Czy uważasz, że są sytuacje, których nie da się przebaczyć?
Klucz do przebaczenia...ks. Daniel Glibowski
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Mt 18, 21-22
Wyobraź sobie Piotra zmęczonego przebaczaniem. Zobacz także odpowiedź Jezusa, który mówi o potrzebie ciągłego przebaczania przez całe życie. On nie tylko mówi o takiej postawie, ale stale ją przyjmuje. Nikt nie doznaje więcej ran od Niego, a mimo to jest w Nim nieustanna miłość i miłosierdzie. To jest dopiero podniesienie poprzeczki w relacjach z ludźmi.
Czy taka postawa wydaje Ci się głupia, niesprawiedliwa i zwyczajnie nieuczciwa? Czy uważasz, że są sytuacje, których nie da się przebaczyć?
Jeśli tak, to przeczytaj dalsze słowa Jezusa o mnie i o Tobie:
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu». Mt 18, 23-35
Zarówno ja jak i Ty jesteśmy tymi dłużnikami, którzy mają dług nie do spłacenia. Są nim nasze grzechy, które zabiły Jezusa. Tego nie da się spłacić nawet najlepszym i najświętszym życiem. Gdy sobie to uświadomisz, zaczniesz błagać o przebaczenie tak, jak ten dłużnik. Po czym usłyszysz, że Bóg wszystko Ci daruje. To dzieje się w każdej spowiedzi. I teraz Ty idziesz do ludzi, którzy swoim złym zachowaniem zadają Ci rany i są Ci dłużni przeprosiny. Po ludzku jesteś strasznie zły na nich i nie chcesz przebaczać im nawet sercem, jeśli nie dają oznak poprawy. Te osoby zaciągają wobec Ciebie konkretny dług, ale on zawsze będzie o wiele mniejszy niż ten, który Ty zaciągnąłeś u Boga.
Jeśli nie przebaczysz sercem, tak jak Tobie przebaczono, to będziesz tym nielitościwym dłużnikiem, któremu Pan nie przebaczy na Sądzie Ostatecznym.
Podziękuj dzisiaj za każdy moment, w którym Jezus darował Ci wszystkie winy i poproś Go o łaskę przebaczenia wszystkim winowajcom. Zrób to z miłości do Jezusa i mocą Jego miłości. Nie wtrącaj nikogo do lochu braku przebaczenia, w którym jest totalna ciemność i rozpacz. Bądź człowiekiem prawdziwie wolnym.
Panie, dziękuję za uzdrowienie mojego serca z braku przebaczenia. Z miłości do Ciebie i mocą Twojej miłości przebaczam z serca Tobie, sobie i wszystkim moim winowajcom. Bądź uwielbiony za pokój serca, który stale od Ciebie otrzymuję.
Przebaczenie codziennym oddechem naszego życia...ks. Roman Chyliński
Mt 18, 21-35
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?"
Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował.
Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie». On jednak nie chciał, lecz odszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu.
Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: «Sługo niegodziwy, darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swym współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda.
Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu".
Św. Mateusz w swojej Ewangelii o przebaczeniu mówi w kilku miejscach.
Przede wszystkim umieszcza przebaczenie w modlitwie <Ojcze nasz>( Mt 6,9-15), aby stało się ono dla nas codziennością życia. Tak jak modlimy się codziennie słowami „Ojcze nasz”, tak też mamy czynić przebaczenie. Słowa modlitwy Pańskiej mówimy kilka razy w ciągu dnia i za każdym razem potwierdzamy, że odpuszczamy naszym winowajcom.
Św. Mateusz podkreśla na innym miejscu, że słowa przebaczenia mają wypływać z serca: „ Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu". (Mt 18,35).
W dzisiejszej Ewangelii św. Mateusz przypomina nam, że przebaczenie jest obowiązkiem naszego życia chrześcijańskiego. Dlaczego?
Dziesięć tysięcy talentów (1 talent to 34,272 kg srebra lub złota) u Mateusza oznacza cenę i ciężar przebaczenia naszego jednego grzechu, które otrzymujemy z łaski Boga w konfesjonale. To są biliony euro!!! Ewangelista tu nawiązuje do słów Psalmisty: „Nikt siebie samego nie może wykupić, ani nie uiści Bogu ceny swego wykupu” (Ps 49,8).
Ta świadomość, że nic nie jesteśmy w stanie dać za wykupienie swojej duszy jest istotna dla naszej wiary. Bo tylko Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest zapłatą za nasze grzechy.
A to, co jesteśmy winni przebaczenia względem drugiej osoby wg św. Mateusza kosztuje tylko 100 denarów, czyli zapłata za trzy miesiące pracy.
