Loading...

Blog użytkownika

asia
4.sierpnia rozpoczęłam post Daniela. Zamierzam wytrwać 4 tygodnie (nie jestem pod kontrola lekarska wiec nie powinnam przedłużać do 6, poza tym wczesniej nie odżywiałam się super zdrowo więc i te 4 tygodnie to dla mojego organizmu będzie niezły szok).

Wczoraj z rana miałam sok z buraków, selera i marchwi

koło południa (na śniadanie) zjadłam surówkę: pomidor, kiszony ogórek, szczypiorek, rzodkiewka

na obiad miałam "surową" zupę: posiekane warzywa (podstawowe plus kalafior i cebula) zalałam przyprawioną gorącą wodą i zmiksowałam. Nawet niezłe :-)

po południu zjadłam garść pomidorków koktajlowych prosto z krzaczka (umyłam! :)) i jabłko prosto z drzewa :-) w międzyczasie robiłam kompot z jabłek na zimę więc podczas krojenia ich zjadłam kilka środków z gniazdami nasiennymi. 

na kolacje ugotowałam sobie buraczka w lekko osolonej wodzie i pokropiłam go cytryną. Był pyszny!

dzisiaj wypiłam sok z jabłek i marchewki, zaraz zrobię sobie surówkę, podobną do tej wczorajszej bo mam jeszcze szczypiorek, moze dołożę cebulkę. 

na obiad zaplanowałam leczo: pokroję kabaczka, pomidorki, cebulę i paprykę, przyprawię i uduszę. Dla męża podsmażę kiełbaskę i zmieszam mu z moją wersją. 

po południu pewnie jakaś surówka (mam ochotę na marchewkowo-jabłkową) mam też kupione grejpfruty. Na kolację ugotuję brokuła na parze. 


Codziennie modle się do Ducha Św. żeby pomagał mi w przygotowywaniu potraw. Jak ktoś nie był za pan brat z jarzynami i owocami na codzień, to mu na początku trudno..... choć mam trochę ułatwione zadanie bo mieszkam na wsi i wiele rzeczy mam od sąsiadów a włoszczyznę własną  :-) ale kupuję tez na ryneczku. Zastanawiam się czy warzywa kupowane na bazarkach i warzywniakach maja działanie takie jak te czysto ekologiczne (jak moja marchewka - wyrosła sama niczym nie pędzona). Mam nadzieję że tak....


dziwne to ale czekam na pojawienie sie złego samopoczucia. to będzie dla mnie sygnał że moj organizm przeszedł na odżywianie wewnętrzne. Na razie głodu nie czuję nawet po porannej szklance soku. Piję sporo wody. 

Przez 2 tygodnie będzie mi łatwo bo starsze dzieci pojechały do babci a mąż powiedział ze jeśli nie zrobię mu obiadu to on zje w barze więc tak naprawdę moge szykować tylko dla siebie. Potem przyjadą dzieci ale wtedy postanowiłam ze zastosuję dla nich jakieś przepisy które podaje dr Dąbrowska w zdrowym żywieniu. 


Wczoraj słuchałam jej wykładu, wspomina o tym ze ludzki organizm ma niewyobrażalne możliwości samoleczenia, wspomniała o oku jako o przykładzie ABSOLUTNEGO GENIUSZU i że to niemożliwe żeby taki GENIUSZ nie posiadał możliwosci samoleczenia. to mnie naprawdę napędza. Modlę się by wszystko dobrze w poście przeprowadzić, by nic nie zepsuć, by mój organizm uruchomił WSZELKIE mechanizmy leczące w jakie Pan Bóg wyposażył nasze ciała. 


postaram się codziennie na blogu pisać jak się czuję. Dziękuję Wam za modlitwę, za wsparcie i Wasze prywatne wiadomości. 


asia Sie 5 '14, 10:11 · Ocena: 5 · Komentarze: 3
Małgorzata Kundzia
Acedia – duchowa depresja - walkaz myślami

dodane 2014-07-25 10:00

Włodzimierz Zatorski OSB

Myśli, pamięć, przeżycia, wyobraźnia.... Jeżeli koncentrujemy się na nich, to przeszkadzają i nie pozwalają wejść w żywą więź z Bogiem.

