ma nam do powiedzenia. Tylko nie traktujmy słowa Bożego na równi ze słowem w TV. To pierwsze daje nam zbawienie, to drugie nie!

 

Modlitwa:Jezu przemieniaj mnie, abym zmartwychwstał!!!Amen!

 

Miłość, która wszystko zmienia...ks. Daniel Glibowski

 

I pytali Go: «Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz?» A On im rzekł: «Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i wszystko naprawi. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzony. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i postąpili z nim tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane». Mk 9, 11-13

 

Czy masz czasami pragnienie naprawienia całego świata?

Czy próbowałeś już przyprowadzić kogoś do Jezusa?

Jak jesteś odbierany w swoim otoczeniu, gdy mówisz o Bogu i Ewangelii?

Czy potrafisz otworzyć się na Ducha Świętego tak jak Eliasz, czy Jan Chrzciciel?

Czy masz w sobie tak wielką odwagę i miłość do ludzi, których spotykasz?

Jeżeli pokochasz prawdziwie swoje otoczenie, to przestaniesz zważać na przeciwności, obelgi i śmiechy. Obelgi i urągania będą dla Ciebie potwierdzeniem, że idziesz w dobrą stronę. Diabeł będzie wściekał się na to, co robisz, ale Bóg ochroni Cię i umocni. A jeśli przyjdzie Ci zapłacić za miłość do Jezusa i ludzi mniejszym lub większym męczeństwem, to będziesz dumny z tego, że stałeś się godny oddać życie dla tego, który pierwszy uczynił to dla Ciebie. Nie bój się świata, który może zranić tylko Twoje ciało. Słuchaj w swoim sercu Jezusa i mów o Jego świętej woli;

 

I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» Mk 9, 7

 

Proś także o łaskę pokornego upominania bliźnich, abyś mówiąc im bolesną prawdę wskazywał jednocześnie realne rozwiązania ich najgłębszych problemów. To jest prawdziwa pomoc, której pragnie każdy w głębi swojej duszy.

 

Każdego dnia będę błogosławił Ciebie i na wieki wysławiał Twoje imię. Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały, a wielkość Jego niezgłębiona. Pokolenie pokoleniu głosi Twoje dzieła i zwiastuje Twe potężne czyny. Głoszą wspaniałą chwałę Twego majestatu i rozpowiadają Twoje cuda. Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła i niech Cię błogosławią Twoi wyznawcy. Niech mówią o chwale Twojego królestwa i niech głoszą Twoją potęgę. Ps 145, 2-5. 10-11

 

Panie, nie chcę nikogo nawracać na siłę. Pragnę tylko kochać ludzi Twoją miłością. Wierzę, że ta miłość zacznie zmieniać wszystko.
Polecam dzisiaj bardzo praktyczne rady dla wszystkich rodziców i wychowawców:
http://pl.aleteia.org/2017/02/13/jak-zdyscyplinowac-dziecko-siedem-swietobliwych-wskazowek-ksiedza-bosko

Dorota
Dorota Lut 19 '17, 09:51

Dla tych, którzy chcą być doskonali....ks. Roman Chyliński

Mt 5, 38-48

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Słyszeliście, że powiedziano: „Oko za oko i ząb za ząb”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.
Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".

 

„Bądźcie, więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".

Dążenie do doskonałości nie jest łatwe. Napotyka u nas na lęk.
Czego się lękamy?


Przede wszystkim zmiany życia, że coś w naszej postawie będziemy musieli uczynić dojrzalszym, niż jest teraz. Boimy się też rezygnacji z czegoś, do czego się przyzwyczailiśmy, co jest dla nas czymś przyjemnym, chociaż wiemy, że nie jest czynem doskonałym i miłym Bogu.

 

W psychologii lęk ten nazywa się kompleksem Jonasza. Jak wiemy, Jonasz miał iść przez Niniwę i nawoływać jej mieszkańców do zmiany życia, aby odeszli od złego stylu życia, który nie podobał się Bogu. Jonasz jednak nie chciał tego zrobić, chociaż miał zapewnienie od Boga, że jego misja i napominania zakończą się sukcesem.

 

Podobnie i my wiemy, a nawet jesteśmy o tym przekonani, że gdybyśmy w tym, a w tym zmienili, czyli przepracowali swoje życie, to w naszym życiu osobistym, małżeńskim czy wspólnotowym na pewno poprawiłyby się: relacje, stosunki czy więzi. A tego nie robimy. Dlaczego?

 

Wygrywają z nami: stare przyzwyczajenia, niewiara w dobry skutek naszych wysiłków lub po prostu lenistwo.

 

Jezus pragnie, aby całe nasze życie było dążeniem ku doskonałości. Stawia, więc nam wymagania.

 

Jednym z nich jest miłość nieprzyjaciół.


Dla każdego Żyda przez wieki było jasne, że wroga trzeba bić po głowie. Na nienawiść trzeba odpowiedzieć nienawiścią, a na wrogość – wrogością.

W Ewangelii wg św. Łukasza mamy ukazane stopniowanie zła, a zarazem właściwą postawę miłości chrześcijanina wobec tego zła:


- „dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”;
- „błogosławcie tym, którzy was przeklinają”;
- „módlcie się za tych, którzy was oczerniają”;
- „módlcie się za tych, którzy was prześladują
” - doda św. Mateusz.

 

Rzecz ciekawa, że właśnie te postawy miłości wobec zła ze strony naszych nieprzyjaciół, mają nas - chrześcijan cechować i odróżniać od ludzi o myśleniu pogańskim.

 

Jezus chce dzisiaj nas przekonać, że w naturze chrześcijanina jest postawa miłości oraz jej radykalizm w dążeniu ku doskonałości.

 

Chcesz, więc być człowiekiem doskonałym – kochaj nieprzyjaciół!

 

Jeżeli odważysz się na postawę miłości, aby ona decydowała o twojej reakcji na zło, stajesz się człowiekiem doskonałym!

 

Modlitwa: Jezu, niech codzienne spojrzenie na krzyż zaniepokoi mój rozum i moje sumienie, czy aby idę za Twoją niepojętą, ukrzyżowaną miłością do mnie . Uzdrów mnie z kompleksów, z postaw: wrogości, złego spojrzenia i zamknięcia się na innych. Chcę upodobnić moją miłość do Twojej miłości zranionej na krzyżu. Amen.

 

Jaka jest prawda o tatuażach?...ks. Daniel Glibowski

 

Bracia: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście. 1 Kor 3, 16-17

 

Dzisiejsze tytułowe pytanie wywołuje wiele kontrowersji. Postanowiłem podjąć ten temat, ponieważ doświadczam coraz więcej wewnętrznego bólu, gdy patrze na osoby okaleczające ciało dla ,,upiększenia” swojego wyglądu. Zacznę od słów św. Pawła, który mówi, że jesteśmy świątynią Boga. Jeśli ktoś uważa, że jest jedynym właścicielem swojego ciała, to jest w wielkim błędzie.

 

Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Rz 14, 7-8

 

Oczywiście w wolności człowiek może popaść w kult swojego ciała i uczynić je swoistym bożkiem. Tego nie życzę nikomu. Kolejnym argumentem przeciw tatuażom jest piękno naturalnego ciała, którym Bóg obdarza każdego człowieka. Gdyby człowiek znał swoją prawdziwą wartość, to nie robiłby żadnych zbędnych dodatków kosztem okaleczania swojego ciała. Bóg jasno przykazał w Starym Testamencie:

 

Nie będziecie się tatuować. Kpł 19, 28

 

Natomiast w Nowym Testamencie nikt nie wspomina o tatuażach, ponieważ było czymś niedorzecznym, aby pierwsi chrześcijanie wchodzili w pogańskie praktyki okaleczenia ciała, które jest świątynią Ducha Świętego. Więcej w artykułach: http://wp.naszdziennik.pl/2017-01-02/259399,tatuaze-niewinna-moda-czy-zagrozenie.html oraz http://www.bibula.com/?p=7576


W wielu źródłach pojawia się mnóstwo niepokojących informacji na temat tatuaży. Statystyki biją na alarm. Uważam, że to efekt kryzysu wiary, coraz słabszych relacji w rodzinach oraz pogłębiających się kompleksów młodych ludzi, którzy żebrają o spojrzenie. Przy tym mało kto powie, że jest to grzech próżności polegający na chęci pokazania się (choć zainteresowani powiedzą – wyrażenia siebie) kosztem kaleczenia ciała i wszczepiania sobie tuszy (o nieznanym pochodzeniu – więcej w załączniku).
Wielokrotnie spotykałem osoby z tatuażami. Nie powiem, dlaczego te osoby dokonały takiego wyboru. Od kilku lat staram się patrzeć na każdą osobę z miłością Bożą. W ten sposób widzę także osoby wytatuowane. Niestety ogarnia mnie czasami wewnętrzny, przeszywający ból. Ciężko mi wtedy zrozumieć to, że ktoś mógł oszpecić w ten sposób swoje ciało. Pewnego razu dostrzegłem piękno danej osoby z wyjątkiem kawałka błota (tatuażu), które było na ciele. Jestem pewien, że nie jest wolą Bożą, aby ktokolwiek to czynił. My mamy naśladować Jezusa, a nie pogańskie mody.

 

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Mt 5, 48

 

Jeżeli masz już tatuaż, to proś Boga o siłę, aby go usunąć. Jeśli chcesz żyć prawdziwie według woli Bożej, a nie swojej, to dasz radę wrócić do naturalnego piękna swojego ciała. Popatrz na siebie oczami Stwórcy i pokochaj siebie Jego miłością. Wpadnij w objęcia Jego miłosierdzia.

 

Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca. Ps 103, 8. 10

 

Polecam dzisiaj 2 załączniki. Pierwszy to mocne słowa ks. Piotra Grassa na temat tatuaży. Drugi to krótki film, który pomoże Ci zobaczyć swoje piękno.

https://www.youtube.com/watch?v=sl0TALPqSyI

https://www.youtube.com/watch?v=fyRnby4oE0E

https://www.youtube.com/watch?v=XsLYiq3PQg4

Dorota
Dorota Lut 20 '17, 21:32

Pięć etapów modlitwy uwolnienia....ks. Roman Chyliński

 

Mk 9, 14-29
Gdy Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go.
On ich zapytał: «O czym rozprawiacie z nimi?»
Jeden z tłumu odpowiedział Mu: «Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go pochwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli».
Odpowiadając im, Jezus rzekł: «O plemię niewierne, jak długo mam być z wami? Jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie go do Mnie!» I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł miotać chłopcem, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.
Jezus zapytał ojca: «Od jak dawna to mu się zdarza?»
Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam».
Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy».
Zaraz ojciec chłopca zawołał: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!»
A Jezus, widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: «Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i więcej w niego nie wchodź!» A ten krzyknął i wyszedł, silnie nim miotając. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: «On umarł». Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.
A gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: «Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?»
Powiedział im: «Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem».

 

„Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go pochwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje.”

 

Św. Marek przedstawia nam człowieka opętanego przez ducha niemego. Wyrzucenie takiego demona należy do najtrudniejszych egzorcyzmów. Miałem już w swoim doświadczeniu takiego człowieka.
Stało razem ze mną kilku kapłanów nad opętanym tym duchem i modliliśmy się. Demon uczynił siebie niemym i głuchym i w tym dniu za dużo nie mogliśmy pomóc temu człowiekowi.

 

Jak więc pomóc takiemu zniewolonemu człowiekowi?

 

Dzisiaj św. Marek nas tego uczy.

 

Jak rozeznać opętanie.

 

Człowiek opętany wobec Najświętszego sakramentu lub sprawowanej Eucharystii często wpada w konwulsje, przewraca się, krzyczy lub drętwieje.

 

1. Pierwszy etap, to przyprowadzenie człowieka opętanego do egzorcysty.
„Przyprowadźcie go do Mnie!» I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł miotać chłopcem, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach.”

 

Często tak jest, że kiedy rozpocznę wstępną modlitwę na opętanym demon daje znaki swojej obecności w tym człowieku.

 

2. Należy wówczas podjąć następny krok rozeznania i zdiagnozowania tego konkretnego przypadku.

 

„Jezus zapytał ojca: «Od jak dawna to mu się zdarza?»
Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić.”

 

Przy rozeznawaniu trzeba szukać przyczyn opętania. Popełnia lekarz błąd kiedy zaczyna nas leczyć tylko objawowo a nie przyczynowo.

 

Tak samo jest przy opętaniu.

 

Miałem kiedyś taki przypadek, że demon dusił pewną osobą przez 20 lat o tej samej porze wieczornej.

 

Kiedy zapytałem ile miała lat kiedy się to zaczęło i czy coś wyjątkowego u niej się zdarzyło, dopiero po pewnej chwili przypomniała sobie, że zmarła jej babcia. Zapytałem się jej czy tę babcię ktoś nienawidził. Ona odpowiedziała, że tak, jej macocha, która już nie żyła.

 

Po przecięciu złych więzi międzypokoleniowych z tą babcią oraz egzorcyzmie, ta osoba została uwolniona od ataków demona.

 

3. Trzeci etap przy uwolnieniu, jak podpowiada nam dzisiejsza Ewangelia wymaga od nas wiary.

 

„Lecz jeśli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam».
Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy». Zaraz ojciec chłopca zawołał: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!»”

 

Egzorcyzm należy do sakramentaliów i dlatego przy jego wykonaniu potrzeba przede wszystkim głębokiej wiary księdza egzorcysty, ale też i wiary osoby proszącej.
Dobrze jest kiedy wspomaga egzorcystę specjalna grupa modlitewna odmawiając np. różaniec.

 

4. Następny etap w modlitwie egzorcystycznej domaga się rozkazu opuszczenia opętanego, czy osaczonego.

 

„A Jezus, widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: «Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i więcej w niego nie wchodź!» A ten krzyknął i wyszedł, silnie nim miotając.”

 

Czasami przed rozkazem, egzorcysta pyta się demona o jego imię i każe przed opuszczeniem osoby zniewolonej odwołać wszelkie przekleństwa i wypluć wszelki jad, który wsączył w tą osobę.

 

W zależności kim jest demon (może być żmiją) należy mu przeciąć łeb mieczem św. Michała arch. Jest to bardzo skuteczne w wyrzucaniu złego ducha.

 

5. W czasie wyrzucania złego ducha należy asystować osobie egzorcyzmowanej i ochraniać ją przed uderzeniem się oraz pomóc jest wstać fizycznie, a później duchowo i wytłumaczyć jej to co się zdarzyło w jej życiu. Jak to czyni dzisiaj w Ewangelii sam Jezus.

 

„Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: «On umarł». Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał.”

 

Są jednak takie egzorcyzmy które wymagają większego nakładu sił i ascezy.

 

Jezus powie do apostołów: „A gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: «Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?»
Powiedział im: «Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem».”

 

Miałem takie przypadki, że trzeba było egzorcyzmować 10 i więcej razy daną osobę. Bowiem powoli dochodziliśmy do przyczyn osaczenia, czy opętania. Czasami wstydzimy się przyznać przed egzorcystą co tak naprawdę było przyczyną, a czasami powili sobie przypominamy co to mogło być.

 

Napisałem ten komentarz, aby był pomocą tak dla kapłanów w modlitwie uwolnienia, jak i dla was drodzy, aby dobrze współpracować z egzorcystą w celu szybkiego wyrzucenia złego ducha.