Tak jest różnicy między przebaczeniem, jakie otrzymujemy od Boga w konfesjonale, od tego, które sami czynimy bliźniemu. Warto o tym pamiętać, jak za którymś razem pycha i duma własna nie pozwoli nam na przebaczenie.
Słowa Jezusa: „"Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.” Dają nam jasno do zrozumienia, że w naszym życiu chrześcijańskim ani razu nie może zaistnieć taka sytuacja, abyśmy nie przebaczyli drugiemu człowiekowi. Dla Żydów liczba 77 oznaczała nieskończoność.
Powracając do symbolicznej liczby 100 denarów (zapłata za 3 miesiące pracy) może uświadamiać nas, że przebaczenie jest P R O C E S E M.
Przebaczenie ma się dokonać aktem woli, ale zranienie – ta sfera psychologiczna w nas, może boleć nas jeszcze przez dłuższy czas.
Czasami trzeba nieraz kilka razy powtórzyć przebaczenie, aby ono w pełni dokonało się w nas.
Pamiętajmy, przebaczenie jest łaską!
Co to dla nas znaczy?
Otóż, przebaczenie dokonało się pierwszy raz na Krzyżu słowami wypowiedzianymi przez Jezusa Chrystusa: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. (Łk 23,34).
Stąd żaden człowiek tego wcześniej nie dokonał!
Owszem wielu umarło na krzyżu przed Jezusem, ale żaden będąc na krzyżu nie przebaczył swoim wrogom (patrz: Rz 6,6-8).
Jeżeli przebaczenie jest łaską, to jest zarazem dla nas darem od Boga, który trzeba nam wypraszać na modlitwie. Żadna, więc nasza zasługa w tym, że przebaczamy naszym bliźnim. To Duch Święty uzdalnia nas do przebaczenia i mocą swoją leczy naszą duszę, zabiera nam ból oraz na nowo pozwala nam z szacunkiem, z godnością i z miłością nosić człowieka, który nas zranił.
Czyż nie jest tak, że jeżeli nie wybaczymy naszym winowajcom, zaczynamy nimi gardzić?!
A przecież Bóg nami nie gardzi, kiedy przychodzimy po raz setny z tym samym grzechem do Niego!
Przebaczenie, więc nie jest altruizmem, czyli gestem na który mnie stać lub nie. Nie podpada również pod sferę matematyczną np.: ponieważ ja jestem winien w tej sprawie tylko 10%, to wspaniałomyślnie tobie przebaczam. Przeważnie winę należałoby mierzyć po 50%, a przebaczać 100%-towo. Stąd przebaczenie wymaga również od nas prośbę o wybaczenie: „I ty mi wybacz”.
Przebaczenie powinno dążyć do pojednania.
Czym jest jednak pojednanie?
Wiele osób nie chce wybaczać, bo boją się, że jak wybaczą to automatycznie będą zmuszone do pojednania się z osobą, która ich zraniła.
Otóż tak nie jest.
Owszem wybaczenie otwiera nas na pojednanie, ale nim nie jest. Wybaczenie jest NAM potrzebne. Wybaczamy ze względu na samych siebie, aby nasze serce mgło miłować naszych nieprzyjaciół.
Natomiast aby doszło do pojednania potrzeba dwóch osób, które wzajemnie sobie przebaczyły.
Czasami pragnąc pojednania musisz poczekać na gotowość pojednania z drugiej strony. Jeżeli ta druga strona nie będzie chciała wybaczyć tobie i prosić cię o wybaczenie, to do pojednania może w ogóle nie dojść.
Pojednanie składa się z trzech członów: PRZEBACZENIE – SPRAWIEDLIWOŚĆ – POJEDNANIE. Miłosierdzie domaga się sprawiedliwości, a sprawiedliwość miłosierdzia.
Każde wiec pojednanie wymaga najpierw sprawiedliwości, np. w formie rozmowy.
Stąd błędem jest oczekiwanie zaraz po przeproszeniu pojednania. Przeprosiłem i zaraz ma być wszystko w porządku. Problem w tym, że należałoby nam wysłuchać osobę, którą skrzywdziliśmy.
Właśnie sprawiedliwość domaga się wypowiedzenia bólu przez osobę zraniona i usłyszenia tego przez osobę raniącą!!! Boimy się tych rozmów, bo nie chcemy współodczuwania tego, co czuje osoba przez nas zraniona!!!
Dążenie do pojednania po zranieniach, jest również procesem.
I jeszcze jeden urywek z Ewangelii wg św. Mateusz, który mówi o przebaczeniu.