Acedia – duchowa depresja - walka z myślami   jakub Szymczuk /Foto Gość Myśl przez oderwanie od żywej obecności nie pozwala się spotkać z Tym, który Jest

Dla mnichów, którzy lubili nazywać się żołnierzami, podstawowa walka duchowa toczyła się z logismoi, czyli myślami namiętnymi, które atakują duszę człowieka. Walka z nimi nie jest walką z myśleniem. Logismoi to myśli, pragnienia i pożądania jakie się pojawiają w naszym sercu, odciągając duszę od działania zgodnie z jej naturą. Mogą one mieć charakter emocjonalny lub wyobrażeniowy, niekoniecznie intelektualny. Ważne jest to, że ich zasadniczym efektem jest odciągnięcie nas od trwania w otwartości wobec Boga. Same w sobie mogą mieć różny charakter i wartość od strony moralnej: mogą być wzbudzonymi złymi pożądaniami czy namiętnościami, ale mogą również być wzniosłymi myślami teologicznymi, wspaniałymi rozwiązaniami problemów, pragnieniami najszlachetniejszego działania, które jednak momentu pojawiają się w nieodpowiednim momencie. Niezależnie od moralnej lub ideowej wartości przychodzących myśli efekt zasadniczy jest jeden:

Kiedy wyobrażasz sobie różne rzeczy w czasie modlitwy i nie zanosisz czystych modłów do Boga, wpadasz zaraz pod władzę demona acedii, który rzuca się na człowieka w takim właśnie stanie i rozszarpuje duszę jak pies jelonka (Pr. 23).

Te mocne słowa Ewagriusza oddają prawdę o odejściu podczas modlitwy od żywej relacji, co ostatecznie prowadzi do pustego istnienia bez osobowego spotkania. Nie widać może tego od razu, ale z czasem pustka samotności człowieka dopada.

Doświadczenie pojawiania się rozmaitych myśli podczas modlitwy bardzo łatwo sprawdzić osobiście. Wystarczy jedynie pragnąć się skupić na Bożej obecności, np. przed Najświętszym Sakramentem, a od razu doświadczamy przychodzących nam do głowy mnóstwa myśli, odczuć, natchnień itd., które bardzo łatwo nas pociągają. Kiedy po chwili się orientujemy, że odlecieliśmy w naszym myśleniu i przeżywaniu, staramy się ponownie skupić, jednak po chwili wszystko się powtarza.

Jeżeli w naszym wysiłku duchowym troszczymy się zasadniczo tylko o wartość moralną naszego działania i naszych myśli, możemy łatwo wpadać w „pobożne” myśli i przez nie zostać odciągnięci w stan istnienia wirtualnego, odciętego od żywej obecności Boga. Wszystko to może dziać się przy subiektywnym mniemaniu, że oto jesteśmy przed Bogiem i Jemu służymy. Niestety nierzadko się zdarza, że niektórzy „mistrzowie życia duchowego” nakłaniają do aktywnej pracy wyobraźni i budowania pobożnych myśli podczas modlitwy, co w istocie jest akceptacją i utrwalaniem w sobie acedii.

Kiedy mamy do czynienia z myślami złymi, brudnymi, to po pierwsze stosunkowo łatwo rozpoznać, że są one złe i trzeba z nimi walczyć, a po drugie walka z nimi jest stosunkowo łatwa, bo wystarczy jedynie zmienić myśli jedne na drugie, złe na dobre i pobożne. Natomiast o wiele trudniejsza jest walka z wszelkimi myślami, pragnieniami, emocjami i obrazami, jakie na nas przychodzą.