 

Zanurzajcie się we Krwi Chrystusa i niech Ona was chroni od ataków złego ducha.

 

Modlitwa: Krwi Chrystusowa ochroń mnie przed atakami złego ducha i zanurzam wszelkie działanie demona wobec mojej osoby w Twojej krwi Panie. Amen!

 

 

Dorota
Dorota Lut 21 '17, 17:48
Jak przetrwać czas doświadczeń?...ks. Daniel Glibowski

 

 

Dziecko, jeśli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenia! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego i nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach poniżenia bądź wytrzymały! Bo w ogniu próbuje się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu poniżenia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Syr 2, 1-8

 

Jak przeżywasz trudne chwile? Czy one mają tak wielką siłę, żeby zachwiać Twoją wiarą, nadzieją i miłością? Popatrz na powyższe słowa z Mądrości Syracha. Niech one będą swoistym ukojeniem. Przed Tobą miliony wiernych miało równie ciężkie życie. Ci, którzy zaufali Panu do końca, otrzymali swoją nagrodę. Bóg nie jest sadystą, który dopuszcza maksymalny ból i odsuwa się w cień. On daje przynajmniej minimum łaski i konkretne osoby, aby podtrzymać dane serce na duchu.

Zwracaj się w takich chwilach do Ducha Pocieszyciela, który ma moc wlać pokój w Twoje wnętrze, a nawet i umysł, który pracuje na wysokich obrotach. Pamiętaj także, że życie to wielka walka ze swoimi słabościami. Jeśli nie odwrócisz się od Boga i będziesz trwał w Jego łasce, to osiągniesz zbawienie. Życzę wytrwałości!

 

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Mk 9, 35

 

Jest w życiu taka pokusa, aby być zawsze pierwszym, mieć przyjemne życie i nie doświadczać zbyt wielu zmartwień. Tak to można sobie iść do piekła, a potem pokutować na wieki. Nie buntuj się, gdy na ziemi tracisz prawie wszystko. Nie bój się stanąć nagi przed Chrystusem i Jego krzyżem. W trudnych doświadczeniach jesteś najbliżej Boga i Jego miłości.
Panie, proszę Cię o łaskę mężnego znoszenia trudnych doświadczeń. W Tobie jest cała moja moc i ufność!

 

Pokusy władzy....ks. Roman Chyliński

 

Mk 9, 30-37
Słowa Ewangelii według św. Marka. Jezus i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: "Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie". Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.
Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: "O czym to rozmawialiście w drodze?" Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.
On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: "Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich".
Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: "Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał".

 

Tak w relacjach małżeńskich, jak i w zakonie oraz w relacjach zawodowych doświadczamy pokusy władzy.


Dosadniej na ten temat mówi Jezus w Ewangelii wg św. Mateusza:

„A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was.
Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą.
A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym,
na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu".(Mt 20,24-28).

Oto różne pokusy władzy.

1. Pokusa dominacji.


Polega na dawaniu odczucia innym: „ kto tu rządzi!”
W małżeństwie powyższa pokusa może dotyczyć:
- decydowania w różnych sprawach rodzinnych,
- w wydawaniu pieniędzy,
- podnoszenia głosu i wulgarnymi słowami dania odczuć „kto tu ma racje”,
- nie pozwoleniu mężowi bycia głową rodziny,
- podporządkowanie sobie współmałżonka.

 

2.W rodzinie pokusa władzy może przejawiać się w walce o dominację nad dziećmi.Nadopiekuńcza matka w stosunku do syna, czy córki potrafi całkowicie wyeliminować swojego męża z oddziaływania wychowawczego na dzieci..

 

3. Pokusa ta może wyrażać się przez mobbing: domowym, zakonnym, czy w miejscach pracy.

Przypomnę, na czym polega mobbing.
Zgodnie z definicją zawartą w Kodeksie pracy mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegająca na:


- uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika,
- wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej,
- powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika,
- izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.

 

Zobaczmy więc czy i w naszych domach, wspólnotach zakonnych i w zakładach pracy my chrześcijanie tak się nie zachowujemy w stosunku do siebie, nękając się wzajemnie przez: upokarzanie, mściwość, poniżanie, ośmieszanie i izolowanie, aż do wyłączenia ze wspólnoty.

 

4.Jest jeszcze pokusa inteligentnego zawładnięcia drugim człowiekiem.


Polega ona na uzależnieniu drugiej osoby od siebie, czy podporządkowaniu jej metodą „ogłaskiwania” przez kupowanie drogich rzeczy.
W firmach szef swoim podwładnym daje np. za darmo telefony komórkowe, samochody służbowe pod jednym warunkiem, że muszą być te osoby „non stop” do jego dyspozycji nawet w nocy czy w niedzielę.

 

5. Na końcu zwracam uwagę na pokusę „chęci odwetu”, czyli „ząb za ząb”.


Potrzeba nieraz wielkiej walki duchowej z własnym: gniewem, emocjami, złością i nienawiścią, aby mocą Ducha Świętego przez przebaczenie i błogosławienie osób, które mnie zraniły pokonać powyższą pokusę.

 

Jezus do nas wszystkich mówi dzisiaj jasno: „NIE TAK BĘDZIE MIĘDZY WAMI”.
"Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich".

Mądry człowiek idzie zawsze na końcu, aby słabszym pomagać.

 

Zasada solidarności, współodpowiedzialności i pomocniczości przez wzajemne okazywanie sobie wsparcia jest najlepszym lekarstwem na pokusę władzy.

 

Modlitwa: Panie Jezu, Ty nie przyszedłeś na ten świat, aby Ci służono, ale aby służyć i dać swoje życia na okup za wielu. Niech Duch wzajemnej miłości pomoże nam we wspólnotach pokonać demona władzy, pychy i chęci dominacji. Amen!

Dorota
Dorota Lut 22 '17, 17:05
Całkowite oddanie...ks. Daniel Glibowski

 

Najmilsi: Starszych, którzy są wśród was, proszę ja, również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada. Kiedy zaś objawi się Najwyższy Pasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały. 1 P 5, 1-4

 

Św. Piotr, który zna już swoją małość oraz wielkie brzemię przewodzenia Kościołem na ziemi, prosi starszych, aby z całym oddaniem przewodzili w wierze i miłości tym, których Bóg będzie stawiał na ich drodze.

Poczuj się odbiorcą tych słów. One dotyczą nie tylko kapłanów, rodziców i wychowawców. Obok Ciebie zawsze znajdzie się ktoś młodszy wiekiem lub wiarą, kto będzie potrzebował żywego przykładu. Podejmij to wyzwanie, a otrzymasz od Boga wspaniałą zapłatę. Postaraj się być chrześcijaninem, który pod każdym względem jest całkowicie oddany Chrystusowi i Jego Ewangelii. Żyj według Bożej woli i nie lękaj się żadnych przeciwności. One są wpisane w Twoje życie. Dzięki nim Twoja wiara będzie jeszcze większa. Nie zapominaj, że Pan zawsze będzie z Tobą. On nie zostawia swoich uczniów.

 

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Ps 23, 4

 

O takiej ciemnej dolinie i heroizmie wiary opowiada najnowszy film pt. ,,Milczenie”, który właśnie jest na ekranach kin. To najnowsze dzieło słynnego Martina Scorsese. Gorąco polecam!


Panie, uczyń mnie żywym przykładem Twojej miłości do ludzi. Daj mi siłę i odwagę, abym nie lękał się żadnych przeciwności.

 

Czym jest dla nas Kościół Katolicki. ...ks. Roman Chyliński

 

Mt 16, 13-19


Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?"
A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków".
Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?"
Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego".
Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr - Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".

 

Kościół Katolicki jako jedyny zachował sukcesję apostolską. Dlatego w wyznaniu wiary mówimy: wierzę w jeden Kościół. I tylko Kościół Katolicki jest święty, powszechny i apostolski.

 

Zbory protestanckie, nie tylko przez brak własnej doktryny teologicznej, ale przede wszystkim przez odejście od słów Jezusa z 19 rodz. Ewangelii wg św. Mateusza „o nierozerwalności małżeństwa” odchodzą już całkowicie od myśli chrześcijańskiej.

 

Stad atak mediów został skierowany już tylko na Kościół Katolicki. Jest to ostatni bastion wierny Chrystusowi.

 

Chociaż i na naszym katolickim podwórku widzimy duże wyłomy w Episkopacie niemieckim i nie tylko, to jednak moc Ducha Świętego w osobie Piotra naszych czasów z scala Kościół.

 

Św. Jan Paweł II w encyklice „Eccliesia de Eucharistia” napisał, że Kościół żyje Eucharystią. W niej to następuje szczytowa chwila konsekracji, przeistoczenia chleba i wina w Przenajświętsze Ciało i Krew Jezusa. Wówczas za każdym razem upamiętniane jest wydarzenie na Golgocie , gdzie szatan został pokonany.
Dlatego Szatan najbardziej nienawidzi Eucharystii.

 

Chciałoby się tu powiedzieć za św. Janem Pawłem II, oby każde małżeństwo, każda rodzina, każdy chrześcijanin i każdy kapłan żyli Eucharystią!

 

Teraz już wiemy dlaczego duch (demon) tego czasu dąży w jednym kierunku: znienawidzić Kościół, znienawidzić Eucharystię i znienawidzić kapłaństwo.

 

Bardzo skuteczne są w tym w rozmontowywaniu Kościoła od wewnątrz media głównego nurtu .

 

Stąd dzisiejsze święto, aby przez wspomnienie KATEDRY ŚW. PIOTRA, APOSTOŁA umocnić posługę apostolską papieża oraz naukę Kościoła stojącą na straży Ewangelii.

 

Czyż właśnie „hic et nunc” – „tu i teraz” nasz papież Franciszek nie potrzebuje największego wsparcia i szturmu do Nieba?

 

Trzymajmy się, więc Kościoła, ukochajmy Eucharystię i módlmy się za kapłanów bo tylko tę „warownię Bożą” bramy piekielne zlaicyzowanego świata i terroru relatywizmu nie mogą przemóc!

 

Kim jest dla mnie Jezus?..ks. Krystian Malec

To pytanie jest tak oklepane, że może zalatywać banałem, a nawet denerwować. Słyszałem je już tyle razy, że nie potrafię tego zliczyć. Pewnie Ty też. Ale jakby na złość, jakby na przekór nam, naszemu znudzeniu i przyzwyczajeniu, Bóg daje nam słowo, z którego na kilometr widać, że trzeba będzie znowu je sobie zadać, bo skoro Jezus pyta o to uczniów, to także nas.

 

Kiedy i gdzie Rabbi postanowił dowiedzieć się, jakie mają o Nim zdanie ludzie i apostołowie (jakby tego nie wiedział)? Dzieje się to w okolicach Cezarei Filipowej, czyli na północy, niedaleko granic Ziemi Świętej. Myślę, że ten szczegół nie powinien umknąć naszej uwadze. Spróbujmy przeczytać tę Ewangelię w kluczu przekraczania granic.

 

Zauważmy, że najpierw Nauczyciel pyta swoich przyjaciół – nie waham się nazywać ich w ten sposób – o to, co ludzie mówią na Jego temat? Moglibyśmy powiedzieć, że robi sondę, ankietę. I patrząc na wyniki, które prezentują apostołowie, wydają się być one w miarę satysfakcjonujące, bo ich Mistrz jest stawiany na równi z tak wielkimi, poważanymi i szanowanymi postaciami jak Jan Chrzciciel, Eliasz, Jeremiasz czy któryś z proroków. Gdyby ktoś mnie postawił w tak doborowym gronie, z pewnością moja twarz zalałaby się rumieńcem zażenowania, no bo gdzie mi do nich? Ale Jezusowi ta odpowiedź nie wystarcza. To, co mówili ludzie, było ważne, ale przecież nikomu innemu tak jak im, czyli Dwunastu, nie było dane przebywać z Nim codziennie. Czy są w stanie wykrzesać z siebie coś więcej niż powtarzane przez tłumy opinie? „A wy za kogo Mnie uważacie?” – pyta wprost, nie zostawiając możliwości na odpowiedzi lawirujące i pokrętne. To pytanie musiało spaść na nich jak grom z jasnego nieba, bo przecież nie zostało zanotowane w Ewangelii, we wcześniejszych wersetach, że Jezus zapowiedział swoim uczniom sprawdzian, który ich niedługo czeka. Nie dał im czasu na przygotowanie. To było jak niezapowiedziana kartkówka, którą można zdać tylko wtedy, gdy jest się pilnym i systematycznym na co dzień uczniem, a nie tylko wtedy, gdy nauczyciel zapowie egzamin. I w tym momencie ujawniło się, kto jest prymusem w szkole Jezusa, bo odpowiedź pada z ust Szymona Piotra: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. W tym momencie człowiek, który większość życia spędził na łowieniu ryb, soleniu i przyrządzaniu ich na handel, który znał się łataniu sieci i naprawianiu łodzi, przekracza granicę, której nie pokonały najbardziej tęgie, pobożne i uczone umysły Izraela. W kimś, kto do niedawna znany był przede wszystkim z robienia krzeseł, stołków czy pługów, zobaczył oczekiwanego Mesjasza, Bożego Pomazańca, Syna Bożego. Tym jednym zdaniem rybak z Betsaidy popchnął ludzkość bardziej niż ktokolwiek inny przed nim do tej pory, bo zrozumiał, że na jego oczach dzieją się rzeczy niezwykłe, przekraczające ludzki umysł i wybiegające daleko poza sferę najbardziej zuchwałych marzeń. Przed nim i jego towarzyszami stał Baranek Boży, który przyszedł, aby zbawić świat.

 

Ale czy moje stwierdzenie, że Szymon okazał się prymusem, nie jest krzywdzące dla innych? Czy nie poniżyłem w tej chwili wiary i mądrości pozostałych apostołów? Czy nie poniosło mnie za bardzo? Spójrz na tekst Ewangelii, a zobaczysz w jaki sposób jest nazwany w tym fragmencie brat Andrzeja. Św. Mateusz mówi, że na zadane przez Jezusa pytanie odpowiada Szymon Piotr. Nie Szymon, nie Piotr, ale Szymon Piotr. Pierwsze z imion nosił od dziecka i nadali mu je jego rodzice, natomiast drugie otrzymał od Mistrza. Szymon Piotr przemawia w tym momencie jako głowa kolegium apostołów, jak primus inter pares – pierwszy między równymi, pierwszy papież. On jest wyrazicielem ich myśli i przekonań. Nie mówi: „Mi się wydaje, że jesteś Mesjaszem, Synem Bożym”. Nie dopowiada, jak to my nieraz czynimy: „ale to jest tylko moje zdanie, nie chcę mówić za innych”. Wręcz przeciwnie, przemawia jako ich lider, przywódca.

