Loading...

Dobra stajenka czy dom Heroda złego... z bloga Dorota

Mt 2, 13-18 Śmierć dzieci w Betlejem


 

Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić».
On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «Z Egiptu wezwałem Syna mego».
Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców.
Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: «Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma».


 

Ja i Herod, dziś jego osobę kontemplowałam i zobaczyłam siebie, w Herodzie, którym niechybnie bym się stała , gdyby mnie Bóg nie powstrzymał…

Jako ta niewierna nie byłam przykładem dla syna , jako ta która przeżyła nawrócenie wcale nie lepszym przykładem chciałam świecić, bo myślałam, podług siebie, że każdy a w tym nade wszystko mój syn musi się nawrócić, a wiedziałam tylko tyle wtedy, że to wiąże się z nakazem przestrzegania Przykazań , przy okazji trafienia do wspólnoty Odnowy w Duchu Św. nasłuchałam się na temat zła wiele.

Ale czy tak naprawdę o samo nawrócenie syna mi chodziło…? Miałam bowiem inny problem, po odejściu męża syn przeżył okres buntu, skończył wtedy akurat 18 lat, wchodził w dorosłość , a ten bunt zaczął kierować w stosunku do mnie. Nie mogłam sobie pozwolić na to, wystarczająco mój maż zawładnął mną, A syn – muzyka satanistyczna nagle, czarne ubrania, imprezowanie l. Problem w tym , że ja w tym czasie też imprezowałam, miałam bowiem tylko takich imprezowych przyjaciół, z nich na początku nawrócenia trudno mi było zrezygnować. Na szczęście wspólnota moja wysłała mnie szybko na pierwsze rekolekcje ignacjańskie, na których miałam poznać swój grzech, siebie po prostu pod tym kątem, bo taki jest pierwszy etap tych rekolekcji. Ale...no właśnie, poznać to wszystko , siebie samą w obliczu Boga, Boga kochającego i miłosiernego. I tu mnie zatkało, bo Bóg pokazując mi siebie nie krzyczał, nie przeciwstawiał się ze swoją stanowczością, tylko pokazywał wszystko z ogromną czułością , jak bardzo za mną tęskni, jak bardzo mnie kocha. W obliczu tego zobaczyłam swój stosunek do syna i zobaczyłam ja swój bunt wobec niego. A Bóg ten bunt przeciwko moim grzechom wyrażał całkiem inaczej…


 

Czemu widzę siebie w Herodzie…? Bo chcąc przejąć jakby kontrolę nad synem , chciałam to czynić w sposób , który nawet Bogu się nie podobał. Mogłam doprowadzić syna do jego śmierci duchowej , siebie przy okazji też , a dodatkowo stała nad nami choroba moja, genetyczna , która okazała się śmiertelna i oboje byśmy się wykończyli nawzajem.


 

Zobaczyłam dziś więc , jak łatwo człowieka zabić i nie tylko z powodu możliwości utraty kontroli nad czymś , jak w przypadku Heroda, ale w ogóle . Można być nawet bardzo pobożnym, znać Prawo , ale bez miłości to Prawo przekazywane może odnieść odwrotny skutek. Bóg dał nam je z miłości dla nas przecież , dla naszego dobra

Dziś zobaczyłam słowa św. Augustyna i przytoczę ich fragment :

„Tak więc Niemowlęta, które bezbożność Heroda oderwała od piersi matek, słusznie są nazywane kwiatami męczenników. Są to pierwsze pąki Kościoła rozwinięte wśród niewiary, a przedwcześnie zwarzone mroźną zawiścią prześladowania”.

Pomyślałam o tych pąkach , które rozwijają się wśród nie niewiary jak u Heroda, ale w atmosferze wiary… Nie wspomnę o dzieciach abortowanych, ten problem mnie nie dotyczy, ale też ciężko było mi kiedyś zrozumieć, dlaczego nie wolno. Wyszła mi hipokryzja i faryzeizm …

Wychowałam się w domu pobożnym, ale pobożność ta wynikała raczej z faktu , że tak trzeba, bo kara Boża itp. a nie ze spotkania z Nim Prawdziwym. Ja syna wychowywałam bez swojej wiary, choć potrzebne sakramenty otrzymał. Jedno i drugie wychowanie bez świadczenia życiem , bez pokazania Jezusa w sobie , choć z zalążkiem wiary, nie przyniosło dobrych owoców, dopiero wejście w prawidłowe relacje z Bogiem, spotkanie z Nim Żywym , spotkanie w Jego Duchu, odmieniło to wszystko.


 

Dziś też zwróciły moją uwagę proroctwa zawarte w Ewangelii. Mam Biblię , w której widzę całe swoje życie, widzę wolę Boga co do mnie, jest to dla mnie Księga więc nie tylko o moim życiu teraz , ale mogę zobaczyć siebie w przyszłości. Ale w Biblii jest jeden moment , który wszystko odmienia – przychodzi Bóg jako Człowiek, przychodzi Miłość, Miłość do końca, aż po krzyż…Biblia to również dla mnie Księga Miłości, Księga z której z Jego pomocą uczę się tej miłości.

Czy chcę być dobrą stajenką dla Niego , czy domem złego Heroda...wybór należy do mnie…

Mogę powiedzieć tylko...dobrze, że jesteś Boże i masz pieczę nad wszystkim…

Dobrze, że Twa cierpliwość i miłosierdzie nie ma granic, że dajesz nam nieustannie czas byśmy się dowiedzieli, co znaczy prawdziwa wolność w Tobie…

Dziękuję Ci za mojego syna , za to , że wskazałeś mi do niego drogę, drogę miłości, która dzięki Tobie odmieniła i jego życie i ufam , że kiedyś i on Tobie zaufa i Ciebie pokocha ...


Poprzedni wpis     
     Następny wpis
     Blog

Moja Tablica

Bożena
Gru 29 '15, 18:39
Niezwykłe świadectwo, odważne i pełne miłości do Boga, bliskich i ludzi.Piękne, dziękuję Dorotko, że pozwalasz i pomagasz tak innaczej spojrzeć i przyjąć Słowo Boże.
Martuś
Gru 29 '15, 22:56
Aż się wzruszyłam podczas czytania. Niech Cię Bóg blogosławi Dorotko! Jesteś moją motywacją
Musisz się zalogować, aby komentować