Loading...

Trąd i paraliż mają coś ze sobą wspólnego... z bloga Dorota

Mk 2, 1-12 Chrystus ma władzę odpuszczania grzechów

 

Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy».
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?»
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!
On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: «Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego».


 

Wczoraj trąd odczułam jako grzech, oddalający mnie od Boga, od miłości, a dziś widzę grzech , który paraliżuje,  bo tak faktycznie jest.

Przed nawróceniem było to dla mnie niezauważalne, życie z dnia na dzień biegło i nie zwracałam uwagi, że jeśli coś źle robię , to - jak się czuję, jakie konsekwencje tego są – nad tym się nie zastanawiałam, tak musi być i tyle…

A wcale tak być nie musi…

Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz...to dobre przysłowie …

Przed nawróceniem byłam paralitykiem takim dosłownym, fizycznym, nie mogłam już chodzić , ani wykonywać ręcznych czynności, dziś widzę , jak o wiele gorszy był ten duchowy paraliż. Dziś widzę od razu konsekwencje swego grzechu, nawet tego najskrytszego, o którym wiem tylko ja czy jakiegoś maleńkiego, lekkiego grzechu...tracę radość, pokój w sercu, a potem zwykle odbija się to na innych, a ja jak w jakimś letargu . Nie warto trwać w takim stanie, powrót do stanu łaski wszystko przywraca do normy we mnie…

Dziś byłam u spowiedzi , a po niej dziękowałam za dzisiejszą Ewangelię, za tych ludzi , którzy kiedyś modlili się za mnie bym otworzyła dach swego serca, ich modlitwy kierowane do Ciebie, Panie wywierciły dziurę w tym moim dachu. Uleczyłeś wtedy , Panie nie tylko mój trąd, ale i uwolniłeś mnie od paraliżu duchowego, a po pierwszej spowiedzi uzdrowiłeś z paraliżu fizycznego.

Dzisiejsza Ewangelia skłania mnie jednak tym bardziej do tego, do czego pociągnęła mnie Maryja, a mianowicie do modlitwy za innych , może i one sprawią, ze czyjś dach serca się otworzy , tak jak mój…Z Twoją pomocą , Panie Jezu, trzymając się ręki Maryi, wszystko jest możliwe i tylko ufności trzeba.

I jak tu nie zdumiewać się nad Tobą, Panie…?

I jak tu nie kochać , nie wychwalać Twego Miłosierdzia…? :)


Poprzedni wpis     
     Następny wpis
     Blog

Moja Tablica

Brak komentarzy
Musisz się zalogować, aby komentować