 

Tam, pod Cezaerą Filipową nie tylko Jezus usłyszał, kim jest według Szymona Piotra i towarzyszy, ale także jednoznacznie określona została tożsamość i przyszłość syna Jony. Od tej chwili ma on stać się skałą. Nie byle jakim kamykiem, który można odkopnąć czy przesunąć niewielkim nakładem sił, ale nieporuszalną skałą, mocno zakorzenioną w ziemi. Gdy stanąłem w miejscu, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia, otworzyłem usta ze zdumienia, ponieważ jest tam ogromna, czerwonawa skała. Jest tak wielka i monumentalna, że nie sposób objąć jej wzrokiem. Sądzę, że ten obraz towarzyszył Piotrowi po kres jego dni. Tamtej skały nic i nikt nie byłby w stanie poruszyć w tamtych czasach. I taką opoką miał się stać i stał się rybak z Betsaidy.

 

Nie będę zachęcał Ciebie i siebie tylko do odpowiedzenia sobie na pytanie: kim jest dla mnie Jezus? Ale poproszę Cię o coś innego. Wsłuchując się w słowa, które wypowiedział do Piotra, definiując go na nowo, zapytaj siebie: co jest moją tożsamością? Czy wierzę, że tak jak Piotra, mnie także Bóg może zmienić? Czy może bardziej wierzę w swoje ograniczenia niż w Jego moc? Jak reaguję, gdy ktoś zapyta mnie o relację z Nim? Co robię, gdy ktoś rozpocznie w moim towarzystwie rozmowę na temat Boga, wiary, Kościoła, modlitwy? Czy mam wyrobione własne zdanie, czy też może powtarzam to, co mówią inni albo dostosowuję swoje zachowanie do otoczenia, w którym aktualnie przebywam?

 

Piotr pod Cezareą Filipową nie tylko przekroczył granicę poznania Jezusa, ale sam został zaproszony do przekraczania siebie, do uwierzenia, że na nim: słabym, impulsywnym, prostym rybaku galilejskim sam Bóg zechce zbudować wspólnotę trwającą po kres czasów.

 

Konkret na dzisiaj: powiem Jezusowi o swoich ograniczeniach i lękach, prosząc jednocześnie o odwagę do pokonania ich.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Dorota
Dorota Lut 23 '17, 17:22
Nie mylmy Boga z bozią ...ks. Krystian Malec

 

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze.
Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.
Bo każdy ogniem będzie posolony.
Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą”. (Mk 9,41-50)

 

Z czym kojarzy Ci się słowo gehenna? Słownik Języka Polskiego PWN tak podaje: gehenna – 1. ciężkie przejścia, wielkie cierpienie psychiczne lub fizyczne 2. dawniej piekło.

To słowo funkcjonuje w naszym języku od dawna, ale nie wiem, czy wiesz skąd się wzięło i dlaczego mówię o nim, skoro nie pojawia się w tekście rozważanej przez nas dzisiaj Ewangelii? Owszem, nie pojawia się, ale w polskim tłumaczeniu, natomiast grecki oryginał „piekło”, o którym czytamy nazywa  γέεννα (geenna), co odpowiada hebrajskim słowom Ge Hinnom. Gdy dowiemy się czym była dolina Gehenny lepiej zrozumiemy słowa dzisiejszej Ewangelii i być może doznamy wstrząsu…

 

Dolina Gehenny była jedną z naturalnych granic starożytnej, położonej na wzgórzu Jerozolimy i z całą pewnością przez wieki nie kojarzyła się źle. Sytuacja uległa zmianie, gdy na tronie w Świętym Mieście zasiadł Achaz, rządzący w latach 741–726 przed Chr. J. Bright stwierdza, że jego panowanie było „jednym z najgorszych okresów odszczepieństwa, jaki kiedykolwiek w Judzie przeżyto”. Właśnie on w Dolinie Gehenny nie tylko ustanowił kult ognia i nakazał składać ofiary z małych dzieci, ale sam w nim uczestniczył. Czytamy o tym m.in. w 2Krn 28,3 On to składał ofiary kadzielne w Dolinie Synów Hinnoma i przeprowadził swego syna przez ogień – na modłę ohydnych grzechów pogan, których Pan wypędził przed Izraelitami. „Przeprowadzić syna przez ogień”, znaczy tyle, co złożyć go w całopalnej ofierze pogańskiemu bożkowi. Następca Achaza na tronie, dobry i bogobojny król Ezechiasz, rządzący w latach 726 – 697  przed Chr. zakazał tego typu praktyk i przeprowadził słynną reformę religijną, oczyszczającą kult z pogańskich naleciałości. Niestety jego następca – Manasses (697 – 642 r. przed Chr.) wrócił do bałwochwalczych zwyczajów. Od tamtych wydarzeń dolina Hinnomu stała się synonimem jednego z największych odejść od Boga w dziejach narodu wybranego. Kolejny z wielkich reformatorów religijnych – Jozjasz (639 – 608 r. przed Chr.) wprost nazwał to miejsce nieczystym i następnie splugawił Palenisko-Zgrozę w Dolinie Synów Hinnoma, aby już nikt odtąd nie przeprowadzał swego syna lub swojej córki przez ogień na cześć Molocha (2Krl 23,10). Dolina Gehenny stała się miejscem odosobnionym, odseparowanym od ludzi, w którym spalano odpady i nieczystości z całego miasta. Jak nietrudno się domyślić był to teren odrażający, powodujący mdłości, w którym robactwo żywiło się spalonymi śmieciami i nieustannie unosił się stamtąd duszący i cuchnący dym. Dlatego Jezus mówi o robakach i ogniu. Tym samym nawiązuje do ostatnich słów księgi proroka Izajasza:

 

A gdy wyjdą, ujrzą trupy ludzi, 
którzy się zbuntowali przeciwko Mnie:
bo robak ich nie zginie,
i nie zagaśnie ich ogień,
i będą oni odrazą
dla wszelkiej istoty żyjącej. (Iz 66,24)

 

Gehenna była i ciągle jest symbolem piekła. Dla Żydów, ale także dla nas, ten obraz powinien być wielką przestrogą przed tym, co może stać się z nami po śmierci, jeśli nie będziemy żyć według Bożych praw, a grzech stanie się cichym i chcianym-niechcianym kompanem naszej codzienności.

 

Ktoś może powiedzieć, że teraz straszę piekłem. Nie ja to robię, ale – Jezus. To są Jego słowa, które ja jedynie komentuję i staram się rozjaśnić. Coraz częściej w Kościele (nie tylko na zachodzie Europy) można spotkać się z opinią, że nie powinno się wspominać o tak przykrych rzeczach jak: kara, sąd, piekło, potępienie. Coraz więcej ludzi wierzących nie chce przyjmować do swojej świadomości, że za złe czyny i bezbożne życie grozi wieczna kara, która będzie konsekwencją ich wyborów. Mówią wtedy o miłosierdziu, które na pewno ich obroni i nie ma potrzeby zbytnio się przejmować i psuć sobie humor. Nie zapominajmy, że można grzeszyć zuchwale, to znaczy robić co się żywnie podoba, bo Bóg przecież tak bardzo mnie kocha, że na pewno nie wyśle mnie do piekła. Nie muszę się także spieszyć z nawróceniem, a nawet jakbym nie zdążył, to i tak będzie dobrze. Po części te osoby mają rację, bo Bóg nie wyśle nikogo do piekła. To sami ludzie tam się kierują, powielając kolejne grzeszne wybory, odciągając spowiedź i pokutę i lekceważąc Boże przykazania.

 

Dzisiejszy fragment Ewangelii powinien zmrozić mi krew w żyłach i zmusić do poważnej refleksji nad sytuacją, w której obecnie się znajduję. Jeśli tak się nie stało, to widzę dwie opcje. Słowo mnie nie „ruszyło”, bo nie muszę się niczego bać, ponieważ moje życie jest przylgnięciem do Boga i kieruję się zasadami, które On dał, a z grzechem walczę biegnąc do spowiedzi. Druga możliwość jest znacznie bardziej przygnębiająca. Jeśli czytając ten passus, nawet na chwilę moje serce nie wzdrygnęło się, a sumienie nie odezwało, to oznacza – ni mniej, ni więcej – że nie jest ze mną dobrze, bo przestałem przyjmować słowo Boże w całości, a zacząłem wybierać tylko to, co mi pasuje. Zamiast Bogu zacząłem kłaniać się jakiemuś bożkowi, który przytakuje na wszystko, co robię i nie stawia żadnych wymagań, żeby mnie zbytnio nie stresować. Nie tędy droga.

 

Jeśli dzisiaj, czytając te słowa trwasz w grzechu ciężkim, to Bóg woła i prosi: przyjdź do mnie, do spowiedzi. Nie czekaj. Nie odwlekaj. Nie pudruj zła. Nie naciągaj moich przykazań do siebie. Nie wybieraj tylko tego, co Ci odpowiada.  Nie marnuj życia! Ja czekam z miłosierdziem, ale nie „wcisnę” Ci go na siłę. To Ty musisz chcieć po nie sięgnąć i jeśli trzeba, wejść na drogę pokuty. Wielki Post za parę dni…

 

Konkret na dzisiaj: pomyślę, jak reaguję, gdy słyszę słowa odsłaniające prawdę o moim grzechu? Czy umiem je przyjąć z pokorą i podjąć pokutę czy raczej staram się za wszelką cenę usprawiedliwić bez skorzystania z sakramentu spowiedzi?

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

Nasze ręce, nogi i wzrok należą do Chrystusa...ks. Roman Chyliński

 

1. "Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

 

Jak ważna jest intencja tego co czynimy: „ze względu na Chrystusa”. Jeżeli w tym duchu otwieramy drzwi swojego domu i służymy gościnnością człowiekowi, Jezus zapewnia, że cieszyć będziemy się Jego szczególnym błogosławieństwem i nagrodą w niebie.

 

Tak samo jest w stosunku co do ludzi, szczególnie kapłanów ale nie tylko, którzy oddają się Ewangelizacji i podejmują swoją posługę w misji Kościoła. Jeżeli tym ludziom okażemy wsparcia „nie utracimy swojej nagrody”.

 

2. „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze”.

 

Natomiast Jezus przestrzega nas przed ciężką karą za świadome odwodzenie ludzi od Niego i nakłanianie ich do grzechu.
Jest to tzw. grzech cudzy.
Jeżeli uświadomimy sobie, że niechcący lub z różnych innych powodów moglibyśmy być powodem do grzechu naszego bliźniego, to stawajmy w prawdzie i przepraszajmy za naszą złą postawę.

 

3.„Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony”.

 

Grzeszyć ręką?


W handlu – przez nieuczciwość na wadze, w podliczeniu zakupionego towaru, w złym wydaniu pieniędzy.
Ręką można kogoś znieważyć. Dorosła córka kiedyś widziała, jak jej matka zrobiła gest ręką na zasadzie „wynocha mi z domu”. Poczuła się tym bardzo dotknięta.
Ten gest znieważenia może uczynić pracodawca względem pracownika, a nawet ojciec wobec dziecka, który mu przeszkadza.
Nie poniżajmy się wzajemnie różnymi gestami rąk, to bardzo boli.

 

Gestem ręki mamy wyrażać miłość i jedność przez jej podanie na znak zgody i pojednania.

 

4. „I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła”.

 

„Grzeszyć nogą”.


Dokąd nas prowadzą nasze nogi?
Św. Paweł powie:”… a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju”.(Ef 6,15).
Czy nasze nogi są na służbie niesienia pokoju?
Zastanów się za nim do kogoś pójdziesz, co chcesz mu przekazać, czym chcesz go obdarzyć.
Uważaj na plotkowanie, obmawianie i mówienie źle o innych. Jak masz tak robić, to lepiej nie idź.

 

5. „Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie”.

„Grzeszyć wzrokiem”.


Powiększone źrenice i charakterystyczne spojrzenie mogą wyrażać: gniew, złość, pogardę, niechęć i lekceważenie drugim człowiekiem.


Sposób patrzenia na kobietę u mężczyzn, a i odwrotnie może wyrażać pożądliwość i traktowanie drugiej osoby jako rzecz nad ,którą chcę zawładnąć, uczynić swoją własnością.

 

Nie patrz więc nigdy złym wzrokiem na człowieka, możesz go tym wzrokiem przekląć!

 

Wzrokiem masz okazywać miłość i szacunek człowiekowi.

 

6. "Bo każdy ogniem będzie posolony."

Posolony oznacza oczyszczony.

 

Św. s. Faustyna powiedziała w Dzienniczku, że miłość względem siebie wyrażamy gestem i wzrokiem.

 

Gest i wzrok wyraża to co pielęgnujemy w sercu. Solą dla serca jest Ewangelia. Nic tak nie oczyszcza nas jak żywe słowo Chrystusa.

 

"Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą" - mówi do nas dzisiaj Jezus.

 

Prośmy codziennie o sól miłosierdzia Bożego dla nas.


Niech Pan uczyni:
- nasze ręce pełne dobrych uczynków,
- nogi idące jednać ludzi i wprowadzać pokój miedzy nimi,
- a nasz wzrok oczyszczony z pożądliwości, pełen ciepła i szacunku względem bliźniego. Amen!

 

Nie zwlekaj z nawróceniem...ks. Daniel Glibowski

 

Nie polegaj na swych bogactwach i nie mów: «Jestem samowystarczalny». Nie daj się uwieść żądzom i sile, by iść za zachciankami swego serca. Nie odwlekaj nawrócenia do Pana ani nie odkładaj z dnia na dzień; nagle bowiem gniew Jego przyjdzie i zginiesz w czasie odpłaty. Syr 5, 1-2. 7

 

Czy należysz do ludzi, którzy odkładają prawdziwe nawrócenie na koniec życia? Jeśli nie zaliczasz się do grona takich osób, to z pewnością znasz wielu ludzi, którzy żyją beztrosko, a Pana Boga odstawili na dalszy plan i myślą, że w swoim czasie zdążą wrócić do Stwórcy. Niektórzy zdają się wykorzystywać cierpliwość Pana do ostatnich granic (o ile one istnieją). Życie beztroskie może być przyjemne przez wiele lat, ale nie na dłuższą metę. W takim stanie prędzej, czy później przyjdzie prawdziwy głód serca, którego nie zaspokoi się marnościami.

Oby takie osoby obudziły się w odpowiednim czasie. Nie życzę sobie i nikomu na świecie, aby umrzeć niespodziewanie z sercem zapchanym rzeczami tego świata i przywiązanym do wszystkich ludzi, tylko nie do Boga.


Drogi Bracie/Siostro poproś Jezusa już dzisiaj o wewnętrzne oderwanie się od spraw tego świata. Przylgnij całym sercem do Boga i z Nim wykonuj wszystkie obowiązki. Gwarantuje Ci, że takie życie jest o wiele atrakcyjniejsze od mazania się błotem tego świata.

 

Szczęśliwy człowiek, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie zasiada w gronie szyderców, lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie i rozmyśla nad nim dniem i nocą. On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie. Liście jego nie więdną, a wszystko, co czyni, jest udane. Co innego grzesznicy: są jak plewa, którą wiatr rozmiata. Ps 1, 1-4

 

Panie, dziękuję za Twoją łaskę, dzięki której czuję się, jak to drzewo nad płynącą wodą. Przy Tobie cały czas wzrastam i nie lękam się świata. Prowadź mnie do coraz głębszego nawrócenia i przylgnięcia do Ciebie.

 

Dorota
Dorota Lut 24 '17, 11:22

Strzeżmy nierozerwalności małżeństwa!...ks. Roman Chyliński

 

Mk 10, 2-12

Faryzeusze przystąpili do Jezusa i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając zapytał ich: "Co wam nakazał Mojżesz?"
Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich, jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela".
W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala żonę swoją, i bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści owego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo".