Tak jest w przypadku np. posługi dla chorych. Nierzadko właśnie podczas modlitwy przychodzą do głosu myśli o potrzebie takiej posługi. Ewagriusz umie dostrzec w natarczywości tej myśli przejaw acedii. Pisze o tym:

Opanowany przez acedię wymawia się odwiedzinami chorych, w istocie jednak uskutecznia własny cel. Mnich opanowany przez acedię jest skory do posługi [bliźnim], lecz korzyść własną uważa za przykazanie (De octo spirit. 13).

Przejaw acedii w postaci pozornej służby, czyli ucieczki od modlitwy i spotkania z Bogiem, można poznać po przesadzie i braku pokoju w tej służbie. Jednak sam zainteresowany może uważać, że wszystko jest w porządku i tak postępować przez całe lata w przekonaniu, że jest człowiekiem wiary, że jest blisko Pana Boga.

Przeciwieństwem myśli, jakie na nas przychodzą podczas modlitwy, nie są inne myśli, ale otwartość serca. I tutaj dopiero rozpoczyna się prawdziwy wysiłek duchowy.

Najczęściej kiedy mówi się o walce z myślami, rozumie się przez to rozproszenia. Są one podstawowym wymiarem tej walki, ale nie jedynym. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina nam ogólną zasadę tej walki:

Najczęstszą trudnością w naszej modlitwie jestroztargnienie. W modlitwie ustnej może ono dotyczyć wyrazów i ich sensu; o wiele bardziej może dotyczyć Tego, do którego się modlimy w modlitwie ustnej (liturgicznej czy osobistej), w czasie rozmyślania i podczas kontemplacji. Próba odrzucenia roztargnienia równałaby się popadnięciu w jego sidła, podczas gdy wystarczy 2711 powrócić do swego serca: roztargnienie wyjawia nam, do czego jesteśmy przywiązani, i pokorne uświadomienie sobie tego przed Panem powinno obudzić naszą miłość przede wszystkim do Niego przez zdecydowane ofiarowanie Mu naszego serca, by je oczyścił. Tu właśnie ma miejsce walka: chodzi o wybór Pana, któremu mamy służyć (KKK 2729)Por. Mt 6, 21. 24..

Widać z tego, że walka nie toczy się na płaszczyźnie myśli, ale dotyczy zmiany postawy z takiej, która zasadniczo zajmuje się tym, co w myślach i w przeżywaniu, na postawę otwartą na spotkanie z Panem. Jest to niezmiernie ważny moment. Myśli, pamięć, przeżycia, wyobraźnia, jeśli mają nam w jakikolwiek sposób pomóc, winny przygotować nas do otwarcia się na spotkanie. Jeżeli natomiast koncentrujemy się na nich, to przeszkadzają i nie pozwalają wejść w żywą więź z Bogiem. Stąd właśnie myśli są największą przeszkodą w drodze do spotkania Boga.

Samo myślenie, tak jak je zwykle rozumiemy, stawia nas przed czymś – tematem myślenia. Myślimy o czymś lub o kimś, abstrahując to, o czym myślimy, od żywej obecności. Jeżeli nawet jest to ktoś, kogo kochamy i z kim się spotykamy, to myśl o nim nie jest żywym spotkaniem, ale co najwyżej przedstawianiem sobie takiego spotkania. Sami stajemy się obserwatorami jak widz w teatrze. To wyobrażane sobie spotkanie jest także czymś, co obserwujemy. Myśl stawia przed nami coś, co jest jej przedmiotem, co jednocześnie jest obok tego, co faktycznie się dzieje. W ten sposób sami stajemy poza tym, co jest, nie jesteśmy tu i teraz, ale umieszczamy się w wirtualnej przestrzeni gdzieś i kiedyś. Ten moment abstrahowania powoduje oderwanie od żywej obecności w tym, co jest.

