Już jest nowy numer:
Z O B A C Z !
W swoim życiu doświadczyłam wielu niezwykłych rzeczy, nie do ogarnięcia ludzkim rozumem. Mogłabym już wcześniej powiedzieć za Maryją -”Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”, choć te moje nigdy Jej nie dorównają. Dokonywały się one jednak we mnie, na mnie samej, ale może tych innych działań Bożych wcześniej nie zauważałam. Dziś mamy święto Matki Bożej Szkaplerznej i w tym dniu ochłonęłam dopiero tak prawdziwie z tego, co mnie spotkało .
I dziś też właśnie chciałabym podziękować Bogu za to, co uczynił w domu moim.
W środę 8 lipca byłam na pogrzebie wujka w Gliwicach. Poprzedniego dnia poczułam dziwny niepokój, pomyślałam o bracie, który miał kierować samochodem , ale niepokój oddałam od razu Panu Bogu , poprosiłam również kilka osób o modlitwę . Droga do Gliwic i z powrotem była piękna, bez upału, uroczystości pogrzebowe i spotkanie rodzinne przy stole jeszcze piękniejsze. Nic złego się nie stało. Nie rozumiałam więc swego wcześniejszego niepokoju, a takowego raczej nigdy nie bagatelizuję.
Po powrocie do domu weszłam do kuchni a tam....na kuchence pali się gaz pod garnkiem, w nim rano gotowałam parówki na śniadanie. Jasny spory płomień , a ja wiedząc , że ten garnek był włączony przed trzynastoma godzinami spokojnie podeszłam i wyłączyłam. Dno garnka było pokryte skorupką blado brunatnego tłuszczu tylko, a sam garnek nie był nawet gorący, tak jakby się dopiero podgrzewał. Do tej pory nie mogę zrozumieć mojego pokoju w sercu na widok tego ognia pod garnkiem, nie mogę też zrozumieć , że nie było żadnego dymu, kompletnie nic , tylko ta skorupa tłuszczu podpalonego jedynie , na dodatek którą umyłam zwykła gąbką z płynem.
Żadnych myśli o jakimkolwiek zadymieniu dopiero co lutym wyremontowanego mieszkania, o możliwości jego spalenia, pomyślałam tylko i coś lub ktoś nie pozwalał mi tych myśli rozwijać.
To było niewiarygodne dla mnie nawet, która wiele już cudów widziała...Nawet nie wiedziałam komu dziękować, bo pomyślałam, że chyba w moim domu całe Niebo się stawiło.
Jedyne , co zrobiłam, to od razu włączyłam komputer, bo wspólny Różaniec na skype miał się zaraz zacząć, opowiedziałam dziewczynom tylko , co się stało i zaczęłam modlitwy , od przeproszenia Boga za moje niedbalstwo i podziękowania Mu za tak cudowną opiekę nad moim domem., łza tylko wtedy mi się zakręciła, ale raczej była to łza radości już.
Na drugi dzień dopiero zaczęłam nazywać rzeczy po imieniu...
”błogosławiony szok” tak określiłam mój stan, w jakim się poprzedniego dnia znalazłam, na widok tego ognia, to coś niezwykłego przeżyć taki stan, trudno nawet mi to opisać, bo brak mi słów.
Szkaplerz, Traktat o nabożeństwie do NMP, 33-dniowe Ćwiczenia Duchowe do Aktu ofiarowania się Jezusowi przez ręce Maryi, parokrotnie przeżywane przeze mnie 30 dniowe nabożeństwo do św. Józefa, gdzie również wezwania za duszami czyśćcowymi, modlitwy do Krwi Chrystusa, przed którymi przyjęliśmy na skype formę początkową , poznaną przeze mnie od o. Bashobory, a m. in. w niej jest prośba o ochronę Krwia Chrystusa całego posiadanego dobytku , mądrość Ojców Pustyni, życie codzienną Ewangelią ....a wszystko to jest konsekwencją Nowenny Pompejańskiej, którą odmawiam nieustannie od 10 lutego zeszłego roku za innych...
Do tych wszystkich rzeczy właśnie pociągała mnie w ostatnim czasie Królowa z Pompejów.
Wchodziłam w każde treści głęboko sercem , wiem , co to wszystko znaczyło dla mnie, ile dobra z tego otrzymałam, ile łask spłynęło na mnie osobiście , ale tym razem dotyczyło to mego mieszkania...
„ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka nie zdołało pojąć,
jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.”
Te słowa ciągle chodziły mi przez ten czas po głowie, Pan obietnic swych dotrzymuje,.
Komu więc dziękować, jakiemu wstawiennictwu...Na pewno Bogu, bo to On czyni cuda, a i ostateczne moje myśli to...w moim domu zatrzymał się czas. A Czas jest Jego własnością...Garnek był tylko ciepławy , a ogień pod nim niemały....
Ale by tego doświadczyć potrzebna mi była Jego Matka, Maryja. Ta, która wręcz pcha mnie , bym szła za Nim nieustannie, która wie , że ja się nie boję iść...
Nie przypuszczałam w najśmielszych marzeniach o TAKIEJ OPIECE , że jej doświadczę.
Dziękuję Ci, Panie Boże !
Kocham Cię tak bardzo, Ty sam wiesz jak bardzo...
Dziękuję Ci, Panie Jezu za Twą Matkę !
Dziękuję Tobie, Maryjo!
Ps. Jeśli ktoś chciałby wytłumaczyć to , co się stało z tym garnkiem , nie radzę. Sprawdziłam, za co musiałam przeprosić od razu Boga , postawiłam garnek z czystą wodą na ogniu, czekałam co się stanie. Najpierw woda wyparowała, a po piętnastu minutach nagle jasny dym wokół garnka się pojawił i zaczęły skwierczeć uchwyty . „Nie sprawdzaj mnie”....te słowa do końca życia sobie zapamiętam. Tak samo, jak muszę się zastanowić nad tym , co jeszcze chciał mi Pan przez to pokazać, a po części już poznaję...Choć doprawdy , ja powinnam słyszeć już i widzieć ten garnek , gdy byłam jeszcze w domu, śniadanie zjadłam na godzinę przed wyjściem, przez kuchnię przechodziłam kilka razy.
Jedna z moich podopiecznych gotowała w podobnym garnku wodę , po godzinie zapomnienia garnek ze srebrnego zrobił się brązowy.
Ufam, że kiedyś Pan mi pokaże, co to było....