 

Kościół katolicki stoi na straży nierozerwalności małżeństwa. Ten 10 rozdział Ewangelii wg św. Marka jest czymś bardzo kluczowym w doktrynie nauczania Kościoła.

 

Zbory protestanckie, niestety odeszły od wierności Ewangelii i pozwoliły na rozerwalność, czytaj na rozwiązłość w małżeństwie. Wystarczy popatrzeć na „youtube” film pt: „Postęp po Szwedzku”, aby zobaczyć, jak to odejście od wierności Słowa Bożego protestantów, wpłynęło demoralizująco również na struktury hierarchiczne tych Zborów.

 

Dlatego lewackie mass media już nie atakują żadnego odłamu protestanckiego, bo już gorzej tam być nie może. Faktycznie, w dużej mierze Zbory protestanckie przestały już być Zborami chrześcijańskimi!!!

 

To samo działo się za czasów Jezusa. Żydzi, a później Judaizm, który powstał za czasów Ezdrasza i Nehemiasza (V w. p.n.Ch.) po niewoli Babilońskiej pozwalał na rozerwalność małżeństwa.

 

Jezus musiał przypomnieć Żydom Księgę Rodzaju: „„Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich, jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem». A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”.

 

Jezus, jako nowy Prawodawca nazwie po imieniu grzech cudzołóstwa: „A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę, chyba w wypadku nierządu, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”.

 

Zadajmy , więc sobie parę pytań:


- Jak kształtować dzisiaj mentalność współczesnej młodzieży, która już w większości ma za sobą dramatyczne doświadczenie rozwodów swoich rodziców?
- Jak im powiedzieć, że w życiu są jednak decyzje nieodwołalne i taką decyzją jest właśnie małżeństwo?
- Jak pomóc młodym ludziom przygotować się odpowiedzialnie do małżeństwa, kiedy anty moralna kultura „Gender” popierana przez lewackie media lansuje model „singla”, luzacko podchodzącego i seksualnie li tylko nastawionego na relacje z drugim człowiekiem?
- Jaką postawę mają przyjąć ojciec i matka kiedy ich syn czy córka chce „na tzw. próbę” zamieszkać z partnerem w jednym domu?

 

Niestety i wy rodzice i Kościół jesteśmy często bezradni wobec tych nowych wyzwań zagubionego człowieka XXI wieku. Jedno jest pewne, nie pozwólmy sobie wmówić małżeństwa „na próbę” czy dla „sprawdzenia sprawności seksualnej”.

 

Od początku, jak zaistniał człowiek, małżeństwo było i jest ze swej natury jedno i nierozerwalne!

 

Stójmy, więc na straży tej świadomości i tak kształtujmy własne dzieci w ich dorosłym wieku.

 

Nikt nie mówi o odrzuceniu syna czy córki, kiedy na początku swojego dorosłego życia zaczynają myśleć i czynić inaczej, to znaczy szukają sobie żony i mężów „ na próbę”. Ale nie bądźmy też za bardzo wspaniałomyślni, szukając im mieszkania lub udostępniając własne.

 

Gdyby ojciec rodziny postawił jasno sprawę: synu jesteś dorosły, ale mieszkanie i utrzymanie muszą być za własne zapracowane twoje pieniądze, to nie wiem czy wielu młodo-dorosłych mężczyzn zgodziłoby się na „życie na próbę”.

 

Rodzice też się pogubili w tych nowych wyzwaniach współczesnego świata. Są ojcowie „zatroskani”, którzy swoim córkom kupują prezerwatywy na wakacje „w razie czego”, podobnie postępują bardziej nowoczesne mamy względem swoich synów.

 

Rodzice, znajdźcie czas dla swoich pociech kiedy mają 15,16 czy 17 lat i już wtedy rozmawiajcie z nimi o tym, czym jest małżeństwo i jak wielką odpowiedzialnością jest związanie się z kobietą ,czy mężczyzną na całe życie.

 

Jest w Polsce Ruch Czystych Serc, który pomaga młodym ludziom, przez odpowiednią katechezę oraz formację nad własną osobowością dojrzewać do sakramentu małżeństwa.

 

Są też kilkudniowe spotkania formacyjne dla narzeczonych z wyjazdem weekendowym.
Zachęcajmy młodych ludzi do formacji, rozmawiajmy z nimi o konsekwencjach nieprzemyślanych decyzji zamieszkania z partnerem, czy partnerką, które kończą się często pojawieniem się dziecka, a co gorsza aborcją.

 

Trzymajmy się, więc zdrowej nauki Kościoła!

 

Bo jak mówi św. Paweł:

„Jak więc przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie: zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności. Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. (Kol 3,7-8).

Amen!

 

Przyjaźń, która wszystko przetrzyma...ks. Daniel Glibowski

 

Miła mowa przyciąga przyjaciół, a język uprzejmy miłe słowa. Żyjących z tobą w pokoju niech będzie wielu, ale doradców – jeden na tysiąc! Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, zdobądź go po próbie, a niezbyt szybko mu zaufaj! Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, nie pozostanie nim w dzień twego ucisku. Bywa przyjaciel, który przechodzi do nieprzyjaźni i wyjawia wasz spór na twoją hańbę. Bywa przyjaciel, ale tylko jako towarzysz stołu, nie pozostanie nim w dniu twego ucisku. W powodzeniu twoim będzie jak drugi ty, z domownikami twymi będzie w zażyłości. Jeśli zaś zostaniesz poniżony, stanie przeciw tobie i skryje się przed twym obliczem. Oddal się od swoich nieprzyjaciół, a miej się na baczności przed swymi przyjaciółmi. Wierny przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bogobojni. Syr 6, 5-16

 

Czy masz już prawdziwego przyjaciela? Czy możesz powiedzieć, że jesteś tym szczęśliwcem, który odnalazł prawdziwy skarb? Czy ta przyjaźń przetrwała wszystkie próby? A może zapytasz: gdzie i jak szukać? Ja zacząłbym od znalezienia najpewniejszego Przyjaciela, który nigdy nie zawiedzie. Oczywiście chodzi o Jezusa, który własną krwią przypieczętował swoją przyjaźń. Wiesz, gdzie możesz Go znaleźć. Codziennie otwieraj Jego Słowo. Po czym rozmawiaj z Nim tak, jak z przyjacielem. Mów Mu wszystko. W ciszy serca słuchaj natchnień, które będą pojawiać się. Proś o odwagę, aby iść za Jego radami. On pomoże Ci także w znalezieniu ziemskiego przyjaciela. Z Jego pomocą rozpoznasz osobę, przy której będziesz czuł się pewnie i bezpiecznie. Z Nim odnajdziesz prawdziwą bratnią duszę, z którą zaczniesz wzrastać ku świętości.

Już dzisiaj rozpocznij szukanie prawdziwego, Bożego przyjaciela i nie zapominaj, że ten najważniejszy Przyjaciel już jest przy Tobie i tylko czeka na Twoje pragnienie ożywienia tej relacji. Kilka dni temu zdumiało mnie jedno z objawień, w którym Jezus przekazał świętej kobiecie, że słowo PRAGNĘ wypowiedziane na krzyżu znaczyło: PRAGNĘ TWOJEJ MIŁOŚCI. Nagi Jezus żebrał o Twoją miłość. Zobacz tę scenę jeszcze raz i odnów swoją relację z najprawdziwszym Przyjacielem.

 

Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. J 15, 14-15

 

Przyjacielu, dziękuję!

Dorota
Dorota Lut 25 '17, 11:32

Błogosławieństwo i przekleństwo....ks. Roman Chyliński

 

Mk 10, 13-16
Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego.
A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego».
I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.

 

Listę przekleństw i ich skutków mamy umieszczoną w Księdze Powtórzonego Prawa w dwudziestym ósmym rozdziale. Warto się z nią zapoznać zanim pojawi się na naszym języku przekleństwo.

 

Przeklinać możemy rzeczy, ludzi i samych siebie.

 

Przeklinaniem ludzi możemy nazwać już używanie wulgaryzmów wypowiedzianych ze złością, czy z nienawiścią.
Klątwa związana jest ze złym życzeniem, które ma zaszkodzić drugiemu człowiekowi.
Klątwa i złorzeczenie to jest to samo.

 

Złorzeczyć znaczy źle życzyć, np. żeby ktoś nie zdał matury, żeby komuś nie udała się inwestycja, żeby ktoś zachorował.

 

Słowo ludzkie może być też nośnikiem zła wobec człowieka, kiedy dana osoba pielęgnuje w sobie: gniew, nienawiść, zazdrość, zawiść, chęć odwetu. Osoba taka może drugiemu człowiekowi szkodzić.

 

 

Pisze o tym św. Jakub:


„Tak samo język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie, bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu.
Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi!”(Jk 3,5-10).

 

Najczęściej przeklinają siebie najbliżsi: mąż żonę, żona męża, bracia siebie nawzajem, a także całe rodziny itd.

 

Kiedyś przyszedł do mnie mąż załamany sytuacją w domu, ponieważ odeszła od niego żona. Doszliśmy do jednej z ważnych przyczyn tej sytuacji. Otóż mąż przeklął swoją żonę, mówiąc do niej w złości spier… . Po dwóch miesiącach żona odeszła od niego.
A przecież mógł naprawić sytuację, przepraszając swoją żonę i odwołać powyższe przekleństwo mówiąc, że ją kocha.

 

Naukę Kościoła w KKK 2117 poucza nas: „ Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów."

 

Nauka Kościoła, więc jasno nam mówi, że przez przekleństwo, złorzeczeniem możemy zaszkodzić drugiemu człowiekowi.
Często przeklinamy siebie nawzajem niechcący, stąd należy podjąć praktykę odwoływania przekleństw.

 

Oto modlitwy, które mogą nam w tym pomóc:


Zerwanie złych więzi.
W imię Jezusa Chrystusa i w mocy Ducha Świętego odcinam wszelkie złe więzi, jakie mogłyby mnie łączyć z …… . Panie Jezu Chryste krwią swoją skrusz moc tych złych więzi. Amen!

 

Odwoływanie przekleństw


W imię Jezusa Chrystusa odwołuję wszelkie przekleństwa, klątwy, wróżby, czary, złorzeczenia i złe energie, odrzucenia, jakie wypowiedział nade mną (wymienić imiona tych osób) i jakie ja wypowiedziałem nad……. . Panie Jezu mocą swoją i potęgą krzyża złam moc tych przekleństw. Amen! A Krwią swoją skrusz ich moc nade mną. Amen!

 

Błogosławmy, więc żonę, która jest może dzisiaj nie do zniesienia.
Błogosławmy męża, który obrzucił mnie wulgaryzmem.
Błogosławmy dzieci nie zawsze grzeczne.
Błogosławmy nieakceptującego mnie szefa w drodze do pracy.
Błogosławmy tych, którzy nam urągają i złorzeczą, jak pisze św. Łukasz.
A nie odpowiadajmy na zło, złem

 

Błogosławieństwo ma moc przemieniania nas na lepsze i tych, których błogosławimy!
Bo nie może wychodzić z ust naszych i błogosławieństwo i przekleństwo. Amen!

 

Dziecięca ufność i prostota...ks. Daniel Glbowski

 

Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je. Mk 10, 13-16

Spróbuj odnaleźć się w powyższym obrazie. Przypomnij sobie dziecięcą miłość do Jezusa, którą miałeś podczas Pierwszej Komunii Świętej. Czy potrafisz jeszcze tak kochać? Co się stało z Twoją prostotą wiary i dziecięcym zaufaniem? Proś dzisiaj Jezusa o odnowienie w sobie takiej miłości. Przylgnij do Niego tak, jak małe dziecko. Przestań bać się świata i opinii dorosłych. Zatrzymaj się chociaż na chwilę i nabierz dystansu do przyziemnych spraw.

 

Pan stworzył człowieka z ziemi i znów kazał mu do niej wrócić. Dał ludziom dni pod liczbą i czas odpowiedni, dał im też władzę nad wszystkim, co jest na ziemi. Przyodział ich w moc podobną do swojej i uczynił ich na swój obraz. Dał im wolną wolę, język i oczy, uszy i serce zdolne do myślenia. Napełnił ich wiedzą i rozumem, o złu i dobru ich pouczył. Umieścił oko swoje w ich sercu, aby wielkość swoich dzieł im ukazać. Święte imię Jego wychwalać będą i wielkość Jego dzieł opowiadać. Przed Nim są zawsze ich drogi, nie skryją się przed Jego oczami. Syr 17, 1-3. 6-10. 15

 

Przez wiele lat Twoja wiara, nadzieja i miłość mogły pięknie wzrastać ku chwale Stwórcy. Nie wiem, jak było w Twoim przypadku, ale jeśli masz poczucie, że straciłeś wiele czasu na głupoty, to dziękuj za to, że teraz czytasz ten wpis i możesz wrócić do pierwotnej miłości, która z pewnością jest w głębi Twojego serca. Jak ktoś mądrze powiedział: ,,życie, to nie jest bieg na 100 metrów, w którym słaby start przekreśla wynik. Życie to bieg długodystansowy, w którym każdy ma swoją metę. Ważne, żeby wreszcie ogarnąć się i biec w dobrą stronę.” Życzę Ci dużo siły w tym biegu. Jednocześnie jestem pewien, że nie zabraknie Ci łaski Stwórcy, któremu najbardziej zależy na Twojej wygranej.

 

Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom. Por. Mt 11, 25

 

Tato, dziękuję za codzienne wsparcie i prowadzenie mnie do Twojego Królestwa. Pomóż otworzyć oczy wszystkim dzieciom. Niech wrócą do Ciebie – jedynego słusznego celu i sensu istnienia.

 

Czy jestem taki jak On?...ks. Krystian Malec

 

Jeśli pamiętamy wczorajszy fragment Ewangelii mówiący o sprawie rozwodu, czyli czegoś, co dotyczy rodziny, to dzisiejsza perykopa również (poniekąd) dotyka tej rzeczywistości, bo przecież naturalnym środowiskiem, w którym powinno przychodzić na świat i rozwijać się dziecko, jest sakramentalny związek mężczyzny i kobiety.

 

To, co powiedzieliśmy wczoraj o statusie kobiet i nadrzędnej roli mężczyzn w ówczesnej kulturze, niejako dotykało także dzieci. Owszem, były otaczane opieką, troszczono się o ich właściwy rozwój i dbano, aby niczego im nie brakowało. Ponadto rodzice błogosławili je co szabat, a uczeni w Piśmie czynili to w Dzień Przebłagania, ale zbyt długie przebywanie z nimi uważano za stratę czasu.

