Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
modlę się za mojego męża o uratowanie naszego małżeństwa i jego powrót.15 listopada kończę nowennę a rezultatów nie ma każdy kontakt telefoniczny z nim wyprowadza mnie z równowagi,gdyż cały czas obarcza mnie o wszystko a najbardziej o to że nasz syn Michał nie uczy się i zaczał opuszczać pojedyncze godziny w szkole,ja staram się mu pomóc lecz on twierdzi,że ma już 18 lat i wie co robi -a ja obrywam od męża za to wszystko.Jestem zastraszana,że nie będzie płacił na dzieci itp......Boże pomóż przecież modlę się do ciebie a ty mnie nie słyszysz!.........
Na temat trudności, które towarzyszą tej modlitwie można by pisać bez końca - kto odmawiał ten wie. Raz są większe, raz mniejsze, czasem wręcz monstrualne a czasem ciężko je zauważyć, ale np modlitwa wydaje się bezcelowa i mało owocna, i zamiast różnych nieprzyjemnych doświadczeń towarzyszą nam w jej trakcie uczucia zniechęcenia czy wręcz beznadziei.
W trakcie odmawiania swoich spostrzegłam pewien wzór - oczywiście są to wyłącznie moje osobiste doświadczenia i przeżycia, więc nie patrzcie na nie jako na jakiś wzór, bo nim nie są, i nie traktujcie ich w sposób, który streścić można w słowach "skoro ja tak nie mam moja modlitwa musi być źle odmawiana, albo coś robię źle".
U każdego to wygląda zupełnie inaczej.
Kiedy trafiam na ważną intencję bardzo ciężko jest przez pierwszych 9-10 dni, później jest jak gdyby przerwa i trochę spokoju, jeśli nie liczyć wrażenia niesienia bardzo ciężkiego plecaka. Później koło rozpoczęcia części Dziękczynnej zaczynają się prawdziwe próby.
Obecnie mam za sobą odrzucenie przez wszystkich, na których mi zależało, i w których zwykłam w życiu mieć oparcie, nie rzadko również posądzenie o rzeczy nieprawdziwe, które bardzo zranił, a przed którymi w żaden sposób nie jestem w stanie się bronić; jeden bolesny zabieg, którego bałam się od lat; wiele innych przykrości ze strony osób po których najmniej się tego spodziewałam, i wreszcie zerwanie relacji z osobą w której intencji nowennę odmawiam.
Nie jest to sprawa łatwa, ale też spodziewałam się tego. Zwłaszcza to ostatnie przeze mnie wymienione to swoiste "mieszane błogosławieństwo". Wierzę i ufam, że tak niespodziewany obrót spraw był mi potrzebny - Pan Jezus prowadzi mnie dość specyficzną droga, która jak wierzę ma prowadzić do wewnętrznej wolności, która przecież jest czymś fundamentalnym w życiu Chrześcijańskim, tak więc prowadzi mnie drogą odrywania od ludzi którzy już swoją rolę odegrali w moim życiu.
Dzięki pewnemu wydarzeniu z przed kilku dni dotarło do mnie jak nazywa się pewna moja cecha, nad którą muszę szczególnie pracować, ta informacja została mi podana w bardzo bolesny sposób, ale pozostaje mi przyjąć, że tak miało być, i jestem bardzo wdzięczna, że ktoś w końcu ją nazwał. Jaką konkretną pracę podejmę nad nią - myślę, że wyjdzie to drodze Różańcowej, jako że Pan Jezus jest najlepszym specjalistą od wszystkiego, wierzę że tylko tam znajdę odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Tym czasem zdaję się na Opatrzność Bożą i robię swoje. Nowennę kończę 21 września, licząc się z dużym prawdopodobieństwem wystąpienia innych jeszcze "atrakcji", chociaż obecnie już mocniej dostać po głowie nie mogę... Ale ukończę ją - choćbym miała iść po trupach :))
Slyszeliście że kongregacja nauki wiary wydala oświadczenie na temat Medjugorje?
Nie ma ww nich autentyczności. Szok