Myślenie abstrakcyjne jest niewątpliwie potrzebne w refleksji typu naukowego, w technice, przy próbie uchwycenia większej całości, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć jednym spojrzeniem. Trzeba powiedzieć, że dzięki takiemu myśleniu nastąpił cały postęp cywilizacyjny. Ma ono zatem wielką wartość w dziedzinie opanowania świata i nawet uporządkowania zasad współżycia między ludźmi. Natomiast przez oderwanie od żywej obecności nie pozwala się spotkać z Tym, który Jest.

Włodzimierz Zatorski OSB, Acedia dziś, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

Małgorzata Kundzia Lip 26 '14, 09:23 · Ocena: 5 · Komentarze: 1
Małgorzata Kundzia


Gdy Ci smutno gdy Ci źle zobacz Boga, ktory przy Tobie w każdy czas jest ujrzyj Przyjaciela, co kocha Cię. Wiedz Oni nigdy nie opuszczą Cię Będą zawsze blisko Wyciągnij tylko rękę, a powstać pomogą Swą potężną dłonią chwyci Cię Jezus i poprowadzi do przodu, do celu, do nieba. Wystarczy wierzyć, kochać i chcieć by wygrać całe życie Miłością się kieruj... ona do szczęścia powiedzie Cię

Bożena Szlendak

Gdy Ci smutno

gdy Ci źle

zobacz Boga, ktory przy Tobie w każdy czas jest

ujrzyj Przyjaciela, co kocha Cię.

Wiedz Oni nigdy nie opuszczą Cię

Będą zawsze blisko

Wyciągnij tylko rękę, a powstać pomogą

Swą potężną dłonią chwyci Cię Jezus i poprowadzi

do przodu, do celu, do nieba.

Wystarczy wierzyć, kochać i chcieć by wygrać całe życie

Miłością się kieruj...

ona do szczęścia powiedzie Cię

Małgorzata Kundzia Lip 20 '14, 12:16 · Ocena: 5
Małgorzata Kundzia
KTO LOS SWÓJ ODDAŁ W RĘCE BOGA
Kto los swój oddał w ręce Boga,
Kto w Nim nadzieje złożył swą,
Nie dotknie tego żadna trwoga
I pomoc znajdzie w dolę złą.
Kto sercem się z swym Bogiem zrósł
Ten na opoce dom swój wzniósł.
Niech serce twe więc bacznie słucha,
Co Bóg ci każe, czego chce,
I przyjmij to w pokorze ducha,
Co mądrość ci najwyższa śle.
Ten, który stworzył, wyniósł nas
Wie, czego brak nam w każdy czas.
On wie, co radość twoją wzmoże,
I twe potrzeby dobrze zna,
Więc wytrwaj w wierze i w pokorze,
Niech fałszem wzgardzi dusza twa.
A Bóg ci ześle skarby łask
I w prawdy cie powiedzie blask.
Gdy ból ci wydrze z piersi łkanie,
Nie mniemaj, że Bóg rzucił cię,
Że tylko o tym ma staranie,
Któremu los uśmiecha się,
Bo nie zna nikt tych czasów, zmian,
Ni celów, które przejrzał Pan.
Skinieniem jednym strącić z wyżyn
Pysznego w nicość może Bóg,
Maluczkich zaś wywyższyć z nizin
I wyrwać z wszelkich cierpień, trwóg.
O, nieraz możny pada w pył,
A wstaje, kto poniżon był.
Więc Bogu powierz życie swoje
I w sercu zawsze Boga miej,
On na cię ześle łaski zdroje
I mieć cię będzie w pieczy swej;
Choćby ci groził zguby cios,
Nie spadnie z głowy twojej włos.
Autor: G Neumark

Małgorzata Kundzia Lip 19 '14, 13:13 · Ocena: 5 · Komentarze: 2
Strony: «« « ... 16 17 18 19 20 ... » »»