Być może dlatego apostołowie, widząc swojego Mistrza otoczonego chmarą osesków, zabraniali im zbliżać się do Rabbiego. Może sądzili, że szkoda, aby marnował On swój czas na dzieci, bo mógłby go przeznaczyć na „większe dzieła”. Ale i tym razem dostali od swojego Przyjaciela cenną lekcję. Podobnie jak chciał przywrócić równość w patrzeniu na kobietę i mężczyznę, tak również nie lekceważył dzieci. Godności człowieka nie mierzy się latami. Co więcej powiedział, że do takich należy królestwo Bożei kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego. I tu znowu nasz Pan zrobił nam „psikusa”, ponieważ nie doprecyzował, na czym polega przyjmowanie Królestwa jak dziecko. A może wcale nie zagrał nam na nosie, ale w swojej mądrości pozostawił nam otwartą furtkę do rozmyślań, dumań i nowych myśli, ukierunkowujących nas jeszcze bardziej na Niebo. Nic tak nie rozwija intelektu jak solidne główkowanie. Gdyby wszystko powiedział, a ewangeliści wszystko zanotowali, to nie byłoby miejsca na fascynujące zgłębianie tajemnic słowa Bożego.

 

Żeby się zbytnio nie rozpisywać, to chciałbym powiedzieć tylko o jednym aspekcie „bycia jak dziecko”, który może rzucić pewne światło na słowa Jezusa. A będzie to coś, co przerabia każdy (a przynajmniej tak mi się wydaje) malec, więc będę się odwoływał do doświadczenia każdego z nas.

 

Co mam na myśli? Pomyśl, czy nie jest tak, że gdy tylko taki brzdąc pojawi się na świecie, to niemal od razu, z marszu, zaczyna się poszukiwanie podobieństw między nim a mamą, tatą, babcią, dziadkiem itd.?

 

– Nosek to ma po mamusi, ale podbródek po tatusiu, pulchne policzki jak wujek Staszek, a oczka jak babcia Adelcia, uszka odziedziczył po starszym bracie, a apetyt ma jak kuzyn Piotrek, no a to jaki jest humorzasty, to  po… teściowej. Oczywiście maleństwo nie ma pojęcia, że jest obiektem tak dociekliwych analiz – jakby je wymyślił sam sir Arthur Conan Doyle – i z czasem, gdy nieco albo już bardzo podrośnie, wiele z dawnych spostrzeżeń odejdzie w niepamięć.

 

Skoro tak łatwo doszukujemy się cech wyglądu i charakteru łączących nas z najbliższymi, to może właśnie także to miał na myśli Jezus, mówiąc, żebyśmy przyjęli Królestwo jak dzieci?

 

Jesteśmy stworzeni na obraz Boży, więc powinniśmy przyglądać się sobie i zastanawiać się, czy i ile mam cech, które łączą mnie z moim boskim Tatą? Czy inni, patrząc na mnie, na moje zachowania, decyzje, wybory, słuchając słów, które padają z moich ust mogą bez chwili zawahania powiedzieć: to jest wykapany Tata (ale nie ten ziemski, ale niebieski)? Czy staram się naśladować mojego Boga?

 

Każdy z nas uczył się od innych przez naśladowanie. Przyglądaliśmy się, co i jak robią inni, a potem zaczynaliśmy ich „papugować”. Tak było chociażby z mówieniem. Zaczynało się od gaworzenia, a potem zaczęły się pojawiać pierwsze, pewnie koślawo brzmiące i przekręcane – ku uciesze rodziny – słowa, aż opanowaliśmy sztukę mówienia.

Podobnie powinno być z naszą wiarą. Z tym, że proces uczenia się i naśladowania nie kończy się nigdy, bo wzorem jest Ktoś doskonały i nieogarniony. Jeśli tylko chcemy, to do końca naszych dni możemy się uczyć czegoś nowego i ubogacającego od naszego Taty w niebie. A żeby było nam łatwiej, to wysłał nam swojego Syna, bo kto widzi mnie, widzi i Ojca (J 14,9) – powiedział Jezus.

Konkret na dzisiaj: co imponuje Ci w Bogu? Nazwij to i zacznij Go w tym naśladować.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

 

Dorota
Dorota Lut 26 '17, 10:55
Nie daj się zwątpieniu...ks. Daniel Glibowski

 

 

Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». «Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie» – mówi Pan. Iz 49, 14-15

 

Ile razy dopuściłeś w swoim sercu myśl o tym, że Bóg zapomniał o Tobie? Jeśli zdarzyło Ci się to przynajmniej raz, to przypomnij sobie całą historię zbawienia. Zobacz oczyma wiary stworzenie świata, wszystkie przymierza i wreszcie ofiarę jaką złożył Bóg Ojciec z własnego Syna za Ciebie. Mam nadzieję, że po kilku takich obrazach przypomnisz sobie, że nikt nigdy nie darzył Cię równie wielką miłością i troskliwością.


Przeproś dzisiaj Boga za wszystkie chwile zwątpienia. Podziękuj za każdy dzień, który do dzisiaj przeżyłeś. Twoje życie jest wielkim i niepowtarzalnym darem. Postanów przeżywać je na większą chwałę Stwórcy. Nie martw się zbytnio o sprawy tego świata. Buduj Królestwo Boże, a wszystko będzie Ci dodane w swoim czasie. Nie lękaj się prób, które przyjdą. Twoje serce zjednoczone z Panem przetrwa wszystko;

 

Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Mt 6, 31-33

 

Ojcze, dziękuję za to, że byłeś przy mnie nawet wtedy, kiedy ja oddalałem się od Ciebie i Twoich przykazań. Dziękuję za to, że nigdy we mnie nie zwątpiłeś. Prowadź mnie swoją łaską, abym i ja nigdy nie zwątpił w Ciebie.

 

Jedynie w Bogu szukaj spokoju, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja. W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie, przed Nim wylejcie wasze serca. Ps 62, 6. 9

 

https://www.youtube.com/watch?v=JOpIBoZCIFM

 

Wszystkie swoje troski przerzuć na Boga, bo Jemu zależy na Tobie...ks. Krystian Malec

Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.
Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić; ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?
Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie o wiele pewniej was, małej wiary?
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przy odziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.
Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy”. (Mt 6,24-34)

 

Od pewnego czasu niedzielne fragmenty Ewangelii przenoszą nas na zielone zbocza, leżące tuż nad brzegiem Jeziora Galilejskiego i Góry Błogosławieństw. Przysłuchujemy się kolejnym częściom Kazania na Górze, dosyć długiego i raczej niemożliwego do szybkiego zapamiętania i odpowiedniego przemedytowania w krótkim czasie. Dzisiaj Kościół daje nam fragment, którego główne przesłanie jest takie: nie należy się zadręczać troskami dotyczącymi spraw materialnych, kruchych i przemijających, bo Bóg zapewni nam to, co najbardziej potrzebne. Przeanalizowanie tego passusu słowo po słowie byłoby z całą pewnością ucztą zarówno dla intelektu jak i ducha, ale my skupimy się dzisiaj, jak to już czyniliśmy nie raz i nie dwa, na jednym wersecie: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić; ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? (Mt 6,25)

 

Ten wiersz, ale myślę, że również cała dzisiejsza perykopa, przypominają nam istotną biblijną myśl, a mianowicie, że zbytnie zatroskanie o sprawy doczesne nie przystoi uczniom Pana. Przytoczmy sobie kilka argumentów z Pisma na dowód tego, że nie poniosła mnie fantazja:

 

Daremnym jest dla was 
wstawać przed świtem,
wysiadywać do późna –
dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko;
tyle daje On i we śnie tym, których miłuje
(Ps 127,2)

Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam bowiem powiedział: 
Nie opuszczę cię ani pozostawię. (Hbr 13,5)

Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. (1P 5,7)

W każdym z tych wersetów na czele z tym, który jest częścią dzisiejszej Ewangelii, Bóg przypomina nam, że wiara w Jego Opatrzność, czyli opiekę nad całym naszym życiem, więc także sferą materialną, jest jednym z jej fundamentów. Tak łatwo dajemy złapać się w pułapkę nieustannego troszczenia się o to ziemskie życie, co nie jest oczywiście złe, jeśli w tym nie przesadzamy, ale też na pewno nie jest najważniejsze.

Człowiek, który niemal bez przerwy skupia się na swoim stanie posiadania, nerwowo sprawdza stan konta, kilka razy dziennie zagląda do portfela, patrząc czy przypadkiem nic mu z niego nie ubyło albo przybyło, łatwo może stracić z oczu sprawy znacznie ważniejsze, w tym życie wieczne. Jeszcze żadna zmarła osoba nie zabrała ze sobą do grobu całego swojego majątku i nie umiała się nim cieszyć po śmierci. Niby jest to oczywiste, ale obserwacja rzeczywistości daje powody do myślenia, że nie wszyscy o tym pamiętają. Jeśli udaje nam się osiągnąć dystans, wobec tego, co mamy a czego nie mamy, stajemy się ludźmi wolnymi. Św. Jan Paweł II także nam o tym przypominał, m.in. w Manili w 1981 r.: „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi”.

 

Ten, kto przesadnie – podkreślam to słowo – skupia się na rzeczach materialnych, może stać się niewolnikiem własnych lęków i żyć w ciągłym przygnębieniu, bo przecież wiadomo, że „apetyt rośnie w miarę jedzenia” i zawsze będzie mu mało. Ale nie to jest najgorsze, że ktoś będzie chodził smutny, bo chciałby mieć więcej niż ma. Mówiąc o zamartwianiu się, Jezus używa czasownika μεριμνάω (merimnao), który ma bardzo szerokie pole znaczeniowe: martwić się czymś, dbać o coś, martwić się o kogoś, niepokoić się, być zaniepokojonym.

 

Na pierwszy rzut oka te możliwości tłumaczenia nie pokazują niebezpieczeństwa, ale jeśli przeanalizujemy całą dzisiejszą perykopę, w której pojawia się on trzykrotnie, to zobaczymy, że zatroskanie, o którym mówi nam Pan, może doprowadzić do braku wiary i stawiania sobie pełnych niepokoju pytań. Może sprawić, że jedzenie, picie i ubrania staną się bożkiem ważniejszym niż troska o zbawienie.

Rabbi zwraca uwagę swoim uczniom i słuchającym Go tłumom, a także nam, że skoro Bóg nas stworzył, czyli dał nam coś najcenniejszego – życie, to zapewni nam również to, co ma służyć podtrzymaniu go. Jeśli dał nam taki skarb, to czy nagle może stać się skąpy i nie zapewnić nam całej reszty? Rzecz jasna ta Ewangelia nie zachęca nas do nieróbstwa i siedzenia z założonymi rękami w oczekiwaniu na mannę z nieba. Przesłaniem tej perykopy jest uświadomienie nam, że mamy się zajmować tymi rzeczami, ale w sposób mądry i dojrzały, a nie chorobliwy. Rabini, do których należał także Jezus, uczyli, że człowiek powinien podchodzić do życia z rozwagą połączoną z pogodą ducha. Mówili także: „kto ma bochenek chleba w koszyku, a mówi: co będę jadł jutro? Jest człowiekiem małej wiary”.

 

Pomyśl, jak wygląda Twoja relacja do dóbr materialnych? Czy posiadanie więcej niż inni jest dla Ciebie wyznacznikiem wielkości i sukcesu? Jak traktujesz ludzi biednych? Co rodzi się w Twojej głowie, gdy widzisz żebraka? Umiesz w nim dostrzec człowieka, czy może wzdrygasz się na jego widok i traktujesz jak życiową niedojdę, która nie umiała sobie poradzić, więc zasługuje na wzgardę i odtrącenie?

 

Pamiętaj także o słowach, które w innym miejscu Biblii padły z ust Jezusa o nierozsądnym bogaczu, a mówią o każdym człowieku zbytnio angażującym swoje zdrowie, siły i talenty w pomnażanie i chronienie majątku: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem». (Łk 12,20-21)

 

Konkret na dzisiaj: podziel się tym, co masz: jedzeniem, piciem, pieniędzmi, ubraniem z kimś biednym.

 

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

 

O Bogu Ojcu i Jego miłości do nas....ks. Roman Chyliński

 

1. “Bóg jest miłością”, a“W miłości nie ma lęku”.
Czy tak jest w moim przypadku?


“Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości”.
Podstawą mojego zaufania i oddania się Bogu jako dziecko jest prawda o Ojcostwie Boga i o moim synostwie. Bóg jest moim Ojcem.“Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” powie św. Paweł. Wierzysz w to!

 

2. Mimo naszej niewierności Bóg zawsze pozostaje wierny swojemu stworzeniu.
Powie ci: "Pokochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość". Oto przesłanie Bożej miłości dla każdego z nas. Bóg tęskni za swoimi dziećmi.

 

3 .Powie św. Jan w swoim Liście:


"Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy."
Spójrz i doświadcz, jak bardzo jesteś kochany przez Boga.

 

4. Bóg zapewnia nas nieustannie o swojej miłości do nas. Stworzył nas po to, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego Boskim życiu. Zaproszenie nas do jedności z Bogiem to Boża inicjatywa. Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusa? Jedynie my sami przez grzech.

 

5. Bóg kocha mnie takiego, jakim jestem, nie dlatego, że jestem uczciwy lub dobry, lub dlatego, że ciężko pracuję dla Kościoła. On kocha mnie w mojej słabości, z moimi ranami, z moimi radościami i cierpieniami, z obciążeniami i smutkami. Kocha mnie z moimi zaletami i talentami, z moimi radościami i sukcesami. Kocha mnie całego. Bóg kocha mnie bardziej niż matka kocha swoje dziecko.

 

6. Prorok Ozeasz dzieli się z nami wzruszającą wizją miłości Ojca Niebieskiego:„Wziąłem cię w ramiona, uczyłem cię chodzić. Przytuliłem cię do mojego policzka i nakarmiłem cię” . W tym fragmencie mówi Bóg o sobie jak o matce karmiącej swoje niemowlę.
Spróbuj wyobrazić sobie teraz, jak Bóg otacza Cię swoimi kochającymi ramionami, ojcowskimi i macierzyńskimi. Właśnie ciebie!

 

7. A Izajasz doda:


"Ich niemowlęta będą noszone na rękach
i na kolanach będą pieszczone.
Jak kogo pociesza własna matka,
tak Ja was pocieszać będę;"(Iz 66,12-13).


Taki jest nasz Ojciec w niebie, weźmie nas na kolana, przytuli i pocieszy.

 

Czy czujesz się córką Ojca w niebie? Czy czujesz się Jego synem?

 

To proś Ojca, aby okazał ci tę swoją, niepojętą miłość. Amen!

Dorota
Dorota Lut 27 '17, 20:23
Jak można nie mieć nic i być bogatym?...ks. Glibowski

 

Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego». A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?» Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe». Mk 10, 21-27

Bóg złowił mnie kiedyś przez powyższą Ewangelię. Ja też nie chciałem zostawić swoich mniejszych i większych bogactw. Dzięki łasce wybrałem całkowite oddanie się na służbę Bogu. Dzisiaj po 15 latach od usłyszenia słów: idź, sprzedaj wszystko i pójdź za mną, słyszę jeszcze więcej.

Otóż jestem głęboko przekonany, że nie posiadam kompletnie nic. Oczywiście mam całe mnóstwo materialnych i to nawet wartościowych rzeczy. Jednak w mojej duszy czuję całkowitą wolność od tego wszystkiego. Mogę mieć to i mogę nie mieć. Wiem z całą pewnością, że Bóg zatroszczy się o każdą moją najważniejszą potrzebę. Zdaję sobie też sprawę z tego, że jeszcze nie raz poczuję jakiś niedostatek, aby zbliżyć się do Boga. Paradoksalnie mimo sytości już teraz mogę mówić, że nie mam nic. Jestem całkowicie nagi przed Bogiem. Do Niego należy wszystko to, co niby posiadam. Całym moim bogactwem jest relacja z Jezusem Chrystusem i nie potrzebuje nic więcej. Dziękuję dzisiaj Panu za tą wolność i bycie szczęśliwym.