Trudne są te słowa Jezusa: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie,zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko (...)” (Mt 5,23-25).
A zatem nie przyjmuj Komunii św. jeśli nie wybaczyłeś z serca swojemu bratu i nie jesteś otwarty na pojednanie. Dlaczego? Bo wówczas ranimy Jezusa w swoim sercu! Bo jak możemy miłować Jezusa, którego nie widzimy, nie miłując bliźniego, którego widzimy – powie do nas św. Jan.
Zobacz, jak ważny jest dar wybaczenia, jest on centralnym dziełem odkupienia Jezusa wobec całego świata. A dla ciebie?
SIEDEMDZIESIĄT SIEDEM...Marek Krzyżkowski CSsR
(Mt 18,21-19,1)
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileję i przeniósł się w granice Judei za Jordan.
Ten tydzień obfituje w bardzo mocne słowo, które czytamy podczas liturgii. Co więcej – każdy kolejny dzień to podnoszenie poprzeczki. Gdy wczoraj w nocy zobaczyłem dzisiejszy fragment to po prostu oniemiałem. Żeby jeszcze było ciekawiej to kilka minut później zostałem postawiony w identycznej sytuacji – tak jakby słowo chciało mnie od razu sprawdzić, zweryfikować, zapytać czy mnie na to stać i nim cokolwiek napiszę, bym sprawdził to w swoim życiu.
Doświadczam nieustannie w życiu swoim (obserwując innych widzę, że też podobnie to przeżywają) dwóch skrajności. Najpierw to jest bezproblemowe podchodzenie do przebaczenia. Co to znaczy?
Nie ma dla mnie żadnego powodu, by nie przebaczyć. Sam często wyciągam pierwszy rękę w geście proszącym o przebaczenie i nie odrzucam tego gestu skierowanego do mnie. Czymś nie do zniesienia jest dla mnie fakt, że mogę żyć z kimś w jakimkolwiek konflikcie. Jestem człowiekiem o charakterze bardzo wybuchowym i zauważam jak często też prowokuje do wszelakich konfliktów. To zmusza mnie jednocześnie do częstego przepraszania. Wymaga to wielkiej pokory, której jednak w życiu bardzo mi brakuje. Jest jednak jeszcze jedna postawa, która jest zupełnie skrajną postawą. Zbyt często chyląc głowę i dając się przez innych manipulować, a tym sposobem też ranić wchodzę w pewną strefę życia, przekraczając pewne granice w których choćbym chciał to nie umiem wybaczyć. Trudno przekroczyć taką granicę, ale jeżeli ktoś już ją przekroczy to wtedy zaczynają się schody. Widzę wtedy jak pięknie umiem wręcz celebrować swoje zranienia i pokazywać to co boli, by inni widzieli i użalali się nade mną i nad tym co boli. Pięknie umiem mówić o bólu i nawet widzieć w tym rany Chrystusa, ale zostaje to wyłącznie na deklaracjach. Nie ma kolejnego kroku, który wypowiada Jezus właśnie na Krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”.
Przebaczenie, którego dziś nas uczy Jezus jest stałą postawą, jest czymś co sprawia, że ja nie wprowadzam się nawet w rzeczywistość taką, że mogę czuć się obrażony, odepchnięty, wzgardzony. To nie jest również łaskawe przyjmowanie przeprosin.
Wielu z nas czeka, aż ktoś pierwszy przyjdzie i wyzna swój żal i wtedy ja wielki pan i nie wiem jeszcze kto z miłosierdzia swego wybaczę. Nie! Przebaczenie to pójście pierwszemu i powiedzenie – przepraszam, to ja zawiniłem. To nie rozdrapywanie ran i widzenie tylko swojej krzywdy. Jeżeli ktoś mnie skrzywdził to dlatego, że potrzebuje mojej miłości. Tak, on teraz potrzebuje mojego serca.
Dosyć niedawno rozmawiałem z dorosłym mężczyzną, który za kilka dni miał rozpocząć swój nowy etap w życiu zakładając rodzinę poprzez zawarcie sakramentu małżeństwa. Opowiadał mi o swoim życiu. Nagle coś wszystko zostało przerwane. I wreszcie po chwili powiedział mi, że cieszy się ze swojego życia, jego narzeczona to marzenie życia, ale jest coś co nieustannie go męczy – to jest fakt, że nie potrafi przebaczyć swojemu ojcu i to, że nie żałuje i nie potrafi żałować jego stosunku jako syna do ojca – za to, że był traktowany jak pies i wciąż przez całe życie poniewierany nie żałuje słów, którymi go przeklinał i poniżał. Nie żałuje, nie potrafi przebaczyć, ale jednocześnie nie pozwala mu to żyć. Nie wiem jak się jego dalsze życie potoczyło, ale… wiem jedno – to co nie przebaczone w życiu stale będzie do mnie wracało i będzie mnie kąsało.