Spróbuj stanąć dzisiaj w prawdzie przed Bogiem. W sposób duchowy oddaj Mu wszystko, co masz. Zapragnij prawdziwej wolności. Nie bój się ludzi, którzy będą chcieli pożyczyć coś od Ciebie. Dawaj hojnie i z miłością. Pytaj przy tym Boga, czy jest to zgodne z Jego wolą. Podziękuj dzisiaj Panu za talenty, którymi obdarował Cię i pozwolił nabywać rzeczy tego świata. Używaj ich na większą chwałę Boga, a nie dasz się zniewolić marnościom. Patrz często na Chrystusa, który mając wszystko stał się całkowicie nagi, aby oddać nam siebie bez reszty. Idź i czyń podobnie, a staniesz się najbogatszym człowiekiem na ziemi.

 

Jezus Chrystus, będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Por 2 Kor 8, 9

 

Panie, dziękuję za Twoje ubóstwo, którym ubogacasz cały świat. Proszę Cię o jeszcze większe oderwanie od rzeczy tego świata, abym mógł jeszcze bardziej oddać się Tobie i Twojej służbie.

Idzie o życie wieczne...ks. Roman Chyliński

„Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne”(Mk 10,17).

Dzisiaj, w Ewangelii jesteśmy świadkami pięknego i zbawczego dialogu miedzy Jezusem, a młodym człowiekiem.
Rzadko się zdarza, aby młody człowiek tak głęboko zastanawiał się nad swoim życiem.

 

Prawdopodobnie tym młodym człowiekiem jest sam Marek Ewangelista. Otrzymał on w swoim rodzinnym domu solidne wychowanie, o czym świadczy początek tego niesamowitego dialogu.

 

Jak wiemy, Jezus zapytał go, czy zachowuje przykazania Boże. I ta lekcja wypadła pozytywnie, bo młodzieniec od lat młodości przestrzegał prawo Boże.

 

Zauważmy, o które przykazania Jezus zapytał?


Otóż o te, które dotyczyły relacji między ludźmi, czyli o przykazania od IV do VIII: «Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę»".

 

Kiedy młodzieniec spodziewał się od Mistrza pochwały, padło z ust Jezusa już nie pytanie, ale rozkaz: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!"(Mk,10,21).

Posmutniał wówczas ów młodzieniec, ponieważ miał duże posiadłości.

 

Tu Jezus dotknął fundamentu moralnego naszego chrześcijaństwa, czyli trzech pierwszych przykazań: „Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną, ani na równi ze Mną”, „Nie będziesz brał imienia Bożego do czczych rzeczy”, Pamiętaj, aby dzień święty święcić”.

 

W naszym życiu chrześcijańskim czasami właśnie tego „jednego” nam brakuje, czyli właściwej relacji z Bogiem!

 

Owszem, chodzimy do Kościoła w niedzielę na Mszę św., mamy dobre relacje nawet z biskupami, czy proboszczami parafii, uchodzimy za dobrych katolików, „ALE”:
- kiedy prowadzimy swój własny biznes, tu już nie mam mowy o uczciwości tak wobec pracowników, jak i "Skarbówki"!


- mamy swój własny pogląd na nauczanie Kościoła i z wieloma sprawami się nie zgadzamy.
- mamy swój własny pogląd na nowocześniejsze wychowanie własnych dzieci niż naucza Kościół.
- mamy też swoje własne poglądy na współczesną moralność i styl życia.


Czyli, mamy swoich „IDOLI”.

 

Nazwijmy je po imieniu:


- Idolami u mężczyzn są: ich własny intelekt i pewność siebie, chciwość pieniędzy, samochód, sex, własny biznes, czasami żona, czy dzieci, dla kapłanów np. własna parafia.
- Idolami u kobiet mogą być: wygląd, kult ciała, ciuchy, pieniądze.

To są nasze „własne posiadłości”: moralne, finansowe, egzystencjalne, z których nie chcemy zrezygnować, a dla których poświęcamy najwięcej czasu.

Jezus podsumowuje ów trudny dialog z młodzieńcem słowami: „… jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność.
I powiedz, że tak nie jest, iż w dostatku nie pokładasz ufności!?

 

Odpowiesz mi. Proszę księdza przecież Bóg mi nie da pieniędzy, ja sam muszę dojść do wszystkiego!

 

A ja się pytam:


- Który z mężczyzn dostając pracę, dziękuję za to Bogu?
- Który z mężczyzn zakładając swój biznes chce to czynić uczciwie, mając świadomość, że tylko uczciwej pracy Bóg pobłogosławi?
- Czy kiedyś potrafiłeś z jakieś nieuczciwości zrezygnować, aby być prawym przed Bogiem?

 

Dlatego, jak mówi Jezus, chciwym i ufnym we własny dostatek tak trudno wejść do królestwa Bożego!

 

Pomyśl, Jezus, w dzisiejszej Ewangelii od ciebie „tu i teraz” wymaga, abyś z czegoś zrezygnował, aby być uczciwym wobec Niego!


Warto nad tym zastanowić się, bo idzie o życie wieczne!Amen!

Dorota
Dorota Lut 28 '17, 19:08
Uważaj na pychę...ks. Daniel Glibowski

 

Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi». Mk 10, 28-31

 

Powyższe słowa nie muszą odnosić się tylko do kapłanów i osób konsekrowanych. Można iść za Bogiem na maksa także w małżeństwie. Jest przecież mnóstwo wspólnot, w których osoby świeckie dają wspaniałe świadectwo poświęcenia się dla Ewangelii.

Prawdą jest, że ludzie oddani Bogu w każdym wymiarze swojego życia, otrzymują już stokroć więcej już tu na ziemi oraz później w niebie. Ten zysk jest w postaci nieopisanej, wewnętrznej radości oraz w wielu wspaniałych ludziach, których poznaje się na ewangelicznej drodze.


Niestety istnieje wielkie zagrożenie dla takich osób. Diabeł nie śpi i często idzie obok takich ludzi. On wbija ich w wielką pychę. Pozwala napawać się sukcesami duszpasterskimi oraz pięknymi nawróceniami, które dzieją się przez konkretną posługę. W pewnym momencie w kimś może zrodzić się poczucie, że to od niego wszystko zależy.

O takich właśnie osobach Jezus mówi dzisiaj, że będąc pierwszymi staną się ostatnimi. Niezwykle ważna jest codzienna modlitwa o pokorę, która jest ochroną przed podstępami diabła. Sam kiedyś zlekceważyłem tę modlitwę i w pewnym momencie zobaczyłem jak łatwo dałem ograć się z największemu kłamcy. W jednym momencie poczułem się całkowicie nagi i szybko padłem na kolana przed Bogiem. Od tamtej pory codziennie proszę o pokorę.


Dzisiaj warto skorzystać także z mądrości Syracha:

 

Kto świadczy dobrodziejstwa, jakby przynosił ofiary z najprzedniejszej mąki, a kto daje jałmużnę, jakby składał ofiarę uwielbienia. Odejście od zła jest miłe Panu, a odejście od niesprawiedliwości jest jak ofiara przebłagalna. Nie pokazuj się przed Panem z próżnymi rękami, wszystko to bowiem czyni się według przykazania. Dar ofiarny sprawiedliwego namaszcza ołtarz tłustością, a przyjemny jego zapach unosi się przed Najwyższego. Ofiara męża sprawiedliwego jest miła, a pamiątka z niej nie pójdzie w zapomnienie. Chwal Pana hojnym darem i nie umniejszaj pierwocin rąk twoich! Przy każdym darze twarz rozpogódź i z weselem poświęć dziesięcinę! Dawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojnie, na miarę swych możliwości, ponieważ Pan jest tym, który odpłaca i siedem razy więcej odda tobie. Nie staraj się przekupić Go darem, bo nie będzie przyjęty, ani nie pokładaj nadziei w ofierze niesprawiedliwej, ponieważ Pan jest sędzią, który nie ma względu na osoby. Syr 35, 2-12

 

Już wiesz, jak składać przyjemną ofiarę Bogu. Nie myśl nigdy, że przekupisz Boga jałmużną lub konkretnym czynem miłosierdzia. Wszystko rób z miłości do Stwórcy i nie czekaj na odpłatę. On odda Tobie w swoim czasie. Nawet ciesz się, gdy nie widzisz wielkich sukcesów. Wtedy nie wpadniesz w paskudną pychę, która w jednym momencie może przekreślić najpiękniejsze dzieła.


Panie, Ty znasz moje skłonności do pychy. Błagam Cię, przyoblecz mnie w łaskę pokory. Jestem świadom tego, że całe dobro w moim życiu i posłudze pochodzi od Ciebie. Tobie oddaję chwałę we wszystkim!

 

Kto składa dziękczynną ofiarę, ten cześć Mi oddaje, a tym, którzy postępują uczciwie, ukażę Boże zbawienie». Ps 50, 23

 

Dorota
Dorota Mar 1 '17, 20:20
Podejmij wyzwanie...ks. Daniel Glibowski

 

Tak mówi Pan: «Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament». Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana, Boga waszego! On bowiem jest litościwy, miłosierny, nieskory do gniewu i bogaty w łaskę, a lituje się nad niedolą. Jl 2, 12-13

 

Z czym kojarzy Ci się Wielki Post? Jakie wyzwanie chcesz podjąć tym razem? Czy w ogóle wierzysz, że możesz zbliżyć się do Boga poprzez te kilka tygodni? Stań w prawdzie o sobie. Posyp dzisiaj głowę popiołem. Bądź nagi przed Stwórcą. Przyznaj się do całego zła, które wyrządziłeś Bogu. On chce przyjąć Twoje skruszone serce. Wpadnij w Jego ramiona. Pomódl się poniższymi słowami:

 

Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem nieprawość moją,
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem
i uczyniłem, co złe jest przed Tobą.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Przywróć mi radość Twojego zbawienia
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Panie, otwórz wargi moje,
a usta moje będą głosić Twoją chwałę. Ps 51, 2-6. 12-14. 17

 

Po czym podejmij konkretną pokutę. Przylgnij całym sercem do Boga i nie bój się mniejszych i większych ofiar dla Jego chwały. Przestań być letnim katolikiem, które ślizga się nawet w Wielkim Poście. Uważaj także na pokusę obnoszenia się z wyrzeczeniami przed ludźmi;

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Mt 6, 1

 

Czyń wszystko w skrytości serca, na które patrzy Twój Ojciec Niebieski. Proś o Ducha Świętego, który ma moc uzdolnić Cię do podjęcia i wypełnienia postanowień. Oddaj ten czas Panu i bądź spokojny o każdy dzień. Wielki Post to wspaniała przygoda jednoczenia się z Jezusem Chrystusem.


Panie, dziękuję Ci za ten święty czas. Pozwól mi zbliżyć się do Ciebie.

 

Przygotować się na Zmartwychwstanie Jezusa we mnie!...ks. Roman Chyliński

Środa Popielcowa
Mt 6, 1-6. 16-18

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie".

 

Post, jałmużna i modlitwa to propozycja , a zarazem zachęta Kościoła do ascezy na Wielki Post.

 

„Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli”.

Św. Mateusz zanim wymieni chrześcijańskie akty pokutne ku nawróceniu, zwraca uwagę na czystą intencję.


O co tu chodzi?
Jeżeli rano nie wzbudzimy w sobie intencję, że powyższe akty pokutne łączymy z Męką i Śmiercią Jezusa na krzyżu to np. w piątek nie jedząc mięsa nie pokutujemy, tylko po prostu czegoś tam nie jemy. Intencja jasna i czysta złączona z zasługami Jezusa na Krzyżu dopiero nadaje sens pokutny wszystkiemu, czego się wyrzekamy!

 

"Kiedy, więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą”.
„A Ojciec, który widzi w ukryciu, odda Tobie”.

 

Akty pokutne to sprawa „czynów serca”. Żaden altruizm, żaden gest uczyniony tylko po to, abym poczuł się zadowolony lub dobry czyn spełniony dla własnego zdrowia nie jest aktem pokutnym, tylko zwykłą terapią ciała.
A Jezusowi chodzi o terapię ducha, w której uświadamiamy sobie, że „bez Niego nic nie jesteśmy wstanie tak naprawdę zrobić. Wielu ludzi przez okres wielkiego Postu próbuje sobie coś tam udowodnić w sferze alkoholu, nie palenia papierosów itd. i na końcu tego okresu, jak się im uda to spełnić całą chwałę przypisują sobie: „Zobaczcie, jaki to ja wielki”. A w Święto Zmartwychwstania, co nie daj Boże, upije się do nieprzytomności.

 

O co, więc chodzi w Wielkim Poście?


Istotą Wielkiego Postu jest moje N A W R Ó C E N I E !!!
Inaczej mówiąc w nawróceniu chodzi o:
- odrzucenie zła, pojednanie się z Bogiem przez szczerą spowiedź,
- przebaczenie sobie nawzajem krzywd i nieporozumień w rodzinie,
- pogodzenie się z sąsiadami, o ile to ode mnie zależy,
- uporządkowanie złego stylu własnego życia.
- zmiana hierarchii wartości: nie na pierwszym miejscu praca, później ja, żona, dzieci i na końcu Pan Bóg, ale Pan Bóg, żona, ja, dzieci i praca,
- szczera rozmowa z żoną, z mężem z decyzją otworzenia się na siebie,
- może podjęcie terapii np. antyalkoholowej, odrzucenie zależności od Internetu,

 

Wszystko po to, aby święta Zmartwychwstania Pańskiego były również zwycięstwem Jezusa nad gniewem, złością i nieprzebaczeniem w mojej rodzinie i aby Jezus mógł wnieść pokój, harmonię i ład w nasze życie!

 

Pomogą nam w tym: rekolekcje prowadzone w parafii, spowiedź, Droga krzyżowa w każdy piątek, Gorzkie Żale z kazaniami pasyjnymi w niedzielę oraz głęboko przeżyte Triduum Paschalne, w Wielki Czwartek, w Wielki Piątek i w Wigilię Paschalną.

 

Potrzeba nam, na to oczyszczenie naszej duszy 40 dni. Tak pościł naród Żydowski, Mojżesz, Eliasz, a w końcu Jezus, a teraz ty i ja, aby uwolnić się od idoli i wszystkiego złego, co się przykleiło do nas przez cały rok.

 

Nic tak nie przemienia naszego człowieczeństwa w piękne i głębokie chrześcijaństwo, jak rozważanie codziennego słowa Bożego, które Kościół specjalnie przygotował nam na ten okres liturgiczny.

 

Miejmy, więc czas zaglądania do Pisma św. i podejmowania refleksji w odniesieniu do własnego życia. Wszystko to po to, aby stawać w prawdzie!

 

Wyciszenie, skromniejsze jedzenie, otwarte serce na pomoc bliźniemu w potrzebie, to również znamiona głębszego przeżywania Wielkiego Postu.

 

Warto położyć u siebie w pokoju, gdzieś na stoliku kawałek fioletowej serwety, z otwartym Pismem św. i zapaloną świecą, aby przypominało nam, w jakim okresie liturgicznym obecnie jesteśmy.

 

Aha i wyłącz telewizor. Wówczas znajdzie się czas na wszystko: rozmowę, modlitwę, wspólny posiłek oraz pobycie razem z rodziną.

 

A teraz czas na postanowienie Wielkopostne:


- może ktoś pije w rodzinie ofiaruj za niego abstynencję,
- może bliskie ci małżeństwo oddala się od siebie, ofiaruj codzienny dziesiątek różańca,
- może często popełniasz grzechy języka: plotki, gadulstwo, obmowa, uczyń post wypowiadanych niepotrzebnie słów.
- może ciągle źle myślisz o kim lub źle patrzysz na kogoś, postanów sobie post złych myśli i spojrzeń!
- może trzeba coś zrobić z lenistwem, podejmuj wysiłek pracy nad własnym charakterem, złymi przywiązaniami i ciągłym zniechęceniem.
- częstsza spowiedź i Komunia św., aby serce było czyste.

 

Życzę więc błogosławionego Wielkiego Postu , aby z Chrystusem Zmartwychwstały powstać do Nowego Życia. Amen!

Dorota
Dorota Mar 2 '17, 19:42
Nie bój się krzyża...ks. Daniel Glibowski

 

Potem mówił do wszystkich: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Łk 9, 23

 

Zakładam, że chcesz iść do nieba. Mam nadzieję, że idziesz tam ze swoim krzyżem. Nie ma życia bez bólu, cierpienia, wyrzeczeń i codziennych zmagań ze swoją słabą naturą. Jaką przyjmujesz postawę wobec przeciwności? Czy próbujesz prześlizgnąć się przez to życie bez większych problemów? Czy potrafisz w każdym doświadczeniu złączyć się z cierpiącym Chrystusem? Czas Wielkiego Postu jest okresem walki człowieka z samym sobą. Nie bój się zajrzeć w głąb swojej duszy. Jeśli zobaczysz wszystkie grzechy, którymi diabeł osłabia Twoje serce, to będziesz mógł podjąć konkretną walkę. Może znajdziesz w sobie mnóstwo gniewu, lenistwa, pychy, nieumiarkowania itp. Błagaj Boga o oczyszczenie serca i umysłu. Pozwól swojej duszy znów przylgnąć do Zbawiciela. To jedyna droga do Twojego szczęścia. Oczywiście jesteś wolny i możesz wybrać drugą drogę;

 

Mojżesz powiedział do ludu: «Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, zachowywać Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon cudzym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Pwt 30, 15-18

Obyś nie wybrał drogi potępienia. Piszę te słowa, aby przekazać Ci oczywistą oczywistość; Droga z Jezusem jest jedynym właściwym wyborem dla człowieka. To prawda, że na niej są nie tylko wewnętrzne uniesienia i radości, ale jest także wiele doświadczeń i upokorzeń. Mimo to – nie ma lepszej drogi.

 

Szczęśliwy człowiek, który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie zasiada w gronie szyderców,
lecz w Prawie Pańskim upodobał sobie
i rozmyśla nad nim dniem i nocą.
On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie.
Liście jego nie więdną,
a wszystko, co czyni, jest udane.
Co innego grzesznicy:
są jak plewa, którą wiatr rozmiata. Ps 1, 1-4

 

Życzę Ci dobrego wyboru i wiernego trwania przy Panu. Choćby Twój krzyż był prawie tak ciężki jak Jezusa, to wiedz, że w jedności z Bogiem Ojcem możesz wszystko.

 

Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego. Pwt 30, 19b-20a

 

Panie, dziękuję Ci za mój codzienny krzyż, który mogę nieść z miłości do Ciebie i ludzi.

 

Pokochać Jezusa ponad wszystko...ks. Roman Chyliński

 

Łk 9, 22-25
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»

 

Nie jest łatwo zaprzeć się miłości własnej, wziąć krzyż i pójść za Jezusem. Trzeba Go bardzo pokochać, aby to zrobić.

Czytając książkę „O naśladowaniu Jezusa” Tomasza a Kempis natrafiłem w rozdziale VII przesłanie o relacji z Jezusem.  Tomasz a Kempis nazwał to swoje przesłanie: „O MIŁOWANIU JEZUSA PONAD WSZYSTKO”.

 

To, przesłanie  odnosi się do każdego z nas, tak do małżonków, jak i kapłanów oraz osób samotnych.


Przytoczę tu kilka fragmentów, które sam uważam za perły myśli Tomaszowej.

 

1. „Szczęśliwy, kto zrozumiał, co znaczy miłować Jezusa i opuścić siebie dla

Jezusa.
- Miłowanie siebie należy porzucać dla miłowanego, bo Jezus chce być kochany sam jeden, ponad wszystko.
- Miłość ziemska jest zawodna i niestała, miłość Jezusa wierna i nieprzemijająca.
- Kto lgnie do tego, co stworzone, ginie, gdyż ono przemija, kto obejmuje miłością Jezusa, utwierdza siebie na wieki.
-Jego kochaj, Jego wybierz za przyjaciela. On, gdy wszyscy cię opuszczą, zostanie
przy tobie i na koniec nie da ci zginąć.”

 

2. Uchwyć się Jezusa w życiu i śmierci, Jego wierności się powierz.


- On jeden, gdy wszyscy odejdą, potrafi ci pomóc.
- Taki już jest ten twój Ukochany, że niczego innego nie pragnie, tylko twego serca, aby w nim zasiąść jak król na tronie.
- Gdy zdołasz opróżnić swoje wnętrze ze wszystkiego, co ziemskie, Jezus chętnie w tobie zamieszka. Pewnego dnia zobaczysz, że utraciłeś wszystko, co z siebie umieściłeś w ludziach poza Jezusem.
- Nie ufaj, nie opieraj się na trzcinie chwiejącej się na wietrze, bo ciało to siano, a cały blask jego jak kwiat na łące kiedyś opadnie.”

 

3. „Łatwo zbłądzisz, jeśli będziesz przywiązywał wagę do ludzkiej urody.
- Jeśli u innych szukasz pociechy i zysku, znajdziesz tylko utratę.
- Lecz jeżeli we wszystkim szukasz Jezusa, na pewno znajdziesz Jezusa.
- Jeżeli zaś szukasz siebie, znajdziesz siebie, ale na własną zgubę.
- Bo ten, kto nie szuka Jezusa, więcej sobie szkodzi, niż mógłby mu zaszkodzić cały świat ze
wszystkimi wrogami.”

 

4. „ Innych kochajmy ze względu na Jezusa. Jezusa zaś dla Niego samego.


- Jeden tylko Jezus Chrystus ma być nad wszystko kochany, bo On jeden spośród naszych przyjaciół jest naprawdę dobry i wierny.
- Dla Niego i w Nim kochaj przyjaciół i nieprzyjaciół i módl się za nich, aby także Go poznali i pokochali.
- Nie pragnij nigdy, by cię specjalnie wychwalano i kochano, bo to należy się tylko Bogu, który nie ma sobie równych.
- Nie żądaj, aby ktoś tylko tobą miał serce zajęte, ani ty nie zajmuj się żadną inną miłością, ale Jezus niech będzie w tobie, jak i w sercu każdego dobrego człowieka.”

 

A zatem zapragnijmy miłowania Jezusa ponad wszystko, a przede wszystkim ponad siebie samego.

 

I dążmy do relacji przyjaźni z Jezusem ponad wszystkie inne przyjaźnie.


Niech ta relacja przyjaźni z Jezusem decyduje o innych przyjaźniach. Wówczas każda inna relacja przyjaźni będzie piękna i czysta. Amen!

 

 

 

Dorota
Dorota Mar 3 '17, 19:42

O poście miłym Bogu....ks. Roman Chyliński

 

Iz 58, 1-9

To mówi Pan Bóg: "Krzycz na całe gardło, nie przestawaj. Podnoś głos twój jak trąba. Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy. Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jakby naród, który kocha sprawiedliwość i nie opuszcza Prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga:
«Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Tyś tego nie uznał?»
Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich waszych robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.
Czyż Ja taki post jak ten wybieram sobie w dniu, w którym się człowiek umartwia? Czy zwiesić głowę jak sitowie i użyć wora z popiołem za posłanie, czyż to nazwiesz postem i dniem miłym dla Pana?
Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: Rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków?
Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem»".

 

Dobrze jest dowiedzieć się ze słowa Bożego, jaki post jest nie miły Bogu, a jaki miły.
Nie miły Bogu jest ten post, gdy jest tylko zewnętrzny.


Co to znaczy?

 

To znaczy, że nie chcemy nic zmienić z własnego postępowania. Taki styl życia, jaki prowadziliśmy dotychczas nie musi być zaraz jakiś grzeszny, ale w relacji do Boga Ojca jest daleki, bo jest skoncentrowany tylko na sobie.

 

Owszem, do Kościoła pójdziemy, popiół przyjmiemy, może na rekolekcjach na chwilę się pojawimy, jakąś Drogę krzyżową odprawimy i na tym koniec postu.

 

Bóg nam dzisiaj w Księdze Izajasza właśnie to wytyka. Jakby chciał powiedzieć: Z jednej strony chcecie przeżywać Wielki Post, ale z drugiej strony:


-„uciskacie wszystkich waszych robotników” - chciwość pieniędzy, brak szacunku dla pracownika, nienormowany czas pracy, za który nie ma należytej zapłaty.


- „wśród waśni i sporów” : w gniewie, w złości, w uprzedzeniach do siebie, z brakiem chęci pojednania i przebaczenia.


- „zwiesić głowę jak sitowie i użyć wora z popiołem za posłanie” – obłuda, post na pokaz, zwykłe pozoranctwo.

A jaki post jest miły Bogu?


Ten, który podejmujesz, aby własne postawy uczynić bardziej dojrzałe przed Bogiem, a nie tylko przed ludźmi.

Zobaczmy jak je nazywa słowo Boże:


- „Rozerwać kajdany zła” – podjąć radykalną decyzję odrzucenia starych grzesznych przywiązań i złego stylu życia.


- „rozwiązać więzy niewoli” – stanąć w prawdzie sam ze sobą i nazwać zło złem oraz podjąć wysiłek uporządkowania osobistego życia.


- „wypuścić wolno uciśnionych” – naprawić relacje międzyludzkie przez wybaczenie tak w stosunku do żywych jak i zmarłych.


- „wszelkie jarzmo połamać” – takie, które nie pozwalało tobie być w pełni uczciwym katolikiem: odrzucenie antykoncepcji z życia małżeńskiego, w zachowaniu ślubów małżeńskich, nieuczciwości w pracy, podkradania w firmie, nie płacenia podatków.


- „Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków” – zwrócić uwagę na wrażliwość na potrzebujących: chora matka, ojciec, odwiedzenie ich w domu, w szpitalu.

 

Jeżeli przyjmiesz post miły Bogu to na owoce wspomniane przez Pana nie musisz długo czekać:


- „Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie”- powróci chęć do życia oraz zdrowie psychiczne i duchowe;


- „Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pana iść będzie za tobą” - wróci twoja wiarygodność w oczach innych, jako męża, żony, pracodawcy, pracownika, a błogosławieństwo Boże będzie ci towarzyszyło na każdym kroku.


- „Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze: «Oto jestem»" - twoje modlitwy i prośby będą wysłuchane, a Bóg będzie blisko twoich wszystkich spraw i będzie cię wspierał na drogach twojego życia wraz z zabezpieczenie bytu materialnego.

 

Mówiąc jednym słowem, warto zastanowić się, jaki Bogu jest miły nasz post! Amen!

 

Jak pościć?...ks. Daniel Glibowski

 

Jak wszedłeś w tegoroczny Wielki Post? Czy po trzech dniach możesz powiedzieć, że coś zaczęło się zmieniać? Czego dotyczą Twoje postanowienia? Czy skupiasz się tradycyjnie na umartwieniu ciała? A może czas położyć akcent na relacje z ludźmi, z którymi masz jakieś wewnętrzne i zewnętrzne konflikty.

Pytaj Boga, do kogo pójść i jak wyciągnąć rękę do pojednania. Przy tym zadbaj o usunięcie z Twojego serca wszystkich ciężkich grzechów. Proś o czyste i pokorne serce, które będzie zdolne do przebaczenia i miłości nieprzyjaciół. W takim stanie zaczniesz widzieć wielu potrzebujących ludzi. Duch Święty poprowadzi Cię do dzielenia się nie tylko chlebem, ale i miłością. Wreszcie staniesz się człowiekiem, który poczuje swoją wartość. Im więcej dasz z siebie, tym więcej otrzymasz wewnętrznej radości.


Jedną z najlepszych okazji do uszlachetnienia Twojego serca jest nabożeństwo drogi krzyżowej. Spróbuj znaleźć czas, aby pójść dzisiaj do kościoła, aby przeżyć mękę Pana Jezusa. Idąc z Nim Twoje cierpienia i doświadczenia staną się bardzo małe. Poczujesz Jego bliskość i przestaniesz martwić się o to, czy dasz radę. Nie patrz na zewnętrzne oprawy tych nabożeństw. One oczywiście pomagają, ale nie zastępują Twojej wewnętrznej relacji z Jezusem. Rozmawiaj z Nim podczas tej drogi. Gdy nie dasz rady przyjść, to znajdź w domu lub w podróży kilkanaście minut i rozważ sobie w sercu całą drogę krzyżową lub przynajmniej kilka stacji. Skorzystaj z tego daru. Są ludzie, którzy uwielbiają iść śladami Jezusa w każdy piątek roku. Ta praktyka leczy ich rany i uszlachetnia ich serca, które są pełne pokory.


Panie, dziękuję za Twoją drogę krzyżową. Chcę patrzeć na Twoje umęczone oblicze, które jest pełne miłości. Wiem, że z Tobą mogę kochać do końca mimo największego zmęczenia, a nawet wycieńczenia. Dziękuję!

 

„Z gębą jak cmentarz świata nie zbawisz”...ks. Krystian Malec

Słowa z nagłówka pochodzą od O. Leona Knabita OSB

Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?”
Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć”. (Mt 9,14-15)

Czy Kościół nie „strzelił sobie w stopę”, umieszczając w lekcjonarzu zaraz na początku Wielkiego Postu ten fragment Ewangelii? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nasz Zbawiciel (poniekąd) neguje potrzebę poszczenia. Ale jest to tylko wrażenie i myliłby się ten, kto sądziłby, że Jezus zachęca nas do odrzucenia tej religijnej praktyki. Odpowiadając na zarzuty stawiane, co jest bardzo ciekawe, przez uczniów Jana Chrzciciela – a nie jak to przeważnie bywało faryzeuszów czy uczonych w Piśmie –  uświadamia, że do postu należy podchodzić w sposób mądry i rozważny. Można by powiedzieć, że chce nam uświadomić, że do postu trzeba dojrzeć. Są chwile, kiedy ta praktyka jest jak najbardziej wskazana, ale są i takie momenty, gdy trzeba się od niego powstrzymać. Z całą pewnością Wielki Post należy do tej pierwszej kategorii, ale nie możemy zapominać, że nie jest on celem samym w sobie i ma nas przygotować do wielkiej radości, gdy w czasie Wigilii Paschalnej zaśpiewamy radosne „Alleluja”, obwieszczając całemu światu, że Jezus żyje!