Kiedyś nie umiałem mówić pierwszy przepraszam, zresztą dalej idzie mi to z wielkim trudem. Jednak nie znam piękniejszego uczucia i nie miałem wspanialszych w życiu doświadczeń od tych, gdy mogłem się z kimś pojednać. Pamiętam jak kilka lat temu pokłóciłem się z moimi znajomymi – wycięło to mnie z życia na 3 dni – leżałem jak trup, chodziłem jak upiór. Przebaczenia którego doświadczyłem wtedy od tych osób nie zapomnę do końca życia. Chciałbym każdemu życzyć takich doświadczeń i takich chwil, gdy ze łzami w oczach prosisz o przebaczenie i z jeszcze większymi łzami szczęścia zaczynasz od nowa żyć. Przebaczać nauczyła mnie modlitwa, którą odmawiam najdłużej. Nie wiem kto mnie jej nauczył, może mama, może babcia. Ojcze nasz i te słowa „i odpuść nam nasze winy jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Gdy nie przebaczam zamykam się na Boże przebaczenie. Widzę swoje potworne grzechy i miłosierdzie Boga, które mi ich nigdy jeszcze nie wypomniało. Widzę swoje popaprane tyle razy życie i Boga, który wciąż próbuje mnie składać na nowo bez „wypominek” jaki to ja nie jestem. Niczym są te nasze ludzkie spory, choćby najbardziej słuszne czy najbardziej raniące do grzechów, które popełniamy, a które wybacza nam Bóg.
Przebaczenia uczę się w konfesjonale i na Eucharystii. Najpierw w konfesjonale, gdy jako szafarz w imieniu samego Chrystusa udzielam rozgrzeszenia. Chciałoby się nakrzyczeć, nawrzeszczeć i wyrzucić, a ja mam mówić „i jak odpuszczam ci grzechy”.
Wreszcie uczę się tego, gdy sam klękam i proszę o łaskę przebaczenia. Cholernie to trudna sprawa – mając świadomość, co mi Bóg daje, a jak ja na to odpowiadam – przyznać się do kolejnego upadku. Trudna, ale daje mi tyle wolności i pokoju w sercu. Z żadnej rozmowy, z żadnego spotkania nigdy nie wracam tak spokojny jak ze spowiedzi. Kurcze, skoro On mi to wybaczył to czemu ja nie mam wybaczyć memu bratu/siostrze.
Wreszcie uczę się na Eucharystii, kiedy ja połamany mam zjeść najbardziej połamanego dla mnie – Jezusa. Ja słaby mam przyjąć do serca najbardziej słabego, bo jak nazwać kogoś kto się skrył w małym, kruchym kawałku chleba. Słaby przyjmuje Słabego, połamany Połamanego, by stać się silny i by znów wszystko stało się nowe. Wciąż uczę się przebaczenia. Sam nie mam ani odwagi ani sił. Gdy nie umiem wtedy mówię tylko tą jedną modlitwę. Powtarzam ją tyle razy, aż zaskutkuje, aż zaskoczy, aż łaska wypełni moje serce. Nie ma takich gorzkich łez, nie ma takich trudnych chwil, nie ma takich ran i takich konfliktów, których nie rozwiązałby dobry Bóg. Z Nim wszystko jest możliwe. Próba samemu, by przebaczyć jest jak startowanie z motyką na księżyc, ale z Bogiem to nic trudnego. I choć może zbyt mocno boli i logika ludzka każe poddać się czy odwrócić od człowieka za to co zrobił to zapraszam cię do tego, byś jednak przebaczył/a. Kiedy? Ile razy? Ano zawsze, czyli nigdy nie chodź jak mogiła cmentarna obrażona na świat – zawsze wybaczaj i miej w sercu raj. Zacznij już nie od dzisiaj, ale od teraz – wyślij smsa, maila, zadzwoń i pierwszy przeproś. Zobaczysz jaka to radość dawać komuś przebaczenie. Nie umiesz tego zrobić, nie masz odwagi to odmawiaj aż do skutku Ojcze nasz – aż łaska siądzie (jak mawia klasyk kaznodziejstwa A.Sz OP), aż zaskoczy, aż zaskutkuje, aż na nabierzesz tej mocy. Odwagi!