 

Prawo dane na Synaju nakazywało post jedynie w Dzień Pojednania. Jezus i Jego uczniowie przestrzegali go, jak wszyscy pobożni Żydzi. Najprawdopodobniej zarzut postawiony przez uczniów Jana dotyczył zwyczajów wprowadzonych w późniejszym czasie przez faryzeuszów, które mówiły o poście w poniedziałki i czwartki, a które to zapewne przyjął znany z ascetycznego trybu życia syn Elżbiety i Zachariasza. Stając w obronie swoich uczniów, Jezus przywołuje obraz wesela i zaproszonych gości, którzy nie mogą się smucić, ponieważ między nimi jest Oblubieniec – Pan młody, ale jednocześnie zaznacza, że przyjdą także trudne chwile, gdy Oblubieniec zostanie zabrany.

 

Żydowskie wesele było czasem wyjątkowo uroczystym. Izraelici czasów Jezusa nie znali czegoś takiego jak podróż poślubna, co nie znaczy, że nie celebrowali radości z zawarcia związku w jakiś szczególny sposób. Swoim szczęściem dzielili się z innymi, m.in. przez to, że przez cały tydzień wesela ich dom był otwarty i dosłownie każdy mógł przyjść, aby się najeść i napić. Z tego powodu żydowska biedota często przybywała na uroczystości, chcąc napełnić swoje żołądki. Jezus porównuje siebie do oblubieńca, a uczniów do najbliższych przyjaciół oblubieńca, którzy powinni „cieszyć się chwilą” obecności bliskiej im osoby.

 

Myślę, że znając ten kontekst, łatwiej zrozumiemy przesłanie dzisiejszego fragmentu. Jezus miał świadomość, że tu na ziemi, ani radość, ani smutek nie są wartościami absolutnymi i nasze życie nieraz przypomina sinusoidę pomiędzy euforią a przygnębieniem, czasem radości i czasem postu. Dla uczniów Jana czas smutku rozpoczął się, gdy ich mistrz został uwięziony przez Heroda Antypasa w macheronckiej twierdzy, a został dopełniony, gdy przyszli, aby odebrać zwłoki Pustynnego Brata. Dla uczniów Jezusa czas smutku miał dopiero nadejść, choć nie raz (nawet publicznie) dawali dowody, że nie dopuszczają do siebie takiej myśli, patrząc na moc, jaką ma w sobie ich Przyjaciel.

 

Nie da się być na tym świecie nieustannie radosnym, ale wydaje mi się, że można być bez przerwy smutnym. Człowiek, który nie umie dostrzec jak wiele dobra otrzymuje każdego dnia z ręki Boga i od ludzi, który nie zwraca uwagi na małe, dobre rzeczy nieustannie dziejące się wokół niego, będzie wiecznie niezadowolony i swoim pesymizmem może zarażać innych. Jezus w czasie swojej działalności uświadamiał, że prawdziwe i niekończące się szczęście jest dopiero przed nami. Czas pobytu na ziemi jest ograniczony, ale to nie zwalnia nas z obowiązku mądrego przeżywania go. Gdy jest czas na post, to pośćmy, ale w sposób mądry i – o dziwo – radosny.

W Środę Popielcową Jezus przypomniał nam, że istotą postu nie jest chodzenie z ponurą twarzą, tak aby inni nam współczuli. Można pościć z radością (co nie jest równoznaczne z głupkowatym śmieszkowaniem w każdej chwili), wiedząc, że moje wyrzeczenia zbliżają mnie do Oblubieńca i leczą moje serce. Za kilkadziesiąt dni przyjdzie czas wielkiej radości, więc przygotowujmy się do niego we właściwy sposób. Nie popadajmy w żadną ze skrajności: czy to będzie nadmierny smutek czy ostentacyjna radość, bo jak mawiali starożytni:in medio virtus = po środku (jest) prawda.

Konkret na dzisiaj: obdarz kogoś bezinteresownym uśmiechem.

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

Dorota
Dorota Mar 4 '17, 16:53
„Jest ta­ka miłość, która nie umiera, choć za­kocha­ni od siebie odejdą”...ks. Krystian Malec

 

Słowa z nagłówka pochodzą od ks. Jana Twardowskiego

Jezus powiedział do swoich uczniów: 
„Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy kto życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. (J 15,9-17)

 

Według mnie żyjemy w czasach, w których słowo „miłość” dla wielu ludzi straciło na znaczeniu. Często miłością nazywa się coś, co nie ma z nią nic (albo bardzo mało) wspólnego, jak chociażby pożądanie. Ludzie nieraz mówią sobie, że się kochają, bez myślenia, co kryje się za tym słowem i co taka deklaracja wywołuje w drugiej osobie. Dziewczyna czy chłopak obwieszczają wszystkim wokoło na Facebooku, Snapchacie, Instagramie itd., że się kochają… po kilku czy kilkunastu dniach znajomości. „Zabij! Nie pojmę” – jak mawiał Kazimierz Pawlak. Zresztą, bezmyślne szastanie pięknymi słowami i zwrotami na prawo i lewo jest smutną domeną naszych czasów, ale o tym innym razem.

 

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Czasownik ἀγαπάω  (agapao) znaczący: miłować, kochać kogoś/coś  który pojawia się w tym miejscu został użyty w czasie przeszłym, nazywanym przez egzegetów aorystem gnomicznym. Ks. dr hab. Andrzej Piwowar w swoim podręczniku do składni języka greckiego Nowego Testamentu tak o nim pisze: „powszechnie obowiązująca prawda, ponadczasowa reguła czy prawo wyrażone są nie w czasie teraźniejszym, ale aoryście. (…) ze względu na jego specyfikę, tłumaczymy przy użyciu czasu teraźniejszego”. Więc to zdanie dzisiejszej Ewangelii moglibyśmy przetłumaczyć tak: „jak mnie miłował, miłuje i będzie miłował Ojciec, tak i Ja was miłowałem, miłuję i będę miłował”. Zatem słowa Jezusa nie są tylko jednorazową deklaracją, która może się kiedyś zmienić pod wpływem nowych okoliczności. Rabbi zapewnia Dwunastu, że zawsze mogą liczyć na Jego doskonałą miłość, bo ona jest taka jak On, czyli nieskończona, niezmienna i oddająca się w ofierze dla ukochanej osoby.

 

Jeśli chcemy uczyć się prawdziwej miłości, czyli takiej, która nie mija i jest zdolna do największych poświęceń, która nie przekształca się w zależności od panujących mód, to znajdziemy ją tylko w Bogu.

 

Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy, 
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. 
Miłość nigdy nie ustaje, 
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, 
albo jak dar języków, który zniknie, 
lub jak wiedza, której zabraknie. 

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: 
z nich zaś największa jest miłość. (1 Kor 13,4-8.13)

Konkret na dzisiaj: co rozumiem pod pojęciem miłości? Kogo kocham i przez kogo czuję się kochany?

Niech Cię błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn i Duch Święty +

  Pełnia...Daniel Glibowski

 

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. J 10, 9-14

 

Wyobraź sobie odwieczną relację Jezusa z Bogiem Ojcem. Zobacz także przenikającego ich Ducha Świętego. Trzy Osoby, które są jednością. Zatrzymaj się nad tą pełnią miłości. To wzór najczystszych relacji, z których płynie tylko dobro. Ono może być także Twoim udziałem. Jezus przeniósł relację Trójcy Świętej na słabych, grzesznych ludzi. On mówi, że ja i Ty także możemy tak kochać i poświęcać się z miłości.

Usłysz dzisiaj przyjacielską zachętę Jezusa. Pójdź za Jego głosem i zacznij naśladować Go w Twojej codzienności. Jeśli On wierzy w Ciebie (a zna Cię lepiej niż Ty sam) to i Ty uwierz w to, że możesz być lepszym człowiekiem. Przestań słuchać wszystkich podszeptów diabła, który wmawia Ci, że jesteś beznadziejny. Jak najczęściej przypominaj sobie relację Jezusa w Trójcy Świętej i Jego wiarę w to, że Ty także możesz wejść na drogę świętości.
Tak czynił dzisiejszy patron św. Kazimierz, który mimo bycia księciem umiłował Boga, przykazania, Eucharystię i modlitwę. On nie dał się zwieść błyskowi tego świata. Ten młody święty o wiele bardziej wolał być z ludźmi ubogimi niż doznawać czci z racji swojej pozycji. Do niego można odnieść dzisiejsze słowa z Księgi Mądrości Syracha;

 

Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę. Z powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me się w niej rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu. Dusza moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej opłakiwałem. Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony. Syr 51, 13-20

 

Drogi Bracie/Siostro Ty także możesz podążać za prawdziwą mądrością. Nie bój się tej drogi. Jezus po to przyszedł na ziemię, abyś Ty mógł iść Jego śladami. On potrzebuje Cię do rozświetlania mroków tego świata. Nie przyjmuj na darmo łaski. Nie zachowuj jej tylko dla siebie. Idź i nieś Boże światło do ludzi.

 

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. J 10, 16

 

Panie, uczyń mnie czytelnym świadkiem Twojej miłości. Bądź we mnie i kochaj ludzi. Z Tobą mogę wszystko!

 

Rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości....ks. Roman Chyliński

 

Syr 51, 13-20
Czytanie z Księgi Syracydesa.
Będąc jeszcze młodym, zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę.
Z powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me w niej się rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę.
Postąpiłem w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu.
Dusza moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej opłakiwałem.
Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony.

 

„Szukałem jawnie mądrości w modlitwie.”

 

Przytaczam piękny i głęboki tekst św. Jana Pawła II z Adhortacji „Familiaris consortio” o potrzebie szukania mądrości. Wniknijmy w jego treść:

 

„ Przed całym Kościołem staje zadanie głębokiego przemyślenia i zaangażowania, by nowa kultura, która się rodzi, została na wskroś przeniknięta Ewangelią, by uznane zostały prawdziwe wartości, by bronione były prawa mężczyzny i kobiety i szerzona sprawiedliwość wewnątrz samych struktur społecznych.


W ten sposób „nowy humanizm” nie będzie odciągał ludzi od Boga, lecz bardziej do Niego zbliżał.”

Zobaczmy jak po trzydziestu paru latach słowa te są nadal aktualne. Znaleźliśmy się bowiem na skraju dwóch kultur, dwóch cywilizacji: z jednej strony egoizmu i śmierci, z drugiej miłości i życia.

 

Ta pierwsza cywilizacja odciąga od Boga, przez przyjmowanie Liberalizmu moralnego, tak bardzo lansowanego przez UE. Zabiera prawa mężczyzną i kobietą, a preferuje związki partnerskie tej samej płci.

 

Cywilizacja egoizmu, popierana przez środowiska liberalne zdaje się została stworzona dla zniszczenia cywilizacji miłością, której podstawą jest rodzina.

W świetle Nowego Testamentu, a szczególnie słów św. Jana: „ Bóg jest miłością” oraz słów samego Jezusa: „miłujcie się wzajemnie tak, jak ja was umiłowałem” można zrozumieć, na czym polega „cywilizacja miłości” oraz dlaczego rodzina jest z tą cywilizacją organicznie związana.

 

Powie św. Jan Paweł II:

 

„Jeśli rodzina pozostaje pierwszą „drogą Kościoła”, to trzeba dodać, że drogą Kościoła żyjącego w świecie jest też cywilizacja miłości, i Kościół na tę drogę wzywa same rodziny oraz wszystkie inne społeczności narodowe i międzynarodowe ze względu na rodzinę — i poprzez rodziny. Rodzina bowiem w wielorakim wymiarze zależy od cywilizacji miłości i odnajduje w niej właściwe racje swego bycia rodziną. Jednocześnie rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości.”

 

Chciałbym jeszcze raz to ostatnie zdanie papieża powtórzyć:

„Rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości.”

 

W kontekście tych powyższych słów możemy domyśleć się kto i dlaczego stwarza cywilizację śmierci. W tę cywilizację anty rodzinną wprzęgnięte są media, politycy, lobbyści i cała masa ludzi kultury i sztuki, którzy bezmyślnie i ślepo zapomnieli o własnej tożsamości.

 

Trzeba nam się wszystkim otrząsnąć wobec tego "walca" zaplanowanych struktur niszczących mentalność szczególnie młodych osób, że: "nie warto się żenić i za mąż wychodzić. Wystarczą luźne związki, bez żadnych zobowiązań".

 

Prowadząc rekolekcje w jednym mieście miałem możność spotkać się z młodzieżą gimnazjalną, która zapytała mnie wprost: : „Dlaczego Kościół nie pozwala gejom i lesbijkom być szczęśliwymi i dlaczego nie mogą mieć dzieci?”

 

Mówiłem im wówczas o ich tożsamości. Kto im nadał tożsamość: dwóch gejów, czy mama i tata? Po chwili sami zrozumieli, jak informacje z internetu mogą nimi manipulować. Ale kto z nimi na ten temat rozmawia?!!!

 

Do problematyki rodziny można zatem odnieść następujące słowa Soboru Watykańskiego II:


„Epoka nasza bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej mądrości, która by wszelkie rzeczy nowe, jakie człowiek odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi.
Przyszłym losom świata grozi, bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną się mądrzejsi”.


Kształtowanie sumienia moralnego, które uzdalnia każdego człowieka do osądzania i do rozpoznania właściwych sposobów urzeczywistniania siebie wedle swej pierwotnej prawdy, staje się wymaganiem nieodzownym i pierwszoplanowym.”

 

O czym więc należy rozmawiać, aby młode pokolenie nabrało mądrości?

 

Św. Jan Paweł II wskazuje na obecne kłamstwo pojęć, zmieniające prawdę na pogląd:

 

„Nikt nie może zaprzeczyć, że epoka ta jest czasem wielkiego kryzysu, a jest to na pierwszym miejscu „kryzys prawdy”. Kryzys prawdy — to znaczy naprzód kryzys pojęć. Czy bowiem pojęcia takie, jak: „miłość”, „wolność”, „dar bezinteresowny”, a nawet samo pojęcie „osoby” i w związku z tym także „prawa osoby” — czy pojęcia takie istotnie znaczą to, co wyrażają?

 

Należałoby w kontekście powyższych słów rozmawiać z młodym pokoleniem o pojęciu: czym jest małżeństwo i czym jest rodzina. Bo może się okazać, że te dwa pojęcia w świadomości młodych mają zupełnie inne już konotacje, jak np.: „luźnie związki”, „seks bez odpowiedzialności”,czy "życie razem na „próbę”.

 

Zakończę powyższą refleksję słowami św. papieża:
„Jeżeli prawda o wolności, o jedności osób w małżeństwie i rodzinie odzyska swój blask, wówczas cywilizacja miłości może się urzeczywistniać i można będzie skutecznie mówić — wraz z Soborem — o „popieraniu godności małżeństwa i rodziny”.

 

Popierajmy więc godność małżeństwa i rodziny ukazując i rozmawiając z młodzieżą na temat cywilizacji miłości, bo z cywilizacją egoizmu i śmierci stykają się na co dzień w silnym oddziaływaniu laickich mediów. Amen!

Strony: «« « ... 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 ... » »»